-
Zawartość
2 380 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
Więc zapewne jest w 2 klasie ochronności. W takim przypadku chyba lepiej nie kombinować w ten sposób bez dokładnego zapoznania się ze sposobem połączeń masy, obudowy wewnątrz urządzenia. Rozumiem, że w tej sytuacji mówiąc o masie masz na myśli tą układową po stronie wtórnej transformatora. Odnośnie konkretnej sieci to rzeczywiście @MobyDick może mieć rację. Jeżeli mieszkasz np. w domku na odludziu, sytuacja będzie inna niż w 85 lokalowym bloku, na osiedlu z lat 70. Zakłóceń w sieci zapewne będzie mniej i efekt nie będzie tak słyszalny, bo to "lepiej" masz od razu, bez kombinowania. Mimo wszystko, trochę nie daje mi spokoju ten brak reakcji na podłączenie PE do masy wzmacniacza (u kolegi @strefa ciszy), biorąc pod uwagę, że słyszałeś różnicę przy zasilaniu przez stabilizator. Poszperałem i na jakimś forum znalazłem wiele pozytywnych komentarzy po zastosowaniu stabilizatorów napięcia. Opisy efektów były dość zbieżne z moimi spostrzeżeniami po zastosowaniu filtra. Stabilizatory typu indukcyjnego prawdopodobnie mają także własności filtrujące (transformatory lub dławiki włączone szeregowo). Oznaczałoby to, że jednak jakieś zakłócenia oddziałujące na audio w Twojej sieci występują. Wytłumaczyłbym to w ten sposób, że tak jak w moim przypadku efekt był zauważalny ponieważ przewody N i L są filtrowane a zakłócenia dodawałem do układu poprzez PE (ten z sieci elektrycznej), tak u Ciebie zakłócenia i tak przedostają się do układu wzmacniacza poprzez niefiltrowane zasilanie i dołączenie PE już niewiele w tym względzie nie zmienia. Praca wzmacniacza (a właściwie, o ile pamiętam gołej końcówki, która jest na tym filmie) przy obniżonym napięciu raczej nie tłumaczy wpływu zakłóceń na jakość dźwięku, z uwagi na jego niezmienny charakter (w odniesieniu do stabilności). Na marginesie dodam, że nie będzie on pracował normalnie przy tak niskim napięciu. Już przy niewielkiej mocy wyjściowej zacznie "obcinać", nie pozwalając na uzyskanie mocy nominalnej. Wydaje mi się, że chodzi jednak o znacznie "szybsze" zmiany napięcia zasilającego w postaci zakłóceń, a więc nawet szybsze od falowania/niestabilności napięcia spowodowanego dużym obciążeniem sieci, o czym wspomniał @MobyDick. Poza tym piki zakłóceniowe mogą osiągać znaczne wartości napięcia (setki, tysiące woltów?). Zasilacz transformatorowy także może zawierać stabilizator liniowy i być mało wrażliwy na zmiany napięcia zasilania sieci. Notabene, w zasilaczach ze stabilizacją impulsową też stosuje się transformatory . Trudno się zgodzić także z ostatnim zdaniem. Rezerwuarem "szybkiej" energii we wzmacniaczu są kondensatory w zasilaczu. To one w razie potrzeby zapewniają odpowiednio niską impedancję wewnętrzną źródła zasilania dla końcówki mocy.
-
Dokładnie tak jak piszesz nie mogę zrobić z uwagi na użycie filtra. Ze względu na występujące w nim pojemności pomiędzy N i PE oraz L i PE, poprzez całkowite odłączenie uziemienia (PE) spowodowałbym wystąpienie na obudowach i masie napięcia ok 115V. Izolowałem natomiast przewody PE we wtyczkach kabli zasilających sprzęt (powtórzę, że listwa cały czas była uziemiona). Różnica wyraźnie słyszalna. Powiem więcej, słyszalna była nawet (tu już o wiele mniej) przy zmianie połączenia PE z instalacji elektrycznej na sieć CO, przy rozłączonych PE w kablach zasilających. Zapewne za sprawą wymienionych wyżej pojemności. Jeszcze raz mocno przestrzegam przed łączeniem jednocześnie przewodu PE instalacji elektrycznej i sieci CO.
