-
Zawartość
442 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Miles
-
Moje wątpliwości dotyczące "Aqualungu" wzięły się stąd: -dostępne jest wydanie z roku 2011. opisywane jako "Steven Wilson Mix" (patrz link w poście nr 46); -dostępne jest wydanie z roku 2015. opisywane tak jak powyższe (patrz link z postu nr 42),zatem uznałem,że wydanie A.D.2015 to po prostu "dodruk" edycji z roku 2011; -czytając opis edycji z roku bieżącego,tj.2016.,gdzie zespół sprzedaje fanom zestaw 2 x cd + 2 x dvd (40th anniversary adapted edition) zamieszczony w moim ulubionym Rokserwisie,natknąłem się na taką uwagę: "Pięć lat temu ukazała się ponownie klasyczna dla rocka progresywnego, czwarta w dyskografii Jethro Tull płyta "Aqualung". Zarówno fani, jak i zespół nie byli zadowoleni z remasteringu. Dlatego 22 kwietnia 2016r. album ukazał się raz jeszcze, w wersji zremasterowanej przez Stevena Wilsona, do tego w wyjątkowej oprawie graficznej!" Zatem wygląda to na pomyłkę,no bo jak inaczej ocenić tą notkę? Link: https://www.rockserwis.pl/serwis.do?menu=ma...mcat=12&l=1
-
Co za zbieg okoliczności. Od trzech tygodni zastanawiam się nad tym,jakie wydanie płyty "Aqualung" zakupić,a tu album na tapecie (w dodatku w dobrej cenie). Zatem może podpowiecie mi Koledzy: czy ten remajster Stevena Wilsona z 2015r. jest udany? Waham się pomiędzy tym wydaniem a starym z lat 80-tych (tzw.first press ). Najczęściej występującą edycję z 1998r. (Chrysalis) odrzucam z uwagi na zamieszczone na niej "bonusy". Nie cierpię niweczenia konceptu albumu - zwłaszcza gdy chodzi o skończone arcydzieła - poprzez upychanie bonusów na zasadzie "bo się zmieści".
-
Sam urwany terminal to pikuś. Liczy się co jest "pod maską". Szkoda że to nie jest "vxi". Jeżeli gość pisze,że wzmak jest w świetnym stanie,to zapytaj o szczegóły. W 30-letnim sprzęcie świetny stan masz jak go "robiłeś". * *nie dotyczy Sansui.
-
piekarz87, zbyt ogólne pytanie zadałeś. Tak jak np.z mieszkaniem - wszystko zależy od tego kto i jak remontował. Czy prace przeprowadzono dogłębnie i starannie,czy tylko tak by zamaskować defekty. Czy np.instalacja wodna i elektryczna w mieszkaniu zostały wymienione,a przyczyny wilgoci usunięte,czy wszystko tylko przykryto regipsami,które i tak będziesz musiał zrywać,jak instalacje zaczną niedomagać albo wylezie Ci grzyb - w takim układzie to już lepiej żeby poprzednik nic nie robił,bo byś od razu widział na czym stoisz. Korzystnie jest kupić coś po generalnym,solidnym remoncie,zrobionym przez kogoś z pojęciem - wtedy oszczędzisz na naprawie,bo ktoś zainwestował za Ciebie. Kupujesz i cieszysz się sprawnym sprzętem,a o brzmienie nie musisz się martwić,bo solidna naprawa to m.in. użycie części zgodnych z oryginalną specyfikacją. Jak sprzęt był naprawiany przez głąba,to masz problem,bo prawdopodobnie pogorszył zamiast polepszyć,więc koszt naprawy może wzrosnąć. Jak chcesz mieć pewność to cudów nie ma - trzeba pójść ze wzmacniaczem pod pachą do zaufanego kompetentnego elektronika który nawet na oko będzie