-
Zawartość
4 315 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Wiarygodność recenzji ze słuchu - prezentacja Amira
topic odpisał Rafał S na Dzik w Audiofile dyskutują
W dziesiątkę, a do tego jak łagodnie... -
Prawdopodobnie tak jest. Masz za to najlepsze pióro na forum, czego przykładem Twój tekst powyżej. I jako jeden z niewielu zadajesz sobie trud by pożyczać kolejne kolumny, słuchać ich krytycznie i ubierać swe wnioski w słowa. Więc dość kokieterii - Ty lubisz pisać, a my uwielbiamy Cię czytać. Chce-my Kraf-ta! Chce-my Kraf-ta!
-
Wracając do tematu Thorogooda. Historia obrazująca jego poczucie humoru. During the late 1970s, Thorogood and his band were based in Boston. He was friends with Jimmy Thackery of the Washington, D.C.-based blues band, The Nighthawks. While touring in the 1970s, the Destroyers and the Nighthawks were playing shows in Georgetown at venues across the street from each other. The Destroyers were engaged at the Cellar Door and the Nighthawks at Desperados. At midnight, while both bands played Elmore James' "Madison Blues" in the same key, Thorogood and Thackery left their clubs, met in the middle of M Street, exchanged guitar patch cords and went on to play with the opposite band in the other club. https://en.wikipedia.org/wiki/George_Thorogood
-
Już któryś raz odnotowuję zbieżność naszych gustów muzycznych.
-
Wiarygodność recenzji ze słuchu - prezentacja Amira
topic odpisał Rafał S na Dzik w Audiofile dyskutują
Papier przyjmie wszystko, a Internet jeszcze więcej. -
Tak jest, podtrzymuję to. Być może nie mam racji, może zagrałyby u mnie obiektywnie lepiej od większych. Ale mentalnie nie potrafię się do tego przekonać. A gdybym jednak kiedyś chciał kupić jakieś maluchy, to nastawiałbym się na M1 Classic z YB Audio, żeby wesprzeć rodzimą produkcję.
-
Ciekawy zespół. Kiedyś kupiłem kumplowi w prezencie 4-płytowy box EBB "The Harvest Years 1969 - 1973". Widzę, że to wydawnictwo wciąż jest dostępne na rynku w dobrej cenie. Może w końcu sobie też sprawię. Albo pożyczę na dłużej od niego, bo chyba już do tego nie wraca. Pamiętam, że w dawnych czasach mi się podobali, takie bardziej zakręcone Black Sabbath. Trzeba będzie to sobie odświeżyć.
-
Mamy i lubimy. To odnośnie Vana i Johna Lee Hookera. Przy okazji przypomniała mi się historia na temat JLH, którą opowiadał kiedyś Walter Trout. Odnalazłem ją teraz. Well, I got in John Lee Hooker’s band and the guys in the band said, “We’re going to play E, all night. You just play E. You don’t change. When he points at you, you play solo till you’re done and the rest of the night, play E.” For instance 'Stormy Monday' E, 'They call it Stormy Monday' E, 'Tuesday's just as bad' E, 'Wednesday's worse' E, right. I said “I’ve got it” and I had the E chord down. After 4 or 5 gigs I was trying to communicate with Mr Hooker and I said, “How come we’re not doing One Bourbon, One Scotch and One Beer, it’s your most famous song?”. And he said to me, “I don’t think you can follow the changes!”. Pełen wywiad z Walterem pod linkiem. https://www.earlyblues.com/Interview - Walter Trout.htm
-
Nie, po prostu lubię czytać. Taka skaza charakteru. Nie mogę kupować wszystkiego. Wystarczy, że przepuszczam pieniądze na płyty.
-
Np. tym, jak wypadają na tle innych, droższych i również niewielkich monitorów, w tym tych, które posiadasz i z którymi możesz je bezpośrednio porównać. Przede wszystkim, jak się mają do kultowych Menuetów. Bo rozumiem, że do miniaturek Kefa nie mają się w ogóle (zupełnie inny charakter grania)?
-
A ja tam odpuściłbym kulturę i dopakował więcej sadzonek kartofli.
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Też się uśmiałem. @Kraft Jarek - podziwiam Twoją konsekwencję. Tym bardziej szkoda, że się mylisz w swych poglądach. Gdybyś tak z równym uporem bronił słusznej sprawy... Ale spójrzmy na pozytywy: niezłomny charakter już masz. Teraz wystarczy tylko zacząć słuchać tych identycznie brzmiących wzmacniaczy. -
Wg producenta schodzą do 52Hz przy spadku o 3dB. Czyli niżej niż np. Dali Menuet, niżej niż większe od nich, bardzo cenione, Chario Dolphinus i znacznie niżej niż JMR Lucia. Tyle na papierze, a czy faktycznie to generują i w jakiej ilości, to nie mam pojęcia.
