-
Zawartość
2 362 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
A co z drganiami przenoszonymi przez przewody doprowadzające? No tak teoretyzowanie. Niemniej jednak w większym gronie może być bardziej skuteczne w sprowadzeniu nas na właściwą drogę
-
Jeżeli chodzi o wybór elementów do wytłumienia, ja zacząłbym od tych, które znajdują się w torze sygnału, jako najbardziej podejrzewane o wpływ na niego, czyli np kondensatory sprzęgające stopnie wzmacniacza, wzmacniacze operacyjne lub tranzystory w torze itp. Odnośnie samego pomiaru, nie bardzo sobie wyobrażam jak można by to było zrobić. Mnie się wydaje, że wpływ wibracji na elementy polega na tym, że każdy z nich ma pewną swoją częstotliwość rezonansową (jak wszystko co nas otacza, a nawet nasze organy wewnętrzne - zabawny przykład z tym związany: tzw brązowa nuta 😂). Największa interakcja z otoczeniem występuje przy pobudzeniu (nieważne w tej chwili skąd pochodzącym) właśnie tą częstotliwością. Wtedy drgania są największe i mogą powodować największe zmiany w parametrach elementu, a więc i sygnału, który przewodzi. W układzie mamy wiele elementów, połączeń, z których każdy/e inaczej reaguje na wibracje. Ogólnie temat dość ciężki
-
Patrząc na rozwiązania podobne do tych, które zaprezentowałeś no przykładzie firmy YBA, też często zadaję sobie pytanie: "Czy jest to jakoś uzasadnione?" Przy czym odnoszę się do samego rozwiązania problemu. Po przeprowadzeniu we własnym zakresie najróżniejszych doświadczeń, nie jestem już tak sceptyczny jak kiedyś, co do wpływu różnych, często dość mogłoby się wydawać dziwnych rzeczy na dźwięk. Zawsze staram się jednak znaleźć wytłumaczenie, dlaczego coś się dzieje. To zdecydowanie ułatwia poszukiwania najlepszego rozwiązania. Odnoszę natomiast wrażenie, że wiele firm audio (oczywiście nie wszystkie), działa w tym w względzie bardzo przypadkowo. Czyli jeżeli nawet zdefiniują problem, to późniejsze metody przeciwdziałania są kompletnie przypadkowe, tj wyłonione na podstawie subiektywnej oceny z przeprowadzanych testów/doświadczeń. Nie ma tam jednak miejsca na przemyślenie istoty problemu. Takie postępowanie ma ten minus, że rozwiązanie subiektywnie najlepsze, może być bardzo dalekie od optymalnego. Brak więc uniwersalności. A to i tak najlepszy przypadek z punktów, które wymieniłeś (powiedzmy najbliżej mu do drugiego). Założę się, że w rzeczywistości oprócz pozostałych, znalazłoby się o wiele więcej przykładów absurdalnego postępowania. No cóż, taka to dziedzina - najważniejsze jest to czy dźwięk się podoba i to jest wyznacznikiem jakości. Nie należy się natomiast przejmować tym co podpowiada nauka Odchodząc nieco od drewienek, ale nie od YBA. Czy zwrócił ktoś uwagę na misternie frezowane z bloków aluminium obudowy? Niewątpliwe wydają się bardzo audiofilskie, ale z drugiej strony, czy w odniesieniu do przenoszenia wibracji, taka ciągłość materiału dobrze je przewodzącego to dobre posunięcie? 🤔
-
Powyższy post rozwiał moje wątpliwości Po prostu inaczej sobie wyobrażałem Twój test. Aż sam jestem ciekawy, czy coś z takiego doświadczenia można zaobserwować. Jeżeli możesz, to nie oznaczaj od razu, która próbka jest która. Zobaczymy jak wypadnie w ślepym teście
-
