Skocz do zawartości

kaczor

Uczestnik
  • Zawartość

    867
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kaczor

  1. Witajcie. Zacznijmy od odgród Głośniki które znalazły się w tej konstrukcji to Kenwoody/Trio - zarówno papierowe szerokopasmowce (20 cm średnicy), jak i wysokopasmowe tubowce. Zwrotnica I rzędu z cięciem na 7kHz (oryginalnie aplikowana w kolumnie Kenoowda z której pochodzą głośniki). Generalnie kolumny charakteryzują się przestrzennym, dość detalicznym dźwiękiem. Przy plumkaniu pasmo jest w zasadzie pełne, choć charakter jest raczej jasny i szybki. Przy "gęstych" utworach i łojeniu kolumnom brakuje chyba dołu. Co w zasadzie nie dziwi - bo czegóż można wymagać do 20 cm głośniczka pozbawionego pudła rezonansowego. ..... Ponadto przy dość "patetycznie" grających Infinity - prawie każda kolumna wydaje się lekka, jasna i pozbawiona najniższych basów. .... więc może jest to kwestia punktu odniesienia. Celem zbliżenia się do Infinity rozważam wstawienie dodatkowych głośników ot takich "dyskretnych" 30 cm papierowych - niskotonowców. Póki co dźwięk z odgród w zakresie pasma porównywałbym do Totemów. Tyle, że detaliczność i przestrzeń są w mojej ocenie lepsze w odgrodach. No i wizualnie trzeba jeszcze nad nimi popracować ..... ale to z czasem. Funkcjonalnie są na dziś gotowe (chyba że pójdę w przeróbki) Jednak - "twórca" często nie zauważa niedoskonałości swoich dzieł dlatego serdecznie zapraszam. Nie kryję - potencjalnych słuchaczy zamierzam niecnie wykorzystać jako testerów i recenzentów - którzy mam nadzieję szczerze ocenią "wynik zmagań" i ewentualnie wskażą czy konieczne są zmiany i być może podpowiedzą rozwiązania. Drapak. Cóż jest to składak. Talerz i elementy jego zawieszenia pochodzą z Luxmana Podstawa i silnik z ProJecta 9.1 Ramię to SME 3009 II Improved. Ramię tangencjalne 9 calowe. Zawieszenie sztywne. Rozwiązane jest rozwiązane w taki sposób, że ponieważ Luxman oryginalnie był Direct Drivem zachowałem jego silnik tak aby pracował jako nisko zawieszone koło zamachowe. W efekcie cały układ talerza (talerz, koła zamachowe itd. ) to około 5kg. Z jednej strony ciężki talerz to większa stabilność obrotów. Z drugiej rodzi to pewien problem. Otóż jako, że silnik ProJecta ma założone koło pasowe z jakimś łożyskiem poślizgowym - muszę uważać coby napędu nie przeciążyć. Póki co jednak te 33 1/3 obrotów na minutę udało się uzyskać. Tym nie mniej jest to kwestia wciąż do rozwiązania - chyba........? wkładka - Ortofon MC Turbo1 - która uprzednio siedziała w Kenwoodzie. Kenwood dostał archaiczną Grado FX 3 lub 4 ........... Sonicznie - cóż znowóż potrzebna zewnętrzna ocena. Trudno być sędzią we własnej sprawie - ja powiem tyle, wydaje mi się, że w stosunku do Kenwooda wstydu nie ma. Suma sumarum - zabawy w DIY dały moim zdaniem zadowalające efekty. Pozdrawiam
  2. Pytanie mam - czy szanowni użytkownicy forum mają ochotę na kontynuację wątku? I pytanie drugie czy w wypadku opisywania wzmacniacza Yamaha - opisywać go tu czy w wątku poświęconym wzmacniaczom Yamahy?
  3. Witam, w poprzednim poście chwaliłem się, że zrobiłem drapaka ...... i zapraszałem na oglądanie i posłuchanie ...... teraz w ramach zachęty (mam nadzieję) pokażę jak to moje "dzieło" wygląda. http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/1.jpg http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/2.jpg http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/3.jpg http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/4.jpg http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/5.jpg http://i15.photobucket.com/albums/a372/toy...64/drapak/6.jpg Uwaga - zdjęcia są ciężkie Teraz zauważyłem - za "tło" w zdjęciu 6 robią te "niby odgrody" o których wspominałem. Aby nie wyszło, że się jedynie chwalę - zaprzeczę twierdzeniu, że osoby z jakimś już tam stażem problemów nie miewają otóż mnie właśnie jeden dopadł. A imię jego akustyka . Otóż przyzwyczajony i co tu kryć, że moje starożytne infinity grają zawsze i w każdym ustawieniu. Dość radośnie w ramach robienia porządku odstawiłem na bok odgrody. Po zakończeniu czynności porządkowych postawiłem z powrotem tak mniej więcej odpalam sprzęt (lorę) i d...... zbita Nijak nie chce mi to to zagrać jak poprzednio. Detale są, otwartość jest ale scena coś straciła równowagę i jakby przeważała prawa strona. Przestrzenność - która była największą zaletą tej konstrukcji też gdzieś się ulotniła I teraz znowu czeka mnie jazda w tę i nazad aby złapać to cudowne ustawienie ....... trzeba było plasterki na podłogę kleić. Ech żyzń sobacza człek głupi się rodzi i głupi umiera.
