Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    12 288
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. "Uważam, że Bowersy 707 grają lepiej niż 706". Ta zasłyszana przypadkowo opinia, padająca na podatny grunt w postaci satysfakcjonujących doświadczeń z mikro monitorami Dali Menuet, popchnęła mnie do działania, które jeszcze niedawno wydawałoby mi się zupełnie absurdalne. Monitorek z 5-calowym wooferem w 25m2 ???. Czemu nie! Skoro testowane już 706-tki bardzo mi się podobały, a wiem przy tym, że mikro monitory potrafią dać dużo frajdy nawet w średniej wielkości pomieszczeniu, to dlaczego nie spróbować kolejnego mikrusa w postaci najmniejszych 700-setek. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Kolejny test i kolejne doświadczenie zbliżające mnie do ostatecznego rozstrzygnięcia. Doświadczenie, którym zamierzam się podzielić. Czyniąc jednak najpierw zastrzeżenie. Mimo szczerych chęci, staranności procedury, doświadczenia itp., takie testy zawsze są mniej lub bardziej subiektywne. To po prostu nieuniknione. Szerzej pisałem już o tym tutaj: Powtórzę konkluzję powyższego wpisu: "Czytacie na własne ryzyko;)". Ale i tak opiszę swoje wrażenia. A co mi tam. Małe Bowersy są ładne. Nie tak słodkie i ociekające luksusem, jak - nieco droższe - Menuety, ale nie pozostawiające niedosytu. Prosty, przemyślany projekt z ładnymi detalami w postaci metalowych pierścieni ze szlifem wokół głośników. Kolumny eleganckie, jak samo logo B&W. Ich wygląd raczej szybko się nie zestarzeje. Do tego wyposażone w technikę hi-tech. Woofer z membraną z plecionki Continuum™ (niezbyt gęstej swoją drogą), odlewanym aluminiowym koszem i solidnym napędem wielkości samej membrany. (i jeszcze parę zdjęć rozbieranych zaczerpniętych z recenzji ON-mag - https://www.on-mag.fr/index.php/topaudio/tests-auditions/17736-test-enceinte-bowers-wikins-707-s2-petite-perle-hifi-de-luxe-abordable) Zwrotnica niezwykle prosta, ale zbudowana z dobrej jakości elementów (m.in. Mundorf EVO Silver Gold Oil). No i tweeter też niczego sobie. Aluminiowa kopułka powlekana węglem, z dodatkowym pierścieniem usztywniającym (Double Dome) i tubką wytłumiającą à la Nautilus. Do tego, dla redukcji niepożądanych drgań, elastycznie zamontowana do obudowy (Decoupled). No i z ładną siateczką zabezpieczającą (starczy już tych wklepanych kopułek Bowersów na OLX). Terminale średniej jakości. Podobne (takie same?), jak w tańszej serii 600. Ale i tak ładniejsze niż w Dali, więc nie wybrzydzam. Niech posiadacze 600-tek cieszą się, że mają terminale, jak z droższej serii;) Warunki odsłuchu. Bowersów słuchałem w pokoju 25 m2. Nieco zaadaptowanym akustycznie: dwa absorbery za kolumnami, mały dyfuzor za miejscem odsłuchu, trochę innych ustrojów. Ustawione 85 cm od tylnej ściany (licząc do przedniej ścianki), "dogięte" do miejsca odsłuchu - standardowo, jak inne recenzowane kolumny. Standy 60 cm wysokości (trochę dla nich za niskie). Wrażenia z odsłuchu. Zestaw utworów testowych taki, jak przy wielu wcześniejszych testach plus kilka innych płyt dla urozmaicenia. Utwory podzielone na kilka bloków tematycznych dla sprawdzenia różnych aspektów brzmienia (ale takich, które