Cofnę się jeszcze do tego pytania, gdyż podczas pogłębiania wiedzy, po co bocznikuje się mostek Graetz'a kondensatorami, znalazłem taki oto tekst. Chodzi o odpowiedź tłumaczącą zjawiska powstające w okolicach diod. Szczególnie ciekawe wydały mi się analogie, którymi posłużył się autor tekstu. Często używane jest tam też słowo odbicia i dzwonienie. To podsunęło mi szereg pytań związanych z tematyką tutaj poruszaną. Najbardziej frapuje mnie teraz, czy stosując te wszystkie gumy i sprężyny, poprawa następuje na skutek izolacji, czy jednak z innego powodu. Przypomnę (już o tym pisałem), że na moje ucho stosowanie elementów pośrednich pomiędzy wibroizolatorami a sprzętem, w postaci ciężkich płyt (ja próbowałem stalowe) nie daje tak dobrego efektu jak użycie samych podstawek izolujących. A czy np kilkunasto-kilogramowe żeliwne podstawy w moich kolumnach na pewno są dobrym rozwiązaniem? Być może korzystniej byłoby przemieścić izolację spod kolumn pomiędzy skrzynie a rzeczone podstawy. Czy to mogłoby tłumaczyć lepszą (ilościowo) poprawę po zastosowaniu wibroizolacji w przypadku monitorów (o tym też już wspominałem), które takich podstaw nie posiadają? Coś mi się wydaje, że jedyną drogą, aby się o tym przekonać jest dźwiganie kolumn Znowu. Ech, ciężkie jest życie audiofila 😂
-
Przyznam, że też kombinuję co w tej kwestii zrobić z tranzystorami mocy w budowanym wzmacniaczu :) Nawet coś wymyśliłem, ale aby mieć możliwość porównania nie zastosuję pomysłu od razu. W każdym razie w przypadku YBA nasuwa się pytanie, dlaczego drewno? Rozumiem, że naturalne materiały najlepsze itp. ale do tego zadania (tłumienia wibracji) jakoś mi nie pasuje. Robi się z niego np instrumenty Są przecież maty specjalnie do tego celu przeznaczone. Czy nie byłyby lepsze ? 🤔 Z całą pewnością :) Dodatkowy głośnik z tak szalejącą membraną w pomieszczeniu odsłuchowym nie może być obojętny dla dźwięku 😂 A tak poważnie, to nie jestem przekonany, czy w ten sposób uda się coś wybadać. Jak w ogóle oceniać efekt w takich warunkach?
-
Tomek ( @tomek4446), oprócz tego co proponuje kolega @Chyba Miro 84, tj precyzyjniejszego docięcia gumy, pomóc może także takie ustawienie kolumn, aby pozbyć się jej naprężeń w płaszczyźnie poziomej. Wiem, że nie jest łatwo walczyć z kilkudziesięcio-kilogramową kolumną, ale nasze oczy (a przynajmniej moje ) mają skłonność do wyłapywania tego typu "zaburzeń w przestrzeni" - czyli np u Ciebie tych lekkich przekrzywień stopek w różne strony. Pomimo, że nie ma to zbyt dużego znaczenia w funkcjonalności, wprowadza swego rodzaju niepokój u obserwatora. A tak w ogóle, nawet sobie nie wyobrażasz, ile czasu tracę na niepotrzebne "prostowanie" różnych rzeczy. Uwierz, to nie jest pozytywna cecha 😂 Piotrze, z tego co pamiętam, Twoje kolumny są oryginalnie podparte w trzech miejscach. Jeżeli pozostaniesz przy takiej konfiguracji stosując sprężyny, mogą być potrzebne odciągi Poważnie, nie ryzykowałbym trzech podstawek przy takich kolumnach. Nic z tego nie będzie Trzeba się po prostu przyzwyczaić 😂
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Fiu, fiu... Rzeczywiście się wciągnąłeś No tak, ten układ wygląda zdecydowanie poważniej niż ten, który ja kupiłem na Ali i który okazał się być lekko odfiltrowanym aktywnym prostownikiem jednopołówkowym Dzięki za link 👍 -
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
A jak ogarnąłeś wskaźniki wysterowania? Chodzi mi o podłączenie. Niedawno też nabyłem, z myślą, że być może wstawię sobie do końcówki, której używam aktualnie (wymieniając front), ale po przyjrzeniu się sprawie, okazuje się, że aby ich wskazania w miarę odpowiadały rzeczywistości, właściwie potrzebny jest dodatkowy układ. Odkryłem mianowicie taki problem: wychylenie wskazówki jest proporcjonalne do prądu przepływającego przez cewkę wskaźnika , natomiast skala jest logarytmiczna (co oczywiście ma sens, gdy spojrzeć na dynamikę sygnału). -
Jakoś tak nie pomyślałem o tym 😁 . Zapewne dlatego, że na schemacie zasilania w artykule Passa kondensatory przy mostkach nie występują. Widziałem w każdym razie już gdzieś wcześniej taki zabieg, ale tak naprawdę nie wiem czemu służy. Musze się doszkolić W razie czego, nie będzie problemu, aby dołożyć.
