Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Zgodnie z zapowiedzią następuje Ciąg dalszy ma się rozumieć. Było o tym co zrobiłem, teraz będzie o tym, jakie są tego skutki. Ponieważ nie wszystkie zmiany zostały wprowadzone za jednym podejściem, opiszę po kolei. Na pierwszy ogień poszły tylko mosfety, oczywiście wraz z usunięciem rezystorów balastujących. Musiałem także zmniejszyć stałą rezystancję na drenach jfetów, aby regulację biasu i offsetu można było przeprowadzić z dostateczną precyzją. Przy prądzie spoczynkowym na poziomie 8 mA w stopniu wejściowym, potrzebujemy wypadkowo ok. 250 Ω (+/- w zależności od typu kanału tranzystora), czyli rezystor w okolicach 330Ω + Pr 5k powinny dobrze spełnić zadanie. Wzmacniacz uruchomiłem bez problemów i po uzyskaniu docelowego prądu spoczynkowego (ok. 2,2A) przystąpiłem do regulacji P3. Tak doszliśmy do momentu pierwszego "wow". A oto dlaczego: Jeżeli ktoś pamięta ten sam wykres z IRF’ami, zamieszczony gdzieś wcześniej, łatwo zauważy znaczną poprawę. Oczywiście pomiarów sprzętem, który posiadam nie należy traktować jako bezwzględnie dokładnych. Bardziej chodzi o porównanie (poniżej). Liczbowo, najlepsze wyniki THD jakie uzyskałem dla poszczególnych tranzystorów, są następujące (wg programu RMAA dla 1W przy obciążeniu rezystancyjnym 8 Ω): IRFP240+IRFP9240 – 0,0052%, ECW20N20+ECW20P20 – 0,0026% . Jak widać, w przypadku Exicon’ów druga harmoniczna praktycznie utonęła w szumie karty dźwiękowej Wymiana dała oczywiście także zmiany w dźwięku. W pierwszej chwili miałem nieco ambiwalentny stosunek do tego co usłyszałem. Zastanawiałem się, czy aby nie za dużo kultury mi się wdało i czy w ogóle odnajdę się w takim towarzystwie Tranzystory Vishay’a dawały nieco więcej gruzu, pazura, ale… i tu już muszę dodać niestety, także szorstkości na górze. Czystość nowego dźwięku ostatecznie wygrała. Stwierdziłem, że niezależnie od upodobań, tak jest po prostu poprawniej. Patrząc na pomiary, jakże mogłoby być inaczej ? Kolejną zmianą było, po pierwsze uporządkowanie płytki i wylutowanie wszystkich, teraz już zbędnych, doklejanych podczas kolejnych testów elementów , a następnie wymiana jfet’ów na wspomniane wyżej, o niższym Idss. O powrotnym zwiększeniu rezystancji na ich drenach nawet nie wspominam. 680 Ω + Pr 5k jest ok. Znowu niespodzianka. Myślałem, że teraz zniekształcenia znikną już całkiem ;), a ku mojemu zdziwieniu, niestety minimalnie wzrosły. Zacząłem drążyć temat. Jedynym wytłumaczeniem, jakie przyszło mi do głowy, jest umieszczenie punktu pracy jfet’ów na bardziej stromym odcinku wykresu transkonduktancji w funkcji prądu drenu, co ma miejsce w przypadku użycia tranzystorów z serii A. Mamy więc większe zmiany wzmocnienia, gdy punkt pracy „przesuwa” się podążając za sygnałem. Zmiana wzmocnienia wraz ze zmianą sygnału to oczywiście zniekształcenia. Czyli wychodziłoby na to, że jednak korzystniej jest, gdy sprzężenie zwrotne ma „mniej do roboty”, czyli wtedy, gdy optymalnie zaprojektujemy układ, tj wykorzystamy najbardziej liniowe fragmenty charakterystyk elementów aktywnych. To jednak takie moje gdybanie, a że mnie to zaciekawiło będę dalej drążył temat. Na koniec wspomnę jeszcze o planach na najbliższe tygodnie. Wzmacniacz już teraz brzmi wg mnie bardzo, ale to bardzo dobrze. Dlatego postanowiłem jeszcze w niego zainwestować i