Skocz do zawartości

kaczor

Uczestnik
  • Zawartość

    867
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kaczor

  1. Uderzę w ten sam ton co poprzednicy. Skoro porządasz zwartej sceny z przodu i braku przeszkadzajek z tyłu to najlepszym gwarantem takiego stanu rzeczy jest brak głośników efektowych z tyłu właśnie, czyli de facto stereo. Skoro tak to po cóż Ci wszystkie gadżety związane z tymi dodatkowymi kolumnami (począwszy na dekoderach dźwięku wielokanałowego, na końcówkach mocy skończywszy), które to gadżety znajdziesz w amplitunerze kina domowego. Pamiętając, że niestety nigdzie (w tym również w audio) nikt Ci nic za darmo nie da, i że za te niepotrzebne ci bajery musisz zapłacić - czyż nie lepiej kupić tylko to czego faktycznie potrzebujesz? Jeśli tak wzmacniacz/amplituner stereo wydaje się być rozsądniejszym wyborem. Kupując "mniej" (bajerów) za tę samą kwotę możesz mieć nadzieję, na wyższą jakość. Co do funkcji filmowych - jak rozumiem chodzi o obraz, zawsze możesz podpiąć się z obrazem najkrótszą z możliwych dróg wprost ze źródła (DVD/BR/dekoder telewizji satelitarnej) wprost do telewizora. Po cóż ten amplituner po drodze? Pozdrawiam PS. Co do egzaltowanych recenzji. Na forum pewnie w jakimś stopniu muszą takie być. Pamiętaj tu nie jesteśmy w pracy, jak ktoś bierze się za recenzję to opisuje swoje hobby, swoją "nową", często zdobytą z pewnym trudem zabawkę. A że wszyscy jesteśmy po trosze jak dzieci chwalące się nowym wiaderkiem w piaskownicy ........ to trudno w tym układzie o pozbawiony emocji, suchy, rzeczowy raport (ja przynajmniej tak mam). ............. W końcu moje wiaderko jest nowe, czerwone i ma żółtą rączkę
  2. Witam, Dziś "na warsztat" idzie wzmacniacz Sansui SA-555. Generalnie wzmacniacz występuje w dwóch odmianach - które różnią się od siebie jedynie wizualnie. Odróżnienie wcześniejszej wersji od tej późniejszej jest trywialne. Otóż wersja starsza miała skrzynkę drewnianą, młodsza metalową. Mój egzemplarz pochodzi z młodszej serii. Kolor blach jest niezaciekawy - ni to beżowy ni to szary. Front zawsze jest czarny Generalnie wygląd wzmacniacza jest co tu kryć archaiczny. Front w zewnętrznej krawędzi jest obrobiony wystającą ramką, wszystkie przełączniki to albo gały, albo heble. Wzmacniacz poza obowiązkowym power on/off, w ramach regulacji proponuje wyłączniki obcięcia najwyższych i najniższych częstotliwości i mutting. Na froncie znajdziemy również cały szereg pokręteł, odpowiedzialnych za regulację "niskich" i "wysokich" oddzielnie dla każdego z kanałów, głośności i balansu. Do tego seletor źródeł, pętla magnetofonowa i tyle. Wzmacniacz niestety wprost nie proponuje trybu direct. Generalnie pierwsze wrażenie wizualne przywodzi na myśl raczej wzmacniacz mikrofonowy, czy archaiczny sprzęt estradowy - niż wzmacniacz przeznaczony do domu. Innymi słowy jest on paskudny i brzydki w tak wielkim stopniu, że aż ładny......... zupełnie jak volkswagen "garbus" Odrywając się od kwestii wyglądu sprópujmy cośnapisać o wyposarzeniu tej skrzynki. Otóż do dyspozycji mamy dwa wejścia AUX (z czego jedno jest opatrzone dopiskiem mic) do tego Phono1, Phono2 oraz dwa wejścia/wyjścia magnetofonowe z czego jedno realizowane jest za pomocą DIN-a. Niespotykanym rodzajem wejścia (w zasadzie nie bardzo wiem do czego służącym) jest wejście oznaczone jako tape-head? Jak i co można do tego podłączyć? Podejrzewam - nie sprawdzałem, że jest to jakieś wysokoczułe wejście przystosowane do odbioru sygnału wprost z głowicy magnetofonu - tylko czy widział ktoś decka który umożliwiałby takie kombinacje? Możliwość podpięcia 2 par kolumn. Terminale głośnikowe umożliwiają zastosowanie jedynie "szpilek" lub gołych - niezbyt grubych przewodów. Z wyglądu nie wzbudzają przesadnego zaufania ...... chciałbym zobaczyć minę Berta który ostatnio "psy wieszał" na terminalach Accuphase, jakby TO zobaczył. Możliwość rozpięcia przedwzmacniacza od końcówek mocy realizowana za pomocą "nieśmiertelnych" zwor. Preamp gramofonowy pomimo iż umożliwia podłączenie dwóch gramofonów w zasadzie jest dramatycznie prosty - co w sumie nieco zaskakuje. Nie znajdziemy, żadnej możliwości ustawienia typu wkładki - nic zupełnie nic. Mocowo - 60W w kanał Czyli szału nie ma - choć ...... Infinity 1001A ciągnie bez problemu. Gabarytowo jak już wspominałem nie imponuje, rozmiar "midi" wieży, 8 kg wagi - ot taka zabaweczka. Teraz czas na część najważniejszą czyli wrażenia dźwiękowe. Otóż wzmak ten cierpi na częstą "przypadłość" sprzętu Vintage i