Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Tomek, trzeba jednak wziąć też pod uwagę, że ci "duzi" mają zazwyczaj o wiele większe możliwości badawczo-rozwojowe. Odpowiednia kadra, którą dużemu łatwiej opłacić, sprzęt i miejsca umożliwiające odpowiednie przetestowanie prototypu - to wszystko daje im sporą przewagę. Zauważ proszę, że właściwie tylko tacy produkują od a do z, zaczynając od przetworników, kończąc na całych zestawach głośnikowych (tu akurat o produktach nawiązujących do tematu). A że mają w ofercie także masówkę - z czegoś żyć trzeba ;)
  2. No przesadziłeś Mariusz z tym bogatym doświadczeniem :) Wymieniłem kondensatory w zasilaniu raptem w dwóch wzmacniaczach, nie sprawdzając nawet przy tym, czy kondensatory różnych marek faktycznie "różnie brzmią". Po prostu w jednym przypadku wymieniłem zużyte, w drugim podmieniłem na większe. A więc po pierwsze, jak już zostało zauważone - wymiary. Wg mnie nie ma co cudować z jakimiś "winogronami" na przewodach, bo różnicy w dźwięku pomiędzy 3 x 4700u a jednym 15000u raczej nie usłyszysz a zrobisz sobie tylko kłopot z umiejscowieniem i mocowaniem. Z mojego doświadczenia korzystniej jest raczej dołożyć równolegle kilka-kilkanaście uF w postaci kondensatorów stałych (jeżeli już koniecznie muszą być winogrona ;) ). Nawet gdzieś później przeczytałem, że to dobra praktyka poprawiająca odtwarzanie transientów ;) . Teraz czy warto wstawiać wychwalane Mundorfy za ponad stówkę za szt.? Skusiłem się w przypadku CA Azur 840Av2 i przyznam, że byłem nawet zaskoczony poprawą. Tyle, że wymontowane były już lekko spuchnięte, a więc prawdopodobnie utraciły parametry. Do wspomnianego przez Mariusza Ushera wstawiłem natomiast Nippony, czyli takie same jak były, ale zamiast 6 x 10000 uF/80V - 6 x 15000 uF/80V i... no cóż, zmiana w dźwięku wydała mi się podobna (a przynajmniej jakościowo, bo ilościowo nie bardzo byłem w stanie ocenić) jak przy wcześniejszej wymianie w Cambreidge'u :) Muszę jednak zaznaczyć, że pomiędzy serwisami obu wzmacniaczy był spory odstęp czasu, więc jakość porównania raczej taka sobie ;) Mimo wszystko nasunęła mi się refleksja, że w obu przypadkach podmianka na nowe zadziałała korzystnie, jednak nadal nie potrafię powiedzieć, czy warto inwestować w te droższe. Rodzi się jeszcze pytanie, ilu z forumowych recenzentów może to ocenić, bo np porównywało kilka marek, żonglując w testach tylko i wyłącznie świeżakami o tych samych parametrach katalogowych? Ilu w ogóle takie testy przeprowadziło? W każdym razie, w świetle powyższych doświadczeń, ocena jakości kondensatora, tylko na podstawie zmian w dźwięku, wnoszonych po wymianie starych na nowe, jest wg mnie niezbyt poprawna. Myślę, że wiele z opisów dostępnych w sieci powstało właśnie po takim serwisie/upgradzie a nie rzetelnych testach obejmujących wiele marek. Trzeba więc zachować dystans do tego co się czyta. Tego też ;)
  3. To bardzo dobrze, bo naprawdę szkoda byłoby zmarnować taki potencjał. Nie wiem czy to magia lamp, czy jeszcze coś innego, ale gitarka w odsłuchiwanym przez nas wtedy nagraniu, po wyłączeniu korekcji była rewelacyjna. Właściwie zabrzmiała dla mnie najlepiej w historii posiadania przeze mnie tej płyty (a mam ją od wielu lat). Korekcja na moje ucho niestety to psuła. Wprowadzała taką, jakby to powiedzieć, kanciastość. O ile pamiętam, to jakieś 2,2 m, a miejsce odsłuchowe ustawione było wtedy 2,5 - 2,7 m od linii kolumn (gdy słuchacz korzystał z oparcia fotela).
