Skocz do zawartości

Recommended Posts

Napisano
2 godziny temu, sonique napisał:

PS. Te Audio Physic brzmią tak fajnie, że moja frekwencja zaglądnięć na forum drastycznie spadła…;)

Marcin, proszę, odstaw te kolumny na trochę, bo są niebezpieczne. Najpierw "jaką płytę teraz słucham", a teraz jeszcze regionalne "zaglądnięcia". ;)

Napisano (edytowany)
2 godziny temu, Rafał S napisał:

Marcin, proszę, odstaw te kolumny na trochę, bo są niebezpieczne. 

Żebyś wiedział. Aktualnie przesłuchuję wszystkie swoje płyty od oczątku bo takich ich nie znałem…;)

Czuję się jak uczestnik „Święta Melomana”, które zamiast trwać jedno popołudnie rozciągnęło się na długie tygodnie…;)

2 godziny temu, Rafał S napisał:

Najpierw "jaką płytę teraz słucham", a teraz jeszcze regionalne "zaglądnięcia". ;)

Wahałem się chwilę przy „jaką płytę” ale szkoda mi było czasu na zastanawianie bo fajny kawałek AP podawały…;)

A „zalukania” zmieniłem w ostatniej chwili na „zaglądnięcia”. Cieszmy się tym co mamy bo może być gorzej…;)

W zasadzie tyle czasu na dobę spędzam z AP, że to aż dziwne, że pisząc nie wrzucam jeszcze czasownika w trzeciej formie na koniec zdania…;)

Edytowano przez sonique
Napisano (edytowany)

@Fandiscopolo ta nuta to mocne uderzenie, więc lepiej usiądź.

Specjalnie dla Ciebie  - ELENI - na skórze z niedźwiedzia 😜 no, czy tam z innego dzika 🤣

Wymiękam kiedy facet z obrazu zaczyna solo na gitarze 🤣🤣🤣

Edytowano przez Bebop
Napisano (edytowany)

Kiedyś był boom na Type o negative.

Pozatym smutow słuchacie ;). A ja kupiłem sobie 40 nowych plytek z czego większość to kolekcjonerskie. Was raczej nie zainteresują. Drą się i hałasują. 

20230817_111948.jpg

Edytowano przez audiowit
Napisano
22 godziny temu, Rafał S napisał:

Specjalnie dla @sonique ;) , choć myślę, że i inni też mogą tu znaleźć coś dla siebie. :)

Prześladujesz mnie tym banjonistą czy tam banjomanem. To już drugi raz! ;)

Przyznam, że jestem pełen podziwu ile klimatu można wyczarować z tamburyna na kiju…;)

Napisano (edytowany)

Jeszcze nie byłem w Stanach choć ciągnie mnie tam okropnie. Choć powiedzieć „Stany” to jak powiedzieć „Europa”: to spory kawał lądu i stwierdzenie mało precyzyjne. Czym innym będzie pikantny i spocony Texas a czym innym spokojne i trawiaste Wisconsin. Kentucky rozkołysane w rytm country czy zmrożony stan Waszyngton gdzie rozgrzewać się trzeba Bourbonem i ostrymi gitarowymi riffami. Itd, itp.

Jadąc na południe od umownego centrum US natrafimy na mały stan Oklahoma. Za sprawą niejakiego J. J. Cale’a, pochwalić się on może tzw. „Tulsa Sound”, który jest luźną mieszanką bluesa, nowoczesnego rock’n rolla (rockabilly), country, a nawet jazzu. Słowem: pachnie to Stanami jak nie wiem…

Póki co nie mogę tam być fizycznie ale od czego mam wyobraźnię gdy w tle przygrywa Cale…

Ależ to brzmi… czysta przyjemność.

J. J. Cale - To Tulsa and Back (2004)

IMG_3368.jpeg.ed22d40a4f8c37732d04e093ff69d802.jpeg

Edytowano przez sonique
Napisano
3 godziny temu, audiowit napisał:

Pozatym smutow słuchacie ;).

Weź nie gadaj, że taka Eleni smutno śpiewa. Jeśli już ją komuś polecam, to mam swoje powody. Lubię prześladować i katować tym metalowców (tych którzy innej muzyki nie uznają) 😆  Mam jeszcze w magazynku do strzelania The Kelly Family - ale tej broni używam w ostatecznych porachunkach. 

