Skocz do zawartości

sonique

Uczestnik
  • Zawartość

    1 140
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez sonique

  1. @Adi777? Nie śpisz?;) Ranking nieco przewidywalny ale kolejność już zaskakująca. Peter ma złoty medal? No grubo… https://rateyourmusic.com/list/RIStout/the_20_best_free_jazz_albums_as_determined_by_a_polling_of_rym_members/ Niestety ta płyta dość droga. Mi się włącza hamulec gdy cena 100zł plus. A tu gruuubo ponad. Podobnie zresztą European Echoes - Schoof’a. Jak żyć… Będziesz kupował płyty czy poprzestaniesz na „nośnikach” wirtualnych?
  2. Precyzyjna lutownica w 0:33s robi wrażenie…
  3. Niewykluczone, że padłeś ofiarą „nieprawdopobnego postępu” jaki dokonał się w audio w 21 wieku względem wcześniejszych dziesięcioleci. Ja i tysiące innych melomanów również. Mój trzymiesięczny Cambridge Audio CXC na przykład, nie zamyka czasem szuflady. Trzeba przycisk „play” lub „eject” nacisnąć kilkukrotnie a czasem wręcz poprawić szufladę ręką aby się odblokowała. Boję się reklamować bo to zawsze dodatkowa podróż w nie zawsze delikatnych rękach kurierów i brak gwarancji poprawy. No i brak sprzętu w domu przez jakiś czas. Póki co jeszcze jestem cierpliwy. Eh… dobrze, że chociaż płyty czyta bezbłędnie… Oczami kupuję wszystkie te nowe Audiolaby na raz… Ciekawe, czy do 7000CD dodadzą „gapless”. Bo jak zostawią tak jak jest w 6000CD gdzie odtwarzacz wstawia przerwy między utworami tam gdzie artysta ich nie chciał to będzie podobnie bezużyteczny. Np. nowy Stańko brzmi na takim karykaturalnie…
  4. Forum inspiruje. Popatrz na to. Ze mną od wczoraj…;)
  5. A słyszałeś Arbour Zena (1975)? To jast właśnie ta „inna strona” Jarretta. Płyta dość niepodobna do innych w jego twórczości. Mamy tu Garbarka, Hadena, oraz Stuttgart Radio Symphony Orchestra. Nie jest to płyta popularna, i jak zakładam szczególnie lubiana, ale ja ją cenię. Ciekawa, oryginalna i jest niezłym rezerwuarem klimatu tamtych lat.
  6. Pewnie. Must have. Jarrett jest niezwykle płodnym muzykiem. Nie sposób mieć wszystko. Ale moim zdaniem też nie sposób lubić każdą jego płytę bez wyjątku bo są czasem skrajnie różne (i nie mam na myśli jego nagrań z muzyką klasyczną na fortepianie czy klawesynie). Ale The Survivors’ Suite nie można nie mieć bo to jedna z perełek tamtego okresu.
  7. W latach 70-tych Keith Jarrett nawiązał współpracę z muzykami skandynawskimi, Janem Garbarkiem, Palle Danielssonem, i Jonem Christensenem tworząc tzw. Europejski Keith Jarrett Quartet (w tym samym czasie prowadził kwartet z muzykami amerykańskimi z czego wynikały pewne komplikacje prawne względem ówczesnej amerykańskiej wytwórni). Nikt wtedy nie przypuszczał, że sława powstałego na Starym Kontynencie zespołu wykroczy poza lata 70-te i grupa po wieczne czasy trwale zapisze się w historii jako jeden najlepszych składów jazzowych kiedykolwiek. Quartet nagrał tylko dwie płyty studyjne, ale jakie! Belonging (1974) oraz My Song (1977), (druga znalazła się na liście 5-ciu najlepszych płyt jazzowych wg. Marcina Wasilewskiego). Jazz to muzyka żywa, domagająca się interakcji z publicznością a więc nie dziwi fakt, że Jarrett ze swoim europejskim zespołem licznie koncertował. I tu dochodzimy do cremè de la cremè, czyli albumów koncertowych, które moim zdaniem (i nie tylko) są najlepsze: Personal Mountains (wydana w 1989 a nagrana dekadę wcześniej), Nude Ants (1979) oraz Sleeper (wydana dopiero w 2012 a nagrana jak poprzednie w 1979). Wszystkie pięć płyt gorąco polecam każdemu fanowi jazzu. A szczególnie płyty koncertowe wśród których Nude Ants wydaje mi się najciekawsza.
