Skocz do zawartości

Kostku

Uczestnik
  • Zawartość

    400
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kostku

  1. Dawno temu próbowałem dociążać kolumny NHT Super One za pomocą płyt granitowych o grubości bodajże 3cm. Szerokość i głębokość granitów była idealnie dopasowana do górnej ścianki kolumn, więc nie wyglądało to jakoś bardzo nieestetycznie. Wszystko oczywiście czarne, żeby się ładnie zlewało. Między kolumnami i granitami cienka warstwa BluTacka. Jeśli mnie pamięć nie myli, to robiłem ten zabieg w celu poprawienia kontroli niskich tonów i zamierzonego efektu nie uzyskałem, ale kolumny miały trochę brzydkich rys u góry, więc już zostawiłem te granity, żeby nie musieć na to patrzeć... Ja odnoszę wrażenie, że dział STEREO stał się typowo doradczy. Owszem, jest tam duży ruch, ale tworzą go głównie osoby, które szukają porad odnośnie kupna sprzętu i oczywiście doświadczeni koledzy, którzy im doradzają. Wszystkie ciekawsze dyskusje (akustyka, nasze systemy, Hi-Fi vs High-End i inne tego typu debaty) trafiają do nowych działów. To lepiej czy gorzej? Dla mnie właśnie lepiej. Łatwiej je wyłowić z morza tematów "jakie kolumny, jaki wzmak, 1000zł". Dołączam się do tego pytania. Z pewnością słyszał coś innego niż my, bo przecież nie realizował nagrania w naszym pokoju, na naszym sprzęcie i może jeszcze przy użyciu naszych... uszu.
  2. AudioWitku, bardzo ładny ten twój Ognisty Ptak! Jeśli jeszcze brzmieniowo cię zadowoli, to tylko pogratulować zakupu. Z chęcią przeczytam szerszą relację, gdy już nieco mocniej się z nim osłuchasz.
  3. Jak tam, jesteś już po zabiegu? Duże czopki były? Czekam z niecierpliwością na relację. Ja słuch mam w normie, jakiś czas temu badałem i było OK. Ale nigdy nie byłem na takim fachowym czyszczeniu. Może mógłbym mieć jeszcze lepszy?
  4. Niespełna miesiąc temu miała miejsce premiera, która pewnie ucieszyła wielu fanów rocka progresywnego. Wybaczcie, że znowu Parmenter w roli głównej, ale tym razem z zespołem. Nowa płyta Discipline jest naprawdę niczego sobie. Polecam wszystkie trzy albumy studyjne, bo brzmią znakomicie. Szczególnie "Epilog" jest rewelacyjnie zrealizowany. Dla samego brzmienia warto tego posłuchać na dobrym sprzęcie, a jak jeszcze muzyka komuś podejdzie (np. mi), to już w ogóle mamy pełnię dźwiękowego szczęścia.
  5. Też czasami zmagam się z przytkanymi uszami, normalna sprawa. Zwłaszcza latem, gdy doskwiera mi alergiczny nieżyt nosa. Zdarza się, że właśnie podczas odsłuchu sobie głęboko ziewnę, kliknie/pstryknie mi w uszach i nagle sprzęt zaczyna grać tak, jak powinien. Jest głośniej, przestrzenniej, niskie tony mocniej akcentują swą obecność. Inna bajka. Eureka. Można słuchać godzinami. Co do badania słuchu, to oczywiście wizyta u wykwalifikowanego protetyka jest nieodzowna. On zdiagnozuje ewentualny ubytek, czego nikomu nie życzę. P.S. Próbowałeś sobie kiedyś oprzeć dłonie za uszami, naciskając lekko małżowiny? To jest dopiero szok słuchowy.