mnie interesują - nie mówię, że uniwersalnych). Elektronika Kraftwerk "The Robots" Charlotte Gainsbourg "Deadly Valentine" Brendan Perry "The Bogus Man" Więcej niż dobrze. Bowersy w elektronice czują się znakomicie. Są szybkie, precyzyjne i potrafią świetnie oddawać sztucznie wykreowane efekty przestrzenne. Dobrze to słychać na przykładzie "The Bogus Man". Otwierający utwór, wędrujący między kanałami, basowy syntezator jest przez 707-tki oddany perfekcyjnie. Ma dobrze kontrolowany impuls i jest precyzyjnie prowadzony w przestrzeni. Lepiej go chyba żadne inne kolumny u mnie nie zagrały. Towarzyszącemu mu, grającemu dwa dźwięki, niskiemu basowi, też nic nie brakuje. Ma odpowiednie ciepło, wybrzmienie i czytelność. Głos Perrego wypada imponująco. Elektroniczne „świerszcze” grają zawieszone w przestrzeni daleko przed kolumnami. Instrumenty perkusyjne są dynamiczne i świetnie odseparowane. Bardzo dobre „wykonanie”. W "Deadly Valentine" nieco szorstkie, zatłoczone partie w środku utworu wypadają spokojniej niż na wielu innych kolumnach – Bowersy nie są bezlitosne i nie gubią się w bałaganie. Bas Hellmut Hattler "Siesta" Lee Ritenour "Papa Was a Rollin' Stone" Monika Borzym "Edith and the Kingpin" Bardzo dobrze. Bas jest szybki, napięty, precyzyjny, ale ma też wypełnienie i schodzi zadziwiająco nisko. Pod względem rozciągnięcia jest znacznie lepiej niż z podobnie malutkich Dali Menuet. Wielki szacunek dla inżynierów Bowersa. W przypadku "Siesta" i "Papa Was a Rollin' Stone" nie mam do basu żadnych zastrzeżeń. Jest dobrze artykułowany, ale nie brakuje mu też niskiego „puff”. Do tego razem ze stopą świetnie nabija rytm. Sekcja rytmiczna potrafi zasuwać, jak parowóz. Basowym wyzwaniem dla kolumn jest zawsze u mnie kontrabas "Edith and the Kingpin". I w tym przypadku nie było idealnie. Nie było wprawdzie dudnienia (przynajmniej mocnego), ale miało się wrażenie, że nie wszystkie dźwięki odpowiednio wybrzmiewają. Wszystkie kolumny się na tym kawałku jednak wykładają. Trochę kulawo, ale znośnie. Dało się posłuchać bez irytacji. Za to głos Borzym ładnie zawieszony w przestrzeni. Ogólnie bas z Bowersów jest niezły, a zważywszy na ich gabaryty wręcz fenomenalny. Może o krok wycofany, ściszony względem reszty pasma, ale za to o bardzo dobrej motoryce. Najniższe dźwięki usłyszymy trochę ciszej niż z wielu innych kolumn, ale jednak je usłyszymy – Bowersy nie odpuszczą, nie poddadzą się, jak niektóre inne monitory, nawet od nich większe. Żadnej pudełkowatości, ale też żadnego dudnienia, podgrzania, ocieplenia, dodatkowego wypełnienia średnicy – raczej szczupło niż tłusto. Dla wielu może być w punkt. Ale fotela nie przesuną - żeby była jasność. Akustyczne Albins Alpin Quintet "Pilatus - Suite" The Byrds "Draft Morning" Dobrze, ale nie porywająco. Na plus separacja, szczegółowość, przestrzenność. Dźwięk jest też namacalny, ale akustycznym instrumentom czegoś brakuje, by satysfakcja była pełna. Jakiegoś ciepełka, akustycznej aury... nie wiem. Ale wielu innym kolumnom (i to droższym) też nie zawsze się udaje. Jak ktoś słucha tylko muzyki kameralnej, to Bowersy niekoniecznie. Może lepiej Menuety;) Na "Draft Morning" angielskie maluchy