Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Niestety muszę odpowiedzieć, że nie znam nikogo takiego. Odpukać, od bardzo wielu lat nie miałem potrzeby korzystania z tego typu usług. Ostatni raz jaki pamiętam, to naprawa końcówki Technicsa w autoryzowanym serwisie we Wrocławiu, ponad 20 lat temu. Podpadli mi strasznie. Wprawdzie usterkę naprawili, ale zepsuli inne rzeczy - wszystkie zaczepy łączące przedni panel z górną pokrywą były wyłamane. Autoryzowany serwis, który nie potrafi rozkręcić obudowy, nie niszcząc jej przy tym... Dlatego bardzo niechętnie oddaje rzeczy do naprawy. Wydaje się, że coraz trudniej o dobrego fachowca. Chociaż,.. gdybyś potrzebował szewca, to jest u mnie w mieście taki jeden, którego z czystym sumieniem mogę polecić
  2. Nie ma za co :) Akurat trochę ostatnio szperałem w tych rzeczach i mi się znalazło Dla obu kanałów potrzeba 6 x ECF10N20 + 6 x ECF10P20. To są linki do tych z dobranymi parametrami. Koszt jest minimalnie większy. Niemniej jednak... Ja bym się tak nie spieszył z kupowaniem. Dobrze byłoby mieć pewność co do diagnozy. Te tranzystory to w sumie blisko 150 Euro. Jeżeli masz pod ręką kogoś pewnego (elektronika), to może niech najpierw sprawdzi, czy to faktycznie one są przyczyną awarii. Schemat byłby baaardzo pomocny. Poza tym, jeżeli rzeczywiście padły tranzystory, to z jakiegoś powodu. Dobrze byłoby znaleźć przyczynę, aby sytuacja się nie powtórzyła. No i w końcu sama wymiana na nowe to połowa sukcesu. Konstrukcje produkowane mniej masowo mogą być, jak by to powiedzieć, bardziej ekstremalne (priorytetem nie jest w nich bezproblemowa produkcja) i wrażliwe na rozrzut parametrów użytych elementów (które jak wiadomo nie są identyczne). A więc jeszcze raz, Service manual byłby nieoceniony. Udało mi się znaleźć jakiegoś manuala do końcówek Sphinx Project 12, jednak nie do tych, które są w Twoim posiadaniu. Tu stopień mocy jest na pionowych Toshibach 2sk1529 + 2sj200. Załączam, może się przyda. Filozofia może być podobna project_twelve.pdf
  3. Ups... Chodziło oczywiście o ten: ECF10N20. Powyżej pod linkiem jest wersja w obudowie TO247, tj ECX10N20. Uzupełniająco link do sklepu.
  4. Jak o że już któryś raz zwracasz na to uwagę, wydaje mi się, że przypadło Ci do gustu niskie strojenie obudów, bo tak sobie wyobrażam brzmienie basu z tych kolumn, czytając Twoje opisy. A wspominałem kilaka razy: "wypróbuj Ushery" Jeżeli dobrze odczytałem, to też lubię tego typu granie. Taka podłogówka z basem bardziej jak z monitora, ale z dobrym rozciągnięciem w dół. Niskie strojenie zmniejsza też szansę na interakcje bas refleksu z rezonansami przeciętnego pomieszczenia mieszkalnego. Może dlatego mniej dudni.
