-
Zawartość
472 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez mejson
-
Reszta musiała odespać Sylwestra Na szczęście - już odespała i dołączyła. Wiem, znam - jedna z przyjemniejszych części niedzieli - mimo, że wtedy obieram ziemniaki... Trochę pochopnie z abonamentem namieszała PO - i tak mizerna ściągalność abonamentu znacznie się pogorszyła. Ja płacę regularnie, mimo że TV za moje pieniądze urządzała całkiem nie-moje ugrupowanie polityczne
-
Trudno mi uwierzyć w to, że redaktorzy komercyjnych stacji przejmują się dyskusją na jakimś forum, marudzeniem nawiedzonych audionawiedzonych. Na szczęście są w radio, przeważnie tylko publicznym, prezenterzy, których można bez wahania nazwać prawdziwymi przewodnikami - każdy z nas potrafi kilku takich wymienić. Impulsem do założenia tego wątku był ... wieczór sylwestrowy, gdzie obok wszechobecnego "hitu" pojawiły się prawdziwe perły. Takiego wykopu, takiej radości grania i takiej wspaniałej jakości muzyki nie spodziewałem się po tak mało poważnym Grzegorzu Wasowskim, który od 20:00 rozpoczął w Trójce prawdziwy karnawał. Sprawił mi mnóstwo frajdy i skłonił do krótkiego, ale skutecznego trzepania głośników. Później Stelmach puścił już trochę współczesnego dźwięku, ale prawdziwy karnawał to właśnie rock'n'roll! A wydawać by się mogło, że nic nowego i ciekawego nie da się już z tej muzyki wycisnąć...
-
W tym cała nadzieja - jednak da się coś zorganizować. Choćby to była tylko dyskusja o dobrej muzyce na forum internetowym...
-
Żadna fantazja - po prostu rzetelnie wykonywana praca. Wszystkich - rodziców, nauczycieli, pracowników domów kultury, urzędników. To chyba Jan Nowak-Jeziorański powiedział kiedyś, że jako naród jesteśmy wspaniali a jako społeczeństwo - do d... (dosłownie). W szkole podstawowej miałem wychowawczynię - pasjonatkę muzyki, prowadziła kółko muzyczne, naukę nut, gry na akordeonie i gitarze. W szkole średniej (technicznej) nauczyciel ... geografii urządzał nam darmowe spotkania płytowe. Inny społecznik urządzał takie spotkania w domu kultury. Zamiast/oprócz imprez alkoholowych, urządzaliśmy sobie na stancjach radiowe spotkania muzyczne. Nie mieliśmy pieniędzy na drogie zachodnie płyty, słuchaliśmy taśm i kaset. Wykuliśmy sobie oazę muzyki pośród powszechnie panującego disco à la Boney M, Eruption, Kombi. Miałem dużo szczęścia, ale poznałem też wspaniałych ludzi, którym zależało nie tylko na pieniądzach, ale także na wychowaniu innych, ludzi pełnych pasji, dających z siebie wszystko co możliwe, by rozwinąć w nas to co najlepsze. Komu teraz opłaca się praca społeczna, organizowanie lokalnych imprez innych niż dyskoteki czy festyny? A my sami? Czy nie odgradzamy się od rodziny szczelnie wytłumionymi drzwiami, nie tworzymy sobie zamkniętych azylów wspaniałej muzyki ale przeznaczonej tylko dla nas? Czy rozmawiamy z dziećmi o muzyce, chodzimy na koncerty - nie tylko do filharmonii, ale do klubów? Czy jesteśmy ... przewodnikami?
-
Sądzę, że największy wpływ na gusta muzyczne dziecka mają rodzice. To jakiej muzyki słuchają i w jaki sposób jej słuchają determinuje jak i co słuchać będzie dziecko. Jeśli rodzice nie słuchają "świadomie", słuchają byle jak, to największy wpływ na gusta dziecka będą mieli koledzy - ich ulubione zespoły i stacje radiowe. A bylejakość w muzyce jest powszechna - także wśród kolegów. To nie jedyny przypadek, gdzie przykład idzie z domu. To samo jest z kulturą czytania, chodzenia do kina, teatru czy ... łamania przepisów drogowych. Zanim zaczniemy rozliczać innych, spójrzmy wpierw na siebie...