pokazały za to, że potrafią grać szeroko i z rozmachem. Wokale damskie i Męskie Chapman "Fast Car" Rokia Treore "Tu voles" Friend 'N Fellow "Here Comes The Rain Again" Diana Krall "I Remember You" Jopek "Przypływ, Odpływ, Oddech Czasu" Waglewski "Król" Cohen "Nevermind" Sting "The Last Ship" Bardzo dobrze. Wokale są przyjemne, namacalne, skupione, wyodrębnione w przestrzeni. Słychać niuanse. Do barwy też nie można się jakoś przyczepić. Sybilanty są trzymane w ryzach i gdy występują są krótko i precyzyjnie ucinane. Brakuję jednak odrobiny magii, żebyśmy mogli wokale Bowersów nazwać pięknymi. Więcej niż zadowalające, ale mnie niż czarujące. W „Królu” zwraca uwagę świetna stopa. Bise XL grały ją za mocno, dudniąco. Menuety za słabo, pudełkowato. Tutaj jest idealna - energetyczna i jednocześnie miękka. W "Nevermind" bas mniej efektowny niż się przyzwyczaiłem, trochę bez „mięcha”. Do wokali jednak nie można się przyczepić. W "The Last Ship" słychać było przyjemne pomruki basu, co świadczy o tym, że Bowersy schodzą wystarczająco nisko, by delikatnie wzbudzać mi mody pomieszczenia. W "Przypływ, Odpływ, Oddech Czasu" rewelacyjnie wybrzmiały perkusyjne przeszkadzajki. Jest ich tam sporo, a mimo to każdy ich dźwięk czy wybrzmienie można było bez problemu odnotować. Świetna szczegółowość i separacja. Głos Jopek też ładny. Bardzo delikatny, eteryczny. Przestrzeń The Alan Parsons Project "I Robot" The Alan Parsons Project "Total Eclipse" Yello "Takla Makan" Felix Laband "Miss Teardrop" Najmocniejszy argument Bowersów. Kolumny jawią się jako idealne narzędzie do odtwarzania staranie zrealizowanych przestrzennie nagrań – obojętnie czy przestrzeń jest w nich wykreowana syntetycznie, czy zarejestrowana w naturze. "Miss Teardrop" – otoczenie dźwiękiem. Przedstawienie odbywa się między słuchaczem a kolumnami. Bardzo czytelne szybkie oscylacje elektronicznego basu. Perfekcyjne odtworzenie. "I Robot" – zgodnie z oczekiwaniami. Pełen realizm efektów przestrzennych. "Total Eclipse" – wyjątkowo ładnie umieszczone w przestrzeni oszalałe chóry. I do tego bardzo szczegółowe, ułatwiające śledzenie poszczególnych głosów. "Takla Makan" – ogromna i dobrze zagospodarowana przestrzeń ciągnąca się od słuchacza daleko za kolumny. Jednak odgrywające główną rolę przeróżne trąby i piszczałki nie tak przekonywujące jak z niektórych rywali. Namacalne, trójwymiarowe, ale znowu bez odrobiny tego czegoś. Podsumowanie Wsad technologiczny - 9/10 Przetworniki i zwrotnica pierwsza klasa. Ale skrzynka prosta w kształcie, bez żadnych patentów antydyfrakcyjnych (chociaż wąska, więc sama w sobie korzystna w tym względzie). Rezonansom poświęcono trochę uwagi, ale inni potrafią postarać się bardziej. Wzornictwo/wykonanie/detale - 9/10 Powściągliwie, ale ekskluzywnie. Lakier (fornir), trochę gustownych ozdóbek, dobre proporcje. Klasa. Balans tonalny - 8/10 Bowersy z równiutkiego pasma nie słyną. Wykresy mają bardzo nieładne;). "Na ucho" wydaje się jednak, że wszystko jest w porządku. Nie za jasno, nie za ciemno. Dla mnie OK. No ale widziałem wykres, więc dychy dać nie mogę;) Stereo - 10/10 Konkurencja popisowa. Rozłożysta scena z dużą ilością powietrza. Precyzyjna