  6. Za SBB nigdy jakoś szczególnie nie przepadałem, choć rockiem progresywnym ociekam od dawna, ale wszystko zaczęło się zmieniać, gdy niespodziewanie powalił mnie poniższy utwór. http://www.youtube.com/watch?v=8kyyGjq77Ug
  7. No to wszystko się zgadza, przecież mi też czasami usuwano (zupełnie słusznie) posty i widocznie wtedy licznik nie reagował. Teraz ma właśnie prawidłową wartość. Ha! Zawartość jest pozbawiona dziur, kiedy wybiorę "posty" z menu. Dzięki. Innych uwag na razie nie mam. Pozostaje tylko cieszyć się nowym forum, a zwłaszcza wersją mobilną! Siedzę w fotelu, słucham ulubionej muzy i piszę komfortowo z telefonu (który jednocześnie robi za pilota do sprzętu). Dobrze, że jestem niepalący, bo jeszcze bym teraz odpalił fajeczkę i cmokał. Pozdrawiam.
  8. Hmm, rzeczywiście, dość osobliwa usterka. Zasugerowałem się tym, że na liczniku mam mniej postów.
  9. Nadal mam dziurę od października do marca, a przecież pisałem trochę w grudniu popołudniu i innych zimowych miesiącach.
  10. Super, że wreszcie jest wersja mobilna. Często piszę z telefonu. Git.
  11. Jest jakiś problem z wyszukiwaniem zawartości, bo moja aktywność kończy się na październiku 2016 i przez to wcięło trochę postów. Ale tak poza tym, to wszystko wygląda bardzo obiecująco.
  12. No to nieźle możesz się naczekać, biorąc pod uwagę jego częstotliwość wydawania płyt. A na Discipline bym się nie obrażał, bo przecież 99% ich muzyki komponuje Parmenter... "All Our Yesterdays" to bardzo fajna płyta, fakt, ale tylko gdzieś tak do połowy. Po utworze tytułowym poziom drastycznie spada. Jest też raczej dość prosta, piosenkowa, brakuje mi tego progresywnego zabarwienia, które charakteryzowało poprzednie dokonania Discipline/Parmentera. Hmm, to dość odważna teza. Dlaczego twierdzisz, że nie grają tak jak kiedyś? Akurat Änglagård to grupa bardzo wierna swoim muzycznym korzeniom. Zdaniem Mattiasa Olssona (byłego perkusisty) nawet za bardzo. Olsson odszedł po nagraniu "Viljans Öga", bo zespół był w jego odczuciu zbyt konserwatywny, zamknięty na nowe brzmienia, a o samej płycie powiedział kiedyś... "Epilog 2". Jeśli zaś chodzi o mnie, to ja bym chętnie przytulił nawet "Epilog 3".
  13. Nie ma sensu rezygnować pochopnie ze sprzętu, który ci odpowiada (wzmacniacz i kolumny). Stracisz niepotrzebnie pieniądze, bo chyba sam nie wiesz, czego tak naprawdę szukasz. A może jeszcze brzmienie sobie przy okazji zepsujesz (tą Yamahą chociażby). Skoro głównym celem jest pozbycie się nośników, to zmień ten odtwarzacz CD na streamer albo komputer+DAC i tyle... A jak będziesz chciał kiedyś wskoczyć na wyższą półkę brzmieniową, to sobie kupisz inne kolumny/wzmacniacz/cokolwiek. Nie będziesz uwiązany do jakiegoś klocka all-in-one. Wymienisz tylko ten element, który będziesz chciał. Bezmiar możliwości, pełna swoboda kompozycyjna, bogata paleta barw szczęścia, a nie ciężka kula u nogi. Co więcej, jeśli obsługa wszystkich nowoczesnych zachcianek spocznie na barkach komputera lub streamera, to wzmacniacz będzie można dobrać taki, za przeproszeniem, tradycyjny. Bez wodotrysków, po prostu dobrze grający, za rozsądne pieniądze! Sprzęt polecam kupować z drugiej ręki, bo może za miesiąc się rozmyślisz (duch twój niespokojny), a w przypadku nowego dużo byś stracił na odsprzedaży. Worka płyt na wagę raczej nikt nie kupi. Pozostaje sporządzić listę pozycji i wystawić ogłoszenie, choć mi by było szkoda likwidować kolekcję, nawet niezbyt pokaźną. Jam jest trochę kolekcjoner.
  14. Co racja, to racja. Mi to wygląda na tzw. kioskówki. Nie ma sensu się nad nimi rozczulać. Na rynku jest ogromny wybór słuchawek, kup sobie jakieś dokanałowe i jazda. Gitara gra.
