Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Ło 😲 I to wszystko aby ustalić kolejność wtyczek w listwie ?! 😲 Niebywałe 🤪 To już chyba lepiej popróbować na ucho 🤣
  2. Hmm, no tak, jakby to powiedzieć... Cóż, mam wrażenie, że akurat w tym względzie zawiodę oczekiwania 🤣 O ile w temacie tłumienia i izolacji mechanicznej dałem się poznać jako wyznawca-fanatyk, tak do układania okablowania podchodzę zdecydowanie mniej ortodoksyjnie. Zdecydowanie lepszym określeniem będzie "ignorant". Zresztą... Do wszystkiego używam listew przeciwzakłóceniowych z gatunku "heavy", ekranowanych kabli (lub optycznych), dość "czystego" uziemienia, mam podłączone tylko te rzeczy których aktualnie używam - jestem przekonany, że nic mi nie grozi ze strony kablowego nieładu. Niechętnie upubliczniam szerszy obraz ołtarzyka ze względu na prowizoryczny (od 10 lat 🤣 ) i mocno wintydżowy stolik pod sprzęt. jednak tym razem presja jest większa A co tam, popracuję nad kadrem
  3. O tym nie pomyślałem. Mogłoby to działać naprawdę dobrze, są jednak pewne ale. Co zrobić, jeżeli okaże się, że jednak nie? Albo, gdy zapragniemy coś zmienić? To raczej droga w jedną stronę To zależy. Jeżeli masz na myśli współzależności elektryczne/elektromagnetyczne, to z całą pewnością można znaleźć takie, które wpłyną na efekt końcowy - choćby umiejscowienie wrażliwych miejsc układu w pobliżu transformatora zasilającego. Karol ma racje także jeżeli chodzi o pcb, złe rozmieszczenie ścieżek, np niewłaściwe prowadzenie masy, także może rodzić problemy. Myślę, że znaczenie może mieć także to, co z czym się styka w sposób mechaniczny. Zapewne nie wszystkie elementy i miejsca układu są pod tym względem wrażliwe, ale z moich obserwacji na podstawie wyżej opisanych eksperymentów wynika, że jednak coś w tym jest.
  4. U, faktycznie się te YB bardzo "wzbudziły". Może to ze względu na bliskość Sonusów 🤣 Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Teraz już poważniej. Z takimi niskimi modami trudno się walczy, szczególnie w pomieszczeniach mieszkalnych. Niemniej jednak, jeżeli to pierwsza częstotliwość rezonansowa (powierzchnia pomieszczenia wskazuje, że raczej tak) dla danego wymiaru pokoju, ustawienie miejsca odsłuchowego w pobliżu połowy tej długości załatwi problem. Innymi słowy łatwiej unikać, niż walczyć.
  5. Skoro powróciliśmy do ezoteryki , pokażę jeszcze jak potraktowałem główne radiatory w celu ich wytłumienia: Zapewne wiele osób stwierdzi, że takie zatykanie jest niezbyt mądre. Ja, bym w każdym razie tak pomyślał, gdyby nie to, że na diyaudio, ktoś opisał doświadczenie, w którym porównywał skuteczność rozpraszania mocy dwóch radiatorów umiejscowionych z dala od siebie, do tych samych radiatorów złożonych ze sobą żebrami. Opis sprawiał wrażenie rzetelnie wykonanego testu. Co ciekawe, okazało się, że druga opcja (radiatory złożone ze sobą) wypadła nawet nieco lepiej. Być może to zasługa utworzenia czegoś w rodzaju komina, w którym uzyskuje się szybszy ruch powietrza pomiędzy żebrami. Mając taką podkładkę, uznałem, że wycięcie 54 silikonowych pasków, nie będzie praca wykonaną na marne I rzeczywiście, po ich instalacji nie zauważyłem wzrostu temperatury (obniżenia również ). Teraz, czy te wszystkie dziwactwa związane z, nazwijmy to, zarządzaniem drganiami coś w ogóle robią z dźwiękiem? Ja uważam/słyszę, że tak. Może rozpatrując pojedynczo każde z nich, a więc tak jak je testowałem, efekt ilościowo nie jest powalający, ale jak to mówią ziarnko do ziarnka... Niestety nie jestem w stanie przedstawić obiektywnych dowodów potwierdzających skuteczność, czy w ogóle działanie opisanych ulepszeń. No może oprócz tego oklepanego z żoną : Mogę sobie w tej chwili pozwolić na o wiele głośniejsze słuchanie niż wcześniej (wg wskazań daca), nie narażając się przy tym na ataki. Są cyferki (dac), jest osoba niezainteresowana, a do tego nie wie, że bierze udział w doświadczeniu (żona) - jest obiektywnie Dodam, że i mnie wydaje się teraz znacząco ciszej W każdym razie nie są to sprawy kosztowne, a wiele z nich jest też łatwych do wykonania. Każdy może spróbować.
