Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 362
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Nie, kosz jest aluminiowy i chyba coraz trudniej znaleźć inny materiał we współczesnych głośnikach. Ale jakby się głębiej zastanowić, to tworzywo sztuczne nie wydaje się złym pomysłem ze względu na dobre właściwości tłumiące drgania. Powstaje też pytanie, dlaczego zrezygnowano z koszy stalowych. Jako pozytywny przykład wykorzystania tego materiału w nawiązaniu do tematu wibracji można podać ramy rowerowe. W środowisku kolarskim panuje przekonanie, że ramy stalowe mniej niż aluminiowe przenoszą wibracje pochodzące od podłoża.
  2. Zmagań ciąg dalszy. Kolejna przetestowane rozwiązanie polega na podwieszeniu głośnika w otworze kolumny. Dla odmiany w tym projekcie starałem się pozbyć wszelkich innych sił oddziałujących na przetwornik, poza jedyną konieczną, tj przeciwstawną do grawitacji. Aby mógł zawisnąć swobodnie, należało znaleźć więc odpowiednie miejsce mocowania do niego elementu nośnego. Takie, w którym oś wiszącego głośnika będzie prostopadła do frontowej ściany kolumny. Patrząc jak jest zbudowany, nietrudno się domyślić, gdzie szukać. Bardzo długo natomiast zastanawiałem się na czym głośnik zawiesić Teraz będzie szokująco. Ta dam: Miejsca pomiędzy magnesem a ścianą otworu nie ma zbyt wiele - zaledwie 20 mm, dlatego starałem się ograniczyć część mocującą sprężyny do minimum, na rzecz zwiększenia jej części czynnej. Opaska ślimakowa okazała się być dobrym pomysłem na przytwierdzenie sprężyny do magnesu. Obyło się bez wiercenia kolejnych otworów, a oszczędność miejsca jest bardzo satysfakcjonująca. Uzyskujemy także możliwość regulacji wysokości z rozdzielczością 0,5 zwoju. Na drugim końcu sprężyny musiałem poświęcić ok. trzy milimetry na zrobienie ucha dającego szansę montażu bez konieczności użycia narzędzi, czy w ogóle dotykania czegokolwiek w tylnej części głośnika. A tak wygląda element, na który wsuwana jest owa sprężyna: Jest dłuższy niż potrzeba, aby łatwo można było trafić na niego uchem sprężyny, gdy całość jest jeszcze widoczna, zanim zostanie zasłonięta przez montowany głośnik. O uszczelnieniach za chwilę.
  3. Mam to na uwadze i dlatego niebawem przedstawię kolejny sposób mocowania głośników niskototonowych, aby każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą uważać moje poczynania niemal za świętokradztwo. Kto normalny wierci w głośnikach z kolumn, które obecnie kosztują blisko trzy dychy? Na szczęście ja miałem farta i parę lat temu kupiłem używane za kwotę o wieeeele niższą. Toteż wiercę 🤣 Nasze hobby jest mimo wszystko dość pojemne. Przypuszczam więc, że znajdzie się jeszcze kilku dociekliwych grzebaczy, którzy podobnie jak ja preferują poszukiwania super dźwięku poprzez praktyczne sprawdzanie wcześniej obmyślonych teorii, co niestety (lub stety) często wiąże się z wierceniem , choćby ponad niekończące się testy nowego sprzętu, który mnie akurat w ogóle niezbyt interesuje. Ciekawość kieruję raczej w stronę nietypowych rozwiązań. Nie twierdzę przy tym, że jedna lub druga z wymienionych dróg jest lepsza. Hobby polega na tym, że zajmujemy się tym co lubimy. Konkludując. Nikomu na siłę wiertarki w rękę nie wkładam
  4. Dzięki. Myślę, że największe wrażenie po powyższych zabiegach robi słuchanie muzyki. Trochę czasu od wprowadzenia zmian minęło, a rogal na twarzy nadal pojawia się codziennie, gdy tylko usłyszę pierwsze dźwięki wydostające się z głośników zaraz po włączeniu. Na pewno też to, jak duży efekt poprawy jakości można uzyskać za pomocą znikomych nakładów finansowych.
