Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 364
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Jak to mówią: Co kraj to obyczaj Koledzy od Sansui mają nieco inne niż ja podejście do sprzętu audio. Bardzo dużą wagę przywiązują do oryginalności części. Uważają, że ich dobór świadczy o kunszcie konstruktorów i nie ma tam mowy o żadnej przypadkowości. Dlatego jakiekolwiek odstępstwo, wymiana na inny element w trakcie serwisowania traktowane jest niemal jak świętokradztwo . Być może tak jest, nie wiem, nie miałem do czynienia z Sansui. Z mojej, raczej skromnej praktyki wynika, że kondensatory elektrolityczne, szczególnie te klasyczne, to elementy dość szybko starzejące się. Mogę jeszcze dodać, że jeżeli chodzi o parametry to charakteryzują je jeszcze inne cechy niż tylko pojemność.
  2. Nie znalazłem w tekście nic o wyrównywaniu fazowym przetworników :) Aby już nie przedłużać, ja to rozumiem (lub wyobrażam sobie) w ten sposób, że DL tak koryguje odtwarzanie poszczególnych częstotliwości, aby docierały do miejsca odsłuchowego z odpowiednim przesunięciem fazowym. Odpowiednim, to znaczy takim, aby po złożeniu w całość, odtwarzane dźwięki w jak największym stopniu przypominały oryginalne zawarte w sygnale. Wspomniane uderzenie w bęben to "zlepek" bardzo wielu częstotliwości, które wraz z ich wzrostem, odtwarzane są z coraz większym opóźnieniem (przesunięciem fazowym) ze względu na ograniczenia fizyczne przetworników. Tu właśnie wkracza DL. Teoria, teorią a jak to się ma w praktyce ? Czy sprawdzałeś może jak to wygląda, choćby przy użyciu REW?
  3. Po pierwsze, zasilasz całe zestawy głośnikowe z jednego wzmacniacza a podział pasma na poszczególne przetworniki realizowany jest za pomocą zwrotnic pasywnych. Jak zatem DDRC ma sprawować kontrolę nad poszczególnymi głośnikami? Po drugie, jak można zbadać przesunięcia fazowe pomiędzy przetwornikami, dokonując pomiaru z tak dużej odległości, mając na uwadze, że na pomiar wpływa jeszcze pomieszczenie?
  4. Tak też przypuszczałem, a teraz jestem tego już prawie pewny, że chodzi o dynamikę i możliwość odtwarzania transjentów :) W tym względzie rzeczywiście sprzęt audio nie wypada zbyt dobrze w konfrontacji z żywymi instrumentami.
  5. Jeżeli chodzi o zgranie fazowe przetworników, to nie bardzo widzę możliwość poprawy za pomocą DDRC24 przy wykorzystaniu go w sposób, jaki jest użytkowany u Ciebie Kraft.