lokalizacja. Świetne oddanie efektów fazowych. Gdy trzeba wyjście z dźwiękiem do przodu i czasem wręcz otoczenie nim słuchacza. No i oczywiście namacalność. Czy można lepiej? Można. W ogromnej ilości powietrza produkowanego przez Bowersy brakuje odrobiny akustycznego dymu. Ale i tak rewelacja w tej cenie i nie tylko. Bas - 9/10 Zaskakująco dobry. Czujący rytm, precyzyjny, o miłej barwie, potrafiący nisko zejść. Zaskakująco nisko, jak na wielkość skrzynek. Nie ma go dużo, jest trochę z tyłu, ale pozostaje czytelny. Co nagrano, będzie nam odtworzone. Ale wielkich basowych emocji nie wygeneruje. Przypomina bas z dobrych słuchawek. Słychać każdą nutę, ale włosów nie rozwiewa. Wokale/średnica - 9/10 Tu mam trochę problem. Wokale są bardzo dobre. Namacalne, czytelne, całkiem przyjemne. Mam jednak wrażenie, że jakieś niuanse, emocje gubią. Czegoś brakuje, żeby wokaliści na 100% zmaterializowali się nam w pomieszczeniu. Iluzja nie jest pełna. Może barwa?. Podobnie pewien niedosyt pozostawiają instrumenty dęte.. Niektóre brzmią lepiej, niektóre gorzej. Czasem podobnie jak z wokalami czegoś brakuje. Wysokie/detaliczność - 9/10 Jest precyzja, detaliczność, metaliczność, ale nie pojawia się agresja (no chyba, że nagranie jest specyficzne). Struny gitar dźwięczne wybrzmiewają. Talerze robią wrażenie. Dużo się dzieje. Jest angażująco i elektryzująco. Słyszałem już jednak wysokie tony bardziej dopieszczone, z jeszcze większą ilością wybrzmień i szeleścików (choć niekoniecznie brzmiały tak efektownie jak z Bowersów). Dobry kompromis między wyostrzeniem a wydelikaceniem. No i jest niezwykle czysto. Prawie perfekcyjnie czysto. Muzykalność/komfort odsłuchu - 8/10 Tu miałem obawy. Problem z większymi 706 miałem taki, że mimo pewnych fenomenalnych zalet, ciężko ich było słuchać przez dłuższy czas. Ich emocjonujący przekaz szybko męczył. Z 707 jest na szczęście inaczej. Nie tylko da się na nich posłuchać płyty w całości, ale ma się ochotę sięgnąć potem po następną. Żeby była jasność. Bowersy nie grają relaksująco. Grają szybko, lekko, szczegółowo, ale dzięki czystości i dobremu balansowi, nie męczą. Można dużo usłyszeć, ale się przy tym nie natrudzić. Ani nie trzeba się wsłuchiwać, ani bronić przed przekazem zbyt nachalnym. Bez klimacików, ale rzetelnie. No i rozrywkowo. Ogólnie super kolumny. Jedno z moich ulubionych brzmień. Mocny konkurent dla Menuetów. Bez tej magii i fenomenalnej szybkości, ale za to z lepszym basem. Tylko dla kogo. Albo dla bogaczy, którzy potrzebują markowych kolumn do sypialni czy gabinetu. I takie dostają. Z uznanym logo, świetnie wykonane i profesjonalnie nastrojone. Z dźwiękiem efektownym, ale bezpiecznym. Takim, któremu można zaufać, że tak właśnie dobre kolumny powinny grać. Ale taż dla audiofilów, którzy znudzili się gonieniem króliczka i stwierdzili, że wystarczy im brzmienie pełne obiektywnych zalet i nieprzekombinowane. Szczegółowe, szybkie, czyste, precyzyjne, zabawne, ze świetną przestrzenią, niezłą barwą i dobrym motorycznie basem. Faktycznie 707 są lepsze niż 706. Przynajmniej "faktycznie" dla mnie. A kosztują 4000 zł. Cholernie dobre Hi-Fi może być dostępne. I tym optymistycznym akcentem...
