-
Zawartość
796 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Arko55
-
Przed wysyłką nastąpiły ostatnie decydujące porównania. Aktualizacja JBL L86 vs ELAC CL142 Im więcej razy zmieniałem miejscami kolumny tym bardziej wszystko wskazywało na to, że JBL to zdecydowanie inna liga dźwięku. Amerykańskie JBL są zdecydowanie bardziej dociążone, dalej uważam że średniego basu trochę mniej ale znakomita niska średnica robi solidną potęgę w brzmieniu. Przez pierwsze dni dociążenie podobało mi się w ELACu, fajny basik, w porównaniu z NHT 1.5, niestety im dłużej ich słucham tym robi się powoli przepaść w potędze na przełomie niskich a średnich. Kolejna sytuacja ma miejsce z średnicą, ELACe graja mi bardziej słodko, niesamowicie łagodnie w wyższej średnicy... jak wyżej wspominałem JBL troche aż za bardzo wypychają, podbijają mi wyższą średnicę, wczoraj przy ostatnim odsłuchu obu kolumn dopiero zauważyłem jak wyraźnie dzieli ich przepaść w ilości informacji właśnie w wyższej średnicy. Niestety ELACe grają tak łagodnie w średnicy, wyższej średnicy, że gubią dosyć dużo detali, mógł bym nazwać z czystym sumieniem, że ELACe są zbyt zamulone przy JBL. Wysokie tony dalej z przewagą dla JBL, dalej słychać jak prosty tweeter siedzi w moich CL142, nie czuć wyrazistości, jest łagodnie do bólu, gubiąc przy tym sporo szczegółów, przy pierwszych dniach mi to nie przeszkadzało, bo właśnie te ELACe grały tak przyjemnie, że aż lekko mdło. Z ważnych istotnych rzeczy wspomnę o dosłownie.. podanym na tacy dźwięku z JBL, nie trzeba się doszukiwać aż tak bardzo smaczków, źródeł na scenie bo mamy na prawdę fajną dynamikę, już wyżej wspominałem że JBL grały jak wulkan energii, niezwykle angażujące brzmienie, właśnie coraz mocniej zauważyłem przepinając jedne z drugimi kolumnami. Wyżej narzekałem na mało niezbyt scenę w L86, trochę przesadziłem bo te kolumny szerzej potrafią rozkładać źródła na scenie i ciężko jest dokładnie określić które graja u mnie czyściej, przez dużą skalę dźwięku, dosyć gęsty charakter w małym pokoju akurat JBL będą miały pod górkę przy mniejszych kolumnach. Więc tak.. Po 2 tygodniach słuchania ELACa, w ogólnym charakterze dźwięku nazwał bym trochę podobnymi NHT 1.5 z dopalaczem, zaś uważam, że JBL to jednak całkiem coś innego, wyraźnie większa różnica w ogólnym charakterze niż NHT i ELAC. Dziękuje za uwagę
-
Po długim czasie napiszę o bardzo rzadkich w naszym kraju JBL L86 pożyczonych od dobrego znajomego. Oczywiście podziękowania dla Kolegi o nicku "Rega" Mój tor> kolumny JBL L86, NHT 1.5, ELAC Cl142 wzmacniacz> T+A PA 1500r transport> laptop oraz pliki DAC>Kenwood DM7090, Fiio X5, HiFace DAC, Asus Xonar ST Przewody> domofonowe RCA> DIY ze skrętki, Chord Cobra, Chord Clearway Zasilanie> listwa Tomanek, zasilające od Tomanka Akustyka> pokój 3.3m x 3.4m, kolumny stoją około 50cm od ścian bocznych, 105cm do ściany za nimi, od kolumn do słuchacza około 210cm, szerokość bazy kolumn około 220cm Pokój dobrze wytłumiony, ogólnie chaos i pełno wszystkiego (panele z wełny PT80, panele z styroduru, dyfuzory skyline z drewna), jedynie sufit jest bardziej goły. Dźwięk Kolumny trzymałem u siebie około 2 miesięcy, przez pierwsze dni był standardowo zachwyt, po tygodniu czy dwóch zachwyty opadły i był moment kryzysu wieku średniego, żartując trochę... Na samym początku L86 grały wyraźnie dołem pasma, średnica niestety wycofana, góra przytłumiona, okazało się że w jednej kolumnie średnio-tonowy jest niesprawny, a w drugiej czasem trzeszczało w średnicy, więc na podstawie takiego egzemplarzu opisze co usłyszałem. Bas był obszerny, prawie zawsze wchodził na pierwszy plan, nie mogłem się powstrzymać i dorobiłem im masywne podstawki (około 20kg sztuka) dół pasma trochę osłabł, stał się bardziej kontrolowany, precyzyjny i strawny. Nie zmienia to faktu, że średnica przez