Skocz do zawartości

Recommended Posts

Napisano (edytowany)
15 godzin temu, sonique napisał:

A co do samego określenia „muzyka elektroniczna” czy bardziej trójkowo-kordowiczowo: „el muzyka”, to od zawsze mam z nim problem. Bo dla mnie to jednak dość wąski zbiór wykonawców, do których zaliczam Vangelisa, Schulze’a, Vollenweidera, Kitaro, Tomita…, z polskich Komendarka, Plucińskiego, Bilińskiego, Hertla… itp. Pozostali wykonawcy, w tym poniżsi Atoms for Piece to dla mnie jedynie muzyka grana na instrumentach elektronicznych i z właściwą muzyką elektroniczną niewiele mająca wspólnego. Co nie znaczy, że nie jest wartościowa.

Strach Ci coś polecić 😁

Autechre i zbliżone zespoły na 99% Ci nie podejdą.

Kojarzysz Włodzimierza Kotońskiego? 

Mam zamiar przesłuchać dzisiaj album Electronic & Instrumental Music (1974).

Heldon mógłby Ci się spodobać. Mnie jeszcze nie kupili, ale być może to kwestia czasu.

Lard Free - kolejny zespół, którego nie znam. Połączenie avant rocka i elektroniki. Może być dobre.

Michael Hoenig z albumem Departure from the Northern Wasteland (1978) - w stylu Schulze, Tangerine Dream.

Thomas Leer & Robert Rental - The Bridge (1979) - kolejny album do przesłuchania. Tu powinno być nieco inaczej - synth, ambient, industrial. 

The Taj-Mahal Travellers - grupa z Japonii. Free impro, drone, electroacoustic.

Opisy grupy na RYM są bardzo zachęcające.

Anna Själv Tredje - Tussilago Fanfara (1977) - klimaty Schulze i TD. Zajebista okładka.

Edytowano przez Adi777
Napisano (edytowany)

Tim Blake - Crystal Machine (1977) też było spoko, choć nic nie pamiętam.

Na pewno warto poznać zespół Cluster.

Z nowszych polecam Biosphere - Microgravity i Substrata. 

Tim Hecker - Anoyo (2018) - chyba moja ulubiona płyta, jeśli chodzi o współczesną elektronikę. Elektronika połączona z gagaku, czyli tradycyjną muzyką japońską.

 

Edytowano przez Adi777
Napisano (edytowany)
6 godzin temu, Adi777 napisał:

To jest muzyka elektroniczna?

W takim razie nie dziwię się, że masz uczulenie 😆

Kraftwerk to to nie jest 😉 

 

 

Edytowano przez dorsz
Napisano (edytowany)
3 godziny temu, Adi777 napisał:

Strach Ci coś polecić 😁

Relax! Kto nie ryzykuje ten nie ma;)

Obecnie grzebię w muzyce akustycznej i jakoś jazz i poważna są mi najbliższe. Muzyką elektroniczną przestałem się fascynować jakieś 20 lat temu. Po prostu przestała mi wystarczać. Ma dużo uboższy repertuar środków wyrazu i zdecydowanie łatwiej dotrzeć tu do najgłębszych warstw niż w akustyce, gdzie te warstwy jawią się nieskończone. To sprawia, że „elektronika” szybciej mi się nudzi. To co poznałem i mną niegdyś wstrząsnęło - wciąż cenię i do tego wracam. Ale nowych rzeczy już raczej nie eksploruję.

Tym niemniej pochylę się nad Twoimi propozycjami, co zresztą zawsze czynię;) Dzięki!

Wczoraj, po krótkiej wymianie postów w niniejszym wątku, nabrałem ochoty na pewną płytę, której dawno nie słuchałem, a którą kiedyś bardzo lubiłem. Okazało się, że pomimo iż inaczej już ją dzisiaj odbieram (jako dość prostą i przewidywalną - a przez to miejscami nieco nudnawą) - to jednak dostarczyła mi mnóstwo radości a nawet zachwytów. Jedna z dwóch, trzech ulubionych tego artysty.

Kitaro - Kojiki

4EA26991-216E-45EC-A675-0D34F028AC11.jpeg.d5d983a2b6e15e8ae1a6c8b5d1c64a99.jpeg

Edytowano przez sonique
Napisano (edytowany)
27 minut temu, dorsz napisał:

Pendragon

Pendragon bardzo lubiłem w czasach studenckich i sporo go wtedy słuchałem. Nicka Barretta i Clive'a Nolana miałem okazję poznać osobiście parę lat później. Z Clivem nawet rozmawiałem trochę dłużej przy okazji koncertu Areny. Duża osobowość. :)

 

Edytowano przez Rafał S
Napisano

Ostatnio odświeżyłem sobie utwory Clamavi de Profundis związane z twórczością Tolkiena. W ramach odtruwania organizmu z kretynizmów, jakimi raczy każdy odcinek Pierścieni Władzy. :P

 

 

Napisano
Dnia 22.09.2022 o 13:48, sonique napisał:

Muzyką elektroniczną przestałem się fascynować jakieś 20 lat temu. Po prostu przestała mi wystarczać. Ma dużo uboższy repertuar środków wyrazu i zdecydowanie łatwiej dotrzeć tu do najgłębszych warstw niż w akustyce, gdzie te warstwy jawią się nieskończone. To sprawia, że „elektronika” szybciej mi się nudzi. To co poznałem i mną niegdyś wstrząsnęło - wciąż cenię i do tego wracam. Ale nowych rzeczy już raczej nie eksploruję.

Wczoraj, po krótkiej wymianie postów w niniejszym wątku, nabrałem ochoty na pewną płytę, której dawno nie słuchałem, a którą kiedyś bardzo lubiłem. Okazało się, że pomimo iż inaczej już ją dzisiaj odbieram (jako dość prostą i przewidywalną - a przez to miejscami nieco nudnawą) - to jednak dostarczyła mi mnóstwo radości a nawet zachwytów. Jedna z dwóch, trzech ulubionych tego artysty.

Kitaro - Kojiki

Tak, elektroniczna generalnie się skończyła. A Kitaro nie słuchałem od lat. 

 

Screenshot_20220924-160930.jpg

Screenshot_20220924-161047.jpg

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...