-
Zawartość
13 767 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kraft
-
Naprawdę @Fafniak wstydziłbyś się. To cios poniżej uszu.
-
Ok. Nie unoś się. Skoro usłyszałeś jitter, to pozamiatane. Gratuluję. PS znowu pomiary zawiodły:(
-
Tu by można dyskutować, czy widać ich przewagę wynikającą z zastosowania obudowy zamkniętej, czyli łagodny spadek charakterystyki w niskim pasmie. Zwróć uwagę na kąt opadania krzywej na niskich częstotliwościach dla obu kolumn. W Solo jest łagodniejszy, czyli w praktyce subwooferowe częstotliwości będą z niej lepiej słyszalne (przy 10 Hz Solo jest o jakieś 8 dB głośniejsze niż S5).
-
Zakup Kabli
topic odpisał Kraft na Gołąb w Niezbędne audiofilskie dodatki, czyli kable i inne akcesoria
Posiadaniem kota? -
Wow! I nawet też schodzą do 25 Hz. PS ale Solo ładniejsze;)
-
Zakup Kabli
topic odpisał Kraft na Gołąb w Niezbędne audiofilskie dodatki, czyli kable i inne akcesoria
Ale w sumie, dlaczego nie pociągnąć sobie kabla od szafki z bezpiecznikami i nie wlutować go bezpośrednio do wzmacniacza? Obejdzie się wtedy bez gniazdek i wtyczek. Czy to nie będzie lepsze rozwiązanie niż gniazdko, droga listwa zasilająca (z wtyczką i z gniazdkiem) i drogi kabel zasilający (z dwiema wtyczkami)?. Tak będzie o trzy degradujące gniazdka i trzy psujące wtyczki mniej. -
Redakcja Audio opublikowała test kolumny DAVONE Solo. Dlaczego o tym wspominam w wątku poświęconym pomiarom? Bo to chyba najlepiej "mierząca" pasywna kolumna głośnikowa o jakiej słyszałem. Nie dość, że jej pasmo przenoszenia jest równe jak stół (+/-1,5 dB) a charakterystyka niewiele zmienia się na różnych osiach, to jeszcze kolumny schodzą na basie do imponujących 25 Hz (przy - 6dB). I to wszystko z kolumny o niezwykłej urodzie, która wydaje się być raczej efektem zabawy designerów, a nie ciężkiej pracy inżynierów. Szok! Tylko ta cena:( 26 900 zł. Link do testu: https://audio.com.pl/testy/stereo/zespoly-glosnikowe/3007-davone-solo
-
Strach przed zbyt wysokim jitterem jest zupełnie nieuzasadniony. Pisałem już o tym, m.in. tu:
-
Czyli do czego Wojtku dążysz w swoim systemie? Zawsze podawałeś, jako punkt odniesienia brzmienie muzyki na żywo. A tu kiszka.
-
Niepotrzebne dzielenie włosa na czworo. Jest sporo reguł i wzorów związanych z akustyką, których zastosowanie (przy odpowiednich środkach) powoduje, że zwykłe pomieszczenia upodabniają się do siebie akustycznie. Sale koncertowe, to trochę inna bajka, ale i tam są przecież warunki brzegowe, które takie przestrzenie muszą spełniać.
-
Czyli czytanie wpisów na forum jest bez sensu. Nic użytecznego dla naszych poszukiwań idealnego dźwięku się z nich nie dowiemy. To chciałeś powiedzieć?
-
Ale adaptacja akustyczna jest właśnie po to, żeby różne pomieszczenia przybliżyć do wzorca, więc w ten sposób i do siebie nawzajem. W dwóch podobnych, poprawnie zaaranżowanych pomieszczeniach, ten sam sprzęt powinien zagrać tak samo dobrze. Nie brnijmy znowu w to, że nic nie wiadomo, każdy ma inne ucho, inne pomieszczenie i każdemu, co innego się podoba. Uniwersalne rozwiązania istnieją.
-
A czyż takim nie jest ten, co wiernie oddaje brzmienie zasłyszane w filharmonii? To chyba nie zależy od gustu?
-
Z jakich dokładnie komponentów składał się ten sprzęt i w jakim pomieszczeniu grał? Jeśli to oczywiście nie tajemnica. Ta informacja może rozwiązać problemy wielu z nas.
-
@wpszoniak , nie wiem czego dowodzi przykład Freuda, ale wiem, że historia promieni N jasno pokazuje, że nawet duża grupa ludzi mających szczere intencje, może się bardzo pomylić, próbując dokonać oceny zjawisk na podstawie subiektywnych doznań.