jeden niesprawny głośnik była nieco sucha, niezbyt wyraźna, wokale nie potrafiły wejść na scenę pełną parą i się wykazać. Po czasie doszły do mnie takie rzeczy jak listwa od Tomanka, bardzo fajne interkonakty Chorda, i powoli JBL zaczynały się wykazywać z lepszej strony, na szczęście średnica trochę odżyła, dostała blasku, konturu, dynamiki, scena się bardziej oczyściła, co prawda w tych kolumnach niskie tony grały największa rolę, potem była góra pasma i na końcu średnica, nie wiem czy to kolumny grające bardziej w stylu "V" czy po prostu wina akustyki i głośnika który w jednej kolumnie nie grał. L86 potrafią naprawdę zatrząść domem, w moich warunkach domowych nie słyszałem do tej pory lepszego basu, tu na prawdę za bardzo nie można się przyczepić, może super szybkie to nie są, czasem też brakowało mi delikatnie lepszego mid basu, bo ten był bardzo łagodny, kolumny pięknie tworzą klimat właśnie dzięki 8 calowemu wooferowi, bardzo ładne zejście basu, dosyć mocno rozciągnięte pasmo na scenie, w skrócie dostajemy duży volumen. Średnica hmmmm, nie wiem czy był by sens ją oceniać z racji na wadliwy głośnik, ale były też momenty gdzie wokale były naturalne, gładkie, nieźle wypełnione, bardzo ładnie unosiły się w pokoju, barwa średnicy neutralna lub nieco ocieplona, w wyższej średnicy jest jakis peak i czasem aż za dużo tego zakresu, przez to też czasami sybilanty dawały się we znaki. Wysokie tony wyraźne, jednak nie nazwał bym ich przytłumionymi, czuć jak by były ocieplone, dalej doczepił bym się ich blasku, czystego wybrzmiewania. Nośność góry była dobra, przyjemnie wygładzona, mimo wszystko ten zakres wspominam trochę jak w moich słuchawkach HiFiMan HE560, czyli ocieplony, gęsty, kremowy, nie było analityczności, suchości, takiego analitycznego charakteru. Scena odpowiednio duża, kolumny potrafią zagrać szerzej niż sama baza, ładnie rozkładają źródła w głąb, dobrze jest też z wysokością, nie do końca podobał mi się nieco zabrudzony charakter sceny, nie wiem co mogło by być do końca powodem, możliwe że ciasny pokój, gesty charakter samych kolumn, w efekcie nie liczył bym, aby w niewielkich pomieszczeniach JBL zagrały tak czystym tłem co Audium Comp 3. Teraz ciekawe porównania JBL L86 i NHT 1.5 Pamiętam to zdziwienie gdy odłączyłem (słuchane kilka dni) L86 i podłączyłem NHT, nie dało się moich monitorów słuchać z przyjemnością, było tylko zgrzytanie zębów i wytykanie jak one słabo grają. NHT bardzo słabo obrazowały to co się dzieje w dalszych planach, właściwie to grał głownie wokal... wokal... góra pasma.. dalej nic.... i dosyć słaby, płaski bas. JBL przy nich to wulkan energii od dołu pasma po wysokie, co prawda wokale NHT miały większe i bardziej wypchane do przodu, odgrywane pierwszorzędnie. L86 zagrały dużo lepszym dociążeniem, wysokie też były ciemniejsze, średnica również. Na dodatek w NHT brakowało gładkości, wypełnienia, nośności, budowania sceny na szerokość i w głąb, dynamiki, budowania romantycznego klimatu. JBL L86 i ELAC CL142 Tu zaczynają się strome schody i ocena dźwięku samych L86 jest trochę trudna. Trzeba by się dłużej zastanowić co jest na rzeczy, po kolejnej przepince tych kolumn dopiero lepiej zauważyłem, czy L86 dadzą sobie radę. W skrócie JBL są nieco ciemniejsze, mają o dziwo mniej niskich tonów, chodzi o zakres gdzieś w granicach 60-100hz który ELAKi mają widowiskowy, potrafi to budować ciekawy klimat. Przewagę droższe JBL mają w dociążeniu średnicy, niestety im wyżej w paśmie tym bardziej podobały mi się ELAKi, od średniego zakresu średnich po wysokie słychać zadziwiająco dobrą płynność, spójność, też ten zakres ma bardzo ładne wygładzenie, na tym polu JBL troszkę gorzej się pokazały. Cl142 w dodatku lepiej błyszczą na górze, zależy co kto woli, L86 bardziej nastawione na ocieplenie, koloryt, tylko bez takiego blasku. Jestem