  4. I to już od dawna. Wystarczy, że dwoma odizolowanymi od siebie "drutami" prąd płynie w tą samą stronę i właściwie już mamy kabel typu lica A takich jest na rynku chyba większość. Jednak w mojej konstrukcji nie jest priorytetem, aby było wiele drucików, a to by były jak najcieńsze. A schodząc coraz niżej ze średnicą pojedynczego drutu, w końcu zachodzi konieczność zwielokrotnienia ilości takich przewodników, aby uzyskać odpowiedni do zastosowania przekrój. I tak doszedłem do ilości 3200 drutów na jeden kabel głośnikowy, uzyskując przy tym zaledwie 4 x 1mm^2 przekroju 😂 Pragnę jednak dodać, że doszedłem do tego jedynie na podstawie prób i odsłuchów, zupełnie nie oglądając się na konstrukcje markowe 😁 (których całkiem sporo przewinęło się przez moje ręce wcześniej). Czyli może jednak jakieś wnioski z tego słuchania wynikają
  5. Tak sobie patrzę na te kabelki... Tomek, miałeś kable - kondensatory, a teraz do kompletu dorobiłeś sobie jeszcze kable - cewki! 👍 😂 Ekhm… Czy udało Ci się po dłuższym czasie zauważyć jakieś różnice w dźwięku?
  6. Hmm… Tak na szybko nasuwają się dwie opcje. Prostsza - z wykresu wynika, że bez korekcji ich nie ma. Niestety są za to górki, których także nie chcesz Druga, proponowana przez Kolegę @Tom.O i z jego relacji sprawdzająca się bardzo dobrze - korekcja także fazy w taki sposób, aby kolumny nie "wycinały się" wzajemnie w interesującym nas zakresie, czyli tam, gdzie powstaje dołek. Na pewno wymaga więcej zabawy/zachodu (niewłaściwe skreślić w zależności od podejścia do zagadnienia ).
  7. Jeżeli chodzi o nachalność DDRC24 w porównaniu DDRC22D, to chyba nie wina samej korekcji, w której DDRC pełni jedynie rolę, jakby to nazwać - wykonawczą (filtry generowane są przecież poza urządzeniem), a właśnie jakości przetwarzania, czy ogólnie toru sygnałowego, także w części analogowej. I rzeczywiście, "nachalność" lub utwardzenie to dobre słowo. Z tym, że akurat u Tomka, mogło to po części wynikać także, z jak się później okazało (pomiary na poprzedniej stronie), pojawienia się po korekcji dość obszernych ubytków w zakresie poniżej 100 Hz gdy sygnał odtwarzany był przez obie kolumny jednocześnie.
  8. 😂 Ale zaraz, przecież u mnie już było, i ile sobie przypominam, nie było "aż" takiej degradacji , a może nawet w ogóle. Wprawdzie już trochę czasu minęło, i dźwięk z tych odsłuchów już dawno wybrzmiał w mojej głowie, ale zapamiętałem to tak, że poprawa w basie była wyraźnie zauważalna, a środek i góra właściwie się nie zmieniały. Z tym, że u mnie DDRC wpięte było pomiędzy odtwarzacz (wyjście cyfrowe) a pre., czyli pominięta była konwersja AD. Wzmacniacz także był jeszcze przed remontem i nie brzmiał jak powinien (psuł dźwięk). No i jeszcze sprawa zbyt krótkiego odsłuchu. Aby się upewnić, preferuję jednak posłuchać kilka dni o różnych porach, z różną głośnością itp. itd. Mimo wszystko u Ciebie Tomek zmiana wydała mi się wyraźna i zauważalna od razu.