  6. Chyba nawet nie chodzi o odporność na sugestię, a o to, że mimo wszystko jest możliwe, aby zmysły były ponad nią. Z powyższego przykładu: zmiany, które zrobiłem były wcześniej przeze mnie przemyślane i nie robiłem ich po to aby sobie pogorszyć. Podczas odsłuchów w mózgu toczyła się swego rodzaju walka pomiędzy sugestią - zrobiłem zmiany, które powinny przecież zadziałać na plus, a tym co słyszę i mi się nie podoba. Szala zwycięstwa przechyliła się w tym wypadku na korzyść doznań empirycznych. Można się oczywiście przyczepić do obiektywizmu oceny - czy faktycznie było gorzej, czy tylko mnie się tak wydawało. Z tym, że nie o tym tu teraz. Ale może dość już audio-filozofii, czas na kolejną odsłonę z cyklu "Chcesz mieć dobrze - zrób sam" ;) Dziś będzie odcinek o kondensatorach :) Wspomniałem już o ekscytacji po wprowadzeniu w życie (a konkretnie wzmacniacz ;) ) nowych pomysłów. Wczoraj podążając w tym samym kierunku, jeszcze co nieco wymieniłem i jestem wprost zachwycony. Co najlepsze jeszcze nie skończyłem :D Trzymajmy się jednak chronologii i cofnijmy do przeróbek poczynionych po przygodach opisanych wyżej. A więc kondensatory. Na pierwszy ogień poszły główne elektrolity z zasilania wzmacniacza. Wprawdzie po przeglądzie oryginalnych, nie widać było na nich oznak wyeksploatowania (spuchnięcia, wycieki), ale ze względu na wiek postanowiłem je mimo wszystko wymienić i przy okazji zwiększyć pojemność. Zamówiłem dokładnie takie same, tj Nippon SMH, z tym, że zamiast 6 x 10000 uF / 80V - 6 x 15000 uF / 80V. Chciałem wstawić o jeszcze większej pojemności, ale niestety nie było to możliwe ze względu na średnicę. O ile wysokość nie była problemem, tak dodatkowe 5 mm średnicy już tak. Z porad montażowych dla chętnych podjęcia się wymiany, dobrze przystąpić do działania będąc wyposażonym we w miarę mocną lutownicę, ze względu na duże miedziane powierzchnie na płytce zasilania. Są tam wprawdzie wydzielone pola lutownicze, ale mimo wszystko z moją 30-to watową miałem trochę problemu, szczególnie z wylutowaniem starych. W przypadku wymontowania całej płytki, a poprawia to zdecydowanie komfort pracy, koniecznie trzeba oznaczyć sobie kolejność w jakiej przykręcone są przewody masowe. Jak już gdzieś pisałem, zmiana tej kolejności może spowodować gigantyczny przydźwięk, jak miało to miejsce u mnie. Trochę czasu straciłem, zanim wpadłem na pomysł jaka jest jego przyczyna :) Czy coś zyskałem dzięki tej wymianie? Myślę, że efekt był podobny do tego, który zapamiętałem po wymianie elektrolitów w Cambridge'u. Z tym, że tam wstawiłem Mundofry, które są jakieś 3 razy droższe. Podobnie było też po zbocznikowaniu elektrolitów polipropylenami. Najkrócej rzecz ujmując - lekkie odmulenie. Trochę szybciej, klarowniej, więcej powietrza (czystego ;) ). Trudno mi ocenić, czy przyczyniła się do tego wymiana na nowe, czy zwiększenie pojemności, czy wszystko po trochu. Obstawiam, że głównie to pierwsze. Myślę, że warto wymieniać kondensatory elektrolityczne, szczególnie w starszym sprzęcie, gdyż są to chyba jedyne elementy (we wzmacniaczach tranzystorowych :P ) podlegające na tyle szybkiemu zużyciu, że nie nie są w stanie przetrwać czasu, w którym urządzenie jest użytkowane. Sprawę dodatkowo pogarsza podwyższona temperatura, często występująca we wzmacniaczach. Poprawa w ten sposób uzyskana nijak się ma jednak do tego co udało mi się osiągnąć w ostatnim czasie. O tym jednak później :P