  5. Czyli mamy dodatkowy pozytywny, tym razem dla ciała, aspekt testowania sprzętu - fit sylwetka ??? 🤔 Praktycznie wszystkie wzmacniacze PP dostępne na rynku pracują w klasie AB. Uzyskanie pełnej mocy w klasie A, czyli biorąc pod uwagę tylko ograniczenia wynikające z napięcia zasilania, gdy tuż przed przesterowaniem, nadal przewodzą oba tranzystory z pary wyjściowej (par może oczywiście być więcej), oznaczałoby konieczność pracy przy bardzo wysokich prądach spoczynkowych a tym samym problemy z chłodzeniem. Maksymalna (teoretyczna) sprawność klasy A w PP to 50%. Jak chcemy mieć 100W na wyjściu, to drugie tyle będzie nam podgrzewało pomieszczenie. Wracając do klasy AB - to taka sama budowa wzmacniacza, ale ograniczamy prąd spoczynkowy do założonej wartości. To powoduje, że gdy sygnał na wyjściu osiągnie wartość pozwalającą na przepływ przez obciążenie nieco większego prądu niż dwukrotność spoczynkowego (rozważamy jedną "połówkę" sygnału), jeden z tranzystorów stopnia mocy przejdzie w stan odcięcia. Od tego momentu przepływem prądu przez obciążenie steruje tylko drugi z pary i wzmacniacz pracuje w klasie B. Moment przejścia do klasy B jest jakby "niezauważalny". Inaczej, wzmacniacz nie wykonuje żadnej dodatkowej operacji przy przejściu z klasy A do B. Samo się dzieje Ciepło, które wytwarza wzmacniacz AB (bez doprowadzenia sygnału) związane jest z prądem spoczynkowym. Im jest większy, tym oczywiście więcej ciepła, ale i mocy wyjściowej w klasie A. Przy standardowych, czyli względnie niewielkich radiatorach zamkniętych w środku obudów wzmacniaczy, będą to niewielkie wartości na poziomie ułamków wata. Może jeszcze link dla dociekliwych . Kraft, przepraszam za kontynuację OT, ale mając chwilkę, nie mogłem się powstrzymać i pozostać obojętny
  6. Trzeba zacząć od tego, że te uznawane za b. dobre tranzystory audio były dość popularne, ale niestety jakieś 30 lat temu. Na przestrzeni lat produkowało je wiele firm (Hitachi, Toshiba, Renesas, Semelab, Magnatec), w różnych obudowach (metalowych TO3, jak również plastikowych) i różnych oznaczeniach (np 2sk1058 + 2sj162 - Toshiba, Renesas). Ponieważ od dawna nieprodukowane, są częściami drogimi i trudno dostępnymi. O selekcjonowaniu można więc zapomnieć. Jedyna opcja to zakup już dobranych elementów, najczęściej używanych, z odzysku ze starego sprzętu. Sprawę pogarsza potrzebna ilość, tj 2 x po 3 pary. Jeżeli nawet by się znalazły, to obstawiam koszt powyżej 1k zł (dla obu kanałów). Dochodzi do tego możliwość kupienia wszechobecnych podróbek. Jest jednak światełko w tunelu :) Dzisiejszym odpowiednikiem tej pary są produkty Exicon o oznaczeniach ECF10N20 i ECF10P20. Cena to ponad 12 euro/szt, a więc także niezbyt tanio, ale przynajmniej jest pewność co do oryginalności. Zresztą i tak mniej niż za niewiadomego pochodzenia starocie. Wspomniane wyżej są opakowane w TO3 (czyli tak jak potrzeba w tym wypadku ;) ). Jest też wersja plastikowa TO247. W ofercie nie ma wprawdzie elementów dobieranych w pary z kanałem N+P, ale można kupić oznaczone dodatkowo literką S, co oznacza dobre dopasowanie parametrów "w poziomie" (N+N, P+P). To dobrze, bo zwykle to jest priorytetem w konstrukcjach z wieloma parami na wyjściu. Pozostaje zdobyć dokumentację, lub chociaż schemat wzmacniacza.