  9. Wprawdzie pytanie nie do mnie, jednak dorzucę swoje trzy grosze, bo dzięki gościnności Tomka akurat miałem możliwość słyszeć różnicę Muszę dodać, że odsłuch był mimo wszystko względnie krótki - nie chciałem się narzucać z noclegiem 🤣. Cóż mogę powiedzieć, jak dla mnie, dźwięk był lepszy bez tego urządzenia w torze. Szczerze mówiąc to był lepszy nawet wtedy, gdy było w torze, ale korekcja była wyłączona. Fakt, bas był miejscami trochę bardziej dokuczliwy, ale reszta pasma zdecydowanie bardziej podobała mi się bez korekcji, której włączenie powodowało spłaszczenie, tak barwy, jak i przestrzeni. Obrazowo chyba najlepsze byłoby porównanie do lekko przesterowanej gitarki grającej bluesowe nuty, przełączonej z rasowego lampowego pieca na tranzystor (akurat porównywaliśmy na takiej muzyce). Na moje ucho sporo traciła tego... czegoś, co powoduje ciary na plecach (uwielbiam dźwięk dobrze ustawionej przesterowanej gitary) Co ciekawe, całkowite wyrzucenie z toru DDRC poprawiło też bas. Stał się o wiele krótszy i bardziej zwarty, już nie taki ciągnący, a bardziej suchy (Tomek, nie zaprzeczaj proszę, także to zauważyłeś ). Przy czym niechciałbym zwalać całej winy na procesor (zmienione zostały także kable głośnikowe, zmniejszyła się ilość interkonektów, ale... późniejszy powrót do poprzednich głośnikowych nie spowodował, że dźwięk powrócił do poprzedniego). Reasumując, gdyby to był mój system, DDRC w takim połączeniu raczej nie zagościłoby w nim na długo.
  10. I to się chwali 👍. Ale zaraz, zaraz, Mariusz..., czy Ty czasem nie próbujesz zdyskredytować mojego ulubionego konstruktora wzmacniaczy? A w odniesieniu do poważnych wzmacniaczy - przed podjęciem decyzji o budowie First Watt F5, także początkowo miałem w planie wersję Turbo. No może nieco mniej ekstremalną, czyli v2 . Zamówiłem nawet płytki na ali (do dziś nie dotarły i wygląda na to, że raczej ich nie dostanę - to nawet dobrze się składa ). Przemyślałem jednak sprawę i już na chłodno postanowiłem, że zbuduję jednak pierwotny projekt. Po pierwsze, zwiększanie mocy w klasie A generuje bardzo szybki wzrost kosztów (zasilanie, chłodzenie). Po drugie, 25W to naprawdę kupa mocy, szczególnie, gdy się mieszka w bloku. Kolejna sprawa to jednak kompromisy względem jakości - dopasowanie parametrów większej ilości elementów stopnia mocy (nie da się w punkt), większe wzmocnienie kosztem zmniejszenia sprzężenia zwrotnego, a wiec i wzrost zniekształceń, no i chyba sprawa przesądzająca - wybór punktu pracy tranzystorów mocy. Bawiąc się niedawno inną konstrukcją Pass'a, wprawdzie wyprodukowaną prze firmę Usher ,ale z tego co ustaliłem, to prawie wierna kopia Stasis 3, odkryłem, że ma to jednak dość istotne znaczenie. Zresztą sam Pass często o tym wspomina w różnych artykułach. W przypadku pojedynczej pary tranzystorów będę miał większą możliwość znalezienia odpowiedniego ustawienia prądu spoczynkowego - sweet spot'u, w którym wzmacniacz brzmi najlepiej. A dzięki pewnym nietypowym rozwiązaniom dodanym od siebie (które mam nadzieję się sprawdzą w praktyce ) liczę na dojście w testach nawet do 2A, dysponując obudową o wysokości 150 mm. Gdyby taki prąd przepływał przez cztery pary tranzystorów przy napięciu zasilającym +/-32V, czyli w F5Tv3, to trzeba by było odprowadzić ponad pół kilowata mocy strat. Za sprawą wielkości radiatorów, wzmacniacz musiałby być monstrualny. Przypuszczam, że przy obudowie z linku Kolegi @5k7, osiągnięcie 1A na parę może być problemem, bo to ponad 250W do odprowadzenia - po 125W na stronę (w F5 przy standardowym prądzie 1,3A - "zaledwie" 62W na stronę/kanał). Dlaczego o tym piszę? Oczywiście nie po to, aby kogokolwiek zniechęcać. Po prostu uważam, że przy podejmowaniu decyzji dobrze jest mieć szerszy obraz sprawy i takie informacje będą przydatne dla mniej zaawansowanych DIY'owców niż autor wątku.
