Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    12 222
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. A teraz z trochę innej beczki. Ślepy test najlepiej brzmiących skrzypiec. W szranki stanęło sześć instrumentów. Trzy wyprodukowane współcześnie przez członków The Swedish Violin and Bow makers Association oraz trzy egzemplarze będące działami włoskich mistrzów: Antonio Stradivari z 1709 r., GB Guadagnini z 1772 r. i Joseph Gagliano z 1766 r. Dwaj soliści grali utwory testowe na poszczególnych instrumentach, a grupa testowa składająca się z nauczycieli gry na skrzypcach przyznawała od 1 do 3 punktów najlepiej ich zdaniem brzmiącym instrumentom. Test był "ślepy" ponieważ oceniający nie widzieli instrumentów (scena była nieoświetlona). Wyniki: 1. Peter Westerlund, Norberg - 70 points 2. Josef Gagliano - 59 points 3. Torbjörn Zethelius, Stockholm - 54 points 4. Jan Larsson, Lima - 39 points 5. GB Guadagnini - 38 points 6. A Stradivari - 27 points Wyraźnie wygrały tanie skrzypce zrobione współcześnie, a ostatnie miejsce zajął słynny Stradivarius. Czy możemy z tej historii wysnuć dla siebie jakiś wniosek? Myślę, że tak. Wyobraźmy sobie, czy wyniki byłyby identyczne, gdyby oceniający dokładnie wiedzieli jakich instrumentów słuchają? Czy Stradivarius mógłby zająć wówczas ostatnie miejsce? Link do testu: http://www.westerlunds.se/blindtesteng.htm
  2. Częściową odpowiedź na Twoje pytanie może dać ciekawy eksperyment przeprowadzony przez firmę Axiom Audio. Firma postanowiła sprawdzić, jaki poziom zniekształceń dźwięku potrafią wychwycić ludzie słuchający muzyki. Jako próbki muzyczne posłużyły utwory popowe z płyt Phil Collins Hits and Barenaked Ladies Gordon. System odsłuchowy składał się z dwóch zestawów kolumn i elektroniki. Jeden zestaw odtwarzał muzykę, a drugi generował szumy o różnej głośności i różnych częstotliwościach. Badani mieli podnosić rękę, gdy usłyszą, że z muzyką dzieje się coś niedobrego, że wkradają się do niej zniekształcenia. Jakie były rezultaty? Okazało się, że ludzki słuch jest niezwykle tolerancyjny dla zniekształceń o niskich częstotliwościach. Dla 20 Hz i 40 Hz szum musiał być równie głośny lub nawet głośniejszy (!!!) od samej muzyki, by został zauważony. Oznacza to akceptowanie przez nasz słuch nawet 100% zniekształceń w paśmie niskich częstotliwości. Dopiero w zakresie średnich częstotliwości nasz próg słyszenia dla wykrywania zniekształceń staje się niższy. Dla wykrycia zniekształceń na poziomach poniżej 10% częstotliwości testowe musiały być większe niż 500 Hz, a dopiero po przekroczeniu 8 000 Hz stały się słyszalne zniekształcenia o wartości 1%. Zakres naszej tolerancji na zniekształcenia w zależności od ich częstotliwości przedstawia zamieszczony wykres. Link do opisu testu:http://www.axiomaudio.com/blog/distortion
  3. Cała prezentacja była przygotowana przez Wilsona, więc Bowers nie miał tu nic do gadania. Myślę, że zamiarem Davida Wilsona było uzmysłowienie klientom, że największą część budżetu powinni przeznaczać na kolumny, że jak zaoszczędzą na pozostałych elementach toru, to będzie ich stać nawet na Wilsony;)
