-
Zawartość
4 895 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez kaczadupa
-
Seba czemu nie czytasz tego co napisałem? Przecież sprostowałem. Oczywiście każdy wzmacniacz na tle drugiego będzie gdzieś zafałszowany (pytanie skąd wiadomo, który jest wzorcem a który fałszuje wiedząc, że każdy gra inaczej). Można to było napisać delikatniej np. jak to miało miejsce w przypadku recenzji najdroższej integry Naima zadając pytanie - czy Naim oszukuje? Fałszować - grać lub śpiewać niewłaściwe dźwięki. Jeżeli ja miałbym się gdzieś doszukać zafałszowania w graniu Lagrange to chyba tylko w bardzo delikatnym osłabieniu górnej średnicy przez co wokale Pań śpiewających wysokim sopranem są zawsze łatwoprzyswajalne. Chciałem się dowiedzieć czy profesjonalista z ogromnym doświadczeniem z Magazynu Audio miał na myśli tą cechę barwy wzmacniacza o której wyżej napisałem.
-
Chcę sprostować to co wcześniej napisałem. Otrzymałem odpowiedź od Pana Andrzeja Kisiel, za co jeszcze razem dziękuję, iż przedmiotową recenzję wzmacniacza Heed Lagrange zawartą w magazynie Audio sporządził testujący Pan R. Łabanowski a Redakcja nie komentuje zawartego w niej opisu brzmienia ponieważ wszystko co miała do powiedzenia w tym przedmiocie zawarła już w recenzji. To tyle w kwestii mojego wyjaśnienia. Oczywiście zawsze powinniśmy się kierować własnymi uszami, jednak ja mając za autorytet magazyn Audio, a nieważne... Temat uważam za zamknięty.
-
Gra cały czas i jeszcze nie mam parcia, żeby go odsyłać. Miałem go rozegrać więc jeszcze niech te chociaż 50 godzin popracuje, tak dla pewności. Nie będzie to taki jednoznacznie łatwy do opisania wzmacniacz jak np. każdy Naim. Oj nie. Mam dylemat odnośnie jego średnicy a dokładnie wokali. Jakieś przemyślania, wnioski już są ale czekam. I szukam tych pewnych zafałszowań jakie usłyszał p. Andrzej Kisiel w zbiorczej recenzji piecyków do 20kzł. Nawet do Niego napisałem z zapytaniem o wyjaśnienie, sprecyzowanie, gdzie szukać tych zafałszowań ale cisza w temacie. Dla mnie to takie trochę niepoważne, coś tam napiszę ale tak, że wiadomo iż nic nie wiadomo. Po co taka recenzja? Albo pisać dokładnie do czego mamy uwagi albo wcale. Co już na 100% mogę powiedzieć to niskie tony są bardzo dobre, ani za miękkie ani za twarde i super różnicują w akustyce. I zaryzykuję stwierdzenie (może za szybko bo wzmacniacz teoretycznie nie do końca rozegrany), że przestrzenią to on z Heglem h190 nie powalczy ale w zamian otrzymujemy namacalność wokali, której próżno szukać u Heńka 190. Niskie tony mają też ciut mocniejsze kopnięcie jak Hegel h190, Heńkowi brakowało tu większego uderzenia, taki troszkę "bez jaj" był na wyższym basie h190. Oczywiście żaden z nich tak nie uderzy górnym basikiem jak Naim xs3 ale tu już mamy ewidentne, celowe wzmocnienie tego zakresu i większą miękkość, poluzowanie niskich tonów idąc w dół. Góra Lagrange otwarta do samego nieba ale nie ostra, nie ma tego spolerowania na samej górze jak w Heglu h190. Zero jednostajnej, sztucznej twardości czy szkieletowości na wysokich w Lagrange. Audiowit to zupełnie inna góra jak ta z Obeliska mk2, w Lagrange mamy świetne otwarcie, nie słyszę zaokrąglenia czy dosładzania na wysokich. Myślę nad jego wokalami, jak je opisać. A i sprzęcik tak jak Hegel praktycznie się nie nagrzewa. Naimy i Trigon były wręcz gorące z ATC jak się trochę podkręciło gałeczkę a leciał właśnie RATM. Tu wzmacniacz tak jak Hegel pozostaje letni. Nie gotuje się.
