Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 350
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. To samo zastosowałem odtwarzaczowi i częściowo wzmacniaczowi, tyle że matą aluminiowo gumową (guma jak smoła). Pomimo, że są to urządzenia o wiele mniej "mechaniczne" niż gramofon, efekt był słyszalny i to dobrze. I wcale nie jestem przekonany czy obudowa z drewna lub kamienia zadziałałaby lepiej.
  2. Tak, wykazują pojemność pomiędzy przewodami i jest różna w zależności od długości. Ale... wzmacniacze audio to wzmacniacze napięciowe, tzn ich wyjście można potraktować jako źródło napięciowe, które jako idealne ma zerową impedancję wewnętrzną. Realnie we wzmacniaczach tranzystorowych to ułamki Ohma, w lampowych trochę gorzej bo kilka Ohmów ze względu na transformatory wyjściowe. Reaktancja kabla o pojemności 1nF (duże zaokrąglenie w górę) przy częstotliwości 20kHz to ok 8kOhm. Widać więc, że takie dodatkowe obciążenie jest dla wzmacniacza "niewidoczne". Fachowcem niestety nie jestem. O tym dlaczego własne konstrukcje już pisałem, więc skupię się na słyszalności. Ta sztuka udała mi się jeszcze pod koniec lat 90 przy pomocy Technicsa wyposażonego w altusopodobne kolumny stx. Nie tylko mnie zresztą. Ze względu na ciekawość i pomimo dużego sceptycyzmu zakupiłem takie trochę lepsze interkonekty. Był to audioquest o ile pamiętam. Dodam, że z całego naszego grona znajomych tylko ja. Inni woleli sprawdzić za moją kasę Jak włączyliśmy zaraz po zakupie, tak następnego dnia wszyscy je mieli Po jeszcze kilku zakupach ostatecznie wszystkie sprzedałem i zacząłem kombinować sam. Niestety do dzisiaj nie bardzo wiem dlaczego to "działa". Zauważyłem wprawdzie pewną zależność, tzn. w jaki sposób zmienia się dźwięk poprzez zmianę pewnego powiedzmy parametru, ale dlaczego tak jest nie wiem. W każdym razie nie kupuję drogich, a właściwie jakichkolwiek kabli od dawna, więc chyba efekt grających pieniędzy mnie nie dotyczy. Dążąc do uzyskania najlepszego dźwięku sprawdzałem szereg rozwiązań, z których jedne okazywały się dobre, inne wręcz przeciwnie. Czyli jednak mogłem wychwycić różnicę na tyle aby to ocenić. Dodam jeszcze, że jako inżynierowi, wiedza zawarta w artykule z początku jest mi dobrze znana. Czuję się więc nieco, że tak powiem rozdarty Zamysł był taki, że miały lub mają korygować charakterystykę pomieszczenia a nie niedoskonałości sprzętu.
  3. Zdecydowanie tak. Sama rezystancja, jako wielkość zupełnie niezależna od częstotliwości nie ma wpływu na barwę. Poza tym w przypadku kabli audio (wyłączając połączenia głośników w systemach PA) ma pomijalnie małą wartość, nawet przy niewielkich przekrojach. Z drugiej jednak strony, zazwyczaj występuje w połączeniu z indukcyjnością i pojemnością... No tak, tylko jak np. indukcyjność kabla głośnikowego ma się do indukcyjności transformatora wyjściowego we wzmacniaczach lampowych, czy nawet cewki na wyjściu wzmacniacza tranzystorowego (zapobiegającej wzbudzeniu na wyższych cz.) ? Pojemności przewodów są tak małe, że nie mają wpływu w zakresie częstotliwości akustycznych. Wyższe częstotliwości natomiast dobrze jest tłumić, gdyż ich ewentualne pojawienie się, może być następstwem wprowadzenia do układu różnego typu zakłóceń. Można się dowiedzieć czegoś nowego, lub też zmotywować do poszerzenia wiedzy Dyskusja o charakterze konstruktywnym pobudza umysł i opóźnia proces jego starzenia
  4. Jest to wzmacniacz bez transformatorów wyjściowych. Można przypuszczać, mimo że nie zostało to wprost napisane, że to wzmacniacz lampowy. W przypadku konstrukcji tranzystorowych, transformatory wyjściowe to rzadkość i nie stosuje się dodatku OTL w opisie, bo tak jest zazwyczaj.