  4. Kolejny przykład pokazujący hierarchię komponentów audio. W 2004 r. podczas targów CES David Wilson zorganizował porównanie swoich kolumn Wilson Sophia z parą kolumn konkurencji (B&W 800 Signatures?). B&W grały w zestawieniu ze wzmacniaczem Krell (7000$), przedwzmacniaczem Nagra PLL i horrendalnie drogim źródłem Krell KPS-25 CD (20 000$). Do Sophie podłączono zamiast Krell-a znacznie tańszego Parasound-a (1000$). Słuchający (między innymi redaktorzy Stereophile) potwierdzili, że słyszą znaczące różnice na korzyść systemu Wilsona. Gdy wydawało się, że Wilson udowodnił już swoją tezę, że kolumny są ważniejsze dla jakości dźwięku niż wzmacniacz, nastąpił zwrot akcji. Wilson ujawnił, że źródłem w jego systemie wcale nie był CD Krella, ale zwykły iPod odtwarzający nieskompresowane pliki WAV! Wzmianka o tym eksperymencie znajduje się w dziesiątym akapicie relacji z CES: https://www.stereophile.com/news/011004ces/
  5. Chyba nie zrozumiałeś konkluzji "Carver Challenge". Z tej historii płynie wniosek, że nie ma żadnej synergii czy "lubienia się" elementów. Carver nie wykorzystywał tego typu zjawisk, tylko mierzył właściwości elektryczne. O dziwo, to wystarczyło. Nie potrzebował szczęścia. Temat niezawodności poruszałem kilka postów wcześniej. Nie musisz mnie przekonywać, że solidnie wykonane urządzenia są bardziej niezawodne od tych zrobionych z badziewia. Ale to nie ma wiele wspólnego z brzmieniem. To odrębna kwestia. Podobnie jak kontrola jakości, parowanie itd. Jakość wykonania kosztuje. Nie ma co do tego wątpliwości. To oczywiste, że te elementy wpływają na właściwości wzmacniacza. Po coś je tam w końcu włożono. Nie wiem, czego ten przykład miał dowieść. Carver chyba nie budował swojego wzmacniacza od podstaw, a jedynie dostrajał swoją konstrukcję do zadanego wzorca. Carver założył następujące firmy: Carver Corporation w 1979, Sunfire w 1994 i Bob Carver LLC w 2011. Tę ostatnią firmę w 2013 roku kupiła Jade Design (Emotiva). PS Budował w hotelu, bo był na gościnnych występach w związku z wyzwaniem Stereophile, a nie dlatego, że nie miał swoich warsztatów;)
  6. Test porównujący słyszalne różnice między formatem CD a używanymi przez iTunes plus plikami AAC 256k VBR. Grupa testowa 580 osób. Wynik - nie wykazano, że oba formaty da się odróżnić w odsłuchu. Info do wykresu. Wartość p mniejsza niż 0,05 oznaczałaby, że różnice da się wychwycić. Wykres nr 1: Wartość p-testu Chi-kwadrat: 0,089 (> 0,05) Wykres nr 2: Wartość p testu chi-kwadrat: p 0,078 (> 0,05) Podobnie jak w innych testach tego typu okazało się, że "osłuchanie", czy jakość posiadanego sprzętu nie ma statystycznego wpływu na uzyskane wyniki. Link do pełnego opisu testu: https://cdvsmp3.wordpress.com/cd-vs-itunes-plus-blind-test-results/
  7. PS Zastanówmy się na spokojnie, jakie wnioski płyną z "Carver Challenge"? Carverowi nie tylko udało się zbudować niedrogi wzmacniacz brzmiący identycznie, jak konstrukcje hi-end, ale dokonał tego bez oglądania się na indywidualne właściwości ekskluzywnych transformatorów i kondensatorów, specjalnego okablowania, czy "magiczne" cechy lamp. Liczyły się dla niego jedynie obiektywne pomiary całego wzmacniacza. Wszystkie właściwości brzmieniowe, tak chętnie przypisywane różnym audiofilskim podzespołom, odtworzył przy użyciu zwykłych części. Wygląda na to, że przynajmniej jeśli chodzi o elektronikę, to ekskluzywność nie gra. Takie są fakty. Obawiam się, że audiofilska brać przyjmie te wnioski za obrazoburcze, nie dostrzegając szansy jaka się z nich wyłania. Mianowicie, że mogą swoje wymarzone zestawy kompletować taniej, albo uzyskiwać za porównywalne kwoty lepsze efekty brzmieniowe. Wystarczy jedynie przekierować uwagę (i pieniądze) z elementów mało istotnych na te kluczowe dla jakości brzmienia. Czy stać nas na taką mentalną zmianę? Spójrzmy ile lat upłynęło od opublikowania wyników "Carver Challenge". 35! Tak, na zmianę nie ma raczej żadnej nadziei. Szkoda.
