-
Zawartość
2 382 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
Czyli stricte regulacja cyfrowa. To ja skojarzyłem z wcześniejszymi wypowiedziami i jakoś tak mi się dopasowało do przekaźników No bo jak spojrzeć na sposób ich przełączania, tu także można przypisać pewną "cyfrowość". W każdym razie ta właściwa regulacja cyfrowa także mi się nie podoba z powodów już opisanych bodajże w wątku o dsp. A jeżeli chodzi o porównanie przedwzmacniacz vs. potencjometr, to przed chwilą zakończyłem kolejną sesję porównawczą i nadal jestem za prostszym rozwiązaniem. Nie mam nawet wątpliwości, że w moim postrzeganiu dźwięku tak właśnie jest lepiej. Myślę też, że nasza dyskusja miała by większy sens, gdybyśmy rozmawiali po odsłuchu tego samego sprzętu w tym samym miejscu. Nie chodzi mi nawet o zminimalizowanie różnic związanych choćby z akustyką, bo zmiany wprowadzane przez roztrząsaną podmiankę pre na potencjometr są osobną sprawą i ich natura jest poza akustyką pomieszczenia. Chodzi po prostu o to aby rozmawiać o tym samym. Jest jednak wielce prawdopodobne, że nasza rozmowa nawet w takiej sytuacji mogłaby się rozwinąć następująco: Piotrek - "Słyszę, że zmieniło się to i tamto w taki sposób i uważam, że tak jest zdecydowanie lepiej", Witek - "Rzeczywiście też to zauważyłem, niemniej jednak w mojej ocenie to zmiana niekorzystna" 😂 Dlatego też lubię sprawdzić samemu, mając na uwadze, że to samo każdy może widzieć inaczej. No nic, jutro odwiedzi mnie ktoś także "z branży" i być może da się namówić na poświęcenie kilku chwil na porównanie. Zobaczymy co powie O, to też z całą pewnością nie zaszkodzi
-
O, bez cytatu i mi umknęło Przedwzmacniacze zwykle służą do dopasowania sygnałów pomiędzy źródłem a końcówką mocy. Często nie wnoszą nawet dodatkowego wzmocnienia, a dopasowują impedancje we/wy. Mogą realizować także rozmaite funkcje jak choćby korekcja. Dlatego też są to zwykle układy aktywne, a nie tylko selektory źródeł i potencjometry. Ponadto korzystnie jest rozdzielić obwody operujące na małych sygnałach od tych, w których płyną duże prądy np. ze względu na zakłócenia przenoszone przez zasilanie, czy zakłócenia elektromagnetyczne generowane przez przepływ dużych prądów. Dlatego właśnie takie rozdzielenie na sekcje przedwzmacniacza i końcówki mocy (także w integrach). Niemniej jednak, nawet na logikę, co będzie mniej ingerowało w sygnał, kilka stopni wzmacniających przedwzmacniacza, często (zgodnie ze sztuką) sprzęgniętych kondensatorami, czy przysłowiowy kawałek drutu? Jeżeli nie mam wielu urządzeń i nie potrzebuję dodatkowych wejść, a mój odtwarzacz jest w stanie wysterować samą końcówkę mocy, to uważam, że z powodzeniem mogę tak połączyć i będzie to z korzyścią dla dźwięku. Witek, jeżeli jeszcze nie próbowałeś to naprawdę gorąco zachęcam. Kolejne płyty wrzucane do odtwarzacza na przestrzeni ostatnich dni mnie bardzo pozytywnie zaskakują, przy zastosowaniu takiego połączenia. Czy masz na myśli wspomniany potencjometr przekaźnikowo rezystorowy? Jeżeli tak, to działa on dokładnie tak samo jak drabinka rezystorowa oparta na przełączniku obrotowym, którego styki zastąpione są po prostu przekaźnikami. Sygnał płynie jedynie przez rezystory i styki przekaźników. Plusem jest natomiast to, że za pomocą kilku styków można uzyskać kilkadziesiąt poziomów, a to z tego względu, że mogą one być załączane także jednocześnie. Przy odpowiednio dobranych wagach (wartościach rezystancji przy kolejnych przekaźnikach) uzyskuje się bardzo precyzyjną i rozdzielczą regulację. Mam zresztą takie rozwiązanie w Cambridge'u i bardzo je chwalę. Jedyne co może nieco irytować to klikanie przekaźników przy regulacji. Można się jednak przyzwyczaić.