  4. Nie pamiętam jak to było w tej a-520 ale wygląda albo na sieknięty potencjometr głośności lub balansu. Ewentualnie przyciski wyboru źródła. ........ sieknięty w znaczeniu zmęczony życiem/brudny Pytanie może głupie -na pewno wybierasz właściwe źródło? - może słuchasz na przesłuchach Podepnij CD pod inne wejście (AUX, Tuner, Tape PB) byle nie pod phono Wybierz właściwe źródło Czy jest tak samo? Jeśli tak to potencjometry nie przyciski. Pomęcz je (na wyłączonym wzmacniaczu) - pokręć trochę nimi - może po prostu są brudne. Oba głośności i balansu. Podobny efekt da ci zabrudzony balans. .......... Jak mu się po tych zabiegach poprawi to trzeba gada wyczyścić. Jak nie ......... cóż możliwości tego co padło jest więcej i tak zdalnie to trudno radzić.
  5. Dziękuję Ja dodam, że drzwi u mnie otwarte są więc jak kto ciekawy .... może sprawdzić nausznie jak gra lampowy zestawik u mnie. Czy obiektywnie gra dobrze czy też źle nie wiem ale mnie się podoba .... że tak nieskromnie powiem ....
  6. Witam - w zasadzie to zapewne już ostatni wpis w tym temacie jako, że temat się chyba wyczerpał? Otóż, z prostego pytania o jakość tytułowej karty dźwiękowej zrobiły nam się rozważania ogólne na temat co jest "obiektywnie" dobre a co takie sobie. Znowuż zastrzegam to obiektywnie - jako, że nie jestem pewien , że w dziedzinie tak subiektywnej jak audio jest miejsce dla jakiegokolwiek obiektywizmu. Metoda polegająca na bezpośrednim porównaniu wierności odtworzenia do źródła (w tym wypadku tuner) dała powtarzalny werdykt - ta karta jest dobra - kwestia podobania się komukolwiek była bez znaczenia - ważna była wierność. Ten test karta zdała śpiewająco. Metoda oparta na widzimisię - czyli podoba się/nie podoba dała wyniki wewnętrznie sprzeczne Pierwotnie karta ta została określona jako nienadająca się do niczego by w finalnej odpowiedzi ten sam autor czy też testujący powiedział: Zbierając wnioski płynące z wątku: 1) wydaje się, że pomimo złej prasy - wspomniana karta stanowi rozsądną alternatywę dla nawet dość drogich i uznanych transportów i CD-ków. 2)Ferując opiniami opartymi na widzimisię należy unikać kategorycznych stwierdzeń - a odczucia podawać z wyraźnym zastrzeżeniem że mówimy o subiektywnych preferencjach. (tak naprawdę w ogóle należy unikać kategorycznych stwierdzeń ) 3)Unikać powtarzania opinii przeczytanych - a jeśli się już to robi to wyraźnie o tym wspomnieć i najlepiej podawać źródło z którego opinia pochodzi. na marginesie: Co do nagrań hi-res i drapaków - jestem spokojny o drapaki Choć tak naprawdę - daleki jestem od prowadzenia krucjaty - jeśli faktycznie kiedyś cyfra pobije analog (oby tak się stało - za sprawą polepszenia jakości cyfry a nie schłamienia analogu) uznam ten fakt, przyznam że tak jest i ................. pozostanę wierny analogowi PS.Pacio - ten temat to nie jest/ nie była wycieczka osobista w Twoim kierunku, powołuję się na Twoje wypowiedzi albowiem byłeś jedynym dyskutantem. Cieszę się, że z naszej rozmowy wynikły jakieś wnioski. Oraz życzę Ci owocnych eksperymentów z gramofonem - jak się naprawdę powiodą - zauważysz, że póki co nawet hi-res ma daleką drogę przed sobą. Przede wszystkim - drapak zagra tak jak chcesz to tylko kwestia jak go sobie ustawisz. Niestety cyfra zagra tak jak ją zrobili ........ Przy okazji, gwoli uzupełnienia którejś z wcześniejszych wypowiedzi, sprawdziłem eksperymentalnie - obniżenie ramienia zwiększa ilość basu. Podniesienie ramienia redukuje basy dając w zamian większą szczegółowość.
  7. Witam Cóż rok czasu to sporo więc i u mnie nastąpiły zmiany. Część z nich była do przewidzenia inne mnie zaskoczyły zupełnie. Z rzeczy które można było przewidzieć postępuje u mnie stopniowe uanalogowienie. Pomimo kombinowania z CD, DAC i całym tym cyfrowym szpejem koniec końców zawsze wracam do czarnego naleśnika. W następstwie rozwój analogu postępuje a cyfra stoi na półkach i gnije ..... (do tego rozwoju wrócę za chwilę). Jak już Marek donosił Lorka "się przeprowadziła" po Warszawę. W zasadzie tak widać było jej pisane - zauważmy, że pierwsze odsłuchy po zakupieniu jej przez Marka odbyły się właśnie u mnie ....... wniosek trzeba było jej wcale nie wywozić Odkąd stałem się jej szczęśliwym posiadaczem rozpoczął się powolny proces budowy systemu do niej. Proces który również spowodował rzecz dla mnie zaskakującą - otóż czas Omaka dobiegł końca w znaczeniu wytargałem słonia do szafki magazynowej gdzie stoi do dziś łypiąc na mnie nienawistnym czerwonym okiem - cyklop jeden Przy okazji jakby ktoś chciał komplecik Omak + preamp - prophet3 (klon) to dajcie znać. Ale do rzeczy. Zainspirowany przez Phonomastera lub Muzycznego Gościa - wszedłem w kontakt z Bogusławem Dubielem - a w efekcie w posiadanie preampa gramofonowego Phonomaster właśnie. Za czas jakiś zmajstrowałem sobie kolumny w typie takie "prawie odgrody". Piszę prawie albowiem wysokotonowce to tuby - które nijak nie wpisują się w koncepcję odgód. Za to szerokopasmowiec już jest klasyczny - z najstarszej szkoły czyli z zawieszeniem na impregnowanym płótnie i papierową membraną. W efekcie muzyka spokojniejsza nabrała jeszcze bardziej urokliwego charakteru - dyskretnego analogu. (Kolumny w zasadzie nie nadają się do "łojenia" - z racji zbyt delikatnego zawieszenia). Jako, że w pewnym momencie zabrakło mi drapaków a te co mi się w sklepie podobały były o jedno zero za drogie ....... zmajstrowałem sobie swojego ..... powiem tak mnie się podoba. W efekcie końcowym - jeśli mam tylko odrobinę więcej czasu obowiązkowo gra Lampa i w zasadzie wyłącznie po torze analogowym. .... Nie pamiętam już kiedy ostatni raz odpaliłem CD - 3, 4 tygodnie temu ............. ?
