Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    4 337
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Witold, przypomnij, proszę, co masz teraz? O ile pamiętam, wciąż coś z lampami, tak?
  2. Tak, dokładnie o to mi chodzi. Na pewno masz rację. Słuchałem tylko na miniwieży na wakacjach. Las, jezioro i miłe towarzystwo zrekompensowały nam z nawiązką gorszą jakość dźwięku.
  3. Będzie krótko, bo już po północy. Kiedy spędzałem urlop nad jeziorem, odwiedzili nas znajomi, którzy parę dni wcześniej byli na koncercie Włodzimierza Nahornego. Prof. Nahorny skończy niedługo 82 lata, ale pozostaje aktywny jako kompozytor, muzyk i pedagog (do jego uczniów należał Sławek Jaskułke). Nasi znajomi wpadli do nas z tą oto płytą, którą zaraz im porwałem na tydzień. Nahorny Quartet - Freedom Book / Echoes of Heyday (SJR Records, 2023 r.) Włodzimierz Nahorny - fortepian Piotr Schmidt - trąbka Mariusz Bogdanowicz - kontrabas Piotr Biskupski - bębny Czasem komentujemy, że coś jest nowatorskie, albo, że nie jest, bo nie musi być itd. Twórczość Nahornego, z racji jego wieku i ponad 60-letniego dorobku płytowego, wymyka się takim podziałom. Indywidualny styl kompozytorski zakorzeniony w tradycji Trzaskowskiego, Kurylewicza i Komedy, romantyzm, rozlewna melodyka - tego typu jazzu słucha się z przyjemnością (a czasem i wzruszeniem) nawet na miniwieży. Dodam, że zespół zgrany, sekcja rytmiczna świetnie rozumie zamierzenia lidera, a młody Piotr Schmidt nawiązuje momentami do wczesnego Milesa Davisa i innych mistrzów lirycznej trąbki z tamtej epoki. Żadnych popisów na siłę, płyta bez zmarnowanej nuty. Ciepło polecam. Wspaniale, że Włodziemierz Nahorny wciąż nagrywa i oby tak dalej - dużo zdrowia.
  4. Eddie Mulder - Beyond the Eye (Oskar, 2020). Eddie Mulder to holenderski gitarzysta znany niektórym z zespołu Flambrough Head grającego rocka progresywnego. Tutaj solo, wyłącznie instrumentalnie i akustycznie. Dobry muzyk, przyjemne i relaksujące dźwięki. Odniesienia do folku i muzyki dawnej (średniowiecznej i renesansowej). Powiedziałbym, że niewielu rockmanów wypada tak przekonująco w akustycznej odsłonie. Płyta wydana przez polską wytwórnię Oskar.
  5. U mnie CXA 81 był cichutki. W ogóle dobrze go wspominam. Żaden piec chyba u mnie nie brumił. Gato Amp 150 minimalnie szumiał, ale może to kwestia połączenia z Canto. Norma też trochę szumiała z Canto, a z innymi kolumnami nie. (Canto u mnie jakoś nie lubiły się z mocnymi tranzystorami.)
  6. Jak wiesz, miałem dwa Sole od Haiku - obydwa cichutkie. Nie wiem czy to kwestia samych traf, czy ogólnie konstrukcji (np. braku sprzężenia zwrotnego), ale na Haiku można pod tym względem polegać.
  7. Bolesne, ale niestety myślę podobnie. Nie chcę, żeby ta drużyna reprezentowała Polskę na Euro.
  8. Spotkałem się z opiniami, że Opera oferuje podobną jakość i charakter brzmienia, co Sonusy, tylko za mniejsze pieniądze. Oczywiście mówię ogólnie o marce, nie słyszałem żadnych modeli poza moimi podstawkowymi Callas. Nie znam podłogowych AP C5, ale podstawkowe C3 grały mi gorzej niż Pylon Diamond 18. Obstawiam więc, że Jarek ma rację co do porównania z podłogowymi Diamond 25. Nie zdziwiłbym się też, gdyby te AP okazały się krokiem nie tylko w bok, ale i w dól w stosunku do Twoich Focali. Przy Twoim metrażu, jeśli tylko budżet pozwala, to ze stajni AP rozważyłbym te poniżej. Wiem, nawet w outlecie cena wciąż niebagatelna. https://www.q21.pl/manufacturer/audio-physic/audio-physic-tempo-35-orzech-outlet.html
  9. @misiekx Michał, ale się cieszę, że wróciłeś! Brakowało tu Ciebie!
