Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    3 474
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Słuchałem tego CA AXR100 jeszcze z moimi starymi głośnikami (Pylon Opal Monitor). Porównywałem go wtedy z CXA 61. AXR 100 ma większą moc i zagrał proporcjonalnie większym dźwiękiem. Ale był to dźwięk zdecydowanie bardziej płaski i toporny. CXA61 szedł w głąb a przy AXR 100 mieliśmy wrażenie, że odbijamy się od szyby. Nigdy nie słyszałem ani Cyrus one ani Audiolaba 6000A, ale w ciemno wybrałbym je zamiast AXR100, bo ten ostatni brzmiał moim zdaniem dość marnie mimo sensownej mocy. Jeszcze jedno: AXR100 ma tuner i Bluetootha, ale jedno i drugie takiej sobie jakości. Zdaje się, że z amplitunerów dobry jest Magnat 780 - na forum znajdziesz sporo na jego temat.
  2. Spróbuj chociaż "So near, so far". John Scofield, Dave Holland i Al Foster. Moim zdaniem nie jest konwencjonalnie, już choćby przez fakt, że Scofield gra na gitarze partie fortepianu. Nawiasem mówiąc, "konwencjonalne" granie bodaj najbardziej obnaża jazzmana, bo wszystko siedzi na tonie, pomysłach w improwizacji i wyraźnym rytmie. Tam się nie ma za czym schować. Przynajmniej mi jest łatwiej odróżnić wtedy wybitnego muzyka od przeciętnego. W awangardzie nie jestem w stanie ocenić klasy wykonawczej. Ale może to kwestia osłuchania. Nie mogę się oprzeć pokusie i zacytuję znany wywiad z W. Karolakiem. Nie jestem aż tak konserwatywny, jak Karolak, ale podoba mi się, jak szczerze to ujął. Jeszcze mając mleko pod nosem zauważyłem, że nie znoszę awangardy. Awangarda jest zimna, nie ma odrobiny wdzięku, nie zmienia się od stu lat i jest najbardziej skostniałą formą wypowiedzi artystycznej, w przeciwieństwie do konserwatywnej „ładności”, w której tkwię po zajęcze uszy. Trochę mnie razi nazywanie tego staromodnym, bo to nie są starocie, tylko muzyka środka. Jest w niej miejsce na finezję i najróżniejsze subtelności, nie ma natomiast fascynacji brzydotą, typowej dla awangardy. Zawsze mówiłem, że nowatorstwo w sztuce bierze się z nieuctwa i braku dobrych manier. Z Michałem Urbaniakiem grywał Pan jednak w latach 70. rzeczy odważne, otwarte na nowe brzmienia i mody. Robiłem, co mogłem, ale to nie było szczere. Chcąc utrzymać status jazzmana byłem wtedy zmuszony robić rzeczy, których nienawidziłem. W 70 latach panował hipisowski terror. Trzeba było grać bełkotliwy „free jazz” i nosić długie włosy, ale kiedy ta zaraza wreszcie minęła, mogliśmy znów pograć to, co naprawdę lubimy. Obaj, tzn. Michał i ja. Kochamy tę samą muzykę. Czyli? Jazz z wyraźnym, swingującym pulsem rytmicznym, z elementem taneczności, podszyty bluesem i melodyjny. Soul i funk to też moja muzyka, mam natomiast alergię na akademicki, przekombinowany jazz, który chciałby być muzyką poważną. Narażę się w tym miejscu Piotrowi Baronowi. Byłem niedawno na koncercie Joe Lovano, którego Piotr jest wyznawcą. To była dla mnie tortura. Lovano znęcał się nad publicznością testując jej wytrzymałość na skomplikowane łamigłówki. Zarżnął mnie bez znieczulenia jakimś porąbanym metrum, w którym nikt nie zgadnie gdzie jest „raz”. Koszmar. Czułem się, jakby mnie ktoś wykopał w przestrzeń kosmiczną, bez możliwości złapania się stałego punktu.
