-
Zawartość
2 372 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
To może zamiast wielopozycyjnego przełącznika warto zwrócić uwagę na układy rezystorowo przekaźnikowe. Wiem, że nie bardzo Ci się podobają produkty z dalekiego wschodu, ale ustrojstwo z pierwszego linku (w poprzednim moim poście) wygląda naprawdę nieźle (mam na myśli środek). Tego typu regulacja jest o wiele dokładniejsza niż przełącznik obrotowy. Rozmach rzeczywiście jakby mniejszy, ale to akurat wydaje się poprawniejsze. Jest powiedzmy mniej nachalnie. Podobny efekt uzyskałem zresztą, gdy wymontowałem sprzężenia pojemnościowe z Cambridgea (jak wiadomo najlepszy kondensator, to jego brak). W pierwszej chwili tak jakoś mało energicznie się wydawało, ale już po chwili - tak ma właśnie być! Dźwięk się nie uszczuplił a stał się poprawniejszy, mniej "głośnikowy" (mam nadzieję, że uchwyciłeś właśnie to, co akurat miałem na myśli - trudno się opisuje dźwięk). Scena i owszem jest mniejsza, ale jak dla mnie bardziej przez to naturalna. Nie jest sztucznie rozdmuchana, i jednak zyskuje na precyzji. Poprawia się odczucie przestrzeni, czy też pomieszczenia w którym dzieją się wydarzenia muzyczne. No i wreszcie, pozostawiając już doznania słuchowe, i skupiając się na aspekcie technicznym, zabierając z toru urządzenie, które potencjalnie dodaje coś od siebie, nie można zepsuć dźwięku. Pre traktuje bardziej jako zło konieczne, które, jeżeli tylko jest taka możliwość, a więc mamy dopasowanie sygnałów i nie mamy potrzeby posiadania wielu wejść, lepiej z toru usunąć, aby nie wprowadzać dodatków do sygnału. Chociaż... pod względem barwy z pre jest być może nieco przyjemniej - cieplej. Co oczywiście nie oznacza, że poprawniej
-
Tak, to wersja HiFi Mimo wszystko nie przykładałem dużej wagi do oryginalności, bo głównie chciałem sprawdzić, czy taka zabawa ma sens. Potencjometr można przecież wymienić, gdyby zaczął sprawiać problemy, a i tak w całości nie będzie to duży wydatek. No i właśnie. Początkowo tak miałem zrobić. Już nawet znalazłem komponenty. Koszt, nie licząc pracy, byłby na poziomie 200 - 250 zł, gdybym kupił gotową obudowę np. w modushop.pl . Wpadło mi jednak do głowy, że skoro powstała u mnie taka potrzeba, na Ali na pewno już o tym wiedzą No i jak widać się nie myliłem Trochę nieładnie (niepatriotycznie), ale koszt poniżej 150 zł za gotową skrzyneczkę... Można się oczywiście pobawić w samodzielne wykonanie obudowy, wtedy będzie taniej, ale mnie się akurat tym razem nie chciało Wygląda to ładnie, ale koszt już jednak trochę większy Pomyślimy. Chwilowo miało być tylko do sprawdzenia, więc nie chciałem ryzykować większych kwot. Znalazłem też takie - wygląda całkiem nieźle, czy nawet takie - jest z pilotem, ale za to jakość samego tłumika sprawia słabsze wrażenie. Tak właśnie miałem zamiar zrobić. Na początku trochę przełączałem na szybko, ale teraz pozostawiłem potencjometr na kilka dni. Zobaczymy jakie będzie wrażenie, gdy wrócę na pre. Coś mi się jednak zdaje, że uproszczenie toru ma więcej zalet. Póki co przekaz się może i nieco schłodził, ale za to cechy najłatwiejsze do obiektywnej oceny zyskały wg mnie z potencjometrem.
