-
Zawartość
2 364 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
Ależ oczywiście, że tak i zapewne większość ma tego świadomość. Mogliby przecież zachować wykresy dla siebie. Niemniej jednak już sam fakt, że mogą się takimi kreskami pochwalić jest bardziej przekonujący niż słowne zapewnienia innych, że np. te klocki z egzotycznego drewna robią z dźwiękiem rzeczy tak niesamowite, że nie można ich nie stosować.
-
Chodzi o to, że sprzęt audio wykorzystywany w ten sposób będziesz musiał bardzo rozkręcić, co przy dużej dynamice sygnału (np. puknięcie przez nieuwagę w mikrofon itp.) może nie być dla niego zbyt bezpieczne, szczególnie głośników, które są w takim sprzęcie dość delikatne. A rozkręcić niestety będzie trzeba ze względu na niską skuteczność kolumn audio i specyfikę ćwiczeń wokalnych - raz szept, kiedy indziej "pełna głośność", której niestety nie bardzo można uniknąć. Partii forte nie można przecież ćwiczyć po cichu, aby je wyćwiczyć (tak mi się przynajmniej wydaje). W linku do innego forum ktoś podawał przykład nagłośnienia pianina (elektronicznego). Myślę, że to jednak jest zdecydowanie łatwiejsze niż wokal, czy wspomniana wyżej perkusja właśnie ze względu na dźwięki wydobywające się bezpośrednio ze źródeł (gardła, padów gumowych), które trzeba przykryć nagłośnieniem. Chodzi o to aby słyszeć swój śpiew z głośnika, aby móc korygować niedociągnięcia. Uważam, że muzyka puszczona przez coś takiego jak wymieniona wyżej Yamaha będzie wystarczająco dobrej jakości pod kątem ćwiczeń. Oczywiście nie polecam tego do odsłuchów w celach relaksacyjnych, a więc np wieczorową porą przy szklaneczce whisky (lub whiskey co kto lubi ).
-
Trzeba zajrzeć do sklepów muzycznych, takich z instrumentami i nagłośnieniem PA właśnie, nie zaś do salonów audio.
-
Zerknąłem na tą Yamahę. W odniesieniu do funkcjonalności, wygląda na bardzo fajny zestawik. Coś takiego sobie właśnie wyobrażałem. Biorąc pod uwagę Twoje (a dokładniej córki) potrzeby, ma spory zapas możliwości. Jak się sprawdza w rzeczywistości, no i w sumie sprawa najważniejsza tj walory brzmieniowe - tu już trzeba polegać na opiniach użytkowników, a najlepiej sprawdzić też samemu (dźwięk). Odtworzysz z niego muzykę w stereo, ale tak jak wspomniałeś, nie będzie to jakość dostępna nawet z budżetowych systemów audio. No, może nie wszystkich Hmm.… po zastanowieniu, na pewno nie wszystkich W każdym razie, pomimo, że nie spodziewałbym się z tego jakiegoś super relaksującego dźwięku, to jednak myślę, że w przypadku ćwiczeń powinno być wystarczająco dobrze.
-
Wygląda więc na to, że trzeba się rozejrzeć za kolumnami i wzmacniaczem. Na upartego można zsumować kanały, w przypadku wykorzystania monitora, ale to już takie kombinowanie. Są jeszcze słuchawki, choć nie wiem czy akurat do wokalu będzie to dobre rozwiązanie.
-
Pomysł z monitorami typu odsłuchy studyjne chyba nie jest tu najlepszy. Nie chodzi o nagrywanie a o ćwiczenia. Ma być energicznie i głośno, a to zapewniają wysokoskuteczne głośniki estradowe. Trzeba znaleźć takie bardziej polecane do wokalu (fora o tej tematyce) i wcale nie muszą być duże. Do tego jakiś powermixer lub końcówka (estradowa oczywiście - są o wiele tańsze), jeżeli mikser jest już na stanie i chyba to tyle. Przykład z życia. Bratanek zaczął grać na perkusji, a że w domu wielorodzinnym typu blok - elektronicznej. Początkowo nagłaśniana była właśnie przez sprzęt audio. Brzmiało ładnie, tylko co z tego, jak gumowe pady uderzane pałką były głośniejsze (co najmniej wyraźnie się przebijały), że nie wspomnę o mocno kompresowanej dynamice. Tani piecyk ogólnego przeznaczenia, ale polecany przez perkusistów załatwił sprawę. Oczywiste jest, że nadal daleko do brzmienia perkusji akustycznej Monitory z guitarcenter.pl jak najbardziej, ale raczej tego typu. Kwestia poczytania, który będzie dobry do wokalu.