  5. Remasterem być może i można nieco uratować sytuację, ale to grubsza ingerencja wprowadzająca zmiany do nagrania. Poza tym w ten sposób trudno odzyskać coś, co nie zostało zapisane lub zostało zapisane ze zniekształceniami. Samo odtwarzanie w sposób jak najbardziej "przezroczysty", bo chyba o to chodzi w drogim sprzęcie (w tym kablach), nic tu nie zdziała.
  6. Tego nie napisałem. Wpływ miało wszystko po kolei. Chodziło mi o to, że nawet stosując super sprzęt z jeszcze lepszymi kablami nie "dorobi" się jakości utraconej podczas nagrania.
  7. To fakt, że co by nie robił, takie nagrania mają zdecydowanie gorszą jakość od współczesnych.
  8. Dziękuję za miłe słowa. Widzę jednak zdecydowane przecenienie moich kompetencji. W tej dziedzinie uważam siebie za entuzjastę amatora, nadal poszukującego odpowiedzi na całą górę pytań Tak jak pisałem, nie mam też rozeznania w sprzęcie. Tu ukłon skierowałbym raczej w stronę branży, jeżeli chodzi o dobór pod konkretne preferencje, lub "własnouszne" sprawdzenie poprzez odsłuchy, co tak naprawdę się podoba - to chyba najlepsza droga.
  9. Dla mnie największe znaczenie ma w tej kwestii bardzo duże przewartościowanie. Kupując drogie kable czułbym się po prostu oszukiwany. No ale podobno każdy przedmiot jest tyle warty, ile ktoś za niego zapłaci.
  10. Jestem nieco zdziwiony rekomendacją wzmacniaczy lampowych to tego typu muzyki. Nie myślę o jakimś konkretnym, a raczej o takim stereotypowym - o dźwięku zaokrąglonym, może nawet nieco "kluchowatym" ze złagodzoną górą. Tak na oko, tego typu wzmacniacze pasują mi do bluesa czy nawet bardziej klasycznego rocka (jeżeli już mówimy o muzyce w której ważną rolę odgrywa gitara elektryczna), często brzmiącego dość sucho i męcząco z tranzystora ze względu na niedostatki wiekowych nagrań. Tam rzeczywiście "uprzyjemnienie" wynikające z, trzeba to jasno powiedzieć, ułomności wzmacniacza lampowego wydaje się wskazane. Przy "stopie jak karabin maszynowy" poluzowanie basu raczej nie jest plusem i może zamazać ewentualną korzyść w postaci przyjemniejszego brzmienia gitar. Proszę też nie zrozumieć tego wpisu jako ataku na wzmacniacze lampowe. Podyktowany jest raczej pewną logiką i ciekawością, dlatego zwracam się z prośbą o wyjaśnienie. Zresztą zawsze podobały mi się te urządzenia i ostatnio świta mi nawet myśl o zakupie takowego - póki co chyba jednak bardziej z podświadomej chęci posiadania czegoś ładnego, niż wiary w poprawę dźwięku .
  11. A ja w rogu zauważyłem gitarę klasyczną. Czy nie dodaje ona czegoś od siebie na skutek wzbudzania się od muzyki? Takie przedmioty mogą działać jak dodatkowy "pogłos".
