-
Zawartość
5 042 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Spakować, odesłać, szukać dalej. Po wygrzaniu się kolumn możesz usłyszeć poprawę, ale z grubsza w ramach tego stylu grania, który prezentują już teraz. Nie licz na radykalną zmianę ich charakterystyki, bo ona nie nastąpi. U Ciebie te paczki tak brzmią z resztą toru, Tobie to nie pasuje i tyle. Jeśli je kupisz, będziesz się z nimi męczył, a w końcu i tak sprzedasz.
-
Np. Oyaide Tunami V2, który mam teraz. W przeciwieństwie do Audioquestów (np. Monsoon, czy Blizzard). Ale sprawa jest o tyle złożona, że ten sam kabel zasilający różnie u mnie wpływa na różne sprzęty. Np. inaczej na wzmacniacz i daka. To nie jest, jak z interkonektem. Być może (nie mam pojęcia) ten wpływ kabli zasiadających jest u mnie tak znaczny ze względu na zakłócenia w sieci. Być może słyszałbym to w mniejszym stopniu, gdybym mieszkał gdzie indziej.
-
Na podobnej zasadzie karabin sprawdza się też jako maczuga. Wyobraź sobie, że masz pomieszczenie i elektronikę, które nie dokładają nic od siebie - charakterystyka kolumn pozostaje identyczna, jak w laboratorium. Kolumny te mają jednak swoje niedoskonałości, z którymi nie możesz wytrzymać. Dokupisz DSP, czy poszukasz innych kolumn?
-
Nie, oczywiście. Ale DSP w ogóle nie jest do naprawiania niedoskonałości kolumn, tylko - jak zauważył @DiBatonio - niedoskonałości naszej akustyki. To prawda, że charakterystyka db / Hz kolumn może znacząco odbiegać od ideału (który zresztą dla każdego będzie inny), ale zwykle wiemy to kupując kolumny i dokonujemy tego wyboru dobrowolnie. Gorzej z pomieszczeniem. Tutaj my mamy mniejszy wpływ, a ono samo - ogromny.
-
Dobrze wiesz, że naprawia bardzo wybiórczo, bo przecież nie skróci czasu pogłosu. Ograniczone są też możliwości zasypywania dołków. W praktyce przydaje się głównie do ścinania górek, w tym peaków rezonansowych. No i przy okazji trochę psuje. U mnie ceną za bardziej wyrównane pasmo (podciągnięte do zadanej krzywej) było skurczenie się sceny i źródeł pozornych, mniej atrakcyjna (dla mnie) barwa i słabszy atak. Zawsze to dodatkowe urządzenie w torze, a także dodatkowy interkonekt i dodatkowy kabel zasilający. Moje DDRC 22D było zasilane impulsowo, więc niewykluczone, że jeszcze siało zakłóceniami do daka, pieca i transportu CD. Dość szybko stwierdziliśmy, że plusy dodatnie nie równoważą ujemnych i odsprzedaliśmy je na olx. Górki wciąż trochę przeszkadzają, ale ogólny komfort słuchania wzrósł.
-
Z ciekawości posłuchałem. Ten pompatyczny wstęp z recytacją można było sobie darować, do tego słabiutki tekst. Ale muzycznie jest dobrze, tzn. po staremu. Grunt, że jeszcze im się chce. Zawsze mnie krzepi, kiedy widzę dziadków grających swoje z entuzjazmem.