  5. Czy wspominałem już, że odizolowanie mechaniczne głośników nisko-średnio tonowych od skrzynek kolumn daje rewelacyjne rezultaty w przełożeniu na dźwięk? Niestety zagadnienie nie jest takie łatwe w realizacji, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. O ile w przypadku głośników wysokotonowych można w prosty sposób wykonać we własnym zakresie zawieszenie bardzo skutecznie izolujące przetwornik od obudowy, tak głośniki niskotonowe są sporym wyzwaniem ze względu na konieczność uzyskania niskiej częstotliwości rezonansowej przy jednoczesnym zapewnieniu szczelności. Od razu można zatem skreślić z listy opcji standardowy montaż przewidujący przykręcenie kołnierza kosza głośnika do przedniego panelu kolumny. Klejenie do uszczelek także odpada z powodu niekorzystnego rozkładu względnie dużej masy głośnika. Jej skupienie w tylnej części, czyli daleko od miejsca mocowania, wymuszałoby użycie twardej uszczelki, zapewniającej utrzymanie odpowiedniej orientacji. A jak wiadomo, im sztywniej, tym wyższa częstotliwość rezonansowa. Przy projektowaniu zawieszenia trzeba też wziąć pod uwagę konieczność mocowania głośnika tylko od zewnątrz, gdyż osadzenie go w otworze w zdecydowanej większości przypadków i tak jest też u mnie, zamyka dostęp do wnętrza kolumny. To znacząco utrudnia zadanie, jeżeli wcześniej założyliśmy, że kosz nie może stanowić elementu nośnego. Jeżeli nie kosz, pozostaje trzymać magnes. Mój pierwszy, zrealizowany praktycznie pomysł wykorzystywał natomiast oba te elementy. Pomimo, że w tej chwili stosuję inne zawieszenie, przedstawię również poprzednie. Po prostu wydaje mi się dość zgrabne – choć dla mnie niesatysfakcjonująco skuteczne. A wyglądało tak: Jeden koniec sprężyny zamocowany jest w centrum magnesu głośnika do przykręconego tam ucha (tym samym wyjaśniam przeznaczenie pokazywanych wcześniej, wierconych własnoręcznie otworów w głośniku ), drugi do tylnej ściany kolumny - a konkretniej do żebra usztywniającego - na wysokości górnej krawędzi kołnierza kosza. Wywierana przez nią siła ma więc składową poziomą, dociskającą głośnik do uszczelki, oraz pionową przeciwstawiającą się grawitacji. Śruba rzymska służy regulacji siły wypadkowej w taki sposób, aby głośnik na całym obwodzie wywierał równomierny nacisk na miękką uszczelkę, uzyskując tym samym odpowiednie położenie. W praktyce, do tego momentu wszystko działało zgodnie z oczekiwaniami. Jako uszczelkę wykorzystałem łatwo dostępną, samoprzylepną, porowatą gumę epdm, o wymiarach 10x8 (frez pod głośnik ma wymiar 10x6 [sz x gł]). High gloss na froncie kolumny bywa zdradliwy przy mało uważnym kadrowaniu Niestety uszczelka okazała się problematyczna. Po pierwsze, bardzo miękka pod palcami, przy zwiększeniu powierzchni do obwodu o długości ponad 50 cm znacząco „zyskała” na sztywności. Ponadto, tego typu guma przysiada z czasem pod wpływem stałego nacisku (zapewne za sprawą wyciśnięcia powietrza z porów), a więc otrzymujemy jeszcze większe utwardzenie zawieszenia. Uzyskanie przy takiej konstrukcji częstotliwości rezonansowej poniżej 20 Hz wydało mi się więc niemożliwe i po kilku próbach jej usprawnienia, mającego na celu obniżenie współczynnika sprężystości uszczelki (małe wstawki z innej gumy, później wkomponowane w uszczelkę sprężyny pod kołnierzem kosza, zmniejszające nacisk na uszczelkę) zrezygnowałem na rzecz innego rozwiązania. Odtwarzanie muzyki nie powodowało wprawdzie problemów, nawet przy dużych natężeniach, a poprawa jakości dźwięku była znacząca. Sytuacja wyglądała o wiele gorzej, gdy sygnałem pobudzającym była sinusoida o niskiej częstotliwości rzędu 20 – 25 Hz i dużej amplitudzie. W wersji pierwotnej, tj bez wspomnianych dodatkowych ulepszeń obudowa wyraźnie drżała, co świadczyło o braku skuteczności