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Hehe. Przyznaj Mariusz, że to sam wstęp tak na Ciebie podziałał Przenoszę się do marketingu Można w każdym razie zauważyć ciekawą zależność (przynajmniej u siebie zauważyłem). Czynne uczestnictwo w forum przyczynia się do coraz większych wydatków na hobby 😂. Wiadomo, pieniądze wydaje się łatwo, trudniej natomiast o czas i motywację do działania praktycznego. A tu proszę, Ty już od dłuższego czasu walczysz z lampowcem, @5k7 zaczął lutować F5Turbo, a to tylko takie grubsze przykłady mobilizacji. Ogólnie wiele osób ciągle coś testuje, zmienia, usprawnia. I jak tu siedzieć z założonymi rękami? Uważam to jednak za bardzo pozytywne i przede wszystkim rozwijające zjawisko. Dlatego rękawy w górę i do dzieła Mariusz! -
Tak, Wimy bocznikują elektrolity. Na nich jednak nie poprzestanę. Tuż przy płytce wzmacniacza będą kolejne polipropyleny - w sumie 2x18uF na kanał. Postęp prac będę sukcesywnie opisywał w dziale DIY (już nawet zacząłem ).
-
A na dowód, że poważnie podchodzę do izolowania wibracji, fotka z zasilaczem do budowanego właśnie F5. Pomimo, że transformatory godne polecenia - 300VA mocy każdy, a są naprawdę bardzo ciche (toroidy.pl, wersja audio) - i tak spoczęły na... wiadomo
-
Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych twórczością Nelsona Pass’a! Jeżeli od jakiegoś czasu zastanawiasz się, czy nie warto byłoby własnoręcznie urzeczywistnić któryś z jego projektów i przekonać się, czy faktycznie wzmacniacze Passa grają tak rewelacyjnie, jak można przeczytać w wielu recenzjach, a nie jesteś przy tym do końca przekonany, czy to się Tobie uda, to znalazłeś się we właściwym miejscu. W tym nowo otwartym wątku, będę starał się zbudować i uruchomić jeden ze wzmacniaczy zaprojektowanych przez mistrza - konkretnie znany i popularny w świecie DIY First Watt F5. Być może nie zawsze będzie z górki i przyda się tu również Twoja pomoc. Tak więc śmiało, załóż konto, jeżeli oczywiście jeszcze go nie posiadasz i podziel się z nami swoimi cennymi uwagami. Być może będziesz miał swój wkład w mój wzmacniacz Przyznacie, że początek wyszedł mi całkiem zgrabny Teraz już właściwym słowem wstępu, projekt został opublikowany przez Nelsona Pass’a w roku 2008 - początkowo na portalu diyaudio.com (link), później także w prasie i na stronie http://firstwatt.com. Ponieważ jak widać nie jest to koncepcja nowa, w sieci łatwo można znaleźć wiele informacji i tutoriali przydatnych przy wykonaniu wzmacniacza. Mimo wszystko postanowiłem, że ze względu na pewne nietypowe rozwiązania, które mam nadzieję zadziałają tak jak tego od nich oczekuję, zasilę Internet jeszcze jednym W tym miejscu dodam, że całkiem niedawno Kolega @5k7 także rozpoczął budowę swojego egzemplarza F5, będącego jedną z późniejszych wariacji projektu podstawowego, którym zajmę się niebawem. Postępy można podglądać tutaj. Początkowo miałem nawet zamiar dołączyć i przedstawić właśnie tam swój pomysł na F5, jednak po zastanowieniu uznałem, że korzystniej będzie utworzyć nowy temat. Raz, aby nie robić koledze galimatiasu, dwa, ułatwi to dostęp do konkretnych