-
Właśnie skończyłem pisać o problemach sieciowych w wątku "Tania listwa sieciowa". Oprócz tych mogą jeszcze dochodzić zakłócenia radiowe od innych urządzeń. Już gdzieś o tym pisałem, ale może przypomnę. Miałem taki przypadek, że w jednej z kolumn słychać było ciche chrobotanie, popierdywanie - ogólnie dziwne dźwięki i to nie w sposób ciągły i niezależnie od położenia gałki głośności. Po poszukiwaniach podobnych do Twoich, które także nic nie dały, zacząłem odłączać sprzęt znajdujący się w pobliżu. Winnym okazał się być modem. Może ten przykład przysporzy jakichś nowych pomysłów na poszukiwania przyczyny.
-
Te przekroje wg normy raczej nie wynikają z potrzeby lepszego pozbywania się zakłóceń. Ogólnie, funkcją przewodu PE jest ochrona przeciwporażeniowa a nie przeciwzakłóceniowa i w tym właśnie celu przebudowałem instalację. Pod tym względem wszystko jest w porządku (sprawdzane w ostatnich dniach przez elektryków - ogólny przegląd instalacji w bloku). I nawet jeżeli uziemienie przewodu N jest marne, lub nie byłoby go w ogóle, funkcja przeciwporażeniowa nadal będzie spełniona ze względu na połączenie PE z N przed bezpiecznikiem różnicowoprądowym. Niestety, jak się przekonałem, takie połączenie niespecjalnie nadaje się do zasilania audio z przyczyn opisanych wyżej (prawdopodobnie). Stąd pomysł z siecią CO, jako "czystszym" uziemieniem. Niestety nic nie wiem o parametrach uziemienia w budynku, czy w mieszkaniu, ale tak jak pisałem nie mają one znaczenia jeżeli chodzi o ochronę przeciwporażeniową. Tak na marginesie, pisząc to słucham sobie muzyczki i nie mogę wyjść z podziwu jak ten "kaloryfer" przyczynił się do poprawy jakości dźwięku
-
Faktem jest, że tak robić się nie powinno. Bardziej fachowe (może także nawet bardziej korzystne ze względu na zakłócenia) byłoby wykonanie uziomu we własnym zakresie, a właściwie przez firmę, która może sprawdzić parametry takiego uziomu, np pod balkonem. Ale to i tak wydaje się mniej pewne niż połączenia stosowane dotychczas ze względu na brak wspólnego punktu (bezpośredniego połączenia) pomiędzy N i PE. Niemniej jednak dołożyłem wszelkich starań, aby bezpieczeństwo było zapewnione w jak największym stopniu. Tak jak pisałem, skonsultowałem z elektrykiem sposób uziemienia instalacji CO. Niestety nie pamiętał, czy jest uziemiona indywidualnie czy połączona także do GSU Sprawdziłem nawet, czy w sytuacji awaryjnej zadziała bezpiecznik różnicowoprądowy (zwarłem N do kaloryfera) - efekt był pozytywny. Mimo wszystko, jeżeli przeczyta to jakiś fachowiec elektryk, będę oczywiście wdzięczny za komentarz.
-
Voodoo - ależ skąd. To łatwiej wyjaśnić niż grające kable. W instalacji elektrycznej budynku, podobnej do opisanej przeze mnie, przewód PE jest zwarty z przewodem N w szachcie na klatce schodowej. Przewód N natomiast bierze udział w zasilaniu całej masy urządzeń sąsiadów, a także moich, które wprowadzają do sieci różnorodne zakłócenia. Pomimo uziemienia N, zakłócenia te i tak występują z uwagi na niezerową impedancję przewodów. Jakość uziemienia też może nie być najlepsza, tzn. także może mieć dużą impedancję. Dodam, że takie kilku-Ohmowe uważa się za dobre. Tak więc przewód PE, połączony z N a więc z całą masą zakłóceń podłączamy bezpośrednio (filtracja w listwie obejmuje tylko przewody N i L) do obudowy urządzenia a tym samym do masy układu elektronicznego. Jak to wygląda w przypadku kaloryfera. Otóż w bloku (tym w którym mieszkam) sieć CO jest stalowa i uziemiona. Można zauważyć, że pomimo ok. 10-krotnie większego oporu właściwego stali względem miedzi, impedancje rur są mniejsze ze względu na przekroje. Dla przykładu 50-cio mm rura o ściance grubości 3 mm ma przekrój poprzeczny równy 443 mm2 - całkiem sporo nawet gdy podzielimy przez 10 (odpowiednik dla miedzi). A do tego płynie w nich woda, która także przewodzi prąd. No i najważniejsze, prawdopodobnie jestem jedyny, a na pewno jeden z niewielu, który coś do kaloryfera podłączył . O ile to mniej zakłóceń niż w przewodzie PE!