  8. A teraz historia znana pod nazwą "Great Amplifier Challenge" lub "Carver Challenge". W połowie lat 80-tych zdolny inżynier Robert W. (Bob) Carver, twórca słynnego wzmacniacza Phase Linear 700 i założyciel Carver Corporation, rzucił magazynom audio wyzwanie. Miały wskazać dowolny wzmacniacz, a Bob bez zaglądania do jego wnętrza, tylko na podstawie pomiarów i testów, zbuduje jego brzmieniową kopię za niższą cenę. Dwa magazyny podniosły rękawicę. Najpierw The Audio Critic zaproponował skopiowanie legendarnego monoblocka Mark Levinson ML-2 (cena w 1977 r. - $1800, obecnie kosztują ok. 5000-6000$). Próba się powiodła - kopia przygotowana przez Boba (sprzedawana później jako Carver M1.5t) okazała się brzmieć identycznie z oryginałem (a do tego była od niego znacznie mocniejsza!). Następny wzmacniacz wytypował magazyn Stereophile. Bardzo sceptyczni redaktorzy Stereophile chcąc przechytrzyć Boba wybrali do skopiowania wzmacniacz lampowy - bardzo drogiego monoblacka Conrad-Johnson Premier Five (6000$). Carver w 48 godzin zbudował w pokoju motelowym w Santa Fe jego tranzystorową kopię brzmieniową. Po pierwszych odsłuchach, po dniu pracy, ekipa Stereophile stwierdziła, że wzmacniacze nie brzmią identycznie - Carver miał lepsze wykończenie dołu pasma!. W ciągu następnej doby Bob "poprawił" to niedociągnięcie. Po modyfikacji pracownicy Stereophile nie byli już w stanie odróżnić brzmienia obu wzmacniaczy we własnym pokoju odsłuchowym. Również i ten wzmacniacz Carvera trafił później do sprzedaży (jako Carver M1.0t za 400$). Podczas prac Carver zastosowała metodę zwaną "testem różnicowania zerowego". Polega ona na tym, że dwa wzmacniacze odtwarzają przez wspólną parę kolumn ten sam sygnał, ale w fazie zmienionej o 180 stopni. Jeśli brzmią identycznie, to nie usłyszymy z kolumn żadnego dźwięku. Jako podsumowanie niech posłuży cytat ze strony Stereophile; "On the face of it, what Bob Carver pulled off should be impossible. You can't make a silk purse from a sow's ear. What about the audible differences between transistors, capacitors, internal wiring—all the things that we know contribute to the superiority of no-holds barred amplifiers? What about all the things that amplifier designers have learned during the past 20 years, which enable them to build better amplifiers (at whatever price) than have ever been built before? How could all of these things have been factored into the relatively quick and painless transformation of an average amplifier into a world-beater? But, of course, the "factoring-in" was the key to all this. W załączniku opis wyzwania z magazynu The Audio Critic, a w nim więcej szczegółów o teście różnicowania zerowego. W linku obszerny opis wyzwania Stereophile: https://www.stereophile.com/content/carver-challenge Carver M-1.5t review.pdf
  9. Link do testu z wieszakiem (#28) https://forums.audioholics.com/forums/threads/speakers-when-is-good-enough-enough.2512/page-2#post-15412 Przytoczony test ze Stereophile jest moim zdaniem istotny w ocenie tego, co dzieje się na naszym forum. Załóżmy, że rzeczywiście wykazał on, że można usłyszeć różnice między wzmacniaczami, a dokładniej, że jest w stanie tego dokonać ok. 2% audiofilskiej populacji. Zauważmy, że tym 2% udało się rozróżnić wzmacniacze należące do zupełnie innych segmentów rynku, których ceny dzieli przepaść (1:7). Jak to się ma do, stanowiących 1/3 postów na forum, dywagacji, który ze wzmacniaczy w zbliżonej cenie będzie odpowiedniejszy do danego gatunku muzycznego, kolumn czy upodobań. Jeśli ten test wykazał to co podaje Stereophile, albo - co jeszcze gorsze - wykazał , że różnic nie słychać wcale, to dokonaliśmy na forum przez lata nieprawdopodobnej liczby wpisów pozbawionych znaczenia. Zdaję sobie sprawę, że jest to myśl z którą trudno się będzie pogodzić. Właściwie to nie widzę żadnej szansy, by świadomość tego faktu mogła zostać zaakceptowana przez audiofilską społeczność.