  7. O ile z zejściem a nawet ilością można się zgodzić, choć to drugie może być cechą negatywną wynikającą np ze słabego wygaszania drgań w większej objętości i rezonansów obudowy, tak z kontrolą już nie bardzo jestem przekonany. To zwykle monitory mają bas lepiej trzymany w ryzach. Porównywałem kiedyś kilka par monitorów i podłogówek z tych samych serii (wprawdzie ze sporo niższej półki cenowej niż Twój target) i wg mnie zawsze krótszy, szybszy, bardziej suchy i mniej podkolorowany był bas z monitorów. I jeszcze jeden przykład. W obecnie posiadanych zestawach, mam wrażenie, że to w monitorach jest więcej basu. Są wyżej strojone i chyba dlatego wydaje się, że grają nieco bardziej gęstym dźwiękiem. Może to jednak mieć związek z akustyką mojego pokoju, dodatkowo wspierającą właśnie monitory (nałożenie modów na strojenie bas refleksu). Faktem jest, że nie mają takiego zejścia jak podłogówki z dwoma midwooferami, przez co dźwięk jest mniej majestatyczny i potężny, pomimo, że bardziej gęsty i wypełniony. A tak w ogóle to gratuluję Kraft zdolności literackich. Myślę, że mógłbyś zacząć pisywać recenzje do gazet - całkiem zgrabnie Ci to wychodzi :) . Ja w każdym razie prawie słyszę jak grają opisywane przez Ciebie kolumny👍
  8. No właśnie nie do końca się udało Gdy już wszystko skręciłem, włączyłem wzmacniacz, odczekałem aż się trochę nagrzeje i w końcu włączyłem muzykę. Niestety nie było zbyt ciekawie. Jakby uszło z niego powietrze. Grał niby równo i wydawało by się, że przyjemnie, ale strasznie nudno i powolnie - zamulił się. Pomyślałem, że trochę tak posłucham i jak się przyzwyczaję do nowego to będzie ok. Nic z tego. Po tygodniu nadal nie byłem usatysfakcjonowany. W międzyczasie okazało się jeszcze, że obniżenie temperatury predriverów o ponad 10C, bo o tyle spadła przy użyciu nowych radiatorów, spowodowało zmniejszenie prądu spoczynkowego tranzystorów końcowych i trzeba było jeszcze raz regulować. Niewiele to jednak pomogło. Cóż, trzeba było wrócić do poprzedniej wersji, ale z oczywistych względów, było to możliwe tylko w przypadku radiatorów. Na szczęście pomogło. Jeszcze nie całkowicie, ale było lepiej. Przyznam, że byłem dość mocno zdziwiony, że taka niby błahostka wywoła całkiem spory skutek. Przypomniało mi się jeszcze, że podczas montażu (tego pierwszego po zmianach) zapomniałem umieścić elementy tłumiące w postaci pasków z gumy porowatej SBR pomiędzy radiator, płytę i obudowę (akurat na dole obudowy :/). Dodam, że to także mój pomysł Tym razem nie miałem zbyt dużych nadziei, ale umieściłem je z powrotem we wzmacniaczu. To był jednak dobry pomysł. Kolejna błahostka, a dźwięk wrócił do stanu wyjściowego - tak mi się przynajmniej wydawało. Minęło jednak sporo czasu i zapewne nie pamiętałem już zbyt dokładnie. A dlaczego to wszystko opisałem, skoro operacja zakończyła się niepowodzeniem? No właśnie - niepowodzeniem. Wydawałoby się, że mózg nastawiony był na efekt poprawy, a tu jednak nie wypaliło. Nawet chciałem żeby było dobrze i dałem sobie na wstrzymanie przed zbyt szybkim powrotem. Czy to nie dowodzi trochę, że jakieś tam jednak zmiany czasem słychać 🤔 Górna pokrywa jest mocno perforowana i wszystko w środku widać. Nawet jak coś tam wymieniam lub dodaję, to staram się, żeby jakoś to wyglądało 😂
  9. Miałem już nic tu nie pisać, głównie z braku towarzystwa do dyskusji ;) ,ale dzisiejszy entuzjazm związany z ostatnim upgradem końcówki R1.5 wykrzesał we mnie jeszcze trochę chęci :) Nie opiszę jednak co zrobiłem ostatnio, a parę tygodni temu :P Mając wolny weekend postanowiłem poświęcić go na grubszą robotę przy wzmacniaczu. W planie była wymiana starej wyschniętej pasty termoprzewodzącej pomiędzy radiatorami a aluminiową płytą, do której przykręcone są tranzystory mocy i zrysowanie schematu stopnia mocy, plus jeszcze kilka szybszych prac jak choćby wymiana radiatorów tranzystorów na płytce drukowanej na bardziej wydajne, czy dołożenie elementów