  7. To jaką moc możemy uzyskać w klasie A, zależy od prądu spoczynkowego w stopniu mocy. Im jest większy tym więcej klasy A, ale jednocześnie więcej pary idzie w gwizdek, czyli wzrasta temperatura radiatorów. Na upartego można próbować szacować na podstawie tej temperatury (trzeba jednak znać parametry radiatora, napięcie zasilające końcówkę i ... pewnie coś jeszcze, o czym w tej chwili zapomniałem ), ile jest klasy A we wzmacniaczu, jednak jest wygodniej i dokładniejszy wynik uzyskamy, gdy po prostu zmierzymy prąd spoczynkowy . Na szybko, można przyjąć, że jeżeli wzmacniacz jest ledwo ciepły, gdy nie odtwarzamy muzyki, to klasy A jest tylko tyle, ile jest konieczne ze względu na duże nieliniowości tranzystorów, gdy sygnał przechodzi przez 0
  8. No wiadomo , jeśli wzmacniacz ogranicza to kolumny niczego nie wyczarują Doświadczenia z ostatnich miesięcy powodują, że także zaliczyłbym siebie do grupy stawiającej w pierwszej kolejności na dobry wzmacniacz. Miałem okazję testować w ostatnim czasie urządzenia (zarówno wzmacniacze, jak i kolumny) z dość szerokiego zakresu cenowego (ale np z ograniczeniami w postaci kolumn tylko jednej marki, co też uważam może być w pewien sposób korzystne, gdyż pokazuje, co daje kilkukrotny przyrost ceny ) i wg mnie bardziej dźwięk potrafi zepsuć jednak wzmacniacz. Tak, zepsuć, bo odmiennie niż Kubakk uważam, że chodzi nie o ograniczenia, a niechciane dodatki w postaci zniekształceń, których charakter wydaje się być bardziej uciążliwy właśnie ze wzmacniaczy. Innymi słowy, zmieniając kolumny na model o kilka półek wyższy, nie stwierdziłem takiego przyrostu jakości, jak po wymianie wzmacniacza. Nie wiem nawet czy nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że z komponentów które posiadam (lub posiadałem), preferowałbym dźwięk z zestawu tańszych kolumn + wzmacniacz używany obecnie (notabene, względnie niedrogi), niż kolumn w cenie x6 względem poprzednich, zasilanych z bardziej "hałaśliwego" wzmacniacza. Zapewne spore znaczenie w tej kwestii ma także rodzaj słuchanej muzyki i jak mocno wzmacniacz jest wykorzystywany. I tu dochodzimy do... ...drastycznego spadku jakości dźwięku, wraz ze wzrostem mocy, co jest tym bardziej ciekawe, że w klasycznych i popularnych wzmacniaczach pracujących w klasie AB, THD spada wraz z mocą A jeżeli chodzi o proporcje mocy oddawanej w klasie A do mocy w klasie B (tak B - czyli wtedy, gdy którykolwiek z elementów w stopniu mocy przechodzi choć na chwilę w stan odcięcia) we wzmacniaczu pracującym w klasie AB, to może to być od blisko 0% do prawie 100%, względem całkowitej mocy, którą może dostarczyć wzmacniacz (przy założonych zniekształceniach). Wszystko zależy od ustawienia prądu spoczynkowego. I rzeczywiście, tak jak wspomniał Moby, w znakomitej większości urządzeń dostępnych na rynku, są to miliwaty. Dla przykładu w dość "gorącym" (w lato nawet 60C) CA Azur 840A, prąd spoczynkowy stopnia mocy to, o ile dobrze pamiętam, 270 mA. Daje to maksymalną moc w klasie A 2,3W (dla 8 Omów), czyli skuteczną dla sinusa poniżej 1,2W. Porównując radiatory tego wzmacniacza i ich temperaturę do innych wzmacniaczy, mamy całkiem dobry obraz możliwości pracy w klasie A