  11. Przy takim obrocie sprawy, wcześniejsza diagnoza @elektron6 o nietrzymaniu prądu spoczynkowego, związanym z np słabo stykającą pr-ką wydaje się całkiem trafna. A czy oba kanały są równie mocno przygrzane po wyłączeniu, czy któryś zdecydowanie bardziej? Zerknąłem, stopnie końcowe każdego kanału są na osobnych radiatorach - powinno być łatwo ocenić.
  12. Szczerze mówiąc idzie mi to jak przysłowiowa krew z nosa I nie tylko mnie. Na płytki zasilacza czekam już 2 miesiące. Chińczyk raczej wysłał, bo inne zamówienia z tego samego sklepu już dotarły. Obstawiam obstrukcję/zagubienie po stronie poczty polskiej Oczywiście nie czekam z założonymi rękami i coś tam jednak sobie dłubię po wieczorach, ciągle zmieniając koncepcję. A w ogóle, to nie ma się co spieszyć. Gdy skończę, wymyślę zapewne coś innego i znowu będą wydatki 😂
  13. O, super! Ja już od jakiegoś czasu jestem pochłonięty pracą nad F5. Jakby nie patrzeć F5T to jego bardziej muskularna wersja, więc pewnie będzie o czym pokonwersować. A zatem czas już na nowy temat w dziale DIY :)
  14. A to mnie Kraft zaskoczyłeś. Takiego pytania akurat od Ciebie w życiu bym się nie spodziewał :) Aż obejrzałem cały film zwracając uwagę, czy autor wspomniał coś o głośności. Nie wspomniał, a na podstawie tego co słychać w filmie z całą pewnością nie można opierać wniosków. Po pierwsze to o czym wspomniał Fafniak - ciągłe kręcenie gałą. Po drugie, wyraźnie słychać, że do nagrywania użyto sprzętu z wbudowanym mikrofonem (zapewne telefon), który mocno kompresuje - wzmocnienie zależy więc od poziomu sygnału wejściowego. Sprawę pogarszały jeszcze ciągłe zmiany położenia kamery, czyli także mikrofonu. Dodam jednak, że to, że wpływ powolnych zmian napięcia zasilającego na odczucie głośności będzie niezauważalny nie oznacza, że jego wahania wartości chwilowej w postaci np zakłóceń nie będą powodowały pogorszenia jakości dźwięku
  15. A właśnie, że nie :P Zmniejszenie napięcia zasilania nie spowoduje zmniejszenia głośności. Wystarczy spojrzeć na charakterystyki tranzystorów, czy to bipolarnych, czy polowych. Zmiana napięcia kolektor-emiter (lub dren-źródło) w obszarze pracy tranzystora ma bardzo niewielki wpływ na prąd kolekora (drenu).
  16. Póki co jeszcze nie w każdej, ale im dłużej się przeciągają te korona-bzdury, tym sytuacja jest gorsza. Płacz dopiero będzie przy wygrzebywaniu się ze skutków dzisiejszych działań.