  8. Powtórzę, za Belferem i RoRo odpuść podstwę - przynajmniej na razie. Jeśli inwestować to we wkładkę i preampa (ale na początek posłuchać tego co już masz!). Na ewentualne zakupy decyduj się jak już trochę posłuchasz. Choćby po to aby zdecydować co chcesz zmienić. Niektóre gramofony są same z siebie dość odporne na drgania. Moja gwiazda od Kenwooda - dzielnie znosi kopanie w szafkę Swoją drogą - Twoja cierpliwość nie została wystwiona na zbyt ciężką próbę - ile to zeszło od tej 240 i sto coś tam - tydzień? Na pewno warto było poczekać, gratuluję Pozdrawiam
  9. A faktycznie ....... już posypuję głowę popiołem. Różnica w opinii wynika zatem zapewne z samego sposobu oceny. Ty porównujesz do źródła cyfrowego no i gra Ci ta karta inaczej niż dowolne inne źródło ..... co w sumie nie dziwi. Każde źródło gra inaczej niż inne - nie ważne cyfrowe, analogowe - każde gra inaczej. Tak przynajmniej wskazują moje obserwacje bo jak inaczej wytłumaczyć fakt - że podpięte pod ten sam DAC 3 różne CD-ki i jedno DVD dają w efekcie inny dźwięk. Które ze źródeł bardziej się będzie podobać - to rzecz gustu i jakiegoś tam wyobrażenia o tym jak coś powinno brzmieć naprawdę. Czy ma być bardziej detalicznie i twardo, czy mniej detalicznie a za to bardziej melodyjnie ..... to już kwestia indywidualnej oceny. Taka ocena jednak jest z gruntu subiektywna - albowiem bazuje na indywidualnym "podobaniu się lub nie". Słabą stroną takiej oceny jest to że w zasadzie nie daje ona podstaw do twierdzenia, ten sprzęt jest dobry a ten beeee. Mocną stroną takiego testowania natomiast jest to, że w wypadku wybierania sprzętu dla siebie jest to metoda najbardziej niezawodna i najpewniejsza - w myśl zasdy "tak lubię tak mam" Mój test jest jakby bardziej uniwersalny albowiem opiera się na porównaniu wierności reprodukcji. Tym jest coś lepsze im wierniej odtworzy zapisany materiał - zwłaszcza, że za punkt odniesienia robi konstrukcja - dość powszechnie uznawana za więcej niż dobrą. Innymi słowy - na podstawie jakości - wierności odtworzenia, posługując się "obiektywnymi" kryteriami rzeczoną kartę można uznać za co najmniej bardzo dobrą. W relacji jakość/cena wręcz fenomenalną. (obiektywne - w cudzysłowie, albowiem nie do końca jestem przekonany czy w audio w ogóle istnieje jakieś obiektywnie ) Kwestią osobną jest natomiast to, czy to wierne odtworzenie będzie się komukolwiek podobać - w myśl zasady "prawda, żadko kiedy bywa piękna". Co czyni ten test umiarkowanie przydatnym dla tych którzy są żeby było fajnie nawet za cenę wierności. To niewątpliwa ułomność opini bazujących na wierności. Innymi słowy - wybierając kartę/źródło cyfrowe warto wziąć tytułową konstrukcję jako punkt wyjścia (na zasadzie - tak jest naprawdę) a potem ewentualnie sobie dobrać inny sprzęt coby było "jak lubię". Tak czy inaczej - wciąż utwierdzam sięw przekonaniu - że krytyka która spotyka tę kartę jest nieuzasadniona i "na wyrost" Co do technicznych przyczyn różnic - obstawiałbym raczej inną konfigurację programowo/sterownikową niż inne komponenty. No chyba, że któryś z nas ma egzemplarz znacząco odbiegający od normy ........ A propo drapaka - nie Pacio, gramofon sam z siebie nie muli ..... to, że ustawiłeś zgodnie z przepisem o niczym nie świadczy. Zgodnie z przepisem to punkt wyjściowy Jak masz zgodnie z przepisem to potem ustawiasz tak, żeby wyszło jak lubisz. Zapewniam Cię, gramofon zagra tak jak go sobie ustawisz. Gramofon w tej samej konfiguracji (wkładka, pre) może grać w diametralnie inny sposób. BTW I zobacz znowóż piszesz "tanie gramofony mają taką manierę grania" - a to guzik prawda ..... powtarzam gramofon gra tak jak go ustawisz - nie ma czegoś takiego jak "maniera grania gramofonu". Taniość przekłada się na to jak to (czyli gramofon) jest zrobione i co się da bez problemu ustawić. Pomęcz wysokość ramienia - a jeśli gramofon nie daje takiej możliwości to "oszukaj" ramię zmieniając wysokość podkładki pod płytą. Najprościej - "podniesienie ramienia" uzyskasz zmniejszając grubość podkładki, "opuszczenie" większając jej grubość (łatwiej opuścić, bo wystarczy pod podkładkę którą masz coś podłożyć) Wyczyść igłę Sprawdź połączenie wkładki ........ kieruj się oznaczeniami na wkładce nie w instrukcji gramofonu/bo w praktyce to różnie bywa z tymi pinami ------ może masz odwróconą biegunowość. A może phonostage tak muli ..........? Wtedy wiesz co zrobić ..... Zamień wkładkę na Audiotechnicę AT-91 (tania) lub sporo droższego Goldringa 2500, może masz wkładkę "z tych słodkich". Jak widzisz można zrobić masę innych rzeczy zanim zmienisz gramofon .........