-
Płatna nie, ale bierzesz udział w losowaniu Wielkie dzięki. Pomijając brumienie, bo to akurat dość normalne w takiej sytuacji, czy nie wydało Ci się dziwne, że pukanie w kabel jest słyszalne w głośniku? Zrobiło mi się tak przypadkiem, gdy przełączałem kable i byłem bardzo zaskoczony, że efekt jest tak namacalny. Od razu zacząłem sprawdzać jak będzie z innymi kablami. Pod ręką miałem tylko audioquesta sidewindera (solid core), tu także było słychać, ale już zdecydowanie ciszej i kabel mikrofonowy/gitarowy (taki gumowy), w którym nie stwierdziłem takiego efektu. Czyżby wraz ze wzrostem współczynnika audiofilskości zjawisko nabierało mocy ? Oczywiście żart, niemniej jednak w takiej sytuacji podstawki pod kable nabierają sensu . Zapytałem Ciebie i Mariusza, jak to wygląda u Was z uwagi na różnice w wykorzystywanej licy. Moja jest luźna, druty nie są niczym związane. Biegną luźno w rurce, podejrzewałem więc, że to jest przyczyną (choć i tak to trochę dziwne ). W twojej Tomek wiązka pokryta jest izolacją z tworzywa, a okazuje się, że także słychać. U Mariusza jest bawełniany (o ile pamiętam) oplot, ale zapewne też będzie słychać. Na tyle mnie to zaciekawiło, że aż zamówię trochę gotowej licy i porównam, czy są różnice w dźwięku względem mojej. Akurat niedawno znalazłem (w wiadomym miejscu ) lice z drutów 0,04 mm o różnej ilości drutów do wyboru. Jest m. in. też 0,04x400, a więc dokładnie taka, jakiej użyłem do interkonektów.
-
Powrót do tematu amplifikcji. Dwa dni temu przedwzmacniacz P-307 zastąpił goły (znaczy w obudowie ) potencjometr z Chin. Skrzyneczkę rozkręciłem oczywiście od razu po otrzymaniu, ale niestety nie jestem fachowcem od Alpsów i nie potrafię stwierdzić, czy egzemplarz tu zamontowany to oryginał, czy oryginał produkcji chińskiej :) W każdym razie działa poprawnie, stawiając opór w przyjemny sposób podczas regulacji. Nie zauważyłem też, aby kanały były nierówno wzmocnione. Jednym słowem - jest ok. Obudowa także bardzo estetyczna. Coś o dźwięku po uproszczeniu toru. Jak się można było spodziewać - żałuję :( Żałuję, że wydałem tyle kasy na przedwzmacniacz! A można było najpierw sprawdzić to rozwiązanie. Nie wnikając w szczegóły, jest po prostu lepiej i słychać to dość wyraźnie. Jeszcze chwilę posłucham P-307 na zmianę z potencjometrem, ale póki co wygląda na to, że w torze zostanie ten drugi, lub nawet zainwestuję w układ rezystorowo-przekaźnikowy. Od strony technicznej, zgodnie z przewidywaniami, odtwarzacz jest w stanie wystarczająco wysterować samą końcówkę, aby można było stosować tłumik pasywny w postaci potencjometru. Powiem nawet, że komfort regulacji jest większy, ze względu na mniejszą reakcję na ruch gałki. Można dokładniej dostroić głośność.
-
A może jednak warto rzucić okiem na te (przepraszam władze za link do konkurencji ), tym bardziej, że być może niedługo będą takie na sprzedaż (cały czas toczę wewnętrzną walkę ). Polecałem Ci Mariusz kiedyś BE-718, ale po ostatnich Twoich wpisach dotyczących oczekiwań, już chyba nie polecam. Tzn nadal dla mnie są jednymi z ulubionych kolumn, ale przypuszczam, że mogłoby Ci w nich, podobnie jak w KEF'ach brakować góry, która tam także jest dość delikatna. Jednak już w V-601 jest mocniej zaznaczona, o czym także można przeczytać w recenzji. Chociaż wg mnie mimo wszystko nie aż tak, jak by się można było spodziewać czytając ją.
