-
Zawartość
2 362 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
No właśnie, wow! Myślałem, że nie znajdzie się już nikt więcej z tak odjechanymi pomysłami jak moje, a tu się okazuje, że jestem mały pikuś Najbardziej mnie w tym cieszy, że jest ktoś, kto niezależnie próbował podobne sprawy, a jeszcze bardziej to, że mamy podobne spostrzeżenia (oczywiście biorąc pod uwagę tylko wspólny obszar poszukiwań, jako że mój jest o wiele mniejszy i nie na wszystko mogę odpowiedzieć). Z tym jest największy problem. Aby uzyskać żyłę kabla głośnikowego o przekroju 1 mm2 użyłem 800 drutów. Wciągnięte są w rurkę teflonową 2,4x1,9 mm. Są wprawdzie skręcone, ale nieznacznie. Po zwolnieniu z uchwytów (w trakcie produkcji), gdy były już na miejscu uległy w rurce rozluźnieniu. Stosuję połączenie bi-wire, a więc jeden kabel głośnikowy to 3200 drutów! Naprawdę dużo pracy. Może kiedyś dokładnie opiszę budowę w stosownym wątku, jeżeli będą chętni na wykonanie we własnym zakresie (jeden z kolegów właśnie się bierze do pracy ). Ze względu na sposób w jaki kable robiłem, jestem pewny, że dokładnie taka sama ilość drutów jest w jedną i w drugą stronę w każdej żyle. Nawet kiedyś o tym wspomniałem, w pytaniu co będzie w takiej sytuacji. Nadal używam drutów nawojowych, a więc lakierowanych. W ostatniej wersji okablowania zwróciłem jednak uwagę, aby koniecznie był to drut lutowny. Pierwszą pełną wersję okablowania wykonałem z drutu 0.06 nielutownego i to był duuuży błąd. Oczywiście mam je nadal i można się nieźle zdziwić jaka jest różnica w porównaniu do tych z drutu 0.04. Dodam jeszcze, że okablowanie wewnętrzne elektroniki w torze sygnału w pełni i częściowo także w zasilaniu mam już także wymienione na kable własnej produkcji. Pozdrawiam.
-
Cytuję w całości aby nie utracić sensu wypowiedzi. A myślałem, że sporo obadałem w temacie. Patrząc jednak na powyższe, to ledwo zacząłem ? Robiłem to już ładnych parę lat temu i niestety na ciąg dalszy póki co czasu brak. W każdym razie, z doświadczeń jakie przeprowadziłem największy wpływ na dźwięk dawała wg mnie zmiana średnicy przewodnika. Próbowałem różne sploty, skręcenia - przy tej samej średnicy brzmiało właściwie tak samo. Ekran - też nie zauważyłem zmian. Co do izolacji nie mogę się wypowiedzieć, bo używałem drutów nawojowych, więc zawsze była taka sama w postaci lakieru, a druty zwykle wepchnięte w rurkę teflonową. Ale np. jeżeli użyłem drutów o średnicy podobnej do tych w kablach fabrycznych (porównywałem z audioquest siedewinder o ile pamiętam i jeszcze jakąś tarą labs), dźwięk także był podobny. Zauważyłem, że im mniejsza średnica drutu, tym dźwięk jest bardziej klarowny, przejrzysty. Bas stawał się krótszy mniej ciągnący, góra natomiast nabierała coraz więcej selektywności. Jeżeli chodzi o środek pasma, to fakt, że przy grubszych średnicach był może i bardziej kuszący, ale po dłuższych odsłuchach wydał mi się mimo wszystko mniej naturalny. Dodam, że w tej chwili używam kabli zbudowanych z drutów o średnicy 0,04 mm (to nie jest pomyłka)! Teraz czy kable były pod wymiar i preferencje. Starałem się mimo wszystko oceniać obiektywnie jeżeli chodzi o barwę, ale tu wiadomo, każdy oceni inaczej. Jednak takie aspekty jak przejrzystość i jakość stereofonii chyba nie budzą wątpliwości jeżeli chodzi o ocenę. Kable miało w swoim systemie już kilka osób i może będę w tym momencie nieskromny, ale opinie były naprawdę bardzo, bardzo pozytywne (niektórzy to nawet nie chcieli mi oddać - jeżeli będą to czytać, to niech przemyślą swoje postępowanie ).