-
Sprzęt audio nie nadaje się do tego celu głównie ze względu na kolumny o bardzo mizernej efektywności. Wprawdzie można nadrobić mocą (różnica w efektywności 10dB przekłada się na potrzebę dostarczenia dziesięciokrotnie większej mocy, aby efekt był podobny), ale wtedy potrzeba też dużych kolumn, a one zwykle więcej kosztują Biorąc jednak pod uwagę ich i tak dużą delikatność i brak odporności na różne mocno dynamiczne sygnały, mogące wystąpić przy używaniu mikrofonu, w połączeniu z dostarczaną mocą... Ryzykowne. Aby uzyskać odpowiednią dynamikę i możliwość "przykrycia" tym co słychać z głośników dźwięku wydobywającego się bezpośrednio z gardła podczas śpiewania, potrzeba sprzętu profesjonalnego/estradowego. Brzdękam trochę na gitarze elektrycznej i nawet sobie nie wyobrażam podłączania jej do audio (a wiem jak to działa, bo robiłem tak jako nastolatek - brak funduszy na piec gitarowy ). Wg mnie nie ma niestety innej opcji jak rozdzielenie sprzętu do ćwiczeń wokalnych i słuchania muzyki, aby jedno i drugie było na przyzwoitym poziomie, no i bez ryzyka uszkodzenia sprzętu (głównie chodzi o ten audio).
-
Szczerze mówiąc ja też nigdy jakoś nie miałem odczucia szczupłości brzmienia przy cichym słuchaniu wieczorową porą. Co więcej, dźwięk (tak ogólnie, jako całość) bardziej mi się podoba właśnie wtedy, niż gdy w dzień zdarzy mi się podkręcić gałkę. Nie ważne, czy podłączę monitory, czy podłogówki. Nie wnikając w szczegóły, gdy zrobię głośniej robi się po prostu mniej przyjemnie. Przypuszczam, że może to m.in. mieć związek z dość ubogim wyposażeniem pokoju. A jeżeli chodzi o Kefy, to gdybym nie był Usheromaniakiem to właśnie je przetestowałbym na pierwszym miejscu, stąd ciekawość. Mariusz, a czy nie bierzesz pod uwagę, że to może być kwestia przyzwyczajenia do nieco ostrzejszych dźwięków? Ja np miałem odwrotnie po przesiadce z BE-718 na podłogowe Dancery. Niby wszystko ok, ale tak jakoś za dużo góry było. Teraz już mnie to nie razi i mam poczucie wyrównanego dźwięku.
-
Nie wziąłeś pod uwagę dynamiki samych nagrań, którą w ten sposób jeszcze pogarszasz Możliwości nośników i sprzętu to jedno, ale ile z tego się wykorzystuje to inna sprawa.
-
@Kraft, to teraz już wiem dlaczego pytałeś o powierzchnię na której u mnie grały monitory - zastanawiałem się co tym razem kombinujesz Chyba jednak u Ciebie też audiofilia nervosa się nasila I dobrze, będzie o czym poczytać . Ciekawy jestem wrażeń z odsłuchów, tym bardziej, że do tej pory używałeś dwuipółdrożnych podłogówek. Wprawdzie ich nie słyszałem, ale patrząc na charakterystykę (i Twoje opisy gdzieniegdzie) mam pewne wyobrażenie (mając tego świadomość, że to tylko wyobrażenie) w jaki sposób obsługują dolne częstotliwości. Tak więc jak się basik z niskostrojonych monitorów podoba?