izolacji w tym zakresie. Pomijam fakt wzbudzania się rezonansu układu izolującego przy częstotliwościach w pasmie słyszalnym, gdyż ze względu na tłumiące właściwości tego rodzaju gumy miał on względnie niewielką dobroć. Odciążenie uszczelki dodatkowymi sprężynami obniżyło natomiast częstotliwość rezonansową do ok 20 Hz (może nawet nieco niżej), ale też zwiększyło dobroć rezonansu. Skutek był taki, że przy rzeczonych 20 Hz wibracje głośnika (kosza i magnesu) były tak duże, że występowało cykliczne rozszczelnianie połączenia z obudową, a to z kolei prowadziło do dobrze słyszalnego furkotu. Jeszcze raz jednak powtórzę, że sytuacja taka miała miejsce w bardzo skrajnych warunkach, praktycznie nie występujących w sygnale muzycznym. Amplituda drgań membrany przy testach wynosiła ponad 5 mm (odległość między skrajnymi położeniami p-p – kilkanaście), a częstotliwością starałem się trafić w rezonans. Odtwarzane muzyki, nawet takiej z dobrze rozbudowanym dołem pasma i przy dużym natężeniu nie bujało głośnikami. W sumie mogłoby tak zostać, gdyby nie moja ciekawość, czy uda mi się zrobić jeszcze lepiej. Ot, takie tam fanaberie Mimo wszystko uważam, że powyższe rozwiązanie ma sporo zalet: 1. Poprawa jakości dźwięku. Przy czym różnicę pomiędzy tym sposobem izolacji a połączeniem sztywnym oceniłbym jako znacznie większą, niż po wprowadzeniu skuteczniejszej izolacji względem tej. 2. Stabilność konstrukcji – nic się nie buja i nie ma powodów do obaw, że szturchnięcie kolumny wywoła katastrofę. W tym względzie później było już tylko gorzej . 3. Możliwość zastosowania także w obudowie zamkniętej, w której występują większe ciśnienia. Tu widziałbym raczej wersje podstawową, bez odciążania uszczelki. Skoro wymieniłem zalety, poniżej dla równowagi także wady: 1. Wspomniana już wysoka częstotliwość rezonansowa znajdująca się w paśmie słyszalnym - choć trzeba dodać, że na samej jego granicy - a więc pogorszenie jakości izolacji. 2. Zmontowanie wymaga użycia sporej siły. Dlatego najlepiej stosować jak najdłuższą sprężynę odciągającą głośnik, ze względu na mniejszy współczynnik sprężystości. Łatwiej taką rozciągnąć przy montażu (mniejszy przyrost siły przy zwiększaniu długości), nie ma także obawy odkształcenia trwałego. 3. Stałe naprężenia na głośniku. Przyznam, że miałem pewną obawę, czy te kilka kilogramów ciągnące magnes nie uszkodzi w jakiś sposób głośnika Nic takiego się jednak nie stało.
  6. Good job 👍 Jakiś czas temu mój chromecast audio wyzionął ducha, więc chcąc, nie chcąc musiałem w miarę szybko zakupić nowy streamer. Od niedawna rolę tą pełni u mnie Wiim pro plus. Dlaczego nie ultra, lub Eversolo, który także był na tapecie? Ano dlatego, że czynnikiem rozstrzygającym była właśnie kwestia zasilania. Wymienieni konkurenci mają wbudowane zasilacze impulsowe (poszukiwania były szybkie i niestety nie doczytałem, że w Eversolo można zrobić taki trick jak zrobił Mariusz), natomiast Wiim pro plus jest zasilany zewnętrznie, co wg mnie także jest zaletą. A że w przeszłości testy z podmianą zasilania na stabilizację liniową w przypadku DAC'a (RME Adi 2 pro) wypadły pozytywnie - odczucia podobne jak u Mariusza - długo się nie zastanawiałem. Stwierdziłem, że wolę zasilanie z transformatora niż wyświetlacz Dodam, że nawet w chromecaście wymiana zasilania dała pozytywny efekt - tak mi się przynajmniej wydawało I jeszcze jedna sprawa mi się przypomniała. Zawsze usuwam połączenie PE z masą po stronie wtórnej transformatora, jeżeli takie oczywiście występuje. PE łączę tylko do obudowy zasilacza, pozostawiając część prostująco-filtrująco-stabilizującą w pełni odseparowaną galwanicznie (poprzez transformator) od sieci energetycznej. Jest jeszcze lepiej. Na pewno wyraźnie mniej szumu (testowane na DAC'u).