-
Ja niestety nie opanowałem funkcji streamera w Gustardzie - zabrakło motywacji, bo mam więcej płyt niż czasu na ich słuchanie. Natomiast transportów CD trochę testowałem w konfiguracji z R26. 1. CA CXC v2. Dość bezpieczny, uniwersalny wybór i niezła jakość w tej cenie. Brzmienie lekko po jasnej stronie, szczegółowe, ale wciąż muzykalne. Gapless, bez korekcji błędów i bez przycisków numerycznego wybierania utworów na pilocie (trzeba przewijać). 2. NuPrime CDT-8 Pro. Też szczegółowo, ale już jasno w stronę wyostrzenia. Do tego irytująca dioda i uzależnienie od pilota, bo pewnych rzeczy nie zrobi się przyciskami na obudowie. Dla mnie dyskwalifikacja. 3. Cyrus CDt, Cyrus CD Xt Signature. Obydwa grają trochę ciemniej i gładziej od CXC i ww. Nuprime'a. Xt Signature z większą otwartością od tańszego CDt, większym porządkiem niż CXC i świetną stereofonią. Uwaga na awaryjność napędu szczelinowego. Mój CD Xt Signature zastrajkował po 8-cach. Po naprawie gwarancyjnej (bardzo solidny serwis w Niemchczech) działał już bez problemów, ale zraziłem się do niego i sprzedałem. Poza tym: II klasa ochronności (brak bolca uziemienia) i podświetlana klawiatura w pilocie. Podświetlenie włącza się samo pod wpływem najdrobniejszych drgań przenoszących się z podłogi na meble. B. irytujące i skutkujące szybszym rozładowaniem baterii. Ogółem, mimo świetnego brzmienia - odradzam. 4. Primare DD35 - mój obecny. Dźwiękowo na poziomie Cyrusa CD Xt Signature (ta sama cena), choć o innym charakterze - najciemniejszy ze wszystkich testowanych (w przeciwieństwie do jasnego DD15), ale nie w sensie koca. Szczegóły są, tylko podawane bardziej dyskretnie. Większa solidność niż u Cyrusa i największy komfort użytkowania ze wszystkich wymienionych. 5. Z droższych miałem jeszcze na testach Jay's mk II (tego za kilkanaście tys.) Duża możliwość kształtowania brzmienia - inaczej gra z Gustardem podłączony po koksjalu (u mnie cieplej i milej), inaczej po XLR (przestrzenniej, dokładniej). Wielka bryła (niczym wzmacniacz). Toploader czyli do bardziej celebracyjnego słuchania, niewygodny jeśli się często zmienia płyty, bo zajmuje to więcej czasu i trzeba pamiętać o docisku (raz zapomniałem i porysowałem płytę). Dużym plusem jest dźwięk i mnogość wyjść cyfrowych. Primare i Cyrus mają tylko wyjścia koaksjalne i optyczne. Nie pamiętam, jak w Nuprimie i CXC, ale chyba tak samo. W praktyce wiele zależy od IC (u mnie - koaksjala), którym się podepnie transport do daka i od kabli zasilających obydwu urządzeń. Wydaje mi się, że Cyrusy mniej reagowały na sieciówki (może przez tę II klasę ochronności?), Primare zdecydowanie mocniej. Sam R26 to wariat, jeśli chodzi o zasilanie. Podpinałem go b. różnymi kablami osiągając dźwięk ciepły i soczysty lub precyzyjny w stronę osuszenia, a także z większą lub mniejszą ilością basu. Można się tu pobawić. Reaguje też trochę na odwrócenie wtyczki w gniazdku zasilania (z normalną polaryzacją gra cieplej, z odwrotną - precyzyjniej, ale u mnie już zbyt sucho).
-
Nie Ty jeden. Dziękuję, że to napisałeś. Co do Grechuty - w późniejszym okresie zdarzało mu się niestety obniżać loty, stał się bezkrytyczny wobec własnych tekstów.
-
Dzięki, sprawdzę, czy nie wydali tego na CD.
-
A potem deweloper wykupuje teren koło mojego bloku, wyburza pasaż handlowy i wciska tam kolejny blok, odcinając mi salon z balkonem od słońca. Jeśli zmienię mieszkanie, to nie odzyskam ani pieniędzy włożonych w adaptację, ani w customowy sprzęt. Życie to nie tylko audio. Przeprowadzamy się i to czasem z nieprzewidzianych powodów. Metkowane paczki łatwiej sprzedać.
-
Te z allegro już w większości sprawdziłem. Żadna mnie do końca nie kusi. Rozważałem wersję nagraną przez Chicago Symphony Orchestra i wydaną przez DG, ale rejestracja "Obrazków" jest ponoć z 1977 r. Wolałbym coś świeższego tzn. z ostatnich 30 lat. Pewnie świetne, ale to wersja wg opracowania kompozytora, tzn. na fortepian solo. Zdecydowanie szukam czegoś z orkiestrą.