po prostu nie "lubi się" z CD-kami. Wszystkie dostępne mi źródła cyfrowe (poczynając od najsłabszego - kompa z zewnętrzną kartą dźwiękową - któryś Sound Blaster, poprzez studyjnego DAT-a i solidnego CD-ka ze "górnej półki", na transporcie z DAC-em kończąc) brzmiały jakoś tak suchotniczo - jakby brakowało czegoś w dolnym paśmie ...... no z cyfrą czaruś to to nie jest. Brakuje zarówno najniższego basu jak i dolnej średnicy. Piersze co przychodzi do głowy w takiej sytuacji - w kondensatorach Sahara - w końcu to lata 60-te a wzmak dziewiczy. Jednak sprawa jest bardziej skomplikowana ..... Otóż gdy podłączymy do Sansuja Drapaka z niezbyt barwną wkładką Goldring 2500 - wzmacniaczyk produkuje dźwięk zrównoważony w pełnym zakresie ...... niczego nigdzie nie brakuje. Obserwowane wcześniej niedobory dolnego zakresu nie występują. Podobnie rzecz się ma po podłączeniu Tunera lub Decka. To obala tezę o wyschniętych kondensatorach ........ A propo decków - pętla magnetofonowa jest jakaś dziwna .... otóż sygnał na wyjściu pojawia się dopiero po włączeniu wzmacniacza - czyli nie jest to prosta "przelotka". Detaliczność, szczegółowość i przestrzeń na najwyższym poziomie. Próbując pokusić się o jakąś ocenę wyraźnie trzeba rozgraniczyć gramofon/źródła cyfrowe/analogowe. Dla źródeł cyfrowych - wzmacniacz jest raczej chłodny, lekko suchotniczy, niespecjalnie barwny, choć szczegółowy i przestrzenny - w żadnym wypadku nie jest w stanie "zagrozić" konstukcjom wybitnym czy nawet bardzo dobrym - ot taki przeciętniak jakich na allegro pełno. Dla źródeł analogowych typu Tuner, Deck - średnia ocena wzmacniacza wyraźnie rośnie. Wciąż jest szczegółowy i przestrzenny lecz pasmo nabiera równości i barwy - w zasadzie nie ma się czego uczepić. Wciąż nie ociera się SA-555 o "wybitność" ale jest naprawdę dobrze. No i gramofon - właśnie z tym źródłem pomimo pozornej prostoty sekcji pre gramofonowego SANSUI pokazuje "lwi pazur". Bez przesady można napisać, że jeśli nie jest wybitny to do tej wybitności właśnie jest już blisko ....... bardzo blisko. Podsumowując - sprzęt zdecydowanie nie dla każdego. Jak ktoś słucha wyłącznie z kompa lub CD-ka to wzmacniacz niekoniecznie dla niego. Gdy intensywnie eksploatujemy czarne naleśniki - z pewnością wart polecenia. Czyli sprzęt raczej dla równie archaicznej jak sam wzmacniacz, grupy "analogowców" niż high tech cyfrowców. Pozdrawiam PS. Czas powrotów nastał Wróciłem ja a co ważniejsze wrócił również z przeglądu Accuphase - z działającymi oboma wskaźnikami
  3. W tonie w którym wypowiedział się Zukzukzuk. "Zmieszczą się" i podłogówki i monitory. U mnie monitory grają na 8-9 metrach kwadratowych ...... tyle, że te monitory mają 30 cm średnicy na basie ................... (czyli więcej niż niejedna podłogówka - pojemność skrzyni też nie mniejsza). Pochodzą (podobnie jak te z obrazków) zuka od nieskończoności (czyli Infinity), z tą różnicą, że są sporo starsze od tych ze zdjęć Dodam, że nie lubię łupanki w stylu bum, bum.
  4. Niedobrze, że nie z Wa-wy ....... Rozwiązanie nr 3 odpada. Było już testowane, sprawdziło się i myślę, że by Ci podpasowało. Polegało na tym, że ponieważ wzmaków wszelakich u mnie jak mrówków POŻYCZYŁBYM Ci jeden (nie sprzedał - zwrot w stanie nienaruszonym byłby konieczny). Dozbierałbyś kasy kupiłbyś własnego wzmaka i oddałbyś mi mojego a tak niestety ....... Tak czy owak rekomendowałbym Ci w Takim układzie rozwiązanie nr.2 Czyli zakup wzmacniacza z prawdziwego zdarzenia lub amplitunera (miałbyś od razu radio). Konieczne byłoby pre gramofonowe wbudowane w ten sprzęt i wyjście "do nagrywania" (rec out). Co do połączeń Etap 1 - zakup wzmacniacza/amplitunera Drapak --> (wejście phono) Wzmacniacz/Amplituner (wyjście Rec Out) --> (wejście Line In - czy jak się ono tam nazywa) Wieża Thomson (terminale głośnikowe) --> Kolumny od miniwieży. Kolumny podpięte do Thompsona --czort wie jaką mają impedancję a podłączanie do wzmaka czegoś co ma mniej niż 4 ohmy może nie wyjść mu na zdrowie. Kable jakiekolwiek (Już gra ) Etap II Dokupujesz Kolumny ................................................(Wejście AUX) <--(Wyjście REC Out, lub Line Out) z Thompsona (żebyś CD-ka mógł posłuchać) Drapak --> Wzmacniacz/Amplituner ................................................(terminale głośnikowe) --> Zakupione kolumny (Zysk gra znacznie lepiej niż Twój Thompson, możesz słuchać i drapaka i CD-ka na sprzęcie z prawdziwego zdarzenia) Etap III Dokupujesz CD / żegnasz ostatecznie Thompsona Do AUX-a Amplitunera podłączasz zamiast Thompsona CD-ka Thompsona - pozbywasz się. Bez kombinacji alpejskich masz już prawdziwe Stereo. Uciekasz z forum bo jeśli nie ........ ETAP IV Zmieniasz wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka,wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, .........................idziesz do lekarza, rozpoczynasz terapię która nie przynosi rezultatów, zmieniasz, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka, wzmaka, kable, drapaka, kolumny, CD-ka i tak już do końca życia Wiem co piszę, też tylko chciałem wymienić drapaka ....... minęło odrobinę czasu, teraz walcze aby nie posiadać więcej niż 2 CD-ki, 2 pary kolumn, dwa drapaki, bliżej nieokreśloną ilośćwzmacniaczy i tunerów i innego sprzętu na raz...... walczę ..... przegrywam i jest mi z tym dobrze A zupełnie poważnie - zaletą rowiązania jest to, że mimo iż koniec końców droższe niż to co założyłeś w budżecie daje w efekcie zestaw dramatycznie lepszy niż masz obecnie to raz. Kolejne Etapy mogą być rozłożone w czasie i tylko od Ciebie zależy kiedy przejdziesz z jednego do drugiego. Nasz forumowy kolega Snajk mając jedynie studencki budżet składał swoje HIFI przez rok ...... i wylądował koniec końców na zestawie "z górnej półki". Dlatego sugeruję rozważ proponowane rozwiązanie w kategoriach rozciągniętego w czasie procesu a nie jednorazowego zakupu ..... byle szybciej, czasem warto odrobinę poczekać. Pozdrawiam
  5. Witaj, TEORETYCZNIE tak - w praktyce nie bardzo. Otóż, te preampy brumią i generalnie jak działa w ogóle to już spory sukces. Sugeruję, jednak zdecydować się na droższą konstrukcję = podstawowy model ale uznanego producenta. Tu zwróć uwagę na firmy Cambridge Audio, NAD lub ProJect (kolejność przypadkowa). Używane preampy zwłaszcza Pro Jecta można trafić do 300 plnów.Niestety z Vivianco nie poznasz smaku winyli a jedynie możesz odczuć flustrację i zniechęcić się do tego nośnika. Co do konieczności zakupu preampa gramofonowego - niestety potrzebujesz go na pewno ....... chyba, że ........ Jest wyjście alternatywne. Otóż biorąc pod uwagę, że miniwieża Thomson jest jaka jest może zamiast preampa gramofonowego warto pomyśleć o jakiejś integrze z wbudowanym pregramofonowym? Ja wiem, że kolumny, CD itd też by się przydały ale spkojnie nie wszystko na raz. Na początek Gramofon podpiołbyś do hipotetycznego wzmacniacza/amplitunera gramofon i z niego wyszedł po rec out do Thomsona, sprowadzając wzmacniacz/ampli do roli preampa gramofonowego i słuchawkowego (myślę, że na słuchwkach odczułbyś już znaczącą poprawę w stosunku do Thompsona. Z czasem dokupiłbyś kolumny ...... CD-ka i w efekcie z zamiast Thompsona miałbyś podstawę do w miarę solidnego zestawu stereo. Jakbyśnie zasmakował w winylach stereo by pozostało .... Pytanie za 100 pkt - skąd jesteś być może jest jeszcze jedno wyjście .........
  6. Czas trochę odkopać temat. Na razie tylko zajawkowo na zasadzie "a co pochwalę się" Otóż ponieważ opisywany niedawno Accu poszedł na przegląd okresowy a natura jak wiadomo nie znosi pustki w miejsce E-303 pojawił się wzmacniaczyk SA-555 tym razem ze stajni Sansui. Wzmacniaczyk bo jakiś mały taki ........ zupełnie jak od midi wieży, postawiony koło ponadgabarytowej CR-1020 wygląda jak zabawka. Konstrukcja z końca lat 60-tych - a na froncie wciąż siedzą fragmenty foli zabezpieczającej Na razie zanim udam się w celu wykonywania obowiązków służbowych powiem tyle, jest dobrze....... może nawet lepiej niż dobrze.
  7. Do tego co napisał RoRo dodam od siebie rzecz szalenie istotną. wspóczesny RX-797 zagra z pewnością inaczej niż CA-710. Czy lepiej sprawa gustu. Decydując się na sprzęt mający 30-40 lat trzeba koniecznie pamiętać, że wtedy na co innego kładziono nacisk. Generalizując nowszy sprzęt z rególy gra "szybciej", detaliczniej, precyzyjniej. Starszy z regóły melodyjniej. Do tego decydując się na tzw. vintage trzeba być konsekwentnym. Jak wskazują moje obserwacje leciwe wzmacniacze najlepiej brzmią z kolumnami "z epoki". Jednocześnie trzeba się liczyć że tuner z epoki lepiej się sprawdzi niż współczesna konstrukcja. Do tego CD dość często ze starym sprzętem po prostu nie brzmią. Ja jestem zdeklarowanym milośnikiem starego sprzętu lecz ...... czytając moje opisy trzeba pamiętać że: wyżej cenię dźwięk gramofonu niż CD, że preferuję analogowe melodyjne brzmienie ponad hirurgiczną precyzję. Wybór vintage nie powinien być skutkiem oszczędności, lecz świadomego wyboru. Decyzji, że wolimy taki a nie inny sposob prezentacji muzyki.
