-
Zawartość
1 140 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez sonique
-
@Highlander_now, @Grzesiek202, @Rega, @Adi777 - piękną muzykę podajecie. To moje dzieciństwo. Potem już tego nigdy nie słuchałem… czas sobie to wszystko odświeżyć… może nawet u rodziców z czarnej płyty… jestem pewien, że wciąż je mają. @Highlander_now, cieszę się, że znalazłeś czas i ochotę podzielić się swoją wiedzą i w tym wątku. Czułem, że możesz wydatnie wpłynąć na jego kształt…;) „Choć wąski tor, niewąską frajdę mam…”;)
-
@Adi777, Eberhard generalnie nigdy nie stał w miejscu, ale ta płyta daje wyraźną zmianę brzmienia i klimatu w porównaniu z wcześniejszymi. Potem Weber zrobi to jeszcze kilka razy. Recenzenci głoszą, że Eberhard to jedna z podstawowych składowych brzmienia ECM. Ja się z tym nie zgadzam o ile mówimy o jego solowych dokonaniach. Moim zdaniem do klimatycznego mainstreamu ECM pasował zwykle średnio. Dopiero w gdy kolaboracjach z innymi, można się z ww tezą zgodzić - lecz wtedy to już był blend różnych muzycznych wizji z jedynie Weberowym „kolorkiem”. Podobnie widzę Terje Rypdala. Też mi do ECM specjalnie nie pasuje… Z Webera polecam jeszcze przyłożyć ucho do Pendulum, choć wszystkie na swój sposób niezłe.
-
@Adi777, Fluid Rustle… any comments Sir?;)
-
Sakralnie się ostatnio zrobiło w naszej części świata… Zatem podtrzymując klimat zapraszam do Opactwa Ojców Benedyktynów w Ottobeuren. Tam właśnie, w 1976r Keith Jarrett nagrał na barokowych organach „Trójca” zbudowanych 200 lat wcześniej przez Karla Josephs Rieppa płytę Spheres. Trochę(pokręconej) zadumy w tym czasie nie zaszkodzi. Keith Jarrett - Spheres
-
Czyż nie po to jesteśmy na tym forum aby jak najlepiej dopieścić sprzęt i zwiększyć skuteczność muzykoterapii? Ja zdecydowanie tak…;)
-
W dużej mierze tak właśnie jest. Jednak mocny, długotrwały stres ima się terapii wysiłkiem. Wtedy potrzeba czegoś mocniejszego i bardziej kompleksowego, czegoś co zajmie się przyczyną, a nie skutkiem. Taki dystres jest bardzo destrukcyjny. Dlatego częsta aktywność jest tak ważna. Bo lepiej się walczy wchodząc w kryzys silnym niż osłabionym.
-
Umiejętność radzenia sobie ze stresem plus regularna, niekoniecznie wyżyłowana aktywność fizyczna - bez względu na pogodę. Dorosłym bez nałogów, poza wrodzonymi ograniczeniami i obciążeniami genetycznymi, życie skraca głównie nadmierny stres i brak aktywności fizycznej.
