Dzik
-
Zawartość
2 333 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dzik
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Dzik na Kraft w Audiofile dyskutują
Nie muszę porównywać złotego kibla ze zwykłym, żeby wiedzieć, że na pewno nie poprawi on pracy moich zwieraczy. Nie muszę porównywać diamentowego korka do baku z benzyną ze zwykłym, żeby wiedzieć, że nie poprawi on osiągów auta. Nie muszę testować kabla za 35k USD, żeby wiedzieć, że kabel nie może poprawić brzmienia. -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Dzik na Kraft w Audiofile dyskutują
Najśmieszniejsze jest to, że te kable zagrają dokładnie tak samo jak marketowe za 15 zł.🙂 -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Dzik na Kraft w Audiofile dyskutują
Te kable wyglądają jak manifestacja punktu, w którym szczytowy odcinek krzywej głupoty przecina się ze szczytowym odcinkiem krzywej pretensjonalności. Coś jak złoty kibel Putina. Cenowo przebili nawet kable Tara Labs Michaela Framera ze Stereophile, które kosztowały jedyne 18k USD sztuka. -
Nie neguję ich odczuć tylko źródło tych odczuć. Cytowany był przykład ze smakoszami wina, którym polano taniochę sugerując, że to coś lepszego i to wpłynęło na ich smak. Ludzie zdrowieją po podaniu placebo. Negujesz oczywiste oczywistości na rzecz jakichś zabobonnych przekonań o audio i jak ktoś próbuje wyprowadzić cię z błędu, to "psuje ci radochę z audio". Sprawdza się zasada, że łatwiej kogoś oszukać niż przekonać go, że został oszukany. Zwłaszcza, jeśli oszukuje sam siebie.
-
Tyle co nic, tylko co to ma do rzeczy? Bo nie przypominam sobie, żebym pisał, co komu w głowie siedzi (czy gdziekolwiek indziej). Wolę radość z muzyki.
-
Bo mi umknęło (w robocie siedzę). Pisałem już o tym w innym temacie - kupiłem ze względu na wzmacniacze słuchawkowe, wyjścia XLR (planuję zakup monitorów studyjnych), no i oczywiście to, że wyjątkowo dobrze wypadł w teście. Nie rozumiem pytania. Twoje uszy zbierają informacje, a mózg je interpretuje. Jest to niewiele lepsza interpretacja od interpretacji wiersza, bo równie podatna na widzimisię. Bardzo łatwo kogoś oszukać, np. puszczając mu dwa razy ten sam sprzęt, z tym że przed puszczeniem po raz drugi wystarczy powiedzieć, że podłącza się coś innego. Bardzo możliwe, że ten ktoś stwierdzi wtedy, że sprzęt gra bardzo podobnie, ale są takie a takie subtelne różnice. Zresztą na tym polega cały fenomen grających kabli.
-
Przecież napisałem, że się zdziwiłem, iż tak tego nie odczytałeś. Zależy, co to za wzmacniacze/przetworniki i jaką metodologię zastosowałeś do tych porównań, bo sam słuch jest dalece niedoskonały i podatny na sugestie. Wystarczy drobna różnica w głośności, żeby dany sprzęt zagrał postrzegalnie inaczej. Przypominam też, że spór dotyczy sprzętu tzw. transparentnego, bo że np. wzmacniacz lampowy ma swoje brzmienie jest rzeczą przez nikogo nie podważaną.
-
Przecież dopiero co napisałeś "bas, średnica, wysokie tony - wszystko jest na miejscu", podczas gdy wyraźnie widać, że nie jest. Z całym szacunkiem, ale takie subiektywne wrażenia to jest bardziej "mnie się wydaje" niż coś, co stanowi jakąś obiektywną wartość dla kogokolwiek (czyt. radę). Wręcz przeciwnie, prędzej wprowadzisz kogoś w błąd niż cokolwiek pomożesz. Żeby móc choćby w miarę obiektywnie ocenić brzmienie ze słuchu trzeba być wytrenowanym słuchaczem, bo dwoje ludzi może mieć przeciwstawne opinie na temat tego, jak coś brzmi.