-
:) Główną i wg mnie solidną robotę wykonał jednak Usher. A że akurat ten egzemplarz trafił na mnie... Musiał znosić to i owo. Uważam jednak, że z pożytkiem dla obu stron - ja się coś nauczyłem, kolumny brzmią nieco lepiej :) Na ok 23 - 24 m2.
-
Po ilości wpisów w tym wątku wnioskuję, że nie ma zbyt wielu właścicieli produktów marki Usher zarejestrowanych na forum (lub ewentualnie nie mają chęci pisania ;) ) - szkoda. Jestem więc zmuszony w samotności coś tu skrobać. A co tam, może komuś się przyda. Porzucając na jakiś czas temat końcówki mocy R1.5, która cały czas ewoluuje ;) , wrócę jeszcze do moich pierwszych poważniejszych kolumn, tj Usher V-601. Nie będę oczywiście opisywał jak dobrze są wykonane (choć aż się prosi), o tym można poczytać w wielu recenzjach. Chciałbym za to przedstawić pewne modyfikacje, którym kolumny zostały poddane i które moim zdaniem poprawiły co nieco w tych, także przed upgrade’m, bardzo dobrze brzmiących zestawach. Są ze mną od bardzo wielu lat i pomimo pojawienia się później także wyższych modeli, nadal uważam je za produkt niezwykle udany. Pomimo, że na przestrzeni lat (produkowane są już dość długo, co także może o czymś świadczyć) cena kolumn zwiększyła się dość znacznie, nadal stosunek jakość/cena jest na dobrym poziomie. Co więc w nich zmieniłem? Względnie niedługo po zakupie, okablowanie wewnątrz. Oryginalne przewody przypominające klasyczne kable głośnikowe (takie w przezroczystej izolacji) zastąpiła lica robiona przeze mnie własnoręcznie, składająca się z 800 drutów o średnicy 0,04 mm każdy, umieszczona w rurkach teflonowych. Takie rozwiązanie stosuje z powodzeniem od wielu lat w przewodach audio i jestem bardzo zadowolony z jego walorów brzmieniowych. Przy okazji, w ramach eksperymentu, wymieniłem wtedy również rezystory połączone szeregowo z głośnikiem wysokotonowym. Dwa 8Ω (15W) ceramiczne zastąpione zostały przez 3, także połączone równolegle, bezindukcyjne oporniki Superes o wartości 12ΩF (10W, 1%). Wypadkowa rezystancja i moc pozostały więc bez zmian. Pomimo, że odcinki wymienionych przewodów nie były długie, odniosłem wrażenie, że dźwięk jest nieco gładszy i bardziej przejrzysty, lżejszy. Wymiana zajęła trochę czasu i trudno ocenić tak niewielką zmianę - w każdym razie miałem spokojniejszą głowę ;) Kolejną zmianą były terminale głośnikowe. Uważam, że w całej konstrukcji kolumny to było najsłabsze ogniwo. Wprawdzie zastosowano metalowe złocone zaciski, ale z tych najbardziej budżetowych, a do tego umieszczone na plastiku. Niektórzy powiedzą, że z tyłu i tak ich nie widać, ale tak jakoś mi nie pasowały do pięknie wykończonych skrzynek z grubego mdfu. Plastik zastąpiły więc aluminiowe płytki o grubości 3 mm (maksymalna grubość, jaka się zmieściła w wyfrezowanym miejscu na terminal), pomalowane proszkowo na czarny mat. Gniazda wymieniłem na estetyczne i solidne zaciski widoczne na zdjęciu. Tu zmian w dźwięku się nie doszukiwałem ;) Dość niedawno dobrałem się jeszcze raz do zwrotnic wymieniając kondensatory sygnowane marką Usher na Mundorfy M-Cap. Nie przesadzałem jeżeli chodzi o model/cenę, aby kondensatory nie stały się droższe niż całe kolumny ;) . Właściwie to także był eksperyment mający na celu sprawdzenie wpływu tych elementów na dźwięk. Wartości oczywiście pozostały bez zmian. Ku mojemu zdziwieniu dźwięk przyspieszył i stracił nieco