  6. Oczywiście kostkując jak należy - tylko z góry Mimo wszystko riffy z tamtych lat, nawet te trudniejsze, szło ogarnąć przy odrobinie zaangażowania. Za to współczesny metal... Tylko dla gitarowych robotów
  7. Płytki z elektroniką są akurat miękkie - silikonowe. Mają podobną twardość do twardszej gumy. Poliamidowe są na tranzystorach mocy. Moby napisał, że tak jest lepiej mając prawdopodobnie na myśli zmniejszenie liczby połączeń lutowanych i skrócenie ich długości, wszak elementy łączone są ze sobą bezpośrednio, poprzez lutowanie ich wyprowadzeń. Mnie chodziło jednak o coś innego. Płytki drukowane (bo gdy cofnąć się o kilka stron, można zobaczyć, że takie właśnie były) zamieniłem na silikonowe ze względu na dobre własności tłumiące tego materiału. Po prostu mam bzika na tym punkcie 🤪 Jest to więc działanie zamierzone, nie zaś niechęć do wykonywania PCB Zresztą tą pod zasilaczem robiłem przecież sam:
  8. Dziękuję Mariusz, Ty mnie nie strasz. Po przeczytaniu się uśmiechnąłem, ale po chwili refleksji stwierdziłem, że to bardziej do strefy 51 się nadaje, a tam w żadnym razie nie chcę! Jeszcze mnie zamkną obok tych z Roswell 🤣 Rzeczywiście, biorąc pod uwagę moc wydzielaną na tranzystorach, a jest to w tej chwili jakieś 45W na każdym, a więc bardzo dużo, nie wygląda to najlepiej. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że górna część tranzystora rozprasza bardzo znikomą jej część. Powiedziałbym nawet, że prawie nic, dlatego w tym względzie nie miałem żadnych wątpliwości. Bardziej skupiłem się na tym, jak pewnie przykręcić tranzystor do radiatora, unikając jednocześnie twardych połączeń, czyli np łba śruby wkręconej w radiator, bezpośrednio na tranzystorze. Oczywiście na miedzianej płytce musiała spocząć jego (tranzystora) metalowa część, dlatego właśnie wykombinowałem konstrukcję widoczną na zdjęciach - chodziło o wytłumienie samych płytek. Zanim to wykonałem, robiłem pewne próby, po których uznałem, że mimo wszystko warto podjąć taki wysiłek. To co widać na zdjęciach to poliamidowa płytka, pod którą jest tranzystor otoczony silikonową wstawką. Dla pewności docisku miedzianej płytki do radiatora, pomiędzy nią, a płytką górną, pod śrubami (tymi w narożnikach) także są paski z poliamidu o grubości równej wysokości tranzystora i szerokości 9 mm.
