Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 380
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Nie pozostaje nic innego, jak przekonać się na własne uszy. A może jakieś propozycje konkretnych urządzeń, raczej budżetowych dodam?
  2. A czy nie wynika to trochę ze zjawisk takich jak efekt mikrofonowy (o ile dobrze sobie wyobrażam wymienione cechy)? Podatność na wibracje w tych elementach jest jednak duża.
  3. Ok. To w takim razie skąd ten stereotyp się wziął? Czy może inaczej: Dlaczego, lub w czym wzmacniacze lampowe są... lepsze, dlaczego warto się nimi zainteresować, skoro "mogą" grać jak tranzystorowe? Oprócz oczywiście wyglądu i może wspomnianej już możliwości dość łatwego modyfikowania brzmienia za pomocą wymiany lamp. Nie można za to nie wspomnieć o kłopotliwym użytkowaniu, np. dość długie rozgrzewanie aby mogły uzyskać nominalne parametry, czy mimo wszystko częste wymiany zużytych lamp. Być może odpowiedzi na te pytania zachęcą innych, jak również mnie do spróbowania tzw. "lampowego dźwięku". O właśnie co to jest ten "lampowy dźwięk"? Jak widzę, jesteś dużym entuzjastą tej techniki, więc przyznam, że liczę na rzeczową odpowiedź.
  4. Jeżeli chodzi o listwę to filtr może mieć budowę jak na rysunku. Jeżeli używasz tego w sieci dwuprzewodowej, a urządzenia podłączasz do listwy kablem trójżyłowym, to pojemności łączące L i N do PE będą powodowały występowanie na przewodzie PE napięcia ok 115 V. Ponieważ jest to połączenie mało wydajne prądowo, dalsze połączenia w sprzęcie mogą powodować zmianę wartości tego napięcia. Dlatego najlepiej najpierw zmierzyć napięcie na PE (pomiędzy PE a N) w samej listwie. Jeżeli tak jest, to lepiej nie podłączać PE do sprzętu. To było o listwie filtrującej. DC blocker to po prostu pojemność włączona szeregowo z obciążeniem (dodatkowo zabezpieczona diodami) - jak sprzężenia pojemnościowe pomiędzy stopniami wzmacniacza. Wydaje mi się, że nie powinien sprawiać kłopotu. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to chodzi o ekranowanie pomiędzy tymi elementami. Nie wydaje mi się, żeby to coś dało, ale nie sprawdzałem. UPSa także nie próbowałem. Zazwyczaj mają wbudowaną także filtrację (chociażby ze względu na sposób działania), ale dodatkowo dwie przetwornice impulsowe, ładującą akumulatory i dostosowującą napięcie z akumulatora do odbiorników. Zawsze któraś pracuje (w niektórych typach chyba nawet obie) i generuje zakłócenia. To zniechęca.
  5. Na początek trzeba by ustalić z jaka siecią mamy do czynienia - TN-C (dwuprzewodowa), TN-S, TN-C-S (trzyprzewodowa). W pierwszym przypadku należy ustalić, która dziurka w kontakcie to N, najłatwiej neonówką. Można wtedy zmierzyć napięcie pomiędzy kaloryferem a N, lub PE (w sieci trzyprzewodowej tak jest łatwiej). Jeżeli okaże się, że napięcie jest tu na poziomie kilkudziesięciu woltów, to dalej bym odpuścił kaloryfer. Prawdopodobnie występują jakieś problemy z uziemieniem sieci elektrycznej, lub np sieć CO nie jest w ogóle uziemiona (tzn. tylko w sposób "naturalny").
