Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    3 305
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Mam dwa typy, których chcę posłuchać i jestem przekonany, że jak posłucham, to któreś już zostaną: albo Xavian Ambra albo RLS Nereida II.
  2. Po lekturze autobiografii Stańki (w wywiadach) wiem przynajmniej, o czym mówisz. Takie są plusy czytania. Minusem niestety jest to, że jeszcze mniej mnie teraz ciągnie do jego muzyki. Jeśli już, to do tego ostatniego, trzeźwego okresu. Np. z triem Wasilewskiego, z którym słyszałem go w Gdyni.
  3. Sławna płyta, której nigdy nie poznałem. 🙂 Miałem kiedyś inny ich album: "Native Sense - The New Duets". Lubiłem go, choć nigdy mnie nie zauroczył, ani nie porwał.
  4. Może wcale nie potrzebujesz zastępstwa? 😉 Chciałbym mieć zestaw grający tak, jak opisujesz. Mam nadzieję, że powoli tam zmierzam. R26 kupiłem mając w głowie przyszły system. Jak przyjdą kolumny, na które czekam, to okaże się, czy dobrze oszacowałem brzmienie całości. 🙂
  5. Zależy od tego wzmacniacza. 😉 Z czterech omawianych: Do gęstego systemu (np. z Naimem) raczej nie brałbym R26, chyba, że kolumny są wyjątkowo przestrzenne i da się pogodzić tę gęstość z klarownością. R26 jest idealny, żeby trochę wyprostować V-kę. Za to do odchudzena średnicy - X26 Pro jak znalazł. Do systemu mocno dającego basem lub sopranami nie wpiąłbym X26 Pro (raczej R26) Do systemu jasnego nie dałbym A22. Tam aż się prosi o R26 (jeśli jest jasno i chudo), lub Pontusa II (jeśli jest jasno, a jednocześnie z dużym wypełnieniem). Do systemu suchego, czy twardego nie podłączyłbym Pontusa II. Tutaj R26, ewentualnie A22 (jeśli mamy za twardo, a przy tym ciemno).
  6. Dziękuję Wszystkim za miłe słowa (i gesty 🙂). @Arko55 - nie ukrywam, że to Ty rozbudziłeś mój apetyt na nowego daka swoimi wcześniejszymi testami. Zważywszy, ile te gadżety kosztują, nie wiem, czy powinienem być Ci wdzięczny. (Tatuś kupił sobie nową zabawkę, a dzieci będą zimą chodzić głodne i bose. ) 😉 @karolkos - weźmy poprawkę na to, że przyszedłeś wtedy po jeden z bardziej popularnych modeli. Słuchałeś Silverów w obcym pomieszczeniu, obcym torze i z obcą muzyką. A i tak byłeś w stanie ocenić, że jest za jasno, ale stereofonia niezła, paczki z potencjałem i szwagrowi powinny się spodobać. Misja wykonana. Pozdrawiam
  7. Na wstępie powiem, że wszystkie modele, poza A22, są dostępne w salonie Premium Sound w Sopocie (znanym forumowiczom z wrześniowego zlotu). Przy okazji serdeczne podziękowania dla p. Arka, który mi je wypożyczył. 🙂 Od razu zaznaczam, że słuchałem tych modeli w różnych okresach czasu. Nawet salon nie miał ich wszystkich równocześnie. Zresztą, porównania bezpośrednie byłyby o tyle trudne, że występują pomiędzy nimi spore różnice tonalne, które wymusiły na mnie zabiegi korygujące: daki sigma-delta grały w torze ze wzmacniaczem wpiętym do listwy, a drabinki – ze wzmacniaczem do gniazda na ścianie. Wszystkie cztery porównywałem natomiast ze swoim Gustardem A18, który robił za „poziom morza”. Poza tym, jestem przekonany że w moim obecnym torze opisywane daki (szczególnie dwa ostatnie) nie pokazały wszystkiego na co je stać (dysproporcja cen przetworników i wzmacniacza / kolumn). Niemniej różnice były nie do przeoczenia. Wrażenia poniżej (część forumowiczów zna już je z komunikacji prywatnej – wybaczcie, że się powtarzam). Gustard A22 (niedostępny na rynku pierwotnym) DAC na dwu kościach AKM AK4499, klasa A, pobór mocy do 30 watów, najjaśniejszy z czwórki (jaśniejszy również od mojego starego A18), obfitość sopranów i górnej średnicy, szczegółowy na górze, ale nie agresywny, najbardziej miękki dźwięk / najdłuższe wybrzmienia, bardzo bezpośrednia prezentacja (bliska scena, duże źródła pozorne), mocny i ładnie zdefiniowany bas (zauważalna poprawa względem A18), wspaniale sprawdza się w muzyce akustycznej, nie jest wyczynowy, ale w odpowiednim torze zapewni klimat. Deanfrips Pontus II DAC na drabince rezystorowej, pobór mocy do 20 watów, pod wieloma względami przeciwieństwo A22, ciemny (zdecydowanie ciemniejszy od A22 i X26 Pro), mimo to otwarty na górze, sopranów nie ma dużo, ale sięgają dość wysoko, mało górnej średnicy – pozbawiony krzykliwości, szybki (być może nawet najszybszy z czwórki), rozdzielczy, czarne tło, świetna separacja instrumentów, najkrótsze wybrzmienia, instrumenty akustyczne, np. gitara czy saksofon brzmią dość sucho, może wydawać się twardy i sterylny, mocny, energiczny i ładnie rozciągnięty bas (lekko po twardej stronie), ma uderzenie, spora scena, ale prezentowana w lekkim oddaleniu od słuchacza, bodaj najbardziej wyczynowy z czwórki, może być dobrym wyborem dla fanów metalu, elektroniki czy symfoniki. Gustard X26 Pro DAC na dwu kościach Sabre ES9038PRO, klasa A, pobór mocy do 60 watów, charakter pośredni między A22 i Pontusem II (łączy część ich zalet), dość jasny, ale nie aż tak, jak A22, żywe kolory, wrażenie dużej ilości „światła”, wybrzmienia krótsze niż z A22, ale dłuższe od Pontusa II, szczegółowy, ale bez zbytnich wyostrzeń, robi największy efekt „wow ”z całej czwórki (patrz dwa poniższe punkty), spektakularny, „epicki” dźwięk, największa scena, szczególnie na szerokość, największy bas z całej czwórki, przy tym rozciągnięty i precyzyjny, ależ on kopie!, podbite skraje pasma, nieco szczuplejsza, bardzo czytelna średnica (z podkreśloną górną częścią), łączy szybkość i precyzję z wyrazistością i swoistym zaangażowaniem w muzykę, nieznaczne, lecz słyszalne podbarwienia (w porównaniu z Pontusem II czy R26), dźwięk jakby lekko „osłodzony”, chyba najbardziej uniwersalny, świetny do szerokiego spektrum muzyki rozrywkowej, szczególnie do tej opartej na rytmie. Gustard R26 DAC na drabince rezystorowej, pobór mocy do 30 watów, wybrzmienia dłuższe od Pontusa II, ale krótsze od A22 i X26 Pro, pod względem tonalnym zbliżony do Pontusa II – tzn. zdecydowanie ciemniejszy od A22 i X26 Pro, otwarty na górze, strzeliste soprany, dosyć obfita, szlachetna średnica z podkreśloną dolną częścią, wyraźnie najwięcej wypełnienia średnicy („najgrubsza kreska”) ze wszystkich opisywanych, najczarniejsze tło z całej czwórki, instrumenty niczym wycięte, kompromis pomiędzy świetną separacją ( bliską tej z Pontusa II) i muzykalnością osiąganą dzięki ww. średnicy, scena nieco mniejsza niż na X26 Pro, pokazana bardziej w głąb niż na szerokość, bas też mniejszy od X26 Pro, nie dominuje, ale jest równie rozciągnięty i ładnie zdefiniowany, bardzo plastyczny obraz audio, podkreślona różnica między pierwszym a drugim planem, pierwszy plan znacząco powiększony, duża klarowność osiągana głównie dzięki czarnemu tłu, ale... ... jeśli reszta toru ma