pewny, że duże L86 nie czują się tak dobrze w 11m2 jak ELAKi, dźwięk nastawiony głównie na dociążenie z lekkim pominięciem doświetlonej, błyszczącej góry. Kolejna sprawa to zaskoczenie przez które wyżej napisałem, że JBL mogły by grac bardziej czysto, trochę tańsze ELAKi lepiej sobie poradziły i stawiam, że to one potrafią częściej pokazać czarne tło" Zaskoczeń ciąg dalszy, lokalizacja źródeł na scenie tez stawiam wyżej w ELACu, jak najbardziej rozumiem że tu winowajcą też była by moja akustyka, mały pokój który ogranicza duże L86. Delikatnie twardszy dźwięk mają CL142, mają też jakby cieniej rysowane kontury, JBL bardziej misowate, pogrubione brzmienie, kto co woli, mi jedne i drugie się podobały. Obie konstrukcje podobnie budowały scenę w głąb, deczko bliżej planami zazwyczaj grały mi JBL, ale sama głębia basu była w nich lepsza. Dynamika porównywalna, trójwymiarowość obiektów również, może minimalnie lepsza organika dźwięku jest w JBL, to bardzo małe różnice i zależne od utworu. Wyszło na to że JBL to niełatwe w ocenie kolumny, wiele utworów zagrały z klasą, by po chwili pokazać przeciętny, przybrudzony, nie do końca tak czytelny poziom (chyba z winy akustyki) Jedne jak i drugie kolumny mają wady i zalety, i obie konstrukcje mógł bym trzymać długi czas, chociaż jednak w cenie używanych L86 wolał bym zaryzykować z wyższą serią od ELACa, z prostej przyczyny, lepiej sobie powinny poradzić w 11m2. Słowem na koniec JBLki trochę zmieniły mój pogląd na audio, jeszcze nigdy nie miałem okazji porównać sprzętu który by zgładził chwalone prze zemnie NHT 1,5 Też dzięki JBL dostałem duża motywację, by spróbować większych paczek, dlatrego też kupiłem małe podłogowe, od kilku lat byłem zwolennikiem monitorów, a jednak ciekawsze teraz wydaj mi się duże klocki. Tyle dobrego o nich pisałem, do czasu jak człowiek się nie nauczy jak wielką zmianą mogą być inne kolumny. Parę fotek z tych zacnych kolumn>
-
Żartując to zawsze można założyć im maskownice i postawić ładnego kwiatka na górę, tak dla lepszego efektu wizualnego haha Za kilka dni dam dłuższą relacje o tych JBL, strasznie długo się zbieram z ich opisem, ale to dobrze bo mam szerszy punkt widzenia teraz.
-
Powrót do korzeni.. PC plus Asus Xonar ST zakupiony, dodatkowo udało się kupić nowe kolumny, ELAC CL142, udało się bo jeszcze mam na testach JBL L86 i je akurat porównam.
-
Zapomniał bym dodać, że w ciasnym pomieszczeniu łatwiej o słyszalne zmiany przy akustyce niż w dużej przestrzeni, dlatego przykładowe pokoje w AVS nie musiały być zawalone ustrojami a zestawy grały bardzo ładnie. Dawniej sam myślałem o tynku strukturalnym, ale jakoś przeszło mnie.
-
@JaZz Przerabiałem to i znam efekty 😛 W obu przypadkach są to zauważalne zmiany, zaskakująco spore jak na moje uszy
-
Wicia, wczoraj ogarnąłem foto tapetę na ścianę front za kolumny, chciałem jedynie upiększyć wizualnie pokoik, taka tapeta z flizeliny 420x240cm chcąc nie chcą zmieniła nieco akustykę, co dziwne to według mnie kolumny grają jeszcze lepiej, nigdy nie słyszałem tak niskiego basu jak w tym wypadku, rozdzielczość wysokich też poprawiona, dźwięk bardzo żywy (nie mylić z rozjaśniony) nie wiem skąd takie zmiany nastąpiły, sama ścianka to suporex, tynk, farba. Btw niebawem napiszę jak śpiewają mi JBL L86.
-
Panie za 3.5tys to by znalazł ciekawy wzmacniacz i odrazu pokusił bym się o wymianę tych kolumn. Chyba, że ogólny charakter ich grania Ci pasuje, a nie chcesz mocno zmieniać dźwięku. Rozumiem, że akustyka mniej ważna?
-
Niestety nie wiem ile ma mocy, ale miałem dawniej naprawdę mocny wzmak słuchawkowy xDuoo TA20 i też mi flagowe Beyery dziwnie wyostrzały dźwięk, było też chudo na basie, pod tym względem sporo lepiej grają mi planarne HE560 czy testowane AKG K812pro, sam nie wiem czemu T1 tak ciężko się zgrywają a miałem mocny wzmacniacz.