  12. Konkretnego sprzętu nie zaproponuję, gdyż nie mam w tym względzie zbyt dużego rozeznania. Chodziło mi bardziej o wskazanie kierunku, w którym być może należałoby pójść - takie kilka zdań do przemyślenia. Przy czym bardziej zwracam się tu ku moim preferencjom. Po prostu ja wolę granie mniej natarczywe ale jednocześnie szczegółowe i z dobrą stereofonią. W konfiguracji, którą posiadam obecnie, zdarza mi się słuchać przez cały dzień, płyta za płytą i nie czuję, że mnie to męczy. W innym, niedawno założonym wątku, ktoś dla odmiany poszukuje sprzętu grającego ostro, także do mocnego grania, i jest przekonany, że taki właśnie chce. Zależy co kto lubi.
  13. To ja dołożę nutkę wątpliwości. Na mojej półce z płytami jest także wiele pozycji z gatunków trudnych dla większości melomanów ;). Piszesz, że "nie każde stereo sobie z tym radzi", no i jeszcze ten drugi cytat. Oczywiście preferencje są różne, ale nasuwa się pytanie jak długo Twoje uszy to zniosą, tzn. jak długo będziesz w stanie słuchać takiej muzyki na bardziej "wyraziście" grającym sprzęcie. Po latach słuchania muzyki doszedłem do wniosku, że trudniej złożyć sprzęt dobrze, czy może raczej w sposób długotrwale przyjemny, odtwarzający Cannibal Corpse niż Tomasza Stańkę. Zapewne właśnie ze względu na duże zagęszczenie dźwięków, czyli na "stopę jak karabin maszynowy" i gitarę z taką zawartością wysokich harmonicznych, że szkliwo na zębach pęka (mimo wszystko coś w tym jest, co każe umieszczać kolejną płytę w odtwarzaczu ) . Innymi słowy dźwięk w kierunku bardziej, użyję tu słowa efekciarskim przy takim repertuarze wywołuje być może większe emocje, ale na krótką metę. Później zaczyna męczyć.
  14. Więc zapewne jest w 2 klasie ochronności. W takim przypadku chyba lepiej nie kombinować w ten sposób bez dokładnego zapoznania się ze sposobem połączeń masy, obudowy wewnątrz urządzenia. Rozumiem, że w tej sytuacji mówiąc o masie masz na myśli tą układową po stronie wtórnej transformatora. Odnośnie konkretnej sieci to rzeczywiście @MobyDick może mieć rację. Jeżeli mieszkasz np. w domku na odludziu, sytuacja będzie inna niż w 85 lokalowym bloku, na osiedlu z lat 70. Zakłóceń w sieci zapewne będzie mniej i efekt nie będzie tak słyszalny, bo to "lepiej" masz od razu, bez kombinowania. Mimo wszystko, trochę nie daje mi spokoju ten brak reakcji na podłączenie PE do masy wzmacniacza (u kolegi @strefa ciszy), biorąc pod uwagę, że słyszałeś różnicę przy zasilaniu przez stabilizator. Poszperałem i na jakimś forum znalazłem wiele pozytywnych komentarzy po zastosowaniu stabilizatorów napięcia. Opisy efektów były dość zbieżne z moimi spostrzeżeniami po zastosowaniu filtra. Stabilizatory typu indukcyjnego prawdopodobnie mają także własności filtrujące (transformatory lub dławiki włączone szeregowo). Oznaczałoby to, że jednak jakieś zakłócenia oddziałujące na audio w Twojej sieci występują. Wytłumaczyłbym to w ten sposób, że tak jak w moim przypadku efekt był zauważalny ponieważ przewody N i L są filtrowane a zakłócenia dodawałem do układu poprzez PE (ten z sieci elektrycznej), tak u Ciebie zakłócenia i tak przedostają się do układu wzmacniacza poprzez niefiltrowane zasilanie i dołączenie PE już niewiele w tym względzie nie zmienia. Praca wzmacniacza (a właściwie, o ile pamiętam gołej końcówki, która jest na tym filmie) przy obniżonym napięciu raczej nie tłumaczy wpływu zakłóceń na jakość dźwięku, z uwagi na jego niezmienny charakter (w odniesieniu do stabilności). Na marginesie dodam, że nie będzie on pracował normalnie przy tak niskim napięciu. Już przy niewielkiej mocy wyjściowej zacznie "obcinać", nie pozwalając na uzyskanie mocy nominalnej. Wydaje mi się, że chodzi jednak o znacznie "szybsze" zmiany napięcia zasilającego w postaci zakłóceń, a więc nawet szybsze od falowania/niestabilności napięcia spowodowanego dużym obciążeniem sieci, o czym wspomniał @MobyDick. Poza tym piki zakłóceniowe mogą osiągać znaczne wartości napięcia (setki, tysiące woltów?). Zasilacz transformatorowy także może zawierać stabilizator liniowy i być mało wrażliwy na zmiany napięcia zasilania sieci. Notabene, w zasilaczach ze stabilizacją impulsową też stosuje się transformatory . Trudno się zgodzić także z ostatnim zdaniem. Rezerwuarem "szybkiej" energii we wzmacniaczu są kondensatory w zasilaczu. To one w razie potrzeby zapewniają odpowiednio niską impedancję wewnętrzną źródła zasilania dla końcówki mocy.
