Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    13 767
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. Kolumny bardzo fajne, więc jeśli model dystrybucji byłby bardziej otwarty, to tym lepiej dla klientów.
  2. Pod względem wykonawczym bez zarzutu. Nic się nie rozeszło, nie wypaczyło. Pod względem brzmieniowym trudno precyzyjnie odpowiedzieć. Mam ich trochę mało, więc spektakularnych zmian nie wnoszą. W akustyce to powierzchnia robi robotę. Jednak jako całość, wraz z resztą aranżacji akustycznej, działają. Bez aranżacji jest zdecydowanie gorzej. Nie żałuję zakupu.
  3. Opery już odesłane. Inny kurier, inne podejście do klienta. Ten nie miał oporów, by pomóc bliźniemu. Chwyciliśmy razem, 10 sekund (dosłownie) i po robocie. W weekend zamieszczę podsumowanie z bardzo odkrywczego testu tych kolumn.
  4. To zdjęcie widziałem w Hi-Fi World. Czy takie gazety kupują "zwykli klienci"? Zdaje się, że właśnie postawiliśmy diagnozę i daliśmy dystrybutorowi Sonusa szansę na zaoszczędzenie wyrzucanych w błoto pieniędzy. Nadstawmy tyłki do całowania;)
  5. Audiovoodoo i Sf to jednak nie. Kolumny Sonusa w końcu graja. Ale z reklamy wynika, że kolumny mają być raczej modną dekoracją pomieszczenia, a nie źródłem muzyki. Czy to Was nie zniechęca do ich wypróbowania? A skoro zniechęca, to reklama jest przeciwskuteczna. Przynajmniej ta zamieszczana w pismach audio (a tam to zdjęcie widziałem). Takie pisma kupują zapaleni hobbyści, a nie metroseksualiści czy inni hipsterzy.
  6. Sonus faber intensywne promuje swoją nową serię Lumina. Reklamy są dosłownie wszędzie. Ale czy nie może tego robić bardziej sensownie? Zerknijcie na jedno ze zdjęć kampanijnych. Golizna akustyczna? Ok. Tak bywa w nowoczesnych wnętrzach. Zbyt wąskie rozstawienie? Lemingów nie brakuje. Brak kabli. Nie OK, ale to standard w reklamach audio. Tylko moment. Po co kable? I tak nie ma wzmacniacza. Ale zaraz. Po co wzmacniacz? Gramofon nie ma opuszczonego ramienia - i tak nie gra. Wychodzi na to, że Luminy kupuje się oczami. Potem się siada i napawa, że ma się Sonusa fabera. Dźwięk? Nieistotny, a może nawet niepotrzebny. Że wizja artystyczna, emocje, kreowanie wizerunku itp? OK. Ale czy takie obrazki nie ośmieszają jednak branży i jej klientów. "Sonus faber dla idiotów"? Czy to nowe hasło reklamowe Włochów? No chyba, że chodzi o ilustrację hasła: "Gdzie kończy się logika, zaczyna się audio".
  7. A poznajecie, kto śpiewa?
  8. Szkoda, że nie poprzestał na "No Coke". To był naprawdę niezły kawałek. Bo potem to już...
  9. Zenka słyszałem ostatnio w reklamie. I wiecie, co wam powiem? Ten gość totalnie nie potrafi śpiewać (o dykcji nie wspomnę). Więc Zenek jednak nie. Wybacz @Kubakk.
  10. Kolejne dwie przesłuchane dzisiaj płyty i spostrzeżenia jak poprzednio. Andreas Vollenweider "Caverna Magica" fajnie, ale spodziewałem się, że będzie lepiej. Weather Report "Heavy Weather" odwrotnie - lepiej niż się spodziewałem. A właściwie to rewelacyjnie. Ogromna przestrzeń, namacalność od dołu do góry, dynamika, rozdzielczość. Muzyka jest w pomieszczeniu, a nie ma w nim kolumn. Jedyny problem, że podczas siedzenie z rozdziawioną papą wpadnie nam do niej mucha. Poza tym mucha nie siada. Jeśli nagranie jest dobre, to Opery okazji nie zmarnują. Jednak potem, przez kontrast, pożałujemy, że nie wszystkie płyty tak grają. Jutro przysiądę i rozprawię się z nimi ostatecznie.