przebudować nieco zasilanie. Nie przypuszczałem, że chłodzenie pozwoli na jego pracę przy aż tak dużym prądzie spoczynkowym. Skutkiem jest dość mocne nagrzewanie się mostków prostowniczych - do ok. 75ºC , gdy pokrywa jest zamknięta. Cierpią na tym niepotrzebnie inne elementy, jak choćby duże elektrolity umiejscowione w pobliżu. Druga sprawa, większy prąd = większe tętnienia. Wprawdzie, jak już wspominałem wcześniej, brum z głośników jest słyszalny dopiero z odległości 30 cm od nich, ale niezbyt mi się podobają produkty intermodulacji widoczne na wykresie THD w pobliżu 1kHz (patrz wyżej). Gdy się zastanowić ile takich prążków powstanie, gdy na wejście podamy złożony sygnał muzyczny… W każdym razie komponenty już zamówione. Teraz będzie po audiofilsku, prostowniki na diodach Shottkiego (łagodniejsze wyjście z przewodzenia, mniejsze napięcie przewodzenia, czyli mniejsze straty), filtr CLCLC (47mF; 0,5mH ; 47mF; 0,5mH; 47mF) – oczywiście osobny dla każdego kanału (zresztą inaczej się nie da przy dwóch trafach zasilających ), co da sumaryczną pojemność sporo ponad 0,5F A co tam. Podobno w klasie A nie ma przesadzonej pojemności w zasilaniu. Im więcej tym lepiej. Wg symulacji, tętnienia powinny się zmniejszyć ze 150mV (p-p) do kilku mV Aha, przy samych zaciskach jeszcze 2 x WIMA MKS4 - 47uF na każdą szynę dla poprawy odtwarzania transjentów. Ha! Czy ktoś może się pochwalić bardziej okazałym zasilaniem w swoim wzmacniaczu (szczególnie jeżeli spojrzeć w odniesieniu na każdy wat mocy wyjściowej)?
  2. He, he, przyjąłem zaproszenie, a to dobre. Bezczelnie się wprosiłem, wiedząc, że Tomek jest człowiekiem wysokiej kultury i głupio mu będzie mnie spławić Widzę jednak, że uknuł niecny plan aby się odgryźć. Tomku litości! Proszę, nie każ mi opisywać dźwięku🙏 Psst, zgubiłem kartkę z wytycznymi, którą mi dałeś. Będę musiał improwizować 😂 A tak już całkiem poważnie, nie ma to jak dobra kawka w miłym towarzystwie o podobnych zainteresowaniach. Dzięki Tomek za spotkanie. Oczywiście sprzę… yyy…, muzyki także słuchaliśmy Zmuszony do recenzji coś skrobnę, ale od razu dodam - nie będę zbyt wylewny. Już jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że dobór sprzętu audio jest sprawą bardzo indywidualną. Świetnym tego przykładem są właśnie systemy będące w posiadaniu Tomka i moim. Różnią się znacząco, a jednak każdemu z nas sprawiają radość. Dlatego nie ma też mowy o obiektywnej ocenie z mojej strony, choćbym nie wiem jak się starał. Nie pozwoli na to skażenie w postaci wzorca brzmienia zapisanego w głowie, jako to jedynie słuszne, przyzwyczajeń, czy nawet preferowanych gatunków muzycznych. Jak więc wspomniane Altec’i zostały odebrane przez mój zmysł słuchu? Przyznam, że jechałem z przeświadczeniem, że usłyszę dźwięk dość, no cóż, powiem wprost - jazgotliwy i nachalny. Zapewne duży udział miał tu wygląd kolumn, a szczególnie wielka tuba głośnika wysoko-tonowego. To jednak jeszcze bardziej podsycało ciekawość. Pierwsze dźwięki i zaskoczenie. Szybko przeszedłem w myślach od „nie najgorzej” do „całkiem przyjemnie” . Na początek poszedł blues. Wprawdzie jestem przyzwyczajony do nieco innej, bardziej wycofanej i zogniskowanej przestrzenności prezentacji, ale jeżeli wziąć pod uwagę barwę, wydała mi się bardzo sprzyjająca akurat temu gatunkowi. Raczej łagodnie i ciepło, ale z dobrą ekspresją. Zapewne