Skocz do zawartości

Jeszcze meloman czy już audiofil?


Recommended Posts

Tym razem watek bedzie traktował nie tylko o wszelkiej maści akcesoriach umilajacych odsłuchy, ale również o nas samych i tym jak utożsamiamy się w tym zacnym hobby :)

A wiec Jak to jest, że jednym słuchaczom sprzęt wystarczy na dłuuugie lata mimo niedostatków brzmieniowych nie wymieniają systemu rozkoszując się dźwiękami jakie by one nie były, natomiast inni ciągle "gonią króliczka", nie zwracajac uwagi na to że przecież kiedyś był to świetnie brzmiacy system marzeń. Dlaczego potrzebujemy zmian i z czego to wynika...? Kiedy mozemy określić się mianem audiofila a kiedy melomanem i co to dokładnie oznacza, oraz rozpatrzyć również chciałbym inne z tym zwiazane zagadnienia i odpowiedziec sobie na pytanie, w którym kierunku zmierzamy.

Te i inne (mam nadzieje że się pojawią) nurtujące nas pytania, myślę że skłonią do wypowiedzenia się w tym temacie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. A to ja widocznie żyłem w blednym przekonaniu że:

- meloman słucha muzyki,

- audiofil słucha systemu.

Zawsze poczówałem się za typowego melomana ( w mysl zasady powyżej), jednak ostatnio złapałem się na tym że zamiast oddac sie muzyce jak kiedys, wkrecam się w szczegóły ktore wczesniej nie zwracałem uwagi. Będąc u znajomego i słysząc dobrze znany mi kawałek który brzmiał bardzo podobnie do tego jak mam u siebie, wychaczylem pewna wyrazna różnicę w nieistotnym z punktu widzenia miejscu utworu. W najbliższej mozliwej sytuacji odsluchuje czy faktycznie jest inaczej u mnie.

Czy to już choroba?? Czy to jest właśnie audiofilizm? Słuchanie sprzetu i wyszukiwanie niedoskonałości, ktore predzej czy pozniej doprowadza do wymiany sprzetu??

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówi się, że właśnie tak jest jak napisałeś @Chyba Miro 84. Moim zdaniem tam jest cienka granica, ale mimo wszystko między słowem meloman i audiofil ja bym jeszcze dopisał hobbysta/gadżeciaż. Sądzę, że często osoba postrzegana jest za audiofila tylko dlatego, że bawi się w kabelki, podstawki, stopki itd itd ale..... dlaczego zmieniając felgi w aucie czy kupując chromowany statyw do aparatu nie jest się auto/foto - filem?

Komuś sprzęt starcza na lata, bo może nie ma funduszy na zmiany co kilka miesięcy - umówmy się TO JEST KOSZTOWNE HOBBY. 

Komuś sprzęt starcza na lata, bo...... nie ma czasu poświęcać chociażby 2h dziennie na swoje zainteresowania i po prostu ,, odpuszcza".

Czy my potrzebujemy zmian? A czy te zmiany są nam potrzebne do życia? Myślę, że nie. Zmiany robimy ze względu na pasje, hobby (naturalne dążenie do rozwijania się, ponieważ nikt nie robi zmian, aby się cofnąć chyba, że nastąpi jakaś wpadka), zbyt wiele (mimo wszystko) wolnego czasu oraz zasobów finansowych (no chyba, że jest tu ktoś kto nie ma kasy, ale zastawił dom aby kupić nowe kolumny). 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wogóle wg mnie to słowo audiofil a w szczegolnosci ta koncowka czyli -fil zle sie kojarzy niestety ;)

 

12 minut temu, Kamill00 napisał:

 

Komuś sprzęt starcza na lata, bo może nie ma funduszy na zmiany co kilka miesięcy - umówmy się TO JEST KOSZTOWNE HOBBY. 

 

Ale dlaczego miałby ktos zmieniać tak czesto. Dla mnie minimum na calkowite zapoznanie sie z sprzetem to jakies 3 latka i to codziennie słuchając. Częstsze zmiany chyba tylko w wypadku wtopy.