  10. Zaraz zaraz ..... Pacio czy ja dobrze zrozumiałem ? Czy ty masz inny typ / model karty niż tytułowy? Trudno mi się odnieść do Aurany Live bo takowej nie posiadam .... ale X-fi to zdaje się coś innego. Inny model, inna karta inne komponenty = inne granie. Coś czuję, bazując na Twoim odczuciu, że te karty są po prostu nieporównywalne i przenoszenie wprost doświadczeń z jednej na drugą jest niewłaściwe. W zasadzie nie potrafię znaleźć przywar które wymieniasz. To troszkę tak jakby na podstawie modelu gramofonu Thorens TD-190II powiedzieć, że Thorens robi byle jakie drapaki - co jest z kolei dość ewidentnym nadużyciem. Każdy z producentów ma modele bardziej i mniej udane ale trudno go mieszać w czambuł z błotem z powodu jednej wpadki. Dotychczasowa wymiana myśli prowadzi mnie póki co do wniosku, że pogardzana X-fi nie zasługuje na krytykę którą zbiera. A krytykowana jest właśnie dlatego że jest Creativem - na podstawie parametrów/wrażeń z innych modeli. Z całym szacunkiem - pogląd wyrażony na początku tematu - był dość mocno i twardo postawiony na podstawie ...... wrażeń z Aurany i z tego co widzę był nie uprawniony. Czyli jednak miałem rację z tym efektem logo ........ Nawiasem mówiąc Pacio - gramofon sam z siebie nie muli jeśli już to wkładka .... obstawiam w ciemno, że masz jedno z poniższych. Brudna lub zakatowana igła źle ustawione ramię - za nisko o ile dobrze pamiętam. Jak wspomnę gramofon jednego z forumowych kolegów - przyszedł muł a po godzinie mułem już nie był ........ wystarczyło go ustawić.
  11. No tak, ale biorąc pod uwagę, że oceniając "jakość" napędów/źródeł cyfrowych porównuje się je zwykle do gramofonów czyli do źródeł jakby nie spojrzeć z gruntu analogowych. Choćby taki Accuphase DP-500 jest ponoć taki dobry bo gra "prawie" jak gramofon? (piszę ponoć - bo niestety nie miałem możliwości na dłużej zawrzeć znajomości ze wspomnianym CD-kiem). W takim ujęciu analogowość przekazu trudno traktować jako wadę? I kartę Creativa należałoby uznać za wyjątkowo udaną. Zresztą analogowość to nie jest brak wyrazistości/czystości czy nieczytelność ....... jedyne z czym mogę się zgodzić analogowość to nie jest cyfrowość. Tyle, że właśnie wobec powyższego owa cyfrowość jest wadą nie zaletą ....... Dlatego tak trudno trafić dobre CD. Oczywiście nie porównuję karty Creativa do CD Accuphase ani nie sugeruję, że są to sprzęty porównywalnej klasy. Skoro jednak na Accuphase zeszło - wzorcowym tunerem robiącym i za źródło materiału do nagrania jak i za punkt odniesienia do porównań był tuner Accuphase T-106 grający w zestawieniu ze wzmacniaczem lampowym Lorelei i kolumnami typu odgroda (samoróbki oparte o przetworniki Trio/Kenwood z lat 70-tych). Właśnie przytoczony powyżej zestaw obnażył niedostatki CD-ków. Niedostatki które objawiały sięwłaśnie ową "cyfrowością"=sztucznością brzmienia. CD którym przyszło się zmierzyć z tytułowym Creativem to: Akai 57 - w zasadzie nie wiem jak było gorzej z DAC zewnętrznym czy bez niego ......... Yamaha CDX-1100 - troszkę za ciemno ale w sumie tragedii nie było Audiomeca Damnation (tu obligatoryjnie z DAC) - za bardzo na twarz - super hiper rozdzielczość ....... uzyskana zbytnim rozjaśnieniem i rzuceniem muzyki na twarz. DVD - litościwie przemilczmy DAC-e MRElektronik (wersja NOS) - wciąż za jasno Theta DSPro II - dźwięk bardziej dociążony ale braki w przestrzenii Na tranzystorach różnice nie były kolosalne i w zasadzie prawie zawsze było "tak sobie" Jedyne dwa wzmaki które "dały radę" to Yamaha CA-2010 i Accuphase E-303. Orgia dźwięku pojawiła się jednak tak naprawdę na bańkach od Markówa - jednak również tu różnice były największe. Nie pomogła estyma jaką dażę swoje CD-ki. Nie pomogła dobra prasa jaka towarzyszy Akai CD-57 (swoją drogą ciekawe czemu ten CD ma dobrą opinię - przecież to chłam rzadkiej wody). Głupia karta od laptopa - nielubiana i okrzyknięta chłamem, najbardziej zbliżyła się do oryginału. Pomijając kwestie gustu i siląc się na obiektywizm wydawałoby się że coś co jest w stanie NAJWIERNIEJ odtworzyć materiał jest najlepsze. Przyjmując wierność reprodukcji jako kryterium rozstrzygające o jakości - hmmmm należałoby stwierdzić (aż nie wierzę, że to piszę) że głupia plastikowa mydelniczka od Creativa okazała się lepsza od uznanego Transportu i zupełnie solidnego CD-ka również w towarzystwie niezłych DAC-ków. Zauważmy, że kwestia gustów - co się bardziej podoba, jest zupełnie bez znaczenia. To wskazywałoby na to, że niesłusznie kartę tę miesza sięz błotem. Ciekawym ile krytyki karta ta zawdzięcza nazwie producenta i temu, że Creativ (niesłusznie zresztą) jest kojarzony z grami. Piszę niesłusznie albowiem wystarczy wspomnieć, niedoścignioną i kultową niegdyś katę Sound Blaster 16 - od Creativa właśnie. Czy znowóż działa "efekt logo"/"efekt ceny" - coś co się dobrze nazywa i właściwie kosztuje i jest trudno dostępne jest dobre a coś co jest powszechne i do kupienia w przysłowiowym sklepie dla idiotów musi być złe? Opinie z prasy "fachowej", zdaje się właśnie tak działają. I w sumie nie ważne jak dany sprzęt gra........ W takim układzie nie dziwi nawet fakt, że potem na forach nikt nie powie dobrego słowa o takim sprzęcie - bo wobec wszechobecnej kytyki: 1) Wstyd się przyznać, że się coś takiego ma. - zostanie zinterpretowane, żeś jeleń 2) Wstyd powiedzieć, że dobrze gra - bo powiedzą, że się nie znasz albo reszta systemu jest tak barziewiasta, że wszystko gra tak samo źle. 3) Bo powiedzą, żeś głuchy. Hmmm, trochę śmieszno trochę straszno .......
  12. No tu muszę oprzeć się troszkę na "wiedzy zasłyszanej" Generalnie TD-240 ma niezłą prasę ale ...... na moje oko niepokojąco jego ramię przypomina to z TD-190 ......... (nie twierdzę, że jest identyczne - bo nie jest) ale ..... ja bym odpuścił. TD-160 - konkretny egzemplarz jest nieco zmodyfikowany. Otóż ma wymienione ramię na ramię Linna. W mojej skromnej ocenie warto go brać choćby dla samego ramienia. Do tego skoro ktoś już wsadził całkiem konkretne ramię do tej 160 to wskazywać by to mogło, że sam drapak zły też nie jest. Ale - nie znam tych gramofonów a to co napisałem powyżej to komplicja tego co gdzieś tam wyczytałem i wydumałem. A tak naprawdęchyba bym poczekał na 3-setkę
  13. Hmmmm ?????????? No właśnie potwierdziła się opinia ale .... cóż moje pytanie jak zawsze ma "drugie dno". Otóż zacznijmy od tego rzeczoną kartę mam od dłuższego już czasu i pewne testy oraz porównania już poczyniłem. Problem polega na tym, że moje obserwacje w zasadzie "nie do końca" pokrywają się z opiniami. Generalnie moje wnioski wskazują na rzecz przeciwną - po analogu jest to zupełnie przyzwoita karta a "cyfra" to czarna rozpacz .... mówimy oczywiście o pure stereo. Zagadnienia Blue Ray, DVD, HDMI i inne filmopodobne absolutnie mnie nie interesują. Muzyka z plików u mnie to w zasadzie wyłącznie nagrania z radia (tradycyjnego-analogowego) konkretnie z dwójki. W stosowanym układzie sprzętu gra radio to w sposób bardzo mi odpowiadający - chcialoby się rzec zjawiskowy. Nie dziwi zatem że przy odtwarzaniu nagranego na komputer materiału też by się chciało usłyszeć tę magie. Standartowa "tradycyjna" droga - plik mamy (wav), wypalamy na srebrny krążek wsadzamy do CD-ka i powinno grać. No i niby coś tam z głośników leci ale zdecydowanie "magii brak". No to zaczęło się szukanie jeden CD, drugi ....... kolejny w akcie rozpaczy sięgnąłem nawet po DVD (jedne CD mocno budżetowe inne może ciut lepsze, a DVD hmmm no w sumie DVD) bez skutku. Wachlowanie DAC też dało guzik. Całkowicie zniechęcony - w myśl tonący brzytwy się chwyta sięgnąłem po Laptopa z Creativem właśnie i ........ Po cyfrze było tak sobie, za to po analogu rzeczony Creativ w zasadzie, w mojej ocenie, "niemalże doskonale udawał" tuner analogowy ....... Czyli jakby najbardziej zbliżył siędo oryginału? Hmmm. No i wnioski z tego są dwa albo - Creativ "zbiera cięgi" w opiniach w sposób nie do końca zasłużony albo ....... ogłuchłem. Albo jest gdzieś jeszcze jakiś haczyk którego nie widzę. Jakieś sugestie wyjaśniające zaobserwowane zjawisko
  14. Witaj, Thorens sam w sobie jak pisałem jest bardzo dobrym producentem. Wspomniane przez Ciebie trzysetki są jak najbardziej w porządku i warte polecenia - w zasadzie źle zrobiłeś, że nie kupiłeś jak miałeś okazję. Z tym automatem to jest tak ....... w praktyce przydaje się jedynie automatyczny powrót - reszta to zupełnie zbędne gadżety. W wypadku sprzętu iluś tam letniego - im więcej automatyki tym większe prawdopodobieństwo, że coś padnie. W sumie jednak nie to jest najważniejsze. Czasem mówi się (i ja podzielam ten pogląd), że zbytnie zautomatyzowanie wpływa ujemnie na dźwięk - dodatkowe mechanizmy, sprężyny to dodatkowa mechanika zwiększająca opory ruchu ramienia. Zapewne w minimalnym stopniu ale zawsze. ..... Zauważ wszystkie uznane ramiona, oraz gramofony z najwyższych półek to full manuale. Oczywiście kwestią otwartą i własnego osądu jest to czy te różnice słychać faktycznie czy pogląd ten to tylko folklor, swego rodzaju zadęcie czy inne audio voodoo. Odpowiadając wprost - jak trafisz trzysetkę Thorensa w przyzwoitej cenie to go bierz - nawet jak będą na nim ze dwie ryski
  15. Prześledziłem na forum wpisy dotyczące tytułowej karty i wynika z nich dość jednoznacznie, że to badziew. Do gier proszę bardzo nawet się nada ale do muzyki to szkoda słów. Zwłaszcza w aspekcie wypuszczenia z niej dźwięku po analogu. Faktycznie jest aż tak źle? Pytam w aspekcie wykorzystania laptopa jako dodatkowego źródła dźwięku.