efektywność swoje robi. I tu dygresja. Już nie pierwszy raz zauważam, że ponad dwie godziny w nie najmłodszym ropniaku, nie wpływa dobrze na możliwości oceny systemu audio. Być może jakiś system obronny słuchu sprawia, że słyszę dźwięk jako łagodniejszy niż ma to miejsce po ok. godzinie od zakończenia jazdy. Warto wziąć to pod uwagę, gdy mamy w planie odsłuchy np. w nieco bardziej oddalonym salonie audio. No i właśnie, po pewnym czasie zacząłem dostrzegać, że jednak nie jest tak łagodnie, jak początkowo mi się wydawało. A gdy w odtwarzaczu wylądowała płyta z moich zasobów, a więc z muzyką przy której wykonywaniu muzycy z całą pewnością nie martwią się o zbyt szybkie zużycie instrumentów , wiedziałem, że nie są to kolumny dla mnie. Trochę zbyt ostro. Dodam jednak, z lampowymi monoblokami Tomka była to ostrość do przełknięcia. Podejrzewam natomiast, że z tranzystorem mogłoby być trudniej. Ale.. Nie kręciliśmy praktycznie w ogóle magiczną gałeczką umieszczoną z tyłu każdej z kolumn, a odpowiedzialną za prezentację wysokich tonów. Większa odległość miejsca odsłuchowego od kolumn, także zadziałałaby tu zapewne na plus, lepiej sklejając efekt pracy każdego z głośników, w tych jakby nie patrzeć dość dużych zestawach. A miałem nie przedłużać To teraz już w skrócie, główne cechy, które zanotowałem w głowie podczas słuchania: na pewno ekspresja/dynamika, lekka (w sensie bezwysiłkowa) prezentacja „gęstych” i dynamicznych fragmentów, wrażenie tzw „dużego dźwięku” przy odtwarzaniu dużych składów symfonicznych (np. muzyka filmowa), na moje ucho jednak nie całkiem neutralna, aczkolwiek przyjemna równowaga tonalna w połączeniu z lampą (z tranzystorem nie testowaliśmy). A gdybym miał w dwóch słowach porównać nasze systemy: Tomka - więcej emocji, mój - bardziej idący w kierunku poprawności. Oczywiście nadal podkreślam mocno subiektywny charakter powyższego opisu. I jak mi poszło?
  3. Rzeczywiście nie izoluje i trudno byłoby zapewnić taką izolację. Gdy jednak porównamy zdolność przenoszenia się drgań pomiędzy ośrodkami o dużej gęstości, czyli np ciałami stałymi, a pomiędzy gazem i ciałem stałym, to różnica jest ogromna.
  4. Chyba nie tylko forum... Podobne rozwiązanie do wstawionego powyżej przez @Fortepiano, tj. z linkami (SwingBase) już mi kiedyś wpadło do głowy. Jednak zamiast linek myślałem o sprężynach W tej sytuacji można by było użyć bardzo miękkich, a zrównoważenie/wypoziomowanie uzyskać przez zastosowanie śrub regulacyjnych, jako elementów łączących sprężynę (od góry) z podstawą. Własności izolacyjne takiego układu, przy odpowiednim doborze sprężyn, mogłyby być nie do pobicia i to w każdej płaszczyźnie. Zrezygnowałem z wykonania z uwagi na zbyt duży nakład pracy, a poprawa byłaby prawdopodobnie mało zauważalna, o ile w ogóle, względem rozwiązań stosowanych dotychczas. Choć z drugiej strony... Na szybko można wypróbować. Jeżeli nie dbać o estetykę, robi się zdecydowanie łatwiej
  5. 🤣 A wiesz, że mnie też jakoś od początku nie bardzo "grały" te kawałki plastiku na ładnych metalowych płytkach. Hmm.... 😜
  6. Tym razem podmianka tranzystorów na nowe (fotka wyżej) zajęła mi dłuższą chwilę . Przyznam, że kupiłem je szybciej, niż zastanowiłem, czy to przedsięwzięcie się w ogóle uda Z uwagi na to, że Exicony mają jednak nieco inne parametry od pionowych IRF’ów, wolałem porządniej przygotować się merytorycznie do operacji. Przy czym nie miałem obaw przed utratą magicznego dymu z elementów, a raczej chęć optymalnego „wpasowania” cennych nabytków do układu, który projektowany był, jakby nie patrzeć, pod kątem produktów Vishay’a (lub Fairchild’a). Pierwszym problemem była znacznie niższa transkonduktancja, różniąca mosfety lateralne od wertykalnych. Dla porównania (katalogowo): IRFP240 – min 6,9S, natomiast zamiennik klasycznego 2SK135 – ECX10N20 – tylko 2S i to maksymalnie! Z tego względu wszelkie znalezione w internecie próby budowy F5 bazowały na przynajmniej dwóch parach 2SK1058 + 2SJ162 (także zamienniki K135+J50) w stopniu wyjściowym, lub/i wstawieniem dodatkowego stopnia napięciowego. Inną cechą nowych tranzystorów jest niskie napięcie progowe, wymuszające w tym układzie niską wartość rezystorów na drenach stopnia wejściowego. A jako, że wzmocnienie napięciowe tego stopnia jest z tą rezystancją ściśle związane (wprost proporcjonalne), znowu mamy jego utratę. Wzmacniacz jest tylko dwustopniowy i takie trwonienie wzmocnienia, którego i tak nie ma do dyspozycji zbyt wiele, z całą pewnością nie jest korzystne. Oczywiście nie ma to wpływu na wzmocnienie całego układu, które to determinuje sprzężenie zwrotne, niemniej jednak, obniża się np zdolność do korekcji zniekształceń. Wprawdzie wstawiamy elementy o teoretycznie korzystniejszej, bardziej liniowej charakterystyce w założonym punkcie pracy, a zatem powinno być mniej do poprawy, niemniej jednak, jak wszystko na świecie, także i one idealne nie są. Nie jest jednak tak źle – ostatecznie wymieniłem i wzmacniacz nadal gra Ha! I to jak! Przechodząc do konkretów – kolejna aktualizacja schematu poniżej: Jak widać, znowu ubyło kilka elementów . Spokojnie, to jeszcze nie koniec, kilka przecież zostało To może po kolei, co zrobiłem. W stopniu wyjściowym pracują wspomniane w poprzednich wpisach pary Exiconów ECW20N20 + ECW20P20. Dlaczego akurat te? Są to tzw. double die - podwójne tranzystory w jednej obudowie – elementy wprost stworzone na potrzeby mojego podejścia do tego projektu, przewidującego tylko po jednej parze tranzystorów wyjściowych. Nie musiałem kombinować, gdzie wcisnąć dodatkowe sztuki, a parametry mają dokładnie takie, jakbym zastosował po dwie pary. Niestety, ze względu na inną kolejność wyprowadzeń niż w IRF'ach i tak musiałem zrobić małą prowizorkę. Przewiduję, że to stan przejściowy. Docelowo całkowicie usunę płytkę i połączę wszystko p2p. Nie chcąc ryzykować wzbudzania się oscylacji przy sposobie połączenia widocznym na zdjęciach, tzw gate stoppery (rezystory połączone z bramkami tranzystorów) także wymontowałem z płytki i przylutowałem bezpośrednio do wyprowadzeń tranzystorów (z tego co mi wiadomo, to dobra praktyka). Wnikliwy obserwator zauważył zapewne brak rezystorów źródłowych. Można z nich zrezygnować w przypadku mosfetów bocznych, gdyż tranzystory te mają nisko położony punkt przejścia na dodatni współczynnik temperaturowy – już przy Id=200mA. W skrócie, nie potrzebują zewnętrznej stabilizacji temperaturowej. Zniknięcie wspomnianych rezystorów jest natomiast korzystne z kilku powodów. Zainteresowanych odsyłam do artykułów Pass’a (np. link). Na pewnoe mam sporo mniej grzania w obrębie płytki Kolejna zmiana to jfety stopnia wejściowego. Aby zniwelować opisany wyżej efekt utraty