-
Na zgranie ma też wpływ zwrotnica, dlatego tak "z urzędu" to niekoniecznie musi być idealnie. Jednak w odniesieniu do spraw tu omawianych, tj położenia głowy względem kolumn, jak najbardziej celna uwaga. W takim razie może jednak większe znaczenie mają mody pionowe. Jakby nie patrzeć większość z nas mieszka zapewne w pomieszczeniach o podobnej wysokości.
-
Myślę jednak, że nie chodzi tu o wpływ pól magnetycznych. Próbowałem w różnych położeniach kabla względem otaczającego sprzętu i efekt jest taki sam. Co ciekawe znika całkowicie, gdy drugi koniec kabla jest do czegoś podłączony, choćby do potencjometru. Ja mam podejrzenia związane z pojemnością kabla, która zmienia się podczas uderzeń. Coś jak w przypadku mikrofonu pojemnościowego. Teraz należałoby się zastanowić, dlaczego takie zjawisko tu występuje. Mikrofon pojemnościowy potrzebuje zasilania aby mógł działać. Dobrze byłoby mieć schemat wzmacniacza, aby zorientować się jak zbudowany jest stopień wejściowy. Gdzieś mi się rzuciły w oczy fragmenty, tyle, że końcówki R2.5. Z tego co czytałem, różni się ona tylko mocą, więc myślę, że wejście jest takie samo. Poszukam. Albo... sprawdzę jeszcze na innym wzmacniaczu - ale to wieczorem.
-
Albo nawet poziomu Myślę, że w tej sytuacji spore znaczenie ma także zgranie fazowe głośników. Odsłuch w bliskim polu zapewne wzmacnia dodatkowo te zależności. Gdy słuchałem na monitorach, zauważyłem, że przyjemniejszy dźwięk jest gdy siedzę właśnie na podłodze z głową poniżej płaszczyzny głośników wysokotonowych. Zresztą nie było to tylko moje spostrzeżenie odnośnie monitorów Ushera. Przeczytałem o tym także w klubie miłośników marki na forum as. Tam też ktoś zauważył, że lepiej je stawiać na raczej wyższych standach. W podłogówkach jest nieco inaczej. Zapewne ze względu na głośniki w układzie d'Appolito.
-
To przypadkowe odkrycie. Chodzi o to, że przy przełączaniu kabli zauważyłem, że kabel wpięty do końcówki mocy i niepodłączony do niczego innego działa, co tu dużo mówić - jak mikrofon. Słychać w głośnikach każde najdrobniejsze stuknięcie w niego. Słychać nawet szelest przy poruszaniu. Efekt taki występuje głównie w przypadku kabli wykonanych przeze mnie. Musi to mieć związek z drucikami luźno biegnącymi w środku teflonowej rurki, gdyż Mariusz nie zauważył podobnego efektu, robiąc tak samo z kablem z licy w oplocie. Podłączenie drugiego końca kabla powoduje zanik zjawiska. Załączam filmik. Wszystkie dźwięki pochodzą głównie z kolumny, choć wydaje się, że bezpośrednio z uderzania kablem o wzmacniacz. Pod koniec słychać szelest związany z poruszaniem kablem. VID_20191010_213105.mp4 Dziwne jest to o tyle, że to wg mnie kable dające najlepszy dźwięk ze wszystkich jakich próbowałem :|
-
To może zamiast wielopozycyjnego przełącznika warto zwrócić uwagę na układy rezystorowo przekaźnikowe. Wiem, że nie bardzo Ci się podobają produkty z dalekiego wschodu, ale ustrojstwo z pierwszego linku (w poprzednim moim poście) wygląda naprawdę nieźle (mam na myśli środek). Tego typu regulacja jest o wiele dokładniejsza niż przełącznik obrotowy. Rozmach rzeczywiście jakby mniejszy, ale to akurat wydaje się poprawniejsze. Jest powiedzmy mniej nachalnie. Podobny efekt uzyskałem zresztą, gdy wymontowałem sprzężenia pojemnościowe z Cambridgea (jak wiadomo najlepszy kondensator, to jego brak). W pierwszej chwili tak jakoś mało energicznie się wydawało, ale już po chwili - tak ma właśnie być! Dźwięk się nie uszczuplił a stał się poprawniejszy, mniej "głośnikowy" (mam nadzieję, że uchwyciłeś właśnie to, co akurat miałem na myśli - trudno się opisuje dźwięk). Scena i owszem jest mniejsza, ale