  16. Jak jesteś z okolic Wa-wy wpadnij pomacasz takiego Thorensa na "żywca", posłuchasz i zadecydujesz. Ja nie mam monopolu na prawdę i być może moja krytyka wynika z pewnego rozbestwienia ............? Powiem w ten sposób swojego Thorensa kupiłem również jako pierwszego drapaka (no drugiego) i byłem zadowolony z zakupu. Dziś jednak wiedząc to co wiem wybrałbym Pro-Jecta (przynajmniej z tej półki) Debut o którym wspominałem jest niemalże tak samo klasyczny jak Thorens TD-190II Jeśli jednak myślałbyś o używce ..... Wybierz raczej coś z napędem paskowym (mniejsze prawdoodobieństwo usterki) i coś takiego co mógłbyś obejrzeć i odebrać osobiście. Co do modeli moje propozycje "nieśmiertelny Pionner PL-12D" Lub któryś z Kenwoodów, z polskich Adam na przykład.
  17. Witaj, Od początku Thorens TD-190II jest najbardziej podstawowym modelem Thorensa i ......... z Thorensem wspólną ma tylko nazwę. Słaby silnik, który zaczyna mieć problemy z kręceniem gdy położysz docisk płyty, lub zaczniesz wycieraćz niej szczoteczką kurz. Ramię które nie umożliwia regulacji wysokości - próba włożenia cięższej wkładki typu Goldring wymaga kombinacji aplejskich, Byle jakie interconecty na dodatek niewymienne. nienajszczęśliwszy zasilacz do tego wszystkiego do tego zdarzają się wpadki wykonawcze. W zasadzie najlepsza w całym tym interesie jest pinta i zawieszenie silnika (to jest naprawdę dobre) i pokrywa. Piszę to bez przekąsu jako posiadacz takowego cuda znaczy Thorensa TD-190II. Gramofon ma potencjał może nie kolosalny ale ma i można wyprowadzić go na ludzi. Koszt takiego "zabiegu" w Audio Forte w Warszawie jakiś rok dwa lata temu to 1kzł. Mój egzemplarz na ten przykład "fabrycznie" miał zepsuty zasilacz i zwarcie w kablach. Tego, że to paskowiec bym się nie bał - jest to rozwiązanie bardziej niezawodne i prostsze w eksploatacji i konserwacji. Ale dyskusja co lepsze pasek czy DD trwa od lat i jakoś ostatecznych wniosków nie widać. Każde z rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Zatem Thorens TAK (w końcu to zacny producent) ale niekoniecznie TD-190II Z pytania o Thorensa wnoszę, że celujesz w nowy gramofon .....nie będę Cię zatem namawiał na używkę ..... choć ja właśnie taki bym kupił Skoro celujesz w podstawowy model zaproponowałbym coś mniej zautomatyzowanego niż Thorens a równie uznanego. Zbliżona cena + prostsza konstrukcja daje nadzieję na lepsze komponenty. Gramofon o którym myślę to Pro-Ject Debut ......... Tyle o gramofonie teraz pre-gramofonowe. Moja propozycja jest taka - skoro Twój wzmacniacz posiada już takie coś na pokładzie - na wstępnym etapie odpuść. Zobacz jak gra gramofon z Yamahą - będzie w porządku unikniesz wydatków. Czegoś będzie brakować (w dźwięku) poszukasz czegoś co "zgra się" z zestawem który posiadasz. Nie jest prawdą, że oddzielny Phono Stage jest zawsze lepszy od zintegrowanego. Przykładowo Cambridge Audio 640C i NAD pp2 zagrały w moim odczuciu ZDECYDOWANIE gorzej niż preampy zintegrowane ze wzmacniaczami i amplitunerami Yamachy (tyle, że moje Yamachy to weterani lat 70-tych gdy gramofon zajmował bardziej poczesne miejsce w zestawie). Do tego gusta i guściki ......... Ponadto PhonoStage dobiera się do wkładki nie do gramofonu zatem tym bardziej powinieneś raczej wstrzymać się z tym zakupem, a zaoszczędzone pieniądze wydać bądź na lepszy gramofon bądź na lepszą wkładkę. Pozdrawiam
  18. A propo nagrywania - szczerze polecam taśmę ..... Zarówno kaseciak (dobry kaseciak) potrafi nagrać praktycznie bez strat a i dostępność nośnika jest duża. Sprawa nieco się komplikuje gdy chcemy nagrać na magnetofon szpulowy. Raz trzeba mieć niezły magnetofon (powtarzam niezły - nie drogi) i tu polecę UHERA serii Royal ..., dwa dostęp do nośnika jest niestety dość problematyczny. Jednak - trud się opłaca - w sobotę na ten przykład nagrałem (choć z N-ki) koncert Pirincess Trust All Stars 2010. Zagrały tam takie sobie nikomu nieznane gwiazdki typu Eric Clapton, Phil Collins, Status Quo, Queen, Tom Jones, The Mechanics ........ 85 minut pysznej muzyki
  19. Nie będę Cię Matejson leczył boooooo sam mam i wykorzystuję 4 kaseciaki no i jakby dobrze pomyśleć ........ pomysł ze szpulakiem wcale głupi nie jest (uwielbiam gada).