szorstkości, czy może lepiej powiedzieć jasności, zarzucanej kolumnom przez niektórych recenzentów. Generalnie na plus, chociaż wydaje mi się, że mocniej do zmian w podobnym kierunku przyczynił się kolejny punkt na liście. Podwieszenie zwrotnic na sprężynach, mające na celu ich mechaniczne odizolowanie od skrzynek. To jeden z lepiej działających zabiegów. Polecam, jeżeli ktoś lubi pomajsterkować. W innych kolumnach na pewno też się sprawdzi. Przez lata przyzwyczaiłem się do niektórych, szczególnie tych mniej przyjemnych elementów dźwięku V-601, a tu okazało się, że tak prostym i tanim sposobem, można całkiem nieźle sobie poprawić komfort słuchania muzyki. W przypadku sześćset jedynek zmiany dokonywane były w długich odstępach czasu. Te wpływające na dźwięk zmieniały go w dość niewielkim stopniu. Ponieważ były korzystne w kolejnych kolumnach, tj Usher BE-718 zrobiłem je wszystkie za jednym podejściem (oprócz wymiany oporników). W ten sposób różnica była już dość znacząca. Przy czym nie zmienił się charakter (o ile w przypadku akurat tych Usherów można o czymś takim jak charakter mówić ;) ) kolumn – pod względem równowagi tonalnej brzmienie pozostało świetne, bo i dlaczego miałoby się zmienić – poprawiła się natomiast przejrzystość, scena stała się głębsza i lepiej zdefiniowana. Można powiedzieć, że dźwięk się uporządkował, stał się mniej hałaśliwy i chaotyczny, jak również szybszy. Przy czym proszę nie zapominać, że piszę o ogólnie bardzo dobrych kolumnach, tak więc niedociągnięcia można było zauważyć dopiero po upgradzie. Innymi słowy, wyjściowo to wg mnie zdecydowanie ponadprzeciętne kolumny, okazało się jednak, że mogą być jeszcze lepsze! Dodam, że w przypadku tych już jednak nieco droższych monitorów na płytkę filtra górnoprzepustowego trafiły Mundorfy M-Cap EVO Oil, natomiast w sekcji głośnika niskotonowego Mundorfy M-Cap EVO.
-
Szaleństwa ciąg dalszy :) Kontynuując temat sprężyn zaprezentuję tym razem izolację transformatora od obudowy. Niejako przy okazji musiałem także odizolować mały transformatorek widoczny z przodu, a to za sprawą podstawy wystającej w dużym. Jego (dużego) podniesienie powodowało kolizję z małym, gdy ten pozostawał przykręcony do dolnej płyty, właśnie przez ten element. Stąd dodatkowy aluminiowy wspornik, na którym umieszczony jest maluszek. Niestety, ze względu na wielkość i wagę transformatora, trzeba było rozkręcić cały wzmacniacz. W inny sposób nie było możliwość takiego jego uchwycenia, aby drugą ręką można było wykonywać inne czynności. Jak widać pracowałem na podłodze w pobliżu stałego miejsca pobytu wzmacniacza. Pomimo uchwytów noszenie go w pojedynkę to porażka.
-
:) Z końcówką mocy nie ma żartów. Dlatego właśnie trzeba naprawdę uważać, przy podłączaniu czegokolwiek bezpośrednio do jej wejścia. Przypuszczam, że był to DDRC z podłączonym sygnałem cyfrowym na wejściu.
-
Nie wiem co Moby miał na myśli pisząc o głośności w pomieszczeniu, ale rzeczywiście, aby z 2V wyszło 1,6V trzeba obniżyć w przybliżeniu 2 dB. Ogólnie, aby przedstawić stosunek napięć (wzmocnienie) w dB korzystamy z zależności 20log(V1/V2). @Kraft, a jak w końcu chcesz połączyć? Aby w takim połączeniu wzmocnienie (a dokładnie tłumienie) DDRC było niezauważalne, należy ustawić 0dB. Wtedy sygnał na wyjściu będzie taki sam jak na wejściu, czyli tak jakbyś podłączył bezpośrednio pre do końcówki.