  2. A ktoś pamięta o francuskim disco spod znaku Cerrone? Myślę, że refren "Je Suis Music" mógłby się stać mottem każdego melomana: Music is the way To releave the pressure Music "on the way" Do you get the message?
  3. Myślę, że możesz siedzieć na kanapie w trakcie pomiaru (ze stoperami). To optymalny przypadek. Jednak na ile istotny dla całości wyników, to nie wiem. Pomiar i tak odbywa się min. w dziewięciu miejscach, więc końcowy wynik jest uśrednieniem. DL najwięcej pracy wykonuje w dolnym pasmie, dla którego osoba na kanapie (lub jej brak) nie stanowią.
  4. Co do stolika, to jak będzie na miejscu w trakcie właściwych odsłuchów, to bym go do pomiarów zostawił*. Za to usunąłbym grzybka z mikrofonu (no chyba, że masz w domu przeciąg;). * taki stolik jednak miesza w dźwięku (odbicia), więc lepiej go do odsłuchów odsuwać.
  5. Jesteś tak uroczą i dowcipną osobą (psiknęłam się Kenzo;), że nie mogłem nie postarać się pomóc.
  6. Pomiaru z kanapą przy ścianie instrukcja do DL (1.0) nie przewiduje;( Ja też nie mam pomysłu, jak z tej sytuacji wybrnąć. Skoro głowa (więc i centralny punkt pomiaru) znajduje się 5-10 cm od ściany, to jak uzyskać wymagane cofnięcie tylnych punktów pomiaru o 35 cm względem miejsca odsłuchu?
  7. Problem w tym, że instrukcja Dirac-a (przynajmniej ta do wersji 1.0) nie uwzględnia faktu, że kanapa/fotel mają oparcie. Wskazane w instrukcji punkty pomiaru wypadają za nim, co kłóci się z nakazem, żeby nic nie znajdowało się pomiędzy mikrofonem a kolumną. Ja wybrnąłem z tego problemu tak. W przypadku pomiaru "kanapa" przesunąłem dwa tylne, dolne punktu pomiaru o 35 cm w górę (wypadają wtedy nad oparciem). W pomiarze "fotel" nakombinowałem bardziej. Tylne, dolne punkty (A1, A2) przesunąłem do przodu, ale - żeby zachować minimalne odległości między kolejnymi punktami pomiarowym - przednie dolne nieco zsunąłem do środka względem wzorca Dirac-a.
  8. Czas dokończyć sprawozdanie z testów Usherów. Wsad technologiczny - 7/10 Trochę trudny do oceny. Na papierze świetny, ale przy bliższym spojrzeniu budzący pewne wątpliwości co do rzeczywistej jakości i oryginalności zastosowanych rozwiązań. Dodatkowo ocenę utrudnia to, że kolumny już nieprodukowane, o trudnej do oszacowania cenie. Oceniając jednak wstecz, czyli na podstawie odsłuchu starając się wnioskować o jakości komponentów, na plus. Wzornictwo/wykonanie/detale - 10/10 Wzornictwo kontrowersyjne. Mało oryginalne, by nie powiedzieć zerżnięte, a do tego skopiowane z bez szczególnego smaku. Wykonanie jednak pierwsza klasa. Dbałość o jakość materiałów i detali robi wrażenie. Na niczym nie żałowano. Bizancjum. Mi się to podoba. Czuję się dopieszczony. -2 punkty