-
Zawartość
2 381 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Nie biorąc przez chwilę pod uwagę względów związanych z przyzwoitością, rzeczywiście, można powiedzieć, że Europa strzeliła sobie w stopę już dawno temu, przenosząc tam produkcję. Ale to już pogawędka na inne forum. Teraz czy ja się źle czuję z tym, że kupuję tam podróbki? W kwestii audio - nie. Skoro uważam, że oryginalne produkty są... hmm.., co najmniej mocno przewartościowane, a jak widać na przytoczonym przeze mnie przykładzie kabla sieciowego, także nie do końca uczciwe, to we mnie także powstaje pewne przyzwolenie na zachowanie nie do końca przyzwoite. Jeżeli np chcę kupić pewien produkt, powiedzmy wtyczkę, to chcę kupić tylko wtyczkę, bez tych wszystkich dodatków w postaci opisów technologii tam zastosowanych itp. To są strasznie drogie rzeczy Co więcej kupiłem już kilka wtyków z Chin (nawet teraz do mnie dwa komplety do sieciówek idą ) i szczerze mówiąc nie mam im nic do zarzucenia w kwestii jakości. Faktem jest, że nie testowałem ich walorów sonicznych, jednak nie zamierzam. Pozostanę w błogiej nieświadomości -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
A ja akurat sobie zadałem i to już wiele lat temu i wyszło mi, że ktoś chce mnie chyba jednak oszukać. Czarę goryczy przelały pewne kable sieciowe. Po ich dokładniejszych oględzinach stwierdziłem, że to najzwyklejsze 3 x 2,5 mm² w gumie, czyli kabel dostępny w każdym elektrycznym. "Producent" zadbał jednak o ładny oplot ukrywający ten fakt. O tamtej pory, nawet przez myśl mi nie przeszło, aby kupić fabryczne kable audio, a wcześniej przerzuciłem ich całkiem sporo. Pomimo, że słyszę różnice, uważam, że kable audio to ściema lub/i dzieło przypadku, może z małymi wyjątkami. Jeszcze te ceny. Trochę chęci i można we własnym zakresie dojść do zadowalających rezultatów, poszukując w elektrycznym, lub majstrując coś samemu, mając przy tym satysfakcję, że nie padło się ofiarą oszustwa. Teraz sprawa jest o tyle łatwiejsza, że na ali znajdziemy bez liku różnych fikuśnych kabli audio, gotowych lub na metry, tyle, że w normalnych cenach. To jeżeli ktoś nie ma ochoty "wyplatać" samemu Dla mnie nie ma różnicy, czy poszukuje się wśród kabli audio, czy tych tzw zwykłych. Różnice są wśród jednych i drugich i nie wydaje mi się, że można stwierdzić z całą pewnością, że zawsze ten audio zagra lepiej. Powiedziałbym nawet, że to kwestia przypadku. Jeżeli chodzi o popularność kabla od domofonu, to akurat wydaje mi się, że więcej tego typu kombinowania można było zobaczyć kiedyś. Kable od domofonu, skrętki sieciowe, taśmy do dysków (to może być niezłe swoją drogą), a nawet kable koncentryczne łączone w pewien specyficzny sposób były często tematem rozważań. -
Mam parę płytek tej grupy i bardzo cenię ich twórczość, szczególnie z okresu, gdy wyszła ta wspomniana przez Ciebie. Trzeba Opeth'owi przyznać, że ma pojęcie o muzyce. Zapewne dlatego, że o ile mi wiadomo zespół tworzą wykształceni muzycy. Nie wiem czy wszyscy, ale w kompozycjach słychać rękę fachowca. Ostatnie płyty to już bardziej klimatyczne granie i zdecydowanie mniej ryczenia Oczywiście Damnation także jest "nieco" odmienna, szczególnie w porównaniu z innymi z tamtych lat (Blackwater Park, Deliverence, Ghost reveries).
-
Zaczyna się ciekawie, z pewnością przeczytam, jednak nieco później (jak zwykle czas) :). Odniosę się jednak od razu do "tłumienia", o którym wspomniałeś. Ja z kolei mam wrażenie, że coś się dodaje do dźwięku i w zależności jakiego kabla użyjemy, czy jaką wibroizolację zastosujemy, raz więcej tych zakłóceń dociera ostatecznie do ucha, a raz mniej.
