-
Zawartość
2 333 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dzik
-
Dla mnie ten termin jest bez sensu, bo co to niby znaczy "najbardziej zrożnicowany barwowo"?
-
Tak swoją drogą, to nikt by nie chciał, żeby jego sprzęt zagrał jak prawdziwy koncert, bo po takim koncertowaniu rozmawiali już byśmy jak w tym dowcipie o dwóch głuchych sąsiadach. - Dzień dobry! Ooo, widzę, że na rybki! - Nie, nie, NA RYBKI! - Aaa, bo myślałem, że na rybki! Właściwie to już tak ze sobą rozmawiamy, ale z innych powodów.
-
Tak, ale system to system, a nagranie to nagranie, stąd jeśli nagranie jest słabe, to na dobrym systemie powinno zabrzmieć słabo, a dobre dobrze.
-
Reklama co do zasady opiera się na wprowadzeniu konsumenta w błąd w mniejszym lub większym stopniu - czy to poprzez wyidealizowanie zalet produktu z pominięciem wad, czy przez zwykłe kłamstwo, które bardzo trudno udowodnić, bo efekt zależy od względnych albo bardzo subiektywnych czynników. Jeśli nie każdy producent kłamie, to prawie każdy. Dlatego właśnie krytycy nigdy nie powinni być w konflikcie interesów z branżą. A są.
-
Ja natomiast bym chciał, żeby każde nagranie zabrzmiało na moim sprzęcie możliwie wiernie, czyli ani lepiej, ani gorzej. Jeżeli mastering danego albumu jest np. za jasny, to na moim stereo też ma brzmieć za jasno. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli za jasny mastering zagra na moim sprzęcie cieplej, to dobrze zmasterowany album ze zbalansowanym dźwiękiem zagra już ZA ciepło. Lepiej, żeby wszystko brzmiało tak jak brzmi niż tylko niektóre rzeczy lepiej, a inne gorzej - albo vice versa.
-
W tę definicję wpisuje się właśnie sprzęt "wierny", który nie narzuci muzyce własnej sygnatury, nie podkoloryzuje jej, tylko odda prawdziwe brzmienie instrumentów.
-
Kwestia gustu jest kwestią odrębną. Absolutna podstawa krytycznego słuchania to posiadanie punktu odniesienia - czyt. trzeba wiedzieć, jak muzyka powinna brzmieć. To, że ludzie jakoś drastycznie różnią się pod względem gustu w odniesieniu do dźwięku to tak swoją drogą też jest mit. Opracowano przecież chociażby "krzywą Harmana" w oparciu o właśnie preferencje.
-
Wierny sprzęt wiernie odda barwę instrumentu, bez względu na to, czy będzie zielona, czy pomarańczowa. Ja jestem miłośnikoiem "dobrego, wiernego" brzmienia, ale jakoś nie gustuję w mało zróżnicowanym dźwięku, cokolwiek to znaczy.
-
Bardzo ciężko wytłumaczyć, ale łatwo usłyszeć. Są różne wtyczki VST, które symulują działanie sprzętu analogowego i którymi można podkręcić nasycenie/saturation. "Sok i gęstość" jest w tym, że nasycanie co do zasady uwydatnia średnie i niskie częstotliwości, a więc ogólnie brzmienie staje się niższe i "pełniejsze".
-
Jest jeszcze "colored sound", czyli brzmienie koloryzowane, a więc nierealistyczne, z podbitymi zakresem/zakresami odtwarzanego pasma bądź zniekształcone przez np. rezonansy obudowy kolumny głośnikowej.
-
Tym bardziej prawdopodobne, że to chałupnicze pojęcie, wymyślone przez kogoś, kto minął się z powołaniem poety. Barwa dźwięku, czy też "tembr", to cecha dźwięku pozwalająca rozróżnić różne instrumenty (w zależności od natężenia, ilości, rodzaju tonów składowych dźwięku). Potocznie o barwie dźwięku mówi się też w odniesieniu do balansu tonalnego (stąd potencjometry "barwy" dźwięku na wzmacniaczu, typu "bass" i "treble"). Być może więc "zróżnicowane, barwne brzmienie" to takie, które oddaje indywidualny charakter instrumentów. CHGW.
-
Większe znaczenie od słuchu jako takiego ma umiejętność jego używania, a dokładnie krytycznego słuchania, które wymaga odpowiedniej wiedzy i treningu. W przeciwnym wypadku każdy dzieciak byłby ekspertem od audio. Od razu mówię, że dobrym, krytycznym słuchaczem człowiek nie staje się od przesłuchiwania różnych zestawów audio na własną rękę.
-
Nie znam pojęcia, ale obstawiam, że to jakiś chałupniczy termin. Funkcjonuje pojęcie brzmienie "nasycone" (ang. "saturated"), które odnosi się do efektu delikatnej kompresji w połączeniu z nasyceniem dźwięku wygenerowanymi zniekształceniami harmonicznymi, które są przyjemne dla ucha. W czasach analogowych przepuszczano dźwięk przez sprzęt lampowy, żeby osiągnąć ten efekt.
-
Ja tylko pytałem, z czego wynika twoja opinia, bo też mam na ten temat opinię i jestem w stanie ją uargumentować. O żadne dowody cię nie prosiłem, bo wiem, że domaganie się dowodów na podnoszone tezy jest przez niektórych na tym forum traktowane jak absolutny szczyt chamstwa. Brakuje jeszcze mojego ulubionego tekstu, że ktoś tu komuś odmawia PRAWA (!) słyszenia, bo sam nie słyszy (z braku prawa?).
-
Ale to raczej milion w rozumie, a nie w portfelu. Jest taki znany rysunek satyryczny, że im więcej w głowie, tym człowiek bardziej smutny.
-
Bo nie ma sponsora. Ale kto wie, może jakaś bogata pani Hanna, prezeska firmy koło pięśdziesiątki, przyjmie go pod swoje skrzydła.
-
@MariuszZ pisał o konkretnych różnicach w dB. Różnice w przestrzeni i scenie są wyraźne między np. ripem CD a płyty winylowej, więc jeśli są "ogromne" w zależności od kabla, to co stoi na przeszkodzie je zarejestrować? Jeżeli nie masz nic na poparcie własnych słów, to nie cudzego płaszcza nie masz.
-
Ktoś to jakoś zademonstrował czy tylko "ja słyszę"? Bo np. -3dB w jakimś odcinku pasma to jest już istotna różnica i nie trzeba tu specjalnej aparatury, aby to wykazać.