Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Łooo… ? Próbowałem wieeele rozwiązań, zanim coś zauważyłem i nawet w miarę przypuszczam czego się spodziewać po powyższym. W każdym razie kierunek dobry. To ja zaproponuję inne do przetestowania: identyczne żyła i masa: kilkanaście, lub kilkadziesiąt skręconych ze sobą (dla nieco większego przekroju, ale nie on ma znaczenie) drutów nawojowych (takich emaliowanych na cewki) o w miarę małej średnicy, powiedzmy 0,1 mm. Najlepiej użyć lutownego - łatwiej pobielić końce. Aby to jakoś się kupy trzymało, można pokombinować z taśmą teflonową i koszulkami termokurczliwymi.
  2. Fakt, niezłe W każdym razie, niezależnie od przyczyny ich "cudowności", jestem zadowolony i nie zamierzam szukać innych, a parę tysi w kieszeni zostało
  3. To ja też się pochwalę. Zrobiłem takie, i dodam, że jeszcze nie spotkałem lepszych . Fakt, że od kiedy je mam zaprzestałem poszukiwań, więc nie mam zbyt dużego doświadczenia w "kablarstwie" sklepowym. Póki co nie zdradzę też co siedzi w środku , chociaż i tak wątpię, aby komukolwiek chciało się je robić z uwagi na bardzo dużą pracochłonność. Sprężyny oczywiście zwinąłem sobie sam Trzeba starać się dobrać takie o jak najmniejszym możliwym współczynniku sprężystości. Aby się nie powtarzać odsyłam do wątku "Wibracje i drgania" (no może z pominięciem samego końca o podstawianiu pod kable - to wydaje się jednak przesadą ). Tam się sporo na ten temat naprodukowałem. To chyba niedawno zacząłeś czytać fora traktujące o audio Spokojnie, przyzwyczaisz się Po przemyśleniu to rzeczywiście utrata większej ilości danych (jak ma to miejsce w przypadku brudnej soczewki) i zastępowanie ich wartościami interpolowanymi, a więc ustalanymi na podstawie danych "z sąsiedztwa", (których niewiele mamy dostępnych, jeżeli są problemy z odczytem), musi prowadzić do pogorszenia jakości.
  4. Dobrze zrobić samemu kolumny, które są najsłabszym ogniwem systemu, to duża sztuka. Nie chciałbym zniechęcać, ale bez wiedzy i sprzętu pomiarowego... Mam na myśli to, że eksperymenty, nawet w postaci realizacji gotowego projektu, mogą okazać się droższe niż zakup kolumn w sklepie. Mnie to akurat by nie przeszkadzało :) - zależy od priorytetów. Taką "łatwiejszą" propozycją mógłby być monitorek na głośniku szerokopasmowym. Sam coś takiego ostatnio zmajstrowałem i całkiem niezły dźwięk wyszedł (ocena subiektywna). Jednak jeżeli priorytetem jest ilość basu to takie rozwiązanie raczej odpada.
  5. Przy mocno brudnym przestaje odtwarzać w ogóle. Gdy jest brudny tak "trochę" to coś tam jednak przeczyta. Przykład wymienionego Technics'a, który czytał ale nie wszystkie płyty, a niektóre nie w całości. Po wyczyszczeniu działał już normalnie. No wiem, zabrzmiało słabo :| Zachęcam jednak do przetestowania samemu :) Rozważałem, ale wydaje się trudne do ustabilizowania. Uznałem, że konstrukcja byłaby na tyle skomplikowana, że nie warta zachodu a zysk względem sprężyn prawdopodobnie niezauważalny.
  6. To akurat słychać dość wyraźnie. Tak jak już pisałem, gdy pierwszy raz wyczyściłem miło mnie zaskoczyła poprawa dźwięku. Nie brałem w ogóle tego pod uwagę. Chciałem tylko rozwiązać problem z czytaniem płyt.
  7. Poduszki powietrzne próbowałem W warunkach domowych jest to jednak trudno dobrze zrobić - tak aby uzyskać dobrą izolację także w płaszczyźnie poziomej. Zawieszenie magnetyczne (bez żadnych elementów podpierających/prowadzących) tym bardziej. Słychać jak się wyczyści Częściowo zwykle można i na tej podstawie interpoluje się te brakujące.
  8. No właśnie w tym rzecz. Teoretycznie nie powinno być strat na jakości. Błędy odczytu po pierwsze podlegają mechanizmom korekcji wynikającym z zabezpieczeń przez sumy kontrolne w ramkach danych (te drobniejsze), a gdy i to nie pomoże, braki w danych są odtwarzane przez interpolację. Metod chyba jest kilka. Chyba taką lepszą w audio cd jest metoda uwzględniająca dane sąsiadujące. Fakt, że nie są to już dane oryginalne, ale wydaje się, że wystarczająco zbliżone, aby nie wpływały na odsłuch. Odtwarzacz, który posiadam ma ponadto dodatkowy procesor dsp interpolujący (podobno zaawansowanymi algorytmami ) 16/44 do 24/384, które to dopiero podlega przetwarzaniu CA. Mimo tego wszystkiego "słychać" brudną soczewkę.