zapobiegających przenoszeniu się wibracji pomiędzy elementami obudowy. Od początku. Jak można było zauważyć nie raz, jestem maniakiem, może nawet fanatykiem, jeżeli chodzi o pozbywanie się wszelkich wibracji ze sprzętu. Wymyśliłem więc sobie, że zastosowanie silikonowej przekładki termoprzewodzącej zamiast pasty, może przyczynić się do lepszego wygaszania drgań elementów, które się z przekładką stykają i zmniejszy przenoszenie się drgań z radiatorów na tranzystory mocy. Poza tym jest czyściej ;) No właśnie, wyczyszczenie starej pasty było niezłym wyzwaniem. Przy okazji okazało się, że wszystkie elementy tworzące radiator każdego kanału, zostały ze sobą połączone taśmą klejącą przed skręceniem w całość. Hmm..., trochę to dziwne - nie był to w każdym razie "silver tape" :) Czyli wychodzi na to, że radiatory tak naprawdę nie stykały się bezpośrednio z aluminiową płytą. Ale skoro już zakupiłem silikonową przekładkę... Poniżej zdjęcie (niestety niezbyt udane) wyczyszczonej już płyty z tranzystorami. Narysowałem sobie od razu schemat stopnia mocy. Zgodnie z przypuszczeniem jest to prawie kopia końcówki Threshold Stasis 3. Różni się jedynie wartościami kilku elementów, ale bardzo nieznacznie. Nawet mnie to ucieszyło, bo podoba mi się akurat ta konstrukcja Nelsona Pass'a. Radiatorki na pre-driverach postanowiłem natomiast wymienić ze względu na dość znaczną temperaturę, sięgającą 70C, uzyskiwaną przez te tranzystory przy oryginalnych aluminiowych blaszkach. Nie wiem czy powodem zwiększenia temperatury była zmiana punktu pracy końcówki, czy sytuacja wyglądała tak od początku, nie chciało mi się jednak tego sprawdzać. Po prostu je wymieniłem. Poza tym, nowe są całkiem fajne także z wyglądu ;)
  10. Trudna sprawa z tym opisem dźwięku Myślę jednak, że już nieco bardziej domyślam się co masz na myśli. A rzeczony zestaw z AVS mnie także przypadł do gustu, jako jeden z najlepszych.
  11. Dźwięk z Audio Physic'ów, które słyszałem na AVS mnie się akurat podobał, z tym, że był to dość drogi model. Słowo, które przychodzi do głowy jako pierwsze, to duża kultura. Sprawiały wrażenie bardzo wyrównanych, nie atakujących dźwiękiem, ale też nie w sposób zamulony czy misiowaty, a raczej lekki i szybki. Na pewno nie dla basolubów. Ogólnie moje klimaty. Znajomy miał podobne odczucia i niedawno kupił Sitary 25, a więc półka zdecydowanie bliższa Classicom. Niestety jeszcze nie udało mi się go odwiedzić. Postaram się w najbliższym czasie
  12. Hmm… No cóż, nie zaprzeczę, że spodziewałem się mniej więcej tego typu merytorycznej odpowiedzi Pozdrawiam.
  13. Z fizyki dział akustyka, wpajacie takie brednie, a później was czytają młodzi i brną w to dalej. Znajomość pojęć opanowana bardzo dobrze To teraz poprosiłbym, jeśli to oczywiście nie problem, o pokazanie co nauka ma w tej sprawie do powiedzenia. Jak wyjaśnia zjawisko przyrostu basowości w kolumnach podłogowych i subwooferach wstawionych do małych pomieszczeń. Jeżeli potrzebujesz podeprzeć się matematyką dla lepszego zobrazowania zagadnienia, nie krępuj się proszę, jakoś spróbuję (albo -emy, bo zapewne ktoś jeszcze chętnie poczyta) podołać wyzwaniu. Z góry dziękuję. Dowód na potwierdzenie Twojej tezy to raczej marny. Obstawiałbym bardziej, że kolega wybrał nieodpowiednie kolumny. I nawet nie chodzi o preferencje. Sporo podłogówek, szczególnie budżetowych, najzwyczajniej dudni - tak jest zestrojona. I rzeczywiście, w takim wypadku przyznam rację, że niefortunne trafienie "górką" basową kolumny w mody niewielkiego pomieszczenia (bo to akurat podobne częstotliwości) może nie wypaść ciekawie. Natomiast uważam, że dobrze zestrojone kolumny zagrają dobrze i w dużym i w małym pomieszczeniu.