  6. Właśnie mnie też to "słyszenie" nie pasuje. A oprócz kabli jest przecież jeszcze wiele innych rzeczy: wibroizolacja (w tym elektroniki) i tłumienie drgań, rzadko wymieniane ta tym forum kondensatory jak również inne elementy elektroniczne, jitter generatorów taktujących przetworniki CA (nawet tym się zajmowałem ), problematyka zasilania, etc. etc. I jak z tym żyć ? P.S. Robi się jak na zebraniu anonimowego audiofila tak swoją drogą
  7. Filtr jak najbardziej mogę polecić. Jeżeli jednak bez uziemienia, to lepiej nie podłączać tego "wyprowadzenia" w filtrze także do sprzętu (ze względów opisanych wyżej). Sporo, trudno powiedzieć o co chodzi, skąd to się bierze. U mnie było 140 - 150 mV, a i tak prąd wyrównawczy (zwarłem amperomierzem PE i kaloryfer) to 0,5 A - przy 43V lepiej tego nie robić. Ale faktycznie, że sieci (wszelkie) w blokach to czasem zagadka. Dlatego wolałem najpierw popytać elektryków co i jak. Może być też np. tak, że jeżeli używasz filtrów, i nie masz połączenia do uziemienia po stronie zasilania filtra to filtr podaje napięcie na masę. Jeszcze się poprawię. Może należałoby najpierw zmierzyć napięcie pomiędzy PE a kaloryferem, tzn. iść jakby od początku w celu znalezienia przyczyny tych 43V. Zmierzyłbym też na wyjściu listwy pomiędzy N a PE jeżeli nie jest uziemiona po stronie zasilania.
  8. Oo.. zauważyłem, że chyba ze względu na późną porę źle przeczytałem punkt 3 - a mianowicie impedancję (wydawało się to naturalne w odniesieniu do wcześniejszych pytań). W takim razie muszę zapytać o implementację czego chodzi?
  9. Ad 1. Tak, o ile ich wypadkowa impedancja nie jest mniejsza niż dopuszcza producent wzmacniacza. W przypadku kolumn rozważamy tylko połączenie równoległe (ze względu na zwrotnice), więc będzie ona równa (Z1*Z2)/(Z1+Z2). Ad 2. Teoretycznie natężenie dźwięku wzrośnie o 3 dB, bo moc oddawana ulegnie podwojeniu (o ile kolumny będą takie same i połączone równolegle). W praktyce, ze względu na niezerową impedancję wewnętrzną wzmacniacza nie uzyska się jednak podwojenia mocy. W każdym razie będzie nieznacznie głośniej. Ad 3. Nie.
  10. Ja też jestem zaintrygowany.
  11. ?? Przepraszam, ale pomimo, że jestem słyszący (zabrzmiało jak w...) to zdjęcie + komentarze mnie rozwaliły ?
  12. To może jeszcze ustalmy co to znaczy pasywny. Ja pod tym pojęciem rozumiem układ, którego nie zasilamy, tzn. nie dostarczamy do niego dodatkowej energii aby działał. Filtr LC używany w listwie jest dla mnie pasywny, a wzmacniacz to już układ aktywny.
  13. To samo zastosowałem odtwarzaczowi i częściowo wzmacniaczowi, tyle że matą aluminiowo gumową (guma jak smoła). Pomimo, że są to urządzenia o wiele mniej "mechaniczne" niż gramofon, efekt był słyszalny i to dobrze. I wcale nie jestem przekonany czy obudowa z drewna lub kamienia zadziałałaby lepiej.