  8. Witam, Odrobinę poniewczasie ale zawsze...... Dobrze, że nie kupiłeś tej CA-1000 MKII za 1300 plnów. Zakladając, że to sprzet od handlarza (a tak wnioskuję z tego, że koleś podkradl moj opis - notabene tyczący innego modelu. Ja opisalem CA-1000 gość sprzedawał CA-1000 MKII). Remont kapitalny takiego wzmaka (wymiana kondensatorów, naprawa nadpalonych plytek, reanimacja przełączników, wymiana tranzystorow na oryginały) zrobiony przez kogoś kto czuję sprawę, a nie pierwszego lepszego partacza, to koszt koło tysiąca zlotych ..... pod warunkiem, że masz dokumentację techniczną takiego sprzętu. Z własnego doświadczenia wiem, że nie bardzo można polegać na tym co znajdziesz w środku ....... Więc przy ograniczonym budżecie ........ sam rozumiesz taki wybór nie bylby najszczęśliwszy. Co do tej CA-710 ...... Wizualnie pierwsza klasa Technicznie, niby dostajesz pisemną gwarancję więc skoro z takim pietyzmem odrestaurowano obudowę (bo nie czarujmy się robiona to ona była na pewno), być może w środku ją rownież wyczyścili i połatali po bożemu. Sprzedawca wygląda na w miarę wiarygodnego (to nie ja ani nie mam z delikwentem nic wspólnego) [Jeśli jest to kryptoreklama wykraczająca poza przyjęte formy - to przepraszam i proszę o wymoderowanie tego fragmentu] Co do samego modelu - drugi od dołu, trzeci/czwarty od góry. Czyli raczej niższe stany średnie. W porównaniu do ceny moim zdaniem bez rewelacji, choć jeśli technicznie jest w takim stanie jak wizualnie to z uwagi na stan właśnie może być wart grzechu. Dla porządku typoszereg modeli w tym roczniku idzie tak: CA-610/CA-710/CA-810/CA-1000MKIII (CA-1010) i ekstremalnie rzadki CA-2010. W tej cenie (koło 600 plnów) można trafić i młodsze i wyższe np Yamaha A-1000, A-1020 (odpowiedniki modelowe CA-1000 tyle, że z początku lat 80-tych). Kierując się wyłącznie modelami warta grzechu może być rownież Yamaha A-960 lub A-960II były niedawno za coś kolo 500 plnów. (Te dwa ostatnie modele wspominam po osłuchaniu modeli zarówno strszych jak i młodszych - samych 960 nie słyszalem - więc poddaję pod rozwagę ale na temat brzmienia się nie wypowiem). Nie są one co prawda tak urodziwe ja serie CA za to łatwiej dobrać stylistycznie sprzęt towarzyszący. Co do wycieraczek - nie liczyłbym na specjalne doznania wizualne. To nie deck i przy normalnym sluchaniu (znaczy chodzi o glośność) wskazowki pozostaną nieruchome (nawet jeśli są sprawne). Decyzja ostateczna jak zawsze jest Twoim niezbywalnym prawem i nikt jej za Ciebie nie podejmie. Poza tym pamiętaj ... mnie się może podobać ..... Tobie niekoniecznie i vice versa. Pozdrawiam kaczor
  9. No niestety, "trochę" za wysoka ta waga Jej wysokość powinna odpowiadać tak pi razy oko grubości płyty. Co do dokładności zaś. Wynik to może i ona pokazuje do 0,1 grama ale w to, że waży tak dokladnie to patrząc przez pryzmat ceny coś trudno mi uwierzyć.
  10. Racja! Z tym trzeba się zgodzić, że lepiej złapać gorsze wydanie w lepszym stanie, niż na odwrót. I niestety to, że płytka wygląda OK nie gwarantuje jej stanu sam mam Greatest Hits Queenów - wygląda bardzo dobrze a gra tak że szkoda gadać - zjechana do cna. Kwestia "rankingów" tłoczni - to oczywiście kwestia subiektywna na dodatek zmienna w czasie oraz repertuarze (zauważ, ze mój ranking odbiega od tego podanego przez Sandyflowera). W swojej kolekcji nie mam ani jednej płyty holenderskiej czy niemieckiej która byłaby lepsza (jakościowo) od brytyjskiej (w wypadku Iron Maiden - dublety z różnych wydań są u mnie na półce dość powszechne). Trudno jednak na takiej podstawie przekonywać kogokolwiek, że jest to jedyne "słuszne " uszeregowanie. Uczciwość nakazuje potwierdzić, że spotkałem się z rankingiem takim jak podał go Sandyflower i że generalnie chyba się tak uważa.
  11. Sprawa niestety nie jest taka prosta. Płyty były wydawane (czasem wielokrotnie) przez te same wytwórnie, w tych samych krajach. Z jakością tych kolejnych edycji też bywa różnie Do tego kolejne tytuły mogły być wydawane przez różne firmy ... w różnych krajach. Generalnie w przypadku Iron Maiden, staram się nabywać wydania brytyjskie, bądź japońskie w ostateczności holenderskie (są moim zdaniem wyraźnie słabsze od brytyjskich) unikam wydań polskich, rosyjskich i niemieckich. Oczywiście nie wyczerpuje to wszystkich możliwości bo są również wydania greckie, włoskie, brazylijskie itd. Generalnie wydania polskie, jugosłowiańskie, rosyjskie (w tym gatunku muzyki) nie mają najlepszej opinii. Jedyną receptą jest poszukiwanie opisów konkretnych tytułów i próba zorientowania się kto, kiedy, gdzie i jak wydał konkretną płytę. Niestety każdy zakup należy poprzedzić solidnym przeszukaniem sieci. Dodatkowo różne wydania miewają różne track listy dla przykładu Live + One (Iron Maiden) w wydaniu greckim ma o jeden utwór więcej niż wydanie japońskie. Live after death tego samego zespołu w zależności od daty wydania ma różne utwory w trackliscie. Pozdrawiam
  12. Sandflyer dotnął tu bardzo ważnej kwestii. Dostępności płyt. Jest z tym ostatnio wprawdzie jakby lepiej ale niestety to nie jest tak, że ktokolwiek cokolwiek nagrał to masz nieograniczony wybór jakości/wersji. Wiele "audiofilskich" wydań to jazz. Z pewnością koledzy potrafiliby wskazać iluś tam wytwórców godnych zaufania - ale cóż z tego jeśli powiedzmy jazzu nie trawisz? Sytuacja, niestety jest taka, że zakładając że nie jest Ci obojętnym czego słuchasz, to jesteś skazany na maksymę - "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma". Pozwól, że posłużę się przykładem - uwielbiam rock i heavy metal (cokolwiek by to znaczyło) ale w starym angielskim wydaniu. Najlepiej z oryginalnych tłoczeń których nie tknęła ręka współczesnego realizatora i nie padły ofiarą "loudness war". To z miejsca definiuje, że poszukuję płyt z końca la 70-tych i początków 80-tych. Co więcej z automatu skazuję się, na dość ograniczony krąg wydawców oraz to, że bez wzgledu na pierwotną jakość płyty - dziś w większości wypadków kupię mocno schodzone egzemplarze których jakość zapewne będzie odbiegała "od tego co autor miał na myśli". Będą zapewne trzeszczeć, dynamika już nie ta ..... ale do wyboru mam brać co jest lub nie kupić wcale, ewentualnie wydać majątek na płytę w stanie dziewiczym - którą strach będzie pod igłę położyć. Nowe wydania niestety często niewiele wspólnego mają z oryginałem. Czyli określ się jaki repertuar cię interesuje, zobacz kto to w ogóle wydawał w ilu jest wersjach i wtedy się zastanawiaj na którą wersję polować (tu często pomocne są strony fan klubow danego wykonawcy). Obawiam się jednak, że często gęsto staniesz przed alternatywą kupuje to co jest praktycznie osiągalne ...... lub nie kupuję wcale, ewentualnie odkryjesz, że jedyne co możesz nabyć to CD. Piszę tego posta słuchając płyty AXE ATTACK (Składanka różnych zespołów) z 1980 roku. Przykro mi niezmiernie ale taka jest prawda.
