W kilku wątkach, gdzie pisze się aktualnie o kabelkach wspominałem, że mam majową zajawkę na RCA i testuję kilka kabelków od 25 do 700zł. Niektórzy pytają jakie mam wrażenia i wciąż odpowiadam, że jeszcze chwilę i dam znać. No i znalazłem chyba tę chwilę. Na wstępie gorące podziękowania dla @tomek4446 za wypożyczenie czterech, a sorry pięciu kabelków licząc ten sprzed roku. Kolekcja Tomka robi wrażenie i naprawdę to miłe, gdy ktoś wysyła ci paczkę wartą kilkanaście stów z zaufaniem, że nie dojdzie do sytuacji jak w Misiu „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”. Audiofilski szacun.
A teraz do rzeczy. W sumie słuchałem 10 kabelków.
1. KaCsa KCO-IS2 UP-OCC - Miedź monokrystaliczna . Kabelek węgierskiej marki KaCsa, cena metra ze szpuli około 70zł, mówi się że Kacsa to taki uboższy krewny Neotecha, ale ich produkty są właśnie na miedzi Tajwańskiego producenta. Brzmienie. Nie mając porównania z innymi ma się wrażenie, że jest dobrze, że w niewielkich pieniądzach dostajemy markowy produkt ciekawie grający. Jednak porównanie z innymi obnaża trochę słabości tego IC. Dla mnie kabelek trochę tak cierpko gra, trochę jakby filtruje średnicę, spłaszcza plany, choć potrafi ładnie poprowadzić bas czy dźwięcznie zagrać górą. Nie powiem, że zamula, po prostu momentami ma się wrażenie jakby między kolumnami a słuchaczem postawiono parawan. Taki trochę dwulicowy. Potrafi zagrać dynamicznie i jednocześnie zrobić w utworze bałagan i sieczkę. Poprawnie, ale można lepiej.
2. Neotech NEI-3002, miedź monokrystaliczna OCC najwyższej czystości plus nitki posrebrzanej miedzi OCC, cena metra ze szpuli około 220zł, gotowiec z wtykami to przynajmniej 5 stów. Patrząc na budowę to taki trochę arystokrata w moich testach. Brzmienie. Oczekiwania spore, przyznam się że napaliłem się na ten kabelek jak Arab na kurs pilotażu. I… niestety ale ten kabelek to jedno z dwóch największych moich rozczarowań. Nie wiem, czy to aplikacja ze srebrem, czy po prostu mój system go nie lubi. Podobnie jak Kacsa, cierpko, ale z jeszcze większą płaskością lub raczej suchością przekazu. Tzn bardzo odchudza dół, brakuje dociążenia, takiego drajwu. Owszem, szerokie granie, stereofonia wyraźnie zaznaczona, dźwięki fruwają po całej scenie, ale to wszystko lekko spłycone, pozbawione trochę aury. Średnica czytelna, detaliczna ale to pewnie z racji cofnięcia dołu. No i delikatnie wyostrza. U mnie ten kabelek odpada.
3. Belden 8402. Na naszych i zagranicznych forach sporo o nim informacji. W pewnych kręgach kabelek uznany za kultowy, legendarny, jest nawet pewna japońska szkoła jak go lutować i z jakimi wtykami. @Mateolo ostatnio zgłębiał te tajniki i posiada też ten IC. Oczekiwania spore, bo za powiedzmy 55zł/metr ponoć dostaniemy kilera, który pobił niejeden droższy i szlachetniej urodzony. Wklejam fragment recencji (i sami powiedzcie jak tu się nie podpalić )
Belden 8402 jako interkonekt RCA? Fantastyczny! Gładka i naturalna realistyczna barwa, niesamowita muzykalność. Yazaki-San uważa kabel mikrofonowy Belden 8402 za „ostateczny” i nie zaprzeczyłbym. Powinienem również wspomnieć, że kiedy Yazaki-San mówi o Belden 8402 "jako o jakimś rodzaju ostatecznym", mówi o nim w kontekście 'Real Sound', związanego z jego zdolnością do brzmienia bogatego i naturalnego, realistycznego brzmienia, z piękna barwą i muzykalnością oraz wysoki poziom zaangażowania emocjonalnego, zamiast w bardziej typowych audiofilskich kategoriach przejrzystości, rozdzielczości, neutralności i tym podobnych.
A moje odczucia? Faktycznie muzykalny kabelek, nie można mu tego odebrać. Nie zgodzę się natomiast z powyższym, że jest przejrzysty. Gra tak „analogowo”, relaksująco, nie drażni, można go słuchać godzinami. Ale właśnie ta miękkość, grzeczność dla mnie jest jego wadą. Jest bardzo plastycznie, ale brakuje mu trochę lepszej konturowości, drajwu, takiej nerwowości w przekazie, emocji. Detale są, nie zamula , ale dopiero gdy przełączysz na inny kabelek słyszysz, że w tym innym dostajesz więcej cukru w cukrze, a może raczej pieprzu cayene, chili czy innych przypraw. Po prostu to taki miły grzeczny kabelek, uniwersalny, taki rumianek, ani nie pomoże ani nie zaszkodzi, można pić codziennie. Na pewno wolę go od Kacsa czy Neotech 3002, ale jak się najpierw przeczytało o jakimś mistrzu Yazaki San to chciałoby się, by był to interes życia, przystępny cenowo i kiler jednocześnie. Nie jest zły, ale patrząc przez pryzmat oczekiwań trochę rozczarował. Coś jak trener Sousa, najpierw napompowany balonik i „Zibi top” a finał znamy.