-
A u mnie np występuje dość spora tolerancja efektów przestrzennych na pozycję odsłuchową. O ile nie zbliżę się wyraźnie do którejś z kolumn wszystko pozostaje w miarę na swoich miejscach. Co ciekawe, nawet gdy wyjdę poza linie prostopadłe do tylnej ściany i wyznaczane prze rozstawione kolumny, nadal w miarę nieźle zachowuje się pozycja wydarzeń akustycznych. Pozostaje wrażenie, że instrumenty są gdzieś w przestrzeni poza linią kolumn i pomiędzy nimi. Nie ma czegoś takiego, że naglę zaczynam słyszeć kolumny, lub jedną z nich. Nawet jak chodzę po pokoju nie znika mi wrażenie przestrzenności, z czego jestem bardzo zadowolony (i dumny, że mi się tak udało zrobić ).
-
Odkryłem coś naprawdę ciekawego. Nie chcąc jednak nic sugerować, miałbym na chwilę obecną prośbę do Mariusza ( @MariuszZ ) lub/i Tomka ( @tomek4446) z uwagi na posiadanie przez nich kabli z licy, ale o nieco innej budowie niż moje. Czy moglibyście podłączyć ten właśnie kabel RCA (diy z licy) do jednego z wejść maksymalnie rozkręconego wzmacniacza (rozkręcać lepiej już po włączeniu, no i lepiej nie dotykać do niczego drugim końcem ) lub końcówki mocy, i bez podłączania gdziekolwiek drugiej strony, popukać w niego czymś twardym np śrubokrętem. Chodzi mi o to co będzie słychać wtedy z głośników. Uprzedzam podejrzenia - to nie jest żart ani żadna podpucha. Z góry dziękuję
-
Ależ oczywiście, że tak i zapewne większość ma tego świadomość. Mogliby przecież zachować wykresy dla siebie. Niemniej jednak już sam fakt, że mogą się takimi kreskami pochwalić jest bardziej przekonujący niż słowne zapewnienia innych, że np. te klocki z egzotycznego drewna robią z dźwiękiem rzeczy tak niesamowite, że nie można ich nie stosować.
-
Chodzi o to, że sprzęt audio wykorzystywany w ten sposób będziesz musiał bardzo rozkręcić, co przy dużej dynamice sygnału (np. puknięcie przez nieuwagę w mikrofon itp.) może nie być dla niego zbyt bezpieczne, szczególnie głośników, które są w takim sprzęcie dość delikatne. A rozkręcić niestety będzie trzeba ze względu na niską skuteczność kolumn audio i specyfikę ćwiczeń wokalnych - raz szept, kiedy indziej "pełna głośność", której niestety nie bardzo można uniknąć. Partii forte nie można przecież ćwiczyć po cichu, aby je wyćwiczyć (tak mi się przynajmniej wydaje). W linku do innego forum ktoś podawał przykład nagłośnienia pianina (elektronicznego). Myślę, że to jednak jest zdecydowanie łatwiejsze niż wokal, czy wspomniana wyżej perkusja właśnie ze względu na dźwięki wydobywające się bezpośrednio ze źródeł (gardła, padów gumowych), które trzeba przykryć nagłośnieniem. Chodzi o to aby słyszeć swój śpiew z głośnika, aby móc korygować niedociągnięcia. Uważam, że muzyka puszczona przez coś takiego jak wymieniona wyżej Yamaha będzie wystarczająco dobrej jakości pod kątem ćwiczeń. Oczywiście nie polecam tego do odsłuchów w celach relaksacyjnych, a więc np wieczorową porą przy szklaneczce whisky (lub whiskey co kto lubi ).
-
Trzeba zajrzeć do sklepów muzycznych, takich z instrumentami i nagłośnieniem PA właśnie, nie zaś do salonów audio.