  11. Pamiętacie moją przygodę z odbiorem paczki z Operami? Kurier zepchnął na mnie z paki karton coś pod 45 kg i jeszcze miał bekę, że będą go musiał sam taszczyć do mieszkania. Wczoraj inny kurier, z innej firmy, przyniósł mi pod drzwi paczkę z książkami (coś koło 10 kg) i wiecie co powiedział wręczając mi ją? "Proszę uważać, bo ciężka". Podziękowałem, uśmiechnęliśmy się, pożegnaliśmy. Można? Można. Jeden frustrat, drugi miły i uczynny. A zarabiają pewnie tak samo. PS tak o tym wspomniałem, bo uderzył mnie kontrast tych dwóch sytuacji.
  12. Oczywiście, że moje oczekiwania w sposób nieubłagany rosną. Praktycznie każda odsłuchiwana przeze mnie kolumna potrafi jakiś aspekt brzmienia pokazać w nowym świetle, wynieść na trochę wyższy poziom. Tak tragicznie nie jest. Mógłbym z kilkoma z testowanych kolumn zostać bez żalu na dłużej i cieszyć się płynącą z nich muzyką. Ułożyłem sobie jednak pewien program "badawczy" i konsekwentnie go realizuję. Mam jeszcze kilka modeli w rozpisce, dlatego muszę stale odsyłać testowane kolumny. Któreś na koniec jednak wrócą.
  13. Jeśli popatrzymy na wykres pasma Oper, to góra nie jest wycofana. Pasmo jest całkiem dobrze wyrównane. Górę obieram jako delikatną (ale bez przesady), ale też wysublimowaną. Można tam dużo wysłyszeć. Jest mikrodetaliczna.
  14. Trochę miałem innych spraw na głowie, ale dzisiaj wróciłem do testów. Ciągle nie mogę rozgryźć tych kolumn. Chyba jestem na nie za głupi. Przesłuchałem dzisiaj dwie płyty: Kraftwerk "Computer World" i Kelis "Flesh Tone". Kraftwerk normalnie. Od czasu jakiś ciekawy smaczek, ale szału brak. Za to Kelis, dzień do nocy. Kolumny kreują ekspansywną przestrzeń i umieszczają nas w centrum wydarzeń. Wszystko brzmi nadzwyczaj efektownie: wokale, perkusja, bas, efekty syntezatorowe... Wow - rewelacja - 110% normy. I co my z tego wiemy? Puścimy jedną płytę i stwierdzimy, że fajnie, ale kolumny nienadzwyczajne. Puścimy inną i WOW! - muszę je mieć. Niby nic odkrywczego, że płyty brzmią różnie. Jedne lepiej, inne gorzej. Jednak na Operach ta różnica jest jakby większa. Nie wiem. Może dlatego, że trochę więcej niż inne kolumny potrafią wydobyć z dobrych nagrań. Wyrobiłem za to już sobie zdanie o wysokich tonach z Oper. Nie wychylają się. Na pewno nie zabrzmią ostro. Są tak dalekie od cykania, jak się tylko da. Jednak jak się wsłuchamy, dostrzeżemy, że są bardzo rozdzielcze i zdolne to pokazania ponadprzeciętnie wielu smaczków. Np. taki hi-hat. Oddzielna kategoria doznań. Można cały utwór słuchać tylko jego i się nie znudzić.