w stanie ocenić,czy sprzęt był chamsko grzebany czy remontowany z zachowaniem reguł. Reasumując,to że ktoś naprawiał sprzęt to nie jest źle,a nawet może to być dobrze. Może przykład z mieszkaniem Ci troszkę rozjaśni sytuację. P.S. Mój pierwszy "poważny" wzmak to był właśnie Harman PM 650vxi - coś takiego jak te którymi się interesujesz. Kupiłem "sprawny" z allegro za coś ponad 400pln,po czym okazało się,że musiał przejść bardzo poważny remont,bo był to typowy handlarski egzemplarz,robiony bez pojęcia. Musiałem zapłacić ze 200pln za poprawę zimnych lutów,wymianę kondensatorów,czyszczenie potencjometrów i poprawę tego i owego co jakiś pajac namotał. W sumie wzmak kosztował więc ze 600pln. Z perspektywy czasu nie jest to stracona kasa,bo zapłaciłem za naukę. To zawsze kosztuje. Tyle,że żal mi teraz sprzedać tego Harmana,bo jak mam za niego dostać ze trzy stówy i jeszcze się tłumaczyć jak coś komuś zatrzeszczy,to już lepiej niech stoi - może ktoś z rodziny albo znajomych będzie potrzebował wzmacniacza. Szkoda że daleko (chyba) mieszkasz,bo mógłbyś wpaść posłuchać czy Ci takie granie pasuje. No chyba że chcesz sobie zrobić wycieczkę pendolinem - mam jeszcze kilka innych wzmacniaczy A,jeszcze jedno: jak Harman z serii PM to lepiej żeby miał vxi w nazwie. Są dużo mocniejsze.
-
W związku z pokazaniem się nowej (lepszej) strony www Festiwalu Bachowskiego zamieszczam ponownie link. http://bach.pl/ Polecam.
-
Sęk w tym,że jak ogłoszenie wisiało na AS to gramofon oferowany był bez wkładki. http://www.audiostereo.pl/ogloszenia_sprze...8-os111983.html Wysłałem zapytanie do sprzedającego,zobaczymy. Chętnie kupił bym takie cacko,bo to zakup na lata. Przyznam iż na bazie swoich doświadczeń wolę kupić drogo dopieszczony stan niż tanio nie wiadomo co. Choć brak wkładki mocno uderzy po kieszeni nabywcę... Edytuję: wszystko już wiem. Gramofon bez wkładki i bez negocjacji ceny. W opinii sprzedającego gra o tyle lepiej po modernizacji,że wart swojej ceny. Abstrahując od tego wart czy nie wart - piękna maszyna.
-
Eee tam,to nie koniec świata,możesz wpaść na łykend posłuchać Bacha. Jeżeli chodzi o zakup wejściówek to ewentualnie służę pomocą,a jak trzeba to i nocleg da się zorganizować. Przypominam Ci Wpszoniaku ,że takie ulotne,nie rejestrowane na taśmie chwile z muzyką są bezcenne. A nóż trafi się perełka,niesamowite przeżycie? Do płyty możesz wrócić,a koncerty w takich miejscach są niepowtarzalne...
-
Ostrzę sobie zęby na Festiwal Bachowski: http://bach.pl/2016-program Piękna muzyka wykonywana m.in. we wpisanym na listę UNESCO Kościele Pokoju. Może uda mi się wysłuchać koncertu otwarcia w dniu 29.07. oraz koncertu zespołu Cafe Zimmermann w dniu 06.08. Najbardziej jednak nastawiam się na sobotę 30.07. i mistrzowski recital organowy Camerona Carpentera, a następnie recital skrzypcowy Roberta Bachary, który jak można przeczytać na jego stronie stosuje historyczny chwyt skrzypiec przy wykonywaniu muzyki dawnej. http://www.robertbachara.com/ To może być nad wyraz smakowite...