  8. E tam starożytne. Znam tę płytę co nieco i to tylko taka fasadowa otoczka. Bliżej tej muzyce do gwiazd niż do skarabeuszy…;) Nude Ants znasz?
  9. Eh, Ty znowu między gwiazdami… zejdź na Ziemię i… zatańcz z mrówkami golasami…;) Chociaż podobno nie o nagie mrówki tu chodzi. Jest to jedynie słowna zabawa… Przedostatni kawałek na płycie nosi tytuł New Dance co w wymowie brzmi niemal jak Nude Ants i to bez względu na rodzaj akcentu (Am czy Br). Ot taka ciekawostka.
  10. Świetnie! Gdy zaczyna boleć szyja to sygnał że na dzisiaj basta… Czasem trzeba sobie pomóc;) Znajomy Niemiec ma salon bez sofy. Twierdzi, że tak walczy ze swoim i rodziny lenistwem. Można? Można!;)
  11. Haha… dlaczego czekałem kiedy napiszesz?:P Każdym zacytowanym powyżej zdaniem trafiłeś w dychę. I nawet mam podobne odczucia co do ECM: ten album nie za bardzo pasuje do tej wytwórni. Wtedy kiedy powstał takie rzeczy były jeszcze możliwe. To były lata kiedy ECM wydawał dość różnorodne nagrania - nawet jeżeli mające jakieś styczne. Dzisiaj aż takiego zróżnicowania już raczej nie uświadczysz. Większość wydawnictw brzmi „na jedno kopyto”. To wciąż świetna wytwórnia. O takiej spójności produkcji może pomarzyć wiele innych… Ale w tym wypadku co za dużo to nie zdrowo.
  12. Jak lubisz dynamiczne jazzowe granie a przy okazji chcesz porównać jak bębni DeJohnette, to koniecznie sprawdź poniższą: Jest to dość nietypowa w brzmieniu płyta jak na to do czego przyzwyczaił nas Pat Metheny. Fajne, dynamiczne, męskie jazzowe granie. Wyrazista perkusja, świetny bas (Dave Holland na kontrabasie), oraz mocne saksofony - oba tenorowe i zazwyczaj nie razem w jednym utworze ale czasem się jednak spotykają. Polecam: Pat Metheny - 80/81
  13. Muzyka zjawiskowej urody. Jednak warto zaznaczyć, iż jest to kompilacja utworów z płyt: Neighbourhood (2005) Playground (2007) Third Round (2010) Manu Katche (2012) Tę ostatnią posiadam i bardzo lubię. Manu Katche ma specyficzny a przez to ciekawy sposób grania. Jeżeli chodzi o operowanie dynamiką to przypomina mi trochę Jacka DeJohnette’a: potrafi i lubi przyłożyć przez co jego gra jest mocno wyrazista i rzadko jedynie w tle.
  14. Dzięki… właśnie mi uświadomiłeś, że te Audiovectory, które słuchałem z KEF-ami noszą oznaczenie QR1 (podstawkowe) a nie jak napisałem QR3. QR3-ki słuchałem podczas porównań z PA Diamond 28 dawno temu w tej samej salce (kontrast wrażeń podobny).
  15. Też tak odebrałem R3. Wziąłem je na sparing z Audiovector QR3 (te drugie za sugestią salonu - zamiast Monitor Audio Silver 100 6G). Mając w domu jaśniejsze i żywe kolumny (Silver 500), odebrałem R3 jako gęste, ciepłe, spokojne, relaksujące: „zadymiony nocny pub”. Jakbym miał sprowadzić tę prezentację do jakiegoś kształtu to byłby to kształt gruszki: dużo od pasa w dół a mniej i delikatniej powyżej. Myślę, że jeżeli ktoś lubi popularne Pylony serii Diamond, to polubi też R3. Raczej nie jest to moja prezentacja choć może się podobać (póki co - może do niej dojrzeję) ponieważ cenię sobie żywiołowość, dźwięczność, lekkość, z domieszką neurotyczności;) Z tamtych dwóch wybrałbym QR3 choć były tak pieruńsko rozdzielcze i szybkie, że nie wiem czy przy dłuższych odsłuchach nie męczące. Słuchałem 20 minut w dobrze zaaranżowanym pomieszczeniu 16-18m2.
  16. @Adi777, Alva Noto pewnie znasz… Niektóre płyty świetne. Alva Noto wraz z Blixa Bargeld-em (Einstürzende Neubauten, The Bad Seeds) popełnili ciekawą awangardową płytę: anbb - Mimikry
  17. Szkoda, że ich nigdy nie słuchałem. W moich 500-tkach właśnie dół pasma jest w moim pomieszczeniu kłopotliwy (zbyt obfity). Jak go nie ogarnę to zwrócę się ku mniejszym konstrukcjom. Może właśnie ku Silver 100 bo wiele mi się u ich dużego brata podoba.
  18. Erica Dolphy „Out of Lunch” gdzieś mi się przewinęła, pewnie ktoś rekomendował. Ale czy słuchałem uważnie to nie pamiętam. Sprawdzę. Jona Hopkinsa znam od Eno. Tej płyty nie słyszałem. Sprawdzę również. Na „Machine Gun” trzeba mieć nastrój. I co tu owijać w bawełnę, wino pod ręką. Póki co jedynie tę płytę próbowałem we fragmentach. Z pewnością ważna i jasna gwiazda na firmamencie europejskiego free jazzu ale po spotkaniu z jej dźwiękami ulegam pewnemu zakłopotaniu bo chyba w ogóle nie można rozpatrywać jej w kontekście urody a jedynie wirtuozerii czy „fajności”. Podobnie jak niektóre inne dzieła, np. Piano Phase - Reicha. Tu w wykonaniu Możdżera (jednego z dosłownie kilku pianistów na świecie potrafiącego zagrać ten rozpisany na dwóch muzyków utwór - solo). Na TIDALu nie widzę…:|
  19. Ty, faktycznie. On mi się tylko z saxem kojarzył a tu patrzę, że w klarnet też czasem dmuchnie. Mam takie jego płyty a Twoje propozycje sprawdzę:
  20. Bardzo! Odgrzebałem jego starszą płytę, gdy nie był jeszcze „udomowionym” muzykiem ale dzikim i wierzgającym rumakiem free jazzu. 16(!) muzyków… tylko 30 minut materiału. Jest siła. Jest ekspresja. Czystej wody europejsku free… Wśród muzyków grających na powyższej płycie znaleźć można kilka ówczesnych sław a między nimi Petera Brötzmanna, który znany jest mi z bodaj najbardziej ostrego i agresywnego materiału jakiemu dane było wpaść w me uszy. Przy nim dokonania Napalm Death czy inne Burzum to pikuś;)
  21. Dopóki nie ma banjo to nie obciach;) Ponoć duży wybór gorszy niż brak wyboru, ale do któregoś się wkrótce przymierzę:)
  22. Louis Sclavis is his name… w ogóle ostatnio powalił mnie jazz o romańskich korzeniach. Ale o tym później. No i chociażby grający tak pięknie u Schoof’a Michel Pilz na basowym… Miodzio;) Pomimo tak mocnej klarnetowej obstawy, liczę, że mi Rafale polecisz jakiegoś zacnego grajka na dzisiejszy wieczór…;)
  23. A widziałem to gdzieś. Może właśnie u niego. Dobre? A propos trąbki to dziękuję Ci z całego ucha za Manfreda Schoof’a. No nie mogę się od jego trylogii zawartej na Resonance uwolnić! Geniusz… Nowa jakość. To tak wciąż krążąc przy trąbkowych klimatach… Ale jest tam dla mnie jeszcze jeden potężny magnes. Na imię ma klarnet. Ostatnio mam na jego punkcie w jazzie obsesję…
  24. Mi ostatnio przygrywa taka trąbka co to udaje klakson. A może to klakson, który udaje trąbkę…? Co by nie pisać, facet z pewnością wychowywał się przy ruchliwej ulicy… a może przeniósł się w czasie z przyszłości? Wikipedia podaje: „He was best known for developing the concept of "Fourth World" music, which describes a "unified primitive/futurist sound" combining elements of various world ethnic traditions with modern electronic techniques.” Dobra obsada. Muzyka, która wykuwa w mózgu nowe korytarze. Cóż chcieć więcej? Polecam. Jon Hassell - Power Spot
×
×
  • Utwórz nowe...