  14. To chyba jednak troszkę nie tak. Powierzchnia pokoju ma o tyle znaczenie, że wstawienie tam wielkich podłogówek spowoduje (oprócz niedogodności natury użytkowej pomieszczenia) konieczność odsłuchu wielu głośników (źródeł dźwięku) z niedużej odległości, bo po prostu kolumny swoimi rozmiarami "wyjadą" do miejsca odsłuchowego. To na pewno nie będzie korzystne. Nie wiem skąd utarło się natomiast przekonanie, że duża kolumna będzie w małym pomieszczeniu bardziej "basowa", czy jak to inaczej ująć, albo że sub spowoduje wręcz trzęsienie ziemi. Poprawnie zestrojone zestawy głośnikowe, także te które uzupełnione są subem zagrają dobrze zarówno w małym jak i w dużym pomieszczeniu. Odwracając problem, czy małe kolumny zagrają dobrze w wielkim pomieszczeniu? O ile nie potrzebujemy ciśnień akustycznych porównywalnych z występującymi na koncertach (a zwykle tak jest), odpowiedź także będzie twierdząca. Jeżeli w pomieszczeniu o powierzchni powiedzmy 100 m2 stworzymy trójkąt kolumny-słuchacz o boku np. 2m wszystko będzie ok. Oczywiście jeżeli ktoś ustawi takie monitory pod jedną ścianą a fotel na przeciwnej już nie będzie. Dlatego ten sub w 10 m, jeżeli będzie dobrze ustawiony (tylko uzupełni pasmo w którym kolumny już nie mogą, a poziom natężenia dźwięku będzie odpowiednio dostrojony do reszty) to wg mnie żaden problem.
  15. Tylko czy o to chodzi? Czy najważniejsza jest walka o każdy Hz dolnej granicy przenoszenia kolumn? Jeżeli o mnie chodzi, zdecydowanie wolałbym zestawy o dobrze brzmiącym środku (i innych pozytywnych cechach - łatwych do w miarę obiektywnej oceny ), który jest przez nas najlepiej słyszany, kosztem niedostatków na skrajach. Cóż z tego, że będzie dobre zejście, jeżeli po dwóch utworach wyłączysz sprzęt w poczuciu zmęczenia dźwiękiem. Oczywiście nie twierdzę, że zaprezentowany zestaw taki właśnie jest. Zwracam jedynie uwagę na kryteria wyboru.
  16. Nadal nie bardzo potrafię sobie wyobrazić pojęcie "melodyczność", ale jeżeli mowa o kablach, już dawno odkryłem, w sumie w dość przypadkowy sposób, że także w przypadku połączeń w instrumentach warto się temu tematowi przyjrzeć z większą uwagą. Niemniej jednak w przypadku instrumentu typu gitara elektryczna - noszonego na sobie, a więc dość mobilnego - trzeba się kierować także pragmatyzmem. Odpowiadając więc na pytanie @Kubakk : , mogę polecić Sommer Spirit LLX. Może nietani (jak na standardy pro, bo w odniesieniu do kabli audio to groszowe sprawy ), ale wystarczy wziąć go w rękę, aby się przekonać, że to przyzwoity produkt. Jeżeli chodzi o wtyki, przypadł mi do gustu Neutrik (NP2X-BAG), w dużej mierze ze względu na konstrukcję i trzymanie kabla - są pod tym względem bardzo przemyślane. Oczywiście chromowane. Choć mam kable w których i to pokrycie uległo zdarciu z jacków. Do kabli gitarowych podchodzę nieco inaczej niż tych w audio. Oprócz "zjadliwego" brzmienia, muszą wytrzymać jak najdłużej bez "smażenia", "pykania", przerywania itp podczas grania. Ich obciążenie mechaniczne jest zdecydowanie większe niż w raz wpiętych i więcej nie dotykanych kablach