-
Jeszcze uzupełnię. Słowo pomiar jest być może w tym wypadku nadużyciem. Niemniej jednak porównanie tych "pomiarów" względem siebie, gdy zmienną były podstawki pod kolumnami, daje pewien obraz, że coś się tam jednak dzieje. Na wykresach można zauważyć, że zmniejsza się nieco udział niskich częstotliwości przy zastosowaniu podstawek sprężynowych. Podobnie stwierdziłem, gdy instrumentem pomiarowym było moje ucho przyciśnięte do górnej powierzchni skrzynki. Gdy kolumny stały na twardym, słyszałem bardziej pełny dociążony dźwięk. Na sprężynach, był za to mocno odchudzony. Twardy, ale jest też słowo: "dodatkowo" W takim wypadku może być problem, bo skończyło mi się miejsce w obudowie po zastosowaniu 10 mm gumy pod transformatorem :) A czy są jakieś powiedzmy "naukowe" przesłanki, dlaczego akurat tekstolit dobrze tam działa? Zastosowałem gumę, i to w ograniczonej ilości - tylko 4 niewielkie kosteczki - dla zwiększenia podatności, aby odizolować trafo od obudowy. Dało to niezły efekt. Nie bardzo jednak mogę wymyślić, co zatem przemawia za tekstolitem?
-
Wygląda galancie ? A zaczęło się tak niewinnie. Mamy teraz 27 stron wątku. Myślę, że za kolejne 27 będziemy mieli już pierwsze osoby z własnymi mini reaktorami atomowymi, wyłącznie na potrzeby audio ? Mariusz, proponuję najpierw zerknąć jak taki DC blocker jest zbudowany. To po prostu wielkie elektrolity w szeregu z obciążeniem, zabezpieczone równolegle z nimi połączonymi diodami. W połączeniu z dużą indukcyjnością transformatora tak trochę... hmm... No nie wiem. Tak jakoś nieprzekonująco.
-
Pod elektroniką także najlepiej sprawdziły się tylko sprężyny. Jak pisałem, dodatki typu stalowa płyta pomiędzy sprężynami a sprzętem psuły efekt. Dodatkowo bardzo dużo dało podatne zawieszenie transformatorów na grubej porowatej gumie i wyklejenie obudów matą tłumiącą wibracje - butylowo-aluminiową (jeszcze raz polecam, spora poprawa). Mierzyłem natężenie dźwięku, mikrofonem dociśniętym do kolumny - było opisane dość niedawno: https://forum.audio.com.pl/topic/49052-wibracje-i-drgania/?page=8&tab=comments#comment-266677
-
O, to bardzo ciekawe. Tym bardziej, że nie chcąc dać się oszukać (może dodam, że piszę o własnych odczuciach), płacąc grubą kasę za kawałek drutu, także trochę czasu spędziłem starając się ustalić co tak naprawdę ma wpływ na rozróżnialność dźwiękową kabli. No i znalazłem. Co najlepsze, podobnie jak u Ciebie, najbardziej znaczący był tylko jeden parametr Również cechy dźwięku, które wymieniłeś się zgadzają (inne jak np barwa wynikają dość mocno z tych wymienionych). W każdym razie używam kabli wykonanych we własnym zakresie, które kosztowały mnie parę stów (włączając wtyki, wszelkie próby i doświadczenia) i do tej pory nie natknąłem się na lepsze
-
No właśnie w tym rzecz, aby tak dobrać sprężyny (lub gumę), aby częstotliwość rezonansowa układu była jak najmniejsza - na poziomie kilku Hz. Dzięki temu, izolacja w zakresie częstotliwości akustycznych jest już bardzo dobra (nie wnikając dokładnie w sposób przekazywania energii pomiędzy obudową i sprężyną i w ruch tego układu na skutek pobudzenia). Dlatego najlepiej jak podstawka ma dużą podatność - to obniża częstotliwość rezonansową. Na początku wydawało mi się, że to o to właśnie chodzi - przenoszenie drgań z kolumn na podłogę i dalej meble elektronikę itp. Teraz nie jestem już o tym tak mocno przekonany. Wydaje mi się, że ważniejsze jest to co się dzieje w obrębie samych kolumn i urządzeń. Dla przykładu: Po doświadczeniach, elektronika ostatecznie spoczęła na sprężynach. Pomyślałem jednak, że bardziej elegancko będzie, gdy postawie ją na podstawach, których nóżkami będą sprężyny. Teoretycznie nie powinno się nic zmienić. Nadal sprężyny oddzielały sprzęt od półki. Gdy jednak do układu dołączyła płyta stalowa o grubości 15 mm (nie pytajcie ile to ważyło ) umieszczona pomiędzy sprężynami a elektroniką, obniżając przy tym częstotliwość rezonansową układu, dźwięk zmienił się na minus. Wyglądało więc na to, że spowodowała to masa płyty w interakcji z obudową odtwarzacza, nie zaś zakłócenia mechaniczne dostające się do niego poprzez półkę i dalsze elementy wyposażenia. PS. Czytając jeszcze raz obie powyższe wypowiedzi stwierdziłem, że nie są zbyt spójne. W pierwszej chcę uzyskać jak najlepszą izolację od podłoża, a w drugiej stwierdzam, że chyba coś jednak innego ma większe znaczenie :) Ech... Już sam nie wiem jak to działa .