wersji potencjalnym zainteresowanym budową. Chyba czas na link źródłowy. Warto zajrzeć, nawet jeżeli ktoś z góry zakłada, że sam nie będzie budował wzmacniacza. Dlaczego F5? Może na początek wspomnę o czymś co akurat nie jest zachętą. Otóż na pewno nie są to względy ekonomiczne. Wielu zapewne pomyśli, że tak prosty układ nie może przecież dużo kosztować. Niestety pozory mylą. Sam wzmacniacz może i nie jest skomplikowany, kosztują jednak „dodatki”, bez których urządzenie nie będzie działało. Mam na myśli choćby obudowę, która musi być wyposażona w duże radiatory zdolne odprowadzić sporą ilość ciepła, charakterystyczną dla wzmacniacza pracującego w klasie A. Takie obudowy nie są tanie i trzeba się liczyć z wydatkiem przynajmniej kilkuset zł (bliżej tysiąca). Strugając samodzielnie, będzie zapewne nieco taniej. Zasilanie to podobna kwota. Tu podobnie, można trochę zaoszczędzić, ale będzie się to wiązało z pewnymi kompromisami. Właściwie jak się zastanowić to i cena tranzystorów stopnia wejściowego, ze względu na małą dostępność, także może nieźle zaskoczyć. Dość o sprawach średnio przyjemnych, do których zresztą hobbysta i tak nie przykłada zbyt dużej wagi Dalej już same plusy. A więc jeszcze raz, dlaczego F5? Po pierwsze, bo to układ zaprojektowany przez Nelsona Pass’a. Po drugie i po trzecie, patrz punkt pierwszy Coś co wyszło spod ręki człowieka, który właściwie całe życie zajmuje się wzmacniaczami, robi to z pasji, i wielokrotnie pokazał, że wie, o co w tym chodzi, nie może przecież być słabe. Na wersję pierwotną, tj dwustopniowy wzmacniacz PP pracujący w klasie A, osiągający moc maksymalną (w klasie A) 25W przy użyciu jednej pary tranzystorów w stopniu mocy, zdecydowałem się z kilku powodów. Na pewno jest to opcja mniej kosztowna, nie to jednak zadecydowało. Jak już wspominałem w wątku Kolegi od wersji 3, będę miał mniej kłopotów z odprowadzeniem dużych ilości ciepła, a przez to już przy względnie niedużej (jak na wzmacniacz pracujący w klasie A) obudowie powinienem uzyskać całkiem spore możliwości jeżeli chodzi o regulację prądu spoczynkowego. To ważne. Pass nie raz wspomina, że wzmacniacz brzmi lepiej przy większych prądach spoczynkowych. Wolę więc mieć możliwość poszukania sweet spotu bez obaw, że coś mi się przypali. W przypadku kilku par w stopniu końcowym całkowity prąd przepływa przez większą ilość elementów, przez co uzyskanie podobnej wartości na pojedynczym tranzystorze jest trudniejsze ze względu na konieczność pozbycia się sporej sumarycznej mocy. Nie jest to niemożliwe, ale wiąże się z dodatkowymi kosztami związanymi z obudową. Uznałem, że 25W jest dla mnie wystarczające, a nawet więcej niż wystarczające i dlatego pozostałem przy wersji pierwotnej. Poza tym podoba mi się jej minimalizm. Myślę, że to także wielki plus tego wzmacniacza. Będąc konstrukcją podobną w swojej prostocie do wzmacniaczy lampowych, ale pozbawioną ich wad, choćby w postaci konieczności stosowania transformatorów wyjściowych bardzo mnie zachęca do budowy w celu przekonania się, czy rzeczywiście zagra tak rewelacyjnie. Ach, trzeba jeszcze dodać, że ze względu na wspomnianą już popularność, łatwo dostępne są gotowe PCB. Można je nabyć w sklepie https://diyaudiostore.com/ , jak również u naszych dalekowschodnich przyjaciół z Ali. To spore ułatwienie dla mniej zaawansowanych (lub bardziej leniwych ) diyersów. No cóż, na dziś chyba tyle. Zapraszam na kolejny odcinek, w którym będzie już coś bardziej konkretnego