  15. Raz piszesz, że kolumny są ok, a za chwilę chcesz je sprzedawać... To jak to w końcu jest? Budujemy system od zera czy wystarczy ci zmiana samego źródła? Mam wrażenie lekkiego bałaganu w tym wątku. Dlaczego tak bardzo chcesz się pozbyć swojego wzmacniacza? Nie sądzę, żeby przywoływana przez ciebie Yamaha była (brzmieniowo) krokiem naprzód. Robisz jakąś wielką wyprzedaż, koniecznie chcesz odłożyć kasę na Yamahę, której nawet nie słuchałeś. Może się okazać, że NAD zagra ci lepiej i niepotrzebnie zamienił stryjek... Nie kupuj. Wypożycz. Porównaj. Będziesz wiedział więcej. A lepszy brzmieniowo wzmacniacz, to możesz kupić za połowę ceny tej Yamahy. Oczywiście z drugiej ręki. No dobra, ale tutaj nie o brzmienie chodzi, bo przecież pisałeś, że jesteś zadowolony ze swojego sprzętu. Tym bardziej nie sprzedawałbym na razie kolumn i wzmacniacza. Naprawdę nie musisz tego robić, żeby się przesiąść na muzykę odtwarzaną z plików lub internetu. To tylko i wyłącznie kwestia źródła (jedynie odtwarzacz CD podlegałby wymianie). Wszystkie potrzebne funkcje obsłuży ci komputer (pliki, Spotify, radio internetowe). Nie będzie problemów ze starzejącym się softem, brakiem kompatybilności i innych anomalii. W takim układzie jedyny wydatek to DAC (przetwornik cyfrowo-analogowy), który odbierze sygnał z komputera i prześle do dowolnego wzmacniacza, również starego NADa. Tak chyba będzie najprościej i najtaniej, a ja widzę ewidentnie, że kolega nie chce zbytnio z kasy wyskakiwać! No i słusznie, bo nie ma takiej potrzeby.
  16. A ja chciałbym wprowadzić do tego wątku małą nutę konserwatyzmu. Dobry wzmacniacz to podstawa systemu stereo (obok kolumn i akustyki), dlatego odradzałbym wszelkiej maści "all-in-one". Kręgosłup zbudowałbym ze sprawdzonych od lat rozwiązań. Co najwyżej źródło, jeśli naprawdę te wszystkie płyty tak ostro ci dopiekły, zamieniłbym na jakiś streamer (albo DAC i komputer?).
  17. Z tym słuchaniem muzyki w Seicento, to radziłbym uważać, bo wystarczy moment dekoncentracji i można wjechać w jakąś kolumnę. Za 1200zł mogę ci polecić sprzęt do domku, będzie przytulniej.
  18. Słupki oznaczają częstotliwość. Po lewej masz dźwięk najniższy, a idąc w prawo coraz wyższy. Jeśli chcesz głośniejszy bas, to powinno cię interesować kilka pierwszych słupków (suwak w górę, lecz ostrożnie). Szkoda, że nie są opisane. A jeśli chcesz jak najwyższą jakość dźwięku, to powinieneś odinstalować tego typu oprogramowanie. Nadal będzie to niestety tylko dźwięk z jakiejś słabej, zintegrowanej karty. W wolnej chwili polecam poczytać w internecie o przetwornikach cyfrowo-analogowych. Na pewno nie zaszkodzi, a może dużo pomóc (nawet przy stosunkowo niewielkim nakładzie finansowym). Temat najbardziej pasowałby do działu "PC-Audio". Poproś moderatora o przeniesienie.
  19. Bo to audio-zaciskarka, a nie jakaś masówka z Castoramy.
  20. Wpszoniak, jeśli według ciebie ślepy test nie jest doskonałym narzędziem, aby pokazać niedowiarkom, że bez najmniejszego trudu wychwytujesz kiedy zestaw gra z kablami na dywanie, a kiedy na podstawkach, to dalsza dyskusja raczej mija się z celem. Szkoda. Simson, twój przykład z farbą jest świetny. Nic dodać, nic ująć.