  7. Dokładnie. Jeżeli urządzenie jest przewidziane do zasilania z instalacji trójprzewodowej, a zasilamy je z dwuprzewodowej, bez połączenia przewodu PE, może wystąpić sytuacja, w której wbudowane tuż za gniazdem zasilającym filtry będą powodowały powstanie na masie urządzenia napięcia równego w przybliżeniu połowie napięcia zasilania czyli ok 115V. Jeżeli jedno z urządzeń ma takie filtry, a drugie nie (lub ma ale nie wnikając w szczegóły w pewien sposób ograniczone), jest to sygnalizowane charakterystycznym mrowieniem w trakcie badania palpacyjnego Sytuacja, w której na masie/obudowie urządzenia pojawi się napięcie może mieć miejsce także, gdy używamy listwy filtrującej, zasilanej z sieci dwuprzewodowej.
  8. Zapewne i tak dałoby się to wyrównać, np. poprzez zwiększenie R100, lub zmniejszenie R106 z powyższego schematu. Bez lutownicy się jednak nie obejdzie. No i najpierw trzeba wybadać, czy na przestrzeni lat zmieniły się parametry wyświetlacza, czy doszli do wniosku, że za mocno świeci i "poprawili" tylko zasilanie podświetlania. Obstawiam drugą opcję. Mnie by się nie bardzo chciało dłubać, biorąc pod uwagę, że to zapewne montaż smd, ale jak chcesz się pobawić, to mogę coś tam doradzić.
  9. Takie coś mi niedawno YT podrzucił: Wprawdzie duże tu wykorzystanie AI, ale całościowo jakieś takie mocno (może nawet niebezpiecznie ) wciągające. CZART - Satana passa! Niema już djabła (official music video) - YouTube.url CZART - Peregrynacja dziadowska (official music video) - YouTube.url
  10. Jako, że sam nim nigdy nie kręciłem, zerknąłem do instrukcji serwisowej. To jest potencjometr wieloobrotowy. Gdy osiąga się w takich położenie końcowe jest wyczuwalny opór, który jednak łatwo jest pokonać. Wtedy słychać ciche kliknięcie (wyczuwa się to także ręką) i jesteśmy jeden obrót wcześniej Nie niszczy to potencjometru. Może inaczej - mnie się nigdy to nie przydarzyło. Wracając do podświetlania, skoro jest to potencjometr wieloobrotowy, niewielka zmiana położenia może nie dawać widocznych rezultatów. Poniżej schemat interesującej nas części (z azura 840Av2). Pr-ka jest na bazie tranzystora Q2, który służy także do całkowitego wyłączenia podświetlania. W obwodzie jego emitera jest jeszcze tranzystor Q1, którym przestawia się intensywność świecenia z pilota, gdy podświetlanie jest włączone. Na moje oko ten potencjometr ewidentnie służy do ustawiania jasności.
  11. To są wyświetlacze ciekłokrystaliczne, a więc podświetlane na całej powierzchni. Obstawiam, że to boczne światło widać ze względu na dużą intensywność świecenia akurat w tym egzemplarzu. Jeżeli jednak jeszcze nie dotykałeś pr-ek, to myślę, że za ich pomocą powinno udać się wyrównać jasność.
