-
Zawartość
677 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Highlander_now
-
Dalszym ciągiem toru audio nie zajmowałem się i nie będę zajmował. @qwak wspominał o czymś co jego tata posiada i nie było mowy o jego zmianie czy w ogóle takiego pomysłu.
-
Sama igła w tej wkładce jest eliptyczna i to już rodzi ograniczenia, dlatego kosztuje tylko tyle. Za współczesny zaawansowany szlif trzeba będzie zapłacić więcej. To solidna firma, która gramofony produkuje "od zawsze". Ten konkretny model jest właściwie standardem od 50 lat(?) nie będzie żadnych problemów z serwisem, którego w ogóle nie należy się spodziewać, choć wszystko może się popsuć. W tym stylu, standardzie właściwe, można kupić Reloop Turn 5 lecz to nie jest jednak Technics. Przy okazji wytłumaczę o co chodzi z tymi szlifami. Generalnie szlify sferyczne czy eliptyczne nie sięgają w głąb rowka, a ich szerokość jest identyczna jak długość. Szlify liniowe są krótsze (patrząc wzdłuż rowka) niż szersze. Dlatego lepiej wyłapują drobne falowania rowka odpowiadające za wyższe i najwyższe częstotliwości. Ponadto sięgają głębiej do rowka co pozwala lepiej odczytać nawet długo grane płyty, ponieważ są w stanie dosięgnąć do tych części rowka, których nigdy nie dotknęła jeszcze igła sferyczna czy eliptyczna. Świetne do odczytu starych używanych płyt. Ponadto powierzchnia styku igły z rowkiem w przypadku szlifów liniowych jest większa, co oznacza mniejszy punktowy nacisk i tym samym mniejsze zużycie płyt. Same korzyści. Szczególnie dla kogoś kto ma kolekcję starszych winyli. Należy tylko zadbać o higienę płyt. Trzeba je umyć co jakiś czas. Wydłuży to znacząco żywotność tak igły jak i płyt. Sam posiadam płyty 40, 50 i nawet 60 letnie, które brzmią jak nowe lub niemal nowe (starzenie nośnika).
-
Technics w porównaniu do poprzednich produktów będzie objawieniem. To zupełnie inna klasa i epoka w konstrukcji gramofonów. Dobry MM będzie kosztował tyle co bardzo porządny MC.
-
Perkusja to jeszcze nie jest to. Moje uwagi opierają się na tym co widzę, co się zmienia, niestety na gorsze. Podobnie jak obniżenie dynamiki i wespół z nim, "dobry bas" stał się wyznacznikiem jakości muzyki. W pierwszym wpisie tego wątku wspomniałem także o wysokich tonach. Tu też się wiele pokićkało. Mamy jakieś "psy, psy" jakby ktoś spuszczał powietrze z koła, co ma udawać element perkusji, talerze. Nie jest to ogląd z ostatnich kilkunastu lat, znacznie dłużej słucham aktywnie muzyki. Sądzę, że ten trend przeminie, tak jak Disco, które dziś brzmi w niektórych przypadkach obciachowo.
-
SL-1500C to dobry początek i solidna podstawa. Po oswojeniu się ze sprzętem można wymienić wkładkę na coś lepszego. Może MC? Tylko wówczas będzie trzeba dokupić w miarę dobry przedwzmacniacz gramofonowy.
-
Sądzę, że to całkiem inny tor poszukiwań marketingowych. Mastering współczesnych płyt to "wypchnięcie na przód" tego co jest oczekiwane niezależnie od sprzętu. Ma być głośno i z dużym basem (niezależnie czy on tam był czy nie). Dlaczego winyle z lat dawnych mają takie ceny, mimo iż ich reprinty są dostępne? Ponieważ brzmią naturalne bez owego obrzydliwego "bum, bum". Tak, 50 letnia płyta potrafi być droższa lub znacznie droższa niż całkiem nowa, z lepszym technicznie nośnikiem, ale remasterowana wersja.
-
Natomiast we współczesnych remiksach tych samych nagrań nierzadko można doświadczyć wyeksponowanego basu. Dlaczego? Bo to się lepiej sprzedaje, lepszy bas = lepsze nagranie - co jest fałszem, ale klient chętniej kupi.