za podpatrywanie, ale +2 za jedyne w swoim rodzaju terminale głośnikowe. Razem 10/10. Balans tonalny - 10/10 Neutralny... i tyle. Może powinienem napisać idealny? Czemu nie. Stereo - 9/10 Bezproblemowa. Ushery odtworzą prawidłowo wszystko, co jest w nagraniu. Lokalizacja, separacja, efekty fazowe – z niczym nie mają problemu. Odejmuję jednak punkcik - ale zdaję sobie sprawę, że może niesprawiedliwie – za brak odrobiny magii. Bas - 10/10 Jeden z najlepszych jakie słyszałem z monitorów. Nie za ciężki, nie za lekki. Ma zejście, akuratną masę i szczegółowość. Przyjemny, ale bez ciągot do przymulania. W kategoriach monitorowych - 10/10. Wokale/średnica – 8/10 Tu zaczynają się schody. Niby wszystko Ok. Jest namacalność, artykulacja, przejrzystość, oddech, ale z tych obiektywnych zalet nie wyłania się dźwięk w którym można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Od drugiego i kolejnych też nie. A czym byłby świat bez miłości? I za to – 2 punkty. Wysokie/detaliczność - 9/10 Bezproblemowe. Klarowne, szczegółowe, z blaskiem, bez niepotrzebnego wyostrzenia. Jakby były jeszcze jakieś takie bardziej zwiewne, eteryczne... Parę innych kolumn potrafi pokazać, że można jeszcze smakowiciej zaprezentować ten zakres. Muzykalność/komfort odsłuchu - 8/10 Z początku w tej kategorii miałem najwięcej zastrzeżeń do Usherów. Cokolwiek by to znaczyło, ich granie wydało mi się bezwzględne. Nieaudiofilskie określenie, ale lepsze nie przychodzi mi do głowy. Tajwańskie kolumny nigdy nie odpuszczają, nie wybaczają i nie zapominają. Powoduje to trudne do opisania napięcie, które towarzyszy odsłuchom. Mimo, że nie grają bardzo ostro, to nie sposób się przy ich brzmieniu zrelaksować. Z czego to wynika, nie mam pojęcia. Nie potrafię rozebrać tego na czynniki pierwsze. W dalszej części testów ustawiłem je nieco bardziej rozchylone (zamiast skierowane dokładnie w punkt odsłuchu) i mam wrażenie, że było trochę lepiej (albo się po prostu oswoiłem z tym brzmieniem). Ale w sumie można Usherów słuchać przez dłuższy czas. Nie męczą (bardzo). Podsumowując. Z jednaj strony świetne kolumny. Wszystkie aspekty brzmienia na wysokim poziomie. Całość zdecydowanie ponadprzeciętna. Z drugiej, nie są to kolumny o których będę marzył, czy za nimi tęsknił. Nie prowokują do słuchania kolejnych i kolejnych płyt. Grają z klasą, ale bez tej ostatecznej magii, której wielu z nas poszukuje. Podsumowanie zabrzmiało to trochę dołująco, więc dla równowagi dodam, że jakbym miał wybierać z wielu innych kolumn, które ostatnio przesłuchałem, to i tak Ushery pokonałby by wiele z nich (może nawet większość – nie chce mi się liczyć). Nie są więc słabe. Po prostu nie są najlepsze.