-
@Fafniak Skoro pytasz innych, to sam też napisz, jaka płyta sprawiła Ci ostatnio największą frajdę. @sonique (nie piszę po imieniu, bo jest Was dwu Marcinów) Bez przesady - każdy z nas zna trochę lepiej jakiś obszar, a resztę już gorzej, bo jest tego a dużo. Ja, np. bardzo wybiórczo orientuję się w ECM. Po części dlatego, że ciężko upolować w dobrej cenie - zbyt wiele osób to lubi. Czekam, że powiesz, kto jest dla Ciebie takim wzorem lirycznego grania. Wśród pianistów i nie tylko. I których bębniarzy lubisz. To oczywiście nie znaczy, że zaraz się rzucę do kupowania ich płyt (mam zaległości z odsłuchem dotychczasowych zakupów), ale przynajmniej zaspokoję swoją ciekawość i dowiem się, czy tak samo rozumiemy liryzm. Dla mnie bardzo liryczny jest wielki mały Francuz - nieżyjący już niestety Michel Petrucciani. Grał niesamowicie emocjonalnie, melodyjnie i - mimo całej swej wirtuozerii - chyba dość prosto. Ale to materiał na oddzielną rozmowę. Po dwakroć prawda.
-
Filmowe, serialowe zapowiedzi.
topic odpisał Rafał S na HQ150 w Dobre kino, czyli co oglądają audiofile
Czyżby? Jestem sceptyczny. Natomiast coś mnie rozbawiło. Kiedy ostatnio widziałem razem na ekranie Aleksandra Skarsgarda i Nicole Kidman, ona grała jego żonę. Tutaj - matkę. -
Można też sobie pomóc gumami - jeden koniec pętli na drążku, drugi pod stopy.
-
Właśnie o tym mówimy. Wg. tych testów stare Ushery miały 82 dB, a nowa wersja chlubi się wartością 86 dB.
-
Dzięki, rozumiem. Niemniej, takie naciąganie danych nie świadczy zbyt dobrze o producencie.
-
Fakt. Ja też z tego powodu nie jestem fanem DeJohnnette'a, w każdym razie nie zawsze. Ale mam wrażenie, że to dotyczy wielu bębniarzy uważanych za wybitnych. Miałem kiedyś płytę Hanka Jonesa, którą jego brat - wielki Elvin - zrujnował swoją "nawalanką". Z kolei legenda funku - Bernard "Pretty" Purdie tak się przyzwyczaił do swojego charakterystycznego grania "in the pocket", że niechętnie wychodził poza jego ramy i grał w ten sposób, czy to pasowało, czy nie. Na koniec przykład z krajowej sceny. Jacek Kochan - pewnie znasz, bo grał też z zagranicznymi muzykami, choćby tak lubianym przez Ciebie Johnem Abercrombie. Byłem kiedyś na koncercie kwintetu Leszka Kułakowskiego z Eddiem Hendersonem i właśnie Kochanem. Koncert w filharmonii, niezła akustyka. Kochan tak tłukł w gary, że praktycznie nie było słychać fortepianu lidera. Nawet podczas jego improwizacji! Ponad połowa miejsc była wolna, więc mogłem się swobodnie przemieszczać. Wreszcie znalazłem siedzisko, gdzie fortepian jako tako przebijał się spod ściany bębnów. I mówimy tu o polskim perkusiście z sukcesami za granicą, uchodzącym za wybitnego. Facet przyzwyczaił się do grania z głośnymi partnerami i nie umiał się odnaleźć w innym kontekście. Nie rozumiał, że lider zespołu powinien być słyszalny! Żeby nie ograniczać się do narzekań. Człowiek, którego uwielbiam i moim zdaniem zawsze się wpasuje w muzykę. Al Foster. Widziałem go na żywo z McCoyem Tynerem i tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że jest wspaniały.
-
Może stąd lepsza efektywność? Bo nawet jeżeli producent lekko ją naciąga, to chyba nie aż o 4 dB?
-
Edit: źle sprawdziłem. Nie wiem, jak te stare, ale nowe mają 86 dB. Przy impedancji 8 omów powinny więc być łatwe do wysterowania.