-
Zawartość
4 594 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Zależy od sytuacji - jeśli komuś idealnie zgrają się z trudnym pomieszczeniem lub elektroniką, to ich zakup może być bardziej opłacalny niż wymiana reszty sprzętu czy mieszkania.
-
Michał już nie pracuje w NTA - odszedł pod koniec lutego.
-
Mam 3 płyty Imeldy (nie licząc koncertu jeffa Becka) - dwie wczesne i tę zrobioną przez T Bone'a Burnette'a. Zanim kupiłem tę trzecią, przeczytałem całą historię. Lubię wiedzieć, kto gra na płytach i zdarza się, ze dokonuję zakupów wyłącznie na podstawie nazwisk muzyków towarzyszących. Ale nazwisko męża Imeldy musiałem teraz sprawdzić na allmusic.
-
Te wczesne są nagrane z mężem - gitarzystą Darrelem Highamem i utrzymane w stylistyce żywiołowego rockabilly urozmaicanego swingowymi balladami. Po rozwodzie zaczęły się inne brzmienia, tak jak na "Life. Love. Flesh." wyprodukowanej przez T-Bone Burnetta i z gościnnym udziałem Jeffa Becka. Wcześniej z kolei Imelda wystąpiła gościnnie na koncertówce Jeffa poświęconej Les Paulowi (2011 r.). Którą stronę Imeldy wolicie? @tomek4446 ? Ja chyba lubię obydwie, ale ze wskazaniem na tę spokojniejszą.
-
Kolejna propozycja z Naxos Jazz: Dejan Terzic Quartet - Four For One (1998 r.). W składzie George Garzone grający głównie na tenorze , ale (jak wielu tenorzystów) sięgający też czasem po sopran. To właśnie ze względu na George'a kupiłem płytę. Słuchałem go kiedyś na żywo, grającego z Dickiem Oattsem na drugim saksie i braćmi Schuller (synami Gunthera Schullera) w sekcji rytmicznej. Jeden z najlepszych koncertów jazzowych na jakich byłem. Tej płycie, nagranej w formacie typowego kwartetu z fortepianem i firmowanej przez żywiołowego perkusistę, też niczego nie brakuje. Postbop zagrany z pazurem, zróżnicowany, a jednocześnie - na swój swobodny sposób - swingujący i zdradzający wpływy hardbopu (rasowy ton Geroge'a). Sam lider też jest wyraźnie zapatrzony w amerykańskich mistrzów konkretnego uderzenia. Jestem ciekaw, czy ktoś z Was zna tych muzyków ( @sonique, @Grzesiek202, @Adi777, @maxredaktor, @MariuszZ ) Garzone'a możecie kojarzyć np. z niektórych płyt Joe Lovano.
-
Sprawdziłem, że Dreyfus Jazz wydał album (2CD + DVD) z jednego z tych koncertów. W składzie dwu młodych muzyków: Christian Scott i Alex Han. Ciekawe, że Scott nie pierwszy raz występuje w tego typu projekcie. Mam płytę świetnego nowoorleańskiego alcisty Donalda Harrisona "Kind of New" nagraną z wybornym zespołem, gdzie partie Milesa też grał właśnie ten trębacz, wówczas 19-letni. (Jednak największym ekspertem od grania w estetyce Davisa był zmarły 3 lata temu Wallace Roney, ale to temat na kiedy indziej.)
-
I pomyśleć, że jacyś frajerzy kupują współczesny nowy badziew. A przecież wystarczy nabyć klasyka, wykonać te parę drobnych czynności i cieszyć się dobrym dźwiękiem przez dekady. Każdy z nas może to zrobić.
-
Pytanie, było do Grześka, ale też odpowiem. To nie jest kwestia strachu. Świat jest pełen muzyki, którą szanuję, ale nie słucham, bo nie czuję takiej potrzeby. Hemphill jest jednym z przykładów. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam jazzmanów, którzy potrafią zmieścić sporo treści w pozornie prostej formie.
-
@tomasz1w Fajnie napisałeś i cieszę się, że Cariny dobrze wypadły. Słuchałem ich kiedyś u siebie (18m2) i wtedy nie brakowało mi basu. Bardzo dziarskie maluchy. Gdyby nie brak zgrania z CXA81 na sopranach być może bym je wtedy kupił, bo ta szczegółowość była imponująca. Pozdrawiam.
-
Na tej płycie wyżej, wrzuconej przez @J4Z był jazz, tylko trzeba uważnie słuchać.
-
Nie dziwię się. Nigdy się nie interesowałem muzyką z tak silną zawartością etniczną, ale czasem zahaczałem o nią od strony jazzu, szczególnie francuskiego, który jest dziś prawdziwym konglomeratem różnych kultur. W każdym razie, trudno przeoczyć w tym zespole bardzo mocną stronę rytmiczną - gdyby odrzucić wokale, to wciąż zostałoby solidne fusion.
-
Rozumiem, że w komplecie do irdaca kupiłeś zasilacz liniowy Tomanka?
-
Z zasady jestem przeciwny cytowaniu obrazków, ale tym razem nie mogę się powstrzymać. Ogólnie design jest dla mnie bez większego znaczenia, ale to jest potworek, jak rzadko. Mam nadzieję, że dobrze temu człowiekowi gra, bo wygląda tak, że i w kuchni bym się wstydził postawić. Estetycznie Twój nowy nabytek Denona stoi jakieś trzy klasy wyżej.
-
Dodam jeszcze tylko, że powyższe nie dotyczy niestety pierwszego utworu na ww. płycie - "It won't take long to see you again" - moim zdaniem nieciekawego i stanowiącego tylko pretekst do improwizacji.