-
Przyznam, że trochę się zastanawiałem czy to napisać, ze względów bezpieczeństwa. W każdym razie jeszcze parę słów o przewodzie ochronnym, uziemieniu i masie. Jak już pisałem, rozłączenie PE w kablach zasilających wzmacniacz i odtwarzacz w sposób pozytywny (słyszalny także przez żonę ) zmieniło dźwięk w moim systemie. W ostatnich dniach poszedłem o krok dalej i w poszukiwaniu dobrego/czystego uziemienia podłączyłem przewody PE (kabli zasilających) do... kaloryfera . I tu od razu przestrzegę, gdyby ktoś chciał próbować. Najpierw sprawdziłem różnicę potencjałów pomiędzy PE w gniazdku i rurami CO (było tylko 140 mV). Konsultowałem też z naszym "blokowym" elektrykiem, czy instalacja CO w bloku jest uziemiona, gdzie i jak. W żadnym razie nie należy podłączać do sprzętu jednocześnie, czy w jakikolwiek inny sposób łączyć przewodu PE instalacji elektrycznej oraz sieci CO. Prądy wyrównawcze w takim połączeniu mogą osiągać znaczne wartości. Ja zrobiłem to tak, że w gniazdku do którego podłączam sprzęt odpiąłem PE, a w to miejsce przykręciłem przewód połączony z kaloryferem. Dalej tak jak było na początku: listwa z filtrem a do niej wzmacniacz i CD z normalnie połączonymi przewodami ochronnymi. To co się stało z dźwiękiem trochę mnie, że użyję mocnego słowa, zszokowało - pozytywnie oczywiście. Naprawdę duży zysk. Słowa klucze to wyczyszczenie, stereofonia, przejrzystość. Dodam, że najlepszy efekt był wtedy, gdy uziemiony był zarówno wzmacniacz jak i odtwarzacz, pomimo utworzenia się z powrotem pętli masy. Wniosek z tego taki, że przewód PE (odchodzący z N na klatce schodowej) instalacji elektrycznej w budynku, w którym mieszkam wprowadzał na masę urządzeń audio sporo zakłóceń, które niezbyt dobrze wpływają na dźwięk. No i niech ktoś powie, że kaloryfery nie grają
-
Co kto lubi. Dla mnie może być nawet niedostatek basu, a właściwie to nawet wolę mniej, jeżeli jest kiepskiej jakości. A bas z monitorów zwykle jest jednak lepszy (wiadomo, kwestia gustu). Oczywiście aby mówić o sensownym porównaniu, trzeba wziąć monitor i podłogówkę z tej samej linii produktów. Przykłada z życia: dawno temu wybierając kolumny odsłuchiwałem Usher V-601 (monitor, wtedy 2400) i V-602 (podłogówka - 3200, ta sama konfiguracja głośników co w 601). Bez wahania kupiłem V-601. Dla mnie tańsze monitory grały lepiej właśnie ze względu na bas. Mam je zresztą do dziś - super kolumny. Dodam, że nastawiony byłem na zakup podłogówek (tak w ogóle).
-
Tu żarcik, ale po zastanowieniu to czasem należałoby zapytać jak chronić dziecko przed sprzętem, a nie sprzęt przed dzieckiem. Mamy wspomniane już lampy, gorące i "elektryczne", kolumny - konstrukcje smukłe, wysokie i dość ciężkie, a do tego plątanina kabli (mój synek bardzo je lubi , podobno po mnie ). Wychodzi na to, że najlepiej po prostu dobrze pilnować dziecko. Po prostu... to jednak nie jest dobre słowo
-
To chyba stąd pomysł z tym pastuchem
-
Odniosę się do moich doświadczeń z "dziurką" w laptopie. Mam wprawdzie budżetowe lenovo, więc raczej daleko do Mackbooka, w każdym razie jakość karty dźwiękowej jest w nim tragiczna, tak to dobre słowo. Sprawdziłem to przy próbie użycia komputera do pomiarów akustyki pomieszczenia. Takie parametry jak pasmo, liniowość w dziedzinie częstotliwości kompletnie leżą. I rzeczywiście, wystarczyło podłączyć prostą kartę na usb (behringer uca222), i dźwięk z słuchawek stał się o niebo lepszy. Nie chciałbym generalizować, że zawsze tak jest, ale zapewne nie jest to odosobniony przypadek. Mackbooki są uważane za komputery dobrze radzące sobie z multimediami, więc powinno być lepiej. Nie zaszkodzi jednak sprawdzić. Dodam, że mimo wszystko najlepszy dźwięk uzyskałem po podłączeniu rzeczonej karty do daca.
