-
Zawartość
2 362 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
W ostatnich dniach zrobiłem jeszcze jedną poprawkę w moim F5. W wyniku debaty na innym forum, z ciekawości obliczyłem jak sprawnie przekazują ciepło różne podkładki izolujące tranzystory (u mnie miedziane płytki) od radiatora. Jako, że wyniki są dość zaskakujące, wklejam i tutaj: silikonowa 1 (taka, którą stosowałem do tej pory): 0,23 mm; 1 W/(m*K); 22,1ºC, silikonowa 2 (najlepsza, jaką udało mi się znaleźć): 0,5 mm; 5 W/(m*K); 9,6ºC, ceramiczna: 1,5 mm; 25 W/(m*K); 5,8ºC, Keratherm Red: 0,25mm; 6,5 W/(m*K); 3,7ºC. Już wyjaśniam, co to za cyferki. Do obliczeń przyjąłem grubość podkładek dostępnych w sprzedaży, powierzchnię dla obudowy TO264 (26mm x 20mm) i moc wydzielaną na tranzystorze 50W. Wartości powyżej to odpowiednio: grubość podkładki, przewodność cieplna właściwa i na końcu różnica temperatur w kierunku przepływu energii dla ww parametrów. Niestety używana do tej pory podkładka okazała się nie najlepszej jakości, dlatego postanowiłem ją wymienić na... Keratherm Red oczywiście - dla mojego cacuszka wszystko co najlepsze 😜 Efektem tego jest zmniejszenie różnicy temperatur pomiędzy płytką a radiatorem z 10ºC do ok 2ºC (przy mocy rozpraszanej ponad 50W/tranzystor), natomiast najwyższa zmierzona temperatura w bezpośredniej bliskości tranzystora to teraz 55ºC (było 63ºC). Na radiatorze pod tranzystorem, ale od strony żeber zmierzyłem 50 - 51ºC. Myślę, że w tej sytuacji można jeszcze trochę poszaleć z prądem spoczynkowym. Oceniam, że nawet 3A są w zasięgu (teraz mam ok 2,6A) 😎 A nuż będzie jeszcze lepiej 😉 (choć przyznam, trudno to sobie wyobrazić ). -
No wreszcie coś ruszyło . Czekam ze zniecierpliwieniem, jakbym to ja miał te końcówki uruchamiać :) Przyznam, że po tym co widzę zaczynam zazdrościć wykonania pod kątem wysokiego WAF. Logo na frontach, to jakaś firma zajmująca się obudowami na zamówienie? W każdym razie trzymam kciuki i mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli porozmawiać o aspektach brzmienia.
-
Eeee..., brudy tak wywlekać na forum... Choć ja to chyba pamiętam inaczej Filtry zamówiłem wcześniej, w większej ilości, aby nie płacić za przesyłkę (lepiej dopłacić dwie dyszki i mieć kolejny filtr, niż płacić 80 za przesyłkę - a nuż się przyda ). Dopiero później wpadłem na pomysł z odsprzedażą. Fakt, finalnie się wycofałem, ale przyznaj Tomek, że najpierw zapytałem, czy się na to zgodzisz. W każdym razie zajrzałem do linku i mam wrażenie, że sporo podrożały. Pamiętasz może ile płaciłeś ? Ciekawe, czy to nie przypadkiem przez zwiększony popyt 🤔😂 @Wito76, Filtercon jest ponad 11x tańszy (nie licząc przesyłki), więc na Twoim miejscu sprawdziłbym za jego pomocą, czy zastosowanie filtra daje Tobie zadowalającą poprawę. Jeżeli będziesz zszokowany efektem, zawsze możesz kupić Schaffnera. Poza tym spokojnie wystarczy 6-cio (ja takiego używam), a nawet 4-ro amperowy.
-
No to proszę, pierwszy z brzegu filmik, za pomocą którego można sobie zrobić ślepy test: https://www.youtube.com/watch?v=9e0Tuvitkgs Nie bardzo sobie wyobrażam, aby ktoś słuchający muzyki nie był w stanie odróżnić dźwięku przedstawianych instrumentów, a nawet wskazać najtańszy (trudno znaleźć nagranie z tak źle brzmiącymi skrzypcami). Z droższymi jest już trudniej, szczególnie dla osoby nie znającej się na tym. Mimo wszystko wskazałem także prawidłowo Stradivariusa (skrzypce za 10 zielonych baniek - masakra ) , choć przyznam, że miałem wątpliwości w przypadku dwóch najdroższych instrumentów i trochę strzelałem .
