Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    3 302
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Wojtek, za 15k po rabacie, to już nawet z nówek jest niezły wypas - sam to dobrze wiesz. Nie odpuszczaj - w końcu trafisz, a im dłużej to potrwa, tym większa będzie ostatecznie satysfakcja. Nie żebym był bezstronny - z ogromną przyjemnością czytam przecież o Twoich testach.
  2. Dokładnie tak. Dodam, że u niektórych za źródło służy komputer, którego nie wliczają do systemu audio, bo przecież to narzędzie pracy / przeznaczenia ogólnego itp. Ale jak go zabrać, to system już nie zagra... Z kolei, jeśli ktoś ma CD, streamer i gramofon, to wkład procentowy kolumn mocno spada. Że nie wspomnę o takich, co posiadają i lampę i tranzystor do różnej muzyki.
  3. Sprawdzałem to w moim A18 - mówię z doświadczenia. Nie pamiętam już, czy sprawdzałem z A22, ale na zagranicznych forach wszyscy podkreślali ten jego lepszy preamp. Zresztą, tego bym oczekiwał po takiej wielkiej i ciężkiej krowie pracującej w klasie A.
  4. Gustard u mnie tylko w trybie DAC. Jego preamp jest słaby i degraduje dźwięk w porównaniu ze wzmacniaczem. Dopiero wyższy model - A22 - ma dobry preamp.
  5. Tak w ogóle - super temat. Napiszę trochę więcej (może okaże się, że ktoś ma podobne zwyczaje? ) Muzyka towarzyszy mi przez większą część dnia (poza "transportem" i sytuacjami zawodowymi, które czasem ją wykluczają). Oczywiście są brzmienia na róże pory i okazje (jestem dość schematyczny). 1. Wstaję, włączam coś na przebudzenie i krzątam się chwilę po domu. Minimalizuję konsumpcję pieczywa, więc nastawiam sobie w kuchni jakąś kaszę itp. Przez te 10 minut przesłucham ze 2-3 rockowe kawałki. Często jest to jakiś heartland rock w stylistyce Springsteen / Petty / Mellencamp / Seger (jest tego trochę). Czasem hard rock, jeśli naprawdę muszę się postawić na nogi. W letnie weekendy bywają folk czy country przemieszane z rockiem. 2. W weekendy czasem chwilę ćwiczę przed śniadaniem. Do ćwiczeń niemal zawsze hard rock. Ewentualnie jakieś żwawe AOR czy mocny gitarowy bluesrock. Grunt, żeby był stabilny rytm, mocny wokal i oparcie na riffach. 3. Jeśli idę do pracy, to bez ćwiczeń - zaraz po prysznicu śniadanie. O ile wcześniejsza płyta nie była za ostra, to zostaje do konsumpcji. W przeciwnym razie coś łagodniejszego (folk lub blues). Chyba, że (wyjątkowo) na śniadanie mam kanapki, wtedy jem z książką w drugiej ręce. Do książki w tle spokojny instrumentalny jazz, żeby wokale mi nie interferowały z lekturą. 4. Do pracy przy komputerze zwykle instrumentalny jazz lub podobne okolice (latem np. gitara finger style). Nie za leniwie - odpada łagodnie swingujący i bluesujący, bo przy tym nic nie zrobię. Lekkie fusion, jazz afrokubański, ewentualnie postbop, żeby się nakręcać. Ale nie za głośno, żeby nie rozpraszało. 5. Po pracy to już różnie, zależnie kiedy wrócę, w jakiej formie itd. Jeśli obiad w domu, to podobnie jak przy śniadaniu, ale już zdecydowanie bez książki w drugiej łapie. Latem do obiadu może być np. bossa nova typu Eliane Elias, albo folk / folk rock z żeńskim wokalem. Jesienią i zimą raczej blues. Zwykle bardziej tradycyjny, czasem swingujący, bez domieszki rocka. W stylu Duke'a Robillarda, Ronnie Earle'a, jakiś chicagowski z harmonijką itp. 6. W weekendy, jeśli przed obiadem miałem więcej ruchu, to po obiedzie zdarza się krótka drzemka. Wtedy (zależnie od pory roku, pogody i nastroju) jakiś spokojny wokalny jazz, albo coś lekko psychodelicznego. 7. Jeśli po obiedzie wciąż jest jasno, to spacer - sam lub z rodziną. Bez muzyki na dworze (nie lubię słuchawek i poczucia odcięcia). Wieczorem, jak już jest chwila spokoju, to zwykle muzyka (bardzo różna, często jazz lub gitarowy blues rock) gra przynajmniej do 22:00. Czasem premierowy odsłuch nowej płyty i "prawdziwe" słuchanie. 8. Jak raz do roku zostaję sam, bo dziewczyny mają "babski" wyjazd, to muzyka do około 2:00 w nocy (oczywiście od 22:00 już po cichu). Wtedy zwykle lecą rzeczy, których moja Asia nie lubi, np. jam bandy. I te starsze (Grateful Dead) i młodsze (Widespread Panic, Phish, String Cheese Incident, DMB itp.). Czasem wracam do ulubionych płyt Gov't Mule'a, Allman Brothers Band, Little Feat, Traffic, Colosseum, współczesne rzeczy pokrewne stylistycznie itp. A ostatnio koncertowe Wishbone Ash. Tak wygląda ogólny schemat, od którego jest sporo wyjątków.