-
Po pewnej grudniowej dacie lepiej cholesterolu nie badać i pojawić się na pobraniu krwi kilka tygodni później jak się sprawy unormują;)
-
Miękkie;) Tak, można czasem takie kupić tylko obejrzyj je dokładnie bo miękkie potrafią być już nadpsute. Możesz też kupić twarde lub twardawe. Zmięknie w domu. Proces możesz przyspieszyć kładąc je na jabłkach. Jak masz Thermomix czy inny podobny to możesz też zawsze zrobić pastę bez względu na to czy awokado twarde czy miękkie. Na zdrowie:)
-
Inny klimat, choć wciąż słychać, że to Eberhad. A kto nie ma… nie samym ECM człowiek żyje… ja np. ostatnio częściej w Label Bleu…;)
-
@Adi777, a wiesz, że ta płyta zajmuje siódme miejsce na liście najlepiej ocenionych płyt ECM w rankingu RYM? A że na czwartym jest inna Eberharda Webera, Twoja ulubiona: The Colours of Chloë…?;) Ciekawy ten ranking: https://pl.rateyourmusic.com/charts/top/album/all-time/c:ecm_records/
-
Kryteria subiektywne czyli „na czuja”;) A poważnie, trudno jednoznacznie stwierdzić, masz sporo racji, że jest pewna swoboda w interpretacji. Jednak jeżeli pierwsze wydanie jakiejś tam płyty nie jest jakieś szczególne i wyróżnia się jedynie takim a nie innym kodem EAN i niczym innym - to można przyjąć, że nie wyróżnia się niczym wyjątkowym. Słowem, bez względu, które z licznych wydań tej płyty nabędziesz to w sumie dostaniesz to samo. Możliwe jednak, że Twoje wydanie, jeżeli to te z 1983r, jest unikalne (nie mam tej płyty). Zawsze możesz przecież uargumentować swój wybór. Czegoś się wówczas dowiemy i nauczymy. Link do Discogs to pewien rodzaj zadania do wykonania. Ja wolę „kawę na ławę” bez klikania i szukania;) Co zatem jest wyjątkowe? Ano np. jedyne wydanie na danym nośniku lub w jedyne danej formie - które w dodatku jest przez kolekcjonerów pożądane, a co za tym idzie nico droższe lub nawet bardzo drogie i/lub rzadkie. Nawet jeżeli na Discogs znajduje się ponad 20 sztuk danej płyty to też może być ona wyjątkowa. Taka ilość w skali całej planety nie jest przyznasz powalająco duża. Barierą może być wtedy cena. Jako przykład zaproponuję kolejną perłę. Duet Terje Rypdala i Davida Darlinga. Płyta rzadka, niestety drogawa. Mało popularna. Zawierająca materiał dalece eksperymentalny i odbiegający od tego co Terje Rypdal zazwyczaj nagrywał. Posiadam wczesne wydanie, najprawdopodobniej pierwsze z 1984r o czym świadczą pewne szczegóły na nadruku (ECM niestety dość dobrze ukrywa rok wydania). Płyta - enigma. Polecam: Terje Rypdal - EOS
-
Lepiej grał sprzęt X od Y czy też salka odsłuchowa X była lepiej zaaranżowana od Y? A może lepiej dopasowana metrażem do odsłuchiwanego zestawu? Może w dniu odsłuchu X byliśmy mniej zmęczeni niż w Y? Albo było to w innym czasie i byliśmy już bardziej doświadczeni? I czy istnieje w pełni uniwersalne „lepiej”? A czy osoba pisząca jest na tym samym poziomie osłuchania co ja aby jej ocena była dla mnie użyteczna? Raz niechcący „złapałem” sprzedawcę na tym, że podczas odsłuchu kolumn „zdjął” gałką wzmacniacza sporo basu (lub nie sprawdził gałki po poprzednim odsłuchu) . „Fajne kolumny ale mają mało basu” - napisałby ktoś potem na forum… a rzecz dotyczyła MA Silver 500 a więc kolumn z nadwyżką basu… takie czasem te nasze słuchanie w salonach i wnioski po nich;)
-
Jak ukryć słuchawki w pracy ?