-
I słusznie. Nie kosztuje wiele (o ile uda Ci się go nabyć ) - do przetestowania jak znalazł. Na etapie projektowania obudowy możesz ewentualnie przewidzieć miejsce umożliwiające podmiankę na Schaffnera, gdyby okazało się, że Filtercon zdziałał cuda A gadżetów z etykietą "audio" także się wystrzegam.
-
Już jestem :) W odniesieniu do wcześniejszej wątpliwości, Schaffner to firma :) Rzeczywiście kiedyś porównywałem do Filtercona i pamiętam, że wydał mi się mimo wszystko lepszy. Nie określiłbym jednak różnicy słowem "miażdży". Ogólnie jestem zdecydowanie za stosowaniem filtrów, nie odważę się natomiast namawiać na konkretny, ze względu na sporą różnicę w cenie. Jak wiadomo to delikatna materia i jeżeli samemu nie wypróbujesz, to się nie przekonasz czy słyszysz różnice ;) Ja jestem na tyle ciekawski, że nie szkoda mi wydać choćby dla samego sprawdzenia.
-
A ja nawet kiedyś pokusiłem się o wymianę w odtwarzaczu (nie, nie chodzi o niedawno zaprezentowany zewnętrzny zegar analogowy w dac'u 😂): Jak można przeczytać w końcowych wnioskach, nie bardzo udało mi się (ze względu na wydaną kasę - "niestety") zaobserwować jakiekolwiek różnice. Teraz się już w ogóle nie stresuję. A to dlatego, że w obecnie używanym dac'u, wg opisu producenta, siedzą dwa... tak, tak aż dwa femtosekundowe zegary accusilicon (no i mam jeszcze ten zewnętrzny ).
-
-
Chyba już się zgubiłem, jeżeli chodzi o cel Twoich doświadczeń :) Nie bardzo rozumiem, jak wzbudnik miałby przekazać na tyle duże drgania magnesowi głośnika, aby dalej mogły się one przenieść poprzez kosz i zawieszenie na membranę i jeszcze być słyszalne. Magnes jest masywny i sztywny. Gumki nie dadzą mu rady. Nie pochłonie energii. Zawieszenie głośnika sprężyste i podatne (choć także tłumiące) - będzie izolowało membranę od ewentualnych drgań kosza. No i jeszcze pytanie po co to sprawdzać w przypadku głośników niskotonowych? Ja bym się chętnie za to dowiedział, czy, a jeżeli tak, to w jakim stopniu, drgania kolumny wpływają na pracę wysokotonowców. Zaręczam też, że jeżeli w środku niewytłumionej skrzynki kolumny pojawi się dźwięk, nie będzie miał najmniejszego problemu "wyjść" na zewnątrz przez membranę głośnika, gdyż stanowi ona dość mizerną izolację akustyczną. Nie chcemy, aby tak było, tzn aby dźwięki generowane przez tył głośnika, po odbiciu opuszczały kolumnę. M. in. po to stosuje się wytłumienie za głośnikami (nawet w przypadku bas refleksów o dużej dobroci) lub/i fikuśne kształty skrzynek, szczególnie w przypadku głośników nisko-średnio-tonowych. Jeżeli chcesz się przekonać, czy skrzynka kolumny "gra", to po prostu włącz muzykę i dociśnij do niej ucho. Metoda jest wystarczająca, aby zaobserwować różnice pomiędzy twardym, lub sprężystym posadowieniem kolumny. Słychać też, na jakich częstotliwościach nadaje ;)
-
Hmm... Nie wiem jakiej mocy jest ten wzbudnik, ale magnes głośnika 12in może być zbyt dla niego masywny, aby "zechciał" drgać. Weź też pod uwagę, że skrzynia kolumny to zamknięta przestrzeń w której szaleją fale akustyczne wytwarzane przez tylne strony membran. Też są częściowo pochłaniane/przjmowane przez obudowę. No i jeszcze jedna sprawa, o której trochę nie pomyślałem wcześniej - drgania całych elementów (ich ruch w przestrzeni) i drgania przenoszone w materiałach (jako zaburzenie ośrodka). A w ogóle to już chyba jest zbyt późno na takie przemyślenia :P Idę spać, dobranoc :)
-
Myślę, że tak - skrzynka stanie się cichsza.