-
Zerknąłem na tą Yamahę. W odniesieniu do funkcjonalności, wygląda na bardzo fajny zestawik. Coś takiego sobie właśnie wyobrażałem. Biorąc pod uwagę Twoje (a dokładniej córki) potrzeby, ma spory zapas możliwości. Jak się sprawdza w rzeczywistości, no i w sumie sprawa najważniejsza tj walory brzmieniowe - tu już trzeba polegać na opiniach użytkowników, a najlepiej sprawdzić też samemu (dźwięk). Odtworzysz z niego muzykę w stereo, ale tak jak wspomniałeś, nie będzie to jakość dostępna nawet z budżetowych systemów audio. No, może nie wszystkich Hmm.… po zastanowieniu, na pewno nie wszystkich W każdym razie, pomimo, że nie spodziewałbym się z tego jakiegoś super relaksującego dźwięku, to jednak myślę, że w przypadku ćwiczeń powinno być wystarczająco dobrze.
-
Wygląda więc na to, że trzeba się rozejrzeć za kolumnami i wzmacniaczem. Na upartego można zsumować kanały, w przypadku wykorzystania monitora, ale to już takie kombinowanie. Są jeszcze słuchawki, choć nie wiem czy akurat do wokalu będzie to dobre rozwiązanie.
-
Pomysł z monitorami typu odsłuchy studyjne chyba nie jest tu najlepszy. Nie chodzi o nagrywanie a o ćwiczenia. Ma być energicznie i głośno, a to zapewniają wysokoskuteczne głośniki estradowe. Trzeba znaleźć takie bardziej polecane do wokalu (fora o tej tematyce) i wcale nie muszą być duże. Do tego jakiś powermixer lub końcówka (estradowa oczywiście - są o wiele tańsze), jeżeli mikser jest już na stanie i chyba to tyle. Przykład z życia. Bratanek zaczął grać na perkusji, a że w domu wielorodzinnym typu blok - elektronicznej. Początkowo nagłaśniana była właśnie przez sprzęt audio. Brzmiało ładnie, tylko co z tego, jak gumowe pady uderzane pałką były głośniejsze (co najmniej wyraźnie się przebijały), że nie wspomnę o mocno kompresowanej dynamice. Tani piecyk ogólnego przeznaczenia, ale polecany przez perkusistów załatwił sprawę. Oczywiste jest, że nadal daleko do brzmienia perkusji akustycznej Monitory z guitarcenter.pl jak najbardziej, ale raczej tego typu. Kwestia poczytania, który będzie dobry do wokalu.
-
Sprzęt audio nie nadaje się do tego celu głównie ze względu na kolumny o bardzo mizernej efektywności. Wprawdzie można nadrobić mocą (różnica w efektywności 10dB przekłada się na potrzebę dostarczenia dziesięciokrotnie większej mocy, aby efekt był podobny), ale wtedy potrzeba też dużych kolumn, a one zwykle więcej kosztują Biorąc jednak pod uwagę ich i tak dużą delikatność i brak odporności na różne mocno dynamiczne sygnały, mogące wystąpić przy używaniu mikrofonu, w połączeniu z dostarczaną mocą... Ryzykowne. Aby uzyskać odpowiednią dynamikę i możliwość "przykrycia" tym co słychać z głośników dźwięku wydobywającego się bezpośrednio z gardła podczas śpiewania, potrzeba sprzętu profesjonalnego/estradowego. Brzdękam trochę na gitarze elektrycznej i nawet sobie nie wyobrażam podłączania jej do audio (a wiem jak to działa, bo robiłem tak jako nastolatek - brak funduszy na piec gitarowy ). Wg mnie nie ma niestety innej opcji jak rozdzielenie sprzętu do ćwiczeń wokalnych i słuchania muzyki, aby jedno i drugie było na przyzwoitym poziomie, no i bez ryzyka uszkodzenia sprzętu (głównie chodzi o ten audio).