-
Starsze, kilkuletnie zapewne tak, ale nie półtorarocznego, czy nawet dwuletniego brzdąca. To niestety najgorszy okres - już jest mobilny i bardzo wszędobylski, wszystko chce poznać, a jeszcze niewiele rozumie.
-
Z tą głośnością to różnie, w zależności od pory dnia, tak w odniesieniu do testów jak i słuchania, po południu głośniej, wieczorem ciszej - mieszkam w bloku. Porównania robię jednak przy tym samym poziomie. Mam ułatwione zadanie z uwagi na przekaźnikowo rezystorową regulację głośności + wskazanie poziomu na wyświetlaczu wzmacniacza.
-
Dziękuję, pozdrowiłem. Taka miła to ona jednak nie jest. Ciągle każe mi przyciszać A ja przecież badania prowadzę W każdym razie, w związku z wyżej opisanym odkryciem, wypadałoby dalej sprawdzić, czy użycie różnych kabli sieciowych z niepodłączonym przewodem PE będzie nadal wnosiło jakieś zmiany do dźwięku, co w wolnej chwili postaram się uczynić.
-
W końcu sprawdziłem - nawet kilka razy, w ciągu kilku dni. Efekt, muszę przyznać, mnie nieco zaskoczył. Może napiszę jak to robiłem. Przewody PE rozłączałem zaklejając taśmą izolacyjną pola stykowe na wtyczkach kabli zasilających odtwarzacz i wzmacniacz. Trochę średniowiecze, ale ponieważ w listwie filtrującej mam gniazda schuko, wydało mi się to najprostszym, najszybszym i nie ingerującym w konstrukcję sprzętu rozwiązaniem. Teraz co się stało. Początkowo rozłączyłem tylko w odtwarzaczu, mając na uwadze przerwanie pętli masy. Stwierdziłem że dźwięk się zmienił (później napiszę coś na temat obiektywizmu w "badaniach" ). Nie starałem się ustalić czy się poprawił czy pogorszył, chciałem tylko sprawdzić czy coś się zmieniło. Z ciekawości rozłączyłem PE także we wzmacniaczu, tak więc całkowicie pozbawiłem sprzęt połączenia z uziemieniem. Ku mojemu zdziwieniu, efekt zauważony po rozłączeniu odtwarzacza jeszcze się nasilił. Wniosek z tego taki, że teoria z pętlą masy była chyba niezbyt trafna. Tzn. samo zjawisko występuje, ale w moim przypadku raczej coś innego mocniej zaważyło. Przypuszczam, że to zakłócenia z linii N, z którą PE łączy się kilkanaście metrów dalej + słabe uziemienie tego węzła. W każdym razie widać, że przewód PE jakiś wpływ na dźwięk jednak ma (przynajmniej u mnie). Oczywiście napiszę, że każdy, może sam sprawdzić - jest to tanie i łatwe. Powtórzę też za @darzur, aby zachować przy tym środki ostrożności. Ale... Aby się upewnić, tak dla siebie, że coś jest na rzeczy, zaprosiłem do badania żonę - jak wiadomo, test przy "użyciu" żony jest najbardziej miarodajny . Może i śmieszne, ale moja akurat jest baaaardzo sceptyczna jeżeli chodzi o takie "hałaśliwe" hobby. Powiedziałbym nawet, że niezbyt znosi. W każdym razie zgodziła się tylko dlatego, że była akurat w pomieszczeniu w którym jest sprzęt. I... usłyszała różnicę! I to odrazu! Co najlepsze, potwierdziła (nic nie mówiłem, czego się spodziewać lub co robiłem) moje odczucia, przynajmniej te słyszalne na pierwszy rzut ucha. Tak więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu - sprawdziłem wpływ przewodu PE, oraz przeprowadziłem żonę na ciemną stronę... audio
-
Z moich obserwacji wynika, że stare nagrania są pod względem technicznym gorsze od współczesnych. Od razu dodam, aby nie wywoływać awantury, że nie biorę pod uwagę masteringu. Właściwie dlaczego miałoby być inaczej. W technologii nagrywania także mamy postęp. Dlatego trochę dziwi, że akurat na takich wychwytujesz różnicę.