  12. Ja mam wzmacniacz i odtwarzacz z serii 840 - oba kupione dawno temu, jednak w tym samym czasie, ale w różnych miejscach. Mogę potwierdzić znaczącą różnicę jasności świecenia ich wyświetlaczy. Nigdy mi to nie przeszkadzało, więc pomimo mojej częstej i znacznej ingerencji we wnętrza obu urządzeń, tego akurat nie dotykałem, tj nie kręciłem pr-ką widoczną na zdjęciu. Piszę o stanie, w którym oba wyświetlacze są ustawione na tym samym poziomie jasności - jednym z trzech możliwych do zmiany tylko za pomocą pilota. Zapewne 851 też ma taką funkcję, a Ty pilot i to sprawdzałeś?
  13. Jakiś czas temu natknąłem się na taki oto kanał: https://youtube.com/@myszor4444?si=UVN4yEBdTyy2LNuj Wprawdzie mnie, jako amatorowi gitary klasycznej bardziej chodziło o przedstawioną w przystępny sposób tematykę związaną z teorią muzyki. Jest tam jednak także wiele ciekawych treści związanych ogólnie z dźwiękiem, zależnościami, percepcją podanych w rewelacyjnej formie. Uważam, że do ogarnięcia nie jest potrzebne wykształcenie techniczne. Gorąco polecam.
  14. Struna E gitary basowej ma ton podstawowy o częstotliwości nieco ponad 41 Hz. Bas pięciostrunowy schodzi jeszcze niżej.
  15. Ustawienie kolumn i punkt odsłuchowy były optymalizowane dla uzyskania jak najlepszych wyników pomiarów. Oczywiście w sweetspocie słychać najlepiej. Ale to nadal tylko pokój. Są też miejsca, w których trzęsie porami Subwoofera nigdy nie używałem, natomiast delikatną korekcję dsp stosuję z zadowalającymi rezultatami, tak pomiarowymi, jak i odsłuchowymi. Nawet jest tu gdzieś opisane. O, mam: Zwracam uwagę na skalę osi pionowej na wykresie
  16. O tym, że są takie normy oczywiście wiem, nie zgłębiałem jednak nigdy z czego one wynikają. A może warto by było. O ile w pewnych przypadkach można z logiki wywnioskować, dlaczego czas pogłosu powinien być nieco dłuższy, czy inaczej, pomieszczenie nie powinno być nadmiernie wytłumione (np. w przypadku sal koncertowych), tak w innych można się zastanawiać, czy podane wartości/przedział nie są bardziej tymi maksymalnymi, powyżej których mamy znaczące pogorszenie jakości. Tu mam na myśli studia lub pomieszczenia odsłuchowe. Zawsze argumentem są niskie częstotliwości, a szczególnie trudność pozbycia się fal stojących i związanych z nimi górek na basie, a co za tym idzie przesunięcie równowagi tonalnej w tym właśnie kierunku. Ale co, gdybyśmy mogli wytłumić skutecznie także to pasmo. Gdybym miał do dyspozycji kawałek prywatnej łąki, zapewne bym to sprawdził Niestety mieszkam w bloku i jedyne, co mogłem zrobić w celach badawczych, to wytłumić pokój wszelkimi miękkimi materiałami, jakie miałem pod ręką (koce, kołdry, suszarka z praniem itp, itd). Nie pamiętam, czy robiłem wtedy pomiary, ale na ucho pokój wyraźnie stał się przytłaczająco głuchy. Wg mnie muzyki słuchało się lepiej. Dodam jednak, że trafiła mi się całkiem niezła geometria pokoju. Trochę wysiłku przy ustawieniu kolumn dało bardzo przyzwoity efekt w zakresie niskich częstotliwości. Innym przykładem bardzo dobrze wytłumionego "pomieszczenia" są słuchawki. Nie przepadam wprawdzie za taką formą odsłuchu, ale trzeba przyznać, że nagrania binauralne brzmią w nich bardzo dobrze. W każdym razie nie spotkałem się jeszcze z narzekaniem na przetłumienie słuchawek
  17. Przyznam, że także od dawna się nad powyższym zastanawiam. Nie wnikając w szczegóły, mnie rozważania prowadzą w kierunku komory bezechowej, jako optymalnego pomieszczenia odsłuchowego. Po prostu nie bardzo rozumiem, po co kumulować w pomieszczeniu energię, która następnie (w kolejnych chwilach na osi czasu) wprowadza zniekształcenia do sygnału.