-
Tak,u mnie przez lata służył podłączony bez masy taki dwumetrowy odcinek cieniutkiego drucika w koszulce. Grał na nim tuner Diora,potem cyfrowy Harman Kardon,następnie stary analogowy Akai i wreszcie Sansui. Ostatnio zainwestowałem trzy dychy w antenę,ale siły sygnału to nie poprawiło. Po prostu drucik był podatny na zakłócenia,a antena nie. Wystarczyło,że zawinął się w jakąś pętelkę albo ułożył się dotykając jakiegoś przewodnika i już sygnał szalał. Dodam,że czasem propagacja fal radiowych w danym dniu jest kiepska i tyle. Jak pada i wieje to od razu wychodzi moc nadajnika - u mnie przy kiepskiej pogodzie nadajnik oddalony o kilka kilometrów nie daje rady,a te o kilkadziesiąt i owszem.
-
Pboczek,sygnał pomiędzy dwa a trzy to bardzo słabo. U mnie na kawałku cienkiego pojedynczego drucika wpiętego w gniazdo 75ohm jest full wypas między cztery a pięć,czyli niemal max. O ile nie jest tak,że sygnał jest u Ciebie po prostu bardzo słaby,to coś nie ten teges. Może spróbuj czy Ci złapie sygnał na jakimś zwykłym cieniutkim druciku...u mnie to nawet jak ustawię Trójkę na częstotliwości z podwrocławskiej Ślęży to łapie ze cztery na skali sygnału,a to odległy nadajnik.
-
Stres zabija - Bach leczy. Dziś w ramach odprężenia Janine Jansen zagrała wraz z przyjaciółmi koncerty skrzypcowe Bacha. To znaczy ja się odprężałem a Janine grała (choć mam nieodparte wrażenie,że muzycy również byli w pełni zrelaksowani). Dokładnie to dwa koncerty skrzypcowe,jeden na skrzypce i obój oraz dwie sonaty na skrzypce i klawesyn. Wydała to Decca. Lekkość i jeszcze raz lekkość. Czysta muzyczna przyjemność. Jeżeli dbacie o zdrowie - słuchajcie Bacha w ujęciu Janine Jansen.
-
Cudze firmy fonograficzne chwalicie,a Warszawski DUX na uwagę zasługuje... http://www.dux.pl/ ...kupicie od nich muzykę,jakiej próżno szukać w ofercie korporacji takich jak Deutsche Grammophon lub Decca. Bo któż z komercyjnych potentatów wyda chociażby muzykę Apolinarego Szeluto? Hi hi hi...ale przykład z półki wykopałem.
-
Pygar,przyjmij moje gratulacje. Twoja pasja i tempo zdobywania kolejnych cacek od Sansui są niesamowite. Przecież pewnie jeszcze do końca nie poznałeś 907Limited (czy może już zdążyłeś to zrobić?),a tu taki nabytek. To teraz już się chyba ustatkujesz,no nie?
-
Dziękuję Ci wpszoniaku za wskazanie fantastycznego sklepu! Nie wiem jak to się stało,że wcześniej nań nie trafiłem. Czuję się jak wtedy gdy na początku lat 90. będąc pierwszy raz "na zachodzie" wszedłem do niemieckich delikatesów. Oczopląs. Skąd teraz wezmę 50 000 na zakupy jeszcze nie wiem,ale póki co za to co w portfelu zamówię wskazane przez Ciebie wydawnictwa Ensemble Caprice. Umiesz zainteresować człowieka Inspiracje dawnych kompozytorów - szczerze powiem iż nie zastanawiałem się nigdy nad nimi. Wystarczy, że staram się na co dzień zrozumieć najlepszą żonę na świecie, i to już wystarczająco absorbujące zadanie...