-
Kilka zdań o AKG K812pro i z grubsza porównanie do Beyerdynamic T1 Tor> wzmacniacz T+A 1500r wyjście 6.3mm, HiFace DAC oraz Kenwood DM7090 jako DAC, laptop oraz pliki. Słuchawki bardzo wygodne, bardzo dużo miejsca na ucho, sporo więcej przestrzeni między uchem a driverem niż w Beyerach T1. Wykonanie bardzo dobre, metalowe wykończenia, są dosyć masywne, bardziej stabilna i nie tak krucha konstrukcja jak seria AKG K7xx. Jak grają? Pierwsze co rzuca się na ucho to ogromna scena, K812 bez większego problemu potrafią wychodzić poza obrys głowy na szerokość, uczucie głębi oraz wysokości jest również imponujące, moje Beyery przy nich grały bardzo przewidywalnie w kreacji sceny, generowały ją w znacznie mniejszej skali. AKG zagrały bardzo dynamicznie, czasem miałem wrażenie siedzenia w środku sceny, czasem dosyć mocno wypychały tą scenę przed słuchacza, pod względem rozkładania źródeł pozornych AKG są bardzo elastyczne, nie raz wokale grały na "twarz" a również z niezłej oddali. Barwa neutralna, albo neutralno-jasna, wysokie tony miały bardziej odczuwalny peak niż T1, czasem w gorszych realizacjach dawało się we znaki, jeżeli zapodałem dobrej jakości plik w dobrym wykonaniu wszystko wracało do normy. Beyery miały bardziej równą górę, była minimalnie ciemniejsza, AKG mimo to w większości wypadków miały bardziej przyjemna w odbiorze górę. Środek pasma deczko mocniej podbarwiony w K812pro, na ślepo bez spoglądania w tabelki gdzieś poniżej 1khz czuć mocniej średnicę, Beyery wydalają się bardziej równe. Niskie tony i tu spore zaskoczenie.. AKG dzięki takiej budowie padów dzięki czemu mogły generować tak dużą przestrzeń tworzyły bardzo rozdzielcze, głębokie, nośne niskie tony, zaskoczyło mnie też zejście basu, może nie było tak mocne jak z planarów, ale bardzo niewiele brakowało. Beyery grały jak by miały to robić trochę na sile, trochę przyduszone, dosyć równe, przewidywalne granie, zapewne są zbyt wymagające od toru i coś je trzymało i nie pozwalało uwolnić. AKG cechowały się wyśmienitą holografią, ogromną sceną, są też bardziej zwiewne, nośne, nie tak gęste. Zauważalnie lepiej się zgrywały z moim torem. Ciekawostką jest też, że w AKG jak i Beyerach dało się wychwycić charakter stosowany w ich tańszych modelach, miałem takie wrażenie jak bym słuchał w niektórych aspektach DT880 z K702/Q701, oczywiście to wyższa klasa dźwięku ale jakiś związek w charakterze był słyszalny. AKG bardziej energiczne, przestrzenne, zwiewne, twarde, zarysowane zaś Beyery spokojniejsze, nie tak przestrzenne, bardziej przyduszone i zaokrąglone kontury. Na ten moment AKG K812pro to były najlepiej grające słuchawki jakie miałem na głowie. Dziękuje Domi za użyczenie ich na test :3
-
@tomek4446 Zapytam z innej beczki, czym robisz tak super jakosciowe fotki? U mnie ostatnio zmiany w postaci systemu Daphile ktory jednak bez problemu wyparł Windowsa. Do tego sterowanie po smartfonie też wygodne.
-
Wczoraj jeszcze podłączyłem zachwalane w swojej cenie NHT 1.5 zamiast JBL L86 i.... sprzedaję jednak moje małe monitory, kompletnie nie czuje tego dźwięku, nie ta klasa, nie do dociążenie, nie ta namacalność, nie ta gładkość, nie to wypełnienie, nie ta holografia i tak mógł bym wymieniać... Niestety te JBL mają coś nie tak z głośnikiem średnio tonowym, w jednej kolumnie nie działa, nie znam się, ale może sprawdzę czemu jeden głośnik nie wydaje dźwięku, nawet z taką wadą JBL są mega wciągające przy małych monitorach.
-
Wicia. Może zna się ktoś lepiej od technicznej strony budowy głośników i co może być przyczyną słabego wychylenia membrany w moich kolumnach NHT 1.5, jak docisnę samą dłonią niskotonowego czuć jak ciężko się porusza, być może taki dziwny zabieg konstruktora, przez co nawet wydajny wzmacniacz ma problemy z dobrym uwolnieniem się dźwięku z tych kolumn. To samo sprawdziłem w starych JBL L86 i tam woofer niskotonowy świetnie chodzi, bez problemu czuć jak wzmacniacz go potrafi rozruszać, akurat ma to spore znaczenie w odtwarzanej muzyce. Ktoś coś?
-
@Chyba Miro 84 Upraszczajac to mówiłem o dużej scenie w NHT na tle kolumn jakie przerobilem w swoim pokoju, w swojej akustyce. I tak wyszło że NHT ciekawsza przestrzenia mi zagrały od Dynkow Excite X12 czy xavian Primissima, ale znowu ustępują już droższym kolumnom typu Audium comp 3 czy właśnie JBL L86. Nie wiem dokładnie co w takim wypadku brać za punkt odniesienia? Jezeli cenę to NHT świetnie wypadają scenicznie ale droższe mogą więcej z tego co słyszę.