  20. Porównanie jest takie jakie było możliwe na bazie dostępnych u mnie na półkach modeli .... Zresztą DSP-A592 w swoich czasach był wysokim dość modelem ..... O innych markach nic nie powiem - nie wiem nie słyszałem na tyle długo w znanych mi warunkach by ważyć się na opinie. Co do Accu eeeeee. spośród wymienionych wolę swoje E-303 które żre 800W (dajc w zamian 120W na wyjściu) F1angel - moc na wyjściu nie ma wielkiego znaczenia - znaczenie ma moc na wejściu - czyli wielkość transformatora ....... Dlatego tak często gęsto ta informacja jest współcześnie zatajana i mamy obrazki w stylu ampli KD moc 700, 800, 900Watt, a zasilaczyk ledwie 250Watt daje...... to te brakujące 450, 550,650 wat to się skąd bierze z powietrza? Czy może jednak perpetum mobile? Dlatego bazowanie na mocy "na kolumny" jest błędem - dodam błędem często popełnianym przez kupujących. Wyobraźmy sobie obrazek. Ktoś czyta forum i tam mu piszą bierz tylko mocne sztuki. Bierze to za dobrą monetę i leci do sklepu ogląda wystawę i widzi. Wzmacniacz X (jakiś audiofilski badziew - niech będzie Accu E-550 ) 30 Watt, Wzmacniacz Y (Yamaha AS-1000 - pewnie ze 100Watt) (już lepiej) i kino domowe Manta 7+1 kanałów każdy po 120 Watt ( w sumie 960 Watt) i co pomyśli łoł ale mocarz i kierując się (opatrznie zrozumianymi) radami kupi Mante bo mocna. Jednak jak spojrzeć na trafa ........ kolejność pewnie byłaby odwrotna i pozornie "najsłabsze" Accu okazałoby się najmocniejsze. Przykład powyżej jest tendencyjny i przerysowany Choć wcale nie niemożliwy - trochę śmieszno trochę straszno. Dobra dajmy spokój za daleko odbiegamy od tematu. Pozdrawiam
  21. Na wstępie zakładam, że nie mówimy o sprzęcie estradowym tylko domowym....... Jakiś przykład - z moich doświadczeń wynika coś zupełnie przeciwnego. Aby nie być gołosłownym słabowite Yamahy DSP-A592 (wzmacniacz), i RX-3cośtam cośtam RDS (amplituner) zostały dosłownie zjedzone przez monstra w stylu Yamaha CA-1000, A-960, A-1000, A-1020, AX-900 (wzmacniacze) i CR-1020 (Amplituner) Słabowity Luxman L-400 poległ sromotnie w straciu ze spawarą Accuphase e-303 Chodzi oczywiście o brzmienie, barwę etc. Jak już było pisane moc mocy nie równa. Moc wzmaka lampowego na wyjściu w porównaniu do tranzystora - to tak razy dwa trzeba przemnożyć Druga sprawa - jak mniemam nie o moc na wyjściu chodzi tylko o to ile dany sprzęt może zeżreć prądu. Czyli chodzi o moc zasilacza a tu "nawet słabowite lampowce" chodzące często gęsto w klasie A wcale mniej prądożerne niż tranzystory nie są. Nie ma żadnej korelacji między jakością a byciem lampą czy tranzystorem. To nie jest tak, że we wzmak wystarczy wsadzić lampkę i już będzie "cud, miód i orzeszki" Co więcej łatwiej o dobrze brzmiący tranzystor niż lampę - plisss nie twórz mitów. Generalnie wszystko zależy od konstrukcji - a nie od tego czy w środku jest kupka piachu, czy też lampki. Tu też z własnego doświadczenia - oprócz w/w tranów mam 3 lampowce od słabiutkiego fatmana (hybryda), poprzez Lorelei, po monstrum Omaka ..... Tyle mego więcej nie gadam. Do autora - cobyś tu nie przeczytał - rada ode mnie, postaraj się odsłuchać przed zakupem ze swoją muzyką. Jeśli niemożliwe to będzie w odniesieniu do konkretnego modelu - to przynajmniej coś z rozważanej "stajni". Jest coś takiego jak "firmowe" brzmienie - które może podchodzić lub nie, możesz uniknąć "wtopy". To tobie ma się podobać nie nam - a co lubisz to wiesz tylko TY. Powtórzę jedyną prawdę jaką wyznaję w świecie audio - nie dobre co dobre ale to co się komu podoba. Pozdrawiam
  22. Już się tłumaczę z tego rocka i synfoniki otóż .... Muzyki elektronicznej nie znam po prostu i trudno mi się odnosić do tego konkretnego gatunku. Tym nie mniej - wymienione przez ze mnie gatunki można potraktować jako hmmmmmm. ścianę dźwięku. Zatem jeśli ambitna elektronika - ma w sobie coś ze ściany, potęgi - raczej powinieneś oglądać się za potężnymi "spawarkami". Jeśi muzyce której słuchasz jest bliżej do spokojnego plumkania - gdzie masz do czynienia raczej z pojedynczymi dźwiękami niż ich dużymi ilościami na raz - spokojnie możesz rozważać konstrukcje mniej prądożerne. Tak czy owak pojawiającego się w tym wątku Luxmana raczej bym Ci nie polecił - wiem zaraz posypią się gromy na moją głowę. Moje doświadczenia są na tyle nieciekawe, że raczej ze spokojem ducha nie mogę zarekomendować tej skądinąd uznanej marki - do żadnego gatunku muzyki. Negat - wynika z doświadczeń - być może inni mają inne i będą uwielbiać L. Don - mój Sansui przy niskch głośnościach soczysty (cokolwiek by to oznaczało) nie jest. Ale i model nie jest z tych "kultowych" i swoje lata ma no i też jest malutki . Poważniej - oczywiście wszystko jest kwestią gustu i upodobań i prawdy uniwersalne po prostu w audio nie istnieją. Jedyne uogólnienie o jakie można się być może pokusić to takie, że wzmacniacz z większym zasilaczem z regóły jest "bezpieczniejszym" wyborem. Sam zauważyłeś - moc robi swoje. Pytanie, czy to co owa moc daje w dźwięku jest tym na czymm nam zależy