audio (hmm... po zastanowieniu może jednak nie tak raz 😂). Odnośnie brzmienia, potrafią naprawdę wiele popsuć. Egzemplarz na którym odkryłem, że kable w gitarze też są ważne był naprawdę kiepski. Gdybym miał opisać, to sprawiał wrażenie, jakby wzmacniał niekorzystne cechy brzmieniowe tranzystora na którym wtedy grałem. Sprawiał, że dźwięk był jazgotliwy i męczący. Jakbym założył druty zamiast strun. I to o czym wspomniał @Fortepiano (jak również @Kubakk, tyko w trochę inny sposób), gdy poprawimy sobie brzmienie instrumentu (patrząc na całość), wydaje się, że od razu poprawiła się umiejętność gry. Wszystko jakby lepiej się układa i od razu można poczuć się jak przysłowiowa gwiazda rocka Tamten kabel robił zdecydowanie odwrotną robotę. Sommer jest wg mnie bardzo fajny także pod względem "brzmienia". Taki? (Bugera) Wprawdzie to head, ale rzeczywiście jako lampa mocy użyta jest w nim podwójna trioda 12BH7 często stosowana w przedwzmacniaczach. Jest to Push Pull w klasie A. Skoro wystarcza? Wzmacniacz ma 5W (przy 8 omach) mocy z ograniczeniem do 1W i 0,1W. Bardzo fajne rozwiązanie dla muzykantów domowych. Na 0,1W można go rozkręcić, dzięki czemu brzmi niczego sobie (i wcale nie jest cicho w połączeniu z głośnikiem mającym blisko 100dB efektywności), a nie narażamy się na utratę słuchu przy ćwiczeniach, no i złorzeczenia sąsiadów Mam od niedawna i już lubię ten piecyk.
  17. Przypuszczam, że na niniejszym forum, wiele osób prowadzących dyskusje o sprzęcie audio, służącemu odtwarzaniu muzyki, ma także inne hobby z nią, czyli muzyką związane. Mam na myśli stronę bardziej aktywną niż sam odsłuch - grę na instrumencie. Jako, że forum dotyka głównie problemów dotyczących dźwięku, chciałbym aby dyskusja tu prowadzona także traktowała właśnie o tym zjawisku. A więc rozmawiamy mniej o gustach muzycznych, technikach gry (choć to akurat ma bardzo duży wpływ na dźwięk ), wirtuozach instrumentów, a nawet samych instrumentach (chyba, że ktoś zna jakieś ciekawe triki poprawiające co nieco w ich brzmieniu). Za to jak najwięcej o wzmacniaczach, głośnikach/kolumnach, kablach, i w ogóle o wszystkim co pozwala uzyskać nasze wymarzone brzmienie. Na co zwracacie uwagę, na co mniej? Które elementy toru uważacie za ważne, które za mniej ważne? Itp itd... Zapewne nieco dyskryminowani mogą poczuć się tu "akustyczni" - cóż, akurat to forum jest bardzo mocno elektryczne, bez prądu ani rusz Zresztą wydaje mi się, że i tak mają łatwiej :) Temat sugeruje, że będzie to wątek głównie dla gitarzystów, jednak spostrzeżenia muzyków "obsługujących" również inne instrumenty, będą mile widziane. Mam także nadzieję, że nie odbiegłem nazbyt powyższym tematem od zamysłu twórców forum, jak również wybrałem odpowiedni dział na tego typu pogaduszki
  18. Tomek, myślę, że chyba nie muszę nic pisać . Wystarczy, że zaznaczę swoją obecność i już wiesz co bym polecił - jedyne słuszne rozwiązanie 😂
  19. No wreszcie... Witamy kolegę Krafta z powrotem Przypuszczam, że w przypadku perkusji mogą się nie sprawdzić ze względu na "szybki" charakter hałasu - uderzenia.