-
Szczerze mówiąc ja też nigdy jakoś nie miałem odczucia szczupłości brzmienia przy cichym słuchaniu wieczorową porą. Co więcej, dźwięk (tak ogólnie, jako całość) bardziej mi się podoba właśnie wtedy, niż gdy w dzień zdarzy mi się podkręcić gałkę. Nie ważne, czy podłączę monitory, czy podłogówki. Nie wnikając w szczegóły, gdy zrobię głośniej robi się po prostu mniej przyjemnie. Przypuszczam, że może to m.in. mieć związek z dość ubogim wyposażeniem pokoju. A jeżeli chodzi o Kefy, to gdybym nie był Usheromaniakiem to właśnie je przetestowałbym na pierwszym miejscu, stąd ciekawość. Mariusz, a czy nie bierzesz pod uwagę, że to może być kwestia przyzwyczajenia do nieco ostrzejszych dźwięków? Ja np miałem odwrotnie po przesiadce z BE-718 na podłogowe Dancery. Niby wszystko ok, ale tak jakoś za dużo góry było. Teraz już mnie to nie razi i mam poczucie wyrównanego dźwięku.
-
Nie wziąłeś pod uwagę dynamiki samych nagrań, którą w ten sposób jeszcze pogarszasz Możliwości nośników i sprzętu to jedno, ale ile z tego się wykorzystuje to inna sprawa.
-
@Kraft, to teraz już wiem dlaczego pytałeś o powierzchnię na której u mnie grały monitory - zastanawiałem się co tym razem kombinujesz Chyba jednak u Ciebie też audiofilia nervosa się nasila I dobrze, będzie o czym poczytać . Ciekawy jestem wrażeń z odsłuchów, tym bardziej, że do tej pory używałeś dwuipółdrożnych podłogówek. Wprawdzie ich nie słyszałem, ale patrząc na charakterystykę (i Twoje opisy gdzieniegdzie) mam pewne wyobrażenie (mając tego świadomość, że to tylko wyobrażenie) w jaki sposób obsługują dolne częstotliwości. Tak więc jak się basik z niskostrojonych monitorów podoba?
-
:) Główną i wg mnie solidną robotę wykonał jednak Usher. A że akurat ten egzemplarz trafił na mnie... Musiał znosić to i owo. Uważam jednak, że z pożytkiem dla obu stron - ja się coś nauczyłem, kolumny brzmią nieco lepiej :) Na ok 23 - 24 m2.
-
Po ilości wpisów w tym wątku wnioskuję, że nie ma zbyt wielu właścicieli produktów marki Usher zarejestrowanych na forum (lub ewentualnie nie mają chęci pisania ;) ) - szkoda. Jestem więc zmuszony w samotności coś tu skrobać. A co tam, może komuś się przyda. Porzucając na jakiś czas temat końcówki mocy R1.5, która cały czas ewoluuje ;) , wrócę jeszcze do moich pierwszych poważniejszych kolumn, tj Usher V-601. Nie będę oczywiście opisywał jak dobrze są wykonane (choć aż się prosi), o tym można poczytać w wielu recenzjach. Chciałbym za to przedstawić pewne modyfikacje, którym kolumny zostały poddane i które moim zdaniem poprawiły co nieco w tych, także przed upgrade’m, bardzo dobrze brzmiących zestawach. Są ze mną od bardzo wielu lat i pomimo pojawienia się później także wyższych modeli, nadal uważam je za produkt niezwykle udany. Pomimo, że na przestrzeni lat (produkowane są już dość długo, co także może o czymś świadczyć) cena kolumn zwiększyła się dość znacznie, nadal stosunek jakość/cena jest na dobrym poziomie. Co więc w nich zmieniłem? Względnie niedługo po zakupie, okablowanie wewnątrz. Oryginalne przewody przypominające klasyczne kable głośnikowe (takie w przezroczystej izolacji) zastąpiła lica robiona przeze mnie własnoręcznie, składająca się z 800 drutów o średnicy 0,04 mm każdy, umieszczona w rurkach teflonowych. Takie rozwiązanie stosuje z powodzeniem od wielu lat w przewodach audio i jestem bardzo zadowolony z jego walorów brzmieniowych. Przy okazji, w ramach eksperymentu, wymieniłem wtedy również