  13. Trudny to czas .... Ja podobnie ja Fono Master wyłączyłem telewizor w czorta. Takiego festiwalu obłudy to już dawno media nam nie zaserwowały. Dziś słyszymy o przymiotach i wielkości wszystkich, bez wyjątku, ofiar katastrofy. A jeszcze tydzień temu przynajmniej na połowie z tych co zginęli ta sama telewizja, to samo radio - psy wieszały. Czy, w tym pięknym kraju, naprawdę trzeba wprzódy zginąć aby przestali człowieka szkalować. Prawdziwy i szczery żal można poczuć na Krakowskim Przedmieściu, to budujące - to co w mediach to niestety szopka, czyniona w myśl starej dziennikarskiej zasady - "zła wiadomość to dobra wiadomość" Przepraszam, za być może zbyt ostre słowa w których goryczy może jest zbyt wiele, ale wśród tych co zginęli były osoby z którymi, z racji wykonywanego zawodu, współpracowałem i które bezpośrednio znałem. Ponadto na pokładzie było dwóch prezydentów - nie przypadkiem mam takie samo nazwisko jak jeden z nich .....
  14. A propo pojedynku Tuby kontra Infinity .... Takie mimowolne porównanie stało się i moim udziałem. Przy okazji Markowego zakupu Lorelei miałem okazję posłuchać z w/w tub właśnie - niejakiego JBL-a. Następnie ta sama Lorelei grała z moimi Infinity ....... Muszę się zgodzić z Bartkiem różnicy klas nie ma - może jakieś subtelności zresztą nie wiem do końca na czyją korzyść, ale nie różnica klas. (choć ja piszę o "nieco" innej lidze). Czyli tak jak pisze hybryd raczej skok w bok niż wielki krok naprzód.
  15. Bartek gratuluję ........ choć ja to chyba wizualnie wolę staromodne skrzynie na narzędzia Z drugiej strony nie ważne jak wygląda - ważne, żeby grało czego Ci życzę Za to Carmen ...... chętnie przytulę Marku Audiomeca zacny transport - ale ................ odradzam. Sam mam i odradzam. Chimeryczne to to jak sto diabłów. Też gratuluję zakupu Przy okazji sprawdź meila. Pozdrawiam
  16. Możesz Do czegokolwiek poza phono ..... no i może i poza tym adaptorem - który służy nie wiem do czego? czyli np Lapka do AUX, CD-ka do Tape-1 lub Tape-2 - lub zupełnie na odwrót. Pokazany przez Ciebie CR-1040 to młodsze (i uboższe ) wcielenie CR-1020 który stoi u mnie. Jeśli moje rady na coś się przydały - to miło mi.
  17. Stare kolumny! To dodatkowa przesłanka aby szukać w starociach. Te stare sprzęty całe swoje piękno i charakter pokazują właśnie na starych kolumnach. U mnie te dziadki grają ze strusienkimi Infinity 1001A (też lata 70-te) Co do podłączania CD-ków do CR-800 generalnie nie ma problemu. Zależy na jaką partię produkcyjną trafisz. Jak na tę młodszą - to w ogóle nie ma problemu cincze z tyłu CD-ka wpinasz w cokolwiek poza phono (zwyczajowo zapewne będzie to AUX) i szafa gra. Jak na starszą która w zadzie zamiast cinchy ma DINY to niezbędna będzie przejściówka DIN - Cinch. Ponieważ jednak DIN od Cincha nie różni się jedynie wtyczką a również poziomem sygnału. Tzn -jak masz CD-ka z regulowanym poziomem sygnału to trzeba będzie go trochę ściszyć. Jeśli nie - to w przejściówkę trzeba będzie wstawić oporniki. Ale to nic trudnego i do sprawy wrócimy jak będzie potrzeba. Jak utrafisz młodsze CR-810 itd. będą cinche i nie będzie problemu tak jak z mlodszymi CR-800. w moim odczuciu ........ gorszy .... i to znacznie nie bez powodu trzymam się Yamahy właśnie .... Nawet Accuphase mimo iż fajniejszy nie był w stanie wygonić starej Yamahy. No ale to już kwestia gustu - co kto woli. Na pewno znajdą się tacy którzy powiedzą, że Marantz jest cudny a Yamaha to złom i dlatego tak podkreślałem, że moim zdaniem, jest dokładnie na odwrót. Mimo, że jestem fanem winylu i starych technologii to jednak CD-ka też mam i czasem używam Musisz się liczyć z tym, że stary ampli pokaże z całą wyraźnością jakim byle g..... i gwałtem na muzyce jest format cyfrowy CD-ka. PS. W poprzednim moim poście w "autoreklamie" wkradł się czeski błąd - w oznaczeniu amplitunerta oczywiście chodziło o CR-1020 a nie o CA-1020.
