-
Zawartość
120 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez bratbum
-
Jeżeli możesz - naświetl proszę bardziej sprawę... Pozdrawiam!
-
Oj, tak... Szczególnie tańczący Walken wymiata. Zdecydowanie... '80 i '90 lata wygrywają! Tu też się zgadzam. A poza powyższym - wszystkie teledyski U2. Pięknie współgrają z muzyką i tekstem. Praktycznie bez wyjątku - małe arcydzieła. Wspomnieć chociażby trzy teledyski do utworu "One" - każdy opowiada inną historię, każdy prezentuje ekranowaną piosenkę z diametralnie innej perspektywy i usytuawia historię w innym miejscu.
-
gatto Podoba mi się Twój "krytyczny" punkt widzenia - w tej i innych kwestiach. Ktoś mógłby go nazwać "myśleniem w kategorii spisku"... Stwierdzić, że jesteś zwolennikiem "spiskowej teorii dziejów audio/video", ale ja wolę mówić o "spojrzeniu z innej perspektywy" Mimo tego nie chciałbym, aby wróciły czasy TV o formacie 4:3. Obraz panoramiczny, anamorficzny, 16:9, czy jakby go jeszcze inaczej nie zwać, jest zwyczajnie ładniejszy i ciekawszy. Oglądając film w zaciszu domowym (zarejestrowany i odtwarzany w formacie 16:9), ma się wywołujące ciarki na plecach wrażenie (złudzenie) "uczestniczenia" w aktualnej scenie. Fascynujące odczucie... Nie przypominam sobie, abym doświadczał podobnego przed telewizorem/projektorem odtwarzającym obraz w formacie 4:3.
-
Moje 3 grosze, jeżeli chodzi o koncertowe DVD: 1. U2 - GO HOME - LIVE FROM SLANE CASTLE Pot, krew i łzy. ...oraz ciarki na plecach. Irlandczycy na najwyższych obrotach. Piękne zdjęcia. Świetny dźwięk. 2. Pink Floyd - PULSE Mega-suita. Esencja "Genialnych Anglików". Niestety - tylko w formacie 4:3. 3. David Gilmour - REMEMBER THAT NIGHT - LIVE AT THE ROYAL ALBERT HALL Ziemia, Woda, Ogień i Powietrze. Wspaniali goście. Ożywające wspomnienia. Swobodna wirtuozeria.
-
187 cm + niewspółmiernie długie ręce . Nie żartuję. Borykam się z odwiecznym problemem zakupu marynarki z odpowiednio długimi rękawami...
-
Z małżonką mamy to szczęście, że jesteśmy wysokimi ludkami . Nawet jednak, gdyby tak nie było - od czego są taborety? Na najwyższych półkach zawsze można ustawić płyty, które się słucha najrzadziej... Jeżeli chodzi o malowanie - konstrukcja jest "mobilna". Można ją rozebrać i ponownie złożyć - bez szkody dla całości. Pozdrawiam!
-
Każda półka prostopadle mocowana jest do deski (za pomocą wkrętów do drewna o małej średnicy). Każda deska mocowana jest do ściany (wkręty + kołki 10"). Dłuższe półki podtrzymują trzy wkręty. Krótsze półki podtrzymują dwa wkręty. Poza tym wszystkie półki są połączone dwiema deseczkami (również za pomocą wkrętów do drewna o małej średnicy). Niewielka rzecz, a tworzy zamkniętą konstrukcję i zapobiega "opadaniu" półek pod ciężarem płyt.
-
Wypełniając prośbę kolegów - wstawiam dwie fotki...