-
Nie tylko. Zupełna cisza była z Trigonem Exxceed, co ciekawe Naim SN3 też nie brumił a już XS3 przesadzał do tego stopnia, że na noc trzeba go było całkiem usypiać, żeby samemu zasnąć Ale... chociaż odwdzięczał się tym swoim niezwykłym talentem do podkręcania emocji w każdym gatunku muzyki jaki na nim słuchałem. Oczywiście jest całkowitym przeciwieństwem liniowego grania ale taki właśnie ma być ten Naim.
-
Tak Amarok, ale na szczęście jak słuchamy muzyki to nie mamy głowy położonej na wzmacniaczu, wystarczy o tym nie myśleć i po problemie.
-
Odpuść temat, bądź jak posiadacze piecyków Naima, Hegla, Atolla, Regi, Heeda i wielu, wielu innych i pogódź się z brumieniem.
-
Zapytałbym jeszcze @soberowy o jego wzmacniacz, tu też każdy inaczej "ustawia" pierwszy plan.
-
Nie zostaje nic innego jak zostawić oba monitory i nie myśleć o małych Proac, Harbeth czy Spendor
-
Przestrzeń lepsza w PMC, niskie tony na remis. Góra słodsza była w moich PMC 20.21 (tak wiem masz nowszy model) niż ATC7. Moim zdaniem większy potencjał mają małe PMC ale żeby z nich to wydobyć to łatwo i tanio nie będzie. Lepsze są wyższe modele PMC i ATC ale pewnie nie to chciałeś usłyszeć. Obecnie grający u mnie Heed Lagrange powinien bardzo ładnie zagrać z małymi PMCusiami.
-
Przenośny grajek A&K sr25.
-
Nie mówię, że odsyłałem Hegla 190 z ulgą, to była ciężka decyzja. Zmieniłem zdanie o wzmacniaczach Hegla, to bardzo dobre klamoty. Do tego dopada mnie "zmęczenie materiału" ale ani z Dynaudio ani z ATC nie miałem kontaktu z wokalistami, 10 dni słuchałem na obu monitorach i niestety nie... Nic na siłę, nawet jeżeli z technicznego punktu widzenia był czy jest to najlepszy wzmacniacz ever (mam na myśli ogólnie wzmacniacze Hegla). Może z innymi kolumnami byłoby w punkt. Jednak decyzja zapadła.
-
Cześć. Za około tydzień, dwa napiszę jak zagrał u mnie ten oto wzmacniacz - Heed Lagrange. Salon, który był tak miły i przysłał mi go na testy zaznaczył, że urządzenie jest jeszcze nie rozegrane i ma u mnie grać, grać i jeszcze raz grać Na zachętę napiszę tylko, że przybycie tej maszyny spowodowało, iż mój docelowy wzmacniacz czyli Hegel H190 wyjechał dzisiaj do Salonu. Technicznie wzmacniacz (Hegel H190) grający niemal doskonale, świetne niskie i wysokie tony, masa powietrza na średni i wysokich ale zabrakło tego co dla mnie bardzo ważne - większej namacalności wokali. Również barwa wokali okazała się nie do końca tym czego oczekuję. Szkoda, ponieważ wzmacniacz wykonany wzorowo, rozkładając brzmienie na "techniczne elementy" robi kapitalne wrażenie ale przyjechał Lagrange i pokazał, że namacalność i barwy średnicy nie da się zastąpić referencyjnymi skrajami pasma. Moim zdaniem. A już miałem iść na audiofilską emeryturę z Heńkiem H190...
