Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 362
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Teoretycznie powinien działać w obie strony :) No i jesteś coraz bliżej przejścia na ciemną stronę audio Czekamy zatem na ostateczny werdykt.
  2. Jak sobie tak pomyślę, to w dźwięk wsłuchuję się już blisko 30 lat - nie tylko z audio. Gitara elektryczna też jest pod tym względem wymagająca W taki lepszej jakości to już ponad 10 będzie - wtedy kupiłem sprzęt, który mam do dzisiaj. Kolumny jeszcze mi się trafiły na ostatnią gwiazdkę Niemniej jednak dopiero dość niedawno zacząłem kombinować z tymi wszystkimi dodatkami, z których przyznam szczerze wcześniej się śmiałem. Nie wiem czy rok minął. Kable i listwę zrobiłem lata temu, ale grzebanie w sprzęcie i zabawa w wytłumianie, podkładki to bardziej ostatnie miesiące. Myślę, że ze względu na już dość długi czas zmagania się z tym co słyszę, wyrobiłem sobie pewną umiejętność słuchania, pozwalającą wychwytywać drobne zmiany po wprowadzeniu czegoś nowego do systemu. Wiem po prostu na co zwracać uwagę. Z drugiej strony, słuchając normalnie muzyki, tak jak np teraz, pisząc ten tekst, bez wsłuchiwania się w szczegóły, mam poczucie, że to dobrze brzmi i jest lepsze niż było rok temu pomimo, że już nie bardzo pamiętam jak było. Może to brzmi dziwnie, ale ma sens. Można podejść do sprawy statystycznie. Wcześniej zdecydowanie częściej stwierdzałem, że mi coś w dźwięku przeszkadza i denerwuje. Zdecydowanie więcej było tych dni, w których brzmi gorzej W ostatnim czasie praktycznie nie zauważam, aby takie występowały
  3. To ja może podam taki przykład produktów audio: http://www.townshendaudio.com/hi-fi-home-cinema-equipment-vibration-isolation/seismic-isolation-pods/ Na dole strony są filmiki Odniosę się jeszcze do tej wypowiedzi. Rzeczywiście, te drobne pojedyncze poprawki może i niewiele wnoszą, ale ich suma daje całkiem już zauważalne rezultaty podczas codziennego słuchania. Tu podmiana kondensatorka, gdzieś indziej całkowite jego pozbycie się, tam kabelek, trochę podstawek, wytłumienia obudów - to wszystko złożyło się na efekt w tej postaci, że teraz gałka wzmacniacza jest kręcona o wiele dalej w prawo nie powodując efektu odrzucenia ze względu na hałas. Również żona "włącza się" dopiero przy o wiele wyższych poziomach natężenia dźwięku niż miało to miejsce wcześniej (widziałem w innych wątkach, że to nie tylko moje spostrzeżenie ). Że nie wspomnę o przejrzystości, stereofonii i innych cechach dobrego dźwięku. Jestem pewien, nie wsłuchując się w żadne szczegóły, tylko po prostu słuchając na co dzień muzyki, że po zakupie, zanim wprowadziłem te wszystkie ulepszenia, ten sam sprzęt grał o wiele gorzej, właściwie to niespecjalnie się nawet wyróżniał. W ostatnim czasie miałem nawet kilka przykładów na potwierdzenie, że robię dobrze - znajomi, których audio kompletnie nie interesuje, podczas rozmowy w pomieszczeniu, w którym mam sprzęt i w tle sobie coś tam cicho plumka, stwierdzają w którymś momencie: "Stary, ale ci to gra. Co to?". Przyznam, że to cieszy i motywuje do dalszych poszukiwań, jeżeli kompletny ignorant zauważa coś takiego Dodam, że akustyką do tej pory zajmowałem się bardzo mało (wiadomo, tu się też mieszka), tak więc zapewne jeszcze sporo da się zdziałać na tym polu.