  17. Mam nadal, ale po przeczytaniu w czym rzecz, niestety nic mi do głowy nie przychodzi. To rzeczywiście zgodnie z tytułem wydaje się być "bardzo nietypowy problem" Ja mam akurat Azura 840Av2, który ogólnie dość mocno się grzeje (w lato radiatory osiągają nawet 60 st.) i nigdy mi się nie przydarzyło wyłączenie z powodu temperatury. Niemniej jednak mój odtwarzacz, także tej firmy miał swego czasu pewną przypadłość, tj wyłączał się podczas odtwarzania w sposób zupełnie przypadkowy. Czasem było to raz na kilka dni, kiedy indziej co 15 min. Od razu zacząłem podejrzewać elektrolity w części sterującej, a konkretnie jeden z nich (niestety CA montuje bardzo budżetowe). Jako że było ich tam niewiele (3 szt. ), wymieniłem wszystkie, aby dwa razy nie rozkręcać. Problem zniknął. Wcześniej miałem także kłopot z przetwarzaniem DA - także za sprawą wadliwego kondensatora elektrolitycznego. Nie chciałbym jednak sugerować, że i w tym przypadku problem z pewnością wynika ze zużytego kondensatora. Warto jednak mieć to na względzie. Dodam jeszcze, że bez instrukcji serwisowej, czyli wiedzy jak wzmacniacz jest zbudowany... cóż - to takie gdybanie
  18. Ja to widzę nieco inaczej. Można w tym wypadku potraktować muzykę jako narzędzie pomiarowe. Dobra realizacja o małym zagęszczeniu dźwięków będzie dobra nawet na ogólnie niezbyt dopracowanym sprzęcie, ze względu na nazwijmy to niewystarczającą czułość "przyrządu pomiarowego". Wile osób w takim wypadku uzna np, że przekaz jest detaliczny, podczas gdy tak naprawdę rozjaśnienie będzie spowodowane zniekształceniami. Oczywiście po dłuższym odsłuchu prawda zwykle wychodzi na jaw i zaczyna boleć głowa od tej niby szczegółowości. Nasuwa się więc pytanie po co czekać? Czy nie lepiej od razu używać do testów muzyki o dużym zagęszczeniu dźwięków, z instrumentami dającymi wiele wysokich harmonicznych. Metal, muzyka symfoniczna, big bandy - oto narzędzia o wysokiej czułości! Wystarczy chwila i wszystko wiadomo Słucham bardzo wielu gatunków muzycznych, od plumkania, po totalną rzeźnię i z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli ta trudniejsza (dla sprzętu) brzmi dobrze, również z jazz'em lub wspomnianym R&B nie ma problemu. Brzmi jeszcze lepiej. W żadnym razie nie mam poczucia, że coś tracę (idę na kompromis).
  19. Tomek, a które konkretnie z tych już przesłuchanych Ci bardziej podeszły? Z taką wiedzą będzie łatwiej coś w podobnym klimacie podpowiedzieć. A może coś bardziej klasycznego? Mogę np polecić prekursorów gatunku - Death.
  20. Czy na pewno chodzi (tylko) o realizację? Dwie pierwsze pozycje zostały nagrane kilka lat temu, a trzecia i czwarta odpowiednio 34 i 29, czyli na taśmę. Trzeba też dodać, że o ile Knopfler lubi pracę z dźwiękiem, tak Nirvana nie przepadała za studiem. Co by nie robił, nie ma szans na tak krystaliczny dźwięk jak w przypadku realizacji na współczesnym sprzęcie. Mamy też różnicę w instrumentarium i gęstości muzyki. Zwiewne, mające uporządkowany charakter elektroniczne dźwięki i melodyjny wokal zdecydowanie łatwiej wpadają w ucho, nawet gdy system audio jest nieco mniej dopracowany. Jak sam słyszysz, gorzej jest natomiast z przesterowaną gitarą elektryczną, szczególnie taką bardziej "niechlujną", jak u Cobaina, okraszoną kanonadą mało finezyjnych uderzeń w perkusję. Wg mnie, cała sztuka polega właśnie na tym, żeby dało się słuchać także tego "trudniejszego" materiału, szczególnie przy większej głośności i wcale niekoniecznie aż tak starego. Może to być np Tool "Fear inoculum" (pamiętam, że przypadł Ci do gustu, dlatego przypomniałem). Przypuszczam, a mając na względzie Twoje powyższe recenzje, nawet jestem prawie pewny, że słuchając głośniej, wytrzymasz jakieś dwa utwory, pomimo teoretycznie dobrej realizacji - podejmiesz wyzwanie? :) Taki kolejny teścik. Będzie może i bardziej przestrzennie i selektywniej niż na płytce Nirvany, ale także zdecydowanie ostrzej. Swoja drogą, akurat Nirvany "Nevermind" zawsze słuchało mi się dość dobrze. Nie uważam, aby realizator coś tu skopał. Po prostu dźwięk nie należy do efekciarskich jak w wielu dzisiejszych realizacjach. A że jest nieco mniej przestrzenny i przejrzysty - cóż, też daje to pewien klimat Wolę chyba nawet bardziej Nirvanę ze standardowego CD, niż Dire Straits, które to posiadam na SHM CD - rzeczywiście brzmi nieco "kanciasto".