  18. Wprawdzie mógłbym porównać berylowca z Usherów Be-718 (które zresztą nadal posiadam), z diamentową kopułką obecnie używanych Dancerów tej samej marki, ale wydaje mi się, że nie będzie to zbyt miarodajne. Po pierwsze powstało sporo kontrowersji, co do berylowości kopułki w Be-718. Tak więc do końca nie ma pewności, ile w niej tego berylu jest i czy w ogóle. Druga sprawa to nieco inna budowa głośników, choć po zastanowieniu to chyba lepiej powiedzieć, że są pewne różnice. Otóż w głośniku berylowym jest zastosowana silikonowa przekładka pomiędzy magnesem a wytłoczką, w której jest osadzona membrana. Element ten nie występuje natomiast w DMD. Jestem przekonany, że ma on spore znaczenie. W każdym razie, porównując oryginalne wersje głośników, DMD jest bardziej rozdzielczy i szczegółowy. Niemniej jednak jakiś czas po zmianie nieco drażniło mnie w nim wyostrzenie względem berylu, który grał łagodniej i przyjemniej. Nawet przez chwilę zastanawiałem się nad zamianą. Sporo czasu upłynęło zanim znalazłem przyczynę tej ostrości. Myślę, że łagodniejsze granie akurat tego głośnika berylowego ma związek właśnie ze wspomnianą silikonową przekładką. A utwierdzają mnie w tym przekonaniu modyfikacje poczynione później w DMD, za sprawą których zupełnie się pozbyłem tej niezbyt przyjemnej ostrości. W tej chwili można sobie przyłożyć ucho do samej kopułki i słychać jedynie krystalicznie czysty dźwięk. Zero szeleszczenia czy innego piłowania.
  19. Miękka guma raczej nie będzie dobrym materiałem na skrzynkę kolumny, która ma przecież za zadanie odizolowanie akustyczne tego co produkuje tylna część membrany. Korzystne jest więc stosowanie materiałów masywnych, które trudniej zmusić do drgania jako całe elementy, ale też sztywnych (o dużej impedancji falowej), którym trudniej przekazać drgania jako ośrodkowi, w którym owe drgania mogą się przemieszczać. Niemniej jednak nie ma rzeczy idealnych i zawsze skrzynka będzie narażona na przejmowanie energii generowanej przez głośnik - na drodze akustycznej, lub przekazywanej bezpośrednio przez sztywne połączenie z głośnikiem. Chodzi o to by mieć to pod jak największą kontrolą. Tam gdzie można, minimalizować (np izolując głośniki), w innych wypadkach tak dobierać materiały i parametry kolumny, aby jej rezonanse były w zamierzonych miejscach. Ich dobroć także ma znaczenie. A producenci... Cóż, jedni wiedzą dużo, inni mniej, ale są i tacy, co wiedzą bardzo niewiele. Zbudowanie kolumny nie jest ostatecznie zbyt skomplikowane. Co innego jej świadome zaprojektowanie, przy wzięciu pod uwagę szeregu zjawisk w niej zachodzących. Ale nawet ci co wiedzą bardzo dużo i mają narzędzia do badania tych zjawisk są ograniczeni wieloma czynnikami, o czym już wspominałem. Dla przykładu, moje kolumny są w tej chwili praktycznie rzecz biorąc przyspawane do miejsca, w którym stoją (to w odniesieniu do ograniczeń, nie kompetencji ). O właśnie, @Chyba Miro 84 był szybszy
