Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 364
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. @Karol64208, czytając to co napisałeś powyżej (i wcześniej, jak również w innych wątkach) było mi naprawdę wesoło. Z całym szacunkiem, ale takich bredni nie czytałem już dawno . Po zastanowieniu przestało mi jednak być do śmiechu. Wypowiadasz się publicznie i Twoje "wywody" czytają również osoby mniej zaznajomione z tematem, wyrabiając sobie przy tym bardzo błędny obraz rzeczywistości, który tu prezentujesz i starasz się wszystkim narzucić (o ile w ogóle można coś z tego wywnioskować ), podpierając się przy tym nauką. Niestety to co piszesz tylko potwierdza, że nie masz zielonego pojęcia o zagadnieniach związanych z tematyką audio, jak również o fizyce. Coś tam dzwoni, ale nie wiadomo gdzie i z czym się to w ogóle je. Dlatego również ja dołączę do grona osób, które proszą o nie pisanie bzdur. Przeczytaj jeszcze raz bardzo dokładnie to co napisał np. kolega @kukocz kilka postów temu i poszerz wiedzę na temat pojęć, które tam zostały wymienione. Być może to co napisałem nie jest dla Ciebie zbyt przyjemne, nie piszę tego jednak ze złośliwości. Mam nadzieję, że wyciągniesz w końcu z tego jakieś wnioski, jako że jestem już którąś z kolei osobą wskazującą na słaby poziom merytoryczny Twoich wpisów.
  2. Błąd. Zagra ciszej, ale nie 2 razy. Powiem więcej, na ucho będzie nieznacznie ciszej, pomimo, że moc dostarczana przez wzmacniacz się podwoi dla 4 omów (oczywiście teoretycznie, gdy pominiemy impedancję wyjściową wzmacniacza).
  3. A chciałem dobrze Pomijając rozważania nad sensem takiego przedsięwzięcia, stopniowanie akurat będzie w dobrą stronę. Grube mają być od strony zasilania, czyli wzmacniacza a nie kolumny. Tyle, że tu jest tylko jeden odbiornik Inaczej by to wyglądało, gdyby np. była potrzeba podłączenia 10 kolumn do jednego kanału. Wtedy każdą z nich przyłączylibyśmy tymi cienkimi kablami, które z nich wychodzą, do głównego kabla 2,5mm2 - byłoby zgodnie ze sztuką
  4. Najpierw trzeba się zastanowić po co się tak robi. W przypadku zasilania sieci CO mamy pewną ilość grzejników zasilanych równolegle (to też ma znaczenie). Rury wychodzące z pieca muszą zdołać zasilić (umożliwić odpowiedni przepływ czynnika) przez wszystkie kaloryfery. Im bardziej oddalamy się od pieca, tym rury mają coraz mniejszą ilość grzejników do zasilania i ich przekroje mogą być coraz mniejsze. Podobnie z prądem. Kabel zasilający cały blok musi mieć przekrój to umożliwiający. Rozprowadzenie w klatkach schodowych można zrealizować za pomocą "cieńszego" kabla, bo dostarcza on prąd już do mniejszej ilości mieszkań. Dalej mamy połączenia pomiędzy licznikami a mieszkaniami i rozdzielenie na poszczególne obwody w mieszkaniu. Czy widzisz jakieś podobieństwo do Twojego przypadku ? A poza tym to @MobyDick słusznie zauważył, że 1,5mm2 to i tak jest z dużą nadwyżką w warunkach domowych. Ja mam np. 4 omowe kolumny podłączone do końcówki, która przy takiej impedancji jest w stanie oddać 260W/kanał kablem o przekroju 1mm2
  5. Pomimo takiej samej nazwy, trzeba rozróżnić rozkład ciśnienia akustycznego w przestrzeni, od ciśnienia cieczy lub gazu ściskanego w pewnej objętości
  6. 3. REW + Rephase. I nawet wtedy (w teorii) tylko częściowo bo REW używa filtrów IIR, a DL FIR. Ale moim zdaniem przed większym wydatkiem to rzeczywiście rozwiązanie godne uwagi.. A ja mam wrażenie, że mimo wszystko w takim zastosowaniu, czyli do korekcji charakterystyki pomieszczenia, nie ma to znaczenia. Rzeczywiście DDRC-24 pozwala na użycie filtrów FIR umożliwiających korekcję także w dziedzinie czasu i jak najbardziej jest to fajna i przydatna opcja, ale nie tu. Sprawdzi się powiedzmy, gdy urządzenie będzie pełniło funkcję aktywnej zwrotnicy (bardzo kuszące swoją drogą ), gdzie można za jego pomocą skorygować przesunięcia fazowe pomiędzy głośnikami. A jak miałoby to działać w pomieszczeniu? Jak korygować fazę (i czego) na podstawie pomiarów charakterystyki pomieszczenia? Kompletnie sobie tego nie wyobrażam. Jeżeli ktoś ma jakiś pomysł, jak miałoby to działać, chętnie się zapoznam (naprawdę, proszę się nie dopatrywać złośliwości w tym co napisałem).