jak dla mnie bardziej przez to naturalna. Nie jest sztucznie rozdmuchana, i jednak zyskuje na precyzji. Poprawia się odczucie przestrzeni, czy też pomieszczenia w którym dzieją się wydarzenia muzyczne. No i wreszcie, pozostawiając już doznania słuchowe, i skupiając się na aspekcie technicznym, zabierając z toru urządzenie, które potencjalnie dodaje coś od siebie, nie można zepsuć dźwięku. Pre traktuje bardziej jako zło konieczne, które, jeżeli tylko jest taka możliwość, a więc mamy dopasowanie sygnałów i nie mamy potrzeby posiadania wielu wejść, lepiej z toru usunąć, aby nie wprowadzać dodatków do sygnału. Chociaż... pod względem barwy z pre jest być może nieco przyjemniej - cieplej. Co oczywiście nie oznacza, że poprawniej
-
Tak, to wersja HiFi Mimo wszystko nie przykładałem dużej wagi do oryginalności, bo głównie chciałem sprawdzić, czy taka zabawa ma sens. Potencjometr można przecież wymienić, gdyby zaczął sprawiać problemy, a i tak w całości nie będzie to duży wydatek. No i właśnie. Początkowo tak miałem zrobić. Już nawet znalazłem komponenty. Koszt, nie licząc pracy, byłby na poziomie 200 - 250 zł, gdybym kupił gotową obudowę np. w modushop.pl . Wpadło mi jednak do głowy, że skoro powstała u mnie taka potrzeba, na Ali na pewno już o tym wiedzą No i jak widać się nie myliłem Trochę nieładnie (niepatriotycznie), ale koszt poniżej 150 zł za gotową skrzyneczkę... Można się oczywiście pobawić w samodzielne wykonanie obudowy, wtedy będzie taniej, ale mnie się akurat tym razem nie chciało Wygląda to ładnie, ale koszt już jednak trochę większy Pomyślimy. Chwilowo miało być tylko do sprawdzenia, więc nie chciałem ryzykować większych kwot. Znalazłem też takie - wygląda całkiem nieźle, czy nawet takie - jest z pilotem, ale za to jakość samego tłumika sprawia słabsze wrażenie. Tak właśnie miałem zamiar zrobić. Na początku trochę przełączałem na szybko, ale teraz pozostawiłem potencjometr na kilka dni. Zobaczymy jakie będzie wrażenie, gdy wrócę na pre. Coś mi się jednak zdaje, że uproszczenie toru ma więcej zalet. Póki co przekaz się może i nieco schłodził, ale za to cechy najłatwiejsze do obiektywnej oceny zyskały wg mnie z potencjometrem.
-
Płatna nie, ale bierzesz udział w losowaniu Wielkie dzięki. Pomijając brumienie, bo to akurat dość normalne w takiej sytuacji, czy nie wydało Ci się dziwne, że pukanie w kabel jest słyszalne w głośniku? Zrobiło mi się tak przypadkiem, gdy przełączałem kable i byłem bardzo zaskoczony, że efekt jest tak namacalny. Od razu zacząłem sprawdzać jak będzie z innymi kablami. Pod ręką miałem tylko audioquesta sidewindera (solid core), tu także było słychać, ale już zdecydowanie ciszej i kabel mikrofonowy/gitarowy (taki gumowy), w którym nie stwierdziłem takiego efektu. Czyżby wraz ze wzrostem współczynnika audiofilskości zjawisko nabierało mocy ? Oczywiście żart, niemniej jednak w takiej sytuacji podstawki pod kable nabierają sensu . Zapytałem Ciebie i Mariusza, jak to wygląda u Was z uwagi na różnice w wykorzystywanej licy. Moja jest luźna, druty nie są niczym związane. Biegną luźno w rurce, podejrzewałem więc, że to jest przyczyną (choć i tak to trochę dziwne ). W twojej Tomek wiązka pokryta jest izolacją z tworzywa, a okazuje się, że także słychać. U Mariusza jest bawełniany (o ile pamiętam) oplot, ale zapewne też będzie słychać. Na tyle mnie to zaciekawiło, że aż zamówię trochę gotowej licy i porównam, czy są różnice w dźwięku względem mojej. Akurat niedawno znalazłem (w wiadomym miejscu ) lice z drutów 0,04 mm o różnej ilości drutów do wyboru. Jest m. in. też 0,04x400, a więc dokładnie taka, jakiej użyłem do interkonektów.
