Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    13 875
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. Zamiast tego zestawu Cambridgea możesz wziąć pod uwagę zestaw Marantza PM8006 (albo wychodzący z oferty PM8005 - będzie tańszy) + ND8006. Zaoszczędzisz trochę, bo będziesz płacił za dwa klocki zamiast za trzy, a funkcjonalność taka sama. Wielkością membran się nie ekscytuj. Twój pokój nie jest duży i 15-cm głośniki w kolumnach na pewno sobie w nim dadzą radę. Ja mam 15-tki na 25m2 i nie narzekam. Przeczytaj sobie temat "Sens kupowania nowego stereo za 10-12 tys zł" i doświadczenia kolegi Mateo89. Zobaczysz, że duże kolumny w małym pomieszczeniu mogą oznaczać kłopoty.
  2. Może koledzy "słyszący" wypróbują to urządzenie? CD Audio Desk System Improver, czyli tokarka do płyt CD. Zasada działania bardzo prosta. Urządzenie przycina krawędzie płyt pod kątem 36 stopni. Co to daje? Jak pisze recenzent HiFi+: "Muzyka staje się czystsza, jaśniejsza i lepiej zogniskowana, z większą separacją instrumentów i większym poczuciem przestrzeni dookoła nich.". Facet ma papiery na to, że jest audiofilem, więc jego opinii nie możemy podważać, prawda? Jakie zjawiska fizyczne odpowiadają za tak diametralną poprawę dźwięku ze spreparowanych płyt CD? A kogo to obchodzi? Ważne, iż słychać, że gra "czyściej". Powiecie ściema. Ależ nie. Recenzent techradar.com też dostrzega zalety urządzenia: "Duża poprawa dźwięku" - pisze. Wady? "Robi dużo bałaganu". No to chyba sprawa rozstrzygnięta. Przecież mówią, że poprawia. Audiofilowi więcej dowodów nie trzeba. Zamawiajcie koledzy drodzy. Cena nawet przystępna - 3800 zł. Ledwo połowa ceny dobrego kabla zasilającego.
  3. Kolego Audiowit, staram się nie komentować Twoich uwag skierowanych pod moim adresem, ale uważam, że posuwasz się za daleko. To stara faszystowska metoda, że przeciwnika należy odhumanizować, by tym łatwiej móc go atakować, by nie czuć skrupułów przed ostatecznym rozprawieniem się z nim. Często uzurpujesz sobie prawo do straszenie innych użytkowników banami. Może zastanów się najpierw nad swoją postawą. Jeśli się z kimś nie zgadzasz, to atakuj poglądy, a nie człowieka (podkreślam CZŁOWIEKA).
  4. Wydawało mi się Wojtku, że to Ty zanegowałeś moją tezę, że audiofile przykładają znacznie większą wagę do kabli niż akustyki. Ale, jak wolisz inne zabawy, to nie zatrzymuję.
  5. To może zaproponuję kolegom taki eksperyment myślowy. Proszę na podstawie np. lektury naszego forum powiedzieć, jaki jest stosunek użytkowników, którzy postanowili poprawić brzmienie swojego systemu zakupem nowego kabla, do tych, którzy postanowili w tym celu kupić dyfuzor? (Za każdą zmianę kabelka przyznajemy jeden punkt, bo wielu wymienia je po wielokroć). Jaką proporcję otrzymamy? 1:1, 100:1, czy może 10 000:1?
  6. Wojtku pisałem o dyfuzorach. Panele akustyczne są popularniejsze, gdyż są stosowane także poza indywidualnym audio, w biurach, hotelach, salach konferencyjnych itd. PS Co byś nie znalazł, to i tak ilość paneli sprzedawanych indywidualnym klientom audio jest znikoma wobec tego, co kupują studia nagraniowe, odbiorcy komercyjni i instytucjonalni. Wystarczy popatrzyć na licznie zamieszczane w necie zdjęcia domowych systemów audio, by zobaczyć jaką rzadkością są elementy adaptacji akustycznej.