  9. 😂 W tym względzie jestem z Kraftem Ta przypadkowość przy wymianie lamp sprawia, że rodzi się w człowieku myśl o niekończących się poszukiwaniach. A może ta, nie jednak ta... U siebie wprawdzie planuję wymienić tranzystory, ale mam jasny cel. Liczę po prostu na poprawę parametrów, ze względu na lepszą liniowość charakterystyk nowych w zakładanym punkcie pracy. Myślę, że nawet powinno się udać zweryfikować, czy cel poprawy został osiągnięty za pomocą pomiarów. Przy wymianie lamp zwykle jedynym kryterium oceny jest odsłuch naznaczony dużym subiektywizmem słuchającego. A jak słuchacz niezdecydowany, który dźwięk lepszy, to i pół roku można przekładać te same No i jeszcze te trafa na wyjściu... brrrr... Pomimo tych niedogodności, zapewne i tak kiedyś spróbuję i tego :P Na szczęście każdy może wybrać to, co mu się najbardziej podoba. Lampy, tranzystory, do tego różne klasy, konfiguracje - jest co robić do końca życia
  10. Tak, to by było za łatwo Tym bardziej, że nie można znaleźć wszystkich komponentów, które mogłyby zapewnić zniekształcenia poniżej progu naszej percepcji (skoro jednak się okazuje, że jest położony względnie nisko). Ważne jest także, jakiego typu zniekształcenia generują urządzenia, a nawet jak się one rozkładają w obrębie konkretnego typu. Najgorsze jest jednak to, że różni ludzie mają różne "preferencje" jeżeli chodzi o zniekształcenia, choćby harmoniczne dla przykładu. Trudno jest więc wypracować jakąś uniwersalną receptę, na podstawie której dobór sprzętu byłby zawsze prawidłowy.
  11. Myślę, że gdybyś się tylko nad tym bardziej pochylił, mógłbyś się zdziwić, na jak niskim poziomie, różnice w rozkładzie zniekształceń nieliniowych, byłbyś w stanie wychwycić. Z czegoś w końcu wynika różnorodność brzmień uzyskiwanych z urządzeń mających THD na poziomie setnych czy tysięcznych części procenta (z czym zresztą zgodziłeś się wcześniej, potwierdzając, że zniekształcenia tworzą brzmienie )
  12. Zestaw ze zdjęcia powyżej to koszt 52 Euro + dostawa (dostępne tu i tu). Dla porównania opcja standardowa, czyli dwie pary IRFP240 + IRFP9240 kosztują w sumie jakieś 20 - 25 zł.
  13. No tak, ale dlaczego w takim razie dużo ludzi wybiera wzmacniacze lampowe, gdy wiadomo, że mają nieporównywalnie gorsze THD od tranzystorowych. Jeszcze raz, nie tylko ilość się liczy, ale i "jakość" - zniekształceń oczywiście Właśnie "zjadło mi" kawał tekstu z forumowego edytora - z resztą nie pierwszy już raz 😡 @#@#$.
  14. Ja bym nawet powiedział, że je tworzą Natomiast jeżeli chodzi o korelacje pomiędzy liczbami, a tym co słychać - z tym może być trudniej. Są wprawdzie pewne uogólnienia na temat tego w jaki sposób ludzki słuch reaguje na określony typ zniekształceń, bo to właściwie o nich mówimy w kontekście brzmienia różnych elementów systemu, ale niestety nie zawsze panuje całkowita zgodność wśród oceniających, co do tego który typ dźwięku jest lepszy, poprawniejszy, bardziej neutralny itp itd... Dla przykładu, jako ludzie lepiej tolerujemy zniekształcenia liniowe od intermodulacyjnych, ale jednoznaczne określenie wśród pewnej grupy osób, czy korzystniejsza jest dominująca druga czy trzecia harmoniczna w odniesieniu do zniekształceń harmonicznych wzmacniacza będzie trudne do rozwikłania. Podałeś kilka przykładów parametrów dla różnego typu sprzętu. Myślę, że porównanie w tym wypadku "suchych" liczb , powiedzmy THD, niewiele nam powie. Oczywiście można się spodziewać, że większe szanse powodzenia mamy, gdy zniekształcenia są niższe, ale z drugiej strony, wiele osób wybierze wzmacniacz lampowy jako ich zdaniem lepszy, pomimo THD wyższego o dwa rzędy względem tranzystora (ogólnie, bez odniesienia do Twoich przykładów). Widać więc, że oprócz ilości ważny jest też rozkład.