4. Audiocrast. Tani chińczyk Audiocrast 6N OCC Silver plated Za około 70zł z Aliexpress. Posrebrzana miedź OCC. Budowa dosyć ciekawa, wielożyłowa konstrukcja. Brzmienie. Adekwatne do ceny i chyba tyle w jego temacie. Fajnie prezentuje scenę, dzieje się na niej dużo, są bliższe i dalsze plany, ale niestety sporo filtruje ten kabelek, nieco cofa średnicę i ma się „efekt Melodika” czyli po prostu lekki kocyk. Do jakiegoś niedrogiego, niewymagającego systemu wystarczy.
5. Neotech Nemoi-5220. Cena około 90zł za metr ze szpuli lub w konfekcji (tańsze wtyki Kacsa) półmetrowy już za około 200zł do kupienia. Bardzo ciekawa konstrukcja, płaskie, prostokątne przewodniki, jedyny taki wśród całego zestawienia. Miedź „jedynie” zwykła beztlenowa OFC, ale jak jak to u neotecha porządnie, podwójnie ekranowany. Sparzyłem się trochę na Kacsa KCO i Neotechu 3002 więc pomyślałem, że tu będzie podobnie. A tu niespodzianka, nie ma „firmowego” grania i wspomnianych wcześniej wad. Kabelek gra bardzo dynamicznie, gęsto, z wykopem, nie spłaszcza, jest drajw, emocje. I jest jeszcze takie lekkie ocieplenie dźwięku, ale w bardzo pozytywnym sensie. Nie to że zamula, robi kluchy, jest po prostu taka bardzo fajna barwa, ma coś czego nie miał żaden poprzedni i następny. Dźwięk jest taki rozbudowany, ma się nawet wrażenie, że głośniejszy. Owszem, trochę brudzi, czasem coś przyfiltruje, uprości, ale bębny czy gitara basowa brzmią tak „live”, jest to „mięso”. Zaskoczenie na całej linii, w porównaniu z Kacsa czy 3002, szlachetniej urodzonych, bo w rodzinie OCC – a ten 5220 to przecież „zwykłe” OFC. Wokale brzmią super, jest ich faktura, chrypka, groove. Bas fajnie kontrolowany, sprężysty, trampolinowy a góra dźwięczna. Trochę gubił się w ambientowych utworach pianistki Hania Rani, tam gdzie linie melodyczne pływają naprzemiennie, ale na pewno kabelek ma miejsce na podium
6. Audioquest Big Sur. Do kupienia teraz za 599zł, ale w lepszych czasach i za 3 stówy bywał w promocji. Wrażenia zewnętrze, bierzesz do ręki i wygląda jak sznurówka, no strasznie badziewnie wygląda jak na markowy produkt. Raczej wygląda jak taki na dole regału w „włączamy niskie ceny”. Opis mocno audiofilski „lite przewodniki o perfekcyjnej powierzchni PSC+, ponadto posiada system rozpraszania szumu NDS” – łoo, grubo. Włączamy i … o kurde, dzieje się. Bardzo fajna stereofonia, scena, są jedne z najlepszych o ile nie najlepsze detale, dźwięki atakują nie wiadomo skąd, są czary mary. Ideał? No nie do końca. Nie sprawdzi się w każdym repertuarze. Klasyka, muzyka orkiestrowa brzmi fajnie, ale w pop czy rock jednak trochę brakuje mu jaj. Brakuje dociążenia, energii. Wcześniej słuchany 5220 to taki Harley a ten Audioquest to taki japoński ścigacz. Co kto lubi. Gdyby je połączyć byłoby idealnie dla mnie.
7. Atlas Equator Integra – miedź OCC, szwajcarski product, 4-krotny zwycięzca What HiFi, cena 679zł. Bardzo dobry kabelek, świetna stereofonia, czaruje detalami i tym co się dzieje na scenie. Lepszy od AudioQuest Big Sur, dźwięk już bardziej dociążony niż poprzednik, widać że aspiruje do trochę wyższej ligi, jest szlachetnie w każdym aspekcie. Może ciut wypycha średnicę i stąd to wrażenie, że wszystkiego jest więcej i lepiej, ale naprawdę ciężko mi się do niego przyczepić. Wadą jest chyba cena, ale czy prawie 7 stów to dużo czy mało? – kwestia czy słoń jest duży. Ciężko mi przyczepić się do tego kabelka. Gdyby trochę ukraść tej fajnej dynamiki i tego „ocieplenia” i gęstości z Neotech 5220 byłby idealny. Pożyczony od mojego kolegi Pawła, który ma tego „złomu” prawie tyle co nasz Tomek4446, -ciekawostka Paweł chce mi go podarować w ramach koleżeństwa i wzajemnych audio przysług, zwyczajnie mu niepotrzebny. Trochę niezręcznie mi, jak chce być fajnym kumplem to niech mi go po prostu sprzeda w dobrej cenie i nie będę miał wtedy skrupułów. Wracając, kabelek myślę uniwersalny i z czystym sumieniem mogę go polecić. Bardzo mocno rywalizuje o 1 miejsce w moim teście.