  9. Tak tylko, żeby kolega Dzik nie musiał orać na tym ugorze sam. A więc ściągawka, jak się sprawy mają: 1. Audio to dojrzała technologia i rzeczywisty postęp w tej dziedzinie jest obecnie niewielki. 2. Głównymi wyznacznikami jakości dźwięku w nagraniu są akustyka pomieszczenia i zastosowane mikrofony a nie technologia zapisu i obróbki sygnału (taśma analogowa czy zapis cyfrowy, rozdzielczością 16-bitową czy wyższa). 3. Głównymi wyznacznikami jakości dźwięku w konkretnym pokoju odsłuchowym są głośniki i akustyka - nie elektronika, nie kable, ani nic innego. Kolumny głośnikowe są najważniejsze dla jakości dźwięku. Żadne z nich nie brzmią dokładnie tak samo. Głośniki są jedynym sektorem audio, w którym znaczna poprawa jest nadal możliwa i spodziewana. 4. Kable nie mają wpływu na jakość dźwięku systemu. Geometria kabla na ma wpływu na sygnały o częstotliwościach audio. 5. Wzmacniacze są doskonałe od ponad kilku dekad, oferując niewiele okazji do przełomowych osiągnięć technicznych. Istnieją znaczne różnice w ich topologii i specyfikacjach, ale dźwięk wszystkich prawidłowo zaprojektowanych jednostek jest w zasadzie taki sam. Największą różnorodność stanowią zasilacze, od ledwo wystarczających do absurdalnie przeprojektowanych. To może mieć lub nie wpływ na jakość dźwięku, w zależności od charakterystyki impedancji i wydajności głośnika. Jeśli wzmacniacz nie ma poważnych błędów projektowych lub nie jest całkowicie niedopasowany do konkretnego głośnika, dźwięk, który słyszymy, jest brzmieniem głośnika, a nie wzmacniacza. 6. Standard 16 bitów/44,1 kHz przetrwał próbę czasu i w odsłuchu dorównuje dzisiejszymi standardom hi-res. 7. Obecni audiofile bardziej ufają bajarzom i mistycznym guru niż wiarygodnym źródłom informacji naukowej. Do lat 70-tych największy posłuch w audiofilskim środowisku mieli inżynierowie. Później, szczególnie od lat 80-tych, ich miejsce zajęli właściciele "złotych uszu" i recenzenci czasopism audio. Pozdrawiam
  10. Już za kilka dni, 8 lipca o godz. 20.00, w Gnieźnie, w Latarni na Wenei wystąpi portugalski artysta João de Sousa. Podczas koncertu, João zaprezentuje piosenki z albumu "Furacão", pojawią się też utwory z albumu "Fado"... a także kilka niespodzianek! Serdecznie zapraszam, jeśli będziecie w okolicy. Wstęp wolny.
  11. Już w nadchodzącą niedzielę (04.07.2021) w Gnieźnie, w "Latarni na Wenei" wystąpi Jozef van Wissem - światowej sławy holenderski kompozytor oraz lutnista, laureat nagrody za najlepszy soundtrack na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes za ścieżkę dźwiękową filmu "Tylko kochankowie przeżyją". W Gnieźnie zagra koncert promujący swoją najnowszą płytę "Ex Mortis" Zapraszamy o 20:00. Wstęp wolny.
  12. Ceny już podano. The new Dynaudio Emit family is now available in a choice of black, white and walnut finishes, priced at £630 / AU$1199 for the Emit 10 (pair), £825 / AU$1599 for the Emit 20 (pair), £1300 / AU$2499 for the Emit 30 (pair), £1750 / AU$3299 for the Emit 50 (pair) and £600 / AU$799 for the Emit 25C (single). Co do wyglądu, to te ze śróbami też mi się bardziej podobają. Ale maskownice wolę magnetyczne niż na kołki. Plusem nowych Emitów może być bardziej zaawansowany tweeter i strojenie z pomocą Jupitera.
  13. "Emit 20 korzysta z głośnika wysokotonowego Cerotar bezpośrednio z Evoke" - brzmi zachęcająco. To może one będą moimi przyszłymi Dynaudio, bo jakieś Dynaudio każdy audiofil przecież mieć musi;)
  14. Porównywanie pomiarów robionych przez różne redakcje to ryzykowne zajęcie. Procedury pomiarowe są różne. Do tego dochodzi różny sposób obrazowania. Przeskalowałem wcześniej zamieszczone wykresy Lucii, Menuetów i SCM7. Wcześniej pasmo ATC wyglądało na najbardziej pofalowane. Po ujednoliceniu skali, wychodzi, że jest najrówniejsze;). A jeszcze nie wiemy, jakie wygładzanie zastosowały redakcje. Śliska sprawa. Najbezpieczniej porównywać tylko pomiary w ramach jednej redakcji.
  15. Coś letniego. PS Jutro wybieram się na jego koncert. Zapraszam. Gniezno, "Latarnia na Wenei", godz. 20.00 (wstęp wolny).