-
Ojojoj 😳 Czytać, czytać i jeszcze raz czytać
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Faktem jest, że nie słyszałem wielu systemów audio, a już na pewno nie takich dopracowanych. Myślę jednak, że jeżeli ktoś ma chęci i choć trochę umiejętności słuchania dźwięku, podkreślę dźwięku, nie muzyki i także tego z otoczenia, to jest w stanie nawet tani zestaw całkiem nieźle "poprawić" względem takiego wyjętego prosto z pudełka. I wcale nie trzeba grzebać we wnętrznościach. Niektórzy kupują sprzęt tylko po to, aby spełniał swoje funkcje, czyli jak najlepiej odtwarzał muzykę w założonym budżecie. Dla innych wielką przyjemnością jest za to dopieszczanie swoich zabawek i próbują jak to czy tamto wpłynie na dźwięk. Różni ludzie, różne potrzeby. Dlatego myślę, że nie ma potrzeby wkurzać się, że ktoś ma inne podejście do mojego, czy Twojego Audiowit. Każdy z nas, pisząc na tym forum wykazuje zainteresowanie tematem audio, a że na różnych płaszczyznach to tylko na plus. Wymieniamy pomiędzy sobą poglądy i spostrzeżenia, a ktoś inny może z tego skorzystać lub nie. -
Ja bym podłączył wg drugiej opcji - DDRC do przedwzmacniacza i regulował głośnością w nim właśnie. Wprawdzie ograniczasz sobie w ten sposób ilość wejść względem połączenia pre ->DDRC-> końcówka, ale chyba i tak podłączasz źródło(a) bezpośrednio do DDRC przez toslink lub usb o ile pamiętam, więc dla Ciebie to nie problem.
-
Myślę, że w odniesieniu do zagadnień nas interesujących, najważniejsze jest to co robi DAC. To na jego wyjściu mamy napięcie odzwierciedlające wartość cyfrową, która do niego dociera. Jeżeli chcemy aby na wyjściu było odpowiednio niskie napięcie, to w przypadku cyfrowej regulacji głośności, należy dostarczyć odpowiednio małe wartości cyfrowe na wejście. A ponieważ w DDRC dac jest 24 bitowy, to możemy nim przetwarzać dane 24 bitowe, pomimo, że obróbka w DSP jest realizowane na 32 bitach.
-
Przyznam, że nie zagłębiałem się w tematykę aż tak bardzo. Przedstawiłem bardziej teoretyczne spojrzenie. Z danych technicznych zamieszczonych przez Krafta, 1,6 V to czułość końcówki mocy jak również maksymalny poziom na wyjściu pre, natomiast czułość pre to 200mV. Z tych danych można wnioskować, że podanie na wejście pre 200mV (przy gałce głośności przekręconej maksymalnie w prawo), lub na wejście końcówki 1,6V, spowoduje pełne wysterowanie stopnia końcowego. Teraz jak to się ma do maksymalnych napięć na wyjściach źródeł? Nie sprawdzałem tego, ale jeżeli jest tak jak piszesz, tzn większość odtwarzaczy daje na wyjściu maksymalnie 2V, to wyglądałoby, że stopnie wejściowe przedwzmacniaczy są na to przygotowane i nie zniekształcają przy takim napięciu, a dalej poziom regulowany jest już potencjometrem, więc końcówka i tak dostaje na wejście tylko takie napięcie jakie potrzebujemy dla komfortowego odsłuchu. Mamy za to pewien zapas, w razie odsłuchu nośnika dającego słaby sygnał. Niemniej jednak niedawno mierzyłem napięcie na wyjściu w swoim odtwarzaczu (odtwarzając ścieżkę z sinusoidą 1k -0dB) chcąc sprawdzić, czy będzie wystarczające do bezpośredniego sterowania końcówką i zmierzyłem 0,7V. Ponieważ miernik podaje wartość rms dla sinusa, wychodziłoby na to, że te 2 V to napięcie międzyszczytowe (0,7 * sqrt(2) * 2). Zatem zachodzi pytanie jakie wartości napięć podawane są dla wejść urządzeń? Ale... Patrząc na parametry we/wy DDRC, mamy wyraźnie napisane 2Vrms.