-
To zapewne wspaniałe kolumny...Ciekaw jestem ich bardzo,kiedyś kiedyś...może się uda ich posłuchać. Aktualnie poza zasięgiem Co do Delphinusów to mam takie spostrzeżenie: ostatnio dość często słucham muzyki coraz to...głośniej. Głuchnę? Pewnie to też. Jednakże chodzi w tym przypadku raczej o to,iż mogę sobie pozwolić w mojej obecnej konfiguracji na odkręcenie volume bez poczucia dyskomfortu. Głośno nadal słucha się przyjemnie. Ba,bardzo przyjemnie. Nie każdy system daje taki komfort,no a czasem człowiek po prostu musi (inaczej się udusi) czymś "przywalić"
-
Ostatnio nurzam się głównie w baroku - kameralne składy pełne dawnych instrumentów,jak chociażby wszelkie viole,lutnie,barokowe wiolonczele itp.,grające Bacha czy Vivaldiego. Można powiedzieć,że uczę się muzyki od nowa... Natomiast co do klasyki na żywo to największym rarytasem w ostatnim czasie był dla mnie koncert kwintetu dętego Camerata Sudecka: Ildiko Juhasz - flet Ilona Hlubek - Długołęcka - obój Alicja Korpal-Karasiewicz - fagot Szymon Fortuna - klarnet Grzegorz Mondry - waltornia F. Farkas - Dawne tańce węgierskie P. Taffanel - Wind Quintet g-moll (1876) P. Hindemith - Kleine Kammermusik No 2 op. 24 (1922) Jako laik bądź co bądź, miałem ogromną frajdę mogąc wsłuchać się w barwy poszczególnych instrumentów oraz w ich arcyciekawe współbrzmienie. Przyznacie chyba sami,że nieczęsto jest okazja posłuchać takiego zestawu... Oczywiście publiczność nie dopisała. Tłum melomanów czeka aż będzie grane Bolero Ravela...a ja tam cenię kameralną "robotę"
-
Nareszcie udało mi się zakupić poszukiwany przeze mnie album Bogdana Hołowni "Jerzy Wasowski - Songbook". Płyta nagrana została za oceanem,a oprócz wymienionego pianisty grają: Greg Hopkins trąbka, flugelhorn, Jerry Vejmola - saksofon,flet, Bronek Suchanek - kontrabas, Joe Hunt - perkusja. Jak zwykle u Pana Bogdana jest bezpretensjonalnie, jak zwykle liczy się melodia nie wykonawcy. Co to oznacza? Ano nikt na tej płycie nie stara się udowadniać,jakim jest świetnym muzykiem i jaki to nowy wspaniały klucz znalazł do znanych melodii. Zespół skupia się na prezentacji wyboru twórczości Jerzego Wasowskiego bez pastwienia się nad granymi klasykami. Takie nagrania,tworzone z miłości do muzyki,zawsze warto polecać.
-
Gdy dookoła Alfy czy też topowe końcówki mnożą się jak grzyby po deszczu,ja robię kolejne - tym razem udane! - podejście do x901. Zacząć należy do najważniejszego,tj. dziękuję Pygarowi i Piotrkowi608 za postawienie mojego wzmacniacza na nogi (tj.nóżki),a także Czubsiemu za zainteresowanie problemem. Sprzęt hula i gra aż miło! Panowie! Warto było zawitać w Sansujowym gronie nie tylko dla samego dźwięku,ale także dla tego by poznać Was,grupę prawdziwie życzliwych oraz oddanych sprawie pasjonatów! Wzmacniacz trafił do mnie z nalepką "WYGRZEWAĆ!",ale już po tygodniu przy niecałych 100 godzinach przebiegu u mnie w domu (głównie noce się w te 100 godzin wliczają) jestem bardzo zadowolony z tego jak to gra. Jest bardzo,bardzo przyjemnie. Fakt,system mam wyjątkowo hedonistyczny: cedek Audio Analogue,wzmacniacz x901 i jak by tego było mało kolumny Chario... Mój niezawodny wzmacniacz AU-710 dał mi wiele radości,od pewnego czasu miałem jednak wykrystalizowany pogląd na to,czego mi w nim brakuje - potrzebowałem w dźwięku więcej powietrza. Było mi trochę duszno,chciałem otworzyć okno i poczuć wiosnę. W tej sytuacji mój odnowiony x901 znalazł się idealnie - wniósł mnóstwo świeżości i powietrza w brzmieniu. Poeta powiedział by,że oto zawitał do mnie maj Najbardziej fascynujące jest jednak dla mnie to,że każda,nawet najciszej zagrana nuta ma w sobie ten majestat,który sprawia,że czujesz że tak,w tej chwili to tylko delikatna partia skrzypiec,ale