  7. Może nach każdy sobie sam przejrzy ofertę rynkową na dyfuzory i pozna w ten sposób nową definicję słowa "mnóstwo".
  8. Mam wrażenie, że siedzimy z tym całym audiofilstwem głęboko w ciemnej dziurze. Co gorsza nie widzę w środowisku szczególnej chęci żeby się z niej wydostać. Śpieszę wyjaśnić w czym rzecz (zanim dostanę bana). Przedstawiciel obozu "niesłyszących" Peter Aczel napisał "Pokój odsłuchowy jest tak ważny, że trudno w oderwaniu od niego rozpatrywać jakości samego zestawu głośnikowego.". Wtóruje mu na swoim blogu wzorcowy przykład audiofila "słyszącego", czyli kolega wpszoniak: "Akustyka wnętrz to ostatni, albo pierwszy, nie wiem czy nie najistotniejszy element toru odsłuchowego, a na pewno mający istotny wpływ na końcowy kształt brzmienia." Uff... W jednej kwestii mamy, jak się zdaje pełną zgodę obu obozów. I co? I jajco! Powszechna zgoda, co do znaczenia akustyki pomieszczenia odsłuchowego zdaje się nie mieć przełożenia na zainteresowania audiofilów, a co za tym idzie - ofertę rynku audio. Przejrzałem tematy na naszym forum. Porównajcie liczbę wejść na dwa najpopularniejsze tematy o akustyce i dwa najpopularniejsze o kablach. "Pomoc w ustawieniu kolumn podstawkowych" - 9 392 wyświetleń "Czy warto zastosować matę akustyczną?" - 7 987 wyświetleń "Jak to jest z prądem płynącym w kablach." - 72 792 wyświetlenia "kabelkowy upgrade kolumn" - 54 289 wyświetleń A teraz spróbujcie w którymś z dużych sklepów internetowych z audiofilskim sprzętem kupić dyfuzor akustyczny. Powodzenia. Mamy tam w ofercie wszystko, nawet mebelki audio, ale dyfuzora nie uświadczymy. Jeden RMS ma chociaż w ofercie piankowe piramidki (i dla porównania - 9 stron oferty na przewody 2xRCA). Czy można winić sklepy, że często sprzedają bzdety zamiast tego, co ważne dla dźwięku? Nie. Ich oferta jest przecież tylko odbiciem zainteresowań klientów. A wychodzi na to, że przeciętny audiofil dobrym dźwiękiem nie jest tak bardzo zainteresowany, jak to deklaruje. Wszystko jest postawione na głowie. Nie wiem, może tak lepiej słychać?
  9. Słuchałem porównawczo R500 i Diamond 25 i 28. Są różnice, choć ogólnie brzmienie jest podobne. Być może, jeśli cena R500 byłaby niższa, to wybrałbym KEF-y. Jednak 3000 zł różnicy i bardziej odpowiadający mi wygląd zadecydowały.
  10. W testach biorą udział ci którzy chcą. W warunkach demokratycznego państwa prawa nic się nie da w tej kwestii zmienić.
  11. Nie za bardzo rozumiem. Jeśli ktoś się deklaruje jako audiofil, to jak możemy to zweryfikować? Musimy to przyjąć na słowo.
  12. Prawie przy każdym przytaczanym teście znajdują się informacje o które pytasz. Wystarczy przeczytać opisy. Zazwyczaj są to grupy mieszane, których część stanowią słuchacze deklarujący duże osłuchanie.
  13. "Widoczny na zdjęciu poniżej napis został wykonany za pomocą 35 atomów. Pokaz ten miał udowodnić, że doskonałe narzędzie do obserwacji może też służyć do manipulacji pojedynczymi atomami" Czy naprawdę uważasz Pboczek, że skoro potrafimy układać atomy w dowolne wzory, to nie potrafimy zmierzyć prądu w kablu? PS Ten wzorek ułożono ponad ćwierć wieku temu! Od tego czasu zaszliśmy jeszcze dalej w naszych możliwościach pomiarowych.