  20. Jak już pisałem (na PW), wymieniłem niedawno kondensatory w końcówce mocy z 2008 r. Oryginalne także nie były spuchnięte. Mimo to, wg mnie dość łatwo można było zauważyć poprawę, a wymieniłem na dokładnie takie same jak były, ale zwiększyłem pojemność z 6x10000uf do 6x15000uf. Trudno powiedzieć więc, czy zmiana wynika z tego, że są nowe, czy z tego, że zwiększyłem pojemność. Obstawiam jednak to pierwsze. A ze wzmacniaczy CA można całkiem sporo wycisnąć. Konstrukcje są wg mnie bardzo przyzwoite. Niestety widać tam także pewne oszczędności (jak to w sprzęcie produkowanym masowo), chociażby kondensatory, które można jednak dość małym kosztem poprawić. W każdym razie mój nieco "poprawiony" Azur 840Av2 brzmi wg mnie bardzo dobrze.
  21. Nie jest tak źle : https://www.tme.eu/pl/katalog/kondensatory-audio_113511/?s_field=1000012&s_order=asc&limit=20&currency=PLN&visible_params=2%2C115%2C10%2C118%2C39%2C129%2C42%2C120%2C32%2C124%2C31%2C2727%2C123%2C234%2C117%2C193%2C2650%2C43%2C45%2C757%2C2260%2C909&mapped_params=118%3A1438008%2C1438008%2C1438385%2C1438011%2C1438011%2C1497187%3B120%3A1606429%3B124%3A1596616%2C1591846%3B
  22. Już się nad tym zastanawiałem, ale to nie jest tylko kwestia podłączenia. Trzeba by było zmontować jakiś wzmacniacz różnicowy (zapewne na wzmacniaczu operacyjnym? A fe ;) ), desymetryzujący sygnał z XLR'ów. Doszedłem do wniosku, że zaburzy to moje poczucie "czystości" układu tej końcówki :) Pamiętajmy, że jest to wzmacniacz zbudowany w oparciu o projekt Nelsona Passa (zacząłem zrysowywać schemat, mam już stopień mocy i wejściowy stopień różnicowy - póki co toczka w toczkę Stasis 3 z minimalnymi różnicami w wartościach niektórych elementów), który jest raczej z tych, co to oszczędzają na podzespołach ;) Takie podejście do sprawy jest także bliskie mojej wizji świata :D Dlatego póki co korzystam z układu desymetryzującego zaaplikowanego w odtwarzaczu.
  23. No to powiem Ci @JohnDoe, że ja bym nie był takim optymistą. Chociaż... XLRy mogą pomóc, jak się zastanowić. Też mam brumiącą końcówkę mocy i to co ostatnio mi się przydarzyło... Do tej pory jestem zdumiony :). Opiszę, aby pokazać, jak trudnej natury może być to problem. Otóż wymieniałem w niej niedawno główne kondensatory w zasilaczu. Aby to zrobić wykręciłem całą płytkę z której rozchodzi się zasilanie. Są na niej listwy zaciskowe dla +, -, oraz masy (fotka). Gdy wszystko poskładałem wzmacniacz buczał co najmniej jak stara lodówka. Brumienie z głośników było słychać w całym pokoju. Długo myślałem o co chodzi, co źle zrobiłem. Zmieniałem to i tamto, aby pozbyć się paskudztwa. Pomysły były, wydawać by się mogło coraz bardziej kiepskie (jak to zwykle bywa w takich przypadkach :) ). W końcu jednak trafiłem. Okazało się, że zmieniłem kolejność przewodów przykręconych do listwy zaciskowej masy. Nie przywiązywałem do tego wagi podczas składania wzmacniacza, gdyż listwa ta wlutowana jest do jednego pola na płytce - wszystkie zaciski są ze sobą zwarte. Na szczęście miałem zdjęcia, dzięki którym udało mi się wrócić do stanu wyjściowego. Brumienie zniknęło, a właściwie zmniejszyło się do stanu początkowego. Niestety nadal je słychać, myślę, że na podobnym poziomie jak u Ciebie. Znika, gdy odłączę którykolwiek interkonekt, niekoniecznie od strony końcówki, także od pre. Wygląda więc na pętlę masy tworzoną przez interkonekty. Dlatego właśnie XLRy mogą pomóc. W ich przypadku przewód masowy nie bierze udziału w przewodzeniu sygnału. Niestety, u mnie te gniazda nie są podłączone :(