-
U mnie kolumny postawione bezpośrednio na podstawkach z granitowymi blatami zaczęły brzmieć fatalnie, względem wcześniej używanych standów stalowych. Tak rozpoczęła się cała ta zabawa :) . Ale faktem jest, że każdy ocenia subiektywnie, biorąc pod uwagę, a nawet wyróżniając ponad inne, różne aspekty dźwięku. No nic, zobaczymy co się stanie u kolegi PBoczka :) W tym punkcie też mam wątpliwości. Przy czym mnie bardziej pasuje teoria z przenoszeniem drgań z obudowy, niż zmiana położenia głośnika wysokotonowego na skutek kiwania. Przecież gdy kolumna nie jest dotykana, nie buja się. Drgająca membrana niskotonowego jest za to zbyt lekka, aby mogła spowodować ruch luźno zawieszonej całej kolumny. W pomiarach jakie przeprowadziłem (mikrofon dociśnięty do obudowy i różne podstawki) było widać natomiast, że obudowa kolumny ustawionej na sprężynach wydaje z siebie mniej dźwięku w zakresie niskich tonów. Podobne spostrzeżenie miałem, gdy oceniałem to "na ucho". Dlatego zastanawiałem się czy to mogłoby mieć wpływ na głośnik wysokotonowy przykręcony do obudowy. W związku z powyższym też mnie to bardzo ciekawi. Postaram się coś w tej kwestii wykombinować - oprócz zawieszenia głośnika, najlepiej w niezbyt zmienionej pozycji względem oryginalnej, trzeba także zatkać otwór po nim. Tak więc chwilę trzeba się zastanowić jak to zrobić, aby przy tym nie zepsuć kolumn Jeszcze zapytam jakie to kolumny? Takie rozwiązanie też gdzieś widziałem. To wiązałoby się jednak z koniecznością wykonania dodatkowych kabli (bardzo pracochłonnych), a ja chciałem na szybko sprawdzić, czy w ogóle będzie jakiś efekt. Pomimo, że był, to zwrotnice zostały w kolumnach i z rozpędu (i już trochę bez zastanowienia) zrobiłem to samo w kolejnych :) Ale może rzeczywiście trzeba rozważyć opcję z "wyrzuceniem" ich poza obudowę.
-
Wydaje mi się, że gdy staramy się poprawić co nieco w sposób dający obiektywnie lepszy efekt, system audio nie powinien mieć znaczenia, jeżeli szukamy optymalnego rozwiązania danego problemu. Powinno się ono sprawdzić w każdym, jeżeli rozwiązuje ten problem. W jego poszukiwaniach należy bardziej skupić się na znalezieniu kierunku, w którym trzeba podążać, niż sprawdzaniu i porównywaniu kolejnych możliwości, bez wyciągania jakichkolwiek wniosków. Takie postępowanie wg mnie daje większe szanse powodzenia. W rozważanym przypadku, po stwierdzeniu, że to na czym stoją kolumny ma znaczenie, potrzebujemy znaleźć jak najlepsze podstawy pod nie. Sprawdzamy więc kilka różnych materiałów i staramy się wysnuć wnioski, czy np lepiej izolować, czy usztywniać to połączenie. Ja zacząłem akurat od "twardych" sprzężeń, stopniowo przechodząc do tych lepiej izolujących (działanie pozwalające wyciągnąć wnioski). Zmiany, które wprowadziły, najpierw filc, później guma i w końcu sprężyny były na tyle wyraźne, że jasno wskazały w którą stronę iść. Przyznam, że sposób w jaki zmieniał się dźwięk, nie bardzo pozwala mi przypuszczać, aby w innym systemie działało to inaczej. Ale, być może się mylę
-
A skąd taki wniosek, jeżeli można zapytać?