  15. Oto przybyły: Miejmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie, bo taniocha to to nie jest
  16. 👍 Fakt, z ceną pojechali. Tym bardziej, że to jest już dość wiekowy wzór wg projektu Petera Daniela, tylko z trochę bardziej rozstrzelonymi elementami - dobrze, bo oryginał był strasznie mały. Jeżeli chodzi o radiatory, nie znalazłem danych do jasnych pod przekaźniki, natomiast te od FE mają rezystancję termiczną 0,62 K/W. A więc tak jak pisałem wcześniej, dwa na kanał byłoby w sam raz, a przy trzech można by było troszkę poszaleć ;) . Dla porównania, u mnie chłodzenie jest na poziomie ok 0,25 - 0,26 K/W na kanał (oszacowane na podstawie pomiarów mocy rozpraszanej przez tranzystory i temperatury). W razie czego, mają trzy sztuki w TME. Trzeba przyznać, że tanie nie są, ale biorąc pod uwagę zysk w postaci jakości dźwięku przy prądzie ponad 2,1A... ;)
  17. Wzmacniacz zdecydowanie wart zachodu związanego z jego wykonaniem (kupić oryginał, który zresztą może okazać się gorszy od poskładanego własnoręcznie z wypasionych elementów i zestrojonego "w punkt", to jak wygrać w totka ).
  18. Jeżeli kolumny grają podobnie, niezależnie co się do nich podłączy, to można wnioskować, że są po prostu kiepskie. Mają na tyle dużo "własnego charakteru", że przykrywają nim wszystko inne.
  19. To ma raczej pomijalne, o ile jakiekolwiek znaczenie. Nadal połączenie mas poprzez PE ma bardzo małą impedancję, zwykle mniejszą niż poprzez IC. Dłuższy kabel sieciowy powiększa natomiast powierzchnię pętli masy utworzonej przez powyższe połączenia, co wydaje się bardziej niekorzystne.
  20. ?? A jakiż to cel przyświeca takiemu postępowaniu?
  21. Ze zdjęć wnioskuję, że ma być po jednym na kanał, czyli parę tranzystorów. Jeżeli planujesz ustawić bias jak w oryginale, tj 1,3A przy +/-24V zasilania, prawdopodobnie będzie trochę mało. Znasz może ich opór termiczny? W standardowym F5 powinien być nie większy niż 0,3K/W dla każdego kanału - myślę, że lepiej byłoby po jednym, ale na każdy tranzystor, jednak przy zapewnieniu sprzężenia termicznego pomiędzy nimi. Im więcej chłodzenia tym lepiej. Wyższy prąd spoczynkowy powoduje, że MOSFETy pracują w bardziej liniowej części charakterystyki. Wprawdzie spore sprzężenie zwrotne "naprawia" to co psują nieliniowości użytych elementów, jednak wydaje się, że lepiej, gdy do poprawiania jest jak najmniej. Zmiany w dźwięku wywołane regulacją prądu spoczynkowego można usłyszeć bez problemu. Rozkład ścieżek na płytkach jakby znajomy, zaintrygowałam mnie za to soldermaska :) Mogę zapytać o pochodzenie?