-
Chodziło mi o kogoś, kto będzie w stanie wetknąć kabel we właściwe gniazdo Żona w tym względzie wykazuje kompletną ignorancję . Do tego jestem osobą, która nie lubi organizować czasu innym, mając na względzie, jak cenny to towar. Nie chciałbym więc angażować znajomych, aby np. przez godzinę przepinali mi kable
-
Otóż to. Dla mnie zmiany jakie dają kable, czy wibroizolacja mają inny charakter niż korekcja charakterystyki amplitudowej. Mam wrażenie, że do tych drugich o wiele łatwiej się przyzwyczajamy i szybko znika poczucie, że coś zostało zmienione. W przypadku tych pierwszych, może i efekt w momencie zmiany nie jest tak spektakularny, ale za to odczuwany bardziej długotrwale. Jak dla mnie, zmiany są odczuwalne w ten sposób, że znika chaos. Dźwięk staje się lepiej poukładany i mniej hałaśliwy. Często ludzie opisują wpływ kabli w kategoriach "więcej basu", "mniej góry". Uważam, że to trochę nie tak. Wprawdzie można mieć takie złudzenie, jeżeli np. bas będzie bardziej bułowaty, to będzie sprawiał wrażenie, że jest go więcej, ale pierwotnie chodzi o coś innego. Innymi słowy, próba regulacji równowagi tonalnej za pomocą kabli to wg mnie błąd. Od tego są właśnie korektory, nie wnikając już czy analogowe, czy cyfrowe.
-
Ok, to może w ten sposób. Nasze dane to: moc wzmacniacza 75W, impedancja głośnika minimalnie 4Ω (car audio). Maksymalna skuteczna wartość prądu wyniesie więc I = √(P/R) = 4,3A. Idąc dalej: rezystywność miedzi ρ = 1,72 * 10^-8 Ωm. To daje w przypadku przewodu o przekroju 1mm² i długości powiedzmy 5 m, rezystancję równą 0,086 Ω i spadek napięcia 0,37V, stąd moc tracona w przewodzie wyniesie 1,6W. W przypadku przewodu o przekroju 2 mm² będzie oczywiście proporcjonalnie niższy spadek napięcia 0,18V i straty mocy 0,8W. Czy jest się czym stresować, niech każdy odpowie sobie sam Może dodam jeszcze, że za bezpieczną pod względem termicznym przyjmuje się w przybliżeniu gęstość prądu w przewodach miedzianych o przekroju w okolicach 1 mm², ok 10A / mm² .
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Łapię się na tym, że też mnie to wciąga coraz bardziej. Uzależnia to jak narkotyk 😉 Panowie, aby to się to źle nie skończyło, trzeba sobie narzucić pewne zasady, np nie więcej niż jeden kabelek miesięcznie 😂 Ja słucham już czwarty raz... dzisiaj . Fakt, niezła realizacja, ale słuchałbym nawet, gdyby nagrali to w garażu (i tak słuszna decyzja z przejściem na kolumny). Polecam też wcześniejsze płyty, jeżeli nie znasz. -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Wojtku, czy na pewno uważnie przeczytałeś to, co widnieje jako cytat w Twojej wypowiedzi? -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Zważywszy na efekt jaki uzyskałem poprzez filtrację, może bym i był chętny na wypróbowanie Power Plant'a, nawet pomimo, że funkcje, które realizuje wydają mi się pozbawione sensu. Ale to i tak nic przy cenie. Kosmos jakiś. Jak już miałbym iść w rozwiązania bezkompromisowe, wykorzystałbym po prostu znane od dawna rozwiązanie najlepsze - baterię akumulatorów :) -
Przy długości przewodów stosowanych w samochodzie spadek jest nieznaczący i naprawdę można to pominąć. Te 1,5mm² o których wspomniał autor tematu jest ze sporą nadwyżką.