-
Gusta są różne i nie zamierzam Was na siłę przekonywać. Mogę natomiast powiedzieć, co mnie się tu podoba. Przede wszystkim kompozycje. Jestem już zmęczony tym, że nawet na płytach wybitnych instrumentalistów śpiewność odnajduję głównie w improwizacjach, a same tematy są albo banalne, albo stanowią abstrakcyjne sekwencje akordów. Tutaj jest kilka melodii, które sprawiają mi przyjemność (choćby tytułowa ballada "Wherever You Are"). Nawet bluesowy "You know it" jest moim zdaniem powyżej średniej tego typu numerów i ma w sobie rzadką lekkość. Pani Ola wymienia kilka inspiracji i nieprzypadkowo jest wśród nich Horace Silver. (Bardziej już chyba skomplementować nie mogę, bo Silver to przecież kopalnia świetnych kawałków.). Wykonawczo też nie mam zastrzeżeń, bo zespół to pierwsza liga polskiego jazzu. Oczywiście na własnych płytach Sikała poszybowałby wyżej w improwizacjach, tutaj formuła trochę go ogranicza. Nie wykluczam, że autorka płyty również mogłaby pokazać więcej w formacie trio. Za to tutaj ma okazję zaprezentować się jako wytrawna akompaniatorka, a to wcale nie jest oczywista umiejętność. Słuchałem niedawno debiutanckiej płyty cenionej islandzkiej pianistki Sunny Gunnlaugs - Mindful z 2003 r. Amerykański zespół jest tam wyraźnie lepszy od niej i chwilami miałem wrażenie, że Sunna nie wie, co ma robić w akompaniamencie i usuwa się z linii ognia. Ola Mońko przez cały czas ma swoją muzykę pod pełną kontrolą. (Kompozytorsko tym bardziej przebija Sunnę z debiutu, ale o tej stronie p. Oli już mówiłem - jestem pewien, że Horace Silver uśmiecha się z chmurki ).
-
Zarówno Roxy Music, jak i Bryana solo znam bardzo wybiórczo - głównie z radia i składanki, którą prawie 30 lat temu kupiłem na kasecie. Nie można mieć wszystkiego. Ale z tyłu głowy wciąż jest myśl, żeby kiedyś kupić coś więcej, bo jak ich słyszę, to zawsze budzą we mnie pozytywne uczucia.
-
Czas na płytę, którą już anonsowałem w rozmowie z Grześkiem (@Grzesiek202 Ola Mońko - Wherever You Are (Soliton, 2018 r.). Klasyczny amerykański jazz w stylu Blue Note z najlepszego okresu, tyle, że to głównie autorski materiał naszej pianistki. W tym dwa utwory, które zdobyły I nagrody na Konkursie Kompozytorskim im. Krzysztofa Komedy. Wszystko to zagrane bez żadnych kompleksów przez muzyków krajowych (oczywiście poza Allenem). Maciej Sikała - saksofon tenorowy, Jerzy Małek - trąbka, Ola Mońko - fortepian, Michał Barański - kontrabas, Eric Allen - bębny. Już od dość dawna uważam, że lepiej grać dobrze niż odkrywczo. Moim zdaniem bardzo wysoka półka i dziwię się, że nie mówiło się o tym albumie głośniej.
-
Zawsze ich ceniłem. Marcin, a słyszałeś jakieś solowe albumy Phila Manzanery? Ja mam jedną - "Firebird V11" z 2008 r., nagraną z udziałem Leszka Możdżera. Ciekawe granie.
-
Żeby zasłużyć na ten tytuł, musisz zacząć liczyć krążki zamiast albumów. Bez tego wypadasz zbyt... skromnie.
-
Nie jestem wielkim fanem jego śpiewania, więc wybrałem trochę starszy, instrumentalny kawałek, gdzie Grzegorz jest jednym z wielu. Uważny słuchacz usłyszy w jego solówkach bluesowe nutki. I jeszcze coś bardziej kameralnego, też bez wokalu.
-
Mamy, a przynajmniej było tego trochę jakieś 10-15 lat temu, kiedy jeszcze śledziłem ten temat. Sporo dobrych muzyków, gorzej z autorskim materiałem, szczególnie tekstami (zabrakło następców Bogdana Loebla). Niestety, nawet te najlepsze zespoły, jak J.J. Band (wielokrotnie nagradzany w różnych konkursach krajowych), nie przebiły się na tyle żeby wyjść z koncertami poza małe i średnie kluby. Szkoda, bo instrumentalnie to wysoka półka. Z ciekawostek, jest jeszcze taki fenomen, jak pewien polski wirtuoz harmonijki (bluesowo-jazzowy) grający od wielu lat we Francji, ale nie chcę pisać za dużo, bo nie jestem obiektywny (chodzi o moją dalszą rodzinę).
-
Sam jesteś fajny. To rewelacyjne granie. Burrell i Turrentine należą do moich ulubieńców. Raya Barretto też mam parę krążków, ale zupełnie innych - nagranych w latach 90-tych dla Concord z jego zespołem New World Spirit. Zresztą polecam - pulsujący latynoamerykański jazz.
-
Po pierwsze, Davisa było stać na pierwszorzędny towar. Po drugie, wątek jest o polskim jazzie.
-
Przyjmuję do wiadomości, że masz supermoce. Przyjmuję, ale nie wierzę. Bo nie każdy potrafi się cofnąć do podstawówki.
-
Nie jestem przekonany. Spójrz, jaki gust mają dzieci. Muzyka, kino, książki? Chcą prostych emocji i to podanych na talerzu. Gdyby wszyscy dorośli cofnęli się do ich poziomu, to kultura masowa zeszłaby do... tego co mamy dzisiaj, kiedy to właśnie dzieciaki głosują lajkami w internecie. Chcesz zobaczyć swoją utopię w realu - rozejrzyj się dookoła.