  10. Oddajmy głos audiofilom sceptycznie podchodzącym do ślepych testów. Jednym z najbardziej zagorzałych krytyków testów typu AXB jest redaktor amerykańskiego miesięcznika Stereophile John Atkinson. By dowieść, że testy te wcale nie dowodzą niemozności dostrzeżenia różnic między testowanymi urządzeniami audio przeprowadził on w 1997 roku ślepy test dwóch końcówek mocy. W szranki stanęły kosztujący 600-800$ Adcom GFA-555 oraz kosztujący 4900$ monoblok VTL. Na 3530 prób odnotowano 52,3% odpowiedzi poprawnie identyfikujących wzmacniacze, co redakcja Stereophile uznała za dowód, że różnice między wzmacniaczami da się jednak wychwycić. W linku znajduje się szersza analiza wyników: https://www.stereophile.com/features/113/index.html
  11. Wątpliwości dotyczące potęgi audiofilskiej percepcji (czy także własnej?) nachodzą czasami nawet redaktorów pism audio. We wstępniaku do najnowszego numeru miesięcznika Audio-Video (12.2017) redaktor Kulpa pisze: "Wielu audiofilów wyznaje zasadę, że lepsze jest to, co wydaje się nam, że lepiej brzmi. [...] warto mieć jednak świadomość ograniczeń własnego słuchu, jak również zjawisk, które mogą naszymi wrażeniami odsłuchowymi stosunkowo łatwo manipulować. Jak na przykład znany w psychoakustyce efekt, że dźwięk głośniejszy (w pewnych granicach) w bezpośrednim porównaniu A/B zostanie uznany za lepszy - nawet jeśli będzie to dokładnie ten sam [...] dźwięk. Prawdą jest również to, do czego bardzo niechętnie (albo wcale) się przyznajemy: słyszymy to, co tak naprawdę chcemy usłyszeć. [...] Nierzadkie są też przypadki ferowania wyroków na zasadzie porównania tego, co słyszymy do "zapisu" w pamięci. Mało który audiofil przyznaje też wprost, że "walka z materią" często odbywa się na poziomie mikroskopowym, w związku z czym różnice są niekiedy trudne do jednoznacznego sklasyfikowania, a nawet wyłapania." Refleksja w podobnym tonie znalazła się też w grudniowym Audio. Redaktor Kisiel napisał: "Nasza audiofilska pasja, przy całej swej szlachetności, wyrastającej z muzyki [...] jest skażona nie tylko snobizmem, ale też intelektualnym lenistwem. Nie wszyscy audiofile rozumieją technikę, a tym bardziej psychoakustykę stojącą za dobrym brzmieniem, a jednocześnie wszyscy chcą uchodzić za ekspertów." Trudno się z, bądź co bądź, ekspertami nie zgodzić.
  12. W tytule wątku pojawił się dopisek "i ślepe testy" więc zamieszczam link do ślepego testu kabli zasilających. Przeprowadziła go w 2004 roku grupa ochotników związanych z Secrets of Home Theater, High Fidelity i Bay Area Audiophile Society. Test miał wykazać, czy uczestnicy usłyszą różnicę między zwykły kablem zasilającym a kablem Nordost Valhalla (10 000zł). W próbie wzięło udział 15 osób. Trafność odpowiedzi wyniosła średnio 49%. Bardzo ciekawe są średnie wyniki uczestników pogrupowanych w kategorie. I tak, uczestnicy uważający się za wyrobionych audiofilów uzyskali trafność 48%. Ci którzy uważali, że wyraźnie słyszeli różnice - 45%. Grający na instrumentach muzycznych - 47%. Na koniec, ci którzy deklarowali, że mają ponadprzeciętne zdolności do dostrzegania różnic brzmieniowych między kablami zasilającymi - 49%. Przypadkiem lub nie, aż 80% trafnych odpowiedzi badani osiągnęli podczas odsłuchu Requiem Berlioza. W linku znajdziecie genezę testu, dokładną konfigurację sprzętu oraz pewne zastrzeżenia, które można zgłosić do samej procedury testowej. https://hometheaterhifi.com/volume_11_4/feature-article-blind-test-power-cords-12-2004.html
  13. Audio Critic za jeden z najważniejszych testów wzmacniacza uważa pomiar zwany PowerCube. Test ten mierzy zdolność wzmacniacza do generowania szerokich wahań impedancji obciążenia. Podczas pomiaru wytwarzane są powtarzające się impulsy tonowe 1 kHz o czasie trwania 20 ms w 20 różnych impedancjach obciążenia we wzmacniaczu (amplitudy 8 Ω / 4 Ω / 2 Ω / 1 Ω i kąty fazowe -60 ° / -30 ° / 0 ° / + 30 ° / + 60 °). Przykładowy pomiar PowerCube PS Podobne pomiary robi również niemiecki miesięcznik Audio (dla kątów fazowych -60 ° / -40 ° / -20 ° / 0 ° / + 20 ° / +40 ° / + 60 ° i impedancji 8 Ω / 6 Ω / 4 Ω / 3 Ω / 2 Ω).