-
Wydawało mi się, że akurat co do tego nikt nie ma wątpliwości? I tak się dziwię, że nie odczytałeś mojej wypowiedzi jako "wszystkie wzmacniacze grają tak samo", bo przeważnie w tę stronę lubicie upraszczać i przeinaczać. To zależy, co wcześniej służyło jej za DACa, a nieszczególnie śledziłem ten temat.
-
Pomijając ten lej po bombie atomowej:
-
Płaski dźwięk z DBR62? Nie, zdecydowanie nie. Jak na ironię są to najlepsze z opisywanych przez ciebie głośników. Nie grają płasko, tylko mają płaską (jak na swoją cenę) charakterystykę, dzięki czemu dźwięk z tych głośników jest dość wierny i niepodkoloryzowany - czego nie można powiedzieć np. o Klipsch, które zrobiły na tobie tak dobre pierwsze wrażenie.
-
Pierwszy komputer miałem gdzieś w 1998 r. Od tego czasu jeszcze nigdy nic mi się nie zepsuło - dysk, karta, procesor, płyta. Nie wiem, czy to moja przesadna dbałość o sprzęt, szczęście, czy może przyczyna jest inna. W każdym razie tego typu dyskusje, ile to dysk może wytrzymać, to dla mnie abstrakcja.
-
Nie ma tu tak na prawdę za wiele do rozumienia. Miałaś już u siebie na pokładzie DACa, który oferuje najwięcej możliwości ze wszystkich dostępnych na rynku (mówię o RME). Co do zasady DAC ma jednak przetworzyć sygnał cyfrowy na analogowy, a to, czy te przetworniki w ogóle mają jakieś brzmienie powyżej pewnego pułapu mierzalnych osiągów (kiedy stają się "transparentne" dla ucha, czyli nie wnoszą żadnych słyszalnych różnic) jest kwestią wysoce dyskusyjną. Nawet jeżeli DACa transparentnego da się odróżnić w ślepym teście od innego transparentnego DACa, co - powtarzam - jest wysoce dyskusyjne, to mówimy tu raczej o skrajnie trudnych do usłyszenia różnicach. Za brzmienie twojego systemu odpowiadają przede wszystkim głośniki i akustyka pomieszczenia, potem jest wzmacniacz (choć czy transparentne wzmacniacze tranzystorowe da się odróżnić to też sprawa dyskusyjna), a cała reszta co do zasady wprowadza pomijalne różnice, o ile nie mówimy o problemach typu pętle masy, które objawiają się buczeniem w głośnikach. Nie daj się wciągnąć w jakąś audio-nerwicę i gonienie króliczka, bo będziesz więcej wymieniać i nasłuchiwać różnic niż słuchać muzyki, a te "subtelne" różnice najczęściej wynikają z różnic w głośności i sugestii, czyli psychoakustyki, której istnienia audiofile nie chcę uznać jak płaskoziemcy tego, że ziemia nie jest płaska.
-
Zależy, jakich funkcjonalności potrzebujesz, bo jak wyjścia zbalansowane czy wzmacniacze słuchawkowe są ci zbędne, to dobrych DACów w przystępnej cenie jest od cholery.
-
Ja nie krytykuję tego, że ktoś wydaje paredziesiąt złoty więcej, chociaż nie musi, czy nawet funduje sobie towar luksusowy, bo ma taki kaprys. Można kupić młotek za 250 zł i młotek za 25 zł, który spełni się w swojej funkcji być może wcale nie gorzej. Ja krytykuję wydawanie grubej kasy w ramach zabobonu, nakręcanie go i wciąganie w to innych.
