Skocz do zawartości

fp74

Uczestnik
  • Zawartość

    835
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez fp74

  1. Nie calkiem mój repertuar te płyty ale Seal'a - i to w takim wydaniu, to już w kategorii klasyki można traktować. Jak będziesz się pozbywać jeszcze czegoś to daj znać bo ja się trudnię takim zbieractwem 😁.
  2. To brzmi jak niezłe motto życiowe. Pomaga przy wypłacie, osobom wrażliwym na swój wiek, może być przydatne podczas urodzin, politycy już dawno je stosują - tam zawsze wszyscy są wygrani, tak to jakoś liczą po swojemu...
  3. Pani tu wymiata na hammondach 😲.
  4. Acha, to nie doczytałem. Musiałbym zrobić rewizję. Swoją drogą jak ktoś ma np 10 wydań jednego tytułu to też może to świadczyć o jakiejś formie zamiłowania czy wręcz kultu i być samo w sobie ciekawostką. Ale może też być dowodem poważnego schorzenia...😂
  5. Witam w ten piękny słoneczny poranek. Mam pytanie do kolegów mających wiedzę techniczną i potrafiących zdiagnozować problem. Sprzęt jak w mojej sygnaturze, objawy: po włączeniu przedwzmacniacza, czasem z kolumn wydobywa się potężny, krótki dźwięk jakby ktoś zagrał nutę na trąbce ale tak z całej siły. To nie jest szum, stuk ani pierdnięcie tylko taki dźwięk, że aż podskakuję na krześle. Zwykle włączam najpierw końcówkę potem pre, słychać w kolumnach po minucie delikatny dźwięk jakby talerz perkusji ktoś tylko musnął (co rozumiem tak, że lampy zagadały), membrana głośnika "nabiera powietrza" i wszystko gra. Gdy wyłączam to najpierw pre, potem reszta. I jest ok. Czasem może jak wyłączę to w innej kolejności albo gdy wyłączę WBA gdy są podłączone do niego sluchawki to potem pojawia się taki właśnie problem. Przynajmniej to wszystko tak mi się teraz zdaje, bo już zglupialem, a nie chcę za dużo sprawdzać, żeby coś nie zepsuć. Chociaż dzisiaj włączyłem bez komplikacji ale wczoraj problem powtarzał się kilka razy. Przepraszam za mało fachowy opis, staram się opisać co widzę i słyszę, bo inaczej nie umiem.
  6. Ja mam tak z książkami i filmami - mogę czytać i oglądać jakby pierwszy raz, taki dzień świstaka. Ale z muzyką przeciwnie - jak raz zagrało, to już na zawsze między uszami zostaje.
  7. No raczej. Pytanie jest o plyty a nie tytuły. Wliczyłem 5 ciemnych stron księżyca, 3 nevermindy i 3 angeldusty... 😁
  8. Dzisiaj jestem daleko od Thoma Yorke'a 😆. Przegląd twórczości niejakiego Fruupp. Nazwa idiotyczna ale muzyka fajna.
  9. Taki przegląd dla mnie samego dość zaskakujący 🤔 19x Pink Floyd 14x Metallica 11x Skalpel 10x Faith No More 9x Soft Machine 9x Nirvana 8x Santana 8x Hancock 8x Habakuk 8x RHCP 8x Rollins Band
  10. Thom Yorke w każdym wcieleniu jest mile widziany.
  11. Kolejne, rewelacyjne brzmieniowo wydanie mini LP replica z 2002 ale mastering zrobili Brytyjczycy w 2001.
  12. Coś mnie dzisiaj na starocie wzięło i to takie dawno nie sluchane. Faces z Rodem Stewartem jeszcze na wokalu. 1971. Wydanie remasterowane w 2010.
  13. Świetnie brzmiący koncert z 1971. Świetne wydanie made in japan 2023, SHM-CD.
  14. @Artur Charicki zgadzam się w pełni. Różnice zapowiadane jako kolosalne z reguły wymagają intencjonalnego wsłuchiwania się i porównywania. To raczej nie dla mnie. I w ogóle polecam słuchanie muzyki z lepszych źródeł niż streaming.
  15. To ciekawe spostrzeżenie. Aby zrozumieć skąd ta różnica należy zacząć od początku - skąd się biorą pliki w serwisach i co sie dalej z nimi dzieje. Cywilizowana metoda polega na tym, że artysta (lub ktoś kto ma prawa do utworu) za pośrednictwem wyspecjalizowanej firmy dostarcza pliki do właściciela serwisu streamingowego. Pliki dostarcza się w możliwie najlepszych formatach i rozdzielczości po to, by można było je potem przyciąć jakościowo na potrzeby poszczególnych pakietów oraz możliwości technicznych. Zatem źródło pliku z reguły będzie ok, bo artyscie na tym zależy. Natomiast tego co się potem z plikiem dzieje nie wiemy. Nikt się tym nie chwali, a każdy zasłania tajemnicą. To, że widzimy na dac-u np 24/96 zupełnie nic nie znaczy, bo nie wiemy czy taki był plik źródłowy, czy może przycięto go z jeszcze wyższej rozdzielczości, czy przeciwnie - został podkręcony ze zwykłego 16/44, co jak wiemy nie tylko nic nie daje ale wręcz wprowadzać może zakłócenia. Nie znamy procedury obróbki plików, sposobu ich przechowywania itp. Różnica do płyty CD polega na tym, że na CD (zgodnie z formatem Red Book) mamy zawsze pliki w formacie 16/44 i przy odrobinie dociekliwości (a czasem sam wydawca wprost się tym chwali) ustalimy z czego i jak oraz kto konkretnie zrobił wszystko to, co potem słyszymy. Stąd plyty mogą być zrealizowane lepiej lub gorzej ale już takie są i nic/nikt tego nie zmieni - trzeba zrobić nowe wydanie z np nowym masteringiem. W przypadku plików nie wiemy kto i w jaki sposób przetwarzał plik dodatkowo na potrzeby przechowywania, przesyłania, dopasowania jakością do pakietu abonamentowego.... I tu jest szerokie pole możliwości, na które swym testem wszedłeś. Ale poza stwierdzeniem (albo nie) różnic, niczego więcej nie ustalimy, bo nie ma dostępnych informacji.
  16. No jak z efektem gęsiej skórki to pozazdrościć... 😃
  17. Świetnie nagrany koncert. Jak tak człowiek nasłucha się pół dnia niezbyt udanych nagrań albo takiej sobie muzyki, to odkrycie takiej jednej plyty jest jak znalezienie ostatniej czekoladki w bombonierce pełnej pustych papierków. 😁
  18. Kwestia interfejsu jak zawsze wymaga zorientowania się co i gdzie. Jak wejdziesz nagle na Spotify zamiast Tidal to też się na początek pogubisz. A kwestia mieszania albumów artystów to norma. Wczoraj na Tidalu jako przykład zespół Trifecta. Normalka. No ale co kto lubi .
  19. Ten koncert jest bajeczny
  20. Używam Roon'a więc kupiłem Nucleusa One. Właśnie wypuścili taką budżetową wersję. Męczyłem długo z roonem na komputerze (przez ifi zen) ale był hałas od kompa, wieczorem ekran przeszkadzał no i ogólnie upierdliwe to było, bo jak masz roona na kompie to on musi być ciągle włączony. Teraz bajka. Gra po usb z dacmagic200.
  21. Od dziś streamuję na nowym sprzęcie więc plyty na kilka dni będą miały spokój 😁.
×
×
  • Utwórz nowe...