Techno, trance, progressive house, z wokalem, ale nawet niezłe, przynajmniej jak na razie. Historia zatacza koło. Gdyby ktoś mi rok czy dwa lata temu powiedział, że będę słuchał techno, trance czy house, to bym się popukał po czole. Gdyby ktoś mi jakieś osiem lat temu powiedział, że będę słuchał jazzu, to bym się popukał po czole. Piętnaście lat temu słuchałem techno, co prawda inne, takie typowe łupanie bez ładu i składu, co prawda niezbyt często, bo wtedy praktycznie w ogóle nie słuchałem jakiejkolwiek muzyki, ale jednak, mimo wszystko. Nieźle 😁
Który?