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu określenie Audiofil jest tak często kojarzone z czymś negatywnym, to takie samo hobby jak filatelista / moje ulubione hobby porównawcze :) /. Zmiana sprzętu jest wg. mnie wpisana w statut Audiofila , bo sam Audiofil ma więcej wspólnego ze sprzętem , niż z muzyką. Od muzyki jest Meloman. Oczywiście nic nie przeszkadza by Audiofil był jednocześnie Melomanem i wiele osób łączy te dwie pasje. Z tego co zauważyłem choćby na tym forum Audiofile dzielą się na technicznych , słuchowców i tych co słyszeli lub czytali , że ktoś coś słuchał. Dlaczego zmieniam sprzęt ? Dlaczego za każdym razem powtarzam , że to już to ? Ano , jest taka choroba, która napędza ta pasję , którą wielu tu obecnych zna z autopsji " może będzie lepiej". Z każdą zmianą sprzętu się czegoś uczymy / choć nie zawsze zmiana jest akurat na lepsze/ , każde przesunięcie kolumn / bo Audiofil ustawia kolumny tam , gdzie brzmią najlepiej, a nie tam gdzie akurat jest kawałek wolnej szafki rtv ,czy podłogi/   , zmiana miejsca odsłuchowego , wprowadzenie ustroi akustycznych lub przynajmniej taka aranżacja pomieszczenia by rezonanse były jak najmniejsze powoduje , że poznajemy nasz system od nowa. Ale obcując ciągle z tym samym systemem, w pewnym momencie dochodzimy już do ściany i .... wtedy CZAS NA ZMIANY. Te zmiany powodują , że po wielu latach gdy już przerzucimy tony sprzętu , kabli itp. przestajemy zwracać uwagę na ceny, czy markę, czy nawet wygląd / koronnym przykładem jest Pre Phono naszego forumowego specjalisty od drapaków @Audio Autonomy :)  / liczy się dźwięk i TYLKO DŹWIĘK. I właśnie to dążenie do doskonałości sprowadza do wspólnego mianownika osoby posiadające sprzęt za 3 tysiące , 30 tysięcy i 300 tysięcy , mechanizmy są dokładnie te same , ciągłe poszukiwanie. Jedni , powiedzmy bardziej rozgarnięci technicznie ode mnie / przykładowo @MariuszZ , czy @nowy78 / budują wzmacniacze, inni jak ja muszą się zadowolić odsłuchami w zaprzyjaźnionych Salonach , ale ciągle szukamy jakiegoś punktu odniesienia. Tak jak wszystko, co nie ma jednoznacznej wykładni audio będzie powodować spory i uważam to za zaletę , jest tylko jedno  ale , spory czy dyskusje muszą być merytoryczne i PRAWDZIWY  Audiofil zawsze przyzna się do błędu, a nigdy nie będzie twierdził , że czegoś nie ma bo On tego nie słyszy / łącznie z cholernymi kablami , wyjątkiem mogą być podstawki pod kable :) /. To , że wokół tej pasji powstał przemysł żerujący na naiwności Audiofili to też nic nowego , to dotyczy każdego hobby. Wymiana doświadczeń Audiofila , nie powinna się ograniczać wyłącznie do pisania , bezcenne są spotkania , posłuchanie systemu innego Audiofila , każde takie spotkanie uczy. Utrzymuję do dzisiaj kontakt z ludźmi od których kupiłem kiedyś sprzęt i którzy kupili ode mnie , warto spojrzeć czy zapytać , czy koło nas nie mieszka jakiś forumowy kolega, czas na takich spotkaniach płynie błyskawicznie , przyznajcie :) / w obecnej sytuacji pandemii właśnie tych spotkań najbardziej mi brakuje, a mam kilka w planie/. Audiofil , to też osoba doradzająca innym i biorąca odpowiedzialność za Swoje rady. Audiofil powinien mieć też pewną misję , zwracać uwagę innym , że dźwiękiem można się zachwycać , że może sprawiać przyjemność , że dźwięk może mieć JAKOŚĆ ! Ale by to miało miejsce, trzeba ludziom tłumaczyć , że trzeba poczynić pewne starania , niestety nic się samo nie dzieje :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze widzieć kolejne spostrzeżenia w tym kierunku. Zgadzam sie z Toba @tomek4446 . Jednak w pewnej kwesti nie do konca czyli doboru mniej istotnych elementow audio jak np. Podkladki pod kable, bezpieczniki itp. Wchodza w gre gdy juz audiofil wszystko ma. Niejednokrotnie zamienił nieraz latami sprzety by wkoncu odnalesc najlepszy mozliwy. Pytanie co jesli juz sie ma "the best" system ale wciąż ciagnie do zmian...? Myślę ze wtedy w grę wkracza bezpiecznik, podkładka i inne ktore mają niby szlifowac brzmienie, ale tak naprawde to chyba chodzi o to by "nakarmic" swoja chec poszukiwan lepszego. Ale to moje spostrzezenia i prosze nie brac tego jak wyrocznia....