  6. Przesadza. Ale fakt, że trochę ważył i chwilę dumałem zanim zlokalizowałem przyciski do regulacji głośności. Na plus, że ta regulacja nie była ze zbyt dużym skokiem (jak się często zdarza). Źle mi leżał w dłoni (za szeroki), ale znów plus za to, że przyciski głośności nie były za nisko. Oba Trigony (bo Exxact miał tego samego pilota) uświadomiły mi, że ja jednak wolę lekkie, plastikowe i minimalistyczne zabawki, jak od Haiku. Ale tam z kolei głośność idzie dużymi strzałami. Czasem lubię słuchać w półdrzemce po obiedzie i mam problem z przyciszeniem, bo dźwięk ze zbyt głośnego przechodzi do niemal niesłyszalnego.
  7. A jaki to model Hegla (brak informacji w Twojej stopce).
  8. Teraz doczytałem, że masz na celowniku (a może już kupiłeś?) Magnata MA 1000. Fajnie wygląda na zdjęciach, przyzwoita cena, dobre opinie, no i najważniejsze - z opisu wydaje się idealnie pasować do Twoich Bowersów. Słuchałeś już?
  9. Grzesiek, jeśli jakkolwiek podobało Ci się połączenie Bowersów z Brightem MK5, to myślę, że znacznie bardziej przypadłoby Ci do gustu ich zestawienie z LAR-em IA 200 HB. Też hybryda z krajowej manufaktury, ale o dużo większej mocy (120/200 watów) i właśnie z naprawdę mocnym, zróżnicowanym, a przy tym świetnie kontrolowanym basem. LAR ma zbliżony charakter do Brighta MK5 - wyrazista góra, lekko cofnięty przełom sopranów i średnicy, średnica trzymana w ryzach (twardawa, b. krótkie wybrzmienia). Można go odebrać jako grający bardziej płasko od muzykalnych audiofilskich piecyków z tej samej półki cenowej, ale w rocku to jest żywioł!
  10. Ja mam pomysł, ale wątpię, czy ktoś poza mną będzie nim zainteresowany. Przyzwoitej jakości DAC z - uwaga - dwoma lub trzema wyjściami RCA. Tak, żeby dało się je równolegle podłączyć do wzmacniacza i na DAC-u / piecu wybierać numer aktywnego wyjścia / wejścia. Zyski: 1. Posiadanie dwu trybów muzycznych, np. do komfortowego słuchania zbyt jasnych / ciemnych nagrań bez użycia jakże nieaudiofilskiego korektora, czy innych opcji, których brak w analogowych piecach. 2. Możliwość łatwego przeprowadzania ślepych testów kabli bez przepinania ich.
  11. Jeśli chcesz mieć naraz i Xaviany i Bowersy, to dlaczego z Twojej stopki zniknął Atoll - przecież już sprawdziliście z Grześkiem, że gra i z tymi i z tymi.
  12. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby i Xaviany i Bowersy zagrały dobrze w tym samym torze. Co by to musiał być za wzmacniacz...