  7. Skoro cytat z mojej wypowiedzi został nieco okrojony, to doradzę przeczytanie w całości jeszcze raz to co napisałem. Podkreślam - bardzo uważnie.
  8. Myślę, że jednak trzeba to trochę wyprostować. Po pierwsze co autor miał na myśli mówiąc o przewadze? Skuteczność, to sprawność z jaką kolumny zamieniają energię elektryczną w falę akustyczną. Jeżeli nie potrzebujemy ciśnień akustycznych zbliżonych do koncertu na żywo, innymi słowy mieszkamy w bloku i słuchamy "normalnie" - jak większość, a przy tym dysponujemy wzmacniaczem o mocy choćby 20 W, to i 85dB skuteczności wystarczy. Natomiast nie bardzo widzę jakikolwiek związek skuteczności z jakością. W każdym razie jeżeli chodzi o dalszą część cytatu (cyferki), to już są bzdury. Aby odczucie głośności było podobne w kolumnach o skuteczności różniącej się o 3dB, trzeba doprowadzić dwa razy większą moc do tych o niższej skuteczności (4 x jeżeli różnica wynosi 6dB). Nie działa to jednak odwrotnie, czyli tak jak jest napisane powyżej. Oczywiście poczucie głośności jest sprawą dość subiektywną, ale przyjmuje się (spotkałem się) z oceną, że zwiększenie mocy o 10 dB daje poczucie podwojenia głośności (przy tej samej skuteczności kolumn). No właśnie Pisaliśmy w tym samym czasie.
  9. To "Według mnie nie są...", czy "Według mnie są..." ? Tego nie napisałem Jednak trzeba też wziąć pod uwagę to że nawet zniekształcenia tego samego typu i o podobnej zmierzonej wartości mogą być w różny sposób dokuczliwe (jak możemy przeczytać w artykule). Np. zniekształcenia harmoniczne wyższych rzędów są mniej tolerowane niż 2 i 3, co np. może przekładać się na przyjemniejszy dźwięk ze wzmacniaczy lampowych, pomimo, że średnia wartość THD jest w nich wyższa. Poza tym uśrednione wartości katalogowe, także mogą nie odzwierciedlać faktycznej uciążliwości ze względu na złożoność zjawiska, i związane z tym trudności pomiarowe.
  10. No tak, tylko czy ta spektakularność nie zaciera trochę obrazu całości. Podając przykład akustyki pomieszczenia, w którym rzeczywiście mamy znaczne wahania amplitudy (kilkadziesiąt dB) w odniesieniu do wzmacniacza, w którym akurat ten parametr jest praktycznie stały (oczywiście biorąc pod uwagę ograniczone pasmo), ktoś mniej zaznajomiony z tematem odbierze bardzo jednoznacznie. We wzmacniaczach ważniejsze są inne typy zniekształceń. I tu właśnie wchodzi z wyjaśnieniem @MariuszZ Mariusz bardzo dziękuję. Idealnie się wpasowałeś ze swoim postem, gdy pisałem pierwszy akapit . Także uważam, że Pass w ciekawy sposób wyjaśnia pewne zjawiska, których efekt występowania udało mi się nawet zaobserwować, lecz nie bardzo byłem w stanie wymyśleć, dlaczego tak się dzieje i słyszę to co słyszę.
  11. O, a ja myślałem, że to się do kolumn pakuje. Choć idąc tym tropem, skoro tam "poprawia", to czemu miałoby nie być pozytywnego efektu także pod wtyczkami 😂 Ileż to razy mnie się takie coś przytrafiło. Może to jakaś cenzura...🤔 W każdym razie teraz zanim kliknę "Odpowiedz" robię CTRL + C tego co napisałem
  12. Wg mnie to jeden z "dziwniejszych" i niejasnych parametrów podawanych dla wzmacniaczy. Jeszcze dla zestawu wzmacniacz + obciążenie miałoby to jakiś sens, ale dla samego wzmacniacza, przy założeniu hipotetycznego obciążenia... Po co? Ale ok. Nie wnikając co autor miał na myśli, załóżmy, że rozważamy możliwość tłumienia drgań membrany głośnika poprzez zwarcie go małą impedancją wyjściową wzmacniacza i wpływ na to niezerowej impedancji kabli łączących kolumnę ze wzmacniaczem, bo zapewne o to chodziło. Jeżeli nawet impedancja kabla będzie porównywalna, powiedzmy tego samego rzędu co impedancja wyjściowa wzmacniacza, to trzeba pamiętać, że pomiędzy kablem a głośnikiem jest jeszcze zwrotnica. Patrząc na filtr dolnoprzepustowy głośnika niskotonowego, mamy tam cewkę nawiniętą zazwyczaj niezbyt grubym drutem (w porównaniu do przewodów głośnikowych), a do tego mającym znaczną długość, szczególnie w przypadku cewek powietrznych. Myślę, że już sama rezystancja drutu użytego do wykonania tej cewki zdecydowanie umniejsza na znaczeniu ewentualnemu pogorszeniu tłumienia wprowadzanemu przez kabel
  13. Kraft, widzisz to w ten sposób, bo po prostu bardzo przywiązałeś się do jednego tylko typu zniekształceń i to akurat takich, które dość dobrze tolerujemy - liniowych, czyli związanych z amplitudą i fazą A że tolerujemy, można się przekonać chodząc po pokoju, podczas słuchania muzyki. Czy w takiej sytuacji obserwujesz duże zmiany w jakości dźwięku? Fakt, barwa (równowaga tonalna) się nieco zmienia, ale czy jakość (cokolwiek się kryje pod tym pojęciem )? . Co tam chodząc po pokoju, wystarczy siedząc w fotelu ruszyć głową, aby zmiany, szczególnie w zakresie wyższych częstotliwości sięgały kilkudziesięciu dB. Czy jest to dla Ciebie aż tak mocno odczuwalne i degradujące dźwięk? Chyba jednak nie. Nasuwa się kolejne pytanie, jak skonfrontować uciążliwość wymienionych przez Ciebie zniekształceń, np z takimi jakie generuje wzmacniacz w związku z zastosowaniem w nim nieliniowych elementów aktywnych? W przypadku wzmacniacza nie jest przecież problemem nieliniowość charakterystyki amplitudeowej, czy nawet ograniczone pasmo przenoszenia (czyli także nieliniowość tej charakterystyki ), a zniekształcenia nieliniowe - harmoniczne i intermodulacyjne. To one nadają "charakter" danemu urządzeniu. Są także uznawane za o wiele bardziej dokuczliwe. Zapewne za chwilę zapytasz, czyż wartości tych zniekształceń podawane przez producentów nie są na tyle małe, że nie mają one znaczenia dla naszego słuchu. Uprzedzając, od razu wytoczę armatę i wstawię link, do wg mnie bardzo ciekawego artykułu autorstwa..., tak właśnie - Nelsona Pass'a - w ostatnim czasie mojego ulubionego konstruktora wzmacniaczy Gorąco polecam przeczytać z najwyższą uwagą. Artykuł dostępny tutaj. A z doświadczenia powiem, że miałem już kilka wzmacniaczy i niektórych nie dało się słuchać (mam akurat taki jeden na myśli - na szczęście już dawno się go pozbyłem :) ). Czy myślisz, że z uwagi na kiepską charakterystykę amplitudową?