  14. Ja słyszałem o odwrotnych zachowaniach, że niektórzy producenci kolumn stosują na wystawach audiofilskie okablowanie tylko dlatego, że niejako wymagają od nich tego audiofilscy zwiedzający. Brak takich kabli zmniejszałby szansę na sprzedanie produktu, ponieważ firma nie wpisywałaby się w oczekiwania i wyobrażenia kupujących.
  15. Znowu Wojtku nie widzę żadnych obliczeń czy pomiarów popierających tezę o znaczeniu "wygrzewania". Może były w podanym w Twoim artykule linku do Cardasa? Niestety link nie działa.
  16. Skoro bezpiecznik okazał się tak niebezpieczny, to mam obawy, co się wydarzy po niniejszym wpisie... Cóż, obowiązek, to obowiązek, otwieram więc kolejny front - "Wygrzewanie". O "wygrzewaniu" przewodów już trochę było. Wobec braku podstaw teoretycznych takiego zjawiska chyba nawet część audiofilów traktuje ten proces sceptycznie. Inaczej sprawy się mają jeśli chodzi o "wygrzewanie" kolumn. Tutaj chłopski rozum podpowiada, że skoro są w kolumnach elementy mechaniczne to możliwe, że potrzebują czasu na dotarcie się (podobnie jak np. elementy silnika spalinowego). Audiofile podają różną długość okresów w których podane zjawisko zachodzi: 100 godzin, dwa tygodnie, 3 miesiące. Dokładnie nie wiadomo ile proces musi trwać. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest jednak taka oczywista. Koledzy z audioholics.com przeprowadzili stosowne eksperymenty z których wynika, że proces "wygrzewania" kolumn może nie być wcale tak długi i znaczący brzmieniowo. Do badania użyli 10-calowego głośnika niskotonowego i 4,5-calowego głośnika średniotonowego. Zmierzyli szereg ich parametrów elektrycznych przed "wygrzaniem" i po "wygrzaniu", a następnie obliczyli stosowną odpowiedź amplitudową dla głośników zainstalowanych w obudowie otwartej i zamkniętej. Różnice okazały się być bardzo małe - na poziomie 0,02 - 0,09 dB! Czyli różnice jednak są! "Wygrzewanie" ma sens!. Niestety nie. Po pierwsze, zmierzone różnice są znacznie mniejsze niż różnice między parametrami dwóch takich samych głośników schodzących z taśmy produkcyjnej, a po drugie, opór zawieszenia, który zmniejsza się pod wpływem "wygrzania", jest i tak niewielki w stosunku do oporu jaki stawia membranie powietrze zawarte w obudowie, więc jest pomijalny - i tak nie ma wpływu na brzmienie. Linki do artykułu, a w nim szereg stosownych wzorów matematycznych, obliczeń i wykresów: http://www.audioholics.com/loudspeaker-design/speaker-break-in-fact-or-fiction Pozostaje jeszcze pytanie, ile to "wygrzewanie" trwa. Według audioholics.com jest to raczej kwestia minut, a nie godzin, tygodni czy miesięcy. Czyli część kolumn może już być "wygrzana" po wyjściu z testów fabrycznych. Obserwacje na marginesie. Użytkownicy zawsze zauważają pozytywny wpływ "wygrzewania' na dźwięk. Przynajmniej ja nie przypominam sobie opisu, żeby po "wygrzaniu" kolumny grały gorzej. To trochę zastanawiające, bo skoro dźwięk się zmienia, to teoretycznie mógłby się przecież zmienić w kierunku, który słuchaczowi nie odpowiada. Po drugie, nie sposób nie zauważyć, jak wielce pomocne jest istnienie zjawiska "wygrzewania" dla sprzedawców kolumn. To prawdziwe zrządzenie losu. Jeśli kolumny w sklepie nie do końca przypadną kupującemu do gustu, zawsze sprzedawca możne powiedzieć, żeby klient się nie przejmował, bo po tygodniu grania u niego w domu dźwięk się znacznie poprawi. Przy sprzedaży przez internet, też sprzedawca ma łatwiej, bo klient nie jest pewien, czy oddawać produkt, który go nie zadowolił, czy jednak czekać dalej na efekty "wygrzewania się" głośników. A termin zwrotu biegnie.