-
Doskonale Cię rozumiem - w pracy też mam kontakt z Zetką, na szczęście w innym pokoju - u mnie nie ma radia. Ja ostatnio bardzo krótko jeżdżę do pracy - ok. 30-50 minut. Czasu wystarczy na serwis i kilka piosenek. Z reguły leci Trójka. Kiedyś i Trójkę często przełączałem, gdy nadawała wywiady z Lepperem, Giertychem itp... Dla mnie też. Piękny zestaw i do tego pięknie nagrany. Zbyt piękny na samochód...
-
Czy by być uznanym za dobrego prezentera radiowego nie wystarczy puszczać modnej muzyki? Wszak to ta muzyka rozbrzmiewa na plażach, w autobusach, sklepach, na bazarach, w zakładach pracy? To takiej muzyki pożądają napalone małolaty i żądne zabawy towarzystwo dzwoniąc z pochwałami do stacji radiowych i uczestnicząc w różnych konkursach. Tylko co zostanie w głowie po wysłuchaniu masy takich pożądanych przebojów? Czy będziemy je pamiętać dłużej niż jeden sezon, może nawet rok? I czy będziemy w ogóle pamiętać głos czy imię tego, który taką muzykę prezentuje? Otacza nas bezmiar muzyki, bez wskazówek, informacji nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkiego, co jest dla nas Dobrą Muzyką. Śledzenie dyskografii ulubionych artystów to za mało, potrzebna jest nam pomoc kogoś dobrze poinformowanego, kto pokaże nam coś nowego, dobrego, cennego. Czy coś takiego otrzymamy od WodziRyja piejącego pomiędzy dwu-trzyminutowymi ochłapami lekkostrawnej papki? Traktowani jak dojne bydło prowadzone przez pastucha sprawdzonymi ścieżkami? Świat muzyki to nie tylko przydomowe pastwisko pełne pożywnej wyhodowanej wg optymalnej procedury trawy i chlorowanej wody. To także las, góry, morze, pustynia. Może ja mam dość regularnego karmienia jednakową optymalną karmą? Może potrzebuję smaku dzikiego korzenia, zapachu lasu, widoku wodospadu? Mam w d.... pastucha. Potrzebuję przewodnika...
-
Oj zagrało Ten nocy lepiej! Jedyna noc w roku, gdy trzepanie głośników nie jest rzeczą naganną a nawet mile widzianą. Przyznam się szczerze, że rzadko odkręcam tak głośno swój wzmacniacz, ale zdał egzamin - głośno, potężnie, ale jednocześnie czysto. Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich audiolubów!
-
Ciekawe spostrzeżenie Dla mnie do oglądania dobrego filmu wystarcza (na razie) CRT 25" z dźwiękiem surround (fronty i centralny w obudowie TV i 2 satelity z tyłu). Nieuchronną zmianę rozpocznę pewnie od telewizora - chyba LCD ok. 42". Dźwięk później, na początku pewnie tylko w stereo bez suba.
-
Używanych kolumn głośnikowych też nie musisz się obawiać, ważne by zapewnić sobie możliwość krótkiego odsłuchu - opcja "odbiór osobisty". Wzmacniacze są rzeczywiście najmniej "ryzykowne" jako używane, bo pomijając niewłaściwe użytkowanie, to sprzęt wysokiej klasy niewiele się starzeje. Czasami potrzebna jest wymiana niedrogich kondensatorów. Jeśli to ma być początek "lepszego życia" po katowaniu uszu komputerem, to nie musisz zbyt głęboko szukać. Najbardziej atrakcyjnie cenowo wypadają niezłe wzmacniacze i odtwarzacze CD Denona. Mocniejszy wzmacniacz z reguły zabrzmi lepiej, ale czy wystarczająco lepiej, to musisz sam ocenić. Ja też rzadko słucham głośno, ale mam wzmacniacz 130W na kanał. Są jednak porządne wzmacniacze nawet rzędu 30W, więc to nie moc jest najważniejsza. To zależy od optymalnej impedancji określonej dla wzmacniacza, ale z reguły większa impedancja to mniejsze (ale pytanie czy zauważalnie?) zniekształcenia harmoniczne. Ktoś mi kiedyś poradził, że "nie współczynników się słucha" i to prawda - najlepiej oceń to słuchając.