-
Głos w dyskusji o wyższości pomiarów nad nieformalnymi ocenami zmysłowymi. Na początku XX w., na fali angielsko-niemieckiego* odkrycia promieniowania X, "swoje" tajemnicze promienie zapragnęli też mieć Francuzi. W 1905 roku profesor fizyki Renè Prosper Blondlot, członek Francuskiej Akademii Nauk, ogłosił odkrycie promieni N. Co istotne, rejestracja nowych promieni polegała wyłącznie na obserwacjach nieuzbrojonym okiem, m.in. na subiektywnej ocenie zwiększenia się jasności płomienia palnika, gdy padało nań promieniowanie. Żaden obiektywny pomiar promieni N nie był możliwy, jednak dla Blondlota i co najmniej czternastu jego kolegów po fachu subtelne zmiany jasności palnika były oczywiste, a o nowym odkryciu ukazało się prawie 300 prac naukowych. Niestety poza Francją naukowcy pozostali sceptyczni. Kilku postanowiło zweryfikować jakość obserwacji francuskich kolegów. Niemcom i Anglikom nie udało się potwierdzić rewelacji, co jednak zwolennicy promieni N skwitowali uwagą, że zagraniczni badacze mają stępione zmysły (coś nam to przypomina?;), Niemcy przez nadużywanie piwa, a Anglicy przez mgłę. Ostateczny cios promieniom N zadał Amerykanin Robert Wood. Odwiedził Francuzów w ich laboratorium i - teraz najlepsze - niepostrzeżenie dokonał modyfikacji aparatury (np. zabierając aluminiowy pryzmat na którym promienie N miały się rzekomo załamywać), co jak się okazało, nie miało wpływu na odczyty czynione przez laborantów! W ten sposób za pomocą ślepego testu zdemaskował badaczy promieni N i wykazał fałszywość ich rewelacji. Smutna puenta historii jest taka, że sam Blondlot nigdy nie pogodził się z porażką i do końca życia nie tylko wierzył w realność promieni N, ale nawet prowadził nad nimi badania. * warto może wspomnieć, że swój udział w odkryciu promieni X miały tak znane audiofilom nazwiska Hertz, Helmholtz i Tesla.
-
@nowy78 , proponuję przenieś naszą dyskusję do wątku "Szkiełko i ucho". Tam będzie bardziej pasował. Zacznij może od posta wyjaśniającego dokładnie dlaczego uważasz, że "mimo wszystko tego typu pomiar w niezbyt dobry sposób odzwierciedla sposób w jaki słyszymy rzeczywiste dźwięki - mowę i muzykę.".OK?
-
Nie bierzesz pod uwagę tego, że mamy parę uszu. Zniekształcenia wnoszone przez filtr grzebieniowy uśredniają się w ten sposób przez "pomiar" w dwóch różnych punktach. To łagodzi ogromne nierównomierności widziane na wykresach.
-
No to wyjaśniam, ale tylko to, co dotyczy drgań. Resztę kwestii poruszanych przez kolegę @nowy78 zostawmy na inną okazję, bo się zrobi straszny OT. Wykresy wodospadowe rezonansów kolumny zawierają w sobie także rezonanse pochodzące z drgań ścianek. To nie jest tak, że dopiero pomiar akcelerometrem je ujawnił. Akcelerometr był potrzebny tylko po to, żeby zorientować się, jakie zniekształcenia w zbiorczym wykresie rezonansów pochodzą od ścianek. Dodam jeszcze, że wykres rezonansu mierzonego akcelerometrem, który zamieściłem, to pomiar dla jednej ścianki (w tym przypadku bocznej). Ścianka tylna i górna wnoszą do całości zniekształceń kolejne rezonanse, więc wpływ ścianek jest większy niż tylko to, co widać na jednym zamieszczonym wykresie. Nie jest tak, że pomiar uzyskany akcelerometrem dodajemy do zwykłego wodospadu. On jest widoczny na wodospadzie, tworząc całość z rezonansami pochodzącymi od głośników i "pomieszczenia" kolumny.
-
Nie, bo będziemy musieli dalej dyskutować przez następne kilka stron, a sprawa nie za bardzo jest tego warta;) Będzie pewnie okazja wrócić do tego podczas naszych innych forumowych spotkań.
-
Obawiam się, że błędne założenia prowadzą Cię do błędnych wniosków.
-
Podsumujmy. Twierdzisz, że wibracje obudowy są słyszalne. Zgadzasz się też, że są widoczne na wykresach. Uważasz jednak, że są słyszalne w większym stopniu niż ten, w jakim uwidaczniają się w pomiarach (ewentualnie są słyszalne mniej niż to wynika z wykresów - bo po lekturze Twoich wypowiedzi do końca nie wiem, jaki pogląd wyrażasz). Z tak subiektywnym odczuciem trudno dyskutować.
-
Przecież rezonanse o których mówimy widać na charakterystyce częstotliwościową. Możemy jedynie dyskutować o tym, czy je słychać, czy nie, a nie o tym, że pomiary ich nie wykazują. Wykazują.
-
Wykresy są wyskalowane, więc widać jak wpływają na charakterystykę częstotliwościową kolumny. Rezonanse te leżą w zakresie, np. 0-20 dB poniżej właściwego sygnału, więc powinny być słyszalne (szczególnie, że ludzie deklarują słyszenie jittera znajdującego się 120 dB poniżej sygnału;)