  9. A sprężyn stalowych, które mają najlepsze uzasadnienie z punktu widzenia technicznego nikomu nie chce się przetestować
  10. I dlatego przy porównaniach, w których trudno wychwycić różnicę, trzeba słuchać w nieco inny sposób, bardziej wybiórczy. Ja skupiam się na jakiejś jednej, dwóch rzeczach i po zmianie wsłuchuję się dokładnie w to samo, na tym samym utworze. Później kolejne szczegóły i znowu zmiana. Czasem to już nogi bolą
  11. Jakoś nie bardzo jestem przekonany do takiego tłumaczenia. To są zbyt małe wartości. Przypomnę reaktancja dla pojemności 1nF (duże zaokrąglenie w górę) i częstotliwości 20kHz to ok 8kOhm - trzy rzędy wielkości względem impedancji głośników.
  12. Utratę informacji cyfrowej można także zauważyć, przy odczycie CD. Wystarczy dokładnie wyczyścić soczewkę lasera, aby się o tym przekonać. Tak, wiem, to niemożliwe z tych czy innych powodów i że mogą być tylko dwie opcje: czyta lub nie. Proponuję jednak przetestować, jeżeli ktoś tego nie robił, a posiada odtwarzacz od dłuższego czasu. Zauważyłem to już dawno temu w Technics'ie, który przestawał mi czytać coraz więcej płyt. Po wyczyszczeniu miło się zaskoczyłem - na powrót czytał wszystkie płyty, a jednocześnie wyraźnie poprawił się dźwięk. Skoro tak jest, to bardziej przezroczysty plastik w płytach SHM także może nie jest złym pomysłem
  13. Chyba jednak chodzi o komunikację radiową, i po zastanowieniu miałoby to sens. Wydaje się jednak, że bardziej dla użytkowników, bo producenci kabli na pewno nie byliby zadowoleni Pozostaje kwestia okablowania wewnętrznego urządzeń. Wymieniałem swego czasu u siebie. W sumie to parę metrów kabli No właśnie raczej nie. Czytałem opis shm jeszcze raz tuż przed zamieszczeniem posta i wynikało z tego opisu jasno, że chodzi tylko o sposób wykonania płyty. Poza tym wydawane jest na nich sporo muzyki z dawnych lat a więc także AAD.
  14. Niestety nikt się nie wypowiedział w kwestii rozróżnialności płyt shm i zwykłych. Szkoda. Shm cd to dość popularny nośnik wśród audiofili. A sprawa jest dość ciekawa, w kontekście pierwszego członu tematu. Widzę, że pojawiły się za to także wpisy odnośnie kabli cyfrowych. To już dość blisko. Otóż zgodnie z opisami, płyty shm charakteryzują się wykorzystaniem lepszego, bardziej przezroczystego materiału do ich produkcji. Nie są remasterowane. Rozumiem więc, że to ta sama realizacja co w zwykłym wydaniu, ale lepszy nośnik. W takim razie różnic nie powinno być słychać ze względu na... to już wszyscy wiedzą. Nie będę pisał kolejny raz o zapisie cyfrowym, korekcji i takich tam rzeczach, wałkowanych już nie wiadomo ile razy. Przyznam się, że z ciekawości kupiłem kiedyś wydanie shm płyty, którą miałem w wersji zwykłej - tylko po to, żeby sprawdzić czy warto płacić od 3 do 5 razy więcej za płytę. W moim odczuciu niekoniecznie. Wprawdzie różnicę słyszę, ale nie jest ona porażająca. Prawdę mówiąc jest dość mała. Oceniłbym nawet, że mniejsza niż słyszalność kabli. Dlatego, byłem ciekawy, czy Ci, którzy nie słyszą kabli, słyszą różnicę w wymienionych nośnikach.
  15. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdy porównamy oba kanały w warunkach domowych :) Pomiar w miejscu odsłuchu. Myślę jednak, że możliwości adaptacyjne naszego słuchu są całkiem duże i dlatego nawet takie nierówności pomiędzy kanałami i poszarpana charakterystyka pozwala nam cieszyć się odtwarzaną muzyką. Jeżeli np. przy super płaskiej charakterystyce wycięlibyśmy jakąś częstotliwość, będzie to odczuwalne przez jakiś czas. Następnie przywrócenie tej częstotliwości po dłuższym czasie także spowoduje wrażenie, że coś jest nie tak - będzie ona "wystawać", pomimo tego, że charakterystyka z powrotem jest płaska. Miałem tego przykład przy wypłaszczaniu słuchawek za pomocą DSP. Każda zmiana, czy to wyrównanie charakterystyki, czy powrót do oryginalnej, w pierwszej chwili powoduje wrażenie zdecydowanego pogorszenia dźwięku. Po chwili przyzwyczajenia to uczucie ustępuje.