  4. Oczywiście jest tak jak piszesz, ale chodziło mi bardziej o uzasadnienie ustawiania pułapek basowych właśnie w rogach, biorąc pod uwagę to co napisałeś, czyli że falę stojącą generuje cała powierzchnia ściany. Wytłumaczyłem to sobie w ten sposób, że stawiając w rogu ogarniamy jednocześnie rezonans wzdłuż i w poprzek pomieszczenia (a nawet trochę pionowy - ustrój stoi na podłodze). Z tym, że ma to sens, jeżeli pochłaniane będzie większe pasmo obejmujące mody w obu kierunkach pomieszczenia. Wydaje się więc, że w przypadku absorberów o działaniu rezonansowym, strojonych na konkretną częstotliwość zgodną np. z pierwszym modem wzdłuż pomieszczenia, przy założeniu dużej ich dobroci, nie miałoby już takiego znaczenia w którym miejscu ściany odpowiadającej za jego generację będzie umiejscowiona pułapka, bo i tak będzie słabo pochłaniała falę pochodzącą od rezonansu poprzecznego (ale mi zdanie wyszło ).
  5. Tak, dotknięta kolumna się kiwa Na szczęście mam monitory, a dodatkowo ruch jest w pewien sposób ograniczony konstrukcją podkładek (opisane wcześniej). Nie wydaje mi się jednak, aby taka możliwość ruchu miała ujemne oddziaływanie na skutek ruchu membran głośników. Membrana ma masę minimum 1000 razy mniejszą niż cała kolumna. To jak ktoś próbowałby pchać samochód raz w jedną a raz w drugą stronę z częstotliwością powiedzmy 20 Hz Tu chyba główny efekt daje filc. Takie odboje są wykonane z reguły z twardej gumy. Przy ich dość sporych rozmiarach podatność zapewne nie jest zbyt duża. Ale z drugiej strony, duża podatność w przypadku kolumn podłogowych pogarsza stabilność i bezpieczeństwo. Trzeba znaleźć złoty środek Jest jeszcze opcja postawienia kolumny na szerokiej podstawie z bardziej podatnym "zawieszeniem". Widziałem nawet takie rozwiązania.
  6. Kraft, jesteś niemożliwy Tak skrupulatnego humanisty to jeszcze nie spotkałem. Ale rozumiem. Też lubię wiedzieć więcej niż potrzeba, jak już się czymś zajmuję, dlatego ? A odnośnie pułapek to jeszcze się upewnię. Przypuszczam, że narożne ich stawianie ma sens w przypadku ustrojów o działaniu bardziej szerokopasmowym, czyli np. takich z pianki lub wełny. Czy jeżeli mamy do dyspozycji powiedzmy absorber membranowy (lub rezonator Helmholtza) o dużej dobroci (słabo wytłumiony) nastrojony na pewną częstotliwość zgodną z tylko jednym modem osiowym pomieszczenia, stawianie go w rogu pomieszczenia coś zmieni? Czy może wystarczy go umiejscowić gdziekolwiek "na ścianie" generującej falę stojącą?
  7. No tak ? To na zdjęciu to chyba pod zestawem Mbl'a Ale faktem jest, że właśnie tego typu rozwiązania były pierwowzorem dla moich. Skutecznie, prosto i tanio - a więc zgodnie ze zdaniem w stopce
  8. @Pboczek, ciekawe spostrzeżenie. Akustyka ma tu na pewno swój duży udział, jako że odbicia przyczyniają się do kreowania obrazu w przestrzeni. Niemniej jednak wydawało mi się, że mój obecny zestaw, a nawet ten przed wymianą kolumn gra w sposób raczej wycofany. Oceniam to zwykle po wokalu, który jest u mnie zazwyczaj (właściwie to zawsze) za linią kolumn. Tym bardziej teraz, po tych wszystkich moich upgrade'ach. I dobrze, bo nie przepadam za dźwiękiem, który miałem dawno temu, z wokalistami śpiewającymi "na twarz". W tym utworze było dość nietypowo. Większość działa się za kolumnami, a więc jak zwykle, ale efekty, na które mieliśmy zwrócić uwagę wyszły do przodu. Nie mam póki co jakichś sensownych wniosków w tej kwestii.
  9. Jakiś czas temu natknąłem się na recenzje wielu zadowolonych "użytkowników" produktów bazodrut. Widziałem je na wielu forach. Co ciekawe, recenzujący mieli zawsze na koncie tylko po jednym poście Bardzo ciekawa lektura
  10. Już widzę w czym rzecz. Ja odnoszę ostatnie dwa słowa cytatu ("to różnic nie usłyszymy") tylko w odniesieniu do impedancji, o tym wszak była mowa. Przypuszczam natomiast, że Ty Wojtku traktujesz je bardziej ogólnie biorąc pod uwagę wszystkie aspekty (jeżeli oczywiście warunek długości i przekroju jest spełniony). Pozdrawiam.