  9. Kontynuując, po złożeniu wszystkiego do kupy, podekscytowany przystąpiłem do regulacji. Prąd spoczynkowy, zgodnie z założeniem- bardzo komfortowo i precyzyjnie. Dalej P3, tu już trochę więcej zachodu, gdyż trzeba podłączyć dodatkową "aparaturę" pomiarową. Pierwsze zaskoczenie, niestety niezbyt pozytywne. THD z jakichś przyczyn wzrosło mniej więcej dwukrotnie, do około 0,007% przy 1W i obciążeniu 8R. Trzecia harmoniczna wyraźnie w górę do powyżej -90dB. Gdy zacząłem słuchać, także nie byłem w pełni zadowolony, o czym już pisałem. Częściowo odpowiedzialny był za to głośnik, ale jak się okazało, nie tylko. Poszukując przyczyn takiego stanu rzeczy, natrafiłem na powtarzające się informacje dotyczące możliwego wpływu typu rezystorów użytych w sprzężeniu zwrotnym, na zniekształcenia wzmacniacza. Postanowiłem więc sprawdzić ten trop i po raz kolejny... Ciężkie jest życie audiofila . Zgodnie z zaleceniami, powróciłem do rezystorów metalizowanych. Tym razem użyłem jednakowych, o rezystancji 10R i mocy 3W. Co więcej są to stosowane przez Pass'a Panasonic'i Poniższy układ ma natomiast na celu zapewnienie jak największej stabilności sprzężenia zwrotnego, poprzez zminimalizowanie wpływu napięcia i temperatury na pracę rezystorów. Wszystkie pracują w takich samych warunkach (taki sam spadek napięcia, a co za tym idzie także rozpraszana moc), podlegając podobnym fluktuacjom. W teorii dzielnik, który tworzą, powinien mieć stabilniejsze parametry. A na żywo wygląda to mniej więcej tak. Zdjęcia ujawniają także nowy system dociskowo-tłumiący tranzystorów mocy
  10. Nic z tych rzeczy. Można włączyć tuż przed imprezą
  11. @Dedal75, ale Ty piszesz o pracującym wzmacniaczu, a pytanie było, czy należy wstępnie "rozgrzać" wzmacniacz w trybie standby. "Rozgrzać" w cudzysłowie, bo jak pisałem wyżej, zazwyczaj tor audio jest wtedy i tak pozbawiony zasilania. Jeżeli mówimy o słuchaniu muzyki, ja także mam wrażenie, że po jakiejś godzinie dźwięk jest inny niż po włączeniu. Z tym, że w tej chwili używam dość, powiedziałbym specyficznego wzmacniacza, pracującego w klasie A. Różnica temperatur pomiędzy wyłączonym a pracującym (ustabilizowanym temperaturowo) to jakieś 25C.
  12. Ze skrajności w skrajność - zarówno ci anty, jak i pro szczepionkowi Dla mnie wniosek jest taki, że jeżeli po przechorowaniu odporność jest co najmniej tak dobra jak po szczepieniu (co chyba nie jest trudne do wymyślenia nawet bez badań), to po co szczepić tych, którzy już chorowali. O ile teraz nie ma to jakiegoś większego znaczenia, tłumów w punktach szczepień nie ma, to gdy szczepienia się rozpoczęły i liczba dostępnych szczepionek była ograniczona, miało już dość duże.
  13. Jeżeli chodzi o zdrowie wzmacniacza, nie ma to znaczenia. Bez stresu możesz zaraz po włączeniu rozkręcić na max Dla dźwięku prawie na pewno także, gdyż zazwyczaj w trybie standby odłącza się we wzmacniaczach zasilanie głównego transformatora dla zmniejszenia poboru energii (jeżeli w ten właśnie sposób wzmacniacz jest zasilany). Podtrzymywane jest tylko zasilanie układów sterujących. Nie ma to więc żadnego wpływu na tor audio.
  14. Po pierwsze, dla uzyskania 50-80% mocy wzmacniacza nie ma znaczenia czy zmniejszysz poziom sygnału ze źródła, a odkręcisz gałkę we wzmacniaczu, czy odwrotnie. Dla przykładu 50% mocy 100W wzmacniacza to w obu przypadkach 50W - strasznie głośno jak na warunki domowe Korzystniej jest jednak zrobić tak, jak napisała Asia - maksymalny sygnał ze źródła, a głośność regulujemy wzmacniaczem. Chodzi o to aby zwiększyć odległość sygnału od szumu. Zmniejszając poziom sygnału w źródle zbliżamy się do szumu, który jest na w miarę stałym poziomie. Wzmacniacz wzmacnia to co dostaje na wejście, czyli zarówno sygnał jak i szum źródła.