-
Ciekawy - bo praktyczny do bólu - temat... Z tego, co wiem, większość urządzeń w trybie "stand-by" pobiera z sieci mniej niż 1 W... Sumując wszystkie urządzenia w moim domu, które non-stop utrzymywane są w trybie "stand-by", wychodzi już 6 W... Trochę to już jest... Z punktu widzenia ekologii i ekonomii - barbarzyństwo i marnotrawstwo. Niestety, większość posiadanych przeze mnie urządzeń nie posiada wyłącznika. Chcąc zupełnie wyłączyć urządzenie - muszę wyjąć wtyczkę z gniazdka... Plazma, odtwarzacz DVD, dekoder TV kablowej... Nawet elektryczna szczoteczka do zębów, mikrofalówka i piekarnik! Może przydałby się jakiś bojkot produktów i producentów tego typu urządzeń?
-
Chodzi chyba o DTS ES...? Jeżeli tak, Twoja nagrywarka nie posiada pewnie dekodera tego formatu... Jeśli by posiadała - mógłbyś przesłać sygnał w postaci analogowej (w Twoim przypadku: RCA-SCART) do amplitunera. Nic jednak straconego - tak, jak koledzy radzili wyżej - podłącz do nagrywarki jakikolwiek przewód cyfrowy i prześlij w ten sposób sygnał do amplitunera. AVR-2808 posiada dekoder DTS ES więc będziesz mógł cieszyć się dźwiękiem. Na marginesie - DTS ES od "zwykłego" DTS-u różni się tym, że posiada zapisany dodatkowy kanał - tylny centralny.
-
mejson belfer54 Za ok. 4 godziny postaram się wstawić fotkę. Pozdrawiam! Over.
-
Ja dla mojej skromnej płytoteki (CD/DVD/MC) skonstruowałem kilkanaście półek wiszących (pomieszczą ok. 1200 CD i ok. 300 DVD), które zajmują jedną ściankę, tworząc muzyczno-filmową biblioteczkę, o której zawsze marzyłem... Moja Małżonka również kocha muzykę, więc pasję dzielimy po połowie. W konsekwencji - problem nieszczęsnego kompromisu szczęśliwie mnie nie dotyczy: półki były montowane z błogosławieństwem mojej Ukochanej. Trochę się nachodziłem za materiałem - płytami wiórowymi odpowiednio cienkimi (10 mm) i z odpowiednią okleiną, pasującą do koloru okleiny mebli w naszym "saloniku", ale udało się. Długa na 145 cm, wysoka na 1 cm i głęboka na 15 cm półka wytrzymuje wagę ok. 14-15 kg, nawet się nie wyginając. Takich półek jest 8 (CD) plus 5 półek trochę krótszych (DVD). Jestem zadowolony - wszystkie krążki prężą swoje tytuły w alfabetycznej kolejności, a półki są zapełnione dopiero w ok. 40-50 %. Stan ten niedługo jednak potrwa, bo moja płytoteka powiększa się w tempie wprost proporcjonalnym do zmniejszania objętości portfela, czyli zawrotnym A na razie - nieużywane i puste półki wykorzystuję jako biblioteczkę dla książek i kilku bibelotów.
-
Faktycznie - obraz z DVD Gilmour'a "Remember That Night" nie jest najlepszy... Ale nie jest też zły. Śnieżenie występuje tylko w bardzo ciemnych scenach. Poza tym - jest ok. Na jakim ekranie oglądasz to DVD?
-
Witam, otrzymałem kolejną płytę - Metheny/Mehldau "Quartet". Tym razem w stanie idealnym. Dziękuję serdecznie!
-
Koniec świata Dzięki za info!
-
belfer54 Widziałeś kiedyś odtwarzacz DVD kosztujący do 1000 zł, który posiada możliwość odczytu dwóch dodatkowych bitów z płyt nagranych w systemie HDCD?
-
Również mieszkam w bloku, również mam sąsiadów, również mam piękną i kochaną żonę, również lubię głośno słuchać (zarówno stereo, jak i pięciu kanałów). Ale na tym podobieństwa się kończą, bo ani moja wyrozumiała i kochająca muzykę małżonka, ani (może głusi) sąsiedzi - ani razu nie zwrócili mi uwagi. Powody takiego stanu rzeczy mogą być jednak skomplikowane - np. brak w moim systemie subwoofera, dobre tłumienie (w co nie wierzę), przestrzeganie podstawowych zasad współżycia społecznego (m.in. głośne słuchanie tylko do 22:00). W każdym razie - z powodu mojej pasji jak do tej pory nie miałem problemu. No, może oprócz problemów natury stricte finansowej
-
...i tak się rozkręca spiralę przemocy, która żniwo zbiera krwawe...