topic odpisał sonique na deegenerate w Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
Wnioskuję, że w pracy możesz mieć naprawdę głośno. Skupiłbym się raczej na ochronie słuchu a nie na zakupie słuchawek, które zagłuszą hałas kolejnymi decybelami. Tym bardziej, że pewnie słuchał będziesz kilka godzin dziennie, przez cały rok. Jedynie słuchawki z aktywną redukcją szumu mogły by tu jakoś pomóc (nie wiem jak głośno jest w pracy) ale wracamy do punktu wyjścia: one nie są niewidoczne. Wybacz, że wyszło trochę moralizatorsko i nie na temat ale mam trzydziestoletniego kolegę, który stracił słuch na produkcji w Anglii i wiem jak trudno mu się żyje z szumami i nawracającymi w związku z tym epizodami depresyjnymi. Nie mówiąc o tym, ile pieniędzy wydaje na to aby jakoś funkcjonować. -
Przeprowadziłem w domowych warunkach 2 sesje testów ABX dotyczących jakości nagrań (FLAC vs pliki stratne MP3 320, 192, oraz Tidal HiFi vs CD) i nie było to nic trudnego czy niemożliwego. Oczywiście, niektóre elementy toru łatwiej przetestować, inne wymagają nieco więcej zachodu. Ale dla chcącego nic trudnego, nawet w warunkach domowych. Jedynym rodzajem sprzętu, którego nie wyobrażam sobie w roli bohatera testów ABX są słuchawki bo to co mamy na głowie jest stosunkowo łatwo rozpoznać, co z miejsca przekreśla wiarygodność takiego testowanie. Najlepsze wyniki daje jednak moim zdaniem kombinacja ABX z tzw. pogłębionymi odsłuchami w warunkach domowych. Czyli obcujemy z danym elementem toru przez dłuższy czas, ”uczymy” się niuansów jego brzmienia a potem testujemy przez ABX. Moment na testy wybieramy sobie sami. Wtedy nie ma ani spinania się, ani stresu, ani niewiadomej, ani nieodpowiedniego momentu czy zmęczenia - które to są jednymi z głównych wad ABX przytaczanych przez przeciwników tych testów. Do wszystkiego warto podchodzić z dystansem i robić to „z głową’.
-
Po wydaniu świetnej Timeless (1975) oraz równie niezłej Saragasso Sea (1976), John Abercrombie zdecydował się na nagranie płyty solowej, bardziej intymnej. Do jej realizacji użył trzech instrumentów: gitary elektrycznej, gitary akustycznej, i elektrycznej mandoliny. Solowe projekty zawsze wymagają więcej od muzyka, który jeżeli chodzi o kompozycje i wykonanie zdany jest wyłącznie na siebie. Z tego niełatwego zadania John Abercrombie wywiązał się moim zdaniem świetnie. Powstało dzieło interesujące, bogate w różnorodność klimatów ale wciąż bardzo spójne. To wszystko sprawia, że do płyty aż chce się wracać odkrywając w tej bądź co bądź minimalistycznej formie nowe harmonie i smaczki. Płyta nie jest popularna. Wydanie na CD dość rzadkie. Słowem, pasuje do tematu wątku. John Abercrombie - Characters Polecam.
-
Dla porównania dane z 2018r. - różnica raptem 5 lat a sytuacja diametralnie inna. Nie rozumiem dlaczego Spotify nie próbuje utrzymać klientów wprowadzając chociaż „program ratunkowy minimum” czyli usługi skopiowane od konkurencji (np. HiFi).
-
Nie widzę już dzisiaj żadnej wartości dodanej ani niczego wyjątkowego w Spotify względem TIDAL a tym bardziej Deezer. Sytuacja podobna jak ta z iOS a Android. Wiele lat temu - przepaść na korzyść iOS. Android był przy nim mocno niepełnosprawny i amatorski. Dzisiaj jednak różnice w zasadzie żadne. Spotify miał sporą przewagę rynkową wiele lat temu. Dzisiaj z tego nie zostało już nic o co warto walczyć.
-
Jaka słodka historia... Bezdomny londyńczyk grający przez kilka lat na ulicach Paryża, odkryty przez łowcę talentów nagrywa i wydaje niezłą płytę. Trochę zagmatwane „story” ale płyta brzmi przyzwoicie… Benjamin Clementine - At Least For Now
-
Ostatnie, bo z 2004r wydanie tego koncertu ma średnie DR na poziomie 07! Dla porównania, wczesne CD z 1986r ma średnie DR albumu równe 13. Loudness War… aż trudno uwierzyć, że „ludzie ludziom zgotowali ten los”…
-
Ta płyta wyjątkowo dobrze znosi upływ czasu. Wciąż brzmi tak świetnie jak wtedy gdy ją usłyszałem w roku debiutu.