Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 372
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Hmm... Abstrahując od konkretnego przypadku tu omawianego, z tego co mi wiadomo, mody występują w pomieszczeniu począwszy od pierwszych półfalowych, których częstotliwości wyznaczają wymiary pomieszczenia (pozostałe zresztą także zależą od wymiarów :P), po... no właśnie, górna granica chyba nie jest określona. Częstotliwość Schroeder'a jest tylko pewną umowną wartością wyznaczającą miejsce, od którego korzystniej jest analizować akustykę pomieszczenia w sposób statystyczny, gdyż mody występują tam już blisko siebie przez co zaciera się ich dominujący charakter. Nadal jednak występują. Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło takie zdanie napisane przez zawodowca
  2. @JohnDoe, a co się dzieje, zaraz po tym, gdy oderwiesz rękę od "rozbujanego" wzmacniacza? Niestety nie widać na filmach tego momentu. Chodzi mi o to, czy długo się jeszcze buja, czy raczej żelkowe zawieszenie zachowuje się bardziej jak... w samochodzie - jedno bujnięcie i koniec? Karol, czy mógłbyś dokładnie wyjaśnić, co właściwie zrobiłeś? Ale co? Przecież napisałem, że jeżeli przyczyną "grania kabli" są przenoszone przez nie, a pomiędzy elementami systemu wibracje, to taki test (dokładnie taki jak wykonał Ethan Winer) nie zadziała, tj. nie wykaże różnic. Nie do końca o to chodzi (a przynajmniej mnie). Ja miałem na myśli wibracje powstające w jednym urządzeniu, np. za sprawą transformatorów, napędów w CD, czy chociażby samej obudowy pod wpływem hałasu, i przenoszone za pomocą kabli (a konkretniej metalowych przewodników, tworzywa z reguły dobrze tłumią wibracje) do innego urządzenia. W tym wypadku podstawki raczej nie pomogą. No cóż... Nie sądzę. 🤣
  3. Nie będzie działał Null test Ethana Winer'a, polegający na porównaniu dwóch kabli w ten sposób, że przesyłamy jednym z nich pewien sygnał, natomiast drugim dokładnie tan sam sygnał, ale o odwróconej polaryzacji. To co odbieramy na wyjściu sumujemy i wzmacniamy. Jeżeli otrzymamy coś w pobliżu zera (pomijając szumy i zakłócenia), teoretycznie będzie to oznaczać brak wpływu kabli na sygnał.
  4. A takiej, żebyś jakoś połączył to, o czym rozmawiamy, z artykułem, który podlinkowałeś. Przeczytałeś go w ogóle wcześniej? Wg mnie trudno z niego wyciągnąć jakiekolwiek wnioski dotyczące spraw, którymi się tu zajmujemy. Traktuje o zupełnie czymś innym. Nie, nie posiadam . Moje zdanie wynika wyłącznie z porównania parametrów obu rozwiązań, pod kątem naszych potrzeb. Sorbothane jest jednak zdecydowanie bliższy innym elestomerom, niż sprężynom. Ma większe tłumienie i nie pozwala uzyskać tak niskich częstotliwości rezonansowych jak sprężyny. W zachowaniu, "na oko" będzie podobny, ale jednak nie taki sam Spoko ja tez tylko filozofuje. Może to i rozmyślania i filozofia, jako że nie dysponujemy odpowiednimi przyrządami, pozwalającymi udowodnić te teorie, ale po tym co obserwuję, ja jestem coraz bardziej przekonany, że "granie kabli" wcale nie wynika z bezpośredniego wpływu ich parametrów elektrycznych na sygnał, ani nawet z podatności na zakłócenia elektromagnetyczne, a związane jest właśnie z przenoszeniem wibracji i ich oddziaływaniem na same kable (pośrednio na ich parametry). Już o tym zresztą kiedyś pisałem, w odniesieniu do słynnego null testu. Zauważcie, że gdyby rzeczywistość była zgodna z taką teorią, nie będzie on działał.