8. Vitalco RKD200. Tani, bardzo popularny na Allegro, chyba lider sprzedaży wśród kabelków RCA. Za jedyne 25zł do kupienia. Miedź OFC, ekranowany, są nawet strzałki kierunkowe. Czy gra adekwatnie do ceny? No właśnie nie, gra lepiej, zaskakująco lepiej. Oczywiście nie dorównuje żadnemu z powyższych, ale i zbytnio nie ustępuje tzn przepaści nie ma. Nie zamula na pewno, ale i nie buduje też super sceny czy stereofonii, upraszcza trochę, idzie na skróty, bas trochę muli, brakuje mu precyzji i szybkości. W tej cenie jednak kiler i na pewno wart jest tych swoich 25zł. Do mniej wymagającego systemu typu wieża Technics raczej nie będzie wąskim gardłem tylko naturalnym uzupełnieniem. Spoko kabelek, nie będę go obrażał ani zbytnio się nad nim znęcał, daje radę jak matiz na autostradzie. Idealny dla kablosceptyka bo niedrogi, nie drenuje portfela (bo przecież kable nie grają) a jednocześnie nie psuje aż tak wiele.
9. Fezz FAC 01. Kolejny kabelek od kolegi Pawła. Jakiś autorski IC marki Fezz Audio (jedyny w ich ofercie), którą to raczej kojarzymy z wzmacniaczami lampowymi czy preampami. Cena około 520zł. Wygląd to podobna sznurówka jak Audioquest Big Sur, a wtyki to popularne Amphenol po 14zł więc trochę słabo. Przeczytałem jego opis na Q21 i w zasadzie mógłbym zrobić kopiuj/wklej. Marketingowy opis pokrywa się w większości z moimi odczuciami. Przekaz szczegółowy, kable dobrze oddają głębię i wieloplanowość sceny. Nie nadają muzyce swojej barwy lecz podkreślają rzeczywistą charakterystykę realizacji. Bardzo fajny, bardzo ciekawy kabel. Jest jakby przezroczysty, aż ciężko go opisać. Chwilami aż trochę brakuje tego podbarwienia, tego makijażu który nadaje np. Neotech 5220, ale z drugiej strony nie przeszkadza to w ogóle. Naprawdę bardzo przyjemny i muzycznie uzdolniony kawałek miedzi. Jedynie co mógłbym się czepić, to góra mogłaby być trochę bardziej dźwięczna. Nie to, że zamula, obcina ją tylko ona jest taka krótka. Uwielbiam wstęp do „Child in time” Deep Purple i na wszystkich Neotechach czy Kacsa te blachy na początku utworu mają z metr średnicy a w tym Fezz takie smooth cyknięcia. Potwierdziłem sobie to jeszcze w innych podobnych utworach. Kabelek świetnie sprawdza się, tam gdzie jest dużo instrumentów, w kawałkach Ray’a Charlesa, Jamesa Browna, Santany czy kultowa Różowa Pantera Henry Manciniego. Naprawdę czarny koń tego zestawienia. Niepozorny ale wariat. Spodobał mi się bardzo.
10. Niespodzianka, wraz z Fezzem przyjechał do mnie jeszcze czerwony Van Damme Silver Plated. Kabelek za mniej niż stówę, kolega kupił go kiedyś w Projekt Nostromo. Zostałem od razu zasugerowany, że kabelek tylko w ramach ciekawostki, bo robi koc na kolumnach. Aż tak źle nie gra, ale rzeczywiście cofa średnicę i jest to słyszalne. Słuchałem go 20 minut i nie biorę pod uwagę.
I teraz najważniejsze. Wszystkie powyższe wrażenie są czysto subiektywne. To dla mnie te kable tak grają, u mnie, z moim sprzętem, z moją akustyką. Wiem, że forum to miejsce opiniotwórcze i ludzie mocno sugerują się czyjąś opinią, nakręcają, ślepo wierzą w słowo pisane. Proszę podejść do powyższego jako do ciekawostki, nie wyciągać pochopnych opinii. Nie chciałbym mieć na sumieniu czyjegoś nietrafionego zakupu i wtopionej kasy. Test wykonany mocno nieprofesjonalnie, różne utwory, różne dni, różne okresy spędzone z danym kablem. Takie tam moje subiektywne wypociny. No a poniżej obłęd w oczach czyli bohaterowie recenzji. Sam nie wiem, na który ostatecznie się zdecyduję.
Chciałbym jeszcze otagować kilka osób, z którymi w ostatnim czasie rozmawiałem trochę o interkonektach: @mateolo2 @Ace2 @Dedal75 @klavikort @Matt Daemon @tomek4446