  13. Najmocniej przepraszam. Czyli Ty odkupisz od Marka, a potem Kraft od Ciebie.
  14. A obecne Bowersy Marka odkupi @Kraft, który ma na nie chrapkę i raczej nie poprzestanie na jednocyfrowej liczbie zestawów kolumnowych.
  15. Wspaniale, że napisałeś. Ależ to się miło czyta. Podpisuję się pod prośbą Marcina, żebyś jeszcze podzielił się choćby krótkim porównaniem swoich Bowersów z Velami.
  16. Doskonale Cię rozumiem. Podpisuję się pod tym rękoma i nogami.
  17. Aż mnie krew zalewa na samą myśl o tym połączeniu. Taaakie paczki do budżetowego Cyruska? Ale rozumiem, że właścicielka Xavianów kupiła je głównie dla ich wyjątkowej urody. W Q21 zestawiali je z Haiku Sensei 211 - ponoć dopiero wtedy pokazały swoją pełną barwę i pazur jednocześnie.
  18. Nie, nie. Rzecz w tym, że jeszcze nie podjąłem decyzji o zakupie. Byłoby głupio gdybym publicznie zjechał jeden wzmacniacz, piał nad drugim a potem kupił na odwrót, prawda? Chodzi tylko o to, żebym nie musiał się za tydzień czy dwa wstydzić swoich słów i wycofywać z nich rakiem. A poza tym, to dla mnie ważne, mocno to przeżywam i chciałbym napisać coś więcej niż kilka zdawkowych zdań. Niestety jest z tym problem, bo ze względu na dyskopatię na odcinku szyjnym i piersiowym kręgosłupa mam problem, żeby usiąść na dłużej przy kompie. To zwyczajnie bolesne.
  19. No proszę - człowiek się czegoś przy okazji dowie i zweryfikuje swoje stereotypowe poglądy. A poza tym - rany, jakbym czytał opis sopranów wzmacniacza X, którego ostatnio słuchałem. Może nie aż tak, ale ten sam kierunek. I wyobraź sobie, że w dużej mierze z tego powodu jest już spakowany dla kuriera. Gdyby nie to - eh, jaką on ma przestrzeń, separację, jakie to jest poukładane. I ta kontrola basów... A wykonanie... Rodzina i znajomi namawiali, żeby brać. Kumpel, który u mnie słuchał kilka godzin, nie może uwierzyć, że ja go oddaję. Nie chcę na razie pisać nazwy, bo pod wieloma względami mnie podbił, ale mentalnie nie potrafiłem go kupić, choć było bardzo blisko i wydawało się to bezpiecznym rozwiązaniem. Może jeszcze do niego wrócę... Sorry za offtop.
  20. Ze mną dokładnie tak jest. Trafiłeś w punkt.
  21. @lpomis Wojtek, jak zwykle precyzyjnie i treściwie - dzięki, człowiek od razu wie, po co zagląda na forum. Jeśli odebrałeś tak Prismę w porównaniu ze swoim Heglem, to ona faktycznie musi być ostra, bo Norweg przecież też nie należy do mięczaków ani cieplaków.
  22. Dokładnie to samo pomyślałem. Michał ( @Na Temat Audio ) mówił, że wprawdzie nie jest to klasa Trigona Exxceeda, jeśli chodzi o przestrzeń, ale klienci, co tej Romy posłuchają często ją kupują. A to chyba o czymś świadczy. Poza tym, patrząc na parametry - mocarny piec, który wszystko zagra, wszystko wysteruje, ma w sobie trochę lampy i nie pożera zbyt dużo prądu. Czego chcieć więcej?
  23. Mnie mocno kusił Synthesis Roma 37DC, ale ostatecznie zamiast niego wypożyczyłem wtedy inne rzeczy.
  24. Akurat tych dwu płyt Tinsleya Ellisa nie mam. Mam trzy inne, wszystkie świetne. Rasowy gitarzysta z ciekawym głosem. Muzycy towarzyszący też zwykle b. dobrzy. Np. taki Kevin McKendree (klawiszowiec od Delberta McClintona) gra na kilku jego albumach.
×
×
  • Utwórz nowe...