  5. A nie Buduję wzmacniacz tak, jakby to były monobloki, ale w jednej obudowie. Jedyną częścią wspólną obu kanałów będzie gniazdo IEC (zasilające). W obrębie wzmacniacza nie połączę nawet mas obu kanałów. Jeżeli chodzi o ilość tranzystorów w stopniu mocy, to chodzi mi głównie o to, że przy większej liczbie par, trudno jest uzyskać odpowiednio duży prąd spoczynkowy przepływający przez każdy z elementów, co wg Passa (jak również mojego niewielkiego doświadczenia ) ma jednak dość spore znaczenie. Poszukujemy przecież w ten sposób najlepszego (najbardziej liniowego) miejsca na charakterystyce, jakby nie patrzeć elementu nieliniowego. I tak, jeżeli np. ja ustawię 1,5A na jednej parze, to da to moc strat 72W (na kanał, przy zasilaniu +/-24V). U Ciebie, przy zasilaniu +/-32V i powiedzmy dwóch parach będzie to już 192W. Odprowadzenie takiej mocy z obudowy o rozsądnych wymiarach staje się już bardzo kłopotliwe, a co dopiero dwa razy więcej, gdy będą 4 pary tranzystorów (ver. 3). Chodzi po prostu o to, że w ver. 3, ze względu na fizyczne ograniczenia nie daje tak szerokich możliwości regulacji aby osiągnąć optimum w dźwięku, jak wersja pierwotna. Oczywiście może okazać się, że lepszy dźwięk będzie przy niższym prądzie spoczynkowym Wolę mieć jednak możliwość sprawdzenia.
  6. Nazwa Sorbothane była już kilka razy wspominana na forum, ale jakoś wcześniej nie sprawdzałem co to dokładnie jest. Może dlatego, że padała w kontekście produktów (gadżetów) "for audio", na które mam akurat uczulenie Dodam, że nabyte 😂 W każdym razie linki @JohnDoe ułatwiają sprawę leniuchom 👍 A wygląda na to, że materiał może być całkiem ok. Oczywiście wśród elastomerów. Do jakości wibroizolacji możliwej do uzyskania za pomocą sprężyn trochę jednak brakuje, ale "w roli" gumy może się sprawdzić. Jeżeli chodzi o dobór pod konkretne zastosowanie, nie tylko w przypadku tego materiału trzeba zwracać uwagę na odpowiedni dobór podatności do wagi. To determinuje częstotliwość rezonansową układu, która powinna być mniejsza niż najniższa przewidywana częstotliwość pobudzająca. Generalnie im niższa tym jakość izolacji lepsza. Niestety jej obniżanie powoduje zmniejszanie stabilności, ze względu na coraz większą podatność podstaw. Jak zwykle... kompromisy, kompromisy, kompromisy... Itd... Widzę, że tradycyjnie, tj.: "Nie mam o tym pojęcia, ale odpowiem. Zresztą... Jak trochę ominę pytanie to pewnie i tak nikt nie zauważy" 🤣 Wszyscy czekają z niecierpliwością. Oczywiście nikt nie naciska. Tomek, nie spiesz się i sprawdź dwa razy zanim odpowiesz, dlaczego to właśnie sprężyny były jak do tej pory najlepszym upgradem w Twoim systemie audio 😂
  7. Przyznam szczerze, że tempo prac jest w moim przypadku mocno niezadowalające No cóż, przy małym dziecku nie idzie tak sprawnie jak kiedyś. Mimo wszystko sporo już mam. Ja dla odmiany zacząłem niejako od drugiej strony, tzn. najpierw walczę ze sprawami mechanicznymi. Trochę też z tego względu, że jak już pisałem, miałem pewne kłopoty z dostawą PCB, które w końcu do mnie nie dotarły i do zasilacza wykonałem sam. A że trochę udziwniam obudowę, przeciąga się jeszcze bardziej. Ostatnio testowałem już nawet zasilanie i możliwości chłodzenia (póki co rezystorami) - jestem zadowolony. Przy wysokości obudowy 150 mm, jedna strona odprowadzała blisko 120 W, rozgrzewając się do niecałych 60*C w najgorętszym miejscu. Dodam jednak, że źródło mocy było bardzo skupione w centrum. W większej odległości zmierzyłem na podstawie radiatora 47*C. Teoretycznie mogę więc przepuścić przez tranzystory końcowe nawet ponad 2,5A - dwa razy więcej niż w oryginale. To daje spore możliwości jeżeli chodzi o poszukiwania sweet spotu. Niedługo coś wrzucę na forum. Początkowo myślałem, aby to zrobić tutaj, ale po zastanowieniu wydaje mi się, że chyba jednak korzystniej będzie utworzyć nowy temat. Budujemy mimo wszystko nieco różniące się wzmacniacze, jak również mamy z tego co widzę trochę inne cele. Przeplatanka postów wprowadzi galimatias, szczególnie niekomfortowy, dla kogoś, kto także buduje, lub będzie budował jeden z nich. Czy dobrze myślę ?