-
Powrót do tematu amplifikcji. Dwa dni temu przedwzmacniacz P-307 zastąpił goły (znaczy w obudowie ) potencjometr z Chin. Skrzyneczkę rozkręciłem oczywiście od razu po otrzymaniu, ale niestety nie jestem fachowcem od Alpsów i nie potrafię stwierdzić, czy egzemplarz tu zamontowany to oryginał, czy oryginał produkcji chińskiej :) W każdym razie działa poprawnie, stawiając opór w przyjemny sposób podczas regulacji. Nie zauważyłem też, aby kanały były nierówno wzmocnione. Jednym słowem - jest ok. Obudowa także bardzo estetyczna. Coś o dźwięku po uproszczeniu toru. Jak się można było spodziewać - żałuję :( Żałuję, że wydałem tyle kasy na przedwzmacniacz! A można było najpierw sprawdzić to rozwiązanie. Nie wnikając w szczegóły, jest po prostu lepiej i słychać to dość wyraźnie. Jeszcze chwilę posłucham P-307 na zmianę z potencjometrem, ale póki co wygląda na to, że w torze zostanie ten drugi, lub nawet zainwestuję w układ rezystorowo-przekaźnikowy. Od strony technicznej, zgodnie z przewidywaniami, odtwarzacz jest w stanie wystarczająco wysterować samą końcówkę, aby można było stosować tłumik pasywny w postaci potencjometru. Powiem nawet, że komfort regulacji jest większy, ze względu na mniejszą reakcję na ruch gałki. Można dokładniej dostroić głośność.
-
A może jednak warto rzucić okiem na te (przepraszam władze za link do konkurencji ), tym bardziej, że być może niedługo będą takie na sprzedaż (cały czas toczę wewnętrzną walkę ). Polecałem Ci Mariusz kiedyś BE-718, ale po ostatnich Twoich wpisach dotyczących oczekiwań, już chyba nie polecam. Tzn nadal dla mnie są jednymi z ulubionych kolumn, ale przypuszczam, że mogłoby Ci w nich, podobnie jak w KEF'ach brakować góry, która tam także jest dość delikatna. Jednak już w V-601 jest mocniej zaznaczona, o czym także można przeczytać w recenzji. Chociaż wg mnie mimo wszystko nie aż tak, jak by się można było spodziewać czytając ją.
-
A u mnie np występuje dość spora tolerancja efektów przestrzennych na pozycję odsłuchową. O ile nie zbliżę się wyraźnie do którejś z kolumn wszystko pozostaje w miarę na swoich miejscach. Co ciekawe, nawet gdy wyjdę poza linie prostopadłe do tylnej ściany i wyznaczane prze rozstawione kolumny, nadal w miarę nieźle zachowuje się pozycja wydarzeń akustycznych. Pozostaje wrażenie, że instrumenty są gdzieś w przestrzeni poza linią kolumn i pomiędzy nimi. Nie ma czegoś takiego, że naglę zaczynam słyszeć kolumny, lub jedną z nich. Nawet jak chodzę po pokoju nie znika mi wrażenie przestrzenności, z czego jestem bardzo zadowolony (i dumny, że mi się tak udało zrobić ).
-
Odkryłem coś naprawdę ciekawego. Nie chcąc jednak nic sugerować, miałbym na chwilę obecną prośbę do Mariusza ( @MariuszZ ) lub/i Tomka ( @tomek4446) z uwagi na posiadanie przez nich kabli z licy, ale o nieco innej budowie niż moje. Czy moglibyście podłączyć ten właśnie kabel RCA (diy z licy) do jednego z wejść maksymalnie rozkręconego wzmacniacza (rozkręcać lepiej już po włączeniu, no i lepiej nie dotykać do niczego drugim końcem ) lub końcówki mocy, i bez podłączania gdziekolwiek drugiej strony, popukać w niego czymś twardym np śrubokrętem. Chodzi mi o to co będzie słychać wtedy z głośników. Uprzedzam podejrzenia - to nie jest żart ani żadna podpucha. Z góry dziękuję
-
Ależ oczywiście, że tak i zapewne większość ma tego świadomość. Mogliby przecież zachować wykresy dla siebie. Niemniej jednak już sam fakt, że mogą się takimi kreskami pochwalić jest bardziej przekonujący niż słowne zapewnienia innych, że np. te klocki z egzotycznego drewna robią z dźwiękiem rzeczy tak niesamowite, że nie można ich nie stosować.