  15. Ale ja ich słucham jako całość. Jednak na potrzeby forum muszę próbować rozbijać ich brzmienie na składowe. Inaczej relacja z testów wyglądałaby tak: Fajne. I znowu. Czy Ty opisując brzmienie kabli nie piszesz: wysokie - takie, średnica - taka, bas- taki? Tylko ja nie szukam kolumn idealnych do odtwarzania muzyki organowej (na Bachu kończy się moje zainteresowanie tym gatunkiem). Szukam kolumn na których świetnie zabrzmi "moja" muza. Nie szukam najlepszych w ogóle, ale najlepszych dla mnie.
  16. 3+3+4, to już wychodzi więcej, niż ja testowałem kolumn. A przecież jeszcze sprawdzasz kable. Przyganiał kocioł garnkowi;)
  17. Kolumny grają zaskakująco, więc sam nie wierzę w to, co słyszę. To wstępny etap odsłuchów, dlatego powściągliwość w ferowaniu wyroków jest na miejscu. Nigdy nie byłem zwolennikiem stanowiska, że człowiek po roku pamięta wszystkie niuanse brzmienia, które słyszał i potrafi je dokładnie porównać z aktualnym. To wszystko składa się na taką, a nie inną formę wypowiedzi. A mętlik swoją drogą jest, ale ma szersze podłoże.
  18. Trochę posłuchałem, więc mogę opisać pierwsze wrażenia. Repertuar: ABC "The Lexicon of Love", Andreas Vollenweider "Eolian Minstrel", Anoushka Shankar "Land Of Gold", Antonio Forcione "Heartplay", Aretha Franklin "Jump To It" (jak widać nie dotarłem nawet do "B"). Nie mogę tych kolumn na razie rozgryźć. Czasem mówi się, że aktor gra wbrew swoim warunkom fizycznym. Chyba to też przypadek Oper. Czegoś innego się po ich wyglądzie spodziewałem. Niby małe przetworniki, a kolumny grają z rozmachem, rozłożystą sceną. Niebagatelną rolę w tym odgrywa bas, który ma autorytet i dodaje przestrzeni głębi. Bas w ogóle jest ciekawy. Dość potężny, ale nie tracący napięcia. Wydaje mi się najbarwniejszy, jaki słyszałem. Nie jest może najszybszy, ale przekazuje dużo informacji, które inne kolumny gdzieś zatracają. Na "Heartplay" złapałem się, że zamiast gitary słucham głównie kontrabasu. "Jump To It" pokazało, że w przypadku basu elektrycznego jest równie dobrze. Na pierwszych płytach wokale wydały mi się odsunięte bardziej niż jestem przyzwyczajony, co trochę studziło emocje, lecz płyta Arethy udowodniła, że jeśli realizacja jest odpowiednia, to Opery potrafią też z wokalami wyjść do słuchacza. Wysokie tony nie narzucają się, ale gdy mają trochę wolnego miejsca, pokazują, że są bardzo rozdzielcze (czego niekoniecznie oczekiwałem po tekstylnej kopułce). Talerze potrafią zagrać delikatnie i precyzyjnie. Rozdzielczość jest też chyba dobra na średnicy. Mam wrażenie, że różne chrypki wokalistów brzmią lepiej niż z innych kolumn - bardziej szczegółowo. Kolumny bez problemu znikają z pomieszczenia, ale co ważniejsze, potrafią też zniknąć samo pomieszczenie. Grają gdzie im pasuje, nie przejmując się ścianami. I to wszystko robią w sposób zupełnie niewymuszony. Jakby uważały, że nie muszą nam nic udowadniać. Ciekawe.
  19. Ale sobie logo walnęli. Nie wiadomo z niego, jak się nazywają. "Clituus", "Ilituus", Olituus"? Jak to wygooglować? Porażka.
  20. Jakie kolumny, to Ci nie powiem, bo skąd mam wiedzieć, jaki masz gust albo jakiej muzyki najchętniej słuchasz. Jeśli chcesz sensownie wydać pieniądze, to musisz się pofatygować na parę odsłuchów do sklepów, by wyrobić sobie pojęcie o tym, co oferuje rynek i jak to się ma do Twoich oczekiwań.