  16. Wklejałem np. tabelkę z możliwymi powikłaniami po zaszczepieniu. Cytowałem też badania i skuteczności poszczególnych szczepionek (czyli zarazem o ich nieskuteczności). A Ty coś pozytywnego o szczepionkach wkleiłeś w imię rzetelnego informowania?
  17. Jestem zwolennikiem pełnego dostępu do weryfikowalnych informacji. W Twoich wywodach rzetelnych informacji jest niestety mało. Za to jest sporo plotek, straszenia i demagogii. I czegoś takiego nie popieram. Nie podoba mi się też, że traktujesz nas (namawiających do szczepień) jak imbecyli, co nie potrafią docierać do informacji i ich analizować. To Ty starasz się nam za wszelką cenę przyprawić gębę, zaszufladkować. Nie odwrotnie.
  18. Żeby jeszcze wirus tak rozumował. Tego potraktuję łagodniej, nie zabiję go, tylko mu najwyżej trochę podniszczę płuca, bo facet się wprawdzie nie zaszczepił, ale nie był jednak przeciwnikiem szczepień jako takich. Można by też zrobić w szpitalach specjalne oddziały dla niezaszczepionych z powodu wątpliwości. Lepsza obsługa, dostęp do tlenu w pierwszej kolejności i zasiłek pogrzebowy w podwójnej wysokości.
  19. Chciałbym się zaszczepić, ale się nie zaszczepię, bo się boję, to jest "Nie". To nie jest "po środku".
  20. Fafniak, zmiłuj się. W tym przypadku nie da się być "po środku" Nie chcę Cię wpychać w żadną szufladę. Z medycznego punktu widzenia, czy zaszczepisz się mając wątpliwości, czy będą pewnym swojej decyzji, nie ma znaczenia. Y/N? To nie jest prowokacyjne pytanie. Chcę w końcu poznać Twój pogląd na sprawę (wyrobiony po Twoich głębokich przemyśleniach i na podstawie dostępnych Ci informacji). Zaszczepiłeś się do cholery, czy nie;) PS chyba tak mnie coś wzięło w temacie, bo dzisiaj idę przyjąć drugą dawkę.
  21. No tak. Ale skoro moją/naszą decyzję na "Tak" kolega Fafniak uważa, za "nieświadomą" (bo jesteśmy przecież zmanipulowani i ogłupieni), to wychodzi, że jedyną "świadomą" jest "Nie". Jeszcze coś mi przyszło do głowy. A może chodzi o coś takiego: Jesteś baran, bo zaszczepiłeś się owczym pędem, a ja jestem bystrzak, bo zaczepiłem się świadomie.
  22. Od miesięcy czytam Twoje wpisy i nie mogę dojść, o co ci chodzi. Opcje są takie: A - szczepić się, B - nie szczepić się. Wyartykułuj to w końcu jasno. Namawiasz do tego, żeby nikt się nie szczepił? Tu i teraz. Takimi szczepionkami jakie mamy i na ile je znamy. Czy to jest to, co chcesz nam przekazać? Nie szczepcie się? Uważasz, że to lepsze rozwiązanie, żeby epidemia wygasła samoistnie, bo wszyscy przechorują i albo przeżyją, albo umrą? Bo te wszystkie wątpliwości, które podnosisz, to my znamy i rozumiemy. Tylko na końcu pozostaje i tak decyzja "A" czy "B". Nie ma "ale". Nie ma "jestem za, a nawet przeciw". Więc konstruktywnie. Według Fafniaka, ludzie powinni się szczepić czy nie? Y/N. Bez owijania w bawełnę.
  23. Gra już ponad 40 lat, więc porządny niewątpliwie jest. Zabawne, bo to tani "chińczyk" (jeden z pierwszych). I kto teraz powie, że Chińczycy produkują tandetę? I kultowy.
  24. NAD 3030. Ale ze spokojem myślę o czymś innym, ze streamingiem.
×
×
  • Utwórz nowe...