problem z separacją, to R26 tutaj nie pomoże, niczego nie uszczupli, ani nie uprości żeby było wyraźniej (robił to do pewnego stopnia Pontus II), mocno stawia na naturalne brzmienie instrumentów, bez dosładzania w stylu X26 Pro czy kreowania klimatu dzięki długim wybrzmieniem (jak robi A22), świetnie różnicuje instrumenty grające naraz (również unisono), np. w ramach sekcji dętej czy smyczkowej – słychać, że grają razem, ale jednocześnie zachowują swoją odrębność (oczywiście jest to zależne od reszty toru, aranżacji i nagrania), uniwersalny, ale z akcentem na naturalne instrumenty (zarówno akustyczne, jak i elektryczne), wspaniały w muzyce „organicznej”: poważnej (zwłaszcza kameralnej), jazzie, rocku, folku, bluesie, starym soulu itp., do metalu czy elektroniki jednak wybrałbym Pontusa II, a do popu czy współczesnego R&B – X26 Pro. Dodam jeszcze, że nie wypożyczam sprzętu dla sportu. Jeśli coś biorę do domu, to tylko rozważając zakupu i pod tym kątem słucham. W przypadku ww. czterech daków historia moich odsłuchów wyglądała następująco. Na pierwszy ogień poszedł Pontus II, którego doceniłem, ale nie polubiłem (w mojej ulubionej muzyce brakowało klimatu). Następny był A22, który od razu do mnie trafił, bo stanowił naturalny upgrade względem mojego „starego” A18. Prawie kupiłem tego A22 – powstrzymała mnie tylko chęć porównania z X26 Pro przed ostateczną decyzją. X26 Pro był dość długo nieosiągalny, a gdy wreszcie się pojawił, ostatni egzemplarz A22 zdążył się już sprzedać. Wypożyczyłem więc X26 Pro, który mnie zachwycił od pierwszej chwili (bas, scena i detale), niemniej dla formalności postanowiłem posłuchać jeszcze R26... Pierwsze godziny z R26 mnie nie przekonały: ciemne brzmienie, gruba średnica i niesamowicie czarne tło, które odbierałem jako nienaturalne). W miarę upływu czasu zyskiwał (być może efekt wygrzewania?), choć nie na tyle, by od razu wygrać z X26 Pro. Zwróciłem więc R26, zapłaciłem za X26 Pro i cieszyłem się nim jak dziecko przez kilka dni. A potem, dość nieoczekiwanie, jego brzmienie zaczęło mi się wydawać zbyt jasne, średnica za szczupła, barwy zbyt żywe i zatęskniłem za spokojną elegancją R26. Dopłaciłem p. Arkowi różnicę i dokonałem zamiany. I tak już zostało. Suplement: różnice między dwoma ostatnimi dakami wyraźnie słychać w hard rocku. Na X26 Pro gitary tną powietrze, a sekcja rytmiczna miażdży. Na R26 miażdżą już same gitary, a sekcja rytmiczna spokojnie sunie za nimi i rozjeżdża to co zostało. Co kto woli. 🙂
  8. Adam, to wcale nie jest głupi pomysł. Myślę, że SN3 to może być to, czego M1 Classic potrzebują. Pod względem tonalnym (i jakości prądu ) powinno być lepiej niż z moim Haiku czy Marantzem. Wszystko czego mi brakowało w brzmieniu M1, może wnieść Twój piec i pomieszczenie. Może się skusisz? 😀
  9. Jak grają, to wiesz lepiej ode mnie. 😉Ja tylko zauważam, że warunki testu faworyzowały większe monitory z dużym basem. Skromny bas był głównym zarzutem pod kątem SCM7. Heco, które wygrały, to też budżetówka, choć wierzę, że są wyjątkowo udane i rozsądnie wycenione.
  10. Chyba najlepsze podsumowanie. Dlatego właśnie zależnie od nastroju, albo słuchałem dalej, albo przełączałem się na własną płytę. Przy okazji: zgadzam się, że wokal Miry trochę trącił bigbitem, natomiast instrumentalnie Breakout się do niego nie zaliczał.
