-
Zawartość
2 333 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dzik
-
Na forum Młodych Przyjaciół Radia Maryja i dostałem bana dopiero po 30-kilku postach, bo nie udało mi się nikogo przekonać, że dzięki lekturze Playboya doceniłem dzieło stwórcy.
-
Jak nie jestem zwolennikiem karania użytkowników, tak uważam, że niektórzy z was powinni dostać czasowy kaganiec, bo te obelgi i próba ustalenia kim jestem (czyli tzw. doxing, będący zachowaniem spotykającym się z wyjątkowym ostracyzmem w internecie) są co prawda śmieszne, ale śmieszne w sensie bycia poniżej wszelkiej krytyki. Być może temp ban ostudziłby wasze urażone emocje i przestalibyście ciągle zawracać tyłek moderacji, kiedy ktoś pisze coś nie po waszemu.
-
Jestem przekonany, że nie robiłeś podwójnej ślepej próby, bo gdybyś zrobił, to nie byłoby tej dyskusji. Zresztą mnie również nie proponowałeś podwójnej ślepej próby, tylko zwykły odsłuch, na podstawie którego nie da się stwierdzić takich rzeczy - co jest SEDNEM problemu. Nie wiem, co takiego trudnego jest w zrozumieniu faktu, że mózg interpretując bodźce jest podatny na wpływ psychiki, bo jest to dość powszechna i łatwo dostępna wiedza. Można w ten sposób oszukać smakosza wina, serwując mu taniochę, kucharza, serwując mu imitację, i tak dalej... Albo przeceniam mocno twoją inteligencję, albo - co bardziej prawdopodobne - NIE CHCESZ tego zrozumieć, bo audiofilski elitaryzm zbyt mocno ci się podoba, abyś wyrzekł się wiary kolegów. Mogę mieć dziesiątki dobrych powodów, aby nie mieć ochoty gościć obcych osób w domu - może sobie tego nie życzyć moja druga połówka, mogę mieć remont, być chory, być poszukiwany listem gończym itd. Ewentualnie, mogę mieć jeszcze lepszy powód, najlepszy na świecie: może mi się nie chcieć. W każdym razie, tłumaczenie się z tego, że nie mam ochoty na pozaforumowe interakcje z wami uważam za dość żenujące, bo jest to coś, na co mam pełne prawo nie mieć ochoty.
-
Owszem, szkoda czasu, bo dla człowieka, który wierzy w magię i poprawiające jakość dźwięku kable wszystko, co przeczy jego ślepej wierze będzie niewiarygodne.
-
Oczywiście, że możesz spytać, ale jak rzekł kiedyś jeden z moich "ulubionych" wykładowców: "Powiedziałem, że może pan spytać, a nie że odpowiem na pytanie. Do widzenia panu."
-
A co to ma do rzeczy? Uważasz, że gdybym dokonał podwójnego ślepego testu, to mógłbym być pierwszą osobą na świecie, która odróżni przewody ze słuchu?
-
Dwa fakty: 1. Usłyszenie kabla jest właściwie niemożliwe z naukowego punktu widzenia. 2. Nikt na świecie nie usłyszał kabla w ślepym teście, gdy nie wiedział, jaki kabel jest podłączony. Wniosek oczywisty: sugestia, placebo. Masz więc teorię i praktykę kontra okultyzm i elitaryzm, czyli audiovoodu. Gdybyście mieli chociaż gołe baby, czarne płaszcze i weneckie maski, to może zostałbym waszym kumplem, bo kable są dla mnie za mało atrakcyjne.
-
Rozumiem, że tego typu, mało finezyjne obelgi nie budzą niczyjego zgorszenia i nie powodują konieczności wołania moderacji jak wtedy, gdy ktoś śmieje się ze słuchania kabli? Nie czuję potrzeby zamieszczania żadnych fotek i chwalenia się czymkolwiek.
-
Co właściwie sugerujesz, że jestem jakąś demoniczną manifestacją?