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Zastanówmy się. Przy użyciu tego urządzenia "prostujemy" prąd z gniazdka, filtrujemy, następnie generujemy sinusoidę, którą to znowu w naszych urządzeniach prostujemy, filtrujemy, aby w końcu zasilić układy elektroniczne. A jakby dodać jeszcze jeden, albo dla pewności dwa takie stopnie? Hmm… Swoją drogą, ciekawe jak jest "generowana" sinusoida przez Power Plant. Przypuszczam, że powstaje w układach impulsowych... To jeszcze trzeba filtrować na wyjściu. Dużo tych filtrów. Sporo osób nie preferuje -
A mógłbyś to jakoś uzasadnić? Mnie wychodzi, że wystarczy nawet 0,5 mm².
-
150 ºC (niekiedy 175 ºC) to maksymalna temperatura dla złącza półprzewodnikowego Tj. Trzeba wziąć pod uwagę, że na skutek rezystancji termicznej pomiędzy złączem a obudową (Rthjc), obudowa może się rozgrzać w bezpieczny sposób do niższej temperatury. Praca na granicy możliwości też nie jest wskazana, dlatego te 80 ºC to już dość sporo.
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Takie "dziwne" problemy, które występują w dość przypadkowy sposób w czasie, mogą sprawiać zużyte elektrolity. Podam przykład mojego odtwarzacza, który zaczął się wyłączać podczas pracy. Przy czym potrafił wytrzymać np. tydzień bez wyłączenia, a później robił to kilka razy w ciągu jednego dnia. Podejrzenie padło właśnie na pewien kondensator w części sterującej, ale aby nie rozkręcać kilka razy wymieniłem wszystkie, a było ich aż trzy. Pozostałe, w części związanej z dźwiękiem, wymieniłem już wcześniej Po tym zabiegu, jak ręką odjął. Problem już nigdy nie wystąpił.
-
A jak już o różnicach w brzmieniu wzmacniaczy to porównałem nieco dokładniej nowość u mnie, czyli końcówkę Usher R1.5 + pre P307 z integrą używaną do tej pory, mianowicie Cambridge Audio Azur 840Av2, ale po przejściach. Wzmacniacz ten był poddany sporej ilości operacji, a chirurgiem byłem ja, buaahahaha 😈. Amputacje, transplantacje, nowe organy. To wszystko musiał przy mnie znosić I gdy teraz porównuję go z cztery razy droższym bratem (ceny nowych urządzeń), uważam, że było warto A tak na marginesie, słucham właśnie po raz kolejny nowej produkcji Tool'a i gorąco namawiam wszystkich, którzy jeszcze nie próbowali. Palce lizać. Wracając do tematu, przełączenie po kilku tygodniach słuchania Ushera z powrotem na CA nie spowodowało u mnie jakiegoś dużego efektu odrzucenia. Powiedziałbym nawet, że byłem miło zaskoczony i różnice wydały mi się nawet mniejsze, niż gdy dokonałem odwrotnej podmiany po przywiezieniu na testy Ushera. Wtedy jednak nie miałem jeszcze docelowych kabli RCA (CA łączyłem XLR'ami, których nie mogłem użyć do Ushera), no i ogólnie warunki pracy obu wzmacniaczy także były nieco inne, chodzi o eliminację drgań. O tym napiszę coś jeszcze później. Co ogólnie mogę powiedzieć, to to, że przy ciężkich brzmieniach, których słucham dość często przyjemniej słucha się Ushera. Jak już pisałem, w Cambridgu od jakiegoś czasu nie podobało mi się pewne utwardzenie środka, powodujące wrażenie jazgotliwości przy większych poziomach głośności. Efekt ten wzmocniła jeszcze kopułka DMD w także niedawno nabytych kolumnach. Nie przeszkadzało to gdy w odtwarzaczu lądowała muzyka klasyczna czy jakieś delikatne plumkanie. Może nawet czasem działało na plus dodając nieco więcej powietrza. Usher ma natomiast środek ciężkości przesunięty niżej i chyba dlatego przyjemniej słucha się z niego przesterowanch gitar - piach i żwir stał się gruzem, a to właśnie lubię. W takich aspektach jak przestrzeń, stereofonia czy przejrzystość CA bardzo nie odstaje. Porównując bezwzględnie, jest trochę bardziej chaotycznie, ale gdy spojrzymy na różnicę w cenie nie ma się co czepiać. O basie już wspominałem. Wszystko co można przeczytać w recenzjach Ushera to prawda Tu nie mam wątpliwości, że zwraca uwagę jego jakość. W CA dla porównania wydaje się go więcej, ale to za sprawą jednak nieco dłuższego wybrzmiewania. Trochę już późno, dlatego CDN.