rezystory połączone szeregowo z głośnikiem wysokotonowym. Dwa 8Ω (15W) ceramiczne zastąpione zostały przez 3, także połączone równolegle, bezindukcyjne oporniki Superes o wartości 12ΩF (10W, 1%). Wypadkowa rezystancja i moc pozostały więc bez zmian. Pomimo, że odcinki wymienionych przewodów nie były długie, odniosłem wrażenie, że dźwięk jest nieco gładszy i bardziej przejrzysty, lżejszy. Wymiana zajęła trochę czasu i trudno ocenić tak niewielką zmianę - w każdym razie miałem spokojniejszą głowę ;) Kolejną zmianą były terminale głośnikowe. Uważam, że w całej konstrukcji kolumny to było najsłabsze ogniwo. Wprawdzie zastosowano metalowe złocone zaciski, ale z tych najbardziej budżetowych, a do tego umieszczone na plastiku. Niektórzy powiedzą, że z tyłu i tak ich nie widać, ale tak jakoś mi nie pasowały do pięknie wykończonych skrzynek z grubego mdfu. Plastik zastąpiły więc aluminiowe płytki o grubości 3 mm (maksymalna grubość, jaka się zmieściła w wyfrezowanym miejscu na terminal), pomalowane proszkowo na czarny mat. Gniazda wymieniłem na estetyczne i solidne zaciski widoczne na zdjęciu. Tu zmian w dźwięku się nie doszukiwałem ;) Dość niedawno dobrałem się jeszcze raz do zwrotnic wymieniając kondensatory sygnowane marką Usher na Mundorfy M-Cap. Nie przesadzałem jeżeli chodzi o model/cenę, aby kondensatory nie stały się droższe niż całe kolumny ;) . Właściwie to także był eksperyment mający na celu sprawdzenie wpływu tych elementów na dźwięk. Wartości oczywiście pozostały bez zmian. Ku mojemu zdziwieniu dźwięk przyspieszył i stracił nieco szorstkości, czy może lepiej powiedzieć jasności, zarzucanej kolumnom przez niektórych recenzentów. Generalnie na plus, chociaż wydaje mi się, że mocniej do zmian w podobnym kierunku przyczynił się kolejny punkt na liście. Podwieszenie zwrotnic na sprężynach, mające na celu ich mechaniczne odizolowanie od skrzynek. To jeden z lepiej działających zabiegów. Polecam, jeżeli ktoś lubi pomajsterkować. W innych kolumnach na pewno też się sprawdzi. Przez lata przyzwyczaiłem się do niektórych, szczególnie tych mniej przyjemnych elementów dźwięku V-601, a tu okazało się, że tak prostym i tanim sposobem, można całkiem nieźle sobie poprawić komfort słuchania muzyki. W przypadku sześćset jedynek zmiany dokonywane były w długich odstępach czasu. Te wpływające na dźwięk zmieniały go w dość niewielkim stopniu. Ponieważ były korzystne w kolejnych kolumnach, tj Usher BE-718 zrobiłem je wszystkie za jednym podejściem (oprócz wymiany oporników). W ten sposób różnica była już dość znacząca. Przy czym nie zmienił się charakter (o ile w przypadku akurat tych Usherów można o czymś takim jak charakter mówić ;) ) kolumn – pod względem równowagi tonalnej brzmienie pozostało świetne, bo i dlaczego miałoby się zmienić – poprawiła się natomiast przejrzystość, scena stała się głębsza i lepiej zdefiniowana. Można powiedzieć, że dźwięk się uporządkował, stał się mniej hałaśliwy i chaotyczny, jak również szybszy. Przy czym proszę nie zapominać, że piszę o ogólnie bardzo dobrych kolumnach, tak więc niedociągnięcia można było zauważyć dopiero po upgradzie. Innymi słowy, wyjściowo to wg mnie zdecydowanie ponadprzeciętne kolumny, okazało się jednak, że mogą być jeszcze lepsze! Dodam, że w przypadku tych już jednak nieco droższych monitorów na płytkę filtra górnoprzepustowego trafiły Mundorfy M-Cap EVO Oil, natomiast w sekcji głośnika niskotonowego Mundorfy M-Cap EVO.