 

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Chyba Miro 84 napisał:

Pytanie co jesli juz sie ma "the best" system ale wciąż ciagnie do zmian...?

Prawdziwy Audiofil nigdy nie ma " the best" system !!! Prawdziwy Audiofil może jedynie nie mieć chwilowo gotówki na następny " the best " system. :)

Zakup akcesorów jest jak najbardziej polecany w celu sprawdzenia , bo jak inaczej się dowiesz czy ktoś Cię nie robi w balona ? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, tomek4446 napisał:

budują wzmacniacze

Tomku myślę, że to raczej zaspokajanie potrzeby majsterkowania niż słuchania lepszego ;) Myślę, że jakbym się nie postarał nie dałbym rady poskładać lepiej niż firmy, które się tym zajmują od lat. Planuję jeszcze jakieś wzmacniacze składać ale jednocześnie zastanawiam się nad kupnem gotowego ze sprawdzonego źródła.

Słuchanie muzyki to całe spektrum przyjemności jakie niesie ze sobą. Od planowania zakupów, odsłuchiwania ulubionych płyt, zgłębiania wiedzy poprzez same zakupy. Cieszenie się nimi oraz delektowanie się wrażeniami jakie dostarczają utwory muzyczne odtwarzane na naszym sprzęcie. 

Odnośnie zmian w systemach audio wydaje mi się, że wynikają one z faktu, iż się przyzwyczajamy i oswajamy z brzmieniem, jego sygnaturą i podążamy ku nowym kierunkom szukając lepszego? innego? ciekawszego? brzmienia. Czasami punktem odniesienia jest to co usłyszeliśmy na koncercie, w filharmonii lub u zaprzyjaźnionego kolegi na innym zestawie, a czasami chęć zaspokojenia "chomika" na coś nowszego, lepiej zaraklamowanego o jeszcze lepszych parametrach technicznych. Na przykład mój DAC Sabaj D5 ma wyżyłowane parametry, które ciężko będzie poprawić ale pojawił się w trochę wyższym budżecie Topping D90 o jeszcze lepszym stosunku sygnału do szumu. Chomik mi mówi "Stary sprzedaj starego klamota, trochę dołóż i jedziemy na zakupy. Na pewno zagra lepiej" Tak to działa u mnie ;) Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszukiwanie "lepszego" brzmienia to też często jak każdy przyzna zabawa w przeszukiwania ofert , testów , opisów , recenzji , jutubów , for , itp. Wielu osobom sprawia to przyjemność. Wielu z Nas robi sobie zestawienia , porównania itd. Niekiedy samo testowanie czy ów poszukiwanie daje dużo przyjemności :D  Zakupy także są przyjemne.

Niektórzy mają niewielkie pomieszczenia do słuchania i nie da się już przeskoczyć poziomu np. kolumn (nie zawsze droższe będą odpowiednie czy to do wzmacniacza czy do pomieszczenia) , do tego jest wzmacniacz , źródło i zaczyna się kombinowanie z kablami , podstawkami , zatyczkami itd. - to jest to co napisałem w 1 zdaniu. Zresztą sam po sobie widzę , nie słucham już codziennie , gdyż tak robiąc człowiek się nudzi ,a szukanie na siłę innych kawałków do przesłuchania bywa męczące :P 

Dla mnie meloman to ktoś kto lubi dobrej jakości brzmienie ,ale nie za wszelką cenę , chociaż to nie znaczy iż taki ktoś nie może mieć sprzętu za paresetek tysi , ale nie będzie co chwilę szukać czegoś nowego , jakiś gadżetów , bardziej skupi się na relaksie przy muzyce.