  22. Mocy czynnej nie mam czym zmierzyć, dlatego podałem pozorną - napięcie w sieci (w chwili pomiaru ) 232V, pobór prądu: 1,2A, stąd 278,4 VA. Moc czynna jest nieco mniejsza z uwagi na obciążenie indukcyjne (transformatory), a więc cosφ mniejszy od 1. Z nowości. Udało mi się znaleźć podchodzące (mam nadzieję ) "lateral MOSFETs" od Exicon: ECW20N20 + tym razem już komplementarny (piękne słowo ) z kanałem typu P - ECW20P20. Nawet zdążyłem zamówić :D . Po prostu muszę się przekonać co potrafi F5 na rasowych tranzystorach optymalizowanych pod audio. Nie żebym był niezadowolony z dźwięku płynącego z obecnych, przeznaczonych do zastosowań w układach impulsowych. Najzwyklejsza ciekawość Przyznam jednak, że nie widziałem jeszcze tego wzmacniacza na Exicon'ach i pewne wątpliwości są. Cóż, ktoś musi być pierwszy :P
  23. Dokładnie o to mi chodziło A jeżeli chodzi o wrażliwość wzmacniacza na zmiany, o której wspomniał Mariusz, to uważam, że jest dość duża - zapewne ze względu na transparentność właśnie. Zresztą wiele osób majstrujących przy F5 zauważyło, że zaczynając od tranzystorów mocy (to akurat zrozumiałe), poprzez zasilacz (prostownik, kondensatory), kończąc na opornikach, no i oczywiście ustawieniu punktu pracy - wszystko to wpływa w większym lub mniejszym stopniu na efekt końcowy. Nie wspomniałem o tranzystorach ze stopnia wejściowego, gdyż nie bardzo można znaleźć ich zamienniki o zbliżonych parametrach. Ktoś zauważył nawet, że w tej sytuacji trudno mówić o wymianie poglądów na temat brzmienia, ze względu na różnice w budowie poszczególnych egzemplarzy Co jednak nie zmienia faktu, że pomimo różnic, każdy kto go uruchomi pieje z zachwytu. A porównywany jest do najróżniejszych urządzeń - od lampowych SET'ów, po tranzystory z wysokich półek (przynajmniej jeżeli chodzi o marki ). Ja natomiast mam chęć sprawdzić, jak zagra na MOSFET'ach typu bocznego. Niestety póki co nie wiem, skąd je wziąć Z innej beczki. Zmierzyłem wczoraj jak bardzo słuchanie muzyki obciąży mój portfel. W obecnej konfiguracji, pobór mocy to ok 280 VA.
  24. Dzisiaj bez obrazków :P Na skutek niedawnej wymiany poglądów na temat połączeń masy, od niechcenia połączyłem we wzmacniaczu PE i masę układową obu kanałów. Ku mojemu zaskoczeniu, to było dobre posunięcie. Jest czyściej i przejrzyściej. Poprawiła się stereofonia, głębia. Zastanawiając się jak to możliwe (powstała pętla masy, no i jeszcze te zakłócenia z sieci), przypomniałem sobie, że już kiedyś robiłem tego typu doświadczenia (opisane gdzieś w pobliżu początku tematu "Tania listwa zasilająca"). Wtedy był to zestaw CA 840Av2 + 840C. Pamiętam, że początkowo na korzyść zadziałało pozbawienie urządzeń połączenia z PE (oczywiście nie róbcie tego w domu!!!). Jeszcze lepszy efekt uzyskałem jednak, gdy standardowe PE zastąpiłem kaloryferem, czyli uziemieniem o wiele bardziej "czystym". Wtedy najlepiej było, gdy oba urządzenia, tj odtwarzacz i wzmacniacz były podłączone w standardowy sposób, czyli oba uziemione, pomimo utworzenia pętli masowych poprzez interkonekty i kable sieciowe. Teraz sytuacja wygląda podobnie - najlepiej gra, gdy wszystko jest połączone z PE (nadal z sieci CO). Jako, że wzmacniacz to pełne dual mono, a więc każdy kanał jest (a raczej był) w pełni odizolowany elektrycznie od czegokolwiek, wydawało mi się naturalne, że połączenie interkonektem ze źródłem będzie stanowić jakby przedłużenie toru sygnałowego źródła i nie ma potrzeby, a wręcz będzie niekorzystne, łączenie mas obu kanałów w obrębie samego wzmacniacza, jak również dołączanie ich do PE. Cóż, wygląda na to, że źle mi się wydawało. Dodam, że wszystkie urządzenia audio zasilam z listwy z filtrem o bardzo silnym tłumieniu.
×
×
  • Utwórz nowe...