  15. Dokładnie tak jak piszesz nie mogę zrobić z uwagi na użycie filtra. Ze względu na występujące w nim pojemności pomiędzy N i PE oraz L i PE, poprzez całkowite odłączenie uziemienia (PE) spowodowałbym wystąpienie na obudowach i masie napięcia ok 115V. Izolowałem natomiast przewody PE we wtyczkach kabli zasilających sprzęt (powtórzę, że listwa cały czas była uziemiona). Różnica wyraźnie słyszalna. Powiem więcej, słyszalna była nawet (tu już o wiele mniej) przy zmianie połączenia PE z instalacji elektrycznej na sieć CO, przy rozłączonych PE w kablach zasilających. Zapewne za sprawą wymienionych wyżej pojemności. Jeszcze raz mocno przestrzegam przed łączeniem jednocześnie przewodu PE instalacji elektrycznej i sieci CO.
  16. Właśnie skończyłem pisać o problemach sieciowych w wątku "Tania listwa sieciowa". Oprócz tych mogą jeszcze dochodzić zakłócenia radiowe od innych urządzeń. Już gdzieś o tym pisałem, ale może przypomnę. Miałem taki przypadek, że w jednej z kolumn słychać było ciche chrobotanie, popierdywanie - ogólnie dziwne dźwięki i to nie w sposób ciągły i niezależnie od położenia gałki głośności. Po poszukiwaniach podobnych do Twoich, które także nic nie dały, zacząłem odłączać sprzęt znajdujący się w pobliżu. Winnym okazał się być modem. Może ten przykład przysporzy jakichś nowych pomysłów na poszukiwania przyczyny.