Audiofil to ktoś podobny ,ale więcej czasu poświęca na przeglądanie nowinek , uczestniczy w grupach fb/fora itp. , jeździ na spotkania audiofilskie , często na odsłuchy (zmora branży bo nic nie kupują a zmacają) , i nie sądzę ,że każdy musi być wyznawcą kabli,podstawek,zatyczek itp. 

Są też pseudo audiofile handlarze , ale tutaj wiadomo o co chodzi :D trzeba uważać  , lubią nawijać makaron na uszy :P 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod Waszymi stwierdzeniami, nic dodać, nic ująć. :)

Od siebie napiszę, że meloman po pierwsze stawia na muzykę i jej poznawanie, audiofil zaś na różnice w reprodukcji wprowadzane przez sprzęt. Meloman słucha utworu i wykonania, a audiofila zastanawia to jak gra jego zestaw, jaką daje prezentację (i co by tu jeszcze poprawić 😃). Z radiem kuchennym można być melomanem na całego, zaś audiofilem tylko początkującym.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tak wyciągnąć wspolne wnioski z zamieszczonych tutaj wpisow, mozna by ułożyć wyczerpujace definicje kto to audiofil a kto meloman.

Jak wczesniej pisałem uwazalem sie za typowego melomana jednak coraz czesciej doszukuje sie czegos wiecej w brzmieniu. Czyli chyba kieruje sie w strone audiofilstwa. Pytanie zatem czy wszyscy na swej drodze byli kiedyś melomanami ktorzy zmierzaja w strone doszukiwania sie szczegolow?

Czy można (bedac audiofilem) wrócić (bo zakladam, ze tak to wlasnie działa) do bycia znów melomanem? Zapodac wieczorną porą gdy dom sie wycisza z szklanką ulubionego "rdzawego" trunku popłynąć z dzwiekami muzyki i zmyslowego wokalu...? Czy juz na zawsze będziemy gonić za lepszym? Czy jest gdzieś granica i tzw. STOP?

Każdy pewnie tez inaczej to przechodzi ale szczerze wątpię by mozna było kiedyś powrócić do spokojnego słuchania...

 

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pboczek napisał:

Z radiem kuchennym można być melomanem na całego, zaś audiofilem tylko początkującym.

Pisałem już kiedyś , moim guru pod względem znajomości muzyki jest kolega, który od dwudziestu paru lat  corocznie ma wykupiony karnet do Filharmonii , Teatru Muzycznego i Wielkiego w Łodzi , odwiedził wszystkie liczące się Opery na świecie , zna obsady tych Oper , wie kto się liczy, kto nie ,śledzi kariery zespołów , zna mnóstwo składów i orientuje się w karierach poszczególnych muzyków,  po za tym niesamowita wiedza z historii od popu do hard rocka lat 1970-2000. Olbrzymi zbiór winyli i CD jednym słowem chodząca encyklopedia muzyki. Natomiast muzyki słucha z gramofonu / podarunek ode mnie/ podłączonego pod tani amp. KD / podarunek od syna/, CD leci ze starego DVD Panasonica, a dwa małe monitory vintage wiszą pod sufitem w samych narożnikach. A więc gorzej już być nie może :) Wielokrotnie pytałem , czy mu to nie przeszkadza , bo jest dźwiękowo kiepskawo i zawsze pada odpowiedź , że nie, i czy jak kupi nowy sprzęt to uzyska w swoim 16 m2 pokoju w blokach to samo, co czuł w będąc w Metropolitan Operze na Traviacie , bo jak nie to to nie ma sensu :) Woli słuchać po prostu muzyki a wspomnienia przenoszą go w ten klimat, którego sam na żywo doświadczył. I muszę przyznać , że coś w tym jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, tomek4446 napisał:

Woli słuchać po prostu muzyki a wspomnienia przenoszą go w ten klimat, którego sam na żywo doświadczył. 

