Słuchałem tych kolumn z Eversolo A8 (jako transport) i Mcintosh-em 8950, w salonie, w dobrej akustyce.
W tej konfiguracji klasowe granie, ale nie do końca z mojej bajki. Ale z lampą... Mogłoby być (oczywiście dla mnie) lepiej. I jak zwykle, gdy poprosiłem o zagranie normalnej muzy (a nie audiofilskich samplerów) doszło do lekkiej konsternacji. Ale ile można słuchać przecukrowanego Allana Taylora.
No właśnie. Tu wracamy do ww. falsyfikowalności. Otóż teza, że wzmacniacze różnicują brzmienie nie jest falsyfikowalna. A w każdym razie - nie przez pojedynczy eksperyment. Wynik wspomnianego wyżej testu wykazał jedynie, że konkretne osoby, w konkretnych warunkach nie odróżniły od siebie konkretnych wzmacniaczy. Ale przecież nikt nigdy twierdził, że każde dwa piece dają różnice do wychwycenia przez każdego słuchacza.
Natomiast teza o braku różnicowania jest jak najbardziej falsyfikowalna. Bo, w ujęciu formalnym, w niej się aż roi od kwantyfikatorów wielkich. Dlatego pozytywny wynik eksperymentu wystarczy żeby ją obalić i tym samym dowieść tezy przeciwnej - z samymi kwantyfikatorami małymi.
@kaczadupa Adam, to było głownie do Ciebie, żebyś zrozumiał, że cel takiego eksperymentu może być tylko jeden: dowiedzenie różnic. Cel przeciwny jest bowiem nierealizowalny. To, że nie odróżnisz wzrokowo dwóch turystek z Chin nie oznacza jeszcze, że Twoja żona i sąsiadka są sobowtórami. A takie wnioskowanie próbujecie tu uskuteczniać, ku memu wielkiemu zdziwieniu.
Posłuchałem tego nagrania "Limit to ..." .Nie żartuj z nas. Zniekształcenia zabijają przyjemność słuchania. Kolumny? Mikrofon? mamy się domyślać co poszło nie tak? Karol, podoba mi się Twój blog ale jak załączasz pliki to ich słuchasz? Litości