  21. 🤣 Gdy to przeczytałem, od razu nasunęło mi się "dokładnie tak jak u mnie", jako że mnie też nowi sąsiedzi starali się poszerzyć horyzonty, jeżeli chodzi o gatunki muzyczne. Szybko jednak dodałem słowo "było" Wprawdzie nadal co jakiś czas przebija się z sufitu umcy umcy, ale już o wiele ciszej. Ja jednak zastosowałem terapię bardziej szokową - gitarę elektryczną 😈 Kilkadziesiąt watów z głośnika o efektywności 100 dB czyni cuda 😂 Domowe audio (nawet moja spawarka) przy tym to jak kuchenne radyjko. Wystarczyło kilka dźwięków i to w trakcie gdy sąsiadka (tak sąsiadka) próbowała zrzucić mi tynk z sufitu swoim ulubionym utworem puszczonym z suba 😂. Pomimo hałasu, wiadomość się "przebiła" i wygląda na to, że była przekonująca - po chwili umcy umcy ucichło i od tamtej pory jest w miarę ok
  22. U mnie też A słysząc jak to zadziałało na dźwięk, śmiem twierdzić, że nigdzie się nie sprawdzą, ale to oczywiście moje zdanie. Odkrycia dokonałem w ten sposób, że po zastosowaniu własnoręcznie wykonanych standów z granitowymi blatami (nie miałem w stosunku do nich żadnych oczekiwań związanych ze zmianami w dźwięku, chodziło tylko o estetykę) słuchanie zaczęło być męczące. Nie mogąc znaleźć innej przyczyny, po wielu dniach powróciłem na chwilę do starych stalowych podstawek, nie bardzo wierząc, że to o to chodzi. No cóż, okazało się, że jednak o to No i się zaczęło...😂 (wątek "Wibracje i drgania") Z moich obserwacji wynika, że raczej materiał jest czynnikiem działającym niekorzystnie, nie zaś zmiana położenia kolumny. Właściwie to u mnie pod tym względem nic się nie zmieniło, bo obie pary standów miały taką samą wysokość. Sporo natomiast zdziałały gumowe (najpierw próbnie były filcowe) podkładki pomiędzy kolumną a podstawką (odpowiednio sprężyste i podatne względem masy kolumny). Zachęcam do wypróbowania. Koszt żaden, a można się zaskoczyć.
  23. Skuteczność podawana przez producentów niespecjalnie daje obraz efektywności/sprawności przetwarzania przez głośniki energii. Gdyby pomiary wykonywane były przy stałej mocy np. 1W a nie stałym napięciu (2,83 V) odpowiadającym mocy 1W tylko dla obciążenia 8 omów, trochę inaczej by to wyglądało. Weź pod uwagę, że kolumna o dwóch głośnikach niskotonowych (taka o impedancji 4 omy), pobiera przy napięciu 2,83V nie 1 a 2 W. Stąd właśnie biorą się wyższe skuteczności kolumn o niższej impedancji, a ta wynika często z większej ilości głośników.
×
×
  • Utwórz nowe...