  8. Wartość napięcia z dzielników polaryzujących bazy tranzystorów kaskodujących jak najbardziej się zgadza. Jednak wydaje mi się, że na drenach jfet'ów będzie pomniejszona o wartość Ube Q7 i Q8. PS. Przydałoby się zamieścić schemat dokładnie tej wersji, którą do budujesz
  9. A więc powolutku do przodu, czyli podobnie jak u mnie A czy przypadkiem nie 15,3V?
  10. Mikrofon elektretowy też jest rodzajem mikrofonu pojemnościowego i bywa, że producenci tak właśnie opisują swoje produkty, a więc jako mikrofon pojemnościowy, aby nie był kojarzony z czymś tanim - czyli w domyśle kiepskim. Właściwie zabieg niepotrzebny, bo mikrofony elektretowe mają parametry zbliżone do mikrofonów "w pełni" pojemnościowych, ale wiadomo jak to u ludzi W każdym razie nie będę się spierał bo nie mam dokładnego rozeznania. Odnośnie Umika, co to znaczy, że nie można go skalibrować? Plik kalibracyjny służy w nim do "wyprostowania" charakterystyki (która notabene jest dla naszych celów wystarczająco płaska bez pliku ), a czułość, no cóż..,, dopasowanie wzmocnienia, aby zrównać wynik z kalibratorem chyba nie sprawi chyba dużo problemu Nawet w tym beznadziejnym REW Na szybko znalazłem nawet jakieś proste porównanie mikrofonów pomiarowych z bardzo dużego zakresu cenowego: link
  11. Chyba trochę przesada . Co z tego, że mikrofon jest linearyzowany plikiem? Ma mieć określone parametry (dokładność) i tyle. Jeżeli producent urządzenia pomiarowego, w tym wypadku mikrofonu, podaje, że mierzy ono z dokładnością np. 0,5dB w paśmie takim i takim, a dla mnie pomiar z taką dokładnością jest odpowiedni/wystarczający, to po co mam wydawać ciężkie pieniądze na sprzęt o możliwościach, których nie wykorzystam. Zresztą nie oszukujmy się, sprzęt pro kosztuje o wiele więcej już z samego tego, że jest pro . Ok, znajdziemy w nim cechy, które czynią go w jakiś sposób lepszym (tu już ogólnie), tylko po co wytaczać armatę na wróbla. Swoją drogą, o ile wiem (jeżeli źle wiem to proszę o wyprowadzenie z błędu), to w mikrofonach pomiarowych, także tych pro, wykorzystuję się powszechnie tanie wkładki elektretowe. Po prostu dobrze się do tego nadają. Nasuwa się kolejne pytanie. Czy w profesjonalnych pomiarach akustyki pomieszczenia, mających na celu ustalenie działań odnośnie adaptacji akustycznej, jest zasadne stosowanie większej dokładności pomiarowej niż daje choćby UMIK? Ja nie bardzo widzę sens. Jak najbardziej. Dokładność tych urządzeń jest i tak większa niż potrzebujesz (jemy) Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że mikrofony które wymieniłeś są "gołe". W odróżnieniu od umika, który ma w sobie wbudowany wzmacniacz, dac, i moduł intrfejsu pozwalającego dołączyć go do komputera, do tamtych musisz mieć wzmacniacz mikrofonowy (z tzw napięciem fantomowym do zasilania mikrofonu) i interfejs audio (w tych kapkę droższych są odpowiednie wejścia mikrofonowe, i nie potrzeba dodatkowego wzmacniacza) do komputera o możliwościach pozwalających na tego typu pomiary.