  11. Latem oddałem w rozliczeniu mojego HAIKU SOL-a II SE. Gdyby ktoś był nim zainteresowany, to jest do kupienia w salonie Audioneo pod Pruszczem Gdańskim: Paweł Balewski: kontakt@audioneo.pl, tel. kom. 698 654 960 Rotmanka, ul. Kościelna 1, pon - pt: 11:00-18:00 Dla mnie sprawa jest już zamknięta, po przyjacielsku pomagam salonowi w sprzedaży. Wystawiony za 6500 zł. (do negocjacji, ale raczej symbolicznej, bo salon policzył mi go za niewiele mniej). Stan niemal idealny / gabinetowy. Na gwarancji do listopada 2023 r. Oczywiście pełen komplet w kartonie. Polecam jako piec do kameralnej muzyki akustycznej, soft rocka itd. Takie rzeczy gra zjawiskowo, ze świetną barwą, jak na tę cenę. Nie jest wyczynowy, zdecydowanie nie do metalu, choć przy dobrze zrealizowanej płycie i w odpowiednim torze jakoś da sobie radę i z cięższym graniem.
  12. https://www.hifimaailma.fi/tuoteesittely/kamppailu-keskiluokassa-6.108.122673.1b5768f6fb Trzeba ustawić w przeglądarce tłumaczenie.
  13. Ten test był w sporym pomieszczeniu - to nie były warunki dla scm7. Wygrały Heco z wooferem 16.5 cm, co mówi samo za siebie.
  14. Cóż znaczą 4 milimetry, skoro kolumny grają tak dobrze, ze stoją u Adama od lat i wygrały pojedynki z wieloma innymi. 🙂
  15. Dzięki za link i miłe słowa. A wracając do płyty: drugim bohaterem jest tu dla mnie Maciej Sikała. Słuchając w ciemno niektórych utworów mógłbym się pomylić i obstawiać, że to jego album.
  16. Współczesność z tematu wątku to pojęcie względne. Jestem z rocznika 1976, więc liczę ją gdzieś od połowy lat 90-tych (mniej więcej wtedy zacząłem słuchać jazzu). Oczywiście każdemu wolno gdzie indziej wytyczyć granicę. Zacznę od płyty, która nie jest ani najświeższa, ani w 100% polska (udział kanadyjskiego perkusisty), ani nawet audiofilska (dźwięk taki sobie, lekka stylizacja na winyl). Maciek Grzywacz – Forces Within (2006 r.), z udziałem Macieja Sikały na tenorze, Piotra Lemańczyka na kontrabasie i Tylera Hornby na bębnach. Sekcja rytmiczna ta sama, co na promowanym przeze mnie na forum albumie Marcina Wądołowskiego „Standards”. Poza tym obydwa wydawnictwa firmują trójmiejscy gitarzyści jazzowi o klasycznym wykształceniu muzycznym obracający się w podobnych kręgach. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Raz, że u Grzywacza ta sekcja rytmiczna robi raczej za tło dla partii gitary i saksofonu. Dwa, że obaj gitarzyści, to dla mnie dwa bieguny. Wądołowski, mimo ciągot bluesowych i jazzrockowych (oddzielne formacje i projekty na boku) dużo bardziej pokazuje swój klasyczny rodowód. Jego solówki sprawiają wrażenie przygotowanych z wyprzedzeniem, wręcz wystudiowanych. Nawet jak gra bluesa, to ja słyszę u niego akademię. Grzywacz – odwrotnie, to dla mnie intuicjonista, improwizacje płyną naturalnie, a jednocześnie z logiką i konsekwencją. A przy tym, nawet jak pójdzie we free (np. na płycie „Black Wine”, też świetnej) to zawsze czuje się bluesowego ducha. W dużym uproszczeniu powiedziałbym, że Wądołowskiego uważam za lepszego gitarzystę, a Grzywacza za dużo większego jazzmana. Dość przynudzania. Czas na płytę. Ale płyty nie wkleję, bo nie mam dostępu do Tidala ani Spotify’a, a na YT jej brak. Czy ktoś z dostępem do odpowiednich platform pomoże i doda link?