  23. Don Paradoks polega na tym, że mocniejsze wzmacniacze lepiej sprawują się od słabszych konkurentów właśnie przy cichym słuchaniu. Głośno zagra nawet słabsza mocowo konstrukcja. W pomieszczeniu powiedzmy 12 m2, 1-2Watty to już niezły łomot. Cały widz polega na tym aby zagrało przy 0,1-0,5 Watta. Mam kilka wzmacniaczy- słabiutkiego Sansuia, słabiutkiego Luxmana a i mocarne Yamahy i Accuphase. Że o monstrach w stylu Omaka, czy Lorelei nie wsponę. Sam nimb nazwy Luxman to za mało - na tle konkurencji Lux wypadł tak słabo, że załapał się jedynie na podłączenie do DVD i n-ki. Muzyki na tym nie słucham. Z doświadczenia wiem, że wzmacniacz aby w ogóle traktować go poważnie te 600 - 800 Watt zasilacza musi mieć A słucham cicho tak koło 0,2-0,5 Watta na kolumnach. Co do kolumn - nie tylko Infinity sprawiają problemy (też mam Infinity), Totemy też bywają kłopotliwe dla wzmacniaczy. Oczywiście wszystko to kwestia gustu i repertuaru. Małe składy, spokojny jazz to każdy wzmak uciągnie. Ale szybkiego rocka czy muzyka symfoniczna oj słabo to widzę bez spawarki w odwodzie .......
  24. Powitać, W mojej ocenie konstrukcja Kolegi Darkula w sumie lepiej się chyba spisała z Totemami. Zwłaszcza przy cichszym graniu. Przy graniu głośnym (jak dla mnie zbyt głośnym) również wspomniane Infinity nie były straszne dla niepozornego czarnego pudełka. Piszę tu "niepozornego" bo kontrast gabarytowy ze smokami jakie zwykły zalegać u mnie na półkach był znaczny. Pomimo mikrych rozmiarów i umiarkowanego apetytu na prąd - wzmak dawał radę wysterować kolumny na których niejedna uznana konstrukcja "zęby połamała" Co do wizualności - tłumacząc sięz określenia niepozorny. RoRo zawiesił obrazki - czyli koń jaki jest każdy widzi. Moje prywatne odczucie - to przede wszystkim solidność. Elegencka prostota, bez zbędnych wodotrysków. Widać, że wzmacniacz można wziąć w ręce bez obaw, że się rozleci. Wracając do tego co u człeka gra polskiego. Wspominiana tu już parokrotnie Elizabetka - miło, grzecznie, bezpiecznie, ciepło. Z przyjemnościąmożna słuchać tego Amplitunera godzinami. Pre Phono "Phonomaster" wersja "full wypas" - produkcji znanego tu i ówdzie Krzysztofa Dubiela - odlot, nirwana jeśli nie już to tuż za progiem etc .....nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na niego. DAC MRElektronik - lekko ciepławy, w sumie bardzo przyjemny i przyzwoity. Przełącznik - niemalże bez wpływu na dźwięk (i to jest chyba największa zaleta), - sprzęt techniczny No i na koniec - coś z wagi ciężkiej czyli "Lorelei" - cóż na temat tego wzmaka napisano już morze słów - ja zatem nie będę się rozpisywał. Ma swoich wielbicieli, ma swoich oponentów - jedna uwaga Każda Lorelei jest inna. Inna z założenia, ponieważ na etapie produkcji jest strojona zwykle pod konkretną parę kolumn i to że potem niekoniecznie się zgrywa z przypadkowo dobraną inną parką skrzynek nie powinno dziwić. No i druty oczywiście - w jakiejś tam części są Polskie. Nawet nie wiedziałem, że tyle u mnie stoi polskiego sprzętu ...... Pozdrawiam
  25. Oj straszycie człowieka ... Na początek Gramofon - tu poprę Snajka full manual na pasku najlepiej z lat 70-tych Przykładowo Pionnier PL-12D (niedawno nabyłem dla kogoś takiego za niecałe 200 plnów) Odrobina pracy + wkładka ortofona za 100 plnów i gra jak złoto - wyszło w sumie 350 PLN z wysyłką Kolumny - tia w sobotę kupiłem tubowe Kenwoody (lata 70-te lub 60-te ) za 180 PLN z wysyłką. Do tego za radą RoRo Amplituner - też proponowałbym coś z lat 70-tych - do 700 PLN w kapciach się zmieścisz z dość wysokim modelem. (przy odrobinie szczęścia zmieścisz się z tym ampli i w 500 PLN) Druty jakiekolwiek .... stary sprzęt kablologię ma w nosie Podliczmy Licząc na okrągło zaokrąglając w górę na poczet drutów za 1,2 kzł masz zestaw jak złoto - którego współczesny odpowiednik będzie kosztował kilka tysięcy. Tyle mojego.
×
×
  • Utwórz nowe...