  12. Dziękuję. Chłopak naprawdę czuje bluesa. Wszyscy są pod wrażeniem, z jaką łatwością przychodzi mu granie (pomijając niedogodności wynikające z obsługi "dorosłego" instrumentu ). Temat jest oczywiście ogólny i nie zakładałem, że będzie dotyczył tylko Karola. On po prostu podsunął mi pomysł. Jak najbardziej zachęcam do wrzucania wszelkich przykładów młodych ludzi, mogących pochwalić się nieprzeciętnymi zdolnościami i umiejętnościami muzycznymi. Trzeba ich wspierać, choćby przez oglądanie filmików i tzw ochy i achy. To bardzo motywujące i zachęcające do dalszej pracy. Wielu z nich, być może będziemy mogli słuchać w przyszłości na naszych dopieszczonych systemach audio
  13. Proponuję użyć gitary elektrycznej (mniej dźwięku bezpośrednio z instrumentu, przez co lepiej będzie słychać drgające elementy na które wibracje się przenoszą z gitary) , oczywiście niepodłączonej i całość ustawić na szafce lub stole. Jeżeli podłoga jest pływająca, efekt też będzie ok. Jestem wręcz pewny, że w takim "układzie pomiarowym" nie ma możliwości, żebyś nie usłyszał różnic. Filc był pierwszym materiałem, który próbowałem i rzeczywiście zrobiło się znacznie lepiej. Kolejne próby (guma, sprężyny) dawały jednak jeszcze lepsze rezultaty, oczywiście w tym samym kierunku. Ja mimo wszystko podzielam zdanie Fortepiano - im skuteczniejsza izolacja, tym obiektywnie najlepsza jakość dźwięku. Takie stanowisko wynika nie tylko z tego co słyszę. Wychodzę z założenia, że jeżeli słychać zmiany, to nie mogą być na gorsze. Bo i dlaczego miałyby być? Ale wiadomo, każdy dostosowuje sprzęt pod swoje preferencje. Jeżeli z mniejszą izolacją dźwięk wydaje się lepszy, to dlaczego robić coś wbrew sobie. Proponuję zacząć od sprawdzenia, czy głośnik wyskokotonowy jest dobrze skręcony (o ile jest skręcany a nie np. klejony). Kiedyś też zauważyłem, że na niektórych nagraniach, utworach słychać dodatkowe dźwięki w zakresie wyskotonowym. Jakby coś rezonowało przy pewnych tonach. Okazało się, że śruby ściągające głośnik (te w pobliżu membrany) były dość słabo dokręcone i tam właśnie powstawały słyszalne drgania. Przydałby się jakiś komentarz, jak możemy wykorzystać w praktyce treść zawartą w artykule.
  14. Pomimo, że filmik został opublikowany całkiem niedawno, już można znaleźć do niego "Drum teacher reacts":
  15. To ja się przyznam, że akurat tego perkusistę wstawiłem nieprzypadkowo, tzn nie tylko dlatego, że nieźle mu idzie, a właściwie to o wiele lepiej niż nieźle. To mój 8-letni bratanek
  16. Opisywanych przez Ciebie niedogodności, tzn. "trzasków" jak do tej pory u siebie nie stwierdziłem, jednak obadam sprawę dokładniej. Na pewno lepiej u mnie gra z CD, pomimo, że używam w obu przypadkach tego samego DACa, zmienia się więc tylko transport. Różnice słychać szczególnie przy większej głośności. Dodam jednak, że korzystam ze spotify. Być może to też ma znaczenie. Streamera używam właściwie bardziej jako kopalnię nowości muzycznych, więc nieco gorsza jakość nie jest tu dla mnie aż takim problemem. Gdy mi się coś spodoba i tak kupuję CD.
  17. Mariusz, skoro już porównywałeś, to jako (w sumie zadowolony) posiadacz chromecasta mam pytanie: W jakiej konfiguracji był u Ciebie używany? Konkretniej, jaki zasilacz i kabel? Czy może sprawdzałeś, czy są jakieś różnice przy zasilaniu liniowym, zamiast zasilacza z zestawu. Pytam z lenistwa Już dawno temu miałem to sprawdzić i jakoś tak schodzi PS. Ups. Wtryniłem pytanie, którym zmieniłem stronę i teraz nie widać Twojego o trafa. Czytelnicy wątku, cofnijcie się jeszcze do poprzedniej strony!