  24. O to, to... To właśnie filtry wyprodukowane przez tą samą firmę, co użyte przeze mnie. Chyba trochę starsze. Cewki z zielonymi rdzeniami były w filtrach, które kupiłem do testów w tamtym czasie. No właśnie, aż mnie refleksja naszła i się zastanowiłem dokładniej kiedy to było. Chyba troszkę przesadziłem - ale nie bardzo. Na pewno ponad 15 lat temu. Ile to już życia strawiło mi wsłuchiwanie się w sprzęt :| Straszne W każdym razie te widoczne na moich zdjęciach mają max 2 lata i nadal kosztowały mnie po 15 zł za sztukę u producenta, ale być może zdrożały w ostatnim czasie.
  25. A ja używam tych samych kabli do wszystkiego :P :) Poważniej, sięgając pamięcią wstecz do momentu, gdy kable przybrały mniej więcej formę tutaj opisywaną, sprzęt się zmieniał, a one trwają na swoich stanowiskach. Pożyczałem je także wielu już osobom, dysponującym najróżniejszym sprzętem, od bardzo budżetowego, po całkiem wypasiony i recenzje zazwyczaj były pozytywne. Piszę zazwyczaj, bo przypomniał mi się jeden tylko przypadek, gdy zupełnie się nie spodobały. Nie były to jednak moje kable, a wykonane przez tą osobę z gotowej licy. Myślę, że nie ma to jednak dużego znaczenia - moje też by nie podeszły - preferencje, może osłuchanie? No właśnie, mamy jeszcze te kwestie. Co, kto uważa za dźwięk dobry, lepszy, referencyjny? W jaki sposób odnosi to co słyszy z głośników do rzeczywistości? Które cechy dźwięku bierze pod uwagę przy ocenie? Przykład: Ostatnio kolega zakupił kolumny. Wprawdzie nic wyszukanego - Mission M34i, ale że dawno temu także się nad nimi zastanawiałem, poszedłem posłuchać jak grają. Byłem po prostu ciekawy jak odbiorę ten dźwięk po latach. Wziąłem kable. Posłuchaliśmy (w towarzystwie starego amplitunera Technicsa i CD Sony w podobnym wieku), po czym zmieniliśmy kable. Dla mnie zmiana na plus była widoczna od razu, a kolega stwierdził, że wszystko siadło i jest jakoś tak płasko. Ale.. po dłuższej chwili zaczął dostrzegać coraz to więcej pozytywów tej podmianki. Ja się nie odzywałem. Już nie siadło, a się uspokoiło, "brak basu" zastąpiła "lepsza kontrola" (oczywiście w innych słowach, nie jest takim maniakiem jak stali użytkownicy forum ) , "płaskość" za to została zastąpiona mniejszą natarczywością. Po powtórnej zmianie na jego kable, także nie miał już wątpliwości. Z tym, że pomimo, że nie jest audiofilem, jakieś pojęcie o dźwięku ma - z muzyką ma do czynienia od dawien dawna, także w sposób "aktywny". Nasuwa się pytanie, ile osób, oczywiście tych mniej zaznajomionych z dźwiękiem, pozostałaby przy pierwotnej ocenie? Daleko nie trzeba szukać - działy "Stereo" i "Kino domowe":) Wymiana Technicsa i Altusów na coś o bardziej humanitarnym dźwięku nie zawsze się przecież przyjmuje. Odczuwanie dźwięku jest bardzo subiektywne.
×
×
  • Utwórz nowe...