-
No nie, coś refleks słaby. Do tego miał być komentarz o rozróżnialności
-
Ja bym dodał, że nawet te "trochę" stratne też trudno odróżnić (o ile to w ogóle możliwe)
-
O ile można uznać te max kilka procent w przypadku betonu (w całym paśmie) za pochłanianie . Zgodzę się, chociażby na podstawie własnych doświadczeń, że KG (na stelażu) + wełna to dobre rozwiązanie jeżeli chodzi o tłumienie niskich częstotliwości. Nie napisałem natomiast, że to u mnie nie zadziałało, bo zadziałało i to wyśmienicie. Przecież właśnie napisałem, że prawdopodobnie takie ściany pochłaniały dół pasma, podczas gdy górne częstotliwości zachowywały więcej energii, gdyż odbijały się od nich. Dodając do tego fakt, że używam monitorów, efekt był taki, że w dźwięku dominowała góra, przez co był ostry, bo nawet nie można powiedzieć, że jasny. Niestety taka była konstrukcja ścian, nie było to zamierzone działanie. I niewiele pomagały zabiegi mające na celu wytłumienie góry. Po prostu powierzchnie ścian były o wiele większe niż powierzchnie pochłaniające. Było wspomniane, że w przypadku źródła punktowego - a więc takiego od którego fala akustyczna rozchodzi się sferycznie. Oczywiste jest, że pomieszczenie zaburza ten efekt bo tu fale ulegają odbiciom, przez co ich energia docierająca do słuchacza jest większa niż byłoby to w przypadku wycinka powierzchni sfery dźwięku tylko bezpośredniego.
-
Można też przyuważyć czego dziecko nie lubi i postawić to obok sprzętu. Żona wprawdzie protestuje, ale ja mam np parasolki (złożone - to wystarcza) w pobliżu kolumn. Zero problemu, synek zupełnie przestał się nimi interesować
-
Tzn jak dużego? No i jak to się wiąże z silniczkami? Niestety nie wytłumaczę, nie stosowałem dc blockerów. Kiedyś wprawdzie zainteresowałem się tym tematem, ale nie wydał mi się wart brnięcia dalej. Niemniej jednak rzeczywiście składowa stała może przyczynić się do pogorszenia własności wibroakustycznych transformatora. Niestety nie chce mi się szukać strony, na której to było wyjaśnione
-
W sieci typu TN-C-S wydzielenie przewodu PE z przewodu N występuje lokalnie, może to być np rozdzielnica w mieszkaniu. W budynkach wielorodzinnych (blokach) to częsta praktyka. Sam tak wykonałem instalację w swoim mieszkaniu. Nie mam uprawnień, więc odbiór musiał wykonać elektryk. Z szachtu na klatce schodowej wyprowadzony jest przewód pięciożyłowy, przy czym przewody N i PE są zwarte i uziemione po stronie szachtu (zwarte do konstrukcji nośnej w szachcie). W rozdzielnicy w mieszkaniu trzy fazy oraz neutralny objęte są bezpiecznikiem różnicowoprądowym a PE nie. I teraz jeżeli wystąpi upływ prądu większy niż 30 mA (standardowa różnicówka) np przez PE (zwarcie do obudowy urządzenia) lub przez czyjeś ciało w wyniku porażenia suma prądów w przewodach L1, L2, L3, N równa temu upływowi, wyzwoli zadziałanie bezpiecznika różnicowoprądowego. Ot i cała filozofia stosowania przewodu PE.
-
No nie no, bez przesady. Buczenie wynika z mechanicznego poruszania się "luźnych" elementów transformatora pod wpływem zmiennego pola magnetycznego, a więc mówiąc wprost z niedokładności wykonania. Mogą to być np luźniejsze zwoje, niedokładnie złożony rdzeń (raczej w przypadku transformatorów o rdzeniu EI lub takim z dwóch "podkówek").
-
No to ja się jeszcze nie spotkałem z transformatorem sieciowym, którego nie słychać w ogóle. Nie wydaje się aby było możliwe zbudowanie takiego. Od najmniejszych kilku W po 800 VA we wzmacniaczu - każdy buczał. Jedyna kwestia, to jak blisko trzeba było zbliżyć ucho aby usłyszeć. Faktem jest, że nie miałem do czynienia z takim zalanym żywicą. Przypomniałem sobie, że jednak miałem - 1000 VA do zasilania neonów, ale też go było słychać.