Kurcze ale mi teraz zamieszałes...

Nigdy np. Po koncercie sluchajac tych samych kawalkow z cd nie "patrzylem" w ten sposob by powrócić do 《tej chwili》 raczej starałem sie doscignac to brzmienie u siebie. Ale wiadomo ze nigdy nie odtworzymy tego tak jak na żywo, wiec może właśnie powinniśmy "wejść" w te wspomnienia odsluchujac te kawalki..? Rowniez przyznaję.... : cos w tym jest....

Dzieki za nowy trop w odnajdywaniu nirwany... 👍

Założenie tego tematu to jest dla mnie strzał w 10 :) pozdro i dzieki za info. 

Ps: @tomek4446 pozdrow tegoż Pana Melomana od nas :)

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mich doświadczeń wynika , że koncerty, które ewentualnie można przełożyć dźwiękowo na system domowy , mogące być jakąś baza porównawczą muszą odbywać się w zaadaptowanych akustycznie pomieszczeniach / Opera , Teatry, Filharmonia/ , fajne są również te kameralne w małych klubikach . Koncerty w dużych obiektach , halach sportowych , stadionach są gównie po to by zobaczyć wykonawców na żywo i przeżywać razem z nimi emocje towarzyszące muzyce, niż potem w zaciszu domowym próbować uzyskać to samo z płyty. Ale chodzić trzeba , to też wpisuje się w statut Audiofila.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, MariuszZ napisał:

Facio fałszuje podobno ale emocje jakie wzbudza we mnie powodują, że "chce się żyć" :) 

 

 

Dokladnie. Czasem mozna również spotkac rozmaitych grajkow ulicznych. Ostatnio młodzieniaszek pewien grał a raczej wystukiwal rytm pałeczkami na wiadrach plastikowych obroconych "do gory nogami" wiekszosc ludzi przechodziła ale niektorzy zatrzymali sie i sluchali niejednokrotnie przytupujac noga w takt. Gdzie tu wirtuozeria? Widocznie jej nie potrzeba by zrobic "klimat". Zaangażowanie i serce jakie w to wykładał mozna było nie tylko zobaczyć czy usłyszeć ale również poczuć utorzsamiajac sie z wykonawcą. Czy to wlasnie nie o to chodzi? By emocjonalnie utożsamiać sie z artystą i czerpać pełnymi garsciami...?

29 minut temu, tomek4446 napisał:

Z mich doświadczeń wynika , że koncerty, które ewentualnie można przełożyć dźwiękowo na system domowy , mogące być jakąś baza porównawczą muszą odbywać się w zaadaptowanych akustycznie pomieszczeniach / Opera , Teatry, Filharmonia/ 