  18. Powiem szczerze, że nie bardzo potrafię powiedzieć, która guma będzie najlepsza. Jak pamiętasz, na drodze eliminacji, wyłoniłem SBR jako tą najlepszą, którą posiadam. Okazało się inaczej, tzn, że SBR jest akurat bardzo mało sprężysta. Jeżeli wycieczka do sklepu to nie problem, weź ze sobą coś na kształt kulki łożyskowej (może szklanej) i po prostu sprawdź od której się najlepiej odbija. Gdy upuścisz na nią kulkę ma się odbijać jak najdłużej. To chyba jedyna metoda. Ta chyba będzie podobna do uszczelki z allegro - też EPDM. Choć jest też szansa, że ma nieco inny skład i będzie inna (lepsza). Naprawdę nie wiem. Chcę izolować wibracje, w jak najszerszym pasmie. Co mam zrobić? A w jakim zakresie działa guma? W budowanym wzmacniaczu oczywiście też o tym pomyślałem Niebawem wrzucę fotki jak ja to zrobiłem (jak tylko zmontuję, właśnie odebrałem podstawy do traf z malowania).
  19. Jako, że dział niezbyt mocno oblegany, spróbuję wprowadzić trochę ożywienia. Chciałbym przedstawić pewnego młodego człowieka, który jak się szybko okazało, ma smykałkę do walenia w bęben, a nawet kilka i w jeszcze inne rzeczy, które obok tych bębnów sobie pozawieszał ;). Myślę, że nie ma sensu nadużywać słowa pisanego - zapraszam do obejrzenia: I co Państwo na to?
  20. Myślę, że trzeba wziąć w tym przypadku pod uwagę rodzaj wibracji. Naturalne jest patrzenie na tak ciężki element, jako na obiekt, który trudno poruszyć, ze względu na bezwładność. Ale co z wibracjami przenoszonymi w materiale? Metale są przecież bardzo dobrymi "przewodnikami" fal akustycznych. Dodam, że pomiędzy skrzynką z grubej sklejki (25 mm) a podstawą jest przekładka z gumy porowatej . Jest jednak mocno zmiażdżona przez śruby łączące oba elementy. Tak nie próbowałem. Na podstawkach sprężynowych ustawiam poszczególne elementy systemu i efekt jest bardzo zadowalający. Czy oprócz poprawy komfortu pracy odtwarzacza, odizolowanie całego stolika daje także słyszalne efekty w dźwięku?
  21. Trzeba tu jeszcze rozróżnić sprężystość od twardości. Stal (sprężynowa) jest sprężysta, ale jednocześnie twarda. Na drugim końcu mamy np. miękką plastelinę, praktycznie pozbawioną sprężystości. Oczywiście to skrajne przykłady, aby łatwiej zobrazować w czym rzecz. Nam potrzeba dobrej sprężystości, dlatego korzystniej jest użyć twarde ale sprężyste materiały, odpowiednio formując podstawki, aby przy obciążeniu wywieranym przez kolumny dawały odpowiednio niską częstotliwość rezonansową. Przykładem niech będzie stal uformowana w sprężynę. Z twardej gumy można dociąć natomiast mniejsze podkładki, lub nadać im kształt pozwalający uzyskać większe naciski jednostkowe. Jak już wiele razy pisałem, im dłużej i wolniej się kolumna buja po ruszeniu, tym lepiej. Zbytnio bym się tym nie przejmował. Jeżeli zastanowisz się jak sytuacja wygląda w klasycznym głośniku, to łatwo znajdziesz podobieństwo do tego co się dzieje w Tannoy'ach czy Kef'ach. Tyle, że z dźwiękiem bezpośrednio odtwarzanym przez membranę, nie zaś z odbiciami. Powiedzmy, że głośnik średnio-nisko tonowy odtwarza jednocześnie częstotliwość 50 Hz i 1000 Hz - nic w tym dziwnego jeżeli wziąć pod uwagę standardowe sygnały w postaci muzyki. Wychylenia membrany dla częstotliwości 50 Hz będą względnie duże, no i 20 razy wolniejsze niż dla 1000 Hz. Z punktu widzenia wyższej częstotliwości wygląda to tak, że jest odtwarzana przez element poruszający się do przodu i do tyłu (na każdy duży ruch przypada 20 małych). A o tym mógłby już coś powiedzieć pan Doppler Szczerze mówiąc głośniki są urządzeniami dalekimi od doskonałości. Pomimo wielu ich typów dostępnych dzisiaj, zawsze jest jakieś ale. A najciekawsze jest to, że najpopularniejsza konstrukcja (głośnik magnetodynamiczny) niewiele się zmieniła od momentu wynalezienia, czyli przez ok sto lat
  22. Kurde blaszka, chyba czas zacząć samemu coś sprzedawać, skoro mi tak dobrze marketing wychodzi 🤣 A poważniej, akurat te rzeczy polecam z czystym sumieniem. Wg mnie działają bardzo dobrze, no i aby wypróbować nie trzeba wydawać fortuny. Ba, to groszowe sprawy (uszczelka z allegro, spreżyny z "metalowego").