-
@HQ150 @tomek4446 Kolumny słuchałem dopiero 2 dni, to tak w skrócie coś napiszę o nich. Względem moich NHT 1.5 kolumny JBL są w wielu aspektach lepsze, w kwestii budowania sceny, holografii niemal zakopują NHT pod ziemię. Zasługą tak fajnej holografii oraz wielkiej sceny jest wzmacniacz T+A 1500r, w zagranicznych forach pisali o takich możliwościach scenicznych, ale też nie oszukujmy się kolumny wpływają najbardziej na dźwięk i one same generują dużą sceną. Barwa w JBL jest dosyć neutralna, przy nich NHT wpadają już w jasność co trzeba ciągle temperować, ale i tak nie idzie uzyskać tak przyjemnej góry co w JBL. Najbliżej pod względem jakości dźwięku NHT mają z średnicą, akurat wokale w obu kolumnach są bardzo ładne, lecz inaczej podawane, małe monitorki bardziej faworyzują wokale na tle reszty dźwięków, JBL już bardziej dopełnia wokalami cały spektakl. Oczywiście duże paczki mają lepsze wypełnienie, są też bardziej gładkie, miękkie. Co może być lepsze w NHT? być może rytmika oraz szybkość jest nieco lepsza, ale czego oczekiwać skoro większe woofery nie zagrają tak szybko jak mniejsze. Na marginesie JBL ledwo co się mieszczą swym dużym dźwiękiem w moim pokoju 11m2, czasem wydaje się że jest już zbyt ciasno właśnie przez duży volumen, na szczęście nie jest to aż tak dokuczliwe i nie aż tak często, w utworach z nowoczesną elektroniką przykład Crystal Castle, ilość niskich tonów czasem była za mocno podawana na tle reszty pasma, ale to musi być specyficzna muzyka pod względem eksponowania basu. W super realizacjach np Anette Laskvik dźwięk z JBL to bajka, dla niektórych przypadków preferował bym delikatnie twardszy bas z lepszym konturem, wspominam że te podstawki/skrzynki pod JBL nie nadają się, bo są zbyt lekkie i kolumny tracą jeszcze część potencjału. Uogólniając NHT 1.5 gaśnie wyraźnie gdy odpalę dobrze nagrany utwór, próbuje się tylko bronić rytmiką, czasem wokalem, szybkością. To było by na tyle, więcej nie zdradzę, poczekamy z 3 tygodnie i napiszę więcej.
-
Tymczasowy system, a może nie? Dzięki uprzejmości dobrym kolegom (Rega i Sanwing) dostałem na testy wyśmienite na chwile obecną JBL L86!
-
Miałem przez około 5 tygodni wzmacniacz T+A PA 1500r więc napisze w skrócie jak on zagrał oraz jak wypadł przy trochę droższej lampie Feliksa. Akustyka przyzwoita, jak na 11m2 jest dobrze wytłumiona i oprócz sufitu wszędzie coś się znajdzie by rozpraszać fale. Kolumny stoją możliwie daleko od ścian. Tor> kolumny NHT 1,5, wzmacniacz T+A PA 1500r/ Feliks Arioso 2A3, DAC Kenwood DM7090, transport laptop, kable głośnikowe domofonowe, RCA DIY, pliki format FLAC, WAV, DSD. Sam wzmacniacz to solidna buda, waży około 15kg, minimalnie "brumi" jak przyłożymy ucho, podoba mi się dodatek w postaci dobrego wzmacniacza słuchawkowego. Dźwięk całościowo jest dosyć mięsisty, wypełnienie, koloryt mi przypomina ten z Roksana Caspiana, od samego dołu po górę jest równo, bez podbarwień w średnicy w przypadku Roksana. Bardzo podoba mi się dynamika wzmacniacza T+A, dźwięk ma dużo energii, nie ma żadnych negatywnych cech żeby z dźwięku robiła się papka, zlewało się wszystko, było zbyt miękko, ciapowato. Bardzo podoba mi się kontrola, wygładzenie wyższych rejestrów, kultura z jaką gra wzmacniacz, jest to namacalne, dosyć żywe granie. Nie znalazłem tam jakiejś szorstkości, przesadnego zarysu konturów, wzmacniacz bardziej po łagodnej stronie grania, jeżeli chodzi o same wygładzenie źródeł to jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, niesamowicie wygładza kontury przez co można bardziej odkręcać gałką zachowując dalej przyjemny przekaz. Wokale są wciągające, bardzo wygładzone i nie dające się we znaki nieprzyjemnym sybilantom, średnica jest równa, nie ma zbyt podbarwień, bardzo ładnie wypełniona. Wokale są dosyć spokojne, nie mają takiego parcia do przodu jak to było w Feliksie, więc tu jest bardziej spokojny, minimalnie wolniejszy styl odgrywania. Dużą zaletą według mnie jest budowanie dużej sceny, wyjątkowo szeroko, dużo powietrza na scenie, ładnie buduje są w głąb ale i potrafi wyciągać fajnie dźwięki przed kolumny na słuchacza. By