  17. Te przekroje wg normy raczej nie wynikają z potrzeby lepszego pozbywania się zakłóceń. Ogólnie, funkcją przewodu PE jest ochrona przeciwporażeniowa a nie przeciwzakłóceniowa i w tym właśnie celu przebudowałem instalację. Pod tym względem wszystko jest w porządku (sprawdzane w ostatnich dniach przez elektryków - ogólny przegląd instalacji w bloku). I nawet jeżeli uziemienie przewodu N jest marne, lub nie byłoby go w ogóle, funkcja przeciwporażeniowa nadal będzie spełniona ze względu na połączenie PE z N przed bezpiecznikiem różnicowoprądowym. Niestety, jak się przekonałem, takie połączenie niespecjalnie nadaje się do zasilania audio z przyczyn opisanych wyżej (prawdopodobnie). Stąd pomysł z siecią CO, jako "czystszym" uziemieniem. Niestety nic nie wiem o parametrach uziemienia w budynku, czy w mieszkaniu, ale tak jak pisałem nie mają one znaczenia jeżeli chodzi o ochronę przeciwporażeniową. Tak na marginesie, pisząc to słucham sobie muzyczki i nie mogę wyjść z podziwu jak ten "kaloryfer" przyczynił się do poprawy jakości dźwięku
  18. Faktem jest, że tak robić się nie powinno. Bardziej fachowe (może także nawet bardziej korzystne ze względu na zakłócenia) byłoby wykonanie uziomu we własnym zakresie, a właściwie przez firmę, która może sprawdzić parametry takiego uziomu, np pod balkonem. Ale to i tak wydaje się mniej pewne niż połączenia stosowane dotychczas ze względu na brak wspólnego punktu (bezpośredniego połączenia) pomiędzy N i PE. Niemniej jednak dołożyłem wszelkich starań, aby bezpieczeństwo było zapewnione w jak największym stopniu. Tak jak pisałem, skonsultowałem z elektrykiem sposób uziemienia instalacji CO. Niestety nie pamiętał, czy jest uziemiona indywidualnie czy połączona także do GSU Sprawdziłem nawet, czy w sytuacji awaryjnej zadziała bezpiecznik różnicowoprądowy (zwarłem N do kaloryfera) - efekt był pozytywny. Mimo wszystko, jeżeli przeczyta to jakiś fachowiec elektryk, będę oczywiście wdzięczny za komentarz.
  19. Voodoo - ależ skąd. To łatwiej wyjaśnić niż grające kable. W instalacji elektrycznej budynku, podobnej do opisanej przeze mnie, przewód PE jest zwarty z przewodem N w szachcie na klatce schodowej. Przewód N natomiast bierze udział w zasilaniu całej masy urządzeń sąsiadów, a także moich, które wprowadzają do sieci różnorodne zakłócenia. Pomimo uziemienia N, zakłócenia te i tak występują z uwagi na niezerową impedancję przewodów. Jakość uziemienia też może nie być najlepsza, tzn. także może mieć dużą impedancję. Dodam, że takie kilku-Ohmowe uważa się za dobre. Tak więc przewód PE, połączony z N a więc z całą masą zakłóceń podłączamy bezpośrednio (filtracja w listwie obejmuje tylko przewody N i L) do obudowy urządzenia a tym samym do masy układu elektronicznego. Jak to wygląda w przypadku kaloryfera. Otóż w bloku (tym w którym mieszkam) sieć CO jest stalowa i uziemiona. Można zauważyć, że pomimo ok. 10-krotnie większego oporu właściwego stali względem miedzi, impedancje rur są mniejsze ze względu na przekroje. Dla przykładu 50-cio mm rura o ściance grubości 3 mm ma przekrój poprzeczny równy 443 mm2 - całkiem sporo nawet gdy podzielimy przez 10 (odpowiednik dla miedzi). A do tego płynie w nich woda, która także przewodzi prąd. No i najważniejsze, prawdopodobnie jestem jedyny, a na pewno jeden z niewielu, który coś do kaloryfera podłączył . O ile to mniej zakłóceń niż w przewodzie PE!