  14. Myślę, że to nie jest dobre wytłumaczenie tego, dlaczego (być może) słychać różnice w dźwięku po wymianie kabli głośnikowych (tudzież interkonektów). @elektron6, o ile pamiętam zajmujesz się elektroniką zawodowo. Dlatego przypuszczam, że nie masz problemu w oszacowaniu/ocenie wpływu tych parametrów na ewentualne zmiany w dźwięku. Czy naprawdę zatem uważasz, że stała reaktancja o wartości co najmniej kilku kΩ (dla pojemności kabla na poziomie 1nF, a więc raczej przeszacowanej i częstotliwość 20kHz) połączona równolegle z głośnikiem/kolumną (myślę tylko o pojemności kabla, bo indukcyjność jest całkowicie do pominięcia) o impedancji kilku Ω, zasilanej ze wzmacniacza o impedancji wyjściowej rzędu ułamków Ω, może dać słyszalny efekt. Ja jestem prawie pewny, że nie. A kable mimo to słyszę :) Druga sprawa, tu już odnośnie sieciówek, to zafiksowanie myślenia u wielu osób na kilometry przewodów dostarczających prąd z elektrowni do naszej posiadłości, czy nawet gniazdka, z którego zasilamy sprzęt, w odniesieniu do półtora metra kabla pomiędzy gniazdkiem a sprzętem. A może problem jest jednak bardziej lokalny i teoria, którą przytoczyłem wcześniej wyjaśnia zjawisko różnic w brzmieniu sieciówek w wystarczający sposób. Wg mnie i tak lepiej się broni, niż ta z wpływem parametrów elektrycznych kabli sygnałowych Tak naprawdę mam jeszcze inną teorię, która wydaje mi się bardziej prawdopodobna. Nie wspomnę o niej, ze względu na brak twardych argumentów na poparcie :D @Chyba Miro 84, coś mi się wydaje, że nie znajdziesz chętnego na konwersację o wygrzewaniu :)
  15. 🤣 😂 Tomek, może po prostu zgodnie ze sztuką je wygrzewasz. Zapodaj procedurę, też spróbuję :)
  16. W tym dziale trzymam z Bogusławem :) . No może nie tak całkowicie, że źródło najważniejsze ;) , ale zgadzam się odnośnie tego, że akustyka, fakt - daje wykończenie, ale jeżeli to co odrywa się od membran głośników nie zachwyca, niestety akustyką braków (czy może nadmiarów ;) ) nie "wyciągniemy". Zniekształcenia, które wprowadza akustyka są mimo wszystko dość łatwo tolerowane przez nasz słuch. Szybko się do nich przyzwyczajamy i nie są wg mnie z tych co to "kłują" w uszy. O ile nie jest naprawdę beznadziejnie (np prawie pusty pokój o małej kubaturze, a do tego w kształcie sześcianu ;) ), idzie posłuchać muzyki także w pomieszczeniu, które nie wie co to ustroje akustyczne. Standardowe wyposażenie też robi robotę. Ok, może nie zawsze będziemy mieli super stereofonię ze względu na pierwsze odbicia, a rezonanse w zakresie niskich tonów czasem pomasują brzuszek tylko przy niektórych nutkach, ale można nad tym popracować samym ustawieniem, a i z czasem idzie się przyzwyczaić do tego typu niedociągnięć :) Co innego "dodatki" (zniekształcenia), które serwuje nam sprzęt grający. Te potrafią dręczyć ucho w sposób do którego trudno się przyzwyczaić. Szorstki i jazgotliwy dźwięk wydostający się z kolumn (oczywiście nie tylko z ich winy), pozostanie takim nawet w idealnej akustyce.
  17. Tomek świetnie to ujął. Kable to nie korektor. Najlepiej poszukać takich, które nic nie robią. Oczywiście pojawia się trudne pytanie: A które to ?
  18. Już nie przesadzajmy z tym zamykaniem. Podyskutować akurat można bardziej na tego typu tematy. To raczej klimaty typu "Stereo do 5 tys.", lub "Jaki wzmacniacz do kolumn x" i wróżby co tam komu się spodoba lub zagra w jego wnętrzach niewiele wnoszą, nie mówiąc o tym, że takich powtarzających się horoskopów jest mnóstwo na forum. Przypuszczam, że interesują głównie tych, którzy pytają i... branżę oczywiście Po prostu niech każdy się zajmie działką, która go interesuje i będzie git Nie chcesz, nie pisz, nie czytaj - nikt nie zmusza. Dopóki panuje porządek i nikt nikogo nie obraża problemu chyba nie ma
  19. Nie bardzo rozumiem o co chodzi. Po co nam ta wiedza? Chcemy sprawdzić, czy aby sieciówka nie powoduje obstrukcji i wpływa na moje ulubione pojęcie audiofilskie, czyli "wydajność prądową"? Tłumienie kabla sieciowego dla częstotliwości 50Hz jest znikome i tak ma być. Prąd o takiej częstotliwości zasila nam sprzęty. Filtry przeciwzakłóceniowe także w bardzo małym stopniu tłumią taką częstotliwość. Dokładnie...! A dodałbym do tego również to "że już poszło publicznie" , iż "Każdy kabel filtruje", wiec te kilometry starych, "nieczystych" i byle jakich kabli według pewnego Pana też chyba powinny filtrować! Podobno "Każdy kabel to potrafi" podtynkowy też???? Tak, każdy kabel. Jeżeli to wydaje się takie śmieszne, to mogę tylko odesłać do książek z zakresu elektrotechniki i elektroniki. Chociaż może na początek proponuję wpisać w wyszukiwarkę "schemat zastępczy kabla", a potem jeszcze "budowa filtra przeciwzakłóceniowego" i porównać - to tak dla zmotywowania w pozyskiwaniu wiedzy. Nigdzie natomiast nie napisałem, że owe filtrowanie przekłada się na jakiekolwiek skutki w dźwięku, czy w ogóle na poprawę zasilania urządzeń. Swoją drogą nie zastanawia Was, że np do przesyłania sygnału kablówki, a więc takiego o wysokiej częstotliwości, stosuje się inne kable? Po co? Takie sztywne, sprawiające kłopot w rozprowadzaniu... Tak zdecydowanie, było już poruszone. Przyszedł mi zatem świetny pomysł do głowy na biznes. Po co kupować cały kabel o konkretnej długości gdzie producent kasuje za metr jak za zboże. Można by przecież zrobić samą taką końcówkę gdzie wpinasz kabel stockowy i całóść do wzmaka. Końćowka zawierałyby po np. 0,5 cm przewodu hajend, który by filtrował, wygładzał, stabilizował itd. Albo w sumie gniazdko elektryczne - tak samo 0,5 cm przewodu i masz hajend prąd. Albo na liczniku - kurcze pomysłów pełna głowa. Niestety nie da rady. Tłumienie zależy od długości Znowu nie wiem o co chodzi.