-
To dobry wybór. Tylko wkładka jest oczywiście do wymiany. Ortofon Red to standard wkładany na zasadzie, aby coś było.
-
Jeżeli w kolekcji znajdziesz choćby trochę cennych, unikalnych winyli (proponuję to sprawdzić na discogs.com) to zainwestowałbym w sprzęt, nie tylko sam "napęd" czyli gramofon, ale także we wkładkę. W takiej sytuacji odradzam gramofon z przedwzmacniaczem - zawsze są takie sobie, aby grało i w dodatku tylko do wkładek MM. Poszperaj po płytach, bo czasem niepozorne polskie wydawnictwa mogą okazać się tymi po tysiąc złotych lub więcej.
-
Niewielu się to spodoba lecz dziś włączyłem sobie (słucham przez słuchawki zgranej winylowej płyty) Juno to Jupiter - Vangelis. Nie jest jakoś bardzo ceniona, ale dla mnie jest coś przyciągającego w tej płycie. Jeszcze nie wiem co, bo to całkiem nowa płyta. Płyta inaczej się kończy niż nagrania z Deezer, jest dłuższa, choć nie zgadza się z opisem strony "D". Napisałem w tej sprawie do "DECCA" Przepiękna okładka z motywami od grafiki ośmiobitowej do wciągających zdjęć NASA. Piękny sopran. Ostatnie dzieło Mistrza.
-
Ja pozostałem przy podziale na instrumenty akustyczne, dlatego nie ma w nich gitary elektrycznej czy organów Hammonda. Nie wiem czy dobrze, ale taka była moja intencja.
-
"Wpływ monsunu na rozwój kolarstwa w Japonii". Wg mnie jest to tylko kwestia, kto chce takie hece finansować. Podobnie jest w przypadku myszki, klawiatury, kubka na kawę i podstawki pod monitor. Należy pamiętać, że pewne rozwiązania są "badane" (bo nie ma to nic wspólnego z metodą naukową) i wychodzi oczywiście, że "ma wpływ". Szczególnie jak jest bardzo drogie. Dlatego @Fandiscopolo zechciał sobie zadrwić, moim zdaniem, lecz zrobił to w nieodpowiedni sposób. Zbyt prowokacyjnie.
-
Tu jest przykład tego o czym piszę. Naprawdę dobry bas, owe "brum", a nie "bum, bum". https://deezer.page.link/U3se9hpxzZPnbZWH9 Jeżeli macie gdzieś możliwość odtworzenia tego albumu to polecam. Bardzo ładnie to brzmi też z poniższego: To tylko przykłady, bardzo ograniczone lecz właśnie tak brzmi dobry bas. Z jedną uwagą. Tu chodzi raczej o muzykę akustyczną. Jazz mający piękne partie basowe lub basową podstawę to muzyka akustyczna. Ponadto stara muzyka elektroniczna, z lat siedemdziesiątych, nie ma tego okropnego "bum, bum". Dlaczego? Podejrzewam tu wysoką dynamikę jako "winną" takiemu stanowi rzeczy.
-
To po prostu słychać.
-
Zmiana DR ma wpływ na cały utwór, jego brzmienie, także na basy.
-
Nie jestem przekonany. Mam możliwość porównania tych samych nagrań z płyt winylowych i nagrań cyfrowych. W przypadku winyli dynamika jest wyższa, a bas bardziej ukryty. To się słyszy "na pierwszy rzut ucha". Zresztą logicznie biorąc podbicie na skutek kompresji dynamiki basu, będącego gdzieś w tle, da właśnie taki efekt. To co było cichsze, np. bas, jest podbite, wyraźnie głośniejsze. Czyż nie tak? P.S. Zauważ, że nagrania z basem jaki opisujesz mają wyjątkowo małe DR.
-
Jak wygram kiedyś w "Totka" to postawię sobie salę odsłuchową do symfoniki. Na razie zadowolę się orkiestrami kameralnymi.
-
Cieszę się, że rozumiesz o czym piszę. P.S. Sprawdziłem Editors - No Harm, ma DR=6 czyli poniżej 20 dB.