-
Na pewno nie magiczny. Od tego broń mnie..., o rzesz. Jak to łatwo się zapędzić i wyjść na hipokrytę Już wielokrotnie pisałem, że mnie, oprócz zniekształceń bezpośrednio elektrycznie związanych z sygnałem takich jak np TIM, jakoś najbardziej pasuje wpływ zakłóceń dynamicznych typu mechanicznego :). W skrócie drgań. Także w odniesieniu do kabli. Nie jestem w stanie tego udowodnić, chociażby ze względu na brak odpowiedniego sprzętu, ale po tym co do tej pory wypróbowałem, niestety tylko na słuch, ta teoria do mnie najbardziej przemawia.
-
Akurat te pojęcia też do mnie nigdy nie przemawiały. Słyszę (dość wyraźnie) różnice w brzmieniu różnych wzmacniaczy, ale nie bardzo mi pasuje, że wynika to z "wydajności napędzającej" .
-
No nie do końca tak. Była mowa o podłączeniu wypasionych kolumn do jamnika. Nie męcząc już jamnika :) , uważam, że wzmacniacze z wymienionego przez Ciebie przedziału i owszem, poradzą sobie z wysterowaniem kolumn, to w sumie nic trudnego dla wzmacniacza tranzystorowego, ale dla odmiany jestem przekonany, że dźwięku pokazującego możliwości Blade'ów z tego nie będzie.
-
W ostatni weekend miałem nieco więcej czasu na zajęcia związane z audio, dlatego trochę posłuchałem, porównałem. Coś też zmierzyłem. Może zacznę od końca, a więc od pomiarów. Z ciekawości, ile tak właściwie mocy wzmacniacz dostarcza do kolumn podczas mojego normalnego słuchania, a tak naprawdę trochę więcej niż normalnego, postanowiłem to sprawdzić. Gałkę głośności ustawiłem w pozycji, której właściwie nigdy nie przekraczam na dłużej niż kilka sekund. Gdy słucham tak muzyki (tylko, gdy jestem sam w domu i wiem, że sąsiedzi mają wychodne ), uważam, że jest głośno. A zatem do odtwarzacza powędrowała płyta testowa, ścieżka z sinusoidą 1kHz -0dB, a na zaciskach kolumn pojawił się woltomierz. Byłem mocno zaskoczony tym co zobaczyłem. Cały 1 V 🤣 napięcia skutecznego, czyli 1,4 V w szczycie. Przekładając to na moc, przy obciążeniu 4 Ω (należy pamiętać, że kolumny mają taką impedancję tylko w niewielkim zakresie częstotliwości, ale załóżmy, że akurat dla 1kHz taka właśnie była) mamy ok 0,5W w szczycie Wspomniałem o tym dlatego, że ostatnio bawiłem się w ustawianie punktu pracy tranzystorów końcowych we wzmacniaczu. To chyba wyjaśnia dość dobrze, dlaczego zwiększenie prądu spoczynkowego z 400 mA do 800 mA nie wywołało różnic w dźwięku, które mógłbym usłyszeć. Po prostu nawet przy mniejszym prądzie nie wychodziłem poza zakres pracy wzmacniacza w klasie A. Ba, miałem jeszcze całkiem spory zapas Nie widzę więc powodu, aby jeszcze bardziej zwiększać prąd spoczynkowy w stopniu końcowym, narażając się przy tym ekologom
-
Ważne są możliwości oddawania mocy do otoczenia. Te 10A zostało zapewne uzyskane przez producenta w specyficznych warunkach (np temp. obudowy Tc = 25 ºC), trudnych do powtórzenia w rzeczywistym układzie. Wspominałeś, że spadek napięcia na diodach to 0,4 V. Przy 4 A mamy więc 1,6W mocy grzejącej element. To już dość sporo. Raczej nie obejdzie się bez radiatora.
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi: