Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Ależ proszę Pana... Mnie chodziło o nadajnik a nie odbiornik. Ciekawi mnie po prostu, z czego u Pana (skoro już tak Panujemy) dźwięk się wydobywa, nie zaś czym go Pan odbiera. Weźmy np taki wzmacniacz. Czym Pan(owie) zasilają swoje kolumny?
  2. A tymczasem zapraszam na kolejny odcinek cyklu. Dziś na tapecie mniejsze kondensatory elektrolityczne z płytek kanałów, oraz rozwiązanie problemu zbyt wysokiego napięcia stałego na wyjściu wzmacniacza. Do dzieła. Śledzący wątek zapewne widzieli kilka pięter wyżej ochotników, którzy zebrali się aby podmienić wysłużonych (ale być może jeszcze całkiem sprawnych ) kolegów. Mając na względzie powyższe uwagi kolegi serwisującego sprzęt, z ciekawości, całkiem przed chwilą poszedłem sprawdzić jak się mają wymontowani (oczywiście za pomocą mojego miernika niezbyt wysokich lotów :) ). Cóż się okazuje. O ile pojemność mieści się w tolerancji, to jeżeli spojrzeć na ESR, nie wygląda to już dobrze. Mierząc kilka sztuk, zanotowałem wartości od kilkudziesięciu mΩ (czyli ok, ale niestety tylko 1 szt. tyle miała), do nawet kilku Ω - największą wartością było 7Ω, czyli już niezbyt ciekawie. Przynajmniej upewniłem się, że nie wymieniałem bez potrzeby Ok, Elna Silmic II na miejscu (na niebiesko na fotce), czas zapytać co więc w związku z tym zadziało się w dźwięku? Ano moje uszy zbyt wiele tym razem nie usłyszały. Być może trochę złagodniał, ale zmianę zaliczyłbym do tych nacechowanych dużą dozą wątpliwości. Być może byłoby łatwiej, gdyby można było szybko przełączać kondensatory, a tak, zanim rozkręciłem, przelutowałem, po czym wszystko z powrotem poskładałem minęło zbyt wiele czasu. Dłuższy odsłuch też nie przyczynił się do lepszego wychwycenia różnic. W każdym razie mam spokojną głowę, że wstawiłem nówki i jakiś czas mam spokój :)
  3. Kraft, rozkręcasz się. Mam wrażenie, że jednak czyhasz na etat któregoś z panów redaktorów w prasie branżowej 😂
  4. 😂😆🤣... Uuuffff... Buuuuaaaahhhaaaahhaaahaaa.... No to się pośmiali... Miałem coś innego robić, a tu taki temat :) Odwrócę w takim razie kota ogonem, jak to się mówi i zapytam, jakim Panowie dowcipni dysponują sprzętem - oprócz kabli (oczywistym jest w tej sytuacji, że nawet gdyby coś droższego było na stanie, nie mamy co liczyć na przyznanie się) ?
  5. To jeszcze można dodać do tych fantazji sposób pomiaru częstotliwości rezonansowych takich "ustrojów" np. za pomocą REW Dla mnie absorbery płytowe = membranowe. Po prostu płyta stanowi drgającą membranę. I zgoda - absorbery membranowe są przecież ustrojami typu rezonansowego, strojonymi na konkretne częstotliwości. Regulując tłumieniem (czyli zmieniając dobroć) możemy jednak nieco poszerzyć pasmo, kosztem skuteczności. A czy np membrany głośnikowe mają napięcie ?
  6. Eeee, raczej nie. Przecież panele łączy się ze sobą sztywno (jeżeli chodzi o samo połączenie), a do tego powiedzmy "w cegiełkę", czyli także struktura jest sztywna.
  7. Jak to napięta? 😳 Przecież są różne rodzaje membran. Dla przykładu w membranowych ustrojach akustycznych jest to po prostu pewna powierzchnia z płyty odznaczającej się sprężystością, o określonej masie, a więc charakteryzująca się częstotliwością własną drgań. Panele podłogowe są wg mnie świetnym przykładem membrany. Faktem jest, że ze względu na tłumienie (spoczywają całą powierzchnią na podkładzie) dobroć takiego układu rezonansowego będzie o wiele mniejsza niż gdyby były zawieszone w przestrzeni, ale nadal to membrana. I wcale nie potrzeba 1 - 3 mm, o których wspomniał Kraft. Przy takiej powierzchni wystarczy możliwość ruchu rzędu dziesiątych lub setnych części milimetra, aby efekt był namacalny. A że łatwo można pobudzić do drgań taką membranę, można się przekonać, chodząc po panelowej podłodze w butach z twardą podeszwą. Sąsiedzi z dołu na pewno zwrócą na to uwagę
  8. Widzę, że nikt nie ma odwagi pochwalić się, być może nietypowymi, pomysłami na poprawę dźwięku instrumentów To może ja coś wstawię na przełamanie: Ha, i co Wy na to ?
  9. Mariusz ( @Marr ), ale ja absolutnie się nie upieram, że jak stare, to koniecznie trzeba wymienić. Zwracam po prostu uwagę, że są to najbardziej "podejrzane" elementy w dzisiejszym sprzęcie elektronicznym i miałem wiele przykładów na potwierdzenie, tak w sprzęcie audio (np usterki w moim CA Azur 840C - problemy z przetwarzaniem DA, a później sterowanie), jak i przemysłowym, czy w najzwyczajniejszym sprzęcie powszechnego użytku. Jeżeli ktoś ma możliwość dokładnego przebadania elementu, to oczywiście jeżeli taki element trzyma parametry, jak najbardziej może pozostać oryginalny. Ja akurat wtykam łapki do sprzętu zdecydowanie amatorsko i parametry kondensatorów mierzę jakimś tanim chińczykiem z ali, do którego mam średnie zaufanie. Czasem wolę po prostu wymienić dla świętego spokoju, ale często także z ciekawości. A nuż uda się coś poprawić. Jeżeli nie, zawsze można wrócić do stanu poprzedniego :) Jestem mimo wszystko mniej ortodoksyjny niż miłośnicy Sansui i nie uważam, że marki elementów są dobierane w tak skrupulatny sposób. Jestem prawie pewny, że szczególnie w sprzęcie masowym jest to dzieło przypadku, jeżeli chodzi o własności soniczne, jako że główne skrzypce grają tam księgowi. Mniejsze firmy, produkujące bardziej bezkompromisowy sprzęt, i owszem, mogą sobie pozwolić na dobór elementów o jakim piszesz, ale nie znaczy to, że będzie to wybór optymalny. Jak wiadomo, z obiektywną oceną dźwięku mamy pewne trudności ;) O np Mariusz ( @MariuszZ ) też jest pozytywnie nastawiony do tego typu praktyk :) : Zresztą... Przyganiał kocioł garnkowi ;) Sam ciągle coś wymienia w swoim lampiaku w poszukiwaniu najlepszego dźwięku - cokolwiek to znaczy ;) Czyli jak my wszyscy 😂
  10. Ja bym jednak najpierw postawił na zakup jak najlepszego sprzętu, tak kolumn, jak również elektroniki. Tak elektroniki także, jako że ostatnie doświadczenia z ulepszaniem wzmacniacza spowodowały u mnie pewną zmianę w myśleniu, odnośnie tego, jakie powinny być proporcje wartości poszczególnych elementów systemu. A dlaczego tak to widzę? 1.Z moich obserwacji, DRC nie rozwiązuje wszelkich problemów złego dźwięku. Inaczej rzecz ujmując, nie naprawisz w ten sposób pewnych aspektów dźwięku związanych z jakością sprzętu. Bardziej obrazowo: DL nie wydobędzie z Technicsa z lat 90-tych i Altusów hi endu choćby nie wiem co (jest to oczywiście moja opinia). 2. Dodatkowe urządzenie można dokupić w przyszłości. 3. Efekt działania tego typu korekcji możesz przetestować taniej, używając REW. Wystarczy mieć mikrofon pomiarowy, a to zdecydowanie mniejszy wydatek.
  11. Miałem bardziej na myśli to, czy pomiary zrobione za pomocą REW, przy włączonej i wyłączonej korekcji, faktycznie potwierdzają poprawę odpowiedzi impulsowej, gdy korekcja jest włączona? Innymi słowy, czy dokonując rzeczywistych pomiarów, również można zobaczyć podobne do przedstawionych przez producenta obrazki "przed" i "po"?
  12. Jak to mówią: Co kraj to obyczaj Koledzy od Sansui mają nieco inne niż ja podejście do sprzętu audio. Bardzo dużą wagę przywiązują do oryginalności części. Uważają, że ich dobór świadczy o kunszcie konstruktorów i nie ma tam mowy o żadnej przypadkowości. Dlatego jakiekolwiek odstępstwo, wymiana na inny element w trakcie serwisowania traktowane jest niemal jak świętokradztwo . Być może tak jest, nie wiem, nie miałem do czynienia z Sansui. Z mojej, raczej skromnej praktyki wynika, że kondensatory elektrolityczne, szczególnie te klasyczne, to elementy dość szybko starzejące się. Mogę jeszcze dodać, że jeżeli chodzi o parametry to charakteryzują je jeszcze inne cechy niż tylko pojemność.
  13. Nie znalazłem w tekście nic o wyrównywaniu fazowym przetworników :) Aby już nie przedłużać, ja to rozumiem (lub wyobrażam sobie) w ten sposób, że DL tak koryguje odtwarzanie poszczególnych częstotliwości, aby docierały do miejsca odsłuchowego z odpowiednim przesunięciem fazowym. Odpowiednim, to znaczy takim, aby po złożeniu w całość, odtwarzane dźwięki w jak największym stopniu przypominały oryginalne zawarte w sygnale. Wspomniane uderzenie w bęben to "zlepek" bardzo wielu częstotliwości, które wraz z ich wzrostem, odtwarzane są z coraz większym opóźnieniem (przesunięciem fazowym) ze względu na ograniczenia fizyczne przetworników. Tu właśnie wkracza DL. Teoria, teorią a jak to się ma w praktyce ? Czy sprawdzałeś może jak to wygląda, choćby przy użyciu REW?
  14. Po pierwsze, zasilasz całe zestawy głośnikowe z jednego wzmacniacza a podział pasma na poszczególne przetworniki realizowany jest za pomocą zwrotnic pasywnych. Jak zatem DDRC ma sprawować kontrolę nad poszczególnymi głośnikami? Po drugie, jak można zbadać przesunięcia fazowe pomiędzy przetwornikami, dokonując pomiaru z tak dużej odległości, mając na uwadze, że na pomiar wpływa jeszcze pomieszczenie?
  15. Tak też przypuszczałem, a teraz jestem tego już prawie pewny, że chodzi o dynamikę i możliwość odtwarzania transjentów :) W tym względzie rzeczywiście sprzęt audio nie wypada zbyt dobrze w konfrontacji z żywymi instrumentami.
  16. Jeżeli chodzi o zgranie fazowe przetworników, to nie bardzo widzę możliwość poprawy za pomocą DDRC24 przy wykorzystaniu go w sposób, jaki jest użytkowany u Ciebie Kraft.
  17. Chyba nawet nie chodzi o odporność na sugestię, a o to, że mimo wszystko jest możliwe, aby zmysły były ponad nią. Z powyższego przykładu: zmiany, które zrobiłem były wcześniej przeze mnie przemyślane i nie robiłem ich po to aby sobie pogorszyć. Podczas odsłuchów w mózgu toczyła się swego rodzaju walka pomiędzy sugestią - zrobiłem zmiany, które powinny przecież zadziałać na plus, a tym co słyszę i mi się nie podoba. Szala zwycięstwa przechyliła się w tym wypadku na korzyść doznań empirycznych. Można się oczywiście przyczepić do obiektywizmu oceny - czy faktycznie było gorzej, czy tylko mnie się tak wydawało. Z tym, że nie o tym tu teraz. Ale może dość już audio-filozofii, czas na kolejną odsłonę z cyklu "Chcesz mieć dobrze - zrób sam" ;) Dziś będzie odcinek o kondensatorach :) Wspomniałem już o ekscytacji po wprowadzeniu w życie (a konkretnie wzmacniacz ;) ) nowych pomysłów. Wczoraj podążając w tym samym kierunku, jeszcze co nieco wymieniłem i jestem wprost zachwycony. Co najlepsze jeszcze nie skończyłem :D Trzymajmy się jednak chronologii i cofnijmy do przeróbek poczynionych po przygodach opisanych wyżej. A więc kondensatory. Na pierwszy ogień poszły główne elektrolity z zasilania wzmacniacza. Wprawdzie po przeglądzie oryginalnych, nie widać było na nich oznak wyeksploatowania (spuchnięcia, wycieki), ale ze względu na wiek postanowiłem je mimo wszystko wymienić i przy okazji zwiększyć pojemność. Zamówiłem dokładnie takie same, tj Nippon SMH, z tym, że zamiast 6 x 10000 uF / 80V - 6 x 15000 uF / 80V. Chciałem wstawić o jeszcze większej pojemności, ale niestety nie było to możliwe ze względu na średnicę. O ile wysokość nie była problemem, tak dodatkowe 5 mm średnicy już tak. Z porad montażowych dla chętnych podjęcia się wymiany, dobrze przystąpić do działania będąc wyposażonym we w miarę mocną lutownicę, ze względu na duże miedziane powierzchnie na płytce zasilania. Są tam wprawdzie wydzielone pola lutownicze, ale mimo wszystko z moją 30-to watową miałem trochę problemu, szczególnie z wylutowaniem starych. W przypadku wymontowania całej płytki, a poprawia to zdecydowanie komfort pracy, koniecznie trzeba oznaczyć sobie kolejność w jakiej przykręcone są przewody masowe. Jak już gdzieś pisałem, zmiana tej kolejności może spowodować gigantyczny przydźwięk, jak miało to miejsce u mnie. Trochę czasu straciłem, zanim wpadłem na pomysł jaka jest jego przyczyna :) Czy coś zyskałem dzięki tej wymianie? Myślę, że efekt był podobny do tego, który zapamiętałem po wymianie elektrolitów w Cambridge'u. Z tym, że tam wstawiłem Mundofry, które są jakieś 3 razy droższe. Podobnie było też po zbocznikowaniu elektrolitów polipropylenami. Najkrócej rzecz ujmując - lekkie odmulenie. Trochę szybciej, klarowniej, więcej powietrza (czystego ;) ). Trudno mi ocenić, czy przyczyniła się do tego wymiana na nowe, czy zwiększenie pojemności, czy wszystko po trochu. Obstawiam, że głównie to pierwsze. Myślę, że warto wymieniać kondensatory elektrolityczne, szczególnie w starszym sprzęcie, gdyż są to chyba jedyne elementy (we wzmacniaczach tranzystorowych :P ) podlegające na tyle szybkiemu zużyciu, że nie nie są w stanie przetrwać czasu, w którym urządzenie jest użytkowane. Sprawę dodatkowo pogarsza podwyższona temperatura, często występująca we wzmacniaczach. Poprawa w ten sposób uzyskana nijak się ma jednak do tego co udało mi się osiągnąć w ostatnim czasie. O tym jednak później :P
  18. O ile z zejściem a nawet ilością można się zgodzić, choć to drugie może być cechą negatywną wynikającą np ze słabego wygaszania drgań w większej objętości i rezonansów obudowy, tak z kontrolą już nie bardzo jestem przekonany. To zwykle monitory mają bas lepiej trzymany w ryzach. Porównywałem kiedyś kilka par monitorów i podłogówek z tych samych serii (wprawdzie ze sporo niższej półki cenowej niż Twój target) i wg mnie zawsze krótszy, szybszy, bardziej suchy i mniej podkolorowany był bas z monitorów. I jeszcze jeden przykład. W obecnie posiadanych zestawach, mam wrażenie, że to w monitorach jest więcej basu. Są wyżej strojone i chyba dlatego wydaje się, że grają nieco bardziej gęstym dźwiękiem. Może to jednak mieć związek z akustyką mojego pokoju, dodatkowo wspierającą właśnie monitory (nałożenie modów na strojenie bas refleksu). Faktem jest, że nie mają takiego zejścia jak podłogówki z dwoma midwooferami, przez co dźwięk jest mniej majestatyczny i potężny, pomimo, że bardziej gęsty i wypełniony. A tak w ogóle to gratuluję Kraft zdolności literackich. Myślę, że mógłbyś zacząć pisywać recenzje do gazet - całkiem zgrabnie Ci to wychodzi :) . Ja w każdym razie prawie słyszę jak grają opisywane przez Ciebie kolumny👍
  19. No właśnie nie do końca się udało Gdy już wszystko skręciłem, włączyłem wzmacniacz, odczekałem aż się trochę nagrzeje i w końcu włączyłem muzykę. Niestety nie było zbyt ciekawie. Jakby uszło z niego powietrze. Grał niby równo i wydawało by się, że przyjemnie, ale strasznie nudno i powolnie - zamulił się. Pomyślałem, że trochę tak posłucham i jak się przyzwyczaję do nowego to będzie ok. Nic z tego. Po tygodniu nadal nie byłem usatysfakcjonowany. W międzyczasie okazało się jeszcze, że obniżenie temperatury predriverów o ponad 10C, bo o tyle spadła przy użyciu nowych radiatorów, spowodowało zmniejszenie prądu spoczynkowego tranzystorów końcowych i trzeba było jeszcze raz regulować. Niewiele to jednak pomogło. Cóż, trzeba było wrócić do poprzedniej wersji, ale z oczywistych względów, było to możliwe tylko w przypadku radiatorów. Na szczęście pomogło. Jeszcze nie całkowicie, ale było lepiej. Przyznam, że byłem dość mocno zdziwiony, że taka niby błahostka wywoła całkiem spory skutek. Przypomniało mi się jeszcze, że podczas montażu (tego pierwszego po zmianach) zapomniałem umieścić elementy tłumiące w postaci pasków z gumy porowatej SBR pomiędzy radiator, płytę i obudowę (akurat na dole obudowy :/). Dodam, że to także mój pomysł Tym razem nie miałem zbyt dużych nadziei, ale umieściłem je z powrotem we wzmacniaczu. To był jednak dobry pomysł. Kolejna błahostka, a dźwięk wrócił do stanu wyjściowego - tak mi się przynajmniej wydawało. Minęło jednak sporo czasu i zapewne nie pamiętałem już zbyt dokładnie. A dlaczego to wszystko opisałem, skoro operacja zakończyła się niepowodzeniem? No właśnie - niepowodzeniem. Wydawałoby się, że mózg nastawiony był na efekt poprawy, a tu jednak nie wypaliło. Nawet chciałem żeby było dobrze i dałem sobie na wstrzymanie przed zbyt szybkim powrotem. Czy to nie dowodzi trochę, że jakieś tam jednak zmiany czasem słychać 🤔 Górna pokrywa jest mocno perforowana i wszystko w środku widać. Nawet jak coś tam wymieniam lub dodaję, to staram się, żeby jakoś to wyglądało 😂
  20. Miałem już nic tu nie pisać, głównie z braku towarzystwa do dyskusji ;) ,ale dzisiejszy entuzjazm związany z ostatnim upgradem końcówki R1.5 wykrzesał we mnie jeszcze trochę chęci :) Nie opiszę jednak co zrobiłem ostatnio, a parę tygodni temu :P Mając wolny weekend postanowiłem poświęcić go na grubszą robotę przy wzmacniaczu. W planie była wymiana starej wyschniętej pasty termoprzewodzącej pomiędzy radiatorami a aluminiową płytą, do której przykręcone są tranzystory mocy i zrysowanie schematu stopnia mocy, plus jeszcze kilka szybszych prac jak choćby wymiana radiatorów tranzystorów na płytce drukowanej na bardziej wydajne, czy dołożenie elementów zapobiegających przenoszeniu się wibracji pomiędzy elementami obudowy. Od początku. Jak można było zauważyć nie raz, jestem maniakiem, może nawet fanatykiem, jeżeli chodzi o pozbywanie się wszelkich wibracji ze sprzętu. Wymyśliłem więc sobie, że zastosowanie silikonowej przekładki termoprzewodzącej zamiast pasty, może przyczynić się do lepszego wygaszania drgań elementów, które się z przekładką stykają i zmniejszy przenoszenie się drgań z radiatorów na tranzystory mocy. Poza tym jest czyściej ;) No właśnie, wyczyszczenie starej pasty było niezłym wyzwaniem. Przy okazji okazało się, że wszystkie elementy tworzące radiator każdego kanału, zostały ze sobą połączone taśmą klejącą przed skręceniem w całość. Hmm..., trochę to dziwne - nie był to w każdym razie "silver tape" :) Czyli wychodzi na to, że radiatory tak naprawdę nie stykały się bezpośrednio z aluminiową płytą. Ale skoro już zakupiłem silikonową przekładkę... Poniżej zdjęcie (niestety niezbyt udane) wyczyszczonej już płyty z tranzystorami. Narysowałem sobie od razu schemat stopnia mocy. Zgodnie z przypuszczeniem jest to prawie kopia końcówki Threshold Stasis 3. Różni się jedynie wartościami kilku elementów, ale bardzo nieznacznie. Nawet mnie to ucieszyło, bo podoba mi się akurat ta konstrukcja Nelsona Pass'a. Radiatorki na pre-driverach postanowiłem natomiast wymienić ze względu na dość znaczną temperaturę, sięgającą 70C, uzyskiwaną przez te tranzystory przy oryginalnych aluminiowych blaszkach. Nie wiem czy powodem zwiększenia temperatury była zmiana punktu pracy końcówki, czy sytuacja wyglądała tak od początku, nie chciało mi się jednak tego sprawdzać. Po prostu je wymieniłem. Poza tym, nowe są całkiem fajne także z wyglądu ;)
  21. Trudna sprawa z tym opisem dźwięku Myślę jednak, że już nieco bardziej domyślam się co masz na myśli. A rzeczony zestaw z AVS mnie także przypadł do gustu, jako jeden z najlepszych.