wzmocnienia napięciowego w OLG, zamieniłem je na serię A, przy czym starałem się dobrać takie, w których prąd nasycenia Idss jest na poziomie 5 – 6 mA, czyli blisko górnej granicy dla tej serii. Udało się zdobyć 5,2 mA (tu podziękowania dla kolegi @5k7 ), podczas, gdy w używanych dotychczas z serii B wynosił 10,5 mA. Dodam, że zbyt niski Idss także nie będzie korzystny, gdyż pogorszy szybkość wzmacniacza (użyte tranzystory mocy z kanałem typu P mają względnie dużą pojemność wejściową – 1850pF). Wartości rezystorów na drenach jfetów, a tym samym także wzmocnienie mogło więc wrócić do poziomu bliższego temu, który był w układzie wyjściowym. Co jeszcze…? Ach, zapomniałbym – we wzmacniaczu znowu nie ma kondensatorów (co zapewne zmartwiło wyznawców tychże elementów ). Zamiast 100pF zwierających uprzednio wejście do masy, zwiększyłem rezystor 1k na wejściu, do wartości 4k7 (podpatrzone u Pass’a). Testy potwierdziły jego dobrą współpracę z pojemnością wejściową jfetów i tym samym brak niepokojących zachowań w zakresie wysokich częstotliwości. Uff… CDN
  7. Przebijam, moja jedna to 57,5kg (też nie sprawdzałem) 😜 Co ciekawe ma podobne grubości ścianek, jak wymienione wcześniej przez Moby'ego w Operach, tj.: front - mdf 50 mm, tył - sklejka 25 mm. Nawet odejmując kilkanaście kg podstawy wychodzi spora różnica 🤔
  8. Spróbuj być bardziej obiektywny - to też fajna rzecz
  9. Mnie kiedyś (z 10 lat temu) uświadomiono, że kurier ma obowiązek dostarczyć do najbliższego zadaszonego miejsca pod danym adresem, czyli w tym wypadku byłaby to klatka schodowa. Ale jak wystawi z samochodu i będzie się upierał, że to "już", to... "co mu pan zrobisz?"
  10. O, to świetnie, że sprawa ma jednak pozytywne zakończenie (w ten czy inny sposób) :) A jeżeli chodzi o Vgs - jest to napięcie progowe (pomiędzy źródłem a bramką, czyli od strony "wejścia" sygnału), powyżej którego tranzystor zaczyna przewodzić pomiędzy źródłem a drenem (czyli niejako od strony wyjścia). I właśnie cały problem w mosfetach, że te z kanałem N i teoretycznie komplementarne do nich z kanałem typu P nie bardzo chcą mieć je takie samo, co oczywiście nieco utrudnia sprawę. Dochodzi do tego rozrzut parametrów o obrębie jednego typu powstały już w procesie produkcyjnym. W każdym razie, nie wiem jak było to rozwiązane w Twoim byłym wzmacniaczu, ale w moim jest bardzo wygodnie, poprzez osobną regulację dla poszczególnych tranzystorów pary wyjściowej (dla uzyskania odpowiedniego punktu pracy i zerowego napięcia na wyjściu wzmacniacza). Dzięki temu nie ma potrzeby selekcjonowania tranzystorów :)
  11. Gdyby nie oni, moglibyśmy teraz co najwyżej posłuchać świerszczy i trzasków od dogasającego ogniska, zasypiając w naszych przytulnych jaskiniach
  12. Zgadzam się z kolegą @Felix1. Po pierwsze przy umiejscowieniu MDSP pomiędzy pre a końcówkami, mamy dwie dodatkowe konwersje, tj AD i DA, których można uniknąć. Do tego jak zostało wspomniane, DSP pracuje z bardzo małymi sygnałami (biorąc pod uwagę odsłuchy przy rozsądnych poziomach głośności) wykorzystując tym samym ułamek swoich możliwości jeżeli chodzi o dynamikę. Innymi słowy, zamiast na 24 bitach, sygnał mieści się powiedzmy na kilku. Także uważam, że najlepszą opcją byłoby użycie DSP pomiędzy transportem a DACiem, czyli stosowanie urządzeń w pełni cyfrowych jak DDRC-22D, lub coś z serii HD.