  18. Zaraz, zaraz ............. nie wrzucajmy KAŻDEJ Yamahy do jednego worka. Generalnie im młodsza i niższa Yamaha tym góra bardziej wyeksponowana z "ocieraniem się" o natarczywość. Generalnie nowsze amplitunery mają mniej basu (tu olbrzymie uproszczenie bez wdawania się w dyskusję jaki ten bas będzie). To co powyżej to oczywiście uogólnienie - więc może być nie dokońca prawdziwe w odniesieniu do niektórych modeli. Jak chcesz posłuchać "prawdziwej" Yamahy raczej unikaj modeli których pierwszą cyferką jest 3 ...... to najniższe z możliwych modeli i niestety jakość jest tu mocno kulawa. A teraz porady: głęboki, aksamitny bas do tego zdyscyplinowany, rytmiczny i sprężysty? Rozdzielczy dźwięk a jednocześnie melodyjny i spójny? Z Yamahy, najlepiej amplitunera za 500 plnów... no tak to Ci tylko w erze dopasują, a może jednak nie? Jest rozwiązanie amplituner seri CR ....... Oczywiście im wyżej tym lepiej ale taka CR-800 i późniejsze CR-810 i CR-820 będą już prezentowały wysoką jakość. Rozwiązanie idealne ale ..... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Musisz wiedzieć, że te amplitunery to weterani końca lat 70 - tych. Jeśli nie obawiasz się sprzętu tak leciwego oraz aluminiowe fronty w starym stylu i drewniane skrzynki nie budzą twojej odrazy to dobry wybór. U mnie właśnie takie dziadki (CR-1020 (amplituner) i CA-1000 (wzmacniacz)) "wygoniły" zacne wzmacniacze Yamahy A-1000, A-1020, AX-900. Wspomniane powyżej modele raczej w budżecie Ci się nie mieszczą (uwaga nie dotyczy amplitunerów z typoszeregu CR-8XX) choć przy odrobinie szczęścia A-1000, lub A-1020 masz szansę trafić. W kwesti jak TO gra odszukaj proszę wątki UWAGA - teraz będzie autoreklama (lekturę polecam również wszystkim tym którzy twierdzą, że każda Yamaha gra tak samo ) Wzmacniacze Yamahy - czyli historia pewnego rodu (w dziale STEREO) (opisy A-1000, A-1020, AX-900, CA-1000 oraz DSP-A1) oraz "Sprzęt Vintage oraz classic" w dziale lampy i technika analogowa - tu znajdziesz opis amplitunera CA-1020
  19. Powitać Zakichany esteta ..... nie szukał kolumn dla siebie ...... zapomniałeś? Zresztą tamte z tyłu to wyglądały trochę inaczej (przynajmniej na zdjęciach) i nie chodziło o blachy tylko o dziury wkoło. Te są równiutkie tamte były jakby siekierą rąbał. Co do mojego Accu - nie jestem pewien czy słuchałeś mojego egzemplarza ...... chyba, że w niemcowie bo mój to taki poniemiecki jest. Co do kolumienek na ładne, ładne zobaczymy co na to mój kontroler finansowy? Popytamy zobaczymy...... Tak czy siak dziękuję za namiar Pozdrawiam Edit 22.03.10 --> No i popytaliśmy i już wiemy. Mój osobisty zewnętrzny głos rozsądku zadał mi dwa szybkie pytania ...... jest gdzie i jak je postawić, żeby grały? ...... z naciskiem na "gdzie" oraz a Bilety Narodowego Banku Polskiego w wystarczającej ilości masz? No i dwa razy odpowiedź była "nie". Trzecie pytanie z takich "gwoździ do trumny" przecież gra ....... i to raczej nieźle .... a lepsze wrogiem dobrego. Zresztą faktycznie nie jestem gotów na rozstanie ani z Totemami ani z Infami 1001A .... a trzeciej parki nie wstawię. Suma sumarum dzięki za namiar - ale aktualnie nie wystartuję do nich.