  22. Dźwięk z Audio Physic'ów, które słyszałem na AVS mnie się akurat podobał, z tym, że był to dość drogi model. Słowo, które przychodzi do głowy jako pierwsze, to duża kultura. Sprawiały wrażenie bardzo wyrównanych, nie atakujących dźwiękiem, ale też nie w sposób zamulony czy misiowaty, a raczej lekki i szybki. Na pewno nie dla basolubów. Ogólnie moje klimaty. Znajomy miał podobne odczucia i niedawno kupił Sitary 25, a więc półka zdecydowanie bliższa Classicom. Niestety jeszcze nie udało mi się go odwiedzić. Postaram się w najbliższym czasie
  23. Hmm… No cóż, nie zaprzeczę, że spodziewałem się mniej więcej tego typu merytorycznej odpowiedzi Pozdrawiam.
  24. Z fizyki dział akustyka, wpajacie takie brednie, a później was czytają młodzi i brną w to dalej. Znajomość pojęć opanowana bardzo dobrze To teraz poprosiłbym, jeśli to oczywiście nie problem, o pokazanie co nauka ma w tej sprawie do powiedzenia. Jak wyjaśnia zjawisko przyrostu basowości w kolumnach podłogowych i subwooferach wstawionych do małych pomieszczeń. Jeżeli potrzebujesz podeprzeć się matematyką dla lepszego zobrazowania zagadnienia, nie krępuj się proszę, jakoś spróbuję (albo -emy, bo zapewne ktoś jeszcze chętnie poczyta) podołać wyzwaniu. Z góry dziękuję. Dowód na potwierdzenie Twojej tezy to raczej marny. Obstawiałbym bardziej, że kolega wybrał nieodpowiednie kolumny. I nawet nie chodzi o preferencje. Sporo podłogówek, szczególnie budżetowych, najzwyczajniej dudni - tak jest zestrojona. I rzeczywiście, w takim wypadku przyznam rację, że niefortunne trafienie "górką" basową kolumny w mody niewielkiego pomieszczenia (bo to akurat podobne częstotliwości) może nie wypaść ciekawie. Natomiast uważam, że dobrze zestrojone kolumny zagrają dobrze i w dużym i w małym pomieszczeniu.
  25. To chyba jednak troszkę nie tak. Powierzchnia pokoju ma o tyle znaczenie, że wstawienie tam wielkich podłogówek spowoduje (oprócz niedogodności natury użytkowej pomieszczenia) konieczność odsłuchu wielu głośników (źródeł dźwięku) z niedużej odległości, bo po prostu kolumny swoimi rozmiarami "wyjadą" do miejsca odsłuchowego. To na pewno nie będzie korzystne. Nie wiem skąd utarło się natomiast przekonanie, że duża kolumna będzie w małym pomieszczeniu bardziej "basowa", czy jak to inaczej ująć, albo że sub spowoduje wręcz trzęsienie ziemi. Poprawnie zestrojone zestawy głośnikowe, także te które uzupełnione są subem zagrają dobrze zarówno w małym jak i w dużym pomieszczeniu. Odwracając problem, czy małe kolumny zagrają dobrze w wielkim pomieszczeniu? O ile nie potrzebujemy ciśnień akustycznych porównywalnych z występującymi na koncertach (a zwykle tak jest), odpowiedź także będzie twierdząca. Jeżeli w pomieszczeniu o powierzchni powiedzmy 100 m2 stworzymy trójkąt kolumny-słuchacz o boku np. 2m wszystko będzie ok. Oczywiście jeżeli ktoś ustawi takie monitory pod jedną ścianą a fotel na przeciwnej już nie będzie. Dlatego ten sub w 10 m, jeżeli będzie dobrze ustawiony (tylko uzupełni pasmo w którym kolumny już nie mogą, a poziom natężenia dźwięku będzie odpowiednio dostrojony do reszty) to wg mnie żaden problem.
×
×
  • Utwórz nowe...