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
W końcu (bo już od dawna planowałem) sprawdziłem wpływ sprzężenia zwrotnego w F5 na dźwięk. Jeżeli ktoś nie ma chęci czytać dalej to od razu napiszę, że wg mnie zdecydowanie nie warto zmniejszać. Próbę podjąłem dlatego, że NP zrobił to w wersji turbo i po tym zabiegu dźwięk określił jako relaksujący. Głównym celem było jednak zwiększenie wzmocnienia wzmacniacza, aby ułatwić odpowiednie jego wysterowanie przy większej dostępnej mocy. Nie zaprzeczę, że i mnie by się przydało parę dB więcej, niż obecne 15 (6x), gdyż steruję końcówką bezpośrednio z dac'a (dokładniej, przez potencjometr). W ten sposób z teoretycznie dostępnych kilkudziesięciu watów (jak policzyć to blisko 50 rms, przy 4 omach obciążenia) i to wszystkich w kl A, mogę użyć zaledwie sześciu 😂 Choć właściwie... Nie bardzo mi to nie przeszkadza. Zdarzyło mi się dać "na maksa" może ze dwa razy po jednym utworze Wracając do sedna, wylutowałem po jednym 100R z każdej gałęzi sprzężenia, zwiększając tym samym wzmocnienie blisko dwukrotnie. Od pierwszych dźwięków nie byłem zadowolony z efektu. Zrobiło się bardziej kwadratowo, chaotycznie i przede wszystkim uleciał realizm. Wytrzymałem tylko dwie płyty i wróciłem do wyjściowej konfiguracji. Nic nie mierzyłem, nie zostawiłem do dalszych testów. Od razu było słychać, że nic z tego nie będzie. Cóż, mniej sprzężenia poskutkowało zapewne zwiększeniem ilości zniekształceń. O, i jeszcze jedno sobie przypomniałem. Odkryłem, że jest lepiej jak... zakryłem 🤣 Chodzi o górną pokrywę, która do tej pory praktycznie cały czas stała obok wzmacniacza. Głównie z powodu ciepła. Nie ma wprawdzie w tej chwili tragedii pod tym względem, ale po co skracać życie elektrolitom Okazuje się natomiast, że z założoną pokrywą zniknęło praktycznie całkowicie buczenie (które i tak było ledwo słyszalne, ale jednak). Gdy nie gra muzyka, nie słychać już kompletnie nic. Nawet o północy z uchem w głośniku To lubię. -
@Chyba Miro 84, dzięki za dogłębne zbadanie tematu. Takie niewinne pytanko rzuciłem, a tu cały referat ;) To może od końca. Uważam, że głośniki, podobnie jak testowany przez ciebie przetwornik pobudzając skrzynki kolumn, wprowadzają do nich energię, która przemieszcza się i zostaje "spożytkowana" niekoniecznie w taki sposób jakbyśmy sobie tego życzyli. Po pierwsze, jak sam zauważyłeś, dźwięk wydobywa się nie tylko z głośników, ale także z drgającej skrzyni (linkowałem wcześniej wyniki badań, taki wpływ potwierdzające). Inną, przypuszczam, być może nawet bardziej znaczącą niedogodnością, są niekorzystne oddziaływanie drgań przenoszonych przez obudowę, na głośnik wysokotonowy, przenoszący znaczną część pasma, ale jednocześnie niewiele mocy. Wydaje się, że głośniki niskotonowe odbierające zdecydowaną większość dostarczonej do kolumny mocy, mają dość łatwe zadanie, jeżeli chodzi o zakłócanie pracy wysokotonowca. I właśnie w zakresie wysokotonowym najłatwiej zauważyć poprawę po zabiegach zmniejszających drgania skrzyni. A wg mnie jedną z prostszych metod jest nie "gromadzenie" energii - pozwolenie, aby swobodnie