  21. Pełny tytuł tego wątku brzmi: "Czy audio-voodoo to voodoo? W co wierzycie, w co wątpicie...". Ja napisałem, że nie wierzę, przykładowo, w podstawki KBL Sound Cable Stand. I co się okazuje? Przecież ich nie "słuchałem", więc jakim prawem śmiem wątpić! Powinienem co drugie zdanie się biczować, pisać co chwilę, że to tylko "moim zdaniem / nie mam pewności / tak mi się wydaje / gdybam", bo w przeciwnym razie uznacie moje wpisy za wygłaszanie pewników, a mnie za aroganckiego prowokatora. Jeśli chodzi o stawianie pewników, to wprost zrobił to kolega RoRo. Cóż, widzę, że to działa tylko w jedną stronę. Jeśli pewnik jest wygłoszony na korzyść danego audio-wynalazku, to wszystko OK, ciężko się nie zgodzić. Natomiast, gdy ktoś próbuje zasiać trochę zwątpienia, to już tak łatwo nie ma. Takie gadanie, że "ja i kolega usłyszeliśmy", kiedy kilka innych osób nie słyszało, to nie jest żaden dowód. Ani w jedną stronę, ani w drugą. Pozwoliłem sobie pogrubić kable cyfrowe oraz stoliki. Tak się składa, że kiedyś porównywałem, np. zwykły kabel optyczny za 5zł z jakimś WireWorldem za 200. Różnicy, moim zdaniem, nie było absolutnie żadnej. To samo tyczy się stolików. Sprzęt (wzmacniacz i CD) czasami stał u mnie na gołej podłodze, czasami na granitowych płytach, innym razem na drewnianym stoliku, albo na granitach i stoliku... Różnie było. Ja nigdy nie usłyszałem zmiany brzmienia z tego powodu. Uważam zatem, że mam pełne prawo wątpić. Powiem więcej, mam prawo poprosić kolegę RoRo o przedstawienie konkretnych dowodów jego śmiałej tezy. Bo wygłosił pewnik, jak dwa plus dwa, oczywista oczywistość. Czyżby współczesna technika pomiarowa nie była w stanie opisać rzeczy, które dobrze wyćwiczony audiofil wyłapuje gołym uchem? A zatem audiofil jest wielkim odkrywcą, wyprzedza epokę? Wylałem swoje wątpliwości, ale nikt jeszcze ich nie utopił w bezkresie wiedzy. Na razie mamy tylko licytację - jeden słyszy, drugi nie. Albo jednemu się zdaje, że słyszy, a drugiemu, że nie słyszy. Żaden wybitny fizyk jeszcze nie przybył nam na ratunek. Właśnie to robimy...
  22. Gdy nabyłem swój obecny wzmacniacz i postawiłem go na najwyższym piętrze szafeczki, to niestety okazało się, że mam trochę za krótkie kable głośnikowe. Rozmieszczenie gniazd oraz niewielka szerokość Unisona spowodowały wydłużenie drogi do kolumn (jakiś czas temu kupiłem też wyższe standy). Efekt był taki, że kable wisiały w powietrzu, tuż nad podłogą, ale jednak w powietrzu. Musiałem coś tymczasowo podłożyć, żeby nie były takie naprężone. Nie miałem podstawek z drewna, które leżało 1000 lat na dnie oceanu, ale zrobiłem takie ruloniki z folii bąbelkowej, na których kable swobodnie się oparły. Trochę tak słuchałem. Potem nastąpiło małe przemeblowanie, wzmacniacz poszedł niżej, a kable ponownie, jak dawniej, mogły spocząć na podłodze. Tak już zostało do teraz. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, żeby wypatrywać zmian w brzmieniu po wykonaniu tych operacji. Może gdyby takowe zmiany wystąpiły, to bym je mimowolnie wyłapał? Oczywiście moje uszy nie są uszami całego świata, może ktoś inny by coś odnotował? Nie przeczę, lecz pozostaję skrajnie sceptyczny. Właśnie witz w tym, że to jest bardzo ważne. To jest fundamentalne dla moich rozważań. Gdyby ktoś zapytał ciebie, czy większe zmiany w brzmieniu swojego zestawu uzyska po wprowadzeniu do niego zupełnie innego wzmacniacza, czy może jednak po wymianie bezpiecznika w obecnym, to co byś mu odpowiedział? Że bez słuchania nie da się tego stwierdzić? Że musiałbyś osobiście przetestować oba warianty, aby cokolwiek w tej sprawie powiedzieć? A może jednak poziom dostępnej wiedzy wystarczyłby ci do udzielenia odpowiedzi, o której z bardzo wysokim prawdopodobieństwem można by rzec, że jest prawdziwa? Nie trzeba dotykać ognia, żeby mieć pewność, że jest gorący. Można to wywnioskować na podstawie innych przesłanek. Odpowiedziałbym, że szanuję twoją opinię, lecz nadal miałbym prawo pozostać skrajnie sceptycznym. Co więcej, nie widziałbym w swojej postawie ani cienia arogancji. Zwykły sceptycyzm motywowany niskim prawdopodobieństwem doświadczenia opisywanej sytuacji (doświadczenia przeze mnie, nie przez kogoś innego). A czy ja ogłaszając swoją psychologiczną koncepcję audio-voodoo powiedziałem, że ona jest na 100% słuszna, nieomylna, dostatecznie udowodniona? Nie. Po prostu podzieliłem się swoimi rozważaniami. Poddałem je dyskusji w szerszym gronie. No właśnie, co teraz robimy? Dyskutujemy...