  11. Myślę, że znalezienie przyczyn(y) odpowiedzialnej za różnice w dźwięku powodowane przez kable, zdecydowanie uprościłoby zbudowanie (lub zakup) tego "idealnego". Rozważania zamieszczam na forum, bo być może znajdzie się ktoś ze świeżym umysłem i wiedzą, która pozwoli przybliżyć się do wyjaśnienia. Jak to mówią: Co dwie głowy, to nie jedna. Moja przyznam jest już trochę sprana tymi przemyśleniami
  12. Wojtku, ale ja mam wrażenie, że tym razem Kraftowi chodziło o brak słyszalnych różnic spowodowanych konkretnie impedancją kabla, nie zaś w ogóle. Czy jesteś w stanie stwierdzić, dlaczego Ty słyszysz różnice, jakie parametry to powodują? Czy możesz z pewnością powiedzieć, że chodzi właśnie o impedancję? Ja np., po różnych "kablarskich" doświadczeniach, mam w tym względzie zdanie podobne do Krafta. Nie wydaje mi się, aby to impedancja odpowiadała za rozróżnialność kabli.
  13. Idea bardzo dobra. Pozwolę sobie nawet wstawić link do dwóch filmików, w których można znaleźć wiele ciekawych informacji z zakresu akustyki. Filmy te są właśnie z udziałem kolegi Bartka. Dodam, że obejrzałem je za sprawą kolegi @slaw0001, który to umieścił linki w innych wątkach o akustyce. Być może wstępne "dokształcenie się" odciąży nieco pytanego Dobra i tania adaptacja akustyczna pokoju odsłuchowego Bas w pomieszczeniu - jak sobie z nim radzić?
  14. A dlaczego nie mielibyśmy się cieszyć i jednym i drugim, tak z osobna, jak i w połączeniu, a przy okazji jeszcze dowiedzieć czegoś nowego? Nic dodać nic ująć - w samo sedno ?
  15. Ja chętnie bym sobie zrobił taki ślepy test, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, ale niestety nie ma mi kto pomóc. A samodzielnie np. metodą z przełączaniem kabli z zamkniętymi oczami nie wydaje się dobrym pomysłem A odnośnie przekroju kabli: teoretycznie to także nie ma żadnego znaczenia - oczywiście jeżeli rozpatrujemy w granicach rozsądku. Różnice nie powinny być słyszalne. Na pytanie o różnice w konkretnych kablach nie odpowiem, bo nie miałem okazji ich, no cóż, użyję po raz kolejny tego słowa, testować. W ogóle już od dawna nie porównuję kabli i nie mam w swoim systemie nawet 1 cm kabla, który jest sprzedawany jako audio
  16. Czyli akceptujesz, że w takim przypadku różnice mogą być słyszalne? Jeżeli tak to reszta przypadków nie bardzo ma znaczenie, bo wg przytaczanych argumentów przemawiających za brakiem różnic, także tu nie powinno ich być Chyba nie chodzi nam o to, że różnice słychać pomiędzy kablem za kilka zł i za kilka tys. (dla mnie takie ceny także kompletnie nie mają uzasadnienia), tylko czy w ogóle słychać pomiędzy dwoma dowolnymi różniącymi się np. budową.