-
Organy to tylko przykład. Przykład kliniczny. Wiele orkiestr, zespołów generuje najniższe częstotliwości. Np. w niektórych wykonaniach i nagraniach Kunst der Fuge orkiestra potrafi, bo tak jest w nutach, oddać to piękne niskie mruczące "brum". Problem jest taki, że tylko taki test zestawu, od źródła do głośnika daje nam rzeczywistą ocenę, co dany zestaw potrafi. Dlaczego? Strumień lub plik z CD, bądź sam CD ma marnej jakości dźwięk. Co przez to rozumiem. Obecnie nagrania serwowane w wersji cyfrowej mają silnie lub bardzo silnie ograniczoną dynamikę. Z tego bezpośrednio wynika brak w nich cichych fragmentów, naturalnych dla środowiska naturalnego i koniecznych dla muzyki. Biorąc taki strumień cyfrowy jako "wzorzec" jesteś oszukiwany. Nienaturalnie skompresowana dynamika dźwięku daje Ci pozór świetności, także dobrego basu. Gdybyś posłuchał materiału z pełną >50dB dynamiką (współczesne nagrania mają dynamikę na poziomie ok. 20dB) to może okazałoby się, iż nie wszystko jest tak pięknie jak uważałeś do tej pory.
-
Zgadzam się co do indywidualnych preferencji. Jednak w tym wątku chcę wskazać i podyskutować o tym czym jest dobry bas. Maniera pokrywania całej treści dźwiękowej czy też wprost opieranie całych utworów na wyolbrzymionym ponad naturalnie basowym rytmie czy podobnych jest w istocie jałowe. To takie granie na jednaj strunie.
-
Pięknie ujęte. Tego określenia mi brakowało. Baz powinien mruczeć, być wyczuwalny, jakby się zapowiadał, ale jeszcze nie zabrzmiał.
-
To jest sztuczne. Przepraszam, iż to krytykuję, ale może służyć do odstraszania. Jeżeli ktoś dąży do uzyskania takiego efektu to nigdy nie słyszał basu. Ta obecna w tym kawału przemożna dominacja syntetycznego "bum, bum" leży dość daleko od basu jaki można usłyszeć na koncercie z udziałem instrumentów potrafiących generować niskie częstotliwości. Ów bas wydobywa się jakby z trzewi instrumentu. Pobudza, nie straszy, zaciekawia, nie zniechęca, niesie pozytywne emocje. Każdy kto taki bas kiedykolwiek słyszał wie o czym piszę. Ta maniera opanowała muzykę filmową. Tam bez "bum, bum" nie może się chyba nic wydarzyć. Rzecz charakterystyczna np. dla Hansa Zimmera. Ten typ to marketingowa maniera mająca przekonać klienta, bo jest "dobry bas". Tylko, jak już pisałem obok dobrego basu to "to nawet nie leżało".
-
Wszędzie się znajdzie taki samochód co jeździ i robi "psy, psy" oraz "bum, bum" - tylko to co on produkuje nawet "obok basu nie leżało". To jest jakiś łomot i @Wito76 dobrze to przytoczyłeś. To taki zupełnie skrajny rodzaj pojmowania czegoś co w języku ludzi kulturalnych nazywa się odsłuchem. Niestety często to jest pojmowane jako bas. Piękny bas można tak określić. Weźmy piękny krajobraz, podbarwienia, gra świateł, cienie i obszary jasne, wiatr i zapachy - rozkosz dla wielu zmysłów. Z drugiej strony jest łomot tożsamy z lanszaftem z obowiązkowym strumieniem i jeleniem na rykowisku. Taka to jest różnica jakościowa.
-
Nie, nie słyszałem. Natomiast telewizor jak najbardziej. Także skrzypce czy pianino. Mam muzykujących sąsiadów. Nie są to skrzypce wysokiej klasy dające jakiś super mocny dźwięk, ale je słychać. dość wyraźnie, podobnie jak pianino. U mnie kolce spowodowały wyraźny spadek słyszalności niskich tonów w pokoju obok.
-
Wbrew pozorom to "wściekle rozkręcony" telewizor jest dużo bardziej słyszalny. Ustawienie głośników na kolcach może pomóc w izolacji głośników od konstrukcji budynku, szczególnie podłogi.