-
W takim razie polecam muzykę Clinta Mansella do filmu "The Fountain". Filmu możesz nie zdzierżyć, ale ta muzyka... Na pewno rozwija wyobraźnię! Zacznij od utworu 9 i 10 a potem do początku płyty
-
To chyba jakaś zaraza Mam sporo DVD z koncertów i wielu z nich nawet raz nie obejrzałem w całości. Czyżby szkoda nam było czasu na oglądanie tego, co wystarczy wysłuchać? Przy słuchaniu muzyki wszak można jeszcze robić mnóstwo innych rzeczy - czytać, pisać, majsterkować, sprzątać. Słuchanie "skupione" jest u mnie możliwe późnym wieczorem, ale wtedy często kończy się ... drzemką.
-
Obawiam się, że mógłbyś sie zawieść. Już lepiej kolekcjonuj (w pamięci) emocje związane z dawnym brzmieniem. Ja od czasu do czasu wracam w domu rodziców do starego Merkurego, Bernarda i kaseciaka Unitry. Budzi wspomnienia, ale próżno czekałem na dawne dreszcze.
-
Ja już nagłośniłem starym sprzętem pokój syna oraz kuchnię i dwa pokoje w domu rodziców. Trochę tego zalega też na strychu. Żony nie wolno drażnić!
-
Wtyk dostaniesz bez problemu - np. tutaj (szukaj pod linkiem: "WTYK GŁOŚNIKOWY")
-
Mnie też. Drugi koszmar to komputer. Nie ma innej rady jak słuchawki. Choć ulubiony fotel stoi tuż obok ... telewizora.
-
Muszę kiedyś sprawdzić, bo w ogóle nie znam tego radia. Każda forma informacji o nowej, dobrej muzyce jest dobra - także i prasa. Sam dokładnie czytam recenzje - np. w "Audio" - i niektóre z nich są na tyle kuszące, że kupuję płyty. Tak się dorobiłem np. Jacka Korohody czy PiR2. Ale radio ma tę przewagę, że podaje muzykę, a nie tylko ją ocenia. Tu prasa jest w tyle. Chyba że dołączy do numeru ... płytę.
-
W momencie, w którym przestała mi się podobać moja ulubiona muzyka odtwarzana na gorszym sprzęcie znajomego, czy w samochodzie, zacząłem zastanawiać sie, czy dążąc do idealnego ustawienia coraz lepszego sprzętu nie skazujemy się na alienację? Będziemy przecież usatysfakcjonowani tylko podczas słuchania muzyki na naszym ukochanym sprzęcie w domu, zamykając się w pokoju odsłuchowym, odcinając się od rodziny czy przyjaciół. Przestaniemy chodzić do klubów, gdzie kaleczą naszą ukochaną muzykę, czy na koncerty. Czy ideał jest w ogóle możliwy? I czy dążenie do ideału jest naprawdę dobre? Może powinno być jak z deserem, nagrodą, ucztą - rzadko, ale za to pełną piersią? Zbyt częste przeżywanie uniesień może popsuć smak każdego powodu uniesień - nawet .... orgazmu Może jednak zachować sobie najlepsze słuchanie na szczególne chwile, a na co dzień godzić z gorszym sprzętem, hałasem otoczenia, przerywaniem słuchania z prozaicznych, ale w końcu życiowych powodów? Nie wyobcowywać się z otoczenia? Nie zamieniać domu w bezludną wyspę? Taaak sobie tylko marudzę z okazji Świąt...
-
Dokładnie tak. Można też pomyśleć o wyłożeniu ścian np. panelami boazeryjnymi, byle niezbyt dużej szerokości - jak najwięcej załamań i zaokrągleń.
-
Czasami podejrzane są także stare kondensatory elektrolityczne...
-
Moja teściowa tez jet O.K. A i choinka tak bardzo nie przeszkadza. Tak trochę świątecznie podkoloryzowałem. Wesołych Świąt dla wszystkich! Także dla teściowych...
-
Nooo! A subwoofer można by było umieścić w kanale... Tylko to zimowe skrobanie szyb i odśnieżanie samochodu...
-
Nawet jeśli masz warunki do głośnego słuchania, to same kolumny nie zagłuszą do końca hałasu zewnętrznego. Są fragmenty muzyki cichsze a nawet przy głośniejszych dokuczliwy zgrzyt zewnętrzny często jest słyszalny, bo podświadomie go szukamy, tak samo jak dotykamy bolącego zęba... Chyba jednak tylko słuchawki...