  20. Bert Masz rację ... jest to poważny argument za CD-kem Accu Do listy zagrożonych zamilknięciem na wieki wielkich odtwarzaczy dodałbym jeszcze Yammę CDX 1100 Że też jeszcze nikt nie zwęszył biznesu stulecia i nie podjął produkcji laserów do uznznych dawnych konstrukcji ... mogliby być i Chińczycy PS. W obronie zacisków w Accu. Właśnie obsadziłem w nich resony ..... na ślepo
  21. Bert Preampa od drapaka z pewnością potestuję ...... kiedyś ..... Co do terminali głośnikowych - ja nie miałem z nimi problemu, owszem wyglądają inaczej ale wcale nie są mniej solidne czy trudniejsze w obsłudze niż takie zwykłe zakręcane (w końcu też są zakręcane - a że płaskie). Problem pojawia się jeśli kable masz zakończone dużymi widłami lub bananami - wtedy bez zdjęcia konfekcji się nie obędzie . Jednak nie wiem czy taki Omak jest bardziej przyjazny w tym względzie ....... Przynajmniej tak to jest w E-303. .... Co do zaproponowanych przez Ciebie starszych CD-ków dzięki za sugestię ale....... wizualnie mi nie podchodzą, poza tym te potencjalne problemy z laserem w CD-ku za ok 10 kzł ...... Pozdrawiam
  22. Eeeee tam podpis DAD jest również w Yamasze A-1000 z 1980 roku czyli JVC ściągało .... Następny model A-1020 miał już guzik CD No dobra ...... chyba już jestem gotów napisać cokolwiek na temat Accuphase. Zdjęć nie będzie - zainteresowani mogą znaleźć fotkę E-303 2,3 posty wyżej .... Dla porządku to wg. mojej wiedzy najwyższy z natenczas produkowanych modeli (jeśli się mylę to proszę o korektę) Wizualnie - cechą charakterystyczną Accuphase z końca lat 70-tych i osiemdziesiątych są wystające przed "firmowy złoty" front panel uszy - wykonane z grubych płatów aluminium. Kolejną cechą charakterystyczną są występujące w hurtowych ilościach guziczki .... tryliony, pierdyliony malutkich guziczków. W starszych konstrukcjach czarne bądź brązowawe, w nowszych złote. To wszystko daje charakterystyczny rys Accuphase z tamtego okresu. Właśnie guziczki a nie osławione wycieraczki które wcale nie występowały we wszystkich modelach - może się to podobać albo nie, rzecz gustu. Jednak bez względu na zapatrywania wizualne - należy uczciwie przyznać, że na tle innych konstrukcji z lat 70-tych Accu prezentuje się nowocześnie i można powiedzieć, że wyprzedził swoją epokę. Zupełnie odwrotnie niż dzisiaj - kiedy to Accu ma wyjątkowo "tradycyjną linię" Pozostawiając na boku rozważania natury estetycznej należy koniecznie wspomnieć o solidności i przemyślności konstrukcji zarówno pod względem doboru materiałów, konstrukcji jak i wykonania. Na ten przykład wszystkie cztery gałki obecne na fronie E-303 są wykonane z litego aluminium - bez żadnych plastikowych wkładek w środku. O dbałości o szczegóły niech świadczą chociażby filcowe podkładki pod pokrętłami zapobiegające dostawaniu się kurzu do środka ..... Gałki służą kolejno od lewej - do włączenia i wyboru trybu pracy loudness (dostępne 3 tryby) - pomijając zasadność korzystania z tej funkcji w ogóle, trzeba zaznaczyć że koncepcja przyjęta przez konstruktora jest chybiona. Zdecydowanie korzystniejsza jest regulacja płynna. Dwa kolejne pokrętła to nieśmiertelny bas i wysokie - w zasadzie nie ma czego komentować, no może tyle, że wyraźnie jest zaznaczone "pyknięciem" położenie zero. Najbardziej z prawej mamy precyzyjnie działające, również w początkowych zakresach, pokrętło głośności. Reszta funkcji obsługiwana jest za pomocą guziczków Aby jednak "nowy" użytkownik nie dostał oczo pląsu i nie zgłupiał - guziczki są dwukolorowe, czerwono-brązowe i czarne. W standartowych podłączeniach wciśnięcie wszystkich czerwonych guzików i właściwego na selektorze wejść daje sporą szansę na uzyskanie dźwięku w kolumnach Trzeba powiedzieć uczciwie - obsługa tego wzmaka w wypadku przesiadki z innej marki, nie jest intuicyjna ..... Osławione wycieraczki - jak zwykle, przy słuchaniu na poziomie głośności dostępnym w standartowych 4 ścianach w bloku pozostają nieruchome. E-303 nie rozpieszcza ilością urządzeń które można do niego podłączyć raptem dwa decki, dwa drapaki, tuner i AUX ...do tego wejście bezpośrednio na końcówki mocy i wyjście z preampa. Kolumn można podłączyć dwie pary na raz przy czym terminale głośnikowe akceptują jedynie małe widełki i gołe kable. Jednak trzeba podkreślić, że konstrukcja tychże terminali jest niezwykle solidna i uniemożliwia powstanie zwarcia jeśli tylko zachowamy elementarną staranność przy obsadzaniu kabli. No i na koniec rzecz najważniejsza - walory dźwiękowe. E-303 to mocna maszyna, nie ma wątpliwości, że deklarowane ponad 100Watt w kanał to wzmak ten dać potrafi. Zestawiony z Infinity 1001A bez trudu potrafi je wysterować. Ogólnie Accuphase jest bardzo muzykalny. Dźwięk melodyjny, spokojny i z klasą, w kierunku lekkiego ocieplenia. Jednak należy zaznaczyć, że owo ocieplenie nie jest wynikiem poluzowania basu a fenomenalnego wypełnienia średnicy. W moim odczuciu, pomimo ewidentnej obecności zarówno góry jak i dołu Accu gra przede wszystkim średnicą z lekkim naciskiem na dolną średnicę. To zaburzenie liniowości absolutnej jest drobne i pozostaje jak najbardziej w granicach "dobrego smaku". Do tego przestrzenność i lekkość przekazu ..... ech....... Dźwięk jak wspomniałem muzykalny i wciągający - może nieco "lampowy"? Zdecydowanie do słuchania godzinami, miłośnicy nowoczesnego "szybkiego i super precyzjnego grania" mogą poczuć niedosyt. Nie chcę przez to powiedzieć, ża Accu maskuje detale - w żadnym wypadku nie - jednak barwa wybrzmień instrumentów jest, w przyjętej koncepcji dźwięku, zdecydowanie "ważniejsza" niż skrzypienie buta muzyka w 5 rzędzie. Wszystko jest punktualne ale .... malowane spokojną ciągłą kreską, a nie w nowoczesny sposób masą króciutkich super precyzyjnych mocnych odcineczków. Trudno w wypadku e-303 powiedzieć gdzie kończy się góra a zaczyna średnica i potem bas - dźwięk mimo iż definiowalny stanowi nierozłączną integralną całość i trudno poddaje się rozkładaniu na czynniki pierwsze. To wszystko sprawia, że o ile płyt słucha się na tym sprzęcie z przyjemnością. O tyle samplery służące do testowania a nie do słuchania niekoniecznie muszą zrobić piorunujące wrażenie. Co do gatunków muzycznych - jazz, blues, ....... generalnie muzyka spokojniejsza to natywne środowisko dla Accuphase. Choć w cięższym brzmieniu typu rock, gothic metal, heavy metal - brzmi również dobrze, jednak ortodoksom gatunku może zbraknąć pewnej drapieżności. Wzmak jest stosunkowo czuły na jakość materiału wejściowego ..... dobrze zrealizowane płyty brzmią fantastycznie, byle jakie "zaledwie" dobrze. Wracając do pytania, jaki CD do takiego wzmaka? Patrząc "po pysku" do wyboru mamy: DP-60, DP-70. oraz dzielone DP-80 i DP-90 Cóż najbardziej "przyjazne" cenowo modele DP-60 i 70 mają w środku niedostępny już laser KSS-190A Wyższe 80 i 90 są na tyle drogie, że nawet nie sprawdzałem. Czyli ja zapewne CD-ka Accu z epoki raczej mieć nie będę
  23. Wpjtek76 - z tymi silnikami to nie do końca tak ...... 20 paro letnia Toyota przejedzie okrągłe 1 000 000 km na jednym silniku, nowe BMW pewnie ze 300 000 km i do piachu .... za 20 parę lat z tego BMW nic nie zostanie, a poczciwa corollka wciąż jeździ. Toyota paliła 5l na 100km a BMW 9/100 cz więcej? I który z tych dwóch samochodów jest lepszy z punktu widzenia usera (aby nie było, że chodzi o BMW - to samo tyczy się powiedzmy Toyoty Avensis)? Bo osiągi z których nigdy w życiu nie skorzystasz to sobie w buty można wsadzić. Co do sekcji zasilania .... analogia do samochodów jest moim zdaniem zupełnie nietrafiona. W końcu rola sekcji zasilania jest oczywista - ma dostarczyć prąd odpowiednio dobrej jakości i o ściśle określonych parametrach do elektroniki. I Istotny jest tu wyłącznie wynik końcowy. Jak jest w stanie zrobić to bez wspomagaczy (kabelków) to moim zdaniem oznacza że jest lepsza od tej która tego zrobić nie potrafi. Ale odbiegamy od tematu - kabli, w końcu nie chcieliśmy rozstrzygać który sprzęt ma lepszą sekcję zasilania Nie wdając się w analizę przyczyn zjawiska - opisuję swoje obserwacje praktyczne. Stare CD - z solidnym zasilaniem jest odporny na jakość prądu - stwierdzono przy pomocy kondycjonera. (w domyśle, wymiana kabla też guzik by dała) Audiofilskie CD - z mniej rozbudowaną sekcją zasilania - reaguje zarówno na zmianę kabla jak i podpięcie do kondycjonera. Jak pisałem - opisuję tylko - nie oceniam, czy to dobrze czy źle i jak jest lepiej. Generalizując - moim zdaniem wpływ kabli sieciowych w wypadkach kiedy występuje - jest mniejszy niż wpływ pozostałego okablowania. Jak zaznaczyłem wcześniej - uchylam się od dyskusji i próby definiowania jaki sprzęt jest dobry a jaki nie. A dlaczego? Pozwól, że zadam szereg pytań na które niekoniecznie oczekuję odpowiedzi. A co wtedy, kiedy moje preferencje odbiegają od tego co "jest na żywo"? Jaka ilość basu jest właściwa - ja fanem basu nie jestem, a inni potrzebują aby im ściany chodziły? Co znaczy za ostre wysokie jeden powie, że żyletki latają a drugi spyta co ten sprzęt taki przymulony - i który ma rację? Takich pytań bez dobrych odpowiedzi można postawić multum. Jaki sprzęt zatem będzie dobry? Bert Możesz mnie oświecić i tak odrobinę bardziej łopatologicznie mi wytłumaczyć co miałeś na myśli może być na PW ? Jak wiesz audiosceptykiem nie jestem, kable generalnie słyszę, trochę testuję i jak coś piszę tzn. z tak mnie z testów wyszło. A, że wytłumaczć nie potrafię to swoje "tezy" stawiam najczęściej w formie pytań.
  24. Hmm.... Bert, ale to Ty zdaje się sugerowałeś, że z Accu to tylko DP-500 jest wart uwagi, a z tego co pamiętam RoRo wcale nie twierdził, że DP-500 jest be...... on tylko skomentował to co ja napisałem, że moim zdaniem nie tylko DP-500 ...... Co do CD-ka, myślałem raczej niezobowiązująco o czymś co miałoby "facjatę" w tym samym stylu co E-303, T-106. Choć zanim ewentualnie przymierzę się do zakupu muszę sobie odpowiedzieć na kilka pytań: 1) Co są warte CD-ki Accu z lat 80-tych? 2) Czy ich jakość jest warta (w sumie wysokiej jak na sprzęt aż tak leciwy) ceny? 3) Czy w razie wpadki - da się wymienić laser? no i na końcu pytanie najważniejsze ....... czy ja w ogóle potrzebuję CD-ka do Accu (poza względami kolekcjonerskimi). W sumie i tak słucham niemalże wyłącznie winyli a zaledwie od czasu do czasu w jakimś przypływie szaleństwa odpalam srebrny krążek. A i wtedy na Accu mogę słuchać z obu CD-ków które posiadam. DP-500 raczej nie wchodzi w rachubę - poza zasięgiem .... Ale póki co to takie sobie luźne gdybanie. .....
×
×
  • Utwórz nowe...