  23. Tak jak wspomniał Piotr ( @Pboczek), najkorzystniej wypadają materiały o małym tłumieniu. Aby to sprawdzić można upuścić na matę np nakrętkę i ocenić czy dobrze się odbija. Przetestować pod audio nie zawadzi. Jeżeli materiał nie jest dobry, efekt poprawy będzie po prostu niewielki. No i lepiej wyciąć niewielkie kostki, niż docinać na wymiar podstawy kolumny - guma musi pracować. Teraz używam podłogówek i to sporych (Usher Dancer Mini Two DMD). Mają żeliwną podstawę ważącą kilkanaście kg, a całe ważą 57kg/szt. Podobnie jak u Ciebie, u mnie także słychać zmiany po zastosowaniu sprężyn. Choć wydaje mi się, że w przypadku monitorów efekt był wyraźniejszy. Nie jestem pewny na 100%, bo nie robiłem bezpośredniego porównania, ale po wymianie na podłogówki i późniejszym ustawieniu ich na podstawkach wow było chyba jednak mniejsze. W każdym razie, jak dla mnie bas w żadnym razie nie jest jednolity po tym zabiegu. Fakt, jest go mniej, ale w taki pozytywny sposób. Przestaje żyć swoim życiem i dokleja się do reszty. Poza tym jest bardziej czysty. Dobrze to słychać na najniższych rejestrach (np tła w muzyce filmowej). Zamiast ciągnącego dudnienia słychać (lub może bardziej czuć) takie niepokojące wibrowanie powietrza. Taki przykład. Czy będąc na koncercie (najlepiej nienagłośnione instrumenty akustyczne, o czym już wspomniał Piotr ( @Fortepiano), (swoją drogą dużo Piotrów na tym forum :) ) , albo nawet na spacerze, lub w pracy, gdziekolwiek, gdzie występują różne naturalne dźwięki, słyszałeś bas podobny do tego, jaki zazwyczaj wydobywa się ze sprzętu audio? Ja często wsłuchuję się w otoczenie i nie zauważyłem w nim podobnego dudnienia, sprężystego łupania (zwykle w mało wytłumionych kolumnach), czy ogólnie takiej ilości niskich tonów jak z kolumn. Nawet, gdy pracujący silnik stojącego w pobliżu samochodu, zgra się z modem pomieszczenia, w którym przebywam, niskie tony, pomimo, że jest ich sporo brzmią inaczej niż z głośników. Spróbuj sobie wyobrazić kopane pudło, o którym wspomniałeś i jak zabrzmiałoby z nagrania. A jak zabrzmiałoby sto kopanych pudeł? Tak samo można przeanalizować wyższe częstotliwości. Talerze perkusji na żywo i z bliskiej odległości brzmią ostro, ale jest to ostrość akceptowalna, można by powiedzieć, nie powodująca odrzucenia. Przysłowiowa "krew z uszu" powodowana przez głośniki jest bardziej męcząca - inna. Podobnie jak Fortepiano uważam, że izolowanie wibracji przybliża dźwięk z audio do bardziej naturalnego. Zdejmuje z niego dodatki, które może i w pierwszej chwili mogą wydawać się korzystne bo zdają się dodawać efektowności do dźwięku, ale na dłuższą metę po prostu męczą.