  21. Witaj, problemem w Twoim pomieszczeniu może być akustyka, a głównie pogłos. Trudno to przewidzieć z rysunku, ale w najgorszym wypadu dźwięk będzie uciekał klatką schodową na piętro i wracał odbity. Z echem na poziomie sekund trudno komfortowo słuchać muzyki. Zrób może eksperyment. Usiądź w miejscu odsłuchu i mocno klaśnij w dłonie. Czy słyszysz echo? Jak mocne? Ile odbić? Napisz też, gdzie zamierzasz swój sprzęt ustawić. Jeśli masz takie umeblowanie, jak na projekcie, to nie widzę na niego miejsca. Co do samego sprzętu, to zdecydowanie więcej budżetu przeznaczyłbym na kolumny, a odpowiednio mniej na elektronikę. Testowałem ostatnio sporo kolumn z zakresu 5000-6000 zł i 9000-10000 zł i przeskok między tymi segmentami jest bardzo duży. Jeśli budżet pozwala, to zdecydowanie lepiej kupić droższe kolumny.
  22. Typowe źródło ma najczęściej napięcie wyjściowe 2Vrms. Czy to coś zmienia we wniosku? Czy ten pomiar w jakiś sposób uwzględnia częstotliwość? Czy to 0,012 VAC jest w całym paśmie, czy dla konkretnej częstotliwości, np. 50 Hz, czy 10 MHz?
  23. W dobrze przygotowanym ślepym teście nie ma potrzeby odsłuchiwania w kółko tego samego utworu. Dzięki przełącznikowi możemy porównań ABX dokonywać płynnie w trakcie odtwarzania. Cały test może się zatem zakończyć na przesłuchaniu tylko jednego utworu (lub kilku różnych, ale każdego tylko raz). Nie jestem przekonany. Zauważyłem coś wręcz przeciwnego. Podczas porównań dokonywanych na tym samym utworze, druga próba brzmi zazwyczaj lepiej od pierwszej. Jakby zmysły po początkowej rozgrzewce osiągały dopiero optimum sprawności. Zmęczenie na pewno z czasem następuje, ale czy już po 1-2 krotnym odsłuchaniu danego utworu, to mam wątpliwości.
  24. Kolega zgłosił dwa wymagania. Odsłuch przy niesymetrycznie ustawionym sprzęcie i odsłuch przy niskich poziomach głośności. Akurat w obu przypadkach system kalibracji YPAO powinien się dobrze spisać i zaspokoić potrzeby kolegi. Tyle. O rozwiązywaniu "wszystkich problemów pomieszczenia" nie było mowy. Zdania są podzielone;)
  25. Dzięki @Chyba Miro 84, bardzo ciekawy artykuł. Szczególnie w kontekście testowania sprzętu. Do całej masy zmiennych dokładamy kolejną. Skoro rodzaj słuchanej muzyki wpływa na nasz osąd sytuacji, to sprawa z testowaniem sprzętu dodatkowo się komplikuje. Jeśli jesteśmy wstępnie w smutnym nastroju, to wybierzemy do testów smutną płytę, co ma oczywiste dalsze konsekwencje w ocenie, jaką wystawimy testowanemu rządzeniu. Jeśli zaczynamy jako trochę weselsi, to playlista będzie inna, odsłuchowi będą towarzyszyć inne emocje, na inne elementy zwrócimy uwagę, inaczej je ocenimy itd. Zaraz, a nie możemy zawsze testować na tym samym, sztywno ustalonym repertuarze? No możemy, ale to niewiele zmieni. W zależności od naszego wstępnego nastroju, będziemy smutne albo wesołe utwory testowe odbierać "na opak". Nie będą harmonizować z naszymi aktualnymi oczekiwaniami emocjonalnymi, co może powodować dysonans rzutujący na ostateczną ocenę odsłuchiwanego sprzętu.
×
×
  • Utwórz nowe...