-
Szaleństwa ciąg dalszy :) Kontynuując temat sprężyn zaprezentuję tym razem izolację transformatora od obudowy. Niejako przy okazji musiałem także odizolować mały transformatorek widoczny z przodu, a to za sprawą podstawy wystającej w dużym. Jego (dużego) podniesienie powodowało kolizję z małym, gdy ten pozostawał przykręcony do dolnej płyty, właśnie przez ten element. Stąd dodatkowy aluminiowy wspornik, na którym umieszczony jest maluszek. Niestety, ze względu na wielkość i wagę transformatora, trzeba było rozkręcić cały wzmacniacz. W inny sposób nie było możliwość takiego jego uchwycenia, aby drugą ręką można było wykonywać inne czynności. Jak widać pracowałem na podłodze w pobliżu stałego miejsca pobytu wzmacniacza. Pomimo uchwytów noszenie go w pojedynkę to porażka.
-
:) Z końcówką mocy nie ma żartów. Dlatego właśnie trzeba naprawdę uważać, przy podłączaniu czegokolwiek bezpośrednio do jej wejścia. Przypuszczam, że był to DDRC z podłączonym sygnałem cyfrowym na wejściu.
-
Nie wiem co Moby miał na myśli pisząc o głośności w pomieszczeniu, ale rzeczywiście, aby z 2V wyszło 1,6V trzeba obniżyć w przybliżeniu 2 dB. Ogólnie, aby przedstawić stosunek napięć (wzmocnienie) w dB korzystamy z zależności 20log(V1/V2). @Kraft, a jak w końcu chcesz połączyć? Aby w takim połączeniu wzmocnienie (a dokładnie tłumienie) DDRC było niezauważalne, należy ustawić 0dB. Wtedy sygnał na wyjściu będzie taki sam jak na wejściu, czyli tak jakbyś podłączył bezpośrednio pre do końcówki.
-
Ojojoj 😳 Czytać, czytać i jeszcze raz czytać
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał nowy78 na Kraft w Audiofile dyskutują
Faktem jest, że nie słyszałem wielu systemów audio, a już na pewno nie takich dopracowanych. Myślę jednak, że jeżeli ktoś ma chęci i choć trochę umiejętności słuchania dźwięku, podkreślę dźwięku, nie muzyki i także tego z otoczenia, to jest w stanie nawet tani zestaw całkiem nieźle "poprawić" względem takiego wyjętego prosto z pudełka. I wcale nie trzeba grzebać we wnętrznościach. Niektórzy kupują sprzęt tylko po to, aby spełniał swoje funkcje, czyli jak najlepiej odtwarzał muzykę w założonym budżecie. Dla innych wielką przyjemnością jest za to dopieszczanie swoich zabawek i próbują jak to czy tamto wpłynie na dźwięk. Różni ludzie, różne potrzeby. Dlatego myślę, że nie ma potrzeby wkurzać się, że ktoś ma inne podejście do mojego, czy Twojego Audiowit. Każdy z nas, pisząc na tym forum wykazuje zainteresowanie tematem audio, a że na różnych płaszczyznach to tylko na plus. Wymieniamy pomiędzy sobą poglądy i spostrzeżenia, a ktoś inny może z tego skorzystać lub nie.