  15. Teraz to dopiero tańczą... Jak im dac zagra Odnośnie zmian w elektronice. Po pierwsze, lepiej dobrałem rezystancje w obwodach drenów jfetów, dla bardziej komfortowej regulacji prądu spoczynkowego. Chodzi o to aby uzyskać docelową wartość tego prądu raczej w górnym zakresie rezystancji pr-ki. Powiedzmy powyżej połowy. Tam krzywa (przy równoległym połączeniu rezystora i liniowej pr-ki regulacja nie jest liniowa) rezystancji od położenia ma coraz mniejsze nachylenie, dzięki czemu znacząco poprawia się precyzja regulacji. Dodatkowo, od strony mosfeta z kanałem P rezystor ma większą wartość z uwagi na wyższe napięcie progowe tranzystora z kanałem P względem N. Teraz kręci się bardziej równomiernie z obu stron. Zmieniłem też rezystory w sprzężeniu zwrotnym na drutowe o większej mocy, konkretnie bezindukcyjne superes 5W. Jako, że jest to sprzężenie nisko-impedancyjne, przy maksymalnym napięciu na wyjściu wzmacniacza wydziela się na nich znaczna moc - w sumie ok 12 W. Podczas testów z sygnałem prostokątnym, nawet te nowe osiągają temperaturę w okolicach 70C. Oczywiście muzyka jest zdecydowanie mniej brutalna niż prostokąt, niemniej jednak dla spokoju ducha wstawiłem większe i odporniejsze na temperaturę. Jak się później okazało, to nie był dobry pomysł
  16. Skoro taka zgoda w temacie, coś dla rozluźnienia (polecam w całości) : ... a dla skompensowania mroku:
  17. @slaw0001, przykro mi, że Cię zawiodłem powyższym artykułem. Szczerze mówiąc, niepotrzebnie go tu wrzuciłem, prowokując tym samym dyskusje, której tak naprawdę nie mam ochoty prowadzić. Zresztą wystarczająco dużo słów zostało już napisanych i nie zauważyłem, aby ktokolwiek zmienił swoje poglądy. Podobno wystarczą dwie na dziesięć opinii zgodnych z naszą, abyśmy czuli się usatysfakcjonowani i utwierdzeni jeszcze bardziej w swoim przekonaniu Dodam tylko, że także mam świadomość tego, że tekst jest jedynie zbiorem subiektywnych obserwacji autora. Nie miałem zamiaru nic nim udowadniać, a jedynie przedstawić swój punkt widzenia, jako że treść wydała mi się mocno zbieżna z moimi poglądami. Nie uważam przy tym, abym zaliczał się do grupy "anty". Staram się raczej utrzymywać bezpieczny dystans (choć ze względu na coraz bardziej negatywny wpływ covidowego burdelu także na moje funkcjonowanie czasem trudno). Jeżeli zaś chodzi o lekarzy przemawiających z ekranu, zgadzam się ze stanowiskiem dr Pawła Basiukiewicza Najczęściej w lesie A poważniej, sami doszli do wniosku (bodajże w kwietniu tego roku), że noszenie ich na zewnątrz nie ma sensu. ... i już mnie tu nie ma
  18. A ja nie tylko metalu i cały czas podtrzymuje zdanie, które wielokrotnie już wyrażałem. Metal jest jednym z najbardziej wymagających dla sprzętu audio gatunków muzycznych. Zagęszczenie dźwięków, duża ilość wysokich harmonicznych, ale także sporo dołu, to wszystko sprawia, że o ile przy cichym słuchaniu jeszcze nie jest nieznośnie (co nie znaczy, że perfekcyjnie, lub nawet dobrze ) na całkiem sporej ilości grajków, tak gdy dodajemy watów, zaczynają się schody - szelest, jazgot, ściana dźwięku. Wiem już jednak, że wcale nie musi tak być. Death metal także może brzmieć dobrze przy pełnym wysterowaniu końcówki mocy
  19. Wracając do wzmacniacza, wypadałoby w końcu napisać, jaki w ogóle przyświecał mi cel, podczas kolejnej sesji ulepszającej Jak można zauważyć na zdjęciach, pozbyłem się płytki drukowanej, a elementy połączyłem ze sobą bezpośrednio, lutując ze sobą ich wyprowadzenia. Jednak nie minimalizacja liczby połączeń lutowanych, czy skrócenie ścieżek było głównym założeniem. Elementem nośnym jest silikonowa płytka mająca na celu... No, kto zgadnie? Tak jest, kolega w czerwonej koszulce wygrał - chodziło oczywiście o wytłumienie wibracji . Dla lepszego efektu zawiesiłem ją jeszcze na sprężynach, izolując mechanicznie od radiatora, będącego również częścią składową obudowy. Dodatkowo, na wyprowadzenia elektrod tranzystorów mocy nabiłem kostki z tego samego materiału, pomiędzy żebra radiatorów upchałem paski o grubości 5 mm, a w każde połączenie elementów obudowy paski o grubości 2 mm. Czy o czymś zapomniałem? Ach, jeszcze tranzystory mocy. Mają teraz specjalną poliamidowo-silikonową obudowę dociskająco-tłumiącą (niebawem uzupełnię dokumentację fotograficzną). Jak więc widzicie jestem zdeterminowany i... niebezpieczny 🤣 Po co to wszystko? Działanie części z wymienionych rzeczy testowałem wcześniej (np wytłumienie elektrod tranzystorów, czy tłumienie radiatorów) przy użyciu kawałków gumy, w sposób pozwalający szybko wmontowywać i usuwać wytłumienie. Cóż, jeżeli nawet zmiany w dźwięku słyszałem jedynie za sprawą nadaktywności narządu znajdującego się pomiędzy uszami, to jak widać na tyle realnie, że zmotywowało mnie to do grubszej ingerencji we wzmacniacz. Gumę zastąpił silikon, ze względu na lepszą wytrzymałość na temperaturę. Guma użyta w testach, z czasem traciła sprężystość. CDN.