-
Piotrze ( @Fortepiano), proszę bardzo. Również jestem rad, że jesteś zadowolony i że to co tu pisałem komuś się przydało. Jakbyś zobaczył, co taki ciężki wzmacniacz wyprawia na sprężynach 😂 A tak naprawdę nie ma w tym nic niezwykłego. Wszystko sprowadza się do współczynnika sprężystości względem masy i tłumienia. Wg Twojego opisu, sorbothane wydaje się być całkiem w porządku tworzywem, tj sprężystym i o w miarę małym tłumieniu, czyli takim, jakiego potrzebujemy :) Kształt półkul też działa na plus, bo dopasowuje stopki do większego zakresu obciążeń. I jeszcze raz: stopkami staramy się odizolować urządzenie od podłoża, a tłumienie w tym przeszkadza - pogarsza izolację (to w odniesieniu do ostatniego zdania).
-
Hmm... Abstrahując od konkretnego przypadku tu omawianego, z tego co mi wiadomo, mody występują w pomieszczeniu począwszy od pierwszych półfalowych, których częstotliwości wyznaczają wymiary pomieszczenia (pozostałe zresztą także zależą od wymiarów :P), po... no właśnie, górna granica chyba nie jest określona. Częstotliwość Schroeder'a jest tylko pewną umowną wartością wyznaczającą miejsce, od którego korzystniej jest analizować akustykę pomieszczenia w sposób statystyczny, gdyż mody występują tam już blisko siebie przez co zaciera się ich dominujący charakter. Nadal jednak występują. Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło takie zdanie napisane przez zawodowca
-
@JohnDoe, a co się dzieje, zaraz po tym, gdy oderwiesz rękę od "rozbujanego" wzmacniacza? Niestety nie widać na filmach tego momentu. Chodzi mi o to, czy długo się jeszcze buja, czy raczej żelkowe zawieszenie zachowuje się bardziej jak... w samochodzie - jedno bujnięcie i koniec? Karol, czy mógłbyś dokładnie wyjaśnić, co właściwie zrobiłeś? Ale co? Przecież napisałem, że jeżeli przyczyną "grania kabli" są przenoszone przez nie, a pomiędzy elementami systemu wibracje, to taki test (dokładnie taki jak wykonał Ethan Winer) nie zadziała, tj. nie wykaże różnic. Nie do końca o to chodzi (a przynajmniej mnie). Ja miałem na myśli wibracje powstające w jednym urządzeniu, np. za sprawą transformatorów, napędów w CD, czy chociażby samej obudowy pod wpływem hałasu, i przenoszone za pomocą kabli (a konkretniej metalowych przewodników, tworzywa z reguły dobrze tłumią wibracje) do innego urządzenia. W tym wypadku podstawki raczej nie pomogą. No cóż... Nie sądzę. 🤣
-
Nie będzie działał Null test Ethana Winer'a, polegający na porównaniu dwóch kabli w ten sposób, że przesyłamy jednym z nich pewien sygnał, natomiast drugim dokładnie tan sam sygnał, ale o odwróconej polaryzacji. To co odbieramy na wyjściu sumujemy i wzmacniamy. Jeżeli otrzymamy coś w pobliżu zera (pomijając szumy i zakłócenia), teoretycznie będzie to oznaczać brak wpływu kabli na sygnał.