Napisano (edytowany)
1 godzinę temu, sonique napisał:

Choć powiedzieć „Stany” to jak powiedzieć „Europa”: to spory kawał lądu i stwierdzenie mało precyzyjne.

Też nigdy tam nie byłem i też postrzegam USA przez pryzmat muzyki (no i parków narodowych). J.J. Cale nagrał sporo świetnej muzyki w tym przywołaną przez Ciebie płytę, która lubię i będę musiał sobie przypomnieć po powrocie z urlopu.

Sam nie wiem, co mnie najbardziej kusi muzycznie w Stanach. Zarówno stereotypy skojarzeniowe, jak i pewne anomalie i paradoksy. Np. chcicagowski jazz, czy teksańskie country lubię za mocne wpływy bluesa, a samego bluesa wolę z okolic Bostonu, czy LA, za sprawą domieszki swingu. Ale oczywiście Tulsa, czy ogólnie Oklahoma kojarzy się jednoznacznie z J.J. Calem, tak jak Georgia - z southern rockiem i jam bandami. Z kolei Nowy Orlean i reszta Luizjany, aż oszałamia mnogością skojarzeń, jeszcze silniejszych od czasu serialu "Treme". Memphis - kolebka rockendrola i rhythm'n'bluesa jednocześnie. Można by tak wymieniać...

I pomyśleć, że z kolei taki Londyn wydał większość gwiazd rocka, a przełomie lat 60-tych i 70-tych można tam było sformować supergrupę nie opuszczając jednej ulicy...

Edytowano przez Rafał S
Napisano
16 minut temu, Rafał S napisał:

Sam nie wiem, co mnie najbardziej kusi muzycznie w Stanach. Zarówno stereotypy skojarzeniowe, jak i pewne anomalie i paradoksy. Np. chcicagowski jazz, czy teksańskie country lubię za mocne wpływy bluesa, a samego bluesa wolę z okolic Bostonu, czy LA, za sprawą domieszki swingu.

Mnie w "stanach" nie kusi nic poza odmienną amerykańską przyrodą i widokami. 

Natomiast, jeśli chodzi o muzykę, to jestem fanem wydawnictwa Blue Note - i całej historii związanej z jego powstaniem.  

Napisano (edytowany)
9 godzin temu, Rafał S napisał:

Sam nie wiem, co mnie najbardziej kusi muzycznie w Stanach. Zarówno stereotypy skojarzeniowe, jak i pewne anomalie i paradoksy.

Mnie też ale nie tylko muzyczne. Poniżej moje ulubione zdjęcie jednego z najwybitniejszych fotografików, Tomasza Tomaszewskiego, które za pomocą jednego kadru ukazuje to co w Stanach najważniejsze: różnorodność.

IMG_3369.jpeg.ac9f66e05fe53d4eef52ff086b42c36e.jpeg

Stany to przecież rebelia. I bezgraniczne, czasem na granicy groteski ukochanie wolności. Oraz bodaj drugi po Nowej Zelandii tak liberalny system z niemal zerowym interwencjonizmem ze strony państwa.

Zaczęło się przecież od Boston Tea Party - właśnie od buntu, zrzucania brytyjskich kajdan. Wybrania swojej własnej drogi i wizji Ameryki. Gdyby nie ten incydent, to dwa wieki później Sting z pewnością nie zaśpiewałby „I don’t drink coffee, I take tea, my dear…”.

Edytowano przez sonique
Napisano
19 minut temu, sonique napisał:

Stany to przecież rebelia. I bezgraniczne, czasem na granicy groteski ukochanie wolności.

Ja ich postrzegam jako niewolników. Niewolników konsumpcjonizmu. Są gotowi się zaharować, byle tylko kupić sobie wszystko to, do czego namawiają ich reklamy.  

Napisano
18 minut temu, Kraft napisał:

Ja ich postrzegam jako niewolników. Niewolników konsumpcjonizmu. Są gotowi się zaharować, byle tylko kupić sobie wszystko to, do czego namawiają ich reklamy.  

Uogólnienie, ale do pewnej warstwy społeczeństwa pasuje jak ulał. Nie tylko zresztą w US;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...