  20. Trochę tekstu przybyło :) Od czego by tu zacząć? Może od początku A ja obrońcą kabli (pomimo, że słyszę ich wpływ) Powód jest taki sam jak w przypadku kabli sieciowych - niewystarczające różnice w parametrach różnych kabli, aby mogły wywołać słyszalny efekt. Tym bardziej, że przyznałeś mi rację, jeżeli chodzi o możliwość przepływu sygnału użytecznego także poprzez kable sieciowe (dla przypomnienia - żyłą PE). Czyli jeżeli sygnał przepływa przez sieciówkę i jej wymiana nie powoduje efektu, to także wymiana interkonektu nic nie zmieni :) Nie mają. Jednak nasuwa się pytanie, czy to co producenci podają w katalogach swoich wyrobów, może być podstawą do stwierdzenia, że różnice są na tyle duże, że jest to słyszalne? Czy będziesz w stanie stwierdzić na słuch, który wzmacniacz ma niższe THD, gdy różnica będzie na poziomie 0,05%? Nie. Proszę. Post nr #105 (druga część):
  21. Super! Cieszę się, że moja tu obecność i strony pisania mają jednak jakiś znaczenie, i ktoś to wykorzystuje, a efekt również Tobie przypadł do gustu. Dziękuję za pozytywny odzew i miłe słowo - czuję się naprawdę podbudowany :) I rzeczywiście, w przypadku podstawek wielosprężynowych plusem jest możliwość łatwiejszego "dostrojenia do potrzeb, ale za to ustawianie i to jeszcze takie, aby stało w miarę prosto na ręcznie kształtowanych końcach sprężyn może przyprawić o nerwicę. Pływanie też nie jest zbyt fajne, np. trudno się obsługuje bez pilota ;), ale efekt jest wg mnie na tyle dobry, że jakoś znoszę te niedogodności.
  22. Mogę spróbować mikrofonem pomiarowym :) Spróbuję i jeżeli wyjdzie coś ciekawego to wrzucę. Tak po mojemu, to jest bardziej selektywnie. Słychać to dobrze np przy zagraniu bardziej złożonego akordu na przesterze, uderzając struny kolejno. Lepiej można dostrzec harmonię akordu - poszczególne dźwięki składających się na akord są lepiej słyszalne. Są jakby mniej zlepione w jedną masę. Drugie co się od razu rzuca w uszy to zmiękczenie. Jest jeszcze bardziej "lampowo", mniej szorstko.
  23. U mnie nie ma możliwości przesuwania. Trzeba najpierw znaleźć optymalne rozwiązanie, a dopiero ustawić na sprężynach A jest to jeszcze trudniejsze niż na kolcach, tym bardziej, że jak wiesz moje Usherki ważą niewiele mniej ode mnie 😂
  24. Ojojoj 😲 Mam wrażenie, że kolega @MobyDick, chyba niezbyt uważnie oglądał filmik Chwieją się z częstotliwością kilku Hz, a ponadto mają masę jakieś 1000 razy większą niż membrana głośnika. Ze względu na bezwładność membrana ich na pewno nie ruszy na tyle mocno, aby miało to znaczenie. Nich kolega spróbuje pchać i ciągnąć ciężarówkę z częstotliwością choćby 20Hz Małe tłumienie jest jak najbardziej wskazane. Wraz ze wzrostem tłumienia maleje nachylenie krzywej obrazującej przenoszenie wibracji. Pogarszają się więc właściwości izolacyjne w zakresie wyższych częstotliwości.
×
×
  • Utwórz nowe...