  17. Wydaje mi się Wojtku, że całkiem sporo wyników doświadczeń i różnych pomiarów opublikowałem w ramach "moich" wątków. Ta raz. Dwa, że absolutnie nie oczekuję, że będziesz mi coś udowadniał, no chyba, że kwestionujesz materiały które publikuję. Wtedy rzeczywiście proszę o jakieś konkrety, coś więcej niż "ja słyszę". Chociaż i "ja słyszę" odnotowuję i nie lekceważę.
  18. Wojtek, jeśli znasz jakieś opracowanie naukowe o tym, że kierunkowość przewodu ma znaczenie, najlepiej poparte wyliczeniami i pomiarami, to daj linka lub podaj tytuł i autora. Jeśli nie, to zakończymy tę niewiele wynoszącą "dyskusję".
  19. Tylko prawie wszystkim, i to już od średniego poziomu cenowego, na porządne kondensatory, porządne tranzystory, porządne potencjometry, porządne radiatory, porządny zasilacz etc. starcza budżetu. A brakuje im o dziwo na porządne bezpieczniki. Przykro mi Wojtku, ale ja Twojego tłumaczenia nie kupuję.
  20. Tylko dzisiaj, jak kupujesz w sklepie stacjonarnym, to możesz odsłuchać na miejscu, a jak przez internet, to możesz oddać pod odsłuchu w domu. I jak tu kupić w ciemno? Ewentualnie tylko coś używanego przez O albo A.
  21. Wiesz, jak patrzę na różne ekstrawaganckie rozwiązania stosowane w hi-fi, to myślę, że jakby konstruktorzy uważali wydanie dodatkowej kwoty na bezpiecznik za tak ważne, jak to przedstawiasz, to by ją wydali bez wahania. Zresztą bezpiecznik jest tylko z jednym z elementów, o których audiofile w kółko dyskutują, a którymi inżynierowie audio nie zaprzątają sobie zbytnio głowy. PS Jeśli jednak Wojtku masz rację, to mamy wytłumaczenie, dlaczego wszystkie (i tak dalej) wzmacniacze brzmią tak samo? Bo mają takie same bezpieczniki (przynajmniej te seryjne)
  22. Niech każdy rozstrzygnie sobie sam, czy przykład niszowej firmy, która w dodatku sama produkuje bezpieczniki, obala moją tezę? Uważam, że nawet jeśli 1/3 producentów audio stosowałaby audiofilskie bezpieczniki, to i tak dawałoby do myślenia, dlaczego nie robi tego pozostałe 2/3. AMR, Sablon i pozamiatane? Proszę cię...
  23. Czyli nie mamy jednak dowodu, że konstruktorzy firm* audio przykładają wagę do bezpieczników i wielu podobnych elementów. Skoro ci to Wojtku nie daje do myślenia, to trudno. Mi daje. *chodzi o firmy głównego nurtu, bo mogę sobie łatwo wyobrazić jakąś manufakturę, która wokół takich elementów zbuduje wręcz swój przekaz reklamowy.
  24. Czy te bezpieczniki Fuji można nazwać "audiofilskimi'? Fuji Electric jest chyba zwykłym producentem bezpieczników wszystkich typów. A że jest z Japonii, to i nic dziwnego, że znajdziemy je w Lebenie. Czy konstruktorzy Lebena nie poszli po prostu do sklepu za rogiem?
×
×
  • Utwórz nowe...