  20. Chodziło oczywiście o pierwszy przypadek.
  21. Co do pierwszej części zdania - zdecydowanie tak. Dobór materiałów, kształtu, sztywności ma wpływ na to gdzie będą położone rezonanse obudowy (przy czym nie chodzi o strojenie np bas refleksu, a drgania własne elementów), jaka będzie ich dobroć, a w rezultacie jaki będzie tego wpływ na dźwięk. Natomiast odpowiednio wzmocniona obudowa już nie jest tak oczywista. Np w subwooferach może być preferowana, gdyż większa sztywność podnosi częstotliwości rezonansowe a przez to można przenieść je poza obszar pracy subwoofera. W przypadku skrzynek dla głośników średnio-nisko-tonowych raczej się to nie uda i można zrobić więcej szkody niż pożytku usztywniając obudowę w przypadkowy sposób. Przypomnę, że niektórzy uznani producenci kolumn (np Herbeth) z premedytacją robią "liche" paczki. Ponadto w artykule załączonym kilka postów wyżej jest także porównanie przyspieszeń magnesu głośnika przykręconego sztywno do obudowy (czyli połączonego mechanicznie z dużą impedancją falową) z głośnikiem odizolowanym. W drugim przypadku autor zwraca uwagę, że obraz drgań jest daleki od ideału: To determine how the magnet behaves when the chassis is rigidly coupled to, or de-coupled from, the box, acceleration measurements were made of the back of the magnet. These responses are shown compared to the cone acceleration for scale. Fig 4. From these responses, it is clear that the magnet for the coupled chassis is not behaving even close to the ideal, and is moving in a very complex manner, influenced by the resonant vibration modes of the cabinet and chassis. In contrast, the behaviour of the de-coupled chassis is much closer to the alternative ideal of a freely suspended system. This is further clarified by looking at the time behaviour of the two cases, as shown in fig 5. The impulse response of the coupled system rings on for much longer, due to the high Q nature of the resonances. To rozwiązanie w praktyce raczej nie będzie dobrze działało. Choćby dlatego, że głośniki przednie i tylne pracują w różnych warunkach, a więc nie tak samo. Poza tym dwie membrany nadal będą dość przezroczyste dla dźwięku odbitego od skrzynki (dlatego miejsca za głośnikami zawsze są wytłumiane, nawet w bas refleksach o dużej dobroci).
  22. Zarówno wg załączonego opracowania, jak i pana inżyniera z Kef wypowiadającego się na forum diyaudio, osiąga się takie właśnie zmniejszenie drgań, tj o ok 20dB. W przypadku głośników niskotonowych duże znaczenie ma jakość izolacji. W artykule widać, że zmniejszenie drgań ścian kolumny zaczyna się dopiero od ok 100 Hz, natomiast powyżej 1k wspomina o problematycznym pomiarze (ze względu na masę akcelerometru i nie nieskończoną sztywność sprzężenia pomiędzy nim a badanym obiektem).
  23. W odniesieniu do wokali - mniej ciepłe, naturalniejsze. W przypadku chórów można łatwo zauważyć poprawę rozdzielczości i możliwości skupienia się na pojedynczych głosach. Perkusja natomiast zyskała na szybkości. Ponadto odeszło sporo, jak się okazało, nadwyżkowego basu, sprawiając, że bębny o niskim strojeniu są naturalniejsze. Blachy? W końcu dobrze słychać, że są zrobione z metalu O przestrzenności już pisałem we wcześniejszych odpowiedziach. Szczerze mówiąc, trudno to opisać. Jak już wspominałem, uważam, że nigdy wcześniej nie słyszałem dźwięku o takiej jakości jak mam teraz. Oczywiście jestem z tego bardzo zadowolony, ale i tak zapewne będę dalej grzebał. Wydaje mi się, że przynosi to o wiele większe korzyści, niż ciągłe wymienianie sprzętu. Po prostu producenci na wiele rozwiązań z tych czy innych względów (transport, bezpieczeństwo użytkowania, przepisy) nie mogą sobie pozwolić. Za to ja na wszystko, co tylko mi się wymyśli Polecam lekturę artykułu, który załączyłem.