  14. Według Audio Critic najważniejsze w poprawnie zaprojektowanym wzmacniaczu są: wysoka impedancja wejściową, niska impedancja wyjściowa, płaskie pasmo przenoszenia oraz niskie zniekształcenia (szumy i zniekształcenia harmoniczne). Myślę, że wartości tych parametrów są ważne na tyle, na ile są uchwytne w ludzkiej percepcji (np. jakieś drobne zniekształcenie sygnału o częstotliwości 20000 Hz nie jest słyszalne, więc jeśli wzmacniacz będzie posiadał taką wadę nie będzie ona miała wpływu na realną jakość dźwięku).
  15. A zapoznałeś się z tym eksperymentem? Opisywałem go w wątku "Mp3 vs. FLAC". Może rzeczywiście zakup takiego Pioneera A30 to strzał w dziesiątkę (choć zniekształcenia harmoniczne ma akurat dość wysokie, znacznie powyżej poziomu Marantzów, a to jeden z ważnych parametrów "poprawnego" wzmacniacza). http://matrixhifi.com/contenedor_ppec_eng.htm
  16. Podobne zależności ceny i mocy wzmacniaczy, co w przytoczonym wyżej przykładzie Marantza, znajdziemy także u innych wiodących producentów, Atolla, Denona itd. Atoll 2990 zł Atoll IN50SE - 50W i 70W 3590 zł Atoll IN80SE - 80W i 120W 4390 zł Atoll IN100SE - 100W i 140W 6990 zł Atoll IN200SE - 120W i 200W 12990 zł Atoll IN300SE - 150W i 260W + DAC USB 21990 zł Atoll IN400SE - 160W i 300W Denon 1095 zł Denon PMA-520AE - 45W i 70W 1695 zł Denon PMA-720AE - i 85W 6995 zł Denon PMA-1600AE - 70W i 140W + DAC USB 10995 zł Denon PMA-2500AE - i 160W + DAC USB Jeśli teorie Audio Critic są prawdziwe, to ceny wzmacniaczy doskonale do nich pasują. Być może w droższych modelach płacimy za większą moc, lepsze wykonanie i dodatkowe funkcje, a nie za lepszy dźwięk.
  17. Myślałem nad tym i doszedłem do wniosku, że jednak nie. Poza cechami brzmieniowymi kupujemy też inne walory. Projekt plastyczny, jakość wykonania, jakość zastosowanych podzespołów (niezawodność), no i moc - tańsze wzmacniacze przeważnie są słabsze. Poruszany niedawno temat oszczędnościowych potencjometrów w tanich wzmacniaczach Pioneera pokazuje o co chodzi. Więc nie, nie żałuję. Prześledziłem wzrost cen kolejnych podstawowych modeli wzmacniaczy Marantza i ogólnie widać za co płacimy więcej. Parametry: 1500 zł PM5005: moc - 48W i 65W, szumy - 89dB 2000 zł PM6005: moc - 59W i 84W, szumy - 86dB + DAC 4000 zł PM7005: moc - 83W i 109W, szumy - 94dB +DAC USB 5000 zł PM8005: moc - 81W i 109W, szumy - 92dB W droższych modelach dostajemy też lepsze wykonanie, metal w miejsce plastiku, złocenia gniazd, lepsze zaciski głośnikowe, lepsze zasilacze, dodatkowe funkcje itd. Układa się to w spójną całość. Nawet jeśli w określonych warunkach brzmią tak samo, to różnice w ich cenie mają sens. PS i żeby nie było, że prezentowane przeze mnie poglądy z Audio Critic są moimi poglądami. Uznałem jedynie, że dobrze nam zrobi wpuszczenie do zamkniętego audiofilskiego pomieszczenia odsłuchowego odrobiny świeżego powietrza.