  20. Przyznam, że trochę się zastanawiałem czy to napisać, ze względów bezpieczeństwa. W każdym razie jeszcze parę słów o przewodzie ochronnym, uziemieniu i masie. Jak już pisałem, rozłączenie PE w kablach zasilających wzmacniacz i odtwarzacz w sposób pozytywny (słyszalny także przez żonę ) zmieniło dźwięk w moim systemie. W ostatnich dniach poszedłem o krok dalej i w poszukiwaniu dobrego/czystego uziemienia podłączyłem przewody PE (kabli zasilających) do... kaloryfera . I tu od razu przestrzegę, gdyby ktoś chciał próbować. Najpierw sprawdziłem różnicę potencjałów pomiędzy PE w gniazdku i rurami CO (było tylko 140 mV). Konsultowałem też z naszym "blokowym" elektrykiem, czy instalacja CO w bloku jest uziemiona, gdzie i jak. W żadnym razie nie należy podłączać do sprzętu jednocześnie, czy w jakikolwiek inny sposób łączyć przewodu PE instalacji elektrycznej oraz sieci CO. Prądy wyrównawcze w takim połączeniu mogą osiągać znaczne wartości. Ja zrobiłem to tak, że w gniazdku do którego podłączam sprzęt odpiąłem PE, a w to miejsce przykręciłem przewód połączony z kaloryferem. Dalej tak jak było na początku: listwa z filtrem a do niej wzmacniacz i CD z normalnie połączonymi przewodami ochronnymi. To co się stało z dźwiękiem trochę mnie, że użyję mocnego słowa, zszokowało - pozytywnie oczywiście. Naprawdę duży zysk. Słowa klucze to wyczyszczenie, stereofonia, przejrzystość. Dodam, że najlepszy efekt był wtedy, gdy uziemiony był zarówno wzmacniacz jak i odtwarzacz, pomimo utworzenia się z powrotem pętli masy. Wniosek z tego taki, że przewód PE (odchodzący z N na klatce schodowej) instalacji elektrycznej w budynku, w którym mieszkam wprowadzał na masę urządzeń audio sporo zakłóceń, które niezbyt dobrze wpływają na dźwięk. No i niech ktoś powie, że kaloryfery nie grają
  21. Co kto lubi. Dla mnie może być nawet niedostatek basu, a właściwie to nawet wolę mniej, jeżeli jest kiepskiej jakości. A bas z monitorów zwykle jest jednak lepszy (wiadomo, kwestia gustu). Oczywiście aby mówić o sensownym porównaniu, trzeba wziąć monitor i podłogówkę z tej samej linii produktów. Przykłada z życia: dawno temu wybierając kolumny odsłuchiwałem Usher V-601 (monitor, wtedy 2400) i V-602 (podłogówka - 3200, ta sama konfiguracja głośników co w 601). Bez wahania kupiłem V-601. Dla mnie tańsze monitory grały lepiej właśnie ze względu na bas. Mam je zresztą do dziś - super kolumny. Dodam, że nastawiony byłem na zakup podłogówek (tak w ogóle).
  22. Tu żarcik, ale po zastanowieniu to czasem należałoby zapytać jak chronić dziecko przed sprzętem, a nie sprzęt przed dzieckiem. Mamy wspomniane już lampy, gorące i "elektryczne", kolumny - konstrukcje smukłe, wysokie i dość ciężkie, a do tego plątanina kabli (mój synek bardzo je lubi , podobno po mnie ). Wychodzi na to, że najlepiej po prostu dobrze pilnować dziecko. Po prostu... to jednak nie jest dobre słowo
  23. Odniosę się do moich doświadczeń z "dziurką" w laptopie. Mam wprawdzie budżetowe lenovo, więc raczej daleko do Mackbooka, w każdym razie jakość karty dźwiękowej jest w nim tragiczna, tak to dobre słowo. Sprawdziłem to przy próbie użycia komputera do pomiarów akustyki pomieszczenia. Takie parametry jak pasmo, liniowość w dziedzinie częstotliwości kompletnie leżą. I rzeczywiście, wystarczyło podłączyć prostą kartę na usb (behringer uca222), i dźwięk z słuchawek stał się o niebo lepszy. Nie chciałbym generalizować, że zawsze tak jest, ale zapewne nie jest to odosobniony przypadek. Mackbooki są uważane za komputery dobrze radzące sobie z multimediami, więc powinno być lepiej. Nie zaszkodzi jednak sprawdzić. Dodam, że mimo wszystko najlepszy dźwięk uzyskałem po podłączeniu rzeczonej karty do daca.
  24. Starsze, kilkuletnie zapewne tak, ale nie półtorarocznego, czy nawet dwuletniego brzdąca. To niestety najgorszy okres - już jest mobilny i bardzo wszędobylski, wszystko chce poznać, a jeszcze niewiele rozumie.
×
×
  • Utwórz nowe...