bardziej przybliżyć ogólne cechy charakteru T+A porównam go z pamięci do Roksana Caspiana mk1 oraz bezpośrednio słuchanego Feliksa Arioso 2A3. Caspian mk1 z pamięci był dosyć przyduszony w graniu, dźwięk bardziej w kolumnach, dynamika niezła, ale nie aż tak dobra, niskie tony niezłej jakości lecz nie było tak dużego volumenu, brakowało też tego najniższego basu jaki jest lepiej uwydatniony w T+A, oba wzmacniacze grały gładko, Caspian miał już braki w rozdzielczości przez co wyższe tony były nieco monotonne, mogły też mocniej wpadać w głoski syczące, sama średnica nieco bardziej podkolorowana w Caspianie, ale jakość odgrywanego głosu była gorsza, przez większe braki w dynamice, rozdzielczości, mniej oderwanym dźwiękom nie było takiego zachwytu jak w T+A. podsumowując oba modele grały miłym dla ucha dźwiękiem, było gładko, ciekawe wypełnienie pasma, lecz Roksanowi brakowało zalet z wyższej klasy wzmacniacza, dużej sceny, większej rozdzielczości, finezji i zróznicowania, ogółem tez kultury, dynamika tez mogła by być lepsza, Pamiętam też że Roksan był deczko za miękki w niskich tonach. Arioso 2A3 pod względem jakości w holografii, budowaniu sceny mocno się zbliżył do T+A 1500r, można by też zaryzykować że lampa Arioso budowała jak by czystsze "czarne tło", w wizualizacji w niektórych przypadkach wydawało się, że np fortepian miał lepiej ulokowane swe miejsce, różnice nie były za duże, lecz po miesiącu porównań można wyciągnąć te wnioski. Przy normalnej głośności lampa Feliksa nie potrafiła odpowiednio dobrze rozruszać membranami przez co dźwięk jak by był bardziej"martwy", źródła pozorne gorzej się rozchodziły w pokoju, samo dociążenie w "basowych" utworach było okej lecz gdy zapuścimy dobrze nagrane cięższe klimaty np Roxett końcówki lat 80 było płasko bez emocji i kolorytu, w tym wypadku tranzystor poradził sobie lepiej, wypełnienie, faktura, oderwanie dźwięków było lepsze, na pewno nie jest to ideał ale pozytywna zmiana. Oba wzmacniacze mają fajną rozdzielczość, minimalnie lepsza T+A w wyższych rejestrach, Feliks grał w miarę twardo z charakteru, o czym już wspominałem, lecz brakowało mu nasycenia co daje tranzystor. Feliks też nadawał minimalnie szybsze tempo, fajnie to było słychać jak wokale brnął byle do przodu, ma to swoje plusy i minusy, też lampa w niektórych momentach była chyba większym wulkanem energii, T+A był zwyczajnie bardziej spokojny ale i kulturalny. Nie chcę dawać złej oceny lampie bo... po prostu nie zgrała się najlepiej z NHT 1.5, brakowało dociążenia, złagodzenia wysokich, nieco dynamiki, wypełnienia, kultury i pewnie coś jeszcze, za to znowu potrafi ciekawie budować scenę, ma pewnie bardziej "czarne tło", lub lekko lepszą lokalizacje źródeł, chociaż nie są to duże zmiany. W samej finezji oba wzmacniacze mają coś do powiedzenia więc dał bym im remis.
-
Gdy miałem w dużej mierze pusty pokój, sporo gołych ścian i dałem aby 2 panele 12x60cm za plecy to dźwięk był zbyt martwy bez życia, co prawda pogłos się zmniejszył znacznie ale jakoś sztucznie mi to grało, ja preferuję dać np regał z książkami za plecy i to będzie już lepiej działać, oczywiście trzeba też uważać by nie przesadzić z ilością. Co innego też jak masz trochę zagracony pokój a taki goły.
-
@Kenobi Ja bym na pewno nie obklejał tak dużej powierzchni samą pianką. Wolę różnorodność materiałów do pochłaniania i rozpraszania. Dalej nie rozumiem zachwyty nad gąbką skoro dużo grubszy materac 24cm nie mógł "za chiny" w miarę równomiernie pochłaniać całego pasma, to co mówić o cienkiej gąbce. Niskie tony się przeciągały coraz bardziej, dopiero czuć poprawę jak dałem wełnę mineralną w kilku panelach ale nie za plecami bo to średni pomysł. Tak zapomniał bym.. zaraz z tabelkami i wykresami Koledzy wyskoczą.
-
Tak jest jak wyżej pisali, takie dwa, trzy czy nawet cztery sztuki nie zepsują dźwięku jak je dobrze ustawimy, jest wielka szansa że po prostu dźwięk nabierze jakości. Ja mam u siebie tylko 11m2 i rozmiarowo to jak by takie 3 duże panele wisiały, nie ma obaw by prze tłumic większe pomieszczenie jak się je rozstawi za kolumny czy na boki.