  13. Dorzucę swoje trzy grosze, choć mam niewielkie doświadczenie w zakresie wzmacniaczy impulsowych. Chyba jedynym poważnym, jaki słyszałem był Devialet Pro Expert 140 w połączeniu z kolumnami, które podczas odsłuchów były moim głównym celem tj Usher Dancer Mini Two DMD. Powiem jedynie, że gdybym nie znał innych produktów Ushera, to chyba bym się nie zdecydował na ich zakup. O ile jazz prezentowany przez ówczesnego właściciela kolumn wypadał - powiedzmy nie najgorzej, tak po przełączeniu na moje kawałki (czyli rasową sieczkę) nie szło słuchać nawet cicho. Oczywiście wzmacniacz nie musiał być jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy, ale też trzeba wziąć pod uwagę, że był jednym z zaledwie dwóch głównych elementów systemu Te same kolumny grają w tej chwili zasilane z zaledwie dwudziesto-kilku watowego minimalistycznego wzmacniacza pracującego w kalsie A w oparciu o dobrze "dogrzane" mosfety i..., no cóż, wg mnie to zupełnie inna bajka.
  14. Tomek, mnie się wydaje, że Slaw to na Ciebie mówi . Różne rzeczy widziałem, ale żeby tak publicznie od jakichś int..., inter..., interkulerów ?! 😜
  15. 🤣 Ale zaraz, zaraz... @slaw0001, czy w takim razie uważasz, że moja wcześniejsza wypowiedź była względem Tomka nazbyt zaczepna? Jeżeli tak, to oznajmiam, że nie to było moją intencją i mam również nadzieję, że Tomek wyczuł jej, w moim mniemaniu, nieco żartobliwy ton Mimo wszystko chciałem zwrócić uwagę, że stosowanie MiniDSP to także pewne kompromisy. 👍
  16. W pełni się zgadzam z powyższym Dla mnie wpływ pomieszczenia i nazwijmy to ogólnie, zniekształcenia generowane przez elektronikę, to po prostu dwie kompletnie różne rzeczy, w różny sposób oddziałujące na dźwięk. Idąc dalej, ...tak, równowaga tonalna była lepsza. I nawet powiem więcej, niespecjalnie można było zauważyć jakiś negatywny wpływ przejścia z przetwornika DA wbudowanego w mój odtwarzacz CD, który stał się tylko transportem, na przetwornik z MiniDSP (a jak zapewne pamiętasz, poświęciłem temu dłuższą chwilkę). Po prostu jakość DACów była porównywalna. Jednak u Ciebie, już taki wpływ zauważyłem i na moje ucho, nie robił on z dźwiękiem dobrze. Zapewne przyczynił się do tego także sposób połączenia, wymuszający wiele konwersji cyfra-analog i odwrotnie. Przypuszczam, że gdybym w tej chwili włączył MDSP u siebie, czyli stałoby się DACiem zamiast Toppinga D90, też nie byłoby już tak bezboleśnie jak w przypadku podmianki DACa z Cambridge'a. I tak doszliśmy do kwestii wyboru, czy bardziej nie do zniesienia są zniekształcenia nieliniowe powodowane przez elektronikę, czyli np spowodowane przez dodatkowe elementy przetwarzające sygnał w torze audio, czy też nie do końca poprawna równowaga tonalna, którą to serwuje nam pomieszczenie. Zapewne mamy różne zdanie w tej kwestii, choćby z uwagi na preferowane gatunki muzyczne. Ja słuchając często "gęstej" muzyki, z mocno przesterowanymi gitarami, jestem w stanie przymknąć oko (ucho? ) na rezonanse pomieszczenia, tym bardziej, że nie jest z tym u mnie najgorzej, byle mi nie piłowało po uszach w "środku" i "na górze" jak tylko zrobię kapkę głośniej. W delikatniejszej muzyce tego typu zniekształcenia są mniej wyraźne, a czasem mogą nawet sprawiać wrażenie większej "detaliczności" w dźwięku i uwaga kierowana jest na inne problemy - np dudniący bas . I niestety znowu mamy coś, za coś Tak to mniej więcej widzę