  20. I jak tam panowie, już po? Wrzuciłem Infant Annihilator ze względu na perkusistę, ale przyznam, że nie bardzo mi pasuje realizacja powyższego albumu. Nie jest zbyt relaksująca (jeżeli w ogóle można mówić o relaksie przy takim graniu 😂 ). Jazgotliwie i ogólnie wdziera się chaos. W związku z tym, jeszcze raz First Fragment z poprzedniego linku, ale tym razem można sobie popatrzeć, ile chłopaki włożyli pracy w okiełznanie instrumentów : I może jeszcze sam Dominic, bo fajnie gra . Charakterystyczne brzmienie jego bezprogowego basu można także usłyszeć w Beyond Creation. No i może jeszcze to:
  21. Ostrego łojenia ciąg dalszy: Perkusistę mają niemożliwego. Ciekawa ksywka
  22. O, wreszcie ktoś napisał, co o tym wszystkim myślę 😂 : https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/w-oparach-absurdu/ar-AANwMVQ?ocid=msedgntp
  23. @Chyba Miro 84, czyżbyś sugerował, że szukam zaczepki? Otóż nie, nie szukam. Po prostu jestem ciekawy, jakie są spostrzeżenia Dzika i czy są zbieżne z moimi, z porównania Toppinga z RME. Jest jedną z niewielu osób na forum (właściwie to chyba jedyną oprócz mnie), która takie porównanie może zrobić. Znam jego poglądy, jednak mimo to dopytuję, gdyż w moim odczuciu, nie wyraził się wystarczająco kategorycznie w kwestii nie słyszenia różnic pomiędzy rzeczonymi dacami. Wprawdzie ma D50 a ja miałem D90, ale pamiętam, że któryś z kolegów (chyba @marcinmarcin ) wspominał niedawno o zbliżonym charakterze dźwięku z obu Toppingów, pomimo przewagi D90 w aspektach takich jak detaliczność, przestrzeń (proszę o sprostowanie, jeżeli jednak coś przekręciłem). A odnośnie OT i nowego wątku, koleżanka Asia akurat testuje RME i z tego co można wyżej przeczytać, nie do końca trafia w jej gust. Zapewne niedługo na testy wjedzie więc jakiś kolejny sprzęcik A my tu właśnie o porównaniu RME do innych
  24. Jeszcze raz: Najprościej rzecz ujmując: na moje ucho Topping D90 brzmiał względem RME jakby nieco w V-kę. Przy cichym słuchaniu wydawał się przez to kapkę bardziej dynamiczny i przestrzenny, jednak wraz ze wzrostem ilości watów podawanych na kolumny, wcześniej niż przy RME, dźwięk z Toppinga stawał się trochę nazbyt ostry, może nawet kłujący. RME miał raczej tendencje do utwardzania brzmienia, eksponując wyższy środek. Oczywiście użyłem tych określeń dla zobrazowania charakteru. Porównując ilościowo, różnice były z tych mniejszych. Mimo wszystko zauważalne. Ogólnie RME wydaje się bardziej wycofany. @Dzik, a jak Ty to widzisz (oczywiście mamy na uwadze, że oficjalnie nie za bardzo słyszysz różnice )?
  25. O ile pamiętam poprzednia płyta (Relentles mutation) także przypadła Ci do gustu. To może spróbuj dwie poprzednie. Też ich lubię, jednak tym razem w trybie podobnym do Twojego słucham The Zenith Passage. Poleciało nawet na pełnej mocy (sąsiedzi się wczasują to sobie pozwalam ). A dzisiaj dla odmiany proponuję totalną miazgę :
×
×
  • Utwórz nowe...