  18. Złota myśl Petera Aczela na dziś: Beware, therefore, of electronic audio components with a personality. If they have a personality, they are either defective or the brainchild of a reviewer without accountability. Strzeż się elektronicznych elementów audio posiadających osobowości. Są albo wadliwe, albo ich osobowość jest owocem wyobraźni nieodpowiedzialnego recenzenta. Uzasadnienie: "Every low-distortion electronic signal path sounds like every other. The equipment reviewers who hear differences in soundstaging, front-to-back depth, image height, separation of instruments, etc., etc., between this and that preamplifier, CD player, or power amplifier are totally delusional. Such differences belong strictly to the domain of loudspeakers. Depending on the wave-launch characteristics, polar pattern, or power response of the loudspeaker (those are overlapping concepts), the stereo presentation of the program material can vary greatly. It cannot vary as a result of the properties of a normal (i.e., low-distortion) electronic signal path. The only exception I can think of would be totally inadequate channel separation (less than, say, 30 dB) between the left and right channels of a stereo device, which is hardly ever the case—and certainly not when high-end components are being discussed by said reviewers".
  19. W 2007 roku w czasopiśmie "Journal of the Audio Engineering Society" (Volume 55, Number 9) ukazał się artykuł E. BRADA MEYERA i DAVIDA R. MORANA zatytułowany "Audibility of a CD-Standard A/D/A Loop Inserted into High-Resolution Audio Playback". Dziennikarze udowadniają w nim ponad wszelką wątpliwość (na podstawie setek podwójnie ślepych testów odsłuchowych na dopasowanych poziomach głośności), że dwukanałowy sygnał wyjściowy wysokiej klasy odtwarzacza SACD/DVD-A nie ulega słyszalnej zmianie po przejściu przez 16-bitowy/44.1-kHz procesor A/D/A. Oznacza to, że nie ma wyraźnie słyszalnej różnicy między oryginalnym standardem CD ("Red Book") i PCM 24-bitowym/192-kHz lub DSD 1-bitowym/2,8442 MHz. Meyer i Moran zwracają jednak uwagę, że nowe formaty hi-res generalnie brzmią lepiej niż standardowe płyty CD, ale nie dlatego, że technologia przetwarzania jest lepsza, tylko dlatego, że płyty hi-res są przeznaczone na bardziej wymagający rynek, dlatego też ich sesje nagraniowe i techniki produkcyjne są bardziej wyrafinowane pod względem realizacji, miksowania, kompresji, edycji itp. link do artykułu: http://drewdaniels.com/audible.pdf PS na zdjęciach jedno z pomieszczeń odsłuchowych i jedna z konfiguracji sprzętu zastosowanego w eksperymencie
  20. Może zamieścisz szkic pokoju z wrysowanymi meblami?
  21. Widziałeś je na żywo? Aż takie niepozorne nie są. Raczej bym się martwił, że Bowersy będą do 22m2 zbyt duże.
  22. A czemu nie bierzesz pod uwagę Diamondów 25? U mnie grają na 25 m2. Ich cena jest niższa niż 28-ek.
  23. Wszystko wskazuje na to, lepiej zagra czysty wzmacniacz, a ten a30 jest ponoć wybitny w swojej cenie. Najlepiej jednak iść do salonu i posłuchać obu. Przekonasz się sam, czy słyszysz różnicę, czy nie. Sxn30 teź jest chwalony, więc jego zakup nie musi być wielkim kompromisem.
  24. W cenie do 1200 zł masz bardzo chwalone modele wzmacniaczy Pioneera A20 i A30. Prawdopodobnie SX-20 nie dorówna im jakością dźwięku. Jeśli już koniecznie amplituner, to może lepiej dołożyć do SX-N30, gdzie będziesz miał dodatkowo pełną funkcjonalność sieciową.
  25. A czemu akurat amplituner a nie klasyczny wzmacniacz?
×
×
  • Utwórz nowe...