-
Aktualizacja do postu wyżej na temat porównania HE400i z HE560v2 Zamieniłem im pady, czyli HE400i dostały hybrydowe (nieco uklepane pady hybrydowe) a HE560 sam welur. Dodam, że w kwestii wygody to hybrydowe pady są sporo lepsze, lepiej przylegają do czaszki i nie ma uczucia twardego docisku. Do welurowych które dostałem z HE400i mam zastrzeżenia, by były w miarę wygodne trzeba się przyzwyczaić, po godzinie czy dwóch nie przeszkadza ich twardość jak na początku. Moje HE560 są już kilkuletnie, nie pamiętam ile mogą mieć, HE400i coś powyżej roku czasu, w kwestii trzeszczenia słuchawek to HE400 tu wygrały, są bezszelestne, nic nie trzeszczy, w HE560 już słychać jak się je zakłada że w okolicy regulacji pałąka coś zatrzeszczy. Dźwięk.. Po zmianie padów oba modele się nieco przybliżyły do siebie swoim odmiennym charakterem, HE400i zagrały dalej spokojnie, precyzja nieco ustępuje tym droższym, zarys gorszy pomimo lepszych hybrydowych padów, co ciekawego to barwa w HE400 ma całkiem dobre dociążenie, szczerze momentami przypominało mi to bas z HD600 w progresywnym rocku, najniższego/niższego basu mogło by być kapkę więcej, ale tego wyższego jest już sporo i czuć dobrą masę idąc od średnicy w dół. HE560 na padach welurowych straciły na mocy niskich tonów, dalej było słychać niskie pomruki lecz słabsze niż na hybrydach, na minus średni i wyższy zakres basu nie był odpowiednio dociążony i o dziwo HE400i już lepiej sobie radziły w cięższych klimatach. W muzyce elektroniczno-popowej album z 2016 "Anette Laskvik" znowu bardziej gęste, mocne uderzenie dawały HE560, więc ciężko mi jednoznacznie określić które w tym przypadku będą dawały lepiej dociążony dół, pamiętajmy że HE400 miały hybrydy a HE560 sam welur. Średnica jak na tańsze HiFimany przystało dosyć równa, bez fajerwerków w postaci górek i dołków w paśmie, w obu przypadkach podobała mi się ich średnica, na pewno HE400i trudniej zmusić do sybilantów, u mnie praktycznie nigdzie nie występowały, HE560 dalej miały bardziej wyrazistą średnicę i można by popracować nad ich wyrównaniem środka. Wysokie tony po zmianie padów przybliżyły się swoją barwą, kapkę więcej góry czuć na HE560, w obu modelach jest łagodnie, neutralnie (HE400 na welurowych padach mogły by być nawet delikatnie za ciemne pod neutralne źródło, chociaż kto co woli) W obu modelach góra pasma szybko wygasa, nie ma też super rozdzielczości jak to zauważyłem z Beyerów T1 czy HD600. Nie zmieniłem zdania o dynamice, HE400i są dalej deczko lepsze. Scena bardziej bezpośrednia na HE400i, wszystko się zmienia przez zmianę padów, dostałem dźwięk bardziej otwarty, lepszy wgląd w nagranie, na dłuższą metę nie tak spójny jak w droższych. W dalszym ciągu tańszy brat planarów ma większą scenę, jest szerzej i nie ma uczucia duszności, nie grają aż tak gęsto więc dźwięk ma trochę powietrza/oddechu. Dalej uważam że HE560 mają bardziej specyficzna scenę, jest mocny nacisk na budowanie jej bardziej ku środku bazy stereo, przez co jest uczucie dobrej spójności przekazu. Czystość czy selektywność dźwięków ocenił bym na tym samym poziomie, z jednej strony HE400 generowały mi szerszą z lepszym oddechem scenę a z 2 strony czasami HE560 potrafiły jakby wyprodukować bardziej "czarne tło" mimo że było gęściej. W pozycji góra-dół droższe planary ciekawiej się prezentowały, ich większy nacisk na produkowanie basu który znajduje się niżej na scenie, jedni będą to nazywać brakiem spójności ale jakoś mi to nie przeszkadza a ciekawie brzmi. Gdy bym miał uogólnić barwę napisał bym tak, że HE560 są jaśniejsze głównie w wyższej średnicy/niskiej górze pasma, nie są aż tak równe, ale za to niskie tony pełniejsze, deczko mocniejsze w uderzeniu. HE400i na tanim sprzęcie lepiej się skalują, u mnie miały lepsza kulturę grania, lecz za to były gorsze przy niektórych aspektach, brakowało im wypełnienia w dole pasma, precyzji, zarysu, spójności. Tańsze planary to takie dobre słuchawki dla "Kowalskiego" które same z siebie zagrają ładnie i równo, HE560 są już bardziej wybredne i grają bardziej "rockowo" mocniej podkreślane wyższe i niższe tony, oba modele lubię tak samo, liczyłem po cichu że HE560 przebiją je mocniej w ogólnej jakości grania.