  10. Taaak... Gdybym ja kupił MA Gold 100 w swoim czasie, też bym się na pewno na nich zatrzymał. Asia - to nie jest kwestia kolumn, tylko człowieka: jego ciekawości, apetytu i budżetu. Przy okazji - czy nie przymierzałaś się też do Sonetto (a może coś pomyliłem)?
  11. Rzecz gustu. Ja akurat nie przepadam za wokalem Krall, który, notabane, nie jest wcale taki słodki. Jeśli jej słucham, to raczej dla grania na płytach do roku, powiedzmy, 2012. Tam byli świetni muzycy. W latach 90-tych np. Russell Malone, Christian McBride i Lewis Nash. Raz trafił się Ray Brown i Stanley Turrentine. Potem była równie dobra ekipa: Anthony Wilson i sekcja Clayton-Hamilton. Ciekawy jednorazowy skręt w stronę roots (Marc Ribot i Jay Bellerose). Pomijając nadmiar ballad, tam nie było nudy. A jak już się trafił żywszy kawałek, to było słychać, że im żre, jak diabli. Dla mnie nudna jest większość metalu - w porównaniu z jazzem mało się w nim dzieje w rytmie i harmonii. Wykonawczo - głównie mechaniczne kostkowanie w szybkich tempach i na dużych przesterach. (Paul Gilbert fajnie to parodiował korzystając z wiertarki.) Muzycznie mogliby się sporo nauczyć od najlepszych sidemanów Diany Krall. (Choć akurat Sepultura trochę się wymyka stereotypom, bo miewała niebanalne aranże.) @Asia Oprócz powodów jak wyżej - żeńskie wokale i towarzysząca im instrumentacja ładnie wypadają na większości systemów. A słodki głosy kojarzy się mężczyznom (choć bywa to zwodnicze) z równie miłą fizjonomią i osobowością. Czyż można nas winić - to atawizm @Bebop Przepraszam za offtop - nie mogłem się powstrzymać.
  12. Na całe szczęście obyło się bez uszkodzenia cedeka. Ale wystarczył moment i płyta porysowana. Dobrze, że tylko płyta.
  13. Ładny, ale top loader, czyli wymaga trochę uwagi. Ja się zraziłem do tego typu konstrukcji. Jak się człowiek zamyśli, czy zagada z kimś i zapomni o docisku przy zmianie płyty, to może być nieciekawie.
  14. Tomek, na zdrowy rozum: nie zrobisz bezstratnej konwersji z 44.1 na 96, bo ta druga wartość nie jest wielokrotnością pierwszej. Dodatkowo pojawia się ponoć problem innego taktowania sygnału / zegarów itd. Więc jakieś zmiany / straty być muszą. Niektórzy użytkownicy twierdzą, że słyszą różnice nawet przy wyłączonych filtrach. Urządzenie w pełni cyfrowe? Właśnie słucham na próbę innego transportu CD. Dźwięk wyraźnie ciemniejszy. Dlatego pytałem. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Przyjmuję, że ani Ty, ani Asia, czy Bartek nie doświadczyliście spadku czystości sygnału po przejściu przez 22D. Czyli argument za.
  15. Jestem ciekaw, czy ktoś ( @tomek4446, @Asia ?) porównywał wpływ DDRC 22D na sygnał dla wejścia z CD i streamingu. 22D pracuje na 96kHz i podobno konwersja ze źródłowego 44.1kHz (CD) objawia się słyszalnym spadkiem jakości.
  16. Dzięki. Rozumiem, że jeśli ktoś korzysta z gotowych filtrów HK czy NADa, to zwykle koryguje nimi całe pasmo, które jest lekko dociągane do zadanych krzywych (w granicach możliwości)? Czyli soprany też się wtedy łapią, tak?