-
A ja już prawie poszedłem, ale wróciłem :) Dynamika dźwięku to nie stosunek S/N. To odległość pomiędzy najcichszym a najgłośniejszym dźwiękiem. Dlatego zależy od rozdzielczości bitowej. 16 b odpowiada dynamice ok 96dB (teoretyczne możliwości CD, ale jak wiadomo wykorzystuje się znacznie mniej ), 24b - 144,5 dB. Obniżając poziom sygnału w sposób cyfrowy, sprawiasz, że ten sam przebieg analogowy odwzorowany jest przez mniejszą ilość poziomów napięcia w zapisie cyfrowym. Zmniejsza się jego rozdzielczość. Ale myślę, że w Twoim wypadku (-25dB) nadal można spać spokojnie
-
Po ugięciu mają jakieś 28 mm wysokości. Użyłem sprężyn własnej produkcji, ale o współczynniku sprężystości bardzo zbliżonym do oryginalnych, czyli powinno być podobnie. Od kiedy zacząłem używać sprężyny, nie ma opcji, abym z nich zrezygnował Do wczoraj wzmacniacz stał na platformie stalowej opartej na dużych sprężynach (zdjęcie). Gdy dotarły nowe podstawki i wykonałem do nich sprężyny, ustawiłem na szybko w ten sposób, że dodałem dodatkowe podstawki (nie chciało mi się nosić wzmacniacza, żeby wyjąć płytę ). Wg mnie osobne podstawki dają lepszy efekt niż platforma. Faktem jest, że zastosowane są w nich inne, bardziej podatne również w płaszczyźnie poziomej sprężyny. Na zdjęciu poniżej jest po jednej sprężynie więcej w każdej podstawce niż opisałem wyżej (2x7 + 2x5). Dzisiaj usunąłem płytę i dolne sprężyny. Co za dużo, to niezdrowo
-
I słusznie. Cena nie jest kosmiczna, a kto nie ryzykuje ten nie ma Akurat większy problem w przypadku tych podstawek jest gdy sprzęt jest lekki. Sprężyny z zestawu są dość twarde. Pod końcówkę o takiej właśnie wadze użyłem 4 podstawek: 2 x po 6 sprężyn i 2 x 4 sprężyny. Wygląda to tak:
-
Dlatego na początek wybrałem najtańszą opcję. W razie gdyby potencjometr był słabej jakości, można ewentualnie podmienić na lepszy (czy też oryginalny). Na początek chcę sprawdzić, czy to ma sens. Jeżeli dźwięk będzie lepszy w ten sposób, rozważę zakup potencjometru przekaźnikowo-rezystorowego, być może nawet z pilotem, bo i takie mają. Trochę już mnie zmęczyło to ciągłe latanie do gałki :) Jeżeli w DDRC jest DAC 24b, to teoretycznie dysponuje dynamiką 144,5 dB. Zmniejszy się w taki sposób jak napisałeś. Z dostępnych 16777216 poziomów napięć przy 24b pozostanie "tylko" ok 1 mln ;)
-
Zamiast preampu wstawiasz tylko potencjometr. U mnie to nie problem, bo do wzmacniacza mam podłączony jedynie CD. Pomijając preamp i podając sygnał bezpośrednio na końcówkę pomija się sporo rzeczy i naprawdę niewiele zostaje. Teoretycznie powinno być na plus. Hmm... W tej sytuacji trudno powiedzieć jak to połączyć optymalnie. Wejścia w pre masz 200mV, a wyjście DDRC 2V - trochę dużo. Rzeczywiście bardziej pasuje do sterowania bezpośrednio końcówką mocy (1,6V), tym bardziej, że używasz wejść cyfrowych, poprzez które łatwo w pełni wysterować urządzenie i te 2V na wyjściu DDRC może się pojawić. Gdyby podłączyć DDRC do pre, i tak musiałbyś obniżyć sygnał na wyjściu dziesięciokrotnie (20 dB). W tej chwili obniżasz 25 dB (czyli 17,8 raza) - zbliżone wartości.