za tymi skrzypcami stoi potęga całej orkiestry... Na razie słucham w trybie Normal, bardziej mi to odpowiada niż Integrated,choć trzeba będzie zrobić porównanie z jednym cedekiem i jednym kablem, bo na tą chwilą mam podpięte dwa różne odtwarzacze dwoma różnymi kablami. W tym układzie zestaw Audio Analogue Paganini + Linn Analogue + x901 tryb Normal dał mi bardzo czytelne,bezpośrednie i naturalne wokale,gdy zestaw Onkyo dx-7711 + Nordost Black Knight + x901 tryb Integrated jakby lekko podbarwiał (dla pełnej informacji nadmieniam,że kolumny to Chario Delphinus podpięte kablem Audionova Euphoria) Oczywiście testy mogą wykazać słabość kabla lub cedeka - zobaczy się. Na razie nie bawiłem się w przepinanie kabli itp. bo chcę się muzyką nacieszy,zrozumcie. Gdy już się osłucham,sprawdzę obiektywnie czy lepiej mi pasuje gra z przedwzmacniaczem czy bez,a także gdy uda mi się zdefiniować silne i słabe strony systemu,wtedy chętnie przyjmę Wasze sugestie co do reszty toru. Wiem,wiem,wymieniając kable,zapewniając izolację,separację,ekranowanie oraz inne cuda mogę realnie poprawić brzmienie... Póki co gra muzyka,a ja jestem ciekaw czy i jak brzmienie będzie jeszcze ewoluować w miarę "docierania" się elementów...
-
Hi hi hi...jak tu nie wierzyć w sprawczą rolę przypadku! Gdy wczoraj wieczorem Wpszoniaku pisałeś swoje sugestie, ja słuchałem właśnie The Amsterdam Baroque Orchestra pod dyrekcją Tona Koopmana,tyle że w innym repertuarze: z udziałem Yo-Yo Ma jako solisty grających utwory Vivaldiego skomponowane/zaaranżowane na wiolonczelę (Vivaldi's Cello). Nagrania bardzo frapujące,wciągające słuchacza (tzn.mnie) w tkankę muzyki. Brzmienie instrumentów z epoki,jak np.barokowej wiolonczeli przesmaczne,bo całkiem inne niż dźwięk instrumentów współczesnych. Do delektowania się. Tymczasem chyba jeszcze dziś zamówię Koopmana - organistę grającego Bacha,bo właśnie uświadomiłem sobie,że muzykę organową Bacha posiadam jedynie...na kasetach. Tyle że magnetofon już dawno na zasłużonej emeryturze...
-
Oczywiście jeszcze dużo czasu minie nim będę miał swoje zdanie,które wykonania jakich klasycznych dzieł są na prawdę warte uwagi. Na razie poznaję muzykę i tyle,że staram się omijać wydania typu brukowego. Tu jeszcze parę ciekawych wydawnictw dla melomanów,m.in.rzeczony komplety symfonii za 129pln dla milionerów czasu: http://allegro.pl/listing/user/listing.php...p;us_id=6923552 Teraz z innej beczki: czy Szanowni Koledzy możecie mi polecić jakieś waszym zdaniem szczególnie smaczne nagrania Koncertów Brandenburskich?
-
Zatem Ravel Bertranda Chamayou jest już w poczekalni,ale jeszcze nie kupiony - muszę trochę po celebrować kolejny zakup bo raz że w takim przypadku lepiej smakuje,dwa że impulsywnie to bym dziennie więcej kupił płyt niż zarobił pieniędzy,trzy - żona kazała kupić mniej zardzewiały samochód i sami rozumiecie - jestem nieco spłukany... ...nie jest jednak tak źle,żebym nie miał żadnych zaskórniaków na okazje płytowe. Co to to nie! Kilka dni temu zachwycił mnie wykonany na żywo Kwartet smyczkowy Haydna z opusu 20. (grał Wałbrzyski Kwartet Smyczkowy). Wstyd nie mieć takiej rewelacyjnej muzyki na płycie. Oto znalazłem takie wydawnictwo: Haydn,The Complete String Quartets w wykonaniu The Aeolian String Quartet, wydawcą Decca. Box składa się z 22 płyt, sprzedawca chciał 79 złotych! No nie,za takie grosze to warto nie jeść kilka dni a kupić! Recenzent na gramophone.co.uk napisał,że po zakupie tego boxu możesz na rok zapomnieć o innym repertuarze i odkrywać kwartety Haydna. Toteż na wszelki wypadek nie kupiłem już u tego sprzedawcy kompletu symfonii Haydna w równie dobrej cenie - 37 płyt z symfoniami,to faktycznie musiał bym rok do pracy nie chodzić...
-
Peludito, jeśli czasem słuchasz radia to pięknie by Ci pasował do wzmacniacza tuner TU-919. Lepiej grającego nie znajdziesz. Ponadto żeby nie prowadzić bezowocnych dyskusji załóżmy po prostu w klubie Sansui koło Vintage i sprawa załatwiona. Ja w ramach kapitału założycielskiego wnoszę TU-919 oraz AU-710. Ty dorzucisz swoje klocki i na początek wystarczy
-
Rzeczywiście,z tego punktu widzenia ciekawie było by w warunkach domowych podpatrzeć stronę wizualną koncertów które mam na płytach. Dziś w odtwarzaczu jeden z moich ostatnich nabytków: Devon Allman " Ragged and Dirty". Tak,Devon jest z "tych" Allmanów (syn Gregga). Płyta pierwszorzędna : świeże gatunkowe granie,muzyka idealna na słoneczne niedzielne przedpołudnie i nie tylko. Ciekawe,że uwagę na ten album zwróciłem pod wpływem instrumentalnego utworu " Midnight Lake Michigan",który to zasłyszałem z rok temu w radiowej audycji "3 wymiary gitary" prowadzonej w Trójce przez Piotra Barona. Ową audycję również polecam fanom bluesa - zawsze znajdzie się tam jakiś bluesior, a z uwagi na fakt,że jest nadawana między 13.00 a 14.00 czyli w środku dnia,jest ona dla mnie taką kojącą blues - rockową wyspą w codziennym zgiełku. Zamieszczam fotkę płyty,choć w byle sklepie to jej raczej nie kupicie...
-
Z bluesem jest trochę tak,że w ogólnym,powiedzmy "społecznym" odbiorze,jest to taka sama nisza jak country,poezja śpiewana itp. Tymczasem z punktu widzenia teorii muzyki rola gatunku - jak sygnalizowałem w zagajeniu - jest zapewne o wiele większa. Piszę "zapewne",bo muzykologiem nie jestem.No i przede wszystkim nie tylko o teorię tu chodzi. Dlaczego wielu dojrzałych muzyków rockowych zwraca się z czasem do bardziej organicznego,bluesowego grania? Może po latach poszukiwań i grania skomplikowanych form dochodzą do wniosku,że blues jest bardziej szczerą i prawdziwą formą wypowiedzi? Tego nie wiem,sam jednak w coraz większym stopniu dostrzegam w bluesie ten sens,którego czasem brakuje gdzie indziej,gdyż zatracił się w formie... Przepraszam jeżeli powyższy akapit wyszedł nazbyt "jajogłowo" Osobiście koncertów na DVD nie oglądam,musiałbym jakoś poprawić brzmienie mojego "video" w kierunku "audio". Za to ostatnio z obfitego dorobku Bonamassy nabyłem nagrany wspólnie z Beth Hart album koncertowy "Live in Amsterdam" (w wersji audio). Podoba mi się jak Beth śpiewa te wszystkie klasyczne utwory mając Joe u boku. Pasują do siebie. Scenicznie ma się rozumieć. Jedyny problem z Bonamassą jest jak dla mnie taki,że gość tak dużo wydaje muzyki,iż ciężko jest mi się czasem połapać w tym wszystkim. Klęska urodzaju. Na szczęście ten gitarzysta chyba zawsze trzyma poziom,więc ryzyko zmarnowania pieniędzy przy zakupie jego płyt oceniam jako znikome.