  16. Ok. To dodam na swoje usprawiedliwienie (albo jeszcze pogorszę ), że jakość (a więc i cena transformatorów wyjściowych) musi przekładać się na jakość dźwięku, no i jeszcze, że sam planuję zakup wzmacniacza lampowego - pomimo świadomości tego co napisałem wyżej.
  17. ???? Ale przecież atomu nie odkryłem.
  18. No właśnie nie. I nikt tak przecież nie napisał. To właśnie z tego powodu, że "grają", czyli mają wpływ na dźwięk, czyli wprowadzają dodatkowe zniekształcenia, lepiej gdyby ich tam nie było, tak jak we wzmacniaczach tranzystorowych. Oczywiście teoretycznie, przy założeniu, że dążymy do dźwięku jak najbardziej - i tu długo zastanawiam się jakiego słowa użyć, by nikogo znowu nie urazić - może niech będzie niepodbarwionego. We wzmacniaczach lampowych chodzi jednak o coś innego. Ze względu na swoje ułomności, są po prostu przyjemniejsze w odsłuchu. I jest to opinia często wypowiadana nawet przez inżynierów elektroników (można znaleźć w sieci), tzn że wybierają ten dźwięk z pełną świadomością niedostatków wzmacniacza lampowego. Czyli wzmacniacze te nie grają lepiej dlatego, że są lepsze (pod względem parametrów), a dlatego, że ich parametry są gorsze akurat w sposób sprawiający, że dźwięk staje się przyjemniejszy dla ucha.
  19. Można także podejść do zagadnienia w inny sposób. Otóż można zakupić sprzęt "zwykły", powszechnie dostępny, wybierając jednak ten przyzwoicie zaprojektowany - układ elektroniczny, funkcjonalność, obudowa. Powolutku wymieniając w nim elementy, które rzeczywiście w sprzęcie masowym często nie są najwyższej jakości, i dokonując pewnych modyfikacji, uzyskujemy także coś niepowtarzalnego . A ile przy tym zabawy. Niestety w takim wypadku zazwyczaj nie widać wyjątkowości Ale w odniesieniu do dźwięku całkiem sporo można zdziałać .
  20. Jak również legend o ponadprzeciętnych zjawiskach zachodzących w takim sprzęcie. Przykład parę postów wyżej (ten o odmienności watów z lampy).
  21. Ale zaraz... Nie wszystkich przecież musi pasjonować vintage, technika lampowa, czy ogólnie wydawanie fury kasy na sprzęt audio. To jak w motoryzacji, jedni wolą merca klasy S inni odrestaurowaną Warszawę a jeszcze inni dojeżdżać do pracy, wszystko jedno czym, byle by jeździło i było tanie w eksploatacji. Każdy jest zadowolony z tego co ma, bo to go właśnie bawi (lub spełnia oczekiwane funkcje). Można oczywiście wyrażać swoje poglądy, spostrzeżenia, a przez to zachęcać innych do spróbowania czegoś nowego ( np. mnie ) - wszak od tego są miejsca takie jak to forum. Nic jednak na siłę. Jeżeli, ktoś potrzebuje akurat KD, to dlaczego ktoś inny mający doświadczenie w tym właśnie zakresie ma nie doradzić. Jeżeli ktoś nosi się z zamiarem spróbowania np. dźwięku z lampy, to naturalnym jest, że przed wydaniem nieco większej ilości pieniędzy (sprawa względna) stara się dociec czy warto, poznać argumenty posiadaczy takiego ustrojstwa. Faktem jest jednak, że wśród sprzętu "sklepowego" mała jest różnorodność polecanych marek czy nawet modeli, tym bardziej, że na rynku jest tego mnóstwo.
  22. Tak, tak, są takie bardziej... lampowe. A ponadto 1 W z lampy = ok 10 W z tranzystora . Ręce opadają Jak można coś takiego napisać ?!!! 1 W z lampy, z tranzystora, z silnika spalinowego, piecyka gazowego etc. etc. to 1W - moc, która w ciągu 1 s wykonuje pracę 1 J.
  23. Pytanie tylko pozornie może wydawać się z d... Po prostu nie chcąc niczego sugerować, związek z tematem wolałabym wyjaśnić później.
  24. Z tym stwierdzeniem nie śmiem polemizować. Różnica w dźwięku musi być większa niż pomiędzy dwoma tranzystorami (tu również nie twierdzę, że jej nie ma), m in ze względu na występowanie rzeczonych transformatorów.
  25. To w takim razie mam pytanie, myślę, że skierowane głównie do "mitycznych sceptyków". Czy kupujecie japońskie wydania płyt? Chodzi mi konkretnie o płyty shm, tylko te. Jeżeli tak, to czy słyszycie różnicę, jeżeli oczywiście mieliście możliwość porównania do wydania zwykłego?
×
×
  • Utwórz nowe...