-
A takiej, żebyś jakoś połączył to, o czym rozmawiamy, z artykułem, który podlinkowałeś. Przeczytałeś go w ogóle wcześniej? Wg mnie trudno z niego wyciągnąć jakiekolwiek wnioski dotyczące spraw, którymi się tu zajmujemy. Traktuje o zupełnie czymś innym. Nie, nie posiadam . Moje zdanie wynika wyłącznie z porównania parametrów obu rozwiązań, pod kątem naszych potrzeb. Sorbothane jest jednak zdecydowanie bliższy innym elestomerom, niż sprężynom. Ma większe tłumienie i nie pozwala uzyskać tak niskich częstotliwości rezonansowych jak sprężyny. W zachowaniu, "na oko" będzie podobny, ale jednak nie taki sam Spoko ja tez tylko filozofuje. Może to i rozmyślania i filozofia, jako że nie dysponujemy odpowiednimi przyrządami, pozwalającymi udowodnić te teorie, ale po tym co obserwuję, ja jestem coraz bardziej przekonany, że "granie kabli" wcale nie wynika z bezpośredniego wpływu ich parametrów elektrycznych na sygnał, ani nawet z podatności na zakłócenia elektromagnetyczne, a związane jest właśnie z przenoszeniem wibracji i ich oddziaływaniem na same kable (pośrednio na ich parametry). Już o tym zresztą kiedyś pisałem, w odniesieniu do słynnego null testu. Zauważcie, że gdyby rzeczywistość była zgodna z taką teorią, nie będzie on działał.
-
A nie Buduję wzmacniacz tak, jakby to były monobloki, ale w jednej obudowie. Jedyną częścią wspólną obu kanałów będzie gniazdo IEC (zasilające). W obrębie wzmacniacza nie połączę nawet mas obu kanałów. Jeżeli chodzi o ilość tranzystorów w stopniu mocy, to chodzi mi głównie o to, że przy większej liczbie par, trudno jest uzyskać odpowiednio duży prąd spoczynkowy przepływający przez każdy z elementów, co wg Passa (jak również mojego niewielkiego doświadczenia ) ma jednak dość spore znaczenie. Poszukujemy przecież w ten sposób najlepszego (najbardziej liniowego) miejsca na charakterystyce, jakby nie patrzeć elementu nieliniowego. I tak, jeżeli np. ja ustawię 1,5A na jednej parze, to da to moc strat 72W (na kanał, przy zasilaniu +/-24V). U Ciebie, przy zasilaniu +/-32V i powiedzmy dwóch parach będzie to już 192W. Odprowadzenie takiej mocy z obudowy o rozsądnych wymiarach staje się już bardzo kłopotliwe, a co dopiero dwa razy więcej, gdy będą 4 pary tranzystorów (ver. 3). Chodzi po prostu o to, że w ver. 3, ze względu na fizyczne ograniczenia nie daje tak szerokich możliwości regulacji aby osiągnąć optimum w dźwięku, jak wersja pierwotna. Oczywiście może okazać się, że lepszy dźwięk będzie przy niższym prądzie spoczynkowym Wolę mieć jednak możliwość sprawdzenia.