  17. @MariuszZ, a czy aby nie przesadziłeś z tymi 2 Ohmami. W domowym audio osiągnięcie takiej wartości (dla kabla miedzianego) byłoby naprawdę trudne, ze względu na małe długości kabli. Reaktancję pojemnościową, niejako równoległą do obciążenia, w kablu głośnikowym możemy pominąć całkowicie (jest rzędu kilku kOhmów dla częstotliwości kilkunastu kHz, im niżej tym większa). Więcej może zdziałać reaktancja indukcyjna, jednak nawet tu ewentualne zmiany, które by mogła spowodować, miałyby charakter podobny do powiedzmy bardzo, bardzo delikatnego kręcenia gałką treble we wzmacniaczu. Nie były by więc dokuczliwe, a ucho bardzo łatwo się do czegoś takiego przyzwyczaja. Wg mnie tak to nie wygląda. W ogóle nie powiedziałbym, że kable zmieniają barwę dźwięku. Ja widzę to w inny sposób. Zmianie ulegają zjawiska przestrzenne, przejrzystość, hałaśliwość. To ostatnia cecha może faktycznie powodować odczucie bardziej jasnego dźwięku, ale tak naprawdę nie wynika ze zwiększenia udziału wyższych harmonicznych zawartych w sygnale użytecznym (jak w przypadku podbicia za pomocą korektora), a raczej czegoś w rodzaju dodania do tego sygnału dodatków w postaci zakłóceń lub zniekształceń. Podobnie na dole pasma. "Ciągnące się" niskie tony sprawiają wrażenie, że basu jest więcej. Dlatego nie doszukiwałbym się ewentualnych zmian wprowadzanych przez kable w wymienionych parametrach, mających stałe wartości. Chyba że..., coś (np. drgania) powoduje ich minimalne zmiany w sposób dynamiczny. Ale to takie moje gdybanie i przemyślenia...
  18. A tego to akurat w Twoim przypadku Kraft byłem pewny Tajemnicze to chyba one nie są . A chodzi bardziej o ich odtwarzanie. Nie wiem, czy mają jakieś znaczenie w przypadku kabli, na pewno spore dla głośników i również zauważalne w przypadku wzmacniaczy. Często można spotkać się z informacjami, że mają natomiast niemały wpływ na odbiór dźwięku przez człowieka. A więc.... Może w końcu byśmy się dowiedzieli, dlaczego te kable "grają"?
  19. A ja się tak zastanawiam, ilu z zaciekłych pogromców mitów audio (nie tylko na forum), wierzy za to w inne nadprzyrodzone zjawiska... , a, może lepiej nie będę kończył, bo to w naszym kraju temat wysoce drażliwy. Audio przynajmniej wojen nie wywołuje
  20. Kabelki, kabelki, kabelki.... - temat zawsze gorący Myślę, że niekoniecznie trzeba wydawać aż takie kwoty, aby się przekonać, czy się słyszy, czy też nie. Jeżeli trzymało się kiedykolwiek lutownicę w ręku, wystarczy popróbować zwykłe przewody, druty, czy co tam jeszcze przewodzi prąd, w zwykłych cenach (w odróżnieniu od tych audio). Przy czym dobrze wziąć do prób przewody/kable o różnej budowie. Mam na myśli sam przewodnik (linka, solid core, litz) i jego grubość (ale nie ze względu na impedancję). Wg moich spostrzeżeń to jest bardziej znaczące niż cena lub czystość miedzi.
  21. Weź jednak pod uwagę, że Pan Krzysztof również może się mylić lub/i wyciągać błędne wnioski. Oglądając jego obydwa kanały, natknąłem się na kilka razy na treści, które "wiem inaczej" i byłem o tym przekonany. Nie oznacza to oczywiście, że to ja nie byłem w błędzie. Warto po prostu sprawdzić, a nie przyjmować wszystko bezkrytycznie uznając, że ktoś jest wszechwiedzący. A co do dowodów... Różne rzeczy można udowodnić. Ważne jest jednak czy zrobi się to w sposób wystarczający i jednoznaczny. A poniżej pewien przykład : a+b=c //+a+b+c a+b+a+b+c = c+a+b+c 2a+2b+c=2c+a+b 2a+2b-2c=a+b-c 2(a+b-c)=1(a+b-c) // : (a+b-c) 2=1
  22. Także dołączę do "zabawy". Zobrazuję umiejscowienie efektów posługując się przejrzystym rysunkiem Mariusza , a to dlatego, że u mnie jest bardzo podobnie. Mam minimalnie mniejszą bazę stereo - ok 2,2 m, a odległość miejsca odsłuchowego identyczna. A więc w kolejności: 1. Podobnie jak u wszystkich - prawie centralnie, pierwsze odgłosy z lekkim odchyleniem w prawo. Wyraźnie słychać spore oddalenie w głąb, jakieś 20 - 30m. 2. Pierwszy odgłos bliżej słuchacza (względem rysunku), drugi w miejscu oznaczonym na rysunku. To w odniesieniu do odległości w głąb od słuchacza. Myślę, że umiejscowiłbym je nieco szerzej, bliżej ściany (na rysunku). 3. Również bardzo podobnie, może minimalnie do przodu i podobnie jak pkt. 2, bliżej ściany.
  23. Jakoś nigdy nie miałem okazji posłuchać elektrostatów, czego bardzo żałuję. Wg opisów, powinny trafić w mój gust. A jak sprawa się ma z magnetostatami (np magnepan), w odniesieniu do głośników elektrostatycznych i dynamicznych? Jeszcze wrócę do słowa audiofil. Czy nie oznacza ono przypadkiem kogoś kto po prostu lubi dźwięk? Uważam, że wcale nie potrzeba mieć sprzętu audio za miliony, czy wręcz jakichkolwiek urządzeń odtwarzających muzykę, aby móc być zaliczonym do tego grona. Patrzę na swój przykład. Lubię dźwięk w sensie ogólnym. Nie musi to być muzyka. Czasem zwróci moją uwagę nawet dźwięk młota walącego w stalowy kołek wbijany przez człowieka po drugiej stronie placu - to już taki bardziej ekstremalny przykład, aby zwrócić uwagę o co mi chodzi. W każdym razie nawet idąc po ulicy zwracam uwagę na brzmienie pewnych rzeczy, które w moim przekonaniu wydają ciekawy dźwięk. Często włączam jakąś płytę, tylko po to, żeby usłyszeć dźwięk dobrze (w moim odczuciu) brzmiącej gitary, wiolonczeli, czy oboju, mniej zwracając uwagę na samą muzykę. Oczywiście muzyk ma w tym swój duży udział. Bez tego instrument też nie zadziała jak należy - nawet stradivarius. W odniesieniu do powyższego, wydaje mi się, że zasadne by było, aby powstało nowe pojęcie, pozwalające określić ludzi, którzy lubią sprzęt audio . Bo na tych co lubią muzykę już jest - meloman.
  24. Charakterystyką, która jednoznacznie określa zachowanie zestawu głośnikowego (jak również innych (w przybliżeniu) liniowych obiektów) jest np odpowiedź impulsowa. Uzupełniając charakterystykę amplitudową o odpowiedź fazową w dziedzinie częstotliwości można matematycznie wyznaczyć odpowiedź impulsową. Niestety problemem zaczyna być ilość zmiennych do ogarnięcia, a następnie odwzorowania we własnym zestawie głośnikowym. Jak dla mnie, wizja zbudowania idealnie dla Ciebie brzmiących kolumn, na podstawie "poprawionych" charakterystyk innych zespołów głośnikowych, czyli właściwie na papierze jest mało realna. Już sam dobór głośników zapewniających odpowiednie charakterystyki amplitudowe i fazowe byłby nie lada wyzwaniem, a gdzie pozostałe elementy jak zwrotnice czy obudowy, które trzeba by było odpowiednio "dostroić" - ogólnie dużo wiedzy, czasu i pieniędzy. Pomysł z dokładnym odwzorowaniem sprawdzonego gotowego projektu (najlepiej sprawdzonego na własne uszy), a następnie ewentualne korekty wydaje się być zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. A najgorsze jest to, że cały mozolnie wypracowany efekt, może później zniszczyć nieciekawe pomieszczenie odsłuchowe ;) Nie żebym zniechęcał. To tylko takie teoretyzowanie, wszak nigdy nie budowałem samodzielnie (ani we współpracy :) ) poważnych kolumn. Wydaje mi się jednak, że warto mieć na uwadze pewne rzeczy przed przystąpieniem do pracy.
  25. Jeżeli mówisz o charakterystyce amplitudowej to plan wydaje się logiczny, ale niestety nic z tego. Charakterystyka taka nie jest jednoznacznym opisem tego, jak zachowa się głośnik (lub kolumna) pobudzony sygnałem bardziej złożonym niż sinusoida, czyli np muzyką. Do tego jest opisem przetwarzania w stanie ustalonym w którym głośniki radzą sobie i tak całkiem nieźle. Mowa i muzyka obfituje w znacznie gorzej przetwarzane transjenty. Innymi słowy, dwie kolumny o b. podobnych charakterystykach mogą brzmieć zupełnie inaczej. Pomijając to, inną trudnością może być np precyzyjne ukształtowanie Twojej "wymarzonej" charakterystyki za pomocą zwrotnic pasywnych.
×
×
  • Utwórz nowe...