  3. Czytając te dyskusje na temat Menuetów zastanawiam się jak poradziłyby sobie z formułą klasycznego rocka opartego na bluesie. Power trio albo kwartet, ale z dużą rolą nisko zawieszonego basiska. Cream, wczesny Robin Trower, Cactus, Gov't Mule z Allenem Woody - chyba wiadomo o czym mówię. Patrząc na wymiary - nie do takiej muzyki zostały stworzone. Więc tym większe brawa, jeśli dałyby radę oddać jej klimat. Dałyby radę?
  4. Obejrzałem "Maid". Chyba nie było o nim tutaj mowy, w każdym razie wyszukiwarka niczego mi nie zwróciła. Jedna z najlepszych produkcji serialowych jakie ostatnio widziałem. Prosta jednowątkowa fabuła. Do tego stopnia jednowątkowa, że jeśli akurat nie oglądamy głównej bohaterki, to znaczy, że właśnie patrzymy na świat jej oczami. Ale diabeł tkwi w szczegółach i tutaj jest naprawdę dobrze. Wiarygodny obraz systemu i jego paradoksów. Nic dziwnego, skoro rzecz jest (luźno) oparta na rzeczywistej historii opisanej w autobiograficznej książce. Bohaterka momentami głupia do imentu, ale cóż - zdarza się. Ogólnie, udany scenariusz, szczególnie kiedy jest przewrotny (zakończenie drugiego odcinka). Pod koniec (lekki spoiler) trochę Deus ex machina, ale mnie nie raził. No i aktorzy. Znakomita rola drugoplanowa Andie McDowell. W młodości chyba trochę nadrabiała oryginalną urodą i wdziękiem, a tutaj naprawdę pokazuje aktorską klasę. Mój ulubiony tekst: - This is my daughter Alex and this is her daughter Maddie. - Wait... you're a grandma??? - No. It's just that my daughter has a daughter. (Przytaczam z pamięci, więc niedokładnie.)
  5. A ja chyba najbardziej lubię jego późne płyty - serię albumów dla Verve z lat 90-tych. Tę big bandową może trochę mniej. Za to tematyczne (Strayhorna, Davisa, Jobima i Gershwina) bardzo. Szczególnie "So near, so far" za interakcję muzyków i "Porgy and Bess" za aranże. Na wszystkich późnych płytach miał świetny, bogaty ton. I nawet w balladach czy spokojnych bluesach nieźle przykładał. Prostota tych nagrań jest zwodnicza, tam się jednak sporo działo. Wielki muzyk.
  6. Chcę sprawdzić przed zakupem jak się wpisuje w mój tor lub mieć możliwość zwrotu. Czyli używane odpadają. Gdyby była możliwość kupna nowego Arcama rDAC-a na gwarancji na pewno byłby pierwszy do odsłuchu. Wiem, że rDAC był dobry.
  7. Abstrahując od okładki - Eric Alexander to jeden z moich ulubionych współczesnych saksofonistów. Rewelacyjny tenor. Eric z Mikiem na Hammondzie i Joe Farnsworthem grają też jako Mike Ledonne Groover Quartet. Polecam wszystkim. Inna muzyka niż płyty firmowane przez Erica, ale równie świetna.
  8. Szukam czegoś lepszego od CA 100. Charakterystyka może być podobna, nie trzeba mocno podbijać. Jeśli Topping doda cokolwiek na basie to będzie dobrze. Góra może zostać w takiej ilości. Kolumny to wciąż MA Silver 100. Ale grają już z Haiku Sol II SE. Jakościowo bardzo mi się podoba bas w Solu, tylko mogłoby go być więcej. Interkonekty cyfrowy - Purist Vesta, RCA - pożyczony Chord Clearway (jeszcze nie kupiłem własnego - mogę próbować korygować tym elementem toru), kable głośnikowe: wciąż Equilibrium Cello. Chciałbym, żeby wybrany DAC i RCA wpasowały się w ten układ.