  23. Wątpię w zdolności percepcji, gdy sprawa rozchodzi się np. o położenie kabli na drewnianych dziwadełkach. Nie wątpię natomiast, gdy rzecz dotyczy ciut poważniejszych konstrukcji, np. wzmacniaczy. Nie widzisz żadnej różnicy? Szkoda.
  24. Skąd pewność, że ten materiał jest tak bardzo specyficzny? Czyżbyś padł ofiarą tego baśniowego marketingu? Ja pewności nie mam, aczkolwiek... spójrz na fakturę rzeczonego drewna - czyżby jeden pies, tylko pomalowane inaczej? Nie, nie słucham bezpieczników codziennie. Podejrzewam, że doskonale wiesz, co miałem na myśli... Ale na wszelki wypadek napiszę jeszcze raz, innymi słowami. Używając sformułowania "słuchać bezpieczników" miałem na myśli bezpośrednie konfrontowanie różnych modeli bezpieczników w tym samym wzmacniaczu. Bo idąc dalej twoim tokiem rozumowania, to mógłbym śmiało powiedzieć, że codziennie słucham instalacji elektrycznej z wątpliwej jakości przewodów, które jakiś pan Heniek położył u mnie 30 lat temu. Nieaktualne? Wprost przeciwnie - ponadczasowe. Świat odbieramy za pomocą kilku zmysłów, nie tylko słuchu, wiele niepozornych faktów może mieć wpływ na nasz odbiór poszczególnych bodźców. Argument uważam za aktualny tak długo, jak długo będziemy ludźmi z krwi i kości, a nie cyborgami*. Wspomniany Unison kompletnie nie pasuje do mojej psychologicznej koncepcji audio-voodoo. Wiesz dlaczego? Bo moja koncepcja tyczy się elementów z pogranicza percepcji, z pogranicza możliwości ludzkiego słuchu. Brzmienie poszczególnych wzmacniaczy jest w stanie rozróżnić przeciętny Kowalski, czego nie można już z taką śmiałością powiedzieć o zabiegach typu podkładanie drewnianych klocków między kabel i dywan. Nie musimy się licytować. Ja swoje kolumny i pokój odsłuchowy znam bardzo dobrze. Różnice konstrukcyjne i brzmieniowe między Unisonem, a np. Abrahamsenem, którego miałem poprzednio, są wyjątkowo czytelne. Zgodzisz się chyba, że wymiana bezpiecznika nie przyniosłaby tak spektakularnych efektów, jak wymiana całego wzmacniacza? Wszak bezpiecznik to tylko jeden z jego wielu elementów. Swoją drogą, Abrahamsen wizualnie był bardzo w moim guście. Piękny design. A brzmieniowo? Jeden z bardziej rozczarowujących wzmacniaczy, które dotychczas u siebie testowałem. * Brzmi nieprawdopodobnie? Ha! Jeszcze 120 lat temu nikt by nie przypuszczał, że maszyny cięższe od powietrza będą latać.
×
×
  • Utwórz nowe...