-
Nowa cena: 10500 zł. 10300 zł. przy odbiorze osobistym.
-
Panie i Panowie - miłośnicy muzycy klasycznej (a w tym przypadku również poważnej) - mam prośbę. Czy ktoś mógłby mi polecić dobrą wersję "Obrazków z wystawy" na CD? Mam oczywiście na myśli aranżację orkiestrową Ravela, wykonanie z klasą, rozmachem, odpowiednią jakością nagrania i realizacją (dynamika!) i do tego przyzwoicie wydane (może Decca, Haenssler albo DG?). Najlepiej dostępne jako nówka w rozsądnej cenie. Krótko mówiąc, żeby robiła wrażenie zarówno muzyka, jak i dźwięk. Pomożecie? @Highlander_now, @AudioTube, @audiowit, @Melo-man, @HQ150, @Kraft, @Bogusław 66, @RoRo, @Meloman20
-
Tak, ale bez złośliwości. Po cichu mam nadzieję, że kiedyś podzielisz się z nami obserwacją, że coś naprawdę zrobiło dużą różnicę na plus. A kiedy już się tak stanie, to - po tylu wcześniejszych negatywnych wynikach - ten pozytywny będzie tym bardziej wiarygodny.
-
Tak! Artur - czekamy na nowy test.
-
Ja też mam tu b. dobre doświadczenia. Z innych okolicznych sklepóww mogę śmiało polecić AudioNeo (Paweł Balewski, Rotmanka). Miły i profesjonalny kontakt jest też z p. Adamem z sopockiego Topa, chociaż to już sieciówka i wiążą się z tym pewne ograniczenia (jednak łatwiej rozmawia się o rabatach z właścicielem małego salonu).
-
A, to Ty kupiłeś te klasyki Sonusa od p. Arka? Oglądałem je kiedyś w Premium Sound, ale nigdy nie było mi dane posłuchać. Szczerze gratuluję nabytku. Oby grały jeszcze długie lata!
-
Wiemy, ale to dopiero początek zabawy. Bartek Chojnacki wypowiadał się kiedyś na ten temat. Dość drogie pułapki basowe dedykowane konkretnym częstotliwościom, w odpowiedniej liczbie, odpowiednio rozmieszczone (i trudne w instalacji). Spory koszt i ingerencja we wnętrze. Od diagnozy do rozwiązania problemu jest niestety ciężka droga.
-
Problem może być też fizjologiczny. Teraz coś sobie przypomniałem. Na zlocie w Premium Sound wszyscy cieszyli się z imponującego zejścia basu, a ja musiałem wtedy uciec na zewnątrz, bo nie byłem w stanie wytrzymać ciśnienia akustycznego tych niskich częstotliwości. Miałem wrażenie, że skronie mi się zapadną do środka.
-
A ta laska śpiewa, czy na czymś gra? Przepraszam, ale ten szczegół mi umknął.
-
Tu się nie da "troszkę". Z tego, co czytałem, to w mojej sytuacji grubsza sprawa. DSP na to pomagało, ale nie podobało mi się z innych względów.
-
A nie bolą Was głowy od tego? Ja po ostatnich kablowych roszadach mam sporo dołu i niektórych płyt nie daję rady słuchać dłużej mimo dobrych realizacji i niezłej kontroli ze strony systemu. Oczywiście akustyka dokłada swoje podbijając najniższy bas, ale nawet gdy nic się nią zapuszcza aż tak nisko, to jednak trochę męczy. A przecież moje Dynki to jeszcze nie są naprawdę basujące kolumny.
-
Nie znam utworu, o którym mówicie, ale zwykle jak jest cicho zmasterowane, to właśnie dynamika jest większa. Np. ECM. A jak dopchnięte do sufitu (niestety większość współczesnego rocka i popu), to DR bywa równy 6-7dB. Ale oczywiście zdarzają się realizacje ciche i jednocześnie bez dynamiki.