  9. W tej chwili słucham z pożyczonym CA DAC Magic 100 (z dodatkowym zasilaniem), żeby w ogóle móc słuchać. Jak będzie się miał do niego Topping D70, jeśli chodzi o ilość góry i basu? Potrzebuję i tego i tego...
  10. Mam pytanie odnośnie Toppinga D70 / D70b. Czy dobrze rozumiem, że on nie potrzebuje oddzielnego zasilacza (np. Tomanka) i "gra" dobrze po wpięciu bezpośrednio do gniazdka?
  11. Byłem kiedyś na koncercie McCoya Tynera w ramach festiwalu w Gdyni. Tylko trio (z Alem Fosterem), ale to chyba najbardziej emocjonujący jazz na żywo w moim życiu. Na drugim miejscu wśród najmilej wspominanych - Brecker - Metheny Quartet z Larrym Goldingsem i Billem Stewartem. Na trzecim - Chick Corea. Potem się rozleniwiłem i od lat już słucham głównie w domu, niemniej tamten występ Tynera wciąż pamiętam. Przed nim grał Stańko z triem Marcina Wasilewskiego. Ludzie potem komentowali, że aż żal Stańki z zespołem, którzy przecież też świetnie zagrali.
  12. Dzięki. Przy okazji: po blisko tygodniu słuchania mogę powiedzieć, że MA Silver 100 naprawdę zyskały przy wzmacniaczu lepszym od mojego CA CXA81. Z Haiku Sol II SE pokazały swoją szczegółowość i jakość basu, który ma teraz więcej precyzji i gęstości. Natomiast, co do ilości basu, to słychać ograniczenia wynikające chyba z mocy wzmacniacza. Ale wniosek końcowy jest jednoznacznie pozytywny - SIlvery zasługują na dobrego partnera.
  13. A jak wypada SOL II SE w porównaniu z Musical Fidelity M6si? MF jest droższy, ale ma większą moc i DAC-a na pokładzie. Recenzje zebrał dobre. Tylko pytanie: czy ten jego DAC jest sensowny - odpowiedni do tej klasy wzmacniacza, czy jednak lepiej podpiąć zewnętrznego DAC-a? Bo jeśli zewnętrznego, to przy tej cenie skreślę MF i zostanę przy SOL II SE.
  14. Racja. Ramones to klasycy gatunku... za którym ogólnie nie przepadam i w tym sensie moja opinia o nich jest bezwartościowa.
  15. Podpisuję się pod tym. Z tym że dla mnie Ramones są zbyt hałaśliwi, a Ty chyba w ogóle nie lubisz prostej muzyki (patrząc, czego słuchasz).
  16. Sam mam CXA81 i nie powiem, że tylko ten. Słucham dużo bluesa, jazzu i oldschoolowego rocka (niekoniecznie z lat 60-tych czy 70-tych, ale w tym stylu). Ten Cambridge jest dosyć precyzyjny i ma (jak na swoją cenę) sporo basu. Natomiast jego bas był dla mnie z początku trochę za mało zwarty i gęsty. Dopiero po zestawieniu z kolumnami grającymi basem trochę krótszym i twardszym zabrzmiało to tak, jak chciałem. Wybór kolumn do CXA81 trochę u mnie trwał. Chodzi o to, że ten wzmacniacz gra lekką V-ką, czyli akcentuje skraje pasma. I teraz wiele zależy od tego na jakiej głośności słuchasz. Jeśli głośno, to powinieneś od razu skreślić takie kolumny, które też mają V-kę, bo jak charakterystyki wzmacniacza i głośników się nałożą, to skraje wypadną przesadnie. Czyli teoretycznie lepiej wybrać kolumny akcentujące średnicę. Ale u mnie to się akurat nie sprawdziło, bo słucham cicho i te "muzykalne" monitory zabrzmiały płasko i bezpłciowo. Ostatecznie sprawdziły się takie, które teoretycznie nie powinny, bo mają wyraźny bas i górę. Jak już napisali inni - musisz posłuchać tego sprzętu. Swojej muzyki i najlepiej u siebie w domu. A jeśli już w sklepie, to dopilnuj, żeby ustawili głośniki w takiej odległości od ściany, jak sam będziesz miał w domu. Albo nawet bliżej ściany, jeśli w sklepie mają wytłumienie. I żeby spięli to kablami, na które Cię stać. Sprawdź jakie to kable. Niech żaden element podczas odsłuchu w sklepie nie odbiega od tego, co się mieści w Twoim budżecie. (Poza samym pomieszczeniem, ale to osobny temat). Przy Twoim budżecie każdy 1000 zł. dołożony do wzmacniacza czy kolumn może przynieść sporą różnicę. Ja np. żałuję, ze jednak nie kupiłem od razu wzmacniacza analogowego i osobno DAC-a. I to już po paru miesiącach od zakupu. Też myślałem, że nie jestem audiofilem. Takich rzeczy o sobie nie dowiesz się, dopóki nie postawisz w domu nowego sprzętu.