Nie ukrywam ze jest to jedno z moich malych celów, by chociaż raz kiedys "skosztować" jak smakuje dzwiek np. NOSPR-u.....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, ze trzeba chodzić to nie ulega wątpliwości. W warunkach domowych jedynie sprzęt bardzo wysokiej jakości oraz odpowiednio zaadaptowane pomieszcze są w stanie choć w cześci zbliżyc sie do tego co odczuwa sie na koncercie. I to nie zawsze. Przykładem z mojego podwórka był koncert Phila Collinsa w ubiegłym roku w czerwcu. Pomimo, że prawie cały koncert był na siedząco z powodu stanu zdrowia Phila. Pomimo, że cały koncert nie podobał mi się zbytnio, to jednak miałem okazję zanurzyć się w tej atmosferze znanej mi z wielu poprzednich lat, nawet jeszcze z czasów Genesis. Troche podobne odczucia miałem na koncercie Rogera Watersa rok wcześniej. I pomimo, że w obu przypadkach nie było ,,miażdżenia klaty,, to jednak było to uczucie obcowania na żywo z jakby jakimś wielkim misterium i co by tu nie mówić, kawałem historii rocka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie z kolei chyba najbardziej w pamięci utkwił koncert Ennio Morricone z 200 osobową orkiestrą ,który się odbył w fatalnych warunkach akustycznych Atlas Areny w  Łodzi ,oraz występ i muzyka jaka mu towarzyszyła / też przyjechali z własna orkiestrą/ zespołu baletowego La Scala Theatre Ballet podczas Łódzkich Spotkań Baletowych. Ale uwielbiam też występy klubowe młodych ludzi , czasem wychodząc z takiego koncertu mam wrażenie , że nie ma sprawiedliwości na świecie , bo jak włączę radio to leci albo " sieczka" albo retrospekcje z lat "80" tych / to przynajmniej trochę podnosi poziom/ i zadaje sobie pytanie dlaczego nie słyszę tych ludzi na których koncercie byłem przed chwilą. Byłem na koncercie absolwentów Szkoły Muzycznej / darmowym !!!/ gdzie " grało" osiem harmonijek i jedne skrzypce , szczęka mi opadła z wrażenia , że tak można prezentować standardy bluesowe. Dlaczego więc tacy ludzie nie mogą się przebić , przez tą bylejakość , naprawdę nie mam pojęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, tomek4446 napisał:

Dlaczego więc tacy ludzie nie mogą się przebić , przez tą bylejakość , naprawdę nie mam pojęcia.

Moze by wlasnie promować takich artystow. Dzisiaj kazdy z nas moze być taką chodzaca reklamą dla majacych talent. Chyba wszyscy mamy "fejsbuki" i mozna tam umieszczać naszych niedocenionych wykonawcow. Mozna rowniez zalozyc temat tu na forum w ktorym to będą sie znajdowac tego typu propozycje... mała cegiełka do cegiełki z czasem wybuduje budowlę...

Najgorsze jest to ze ta "bylejakość" niestety króluje od yt na tiktok-u kończąc...

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt - pomysł chwalebny. Jednak odnoszę wrażenie, ze ta bylejakośc jest pośrednim efektem właśnie takich ,,fejsbuków,, lub podobnych. Odwrotnie do Ciebie uważam, ze posiadanie tam konta nie jest pierwszą potrzebą, a co za tym idzie (może jestem kuriozum???) takiego nie posiadam, bo nie jest mi do niczego potrzebne.  Teraz dopiero zacznie się hejt na wstecznika!🤣

Edytowano przez Rega
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Rega napisał:

Fakt - pomysł chwalebny. Jednak odnoszę wrażenie, ze ta bylejakośc jest pośrednim efektem właśnie takich ,,fejsbuków,, lub podobnych. Odwrotnie do Ciebie uważam, ze posiadanie tam konta nie jest pierwszą potrzebą, a co za tym idzie (może jestem kuriozum???) takiego nie posiadam, bo nie jest mi do niczego potrzebne.  Teraz dopiero zacznie się hejt na wstecznika!🤣

Rozumiem Cie doskonale @Rega. Sam bylem dlugi czas przeciwnikiem a konto zalozylem dopiero w tym roku poniewaz bylo mi potrzebne w pewnych prywatnych sprawach. 

A juz myslalem ze juz tylko ja nie mialem fejsbuka... taki to ze mnie dinozaur był :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem przeciwnikiem tego typu pomysłów. Uważam jednak to za pewną forme ekshibicjonizmu i nie mam potrzeby chwalenia sie oraz zbierania plotek i informacji na różnych portalach. Taki to ze mnie troglodyta. To co uważam za stosowne do przekazania innym, mogę zrobić za pośrednictwem emaila i TYLKO do konkretnej osoby. No, ale skoro jestem w przytłaczajacej mniejszości to juz sie ,,zamykam,,

PS Chciałbym tylko zauważyc, że takie ,,eksponowanie siebie,, jest obserwowane NIE TYLKO przez życzliwe nam osoby. A wiadomośc w sieci NIGDY nie przepada i czasem może byc wykorzystana niekoniecznie w celu jaki nam odpowiada. Większość z nas o tym zapomina. Przepraszam za OT.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...