-
Dobre kolumny + średni wzmak czy dobry + średnie kolumny
topic odpisał Arko55 na Patryk Szulc w Stereo
Z mojego skromnego doświadczenia wynika, że nawet niedrogie kolumny świetnie się mogą skalować z drogim torem. Wszystko rozbija się o zgranie zestawu, akustykę, upodobania. Gdy bym miał siedzieć na wzmacniaczu za kilkaset zł przy znacznie droższych kolumnach (przerabiałem to) wolę iść w odwrotna stronę, bo z Dali 450 spokojnie można jeszcze dużo wyciągnąć. Wg mnie Caspian z Dali 450 to bardzo średni kompan, ale co kto woli, prędzej Baltlab. -
Wybacz że nie odpisałem Ci nic ale nawet żadnego powiadomienia nie dostałem z tego tematu. Jeżeli masz dalej ten problem to podpytam się Kolegi jak konkretnie on ma to podłączone, jak pamiętam tam szły zwykłe interkonekty?
-
Porównam tym razem HE400i i HE560v2 Wersja HE400i to jakaś starsza rewizja, więc proszę nie mylić jej z HE400i 2020. W obu słuchawkach miałem inne pady, to jest jedna z kluczowych różnic dlatego takie porównanie może być mało miarodajne, ale w najbliższych dniach założę na odwrót by była jakaś sprawiedliwość. HE560v2 z padami hybrydowymi a HE400i miały sam welur. Żeby nie przedłużać to nie uważam, aby oba modele dzieliła jakaś zauważalna różnica w klasie dźwięku, oba modele były podpinane do lepszych przewodów Canare Starquad. W tym wypadku inne pady w sporym znaczeniu pokrywają się z różnicami w dźwięku, HE400i zagrały z zaskakująco dużą dawką powietrza na scenie, jest w miarę szeroko, scenę na głębokość i wysokość też dobrze oceniam, nie jest to dźwięk tak duży scenicznie jak Beyerdynamic T1, ale żadnego uczucia ciasnoty nie zauważyłem, HE560v2 grały trochę węziej, dalej na głębokość i wysokość nie miałem się co czepiać. Jako całokształt grania HE400i uważam, że one są bardziej uniwersalne od droższego brata, łatwiej je napędzić ale też ich barwa była bardziej przyjazna dla "typowego Kowalskiego", barwa neutralna z delikatnym przyciemnieniem w górze pasma, Sennheiser HD600 czy HE560v2 grały już nieco jaśniej. Co mi się podobało w HE400i to wiele dobrze oddanych aspektów i ciężko się było mi doczepić np do dynamiki, szybkości, separacji itd.. Najgorzej w nich wypadają wysokie tony, na pewno bardziej uproszczone niż te z HD600, rozchodzenie się bez błysku, za szybko wygasają, nie czuć wyrazistego nalotu, być może są zbyt matowe ale też nie ma tragedii. HE560v2 grały nieco jaśniej, gdzieś w górze pasma mają bardziej podbity zakres, być może też w wyższej średnicy. Ma to dobre i złe strony, wiele zależy od jakości pliku, wykonania utworu, w słabiej nagranych kawałkach prędzej HE560 wpadają w ostrości gdzie HE400 są bardzo łagodne, dopiero sytuacja się wyrównuje gdy zapodamy dobrze nagrany utwór. W HE400i sama średnica jest równa i niczym specjalnym się nie wyróżnia, czuć czasem delikatny nalot matowości, HE560 przy nich są wyraziste i raczej tez bardziej organiczne. Niskie tony jak można się spodziewać lepiej dociążone w droższych HE560, pod względem samej ilości dołu to dalej uważam, te droższe mają jak na ten moment idealna ilość, przez pady welurowe możliwe że tańsze HE400 nieco tracą na ich mocy i zejściu. Pozytywnie zaskoczyła mnie dynamika w tańszym modelu, co prawda dalej im brakuje do T1 czy HD600 ale lepiej wypadają niż HE560. Idąc dalej zakładając HE400 zaraz po HE560 słychać fajny otwarty dźwięk, nie są tak intymne, co prawda bardziej złagodzone, nie rysują tak dobrze konturów, również nieco mniej precyzyjne, ale ich separacja, ilość powietrza, budowanie większej sceny potrafi dać uśmiech na twarzy. W moim odczuciu HD600 były bardziej specyficzne od HE400i. Dla zwykłego zjadacza chleba być może to właśnie planarne HE400i prędzej podejdą, lepiej powinny zagrać elektronikę, cięższe klimaty, metal czy rock czy wiele utworów nowoczesnych kawałków rozrywkowych. Niebawem kolejny opis jak HE400i sprawdzą się na padach hybrydowych. Obie pary były podłączone pierw pod xDuoo TA20 potem wyjście słuchawkowe z T+A PA 1500r, jako DAC robił Kenwood DM7090 a transport to laptop.
-
Że tak zapytam.. Jest coś w tym przyjemnego jak taki sub trzęsie nami przy basowej muzyce?