  17. Trudno mi wskazać jedną konkretną okładkę, ale to co robił Roger Dean dla Yes wybitnie współgrało z ich muzyką. Dla innych zespołów oczywiście też tworzył, ale poziom dopasowania już nie był taki.
  18. No to UFO z Schenkerem faktycznie nie dla Ciebie. A czy to zespół drugo czy trzeciorzędny? Na pewno nie są to giganci na miarę Led Zeppelin czy Deep Purple. Rainbow też ma na koncie ambitniejsze płyty. Raczej półka Nazareth, Thin Lizzy czy Whitesnake'a. Dobra gitara: zarówno w riffach, jak i solówkach. Gitarowo na pewno dużo lepiej od np. Uriah Heep (gdzie ciekawszy był bas i klawisze). Fajna barwa głosu i zaśpiew Mogga. Brakowało im za to prawdziwego klawiszowca, sekcja rytmiczna też bliżej przeciętnej. Schenker i Mogg - to dla nich się słucha "klasycznego" składu UFO.
  19. Z Schenkerem space rocka nie grali. Rasowy hard rock. Dla mnie dopiero wtedy zaczęło się prawdziwe UFO. Polecam koncertową płytę: "Strangers in the night". Jedna z ważniejszych hard rockowych koncertówek lat 70-tych. Świetna wersja "Lights out". No i ta konferansjerka Phila Mogga: I don't know what "Can I fill in" means - whether I should tell you a few jokes... or possibly... reveal myself...
  20. Najpierw Nazareth teraz UFO - widzę, że Kolega lubi przy weekendzie starego dobrego hard rocka. Nawiasem mówiąc, nigdy nie słuchałem tej płyty z Paulem Chapmanem na gitarze. U mnie UFO z Schenkerem, albo te nowsze z Vinnie Moorem. A jak ta - chłopcy dają radę?
  21. Dzięki za odpowiedzi. Nie biorę pod uwagę dzielenia na preamp i końcówkę mocy. Tylko integra. Do wydania maks. tyle ile na Sol II SE, czyli około 8500 zł - to już i tak szaleństwo, bo dochodzi DAC i interkonekt analogowy, czyli, powiedzmy, dalsze 3 tys. Jeśli Atoll In200 Siganture (pewnie do kupienia za jakieś 6500 zł) dałby dźwięk równie dobry, co Sol II SE, to oczywiście wolałbym nie przepłacać, ewentualnie dołożyć część tej różnicy do lepszego DAC-a. Muszę go chyba posłuchać i tyle.
  22. Wracając do mojego pytania - który z nich (Sol II SE czy Atoll In200 Signature): - lepiej się zgrywa z MA, - lepiej brzmi przy cichym słuchaniu? Tzn. wiem, jak Sol II, bo właśnie słucham, ale co z Atollem? Bo jeśli napiszecie, że trzeba mu podkręcić gałkę czy odsunąć standy na 1m, to raczej skreślę go bez słuchania.