odpłynęła. Można to zrobić poprzez ustawienie kolumn na niskoimpedancyjnych mechanicznie podporach. Oczywiście usztywnianie i tłumienie drgań w samej skrzynce, np metodami znanych firm, które wymieniłeś jest jak najbardziej wskazane. Niestety nie zrobimy tego we własnym zakresie w kolumnach, które właśnie kupiliśmy ;) A sprężyny... dostępne od ręki i już za kilka złotych :) Reasumując, staramy się działać tak, aby utrudnić skrzynce odbiór energii od głośników, a jednocześnie ułatwiamy jej odpływ (bo zawsze coś tam przejdzie ;) ). Tak to widzę. A Moby chyba nie do końca doczytał o czym rozprawialiśmy ;) Mam wrażenie, że napisał o całkiem innym zjawisku. Działanie przetwornika o którym była mowa opiera się na pobudzaniu przedmiotów do drgania, które w rezultacie stają się źródłem dźwięku. Nie chodziło więc zwiększenie natężenia dźwięku wynikające z nakładania się fal bezpośrednich i odbitych od, przeszkody znajdującej się w niewielkiej odległości od źródła dźwięku.
-
A ja kupiłem stetoskop, aby lepiej przysłuchać się "graniu" skrzynek kolumn i w ogóle wyśledzić, gdzie przenoszą się wibracje :) Przyznam, że nieco się zawiodłem na tym, jakby nie patrzeć, dość już wiekowym wynalazku :) Myślałem, że lepiej przez to słychać. Cóż, być może dlatego, że ten akurat model kosztował 40 zł 🤣 Niemniej jednak..., przykładając do kolumny, z łatwością można usłyszeć różnicę w jej reakcji, gdy pomiędzy skrzynką a żeliwną podstawą są sprężyny lub drewniane klocki. Dodam, że na spodzie kolumny jest fabrycznie przyklejona jakaś pianka, tak więc drewniane klocki i tak nie stykały się bezpośrednio ze skrzynią. Na klockach było zdecydowanie głośniej. Szczególnie mocno wzbudzały się pewne częstotliwości. Nie było to tak wyraźne, gdy kolumna stała na sprężynach. Odizolowana "grała" równiej jeżeli chodzi o balans tonalny, ale przede wszystkim ciszej. Myślę, że potwierdziłem w ten sposób wcześniejsze przypuszczenia, pomimo, że nadal w roli przyrządu pomiarowego występował słuch .
-
Brałem pod uwagę, ale nijak mi tu nie pasowało Może czegoś nie chyciłem 🤔
-
No...., rzeczywiście dobre 😜
-
Sądzę, że większość nie bardzo mających ochotę się szczepić wierzy w sens szczepień, ale ma wątpliwości co do akurat tej szczepionki. Oczywiście nie ma stuprocentowej pewności jakby wyglądała sytuacja w naszych warunkach, gdyby nie zostały zastosowane obostrzenia. Jednak epidemia trwa już pewien czas i sporo obserwacji zostało poczynionych. Wynika z nich (można zerknąć do komentarza T. Wróblewskiego, konkretnie wymieniającego na jakie badania się powołuje, w linku zamieszczonym gdzieś na początku), że mimo wszystko nie ma znaczących różnic pomiędzy krajami, czy nawet stanami w USA, które różnie podchodziły do tematu wprowadzania restrykcji. Dlatego Twoje gdybanie/szacunki wydają się jednak nieco przesadzone. Nie zaprzeczam natomiast, że polskiej służbie zdrowia nie potrzeba wiele, aby sytuacja stała się naprawdę groźna. Nawet w normalnych warunkach nie jest dobrze. Swoją drogą, ciekawe, kto będzie winny takiej ilości zgonów (szczególnie tych nie na covid), gdy przyjdzie czas na podsumowania?