-
Chodzi o to, że sprzęt audio wykorzystywany w ten sposób będziesz musiał bardzo rozkręcić, co przy dużej dynamice sygnału (np. puknięcie przez nieuwagę w mikrofon itp.) może nie być dla niego zbyt bezpieczne, szczególnie głośników, które są w takim sprzęcie dość delikatne. A rozkręcić niestety będzie trzeba ze względu na niską skuteczność kolumn audio i specyfikę ćwiczeń wokalnych - raz szept, kiedy indziej "pełna głośność", której niestety nie bardzo można uniknąć. Partii forte nie można przecież ćwiczyć po cichu, aby je wyćwiczyć (tak mi się przynajmniej wydaje). W linku do innego forum ktoś podawał przykład nagłośnienia pianina (elektronicznego). Myślę, że to jednak jest zdecydowanie łatwiejsze niż wokal, czy wspomniana wyżej perkusja właśnie ze względu na dźwięki wydobywające się bezpośrednio ze źródeł (gardła, padów gumowych), które trzeba przykryć nagłośnieniem. Chodzi o to aby słyszeć swój śpiew z głośnika, aby móc korygować niedociągnięcia. Uważam, że muzyka puszczona przez coś takiego jak wymieniona wyżej Yamaha będzie wystarczająco dobrej jakości pod kątem ćwiczeń. Oczywiście nie polecam tego do odsłuchów w celach relaksacyjnych, a więc np wieczorową porą przy szklaneczce whisky (lub whiskey co kto lubi ).
-
Trzeba zajrzeć do sklepów muzycznych, takich z instrumentami i nagłośnieniem PA właśnie, nie zaś do salonów audio.
-
Zerknąłem na tą Yamahę. W odniesieniu do funkcjonalności, wygląda na bardzo fajny zestawik. Coś takiego sobie właśnie wyobrażałem. Biorąc pod uwagę Twoje (a dokładniej córki) potrzeby, ma spory zapas możliwości. Jak się sprawdza w rzeczywistości, no i w sumie sprawa najważniejsza tj walory brzmieniowe - tu już trzeba polegać na opiniach użytkowników, a najlepiej sprawdzić też samemu (dźwięk). Odtworzysz z niego muzykę w stereo, ale tak jak wspomniałeś, nie będzie to jakość dostępna nawet z budżetowych systemów audio. No, może nie wszystkich Hmm.… po zastanowieniu, na pewno nie wszystkich W każdym razie, pomimo, że nie spodziewałbym się z tego jakiegoś super relaksującego dźwięku, to jednak myślę, że w przypadku ćwiczeń powinno być wystarczająco dobrze.
-
Wygląda więc na to, że trzeba się rozejrzeć za kolumnami i wzmacniaczem. Na upartego można zsumować kanały, w przypadku wykorzystania monitora, ale to już takie kombinowanie. Są jeszcze słuchawki, choć nie wiem czy akurat do wokalu będzie to dobre rozwiązanie.
-
Pomysł z monitorami typu odsłuchy studyjne chyba nie jest tu najlepszy. Nie chodzi o nagrywanie a o ćwiczenia. Ma być energicznie i głośno, a to zapewniają wysokoskuteczne głośniki estradowe. Trzeba znaleźć takie bardziej polecane do wokalu (fora o tej tematyce) i wcale nie muszą być duże. Do tego jakiś powermixer lub końcówka (estradowa oczywiście - są o wiele tańsze), jeżeli mikser jest już na stanie i chyba to tyle. Przykład z życia. Bratanek zaczął grać na perkusji, a że w domu wielorodzinnym typu blok - elektronicznej. Początkowo nagłaśniana była właśnie przez sprzęt audio. Brzmiało ładnie, tylko co z tego, jak gumowe pady uderzane pałką były głośniejsze (co najmniej wyraźnie się przebijały), że nie wspomnę o mocno kompresowanej dynamice. Tani piecyk ogólnego przeznaczenia, ale polecany przez perkusistów załatwił sprawę. Oczywiste jest, że nadal daleko do brzmienia perkusji akustycznej Monitory z guitarcenter.pl jak najbardziej, ale raczej tego typu. Kwestia poczytania, który będzie dobry do wokalu.