-
To nie jest o tym temat, jakbyś nie zauważył, a placebo i sugestia to nie są "jakieś artykuły", tylko efekt znany od dawna i wykorzystywany m.in. w medycynie.
-
Dokładnie jak napisałem. Zaraz będzie, że to znowu anty-kablarze rozwalają temat i wmuszają w innych swoje zdanie.
-
Nic nie rozwaliłem. Jak koniecznie chcesz spowodować "przegonienie" mnie, to napisz do administracji, bo twoje ciągłe sugerowanie, że coś należy ze mną zrobić i kreowanie mnie na winowajcę przy każdej okazji jest pożałowania godne. Pragnę też zauważyć jedną dość jaskrawą rzecz: żaden "anty-kablarz" nie skarży się i nie woła po mamę administrację, kiedy tylko nie daje rady w dyskusji i jego nie jest na wierzchu. To wasze, kablaży, szklane uczucia ciągle trzeba bronić, chociaż nawet w tym temacie niektórzy nie dają rady i piszą posty w stylu "No tak, nie ma sensu, każdy powiedział swoje, dyskusja do zamknięcia, a że kable grają to potwierdzą ci, co słyszą." Nie kłóćmy się, chociaż mam rację.
-
Bo rzekoma zasada, którą opisałeś, jest cholernie prosta: urządzenia podłączamy wedle poboru prądu - im więcej żre, tym bliżej źródła. Oznacza to, że te wszystkie rzekomo skomplikowane i niemożliwe do prostego wytłumaczenia zależności sprowadzają się w praktyce do łopatologicznego postępowania. Widzę tu więc oczywistą sprzeczność: skoro to takie skomplikowane, to czemu "gotowy wzorzec" jest tak prosty? Wydawałoby się, że mając do czynienia z tak pogmatwanymi procesami, należałoby za każdym razem wziąć więcej zmiennych pod uwagę niż po prostu podłączać sprzęt wg jednego wzorca, który to wzorzec jest odpowiedzią na wszystkie równania. Jeżeli natomiast te skomplikowane równania za każdym razem dawałyby inny wynik (czyt. optymalna kolejność podłączania zależałaby od danego systemu), to ta zasada przestałaby być zasadą i nie byłoby sensu jej stosować. Wreszcie, fizycy kwantowi tłumaczą dziwactwa świata kwantowego za pomocą metafor rękawiczek, kotów, partii szachów, a ty nie potrafisz wytłumaczyć ludzkim językiem, czemu należy podłączać sprzęt wg poboru prądu.
-
To może ty o tym napisz, bo jak lubię sobie urządzać podśmie-chujki z MariuszZa, tak trudno nie przyznać mu racji, że napisałeś rzecz bez sensu. Na jakiej zasadzie kolejność podłączenia ma mieć wpływ na inne urządzenia w sieci? Z czego to wynika? Być może faktycznie czegoś nie wiemy, ale w takim razie bądź łaskaw wskazać chociaż źródło tej wiedzy, której rzekomo nie posiadamy.
-
Wygląda to jak mini elektrownia jądrowa.
-
Tyle że aby wiedzieć, że ktoś przechorował, trzeba by najpierw wykonać test na przeciwciała, a to oznaczałoby dodatkowe koszty, obciążenie dla służby zdrowia, spowolnienie procesu szczepień. Z perspektywy czasu, o którym mowa, nie mogliśmy sobie pozwolić na żadną z tych rzeczy. Natomiast w odniesieniu do wariantu delta i cytowanego wyżej artykułu. Może ze zmęczenia coś pominąłem, ale jest to artykuł z 26 sierpnia i mowa w nim o nowo opublikowanych danych, więc aby wziąć je pod uwagę przy "segregacji ludzi", rządy państw europejskich musiałyby... cofnąć się w czasie.
-
To rzuca zupełnie nowe światło na problem i stawia nas przed ogromnym dylematem: zachorować na chorobę, która może nas uszkodzić nawet na całe życie, a przy wyjątkowym pechu zabić, aby mieć lepszą odporność czy zaszczepić się bezpieczną szczepionką i mieć gorszą odporność.