-
Nazwa Sorbothane była już kilka razy wspominana na forum, ale jakoś wcześniej nie sprawdzałem co to dokładnie jest. Może dlatego, że padała w kontekście produktów (gadżetów) "for audio", na które mam akurat uczulenie Dodam, że nabyte 😂 W każdym razie linki @JohnDoe ułatwiają sprawę leniuchom 👍 A wygląda na to, że materiał może być całkiem ok. Oczywiście wśród elastomerów. Do jakości wibroizolacji możliwej do uzyskania za pomocą sprężyn trochę jednak brakuje, ale "w roli" gumy może się sprawdzić. Jeżeli chodzi o dobór pod konkretne zastosowanie, nie tylko w przypadku tego materiału trzeba zwracać uwagę na odpowiedni dobór podatności do wagi. To determinuje częstotliwość rezonansową układu, która powinna być mniejsza niż najniższa przewidywana częstotliwość pobudzająca. Generalnie im niższa tym jakość izolacji lepsza. Niestety jej obniżanie powoduje zmniejszanie stabilności, ze względu na coraz większą podatność podstaw. Jak zwykle... kompromisy, kompromisy, kompromisy... Itd... Widzę, że tradycyjnie, tj.: "Nie mam o tym pojęcia, ale odpowiem. Zresztą... Jak trochę ominę pytanie to pewnie i tak nikt nie zauważy" 🤣 Wszyscy czekają z niecierpliwością. Oczywiście nikt nie naciska. Tomek, nie spiesz się i sprawdź dwa razy zanim odpowiesz, dlaczego to właśnie sprężyny były jak do tej pory najlepszym upgradem w Twoim systemie audio 😂
-
Przyznam szczerze, że tempo prac jest w moim przypadku mocno niezadowalające No cóż, przy małym dziecku nie idzie tak sprawnie jak kiedyś. Mimo wszystko sporo już mam. Ja dla odmiany zacząłem niejako od drugiej strony, tzn. najpierw walczę ze sprawami mechanicznymi. Trochę też z tego względu, że jak już pisałem, miałem pewne kłopoty z dostawą PCB, które w końcu do mnie nie dotarły i do zasilacza wykonałem sam. A że trochę udziwniam obudowę, przeciąga się jeszcze bardziej. Ostatnio testowałem już nawet zasilanie i możliwości chłodzenia (póki co rezystorami) - jestem zadowolony. Przy wysokości obudowy 150 mm, jedna strona odprowadzała blisko 120 W, rozgrzewając się do niecałych 60*C w najgorętszym miejscu. Dodam jednak, że źródło mocy było bardzo skupione w centrum. W większej odległości zmierzyłem na podstawie radiatora 47*C. Teoretycznie mogę więc przepuścić przez tranzystory końcowe nawet ponad 2,5A - dwa razy więcej niż w oryginale. To daje spore możliwości jeżeli chodzi o poszukiwania sweet spotu. Niedługo coś wrzucę na forum. Początkowo myślałem, aby to zrobić tutaj, ale po zastanowieniu wydaje mi się, że chyba jednak korzystniej będzie utworzyć nowy temat. Budujemy mimo wszystko nieco różniące się wzmacniacze, jak również mamy z tego co widzę trochę inne cele. Przeplatanka postów wprowadzi galimatias, szczególnie niekomfortowy, dla kogoś, kto także buduje, lub będzie budował jeden z nich. Czy dobrze myślę ?
-
Mikrofon elektretowy też jest rodzajem mikrofonu pojemnościowego i bywa, że producenci tak właśnie opisują swoje produkty, a więc jako mikrofon pojemnościowy, aby nie był kojarzony z czymś tanim - czyli w domyśle kiepskim. Właściwie zabieg niepotrzebny, bo mikrofony elektretowe mają parametry zbliżone do mikrofonów "w pełni" pojemnościowych, ale wiadomo jak to u ludzi W każdym razie nie będę się spierał bo nie mam dokładnego rozeznania. Odnośnie Umika, co to znaczy, że nie można go skalibrować? Plik kalibracyjny służy w nim do "wyprostowania" charakterystyki (która notabene jest dla naszych celów wystarczająco płaska bez pliku ), a czułość, no cóż..,, dopasowanie wzmocnienia, aby zrównać wynik z kalibratorem chyba nie sprawi chyba dużo problemu Nawet w tym beznadziejnym REW Na szybko znalazłem nawet jakieś proste porównanie mikrofonów pomiarowych z bardzo dużego zakresu cenowego: link