-
Gdybym miał więcej miejsca w pokoju, pewnie bym sobie zafundował "dedykowany" subwoofer do moich Bowersów DM 603 S3... Tylko do kina i tylko dla wrażeń "mechanicznych" typu "drżenie jelita cienkiego" i "cyrkulacja pęcherzyków płucnych". Ale nawet bez subwoofera - na brak basu nie narzekam. Sprawę dobrze opisał Wolf trzy posty wyżej. Dobre fronty + dobry wzmacniacz + dobra adaptacja = mocny, sprężysty, kontrolowany bas. Ale nie musisz od razu kupować osobnych końcówek mocy. Wystarczy przyzwoity amplituner. Zresztą, sam przyznałeś na początku, że "więcej basu nie potrzebujesz". Dogadzaj sobie, a nie producentom.
-
Ale Panowie! Nasz "melon" cały czas nie odpowiedział na kluczowe pytanie...
-
Od Szacownej Redakcji otrzymałem ostatnio album Cassandry Wilson "Thunderbird". Piękna i zaskakująco świeża muzyka... Mimo, że to amerykański folk i blues, podany jest w sposób intrygujący - z mnóstwem klawiszy, syntetycznych brzmień, momentami "ciężkich" beatów. I ten "hebanowy" głos Pani Cassandry Wilson... Nie tworzący klimat, a będący sam w sobie niepowtarzalnym klimatem - spajającą w całość klamrą. Produkcja również przykuwa uwagę. Mimo, że zgadzam się po części z Fono Masterem, który napisał o dosyć specyficznym, "przebasowionym" brzmieniu, to właśnie to brzmienie przesądza o kolorycie całości. Dzięki niemu udało się uzyskać pewną naturalność, wręcz surowość dźwięków - nawet tych wygenerowanych z komputera. Ma się czasami wrażenie, że siedzimi oto na ganku domu gdzieś na amerykańskim Południu i słuchamy tej sielskiej pieśni. Gorąco polecam!
-
Pragnę serdecznie podziękować za przesłaną płytę - Szacownej Redakcji i sympatycznej Pani Kasi. W Cassandrze Wilson i jej albumie "Thunderbird" zakochałem się bez pamięci. P.S. Album był zapakowany dobrze, jednak nie uniknął "stłuczki" - "tradycyjnie" popękała środkowa część opakowania, czyli ząbki podtrzymujące płytę. Jednak nic to! Mam zapasowe etui... Jeszcze raz - dziękuję.
-
Bercie... Chociaż kawy nie pijam, Twoje porównanie wydaje się być trafne, bo obrazuje temat. Co do recenzji - wrażenia opiszę na pewno. Pozdrawiam serdecznie!
-
Wydaje mi się, że to jednak nie prawda. Sygnał SACD nie będzie nadawny przez kabel koncentryczny - ani 2.0ch, ani 5.1ch. Oczywiście - jeżeli mamy do czynienia z SACD hybrydowym, gdzie jedna z warstw to zwykły CD - taki sygnał może być wysłany przez kabel coaxialny. Jednak prawdziwy sygnał DSD (SACD) może być poprowadzony albo przez 2 RCA, albo przez HDMI od wersji 1.2 w górę.
-
Floydzie... Dziękuję za miłe słowa. Nie czuję się i nie jestem specjalistą. Prędzej amatorem i pasjonatą A dzięki takim forom jak to - każdy ma trochę zabawy i trochę nauki. Pozdrawiam! P.S. A słuchałeś w końcu jakiegoś amplitunera, czy wybierasz "na czuja"?. Mimo wszystko i wszystkim - amplituner to cały czas przede wszystkim dźwięk.