  23. Dzięki za miłe słowa. Muszę tu podkreślić, że jednak słucham ciszej niż większość, więc moje odczucia mogą nie być miarodajne. Teraz z innej beczki. Rozmawiałem ze znajomym sprzedawcą (salon AudioNeo w Tczewie, któremu zresztą serdecznie dziękuję za dotychczasową obsługę). Zastanawiałem się, czy przy rosnących cenach elektroniki za parę lat będzie mnie stać na wzmacniacz wyższej klasy. I jak taki wzmacniacz brzmi. Od słowa do słowa - tak jakoś wyszło, że pożyczyłem Haiku Audio Sol II SE i słucham go z moimi Silverami. Bardzo mi się to połączenie podoba i to już przy moich obecnych kablach i z tanim DAC-iem. Mój CXA81 też gra przyjemnie i niczego mu nie brakuje, ale Sol II SE - jednak inna liga. Tutaj już jest barwa, przestrzeń i szczegółowość jednocześnie - bez kompromisów, o których pisałem wcześniej. Kusi mnie ten Sol II. Jest to trochę szalone - w końcu CXA81 kupiłem raptem parę miesięcy temu i dopiero niedawno dopracowałem jego brzmienie z Silverami. Jestem świadom, że dałem się oczarować wzmacniaczowi z wyższej półki, który praktycznie musiał zagrać lepiej od mojego obecnego. Nie chcę się na niego decydować bez choćby pobieżnego odsłuchu jego konkurentów. I tu pytanie: co jeszcze warto sprawdzić? Mój pierwszy typ - Atoll In200 Signature. Podpowiecie coś jeszcze? Z tego, co pisaliście (szczególnie Dedal75 i Piotr - S4Home), Atoll jest bardziej dynamiczny. Na papierze ma ponad 2 razy większą moc, równie solidną konstrukcję co Sol II i jest ze 2 tys. tańszy. A jednak Kolega Dedal wybrał Sola II. Bardzo prosiłbym o jakieś rozwinięcie porównania obu wzmacniaczy. No i czy 120-watowy Atoll to nie za dużo do 18 m^2? Jakieś inne typy? Zaznaczam, że jeśli mam się przesiąść na nowy piec, to tylko jednoznacznie w górę w stosunku do CXA81. Różnica na plus musi być porównywalna do tej, jaką oferuje Sol II. Zmiana dla samej zmiany, czy trochę innego brzmienia mnie nie interesuje. Jeszcze dodam, że w perspektywie 2-3 lat będę rozważał upgrade Silverów do Goldów (chyba, że zauroczą mnie jakieś inne głośniki z tej półki cenowej, co Goldy). Więc potencjalny wzmacniacz zagra za te parę lat z lepszymi monitorami niż obecne. Z góry dziękuję i pozdrawiam
  24. Bardzo Ci dziękuję za wyrozumiałość, bo miałem wyrzuty sumienia, że tak mocno napisałem. Po pierwsze – nie powinienem w ogóle komentować cudzych wyborów. Mam już dość lat, żeby wiedzieć, że to ryzykowne, a wciąż ulegam pokusie. A jeśli już, to oczywiście powinienem być precyzyjny, zamiast krytykować gołosłownie. Już wyjaśniam o co mi chodzi. Ten kawałek (Jolene) jest napisany z perspektywy dziewczyny, która prosi rywalkę, żeby nie odbierała jej faceta. Bohaterka jest może i ładną dziewczyną, ale skromną i spokojną. Nie potrafi roztoczyć seksualnego uroku na miarę tej drugiej, nie stać jej na konfrontację i właśnie dlatego może tylko prosić o wspaniałomyślność. To wszystko jest zresztą mocno niedzisiejsze – pachnie mi czasami, kiedy miejsce żony było w kuchni. Dziś chyba mało która kobieta by się tak zachowała. W każdym razie, u Miley Cyrus ja tej prośby nie słyszę. Moim zdaniem ona tego nie czuje i jako na wskroś współczesna dziewczyna nie powinna się brać za numer, który jest tak silnie osadzony w obcej jej epoce. Ale wszystko jest kwestią gustu – pozdrawiam i pokornie przyjmuję do wiadomości, że może się podobać. 😊
×
×
  • Utwórz nowe...