  14. Tak, wykazują pojemność pomiędzy przewodami i jest różna w zależności od długości. Ale... wzmacniacze audio to wzmacniacze napięciowe, tzn ich wyjście można potraktować jako źródło napięciowe, które jako idealne ma zerową impedancję wewnętrzną. Realnie we wzmacniaczach tranzystorowych to ułamki Ohma, w lampowych trochę gorzej bo kilka Ohmów ze względu na transformatory wyjściowe. Reaktancja kabla o pojemności 1nF (duże zaokrąglenie w górę) przy częstotliwości 20kHz to ok 8kOhm. Widać więc, że takie dodatkowe obciążenie jest dla wzmacniacza "niewidoczne". Fachowcem niestety nie jestem. O tym dlaczego własne konstrukcje już pisałem, więc skupię się na słyszalności. Ta sztuka udała mi się jeszcze pod koniec lat 90 przy pomocy Technicsa wyposażonego w altusopodobne kolumny stx. Nie tylko mnie zresztą. Ze względu na ciekawość i pomimo dużego sceptycyzmu zakupiłem takie trochę lepsze interkonekty. Był to audioquest o ile pamiętam. Dodam, że z całego naszego grona znajomych tylko ja. Inni woleli sprawdzić za moją kasę Jak włączyliśmy zaraz po zakupie, tak następnego dnia wszyscy je mieli Po jeszcze kilku zakupach ostatecznie wszystkie sprzedałem i zacząłem kombinować sam. Niestety do dzisiaj nie bardzo wiem dlaczego to "działa". Zauważyłem wprawdzie pewną zależność, tzn. w jaki sposób zmienia się dźwięk poprzez zmianę pewnego powiedzmy parametru, ale dlaczego tak jest nie wiem. W każdym razie nie kupuję drogich, a właściwie jakichkolwiek kabli od dawna, więc chyba efekt grających pieniędzy mnie nie dotyczy. Dążąc do uzyskania najlepszego dźwięku sprawdzałem szereg rozwiązań, z których jedne okazywały się dobre, inne wręcz przeciwnie. Czyli jednak mogłem wychwycić różnicę na tyle aby to ocenić. Dodam jeszcze, że jako inżynierowi, wiedza zawarta w artykule z początku jest mi dobrze znana. Czuję się więc nieco, że tak powiem rozdarty Zamysł był taki, że miały lub mają korygować charakterystykę pomieszczenia a nie niedoskonałości sprzętu.
  15. Zdecydowanie tak. Sama rezystancja, jako wielkość zupełnie niezależna od częstotliwości nie ma wpływu na barwę. Poza tym w przypadku kabli audio (wyłączając połączenia głośników w systemach PA) ma pomijalnie małą wartość, nawet przy niewielkich przekrojach. Z drugiej jednak strony, zazwyczaj występuje w połączeniu z indukcyjnością i pojemnością... No tak, tylko jak np. indukcyjność kabla głośnikowego ma się do indukcyjności transformatora wyjściowego we wzmacniaczach lampowych, czy nawet cewki na wyjściu wzmacniacza tranzystorowego (zapobiegającej wzbudzeniu na wyższych cz.) ? Pojemności przewodów są tak małe, że nie mają wpływu w zakresie częstotliwości akustycznych. Wyższe częstotliwości natomiast dobrze jest tłumić, gdyż ich ewentualne pojawienie się, może być następstwem wprowadzenia do układu różnego typu zakłóceń. Można się dowiedzieć czegoś nowego, lub też zmotywować do poszerzenia wiedzy Dyskusja o charakterze konstruktywnym pobudza umysł i opóźnia proces jego starzenia
  16. Jest to wzmacniacz bez transformatorów wyjściowych. Można przypuszczać, mimo że nie zostało to wprost napisane, że to wzmacniacz lampowy. W przypadku konstrukcji tranzystorowych, transformatory wyjściowe to rzadkość i nie stosuje się dodatku OTL w opisie, bo tak jest zazwyczaj.
  17. Remasterem być może i można nieco uratować sytuację, ale to grubsza ingerencja wprowadzająca zmiany do nagrania. Poza tym w ten sposób trudno odzyskać coś, co nie zostało zapisane lub zostało zapisane ze zniekształceniami. Samo odtwarzanie w sposób jak najbardziej "przezroczysty", bo chyba o to chodzi w drogim sprzęcie (w tym kablach), nic tu nie zdziała.
  18. Tego nie napisałem. Wpływ miało wszystko po kolei. Chodziło mi o to, że nawet stosując super sprzęt z jeszcze lepszymi kablami nie "dorobi" się jakości utraconej podczas nagrania.
  19. To fakt, że co by nie robił, takie nagrania mają zdecydowanie gorszą jakość od współczesnych.
  20. Dziękuję za miłe słowa. Widzę jednak zdecydowane przecenienie moich kompetencji. W tej dziedzinie uważam siebie za entuzjastę amatora, nadal poszukującego odpowiedzi na całą górę pytań Tak jak pisałem, nie mam też rozeznania w sprzęcie. Tu ukłon skierowałbym raczej w stronę branży, jeżeli chodzi o dobór pod konkretne preferencje, lub "własnouszne" sprawdzenie poprzez odsłuchy, co tak naprawdę się podoba - to chyba najlepsza droga.