-
Ja sobie zdaję w pełni sprawę, kiedy kupuję lepsze kable, że to kwestia psychologiczna, bo najprawdopodobniej moje sprzęty pracowałyby przez lata równie dobrze na kablach, które miały w dobrodziejstwie inwentarza. Jednak dla estetyki, pewnego poczucia, że mam coś fajniejszego, wydaję te dodatkowe 50-100 zł. No ale nie 500 czy 1000, a potem twierdzę, że te przewody mają jakieś właściwości wymykające się nauce (czyt. wpływają na brzmienie).
-
Wygląd tak, ale moim zarzutem nie są tylko gustowne kwestie, bo sztywny, załamujący się płaszcz na kablu za 200 zł jest mało imponujący. Wtyk IEC też sprawia wrażenie zrobionego po taniości - plastik jak na tandetnej zabawce, trzeszczy przy ściskaniu, a przy tym musiałem go owinąć izolacją, żeby ciaśniej siedział, bo wychylał się z gniazdka i bałem się, że wypadnie. Wszystkie moje tzw. stockowe, dołączane do sprzętu, kable są pod tymi względami lepsze.
-
Tak się składa, że mam dwa kable od Supry - jeden zasilający, a drugi właśnie USB. Wykonanie wcale nie jest genialne, bo ten biały płaszcz jest z jakiejś sztywnej gumy, na której robią się paskudne załamania od skręcania i zginania. Poza tym jak na kabel za 200 zł to wygląda on zwyczajniej niż powinien i do tego średnio się wpasowuje kolorystycznie. Ze wszystkich kabli, jakie mam, te od Klotz zawsze najprzyjemniej się użytkuje.
-
A czy ja komuś zaglądam w portfel? Napisałem, że przetworniki za kilkanaście tysięcy czy super drogie kable to absurd - bez względu na to, czy kupuje je ktoś bogaty, czy ktoś, kto przymiera głodem i po prostu skrupulatnie na ten cel oszczędzał. Nikomu nigdzie nie zaglądam, tobie też nie, pisałem jedynie, że masz prawo słuchać kabli, a czy z tego prawa korzystasz, to już inna sprawa.
-
Dokładnie tak, pełna zgoda. Dlatego właśnie tak jak ty masz prawo „słuchać” kabli i wydawać na nie grubą kasę, tak ja mam prawo mówić, co o tym sądzę. Nie obchodzi mnie, ile kto i na co wydaje, ale wciąganie w te zabobony innych i prowokowanie ich do zbędnych wydatków uważam za szkodliwe dla całego hobby. Branża się oczywiście cieszy i nawet daje rabaty ma zachętę, bo zarabia na takich kablarzach.
-
Ja bym to nazwał płaceniem za własną ignorancję, podobnie jak wywalanie kasy na energoterapeutów czy magiczne garnki (bo te rzeczy mają takie takie same naukowe podstawy jak grające kable). ALE jeśli kogoś stać!? To niech se płaci, tylko IMO trzeba nazywać takie zachowania po imieniu, żeby inni nie wpadali w te same pułapki i potem pytali "Jakie kable do mojego systemu?". Byle jakie.
-
Dla mnie muzyka i audio to różne naczynia, jednak połączone. Muzyka jest sztuką, a sprzęt ma ją odtwarzać, stąd to naturalne, że miłośnik muzyki chce mieć lepszy sprzęt, żeby być muzyki niejako bliżej. Kiedy jednak muzyka staje się pretekstem do słuchania sprzętu, a wartość sprzętu wyznacznikiem szacunku, to zaczyna się audiofilizm – ten zły.
-
Na pewno jest to klient, który kupi nawet rzekomo magiczny kabel z Jinnem w środku, więc warto o niego dbać. Mam dwa kable USB od LINDY - jeden idzie ze źródła do separatora galwanicznego, a drugi z separatora do DACa. W ogóle marki takie jak LINDY, HAMA, KLOTZ, to są wg mnie marki dla ludzi myślących trzeźwo. Dobry, solidny kabel zawsze mile widziany, ale żeby wierzyć, że kabel (KABEL!) może zmienić brzmienie... Proszę was.
-
Przecież autor prawie na pewno śmiał się, kiedy to pisał.