  17. Grzesiek, w "Manniaku po ciemku" było dużo współczesnego bluesa i bluesrocka - przegląd tego, co się pokazywało na rynku, nie tylko starocie. Ja, wbrew pozorom, mam więcej płyt współczesnych wykonawców wzorujących się na klasyce, niż klasyków. 😉 Pełna zgoda, co do tego drugiego fragmentu. Jak już czasem trafi się u nas trochę ciekawsze granie, to wokale i teksty zwykle kładą sprawę. Kiedyś sporo pisali prawdziwi tekściarze, czyli zawodowcy. Dziś wokaliści i instrumentaliści - amatorzy. Zresztą nawet dzisiejsi autorzy zawodowi mają się nijak do tych sprzed lat, to se ne vrati.🙂
  18. Nie tylko Twoja. 🙂 Jeśli chodzi o rocka i muzykę popularną, to lat 60-tych i 70-tych nic nie przebije, ani u nas, ani w UK czy USA. Z mojego punktu widzenia, najlepsi ze współczesnych wykonawców to Ci, którzy nawiązują do tamtej estetyki. (Oczywiście nie mówię o tych, którzy mordują klasyki z epoki w przeróżnych talent show.) Jazz i blues trzymają się lepiej (ten drugi raczej poza Polską) i w ramach nich zawsze będzie w czym wybierać. Ale te gatunki opierają się na innych zasadach - tutaj trzeba naprawdę mieć umiejętności (czasem poparte formalnym wykształceniem muzycznym) i coś do powiedzenia za pomocą instrumentów. No i popularności nie zdobywa się w jeden sezon. Często nie zdobywa się jej nigdy, a mimo to gra się dalej, z biegiem lat rozwijając swój własny język i styl.
  19. To chyba typowy problem luksusowych małych monitorków (a przynajmniej tych nielicznych, które znam). Jak nagranie słabe, to nie mają czym błysnąć. Większe paczki ratują się wtedy basem i rozmachem - oczywiście ze zmiennym powodzeniem, bo czasem i to nie pomaga.
  20. Nie wiem czy akurat dla Ciebie to nie będzie zbyt tradycyjne. Tu jest jednak sporo klimatu Blue Note z przełomu lat 50-tych i 60-tych. Oczywiście odświeżonego Blue Note, ale jednak. Nie ma fusion, nie ma ECM ani żadnych wpływów muzyki world czy new age. Tylko stary poczciwy jazz. 🙂
  21. @Grzesiek202 - podpisuję się pod słowami Marcina. 😀 Ostatnio pracuję przy dźwiękach koncertu Macieja Sikały. W składzie septetu między innymi Robert Majewski na trąbce, Grzegorz Nagórski na puzonie i Piotr Wyleżoł na fortepianie. Ogółem duża klasa i jedna z moich ulubionych płyt Sikały. Chociaż, gdybym miał wskazać tę "naj" z jego udziałem, to chyba jednak wybrałbym inny album, w dodatku firmowany przez innego muzyka. Ale to historia na kiedy indziej. 😉
  22. Ciężkie kino, ale bardzo dobre. "Bracie, gdzie jesteś?" - świetny. Ten też próbowaliśmy oglądać ponownie z córką, ale chyba była za młoda (dwa lata temu miała 14 lat), bo w ogóle nie łapała klimatu. Przerwaliśmy, ale spróbuję ponownie za jakiś czas. Choćby dla muzyki. 🙂
  23. Prawda, ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić w drugą stronę. System "wyczynowy" ustawiony pod metal i symfonikę może traktować plumkanie i ogólnie kameralistykę zbyt sucho i beznamiętnie.
  24. "Burton Fink" - tak, uwielbiam. Natomiast "To Nie Jest Kraj Dla Starych Ludzi" doceniam, ale odbieram jako przykry i przygnębiający. Zbyt dużo zła. Nie wracam do niego.
  25. DAC na pewno. Ale jeśli chodzi o transport, to u mnie różnice były już marginalne. Kable potrafiły czasem więcej wnieść (szczególnie z poprzednim wzmacniaczem). Choć nie wykluczam, że gdybym miał lepszego DACa wtedy kiedy słuchałem transportów CD, to usłyszałbym większe różnice między nimi. Niestety nie miałem i nie mam możliwości szybkiego przełączania się między transportami (tylko jedno wejście koaksjalne w DACu), więc nie były to testy w rozumieniu Jarka.
×
×
  • Utwórz nowe...