-
A to ja akurat myślałem o monetach . Ale to co napisałeś też daje do myślenia. Kiedyś widziałem wykres przejścia dla złożenia dwóch wibroizolatorow (tutaj - subframe isolation). Okazuje się, że ten o wyższej częstotliwości rezonansowej (dla całego układu), poprzez wzmacnianie drgań przy tej właśnie częstotliwości "psuje" działanie tego o niższej. Dostajemy wprawdzie większe nachylenie krzywej przy częstotliwościach większych od wyższego z rezonansów, ale do tego momentu lepiej działałby pojedynczy wibroizolator o niższej częstotliwości drgań własnych. W powyższym przypadku mamy takie właśnie złożenie dwóch różnych izolatorów: dywanu i gumy
-
@Pboczek, ustawienie w ten sposób na twardej gumie nie wykorzysta potencjału rozwiązania. Korzystniejsze byłoby wkręcenie zamiast kolców śrub i postawienie bezpośrednio na gumie, bez przekładek. Połączenie powinno być możliwie miękkie i sprężyste. Musi się gibać i to jak najwolniej i jak najdłużej
-
O takim rozwiązaniu zapomnij. Wzmacniacz musi mieć przestrzeń pod i nad sobą, aby powietrze mogło swobodnie przepływać przez radiatory końcówki mocy. Nie wiem jak sytuacja wygląda w wymienionych - w zależności od głębokości klasy AB (o klasie A nawet nie wspomnę), jedne wzmacniacze nagrzewają się bardziej (mój w lato osiąga 60 st. na górnej pokrywie!) inne mniej - ale takie całkowite zatkanie otworów wentylacyjnych w żadnym przypadku nie będzie dobre.
-
Fakt, ale chodziło o cenę 22D względem propozycji kolegi Jasiek88.
-
Jest sens, jeżeli ten zewnętrzny DAC jest powiedzmy w jakiś sposób lepszy od tego w DDRC. Jednak należałoby to połączyć w inny sposób. DDRC powinno znaleźć się pomiędzy transportem a tym właśnie zewnętrznym DACiem. Wtedy nie dokonują się już te wszystkie konwersje, o których wspomniałeś - DDRC operuje tylko na sygnale cyfrowym.
-
A co z ostatnim punktem? Czyż też nie jest ważny? Logika logiką, często jednak sztywne się jej trzymanie przysparza mniejszą radość, niż mały spontan, mały krok w bok, odbiegający od zdroworozsądkowego myślenia. Tak na przykładzie, wiele rzeczy w moim otoczeniu wykonałem sam. Korzystając z nich na co dzień, czy nawet patrząc na nie czuje radość i dumę, pomimo, że wiele z nich mógłbym kupić gotowych za mniejszą kwotę, niż wydałem na wykonanie ich samemu. Innymi słowy, nie zawsze robi się coś we własnym zakresie, dla oszczędności. No chyba, że w audio
- 1 806 odpowiedzi
-
- akustyka
- aranżacja akustyczna
- (i %d więcej)
-
? Rzeczy zrobione własnoręcznie działają lepiej - a już na pewno w odczuciu tego, kto je zrobił No i jeszcze jaka radość z samego procesu wytwórczego.
- 1 806 odpowiedzi
-
- akustyka
- aranżacja akustyczna
- (i %d więcej)
-
Nie no, dlaczego? Przecież Piotrek podał przykład tańszego procesora, który ma we/wy cyfrowe - DDRC-22D. Tak jak wspomniał Jasiek88, w tym wypadku aplikacją odpowiedzialną za utworzenie filtra na podstawie pomiarów, jak również za same pomiary jest DiracLive na Twoim komputerze. Wszystko odbywa się w obrębie pokoju, w którym to instalujesz i nie trzeba nigdzie wysyłać danych, aby utworzyć odpowiednie filtry. Samo urządzenie jest procesorem DSP, który bez "wytycznych" co ma robić, nic nie zrobi. To taki programowalny korektor charakterystyki częstotliwościowej (zazwyczaj pomieszczenia, ale niekoniecznie).
-
Ja zaaplikowałem :) Cztery nieduże kosteczki pod transformator i podkładkę pod nakrętkę - wszystko o grubości 10 mm. Ledwo się zmieścił na wysokość przez te podkładki pod spodem :) . Tyle, że nie chodziło mi o wyciszenie buczenia (800 VA idealnie ciche i tak nie będzie) a sprawdzenie (skoro podkładki pod sprzętem działały), czy się coś w dźwięku zmieni na skutek eliminacji wibracji pochodzących od transformatora.
-
Ufff... Przyznam, że mi ulżyło nieco, że nie tylko ja to słyszę Dodam jeszcze - pod elektroniką (nawet wzmacniaczem) na moje ucho też to działa - niestety nie do końca wiem dlaczego.
-
A skoro już wątek został wspomniany w innym wątku, to może ktoś już wypróbował wibroizolację pod kolumnami? @MariuszZ, może u Ciebie jakiś mały teścik był :) ? Przyznam, że jestem dość ciekawy, co tam inni usłyszą (lub nie) :)
-
Ja tylko sprostuję, że wątek "Wibracje i drgania" założył Wojtek - jakieś pół roku przed moją rejestracją na tym forum :) Moderacja i Administracja ma inne zdanie - a jakbyś nie wiedział to "świeżak" powinien się dostosować do dobrych zwyczajów panujących na Forum którego stał się uczestnikiem - a nie Forum do Niego ? Chyba rzeczywiście coś tu nie gra :D