-
Moim zdaniem tak, zdaniem Salonu nie
-
Gra już u mnie Heed Lagrange i niestety Hegel wraca do Salonu... Uczciwie należy dać remis między Hegel h190 vs Heed Lagrange ale dla mnie, w tym pojedynku, Heed oszukał Hegla wokalem. Ogólnie oba piecyki kombinują na swój sposób, H190 dociąża wokal starając się tym ukryć swój w sumie jedyny problem - brak jego większej namacalności... Miesza tam trochę z przestrzenią, stara się zrobić co może, żeby ten wokal był bardziej namacalny ale... nie wychodzi mu to za dobrze. Heed kombinuje o wiele, wiele bardziej. Upiększa górę ( mocno zaznaczona dźwięczność) i udaje osiłka, którym przy Heglu nie jest, delikatnie podbijając/utwardzając część niskich tonów. Heed też nie ma idealnej barwy wokalu, do ideału zabrakło jego troszkę, troszkę większej otwartości ale tu akurat pomagają mu swoim charakterem średnicy ATC 7 (na szczęście wokal Heeda to nie jest wokal z klamerką na nosie z jakim mamy do czynienia w Naimie SuperNait 3 Przestrzeń dla mnie na remis. Największy czaruś ze wszystkich tu opisywanych przeze mnie wzmacniaczy to Naim Nait XS3 (w nim jest wymieszane chyba wszystko aie w taki fajny sposób). Mam dość... Ale po nocy wrócę z nowymi siłami Ps. Mało ważne na sam koniec, żona twierdzi, że najładniej ze wszystkich wzmacniaczy gra Heed Lagrange. A i wygląda paskudnie Chyba ma rację.
-
Tak dumam jaki album wybrać jako pierwszy na starcie dwóch zapewne zupełnie innych pomysłów na brzmienie (Heed Lagrange i Hegel h190) i chyba postawię na muzykę z filmu Rocky (Bill Conti). W końcu zapowiada się zacięty pojedynek, z efektownym nokautem to i muzyka z odpowiedniego filmu. A już poważnie, osoby które znają ten album wiedzą jaki tam jest kapitalny klimat.
-
Seba3002 i jak dzisiejszy pojedynek ATC vs PMC?
-
Moim zdaniem wzmacniacze raczej aż tak spartolone nie są, to raczej wina głośników z którymi grają...
-
A nie wiem, to ma być finezyjny magik, chyba. Musimy poczekać do wtorku. Pamiętam jak przez mgłę granie małego Heeda Obelisk mk2, gładki, dźwięczny, nasycony od góry do dołu i z lekko wzmocnionym górnym basikiem, wokal całkiem namacalny. Ale pamięć audio wiadomo jaka jest. Nic nie jest przesądzone zanim się nie posłucha.
-
I dlatego zagra jeszcze Heed Lagrange, który jak się domyślam (mogę się mylić), na tle Hegla zagra bardziej namacalnie i ze sprytnie dodanymi podbarwieniami. Gdybym na słuchanie muzyki miał dziennie tylko 0,5h to wybrałbym Naima XS3. Na "muzyczny sprint" w sam raz ale na maratonie już może zamęczyć. H190 dla wielu może się okazać za gładki, za mało "błyszczący" i za słabo "kopiący". No nie ma jednego wyboru idealnego dla każdego i do wszystkiego (gatunki muz., jakość nagrań, charakter grania paczek, akustyka itd.)
-
Dziękuję Audiowit. Dodam tylko, że albo się Hegel 190 zaczyna rozkręcać albo moje uszy ale to co on pokazuje na dole zaczyna być tak samo fascynujące jak przerażające. Kapitalne niskie tony. Na tym polu raczej Heed z Heglem nie powalczy. Dobra, starczy tego gdybania. Będzie się działo, to pewne. Słucham właśnie albumu Memoirs of a Geisha, Naim został definitywnie zdetronizowany. Ale to gra, ale to dobre. Ufff
-
Kupiony ale we wtorek przyjeżdża Heed Lagrange i wszystko może się zdarzyć.
-
Sebastianie a czy ładnie to tak odkupować co 2 tygodnie używane monitorki, następnie wrzucać ich zdjęcia na fora o tematyce audio chwaląc jakie to one wybitne by jednocześnie w tym samym czasie wystawiać je już na olx... Gdzie tu słuchanie muzyki? Wpadłeś w audiofilskie sidła jak my wszyscy tylko nie potrafisz się do tego przyznać, nie wiem czemu, ale ok. Peace! Ps. Życie audiofila to nie zawsze tylko radość, to często długa, kręta i męcząca droga. A te maskownice moim zdaniem wyjątkowo szpecą te ślicznie monitorki.