  24. Motyla noga Za Wikipedią: Prędkość dźwięku w substancjach zależy od tempa przekazywania kolejnym cząsteczkom tej substancji energii drgań cząsteczek. Dla małych natężeń dźwięku (zatem również małej amplitudy drgań) prędkość związana z ruchem drgającym jest znacznie mniejsza od prędkości ruchu cieplnego cząsteczek, dlatego prędkość dźwięku nie zależy od jego natężenia (z wyjątkiem natężeń bardzo dużych, np. przy wybuchu) ani od częstości drgań
  25. Ach, to o to chodziło. Trochę inaczej sobie wyobraziłem obszerność i wypełnienie No cóż, nie jest łatwo opisać dźwięk. W każdym razie z powyższym już zdecydowanie łatwiej mi się godzić. Słyszę to bardzo podobnie. I także na początku nie do końca byłem przekonany, czy taki bardziej "miękki" (?) bas jest poprawny. Chwilę pomyślałem, dłużej posłuchałem (albo odwrotnie ) i uznałem, że tak właśnie być powinno. Już piszę dlaczego. Po pierwsze, jeżeli w średnim i wyższym zakresie częstotliwości wyraźnie słychać, że dźwięk się wyczyścił, stał mniej agresywny i natarczywy, a mimo to zyskał na rozdzielczości i precyzji, to logika podpowiada, że i na niskie częstotliwości upgrade zadział z dużym prawdopodobieństwem tak samo - to ta część związana z procesem myślowym Co do odsłuchu, do nowego basu przyzwyczaiłem się bardzo szybko. Podobnie jak reszta pasma stał się po prostu mniej natarczywy. Przestał wystawać w taki jednostajny głośnikowy sposób (trochę przerysowuję, aby łatwiej zobrazować o co mi chodzi). Stał się lepiej zszyty z resztą pasma. Dawał dobry fundament, ale nie wybijał się jakby chciał powiedzieć: "Hej, to ja bas. Jestem tu najważniejszy". Na pewno też nie można powiedzieć, że zrobił się bardziej ciągnący, dudniący etc. Wręcz przeciwnie. Wg mnie bardziej pasują słowa krótki, suchy. I rzeczywiście, w pierwszej chwili po zmianie jest wrażenie, jakby wszystkiego ubyło. Jednak niedługo po tym, gdy w głowie zaciera się błędny wzorzec, powstały na skutek przyzwyczajenia, przychodzi refleksja, że tego co ubyło nie powinno tam być. Agresja powodowana przez dodatkowe harmoniczne dołożone do oryginalnego sygnału, będące wynikiem przenoszenia wibracji, powodowała jedynie złudne uczucie lepszej dynamiki, szybkości. To jak z filtrowaniem zasilania. Pozbywając się zakłóceń nie można przecież niczego pogorszyć, a co najwyżej nie poprawić (bo np. nie słychać zmian). Wg mnie wibroizolacja i tłumienie drgań nie jest żadnym kompromisem. O kompromisach możemy mówić np. ustawiając kolumny w pomieszczeniu. Właściwie nie jest możliwe zrobienie tego w sposób optymalny. Gdy pozbędziemy się jednej górki, powstanie dołek lub górka w innym miejscu. Tu jest inaczej. Jeżeli stwierdzamy, że drgania mają negatywny wpływ, to należy się od nich odizolować, lub je wytłumić w najskuteczniejszy możliwy sposób. Hehe, ciekawe, czy ktoś doczyta aż do tego zdania Mimo wielu słów i tak nie jestem przekonany, czy udało mi się wystarczająco jasno przekazać jak ja to widzę. O tym też już myślałem, tzn. czy odizolowanie wysokotonowego od skrzynki da słyszalny efekt. Wydaje się, że powinno. To koniecznie trzeba będzie kiedyś przetestować. Póki co odkładam, ze względu na sporą pracochłonność przy wykonaniu odpowiedniego układu "zawieszenia" w taki sposób, aby obudowa pozostała uszczelniona (gwizdki ze względu na swoją budowę zwykle nie mają w kolumnie przestrzeni wydzielonej tylko dla siebie - trzeba by ją było stworzyć).
×
×
  • Utwórz nowe...