-
Nie ogarnęliśmy i nie ogarniemy. Ja się np zgadzam z tą częścią środowiska naukowego, która twierdzi, że dopóki nie zostanie osiągnięta wystarczająca odporność zbiorowa (albo stadna ) w ten czy inny sposób, wybiórcze zamykanie branż niewiele może zdziałać. Przy tak dużej zaraźliwości nie ma znaczenia zamknięcie restauracji, czy kin, podczas gdy i tak ludzie spotykają się ze sobą w pracy, na spotkaniach rodzinnych, w sklepach, środkach komunikacji, ich dzieci w przedszkolu... itp itd. I jeszcze do tego przymus jeżdżenia na rowerach w maseczkach... Przypuszczam , że to w największym stopniu przyczynia się do zapobiegania szerzenia zarazy Wczoraj trochę przeglądałem statystyki. Dla porównania, od początku pandemii zmarło w Polsce na covid niecałe 24 tys ludzi, podczas gdy w 10 mln Szwecji, która tylko zalecała - 8 tyś. O Białorusi nawet nie wspominam, bo... jest tak dobrze, że i u nas ludzie mogliby zacząć stosować terapię zalecaną przez prezydenta Aleksandra Co ciekawe, przeczytałem też, że tylko pomiędzy 36 a 46 tygodniem (od początku września do połowy listopada) z powodów "nie związanych" z covid zmarło u nas 20 tys ludzi więcej, niż w tum samym okresie w latach poprzednich. Dla porównania na covid 8 tys. O tak, Polacy to zaradny naród. Wprawdzie nie popieram łamania prawa, ale też rozumiem ludzi, którzy zgadzając się z tymi samymi naukowcami co ja, są zmuszani do zamykania swoich źródeł utrzymania. Włożyli wiele wysiłku, aby zapewnić sobie i swoim bliskim byt, a tu nagle koniec, bo pan minister tak powiedział, nie bardzo przy tym potrafiąc uzasadnić swoją decyzję. Odpowiedzieć na wydawałoby się proste pytanie: "Na jakiej podstawie?" Też bym się wku... i kombinował, jak z tego wybrnąć.
-
Nie da się ukryć, że choroba zbiera żniwo. Zabija w sposób bezpośredni, ale także mnóstwo ludzi zmarło (więcej niż na covid i to kilka razy) niejako, brzydko mówiąc "przy okazji" - nie na covid, a z powodu covidu (czego się już powszechnie nie mówi). W takiej sytuacji ludzie się boją i łatwiej ulegają manipulacji. Łatwiej ich pokierować w kierunku choćby dającym nadzieję na lepsze jutro.
-
Znacz co, cieszysz się, że nie tylko nasz rząd jest durny? ;)
-
Tyle, że wg strategii szczepień, najpierw będą szczepione osoby najbardziej narażone na zakażenie, oraz te, u których występuje duże prawdopodobieństwo wystąpienia ciężkich objawów. Wszyscy narażeni będą więc teoretycznie już mieli odporność, gdy przyjdzie moja kolej szczepienia. Dodam, że według doniesień, odporność ma charakter czasowy.
-
Przechorować (ewentualnie). Nie mam oczywiście pewności w jaki sposób odbyłoby się to w moim przypadku, ale jestem w grupie statystycznej, która przechodzi chorobę łagodnie. Czy jestem egoistą i stwarzam w ten sposób zagrożenie dla innych? Nie wydaje mi się, gdyż i tak byłbym szczepiony na końcu. Nasuwa się więc pytanie, czy jeżeli uda mi się nie zachorować do tego czasu, to czy jest sens ryzykować? Akurat to zadanie jest nadal bardzo aktualne. Jak się rozejrzeć, to demografia ma bardzo duży wpływ na gospodarkę, rozwój itd. Prognozuje się, że nawet Chińczycy będą niedługo mieli z tym problem, ze względu na mocno w przeszłości ingerującą w ten obszar politykę.
-
A dlaczego wszyscy wymigują się od odpowiedzialności za ewentualne negatywne skutki masowych szczepień? Czyżby producent jednak nie był pewny, co produkuje, a rząd boi się wypłaty odszkodowań? To rodzi jeszcze więcej wątpliwości. Dziwne mamy czasy. Niedługo nikt za nic nie będzie brał odpowiedzialności. Inżynier, który zaprojektuje most, czy samolot też powie: "Możecie użytkować, ale na własne ryzyko."