  17. A to o to chodzi. Ja myślałem, że zamienniki nieodpowiednie, a problemem jest dobór . Tu, nie znając schematu, nie chciałbym jednoznacznie wyrokować, niemniej jednak wydaje mi się, że parowanie P+N nie jest, lub nie powinno być aż tak krytyczne. Mosfety z natury nie tworzą dobrych par komplementarnych (jakieś trudności w produkcji), dlatego układ powinien tolerować pewne niezgodności w doborze "pionowym", lub mieć możliwość ich kompensacji. Tym bardziej, że w Twoim wzmacniaczu pracują trzy równoległe pary. No i właśnie, w tym wypadku ja bym bardziej przyłożył się do jak najlepszego dobrania w poziomie. Mosfety boczne, ze względu na dość nisko położony punkt przejścia na ujemny współczynnik temperaturowy, zwykle pracują bez rezystorów kompensujących (źródłowych), co z kolei wymusza o wiele lepsze ich spasowanie w obrębie elementów z kanałem tego samego typu (N+N+N, P+P+P). Chodzi o to aby ich punkty pracy były jak najbardziej zbliżone. Oczywiście trzeba mieć na względzie, że mnie się tylko wydaje, a pan o którym wspomniałeś jest fachowcem. Jest więc duża szansa, że to on jednak ma rację (a jeżeli tak, to w tym wypadku, trzeba dodać - niestety 😕 )
  18. Trochę mnie to dziwi, tym bardziej, że w opisie tych tranzystorów jest wyraźnie napisane: The ECF10N20 is a suitable equivalent or replacement for the 2SK135 or 2SK176, i analogicznie: The ECF10P20 is a suitable equivalent or replacement for the 2SJ50 or 2SJ56. Dodam, że to znalazłem później. Najpierw przyglądałem się parametrom z not oryginału i Exicona i wszystko mi się elegancko zgadzało. A co do jakości (i dźwięku), to Exicon jest b dobrze oceniany.
  19. Tak jest, centymetry w usytuowaniu ustrojów wiele nie zmienią. Podobnie zresztą jak super dokładna orientacja kolumn, oraz wysokość na jakiej znajduje się głowa słuchacza względem gwizdków - nie ma się co zbytnio stresować wysokością taboretu odsłuchowego . Ale to 😲 Z całym szacunkiem Tomek, ale dla mnie to profanacja, a jak wiadomo nie jestem jakimś wielkim pasjonatem lamp. MiniDSP pasuje tam jak przysłowiowa pięść do nosa Lampowe pre -> MiniDSP -> lampowe monobloki - toż to zabijasz walory wzmacniacza, który posiadasz (i nie przekonasz mnie, że nie - sam słyszałem ) . Nie lepiej byłoby wpasować pomiędzy CD a pre, używając CD tylko jako transport? Zawsze to dwie konwersje (DA i AD) mniej.
  20. ?? Ja mam na myśli tranzystory z fotek końcówek mocy, zamieszczonych przez Kamila na początku wątku. To z całą pewnością logo Hitachi. A jeżeli chodzi ogólnie o tranzystory Toshiby, to w kilku miejscach spotkałem się z informacją, że w ogóle nie produkowała mosfetów bocznych (lateralnych). Za to z jej fabryk wyszły b. dobre (podobno) VMOSy, specjalnie do zastosowań audio: 2SK1530 i komplementarny 2SJ201 (gdyby ktoś miał na zbyciu dwie takie pary, chętnie odkupię :D ).
  21. To nic w porównaniu do tego, co otrzymują od obudowy (która oczywiście też m.in. odbiera je od powietrza, ale bardziej efektywnie, ze względu na powierzchnię). Dla mnie sprawa jest jasna - wkładanie wzmacniacza do wnętrza kolumny to zdecydowanie zły pomysł
  22. W tym względzie bardzo dużo do powiedzenia ma elektronika Ale zapewne też przyzwyczajenie do słuchania tego typu, jak wielu by określiło - "jazgotu" :) (przesłuchałem, żeby nie było). No właśnie, tego typu kawałki, są moim zdaniem w stanie więcej powiedzieć o jakości prezentacji, niż np drugi z wymienionych, który praktycznie na wszystkim będzie "słuchalny".
  23. Małe sprostowanko. Wygląda na to, że natknąłem się wcześniej na błędne informacje. Toshiba jednak nie produkowała tych tranzystorów, a nawet w ogóle jakichkolwiek mosfetów bocznych. To tak, gdyby ktoś uparł się, że chce koniecznie od Toshiby
×
×
  • Utwórz nowe...