  17. Zawsze myślę o tym kawałku, jako zapowiedzi późniejszych zmian personalnych i stylistycznych w Yes. Ależ lubię jej głos. Przy okazji polecam jeden z moich ulubionych albumów zespołu - "Viva el Amor" z 1999 r.
  18. @Asia Dzięki. Korygowałaś tylko bas? Wyżej już nic? Soprany?
  19. Adam, a jeśli latem wracasz do domu np. o 20:00, po dłuższym wysiłku na dworze, to co wtedy? Dajesz radę bez kolacji? Albo jak rano na czczo skończysz trening o 10:00 - opóźniasz śniadanie o 2 godziny? Czy też robisz wyjątki dla dni bardziej aktywnych?
  20. Asia, dzięki, ale na razie mam gorącą prośbę, żebyś napisała choć w kilku słowach, czy u Ciebie degradowało dźwięk przy stosowaniu do czegoś więcej niż eliminacja rezonansów na basie. Wciąż korzystasz? Próbowałaś zasypywać dołki lub korygować soprany?
  21. @marcinmarcin Dzięki. Wciąż się biję z myślami: odesłać 22D, czy rozpakować i zacząć działać (rozpakowane urządzenie można zwrócić, ale wykorzystanej licencji Diraca już nie).
  22. Mam nadzieję, że nic poważnego i szybko wrócisz do domu. Zdrowia! (Sam spędziłem w kwietniu 3 doby w szpitalu, na szczęścicie obyło się bez operacji.)
  23. Masz rację o tyle, że bez mięsa trudniej się "najeść na dłużej", do tego trzeba pilnować białka, witaminy B12 itp. Natomiast ja po mięsie zawsze czuję się ociężały i senny. A po posiłku wegetariańskim mogę normalnie pracować i działać. Wydaje mi się, że węglowodany nie są takie złe, pod warunkiem, że są wolno uwalniane - właśnie dzięki wymieszaniu z dużą ilością błonnika. Błonnik i woda - te 2 składniki pozwalają mi się napchać do syta zachowując jednocześnie sensowny bilans kaloryczny.
  24. Adam, gratuluję wyników. Ja wciąż obiecuję sobie, że powstrzymam się przed wieczornym podjadaniem, ale nie umiem. Może, jak już mój system zagra tak, jak sobie wymarzyłem, to nie będę potrzebował endorfinowego dopalacza w postaci słodyczy. Zawsze jadłem dużo i często, ale dość długo nie stanowiło to problemu. W wieku 37-38 lat robiłem tygodniowo 3 dwugodzinne treningi na siłce, do tego 2 razy w tyg. bieganie po 20 kilometrów plażą i marsze w pozostałe dni. Prawie wszędzie chodziłem pieszo, nie uznawałem wind itd. Mogłem się objadać praktycznie bezkarnie. Ale to było 10 lat temu. Po 40-tce zaczęła się równia pochyła. Potem pandemia i ograniczenia, a rok temu problemy z kręgosłupem. Przez jakiś czas w ogóle nie mogłem biegać i wykonywać wielu ćwiczeń. Teraz, po dłuższej rehabilitacji wróciłem do większej aktywności fizycznej, ale do siłki nie mogę się z powrotem przekonać, odstrasza mnie sztuczne oświetlenie, klimatyzacja, tandetna muzyka i trochę też brak towarzystwa. Starych znajomych już tam nie ma, poza tym dziś większość chodzi ze słuchawkami w uszach, wiec ciężko z kimś dwa słowa zamienić między seriami. Klimat taki bezosobowy. Nie. Już wolę swój skromny domowy repertuar ćwiczeń i swój dźwięk w tle. O zmianie w odżywianiu się wciąż myślę. Na razie poprawiłem jakość. Mięso tylko 2 razy w tyg., w dużym stopniu zastąpiłem pieczywo kaszą gryczaną i płatkami owsianymi, do tego więcej warzyw, a słodycze w wersji bardziej organicznej - różne herbatniki zbożowe itp. Następny krok to wycięcie wieczornego podjadania. Próbuję od lat i wciąż mi się nie udaje... Cała nadzieja w lepszym dźwięku - może jeszcze w tym roku?
×
×
  • Utwórz nowe...