-
Sprzęt audio nie nadaje się do tego celu głównie ze względu na kolumny o bardzo mizernej efektywności. Wprawdzie można nadrobić mocą (różnica w efektywności 10dB przekłada się na potrzebę dostarczenia dziesięciokrotnie większej mocy, aby efekt był podobny), ale wtedy potrzeba też dużych kolumn, a one zwykle więcej kosztują Biorąc jednak pod uwagę ich i tak dużą delikatność i brak odporności na różne mocno dynamiczne sygnały, mogące wystąpić przy używaniu mikrofonu, w połączeniu z dostarczaną mocą... Ryzykowne. Aby uzyskać odpowiednią dynamikę i możliwość "przykrycia" tym co słychać z głośników dźwięku wydobywającego się bezpośrednio z gardła podczas śpiewania, potrzeba sprzętu profesjonalnego/estradowego. Brzdękam trochę na gitarze elektrycznej i nawet sobie nie wyobrażam podłączania jej do audio (a wiem jak to działa, bo robiłem tak jako nastolatek - brak funduszy na piec gitarowy ). Wg mnie nie ma niestety innej opcji jak rozdzielenie sprzętu do ćwiczeń wokalnych i słuchania muzyki, aby jedno i drugie było na przyzwoitym poziomie, no i bez ryzyka uszkodzenia sprzętu (głównie chodzi o ten audio).
-
Szczerze mówiąc ja też nigdy jakoś nie miałem odczucia szczupłości brzmienia przy cichym słuchaniu wieczorową porą. Co więcej, dźwięk (tak ogólnie, jako całość) bardziej mi się podoba właśnie wtedy, niż gdy w dzień zdarzy mi się podkręcić gałkę. Nie ważne, czy podłączę monitory, czy podłogówki. Nie wnikając w szczegóły, gdy zrobię głośniej robi się po prostu mniej przyjemnie. Przypuszczam, że może to m.in. mieć związek z dość ubogim wyposażeniem pokoju. A jeżeli chodzi o Kefy, to gdybym nie był Usheromaniakiem to właśnie je przetestowałbym na pierwszym miejscu, stąd ciekawość. Mariusz, a czy nie bierzesz pod uwagę, że to może być kwestia przyzwyczajenia do nieco ostrzejszych dźwięków? Ja np miałem odwrotnie po przesiadce z BE-718 na podłogowe Dancery. Niby wszystko ok, ale tak jakoś za dużo góry było. Teraz już mnie to nie razi i mam poczucie wyrównanego dźwięku.
-
Nie wziąłeś pod uwagę dynamiki samych nagrań, którą w ten sposób jeszcze pogarszasz Możliwości nośników i sprzętu to jedno, ale ile z tego się wykorzystuje to inna sprawa.
-
@Kraft, to teraz już wiem dlaczego pytałeś o powierzchnię na której u mnie grały monitory - zastanawiałem się co tym razem kombinujesz Chyba jednak u Ciebie też audiofilia nervosa się nasila I dobrze, będzie o czym poczytać . Ciekawy jestem wrażeń z odsłuchów, tym bardziej, że do tej pory używałeś dwuipółdrożnych podłogówek. Wprawdzie ich nie słyszałem, ale patrząc na charakterystykę (i Twoje opisy gdzieniegdzie) mam pewne wyobrażenie (mając tego świadomość, że to tylko wyobrażenie) w jaki sposób obsługują dolne częstotliwości. Tak więc jak się basik z niskostrojonych monitorów podoba?
-
:) Główną i wg mnie solidną robotę wykonał jednak Usher. A że akurat ten egzemplarz trafił na mnie... Musiał znosić to i owo. Uważam jednak, że z pożytkiem dla obu stron - ja się coś nauczyłem, kolumny brzmią nieco lepiej :) Na ok 23 - 24 m2.