  24. Wg mnie zarządzanie wibracjami w audio jest bardzo, ale to bardzo ważne. Po wielu latach zmagania się z dźwiękiem dochodzę do wniosku, że to jeden z najważniejszych czynników w poprawnym odtwarzaniu dźwięku. Ustawiłbym go tuż obok akustyki z którą się uzupełnia. Nawet najlepszą akustyką nie poprawisz słabego dźwięku ze źródła czyli naszego wypielęgnowanego sprzętu audio (na który jak już wspomniałem bardzo mocno wpływają drgania), ale kiepską akustyką można łatwo popsuć to co wydobywa się z głośników. Byłem na dziesiątkach koncertów, głównie spod znaku ciężkiej nuty i ... Przestałem chodzić parę już lat temu, bo stwierdziłem, że coraz gorzej znoszę dźwięk tak kiepskiej jakości, a do tego podawany z mocą zaburzającą widzenie Ogólnie uważam, że dźwięk z nagłośnienia koncertowego pozostawia wiele do życzenia. W każdym razie, w powyższej wypowiedzi chodziło mi o aurę dźwiękową towarzyszącą przebywaniu w konkretnym miejscu. Nawet koncerty plenerowe się taką charakteryzują, bo często miejsca w których się odbywają otoczone są różnymi obiektami. Ściana lasu także potrafi całkiem nieźle odbijać dźwięk. Usłyszysz to, gdy zamkniesz oczy nawet w bardzo cichym pomieszczeniu. Reasumując - teraz o wiele realniej słychać u mnie tą otaczającą nas w warunkach koncertowych przestrzeń. Ale też kompetencje realizatora koncertu (no i oczywiście nagrania) Nie, nic z tych rzeczy. Powiedziałbym nawet, że o wiele więcej nagrań staje się słuchalnych. Szczególnie tych z dużą ilością dźwięków w jednostce czasu. Efekt jest podobny, jak ustawienie kolumn na miękkim zawieszeniu, tylko jeszcze bardziej wyraźny. Dźwięk staje się lżejszy, zwiewniejszy. Mnie najbardziej pasuje określenie "mniej głośnikowy". Zauważyłem jednak (choćby na podstawie wpisów w tym wątku), że często taki kierunek zmian jest opisywany jako przysiadanie dźwięku, utrata dynamiki, energii itp. Ja to natomiast widzę bardziej jak wyłączenie x-bass'u w boomboxie. Eliminuje się niepotrzebne dodatki, które tu akurat wynikają z niedoskonałości konstrukcji kolumn głośnikowych.
  25. Kontynuując dyskusję na temat wibroizolacji, niedawno prowadzoną w wątku "Wasze systemy" ( https://forum.audio.com.pl/topic/1236-wasze-systemy/?do=findComment&comment=692788 ), załączam opracowanie dotyczące izolacji głośników niskotonowych od obudowy. Autor za pomocą akcelerometru wykazał pozytywny wpływ takiego działania, który ja mogłem doświadczyć jedynie przy użyciu słuchu. Używałem wprawdzie także stetoskopu do oceny ilości i spektrum drgań skrzynki kolumny, ale to nadal ocena "na ucho" Zwracam uwagę, że w opracowaniu zastosowana została niezbyt skuteczna metoda izolacji - metalowo gumowe podkładki, nie zapewniające zbyt niskiej częstotliwości rezonansowej. Driver Decoupling (1).doc Natomiast poniżej zamieszczam link do forum na którym wypowiada się były inżynier KEF'a (tak przynajmniej twierdzi ) - post #6 i późniejsze. Tu także, podobnie jak w załączonym opracowaniu, pada wartość 20dB w odniesieniu do obniżenia drgań mierzonych na skrzynce kolumny po odizolowaniu od niej głośników. Wspomina też o trudnościach związanych z realizacją skutecznego odsprzęgnięcia głośników niskotonowych. https://www.diyaudio.com/community/threads/mechanical-isolation-of-driver-from-cabinet.162683/post-2110471 Ze swojej strony mogę tylko dodać, że efekt dźwiękowy jest naprawdę warty zachodu. To nie są drobne zmiany, na granicy percepcji. Poprawa jest bardzo wyraźna i to zarówno przy izolacji głośników nisko-średnio-tonowych, jak również wysokotonowych. Opisał bym ją w jednym zdaniu w ten sposób, że robimy duży krok w kierunku realizmu, oddalając się od dźwięku "głośnikowego". Na mnie największe wrażenie zrobiło brzmienie wokali i instrumentów perkusyjnych. Jednocześnie jestem pewny, że nie wszyscy byliby zachwyceni kierunkiem zmian. Polecam szczególnie osobom chcącym przenieść w zacisze domowe klimat koncertu. Poczuć oddech pomieszczenia (lub pleneru), w którym wydarzenie miało miejsce.
×
×
  • Utwórz nowe...