  21. Dla mnie największe znaczenie ma w tej kwestii bardzo duże przewartościowanie. Kupując drogie kable czułbym się po prostu oszukiwany. No ale podobno każdy przedmiot jest tyle warty, ile ktoś za niego zapłaci.
  22. Jestem nieco zdziwiony rekomendacją wzmacniaczy lampowych to tego typu muzyki. Nie myślę o jakimś konkretnym, a raczej o takim stereotypowym - o dźwięku zaokrąglonym, może nawet nieco "kluchowatym" ze złagodzoną górą. Tak na oko, tego typu wzmacniacze pasują mi do bluesa czy nawet bardziej klasycznego rocka (jeżeli już mówimy o muzyce w której ważną rolę odgrywa gitara elektryczna), często brzmiącego dość sucho i męcząco z tranzystora ze względu na niedostatki wiekowych nagrań. Tam rzeczywiście "uprzyjemnienie" wynikające z, trzeba to jasno powiedzieć, ułomności wzmacniacza lampowego wydaje się wskazane. Przy "stopie jak karabin maszynowy" poluzowanie basu raczej nie jest plusem i może zamazać ewentualną korzyść w postaci przyjemniejszego brzmienia gitar. Proszę też nie zrozumieć tego wpisu jako ataku na wzmacniacze lampowe. Podyktowany jest raczej pewną logiką i ciekawością, dlatego zwracam się z prośbą o wyjaśnienie. Zresztą zawsze podobały mi się te urządzenia i ostatnio świta mi nawet myśl o zakupie takowego - póki co chyba jednak bardziej z podświadomej chęci posiadania czegoś ładnego, niż wiary w poprawę dźwięku .
  23. A ja w rogu zauważyłem gitarę klasyczną. Czy nie dodaje ona czegoś od siebie na skutek wzbudzania się od muzyki? Takie przedmioty mogą działać jak dodatkowy "pogłos".
  24. Konkretnego sprzętu nie zaproponuję, gdyż nie mam w tym względzie zbyt dużego rozeznania. Chodziło mi bardziej o wskazanie kierunku, w którym być może należałoby pójść - takie kilka zdań do przemyślenia. Przy czym bardziej zwracam się tu ku moim preferencjom. Po prostu ja wolę granie mniej natarczywe ale jednocześnie szczegółowe i z dobrą stereofonią. W konfiguracji, którą posiadam obecnie, zdarza mi się słuchać przez cały dzień, płyta za płytą i nie czuję, że mnie to męczy. W innym, niedawno założonym wątku, ktoś dla odmiany poszukuje sprzętu grającego ostro, także do mocnego grania, i jest przekonany, że taki właśnie chce. Zależy co kto lubi.
  25. To ja dołożę nutkę wątpliwości. Na mojej półce z płytami jest także wiele pozycji z gatunków trudnych dla większości melomanów ;). Piszesz, że "nie każde stereo sobie z tym radzi", no i jeszcze ten drugi cytat. Oczywiście preferencje są różne, ale nasuwa się pytanie jak długo Twoje uszy to zniosą, tzn. jak długo będziesz w stanie słuchać takiej muzyki na bardziej "wyraziście" grającym sprzęcie. Po latach słuchania muzyki doszedłem do wniosku, że trudniej złożyć sprzęt dobrze, czy może raczej w sposób długotrwale przyjemny, odtwarzający Cannibal Corpse niż Tomasza Stańkę. Zapewne właśnie ze względu na duże zagęszczenie dźwięków, czyli na "stopę jak karabin maszynowy" i gitarę z taką zawartością wysokich harmonicznych, że szkliwo na zębach pęka (mimo wszystko coś w tym jest, co każe umieszczać kolejną płytę w odtwarzaczu ) . Innymi słowy dźwięk w kierunku bardziej, użyję tu słowa efekciarskim przy